Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rumuński dramat w czterech aktach
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ryszard Bocian



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 200

PostWysłany: Pią Gru 04, 2009 8:52 am    Temat postu: Rumuński dramat w czterech aktach Odpowiedz z cytatem

Tak Moskwa zorganizowała w 1989r. "rewolucję" w Rumunii.
http://www.dziennikpolski24.pl/Artykul.100+M5b7a7275870.0.html
Inne warianty tej samej farsy mieliśmy w Polsce i innych satelitach Moskwy - zgodnie ze specyfiką narodową, wg zasady: "socjalistyczne w treści, narodowe w formie". ( z wyjątkiem NRD - Niemcy mieli na zachodzie własne państwo, ktore przejęło inicjatywę).

Pozdr.

RB

_________________
Ryszard Bocian
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Pią Gru 04, 2009 9:50 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Główne tezy artykułu w Dzienniku Polskim":

1. Usunięcie Nicolae Ceauşescu w Rumunii było wynikiem działań ZSRR:
Cytat:
W grudniu 1989 roku Moskwa rozpętała w Rumunii potężne rozruchy, by usunąć komunistycznego przywódcę Nicolae Ceauşescu i wynieść do władzy ekipę lojalną wobec Kremla.


2. Opozycja rumuńska przed 1989 rokiem była sowiecką agenturą:
Cytat:
Wielką inscenizację przygotowywano od połowy lat 80. Starannie rozpisano role: "opozycję" zagrali partyjni aparatczycy, wrogowie towarzysza Nicolae, zaś "awangardę rewolucji" - spiskowcy z armii, bezpieki i sowieckiego wywiadu wojskowego GRU oraz KGB. Tylko ofiary krwawej rumuńskiej transformacji systemu były prawdziwe.


3. Wydarzenia rumuńskie mają charakter uniwersalny - analogicznie było w innych krajach Europy Środkowo-wschodniej w tym w Polsce:
Cytat:
Komuniści "oddawali" władzę w krajach bloku wschodniego według podobnych scenariuszy, których kulminację stanowiły albo rozmowy przy okrągłym stole, albo pokojowe manifestacje na ulicy. Pierwszy wariant doprowadził do częściowo wolnych wyborów w PRL, drugi - do usunięcia Honeckera pod naciskiem tłumów.


4. Upadek komunizmu w krajach Europy Środkowo-wschodniej był pozorny
Cytat:
Obie wersje miały tę zaletę, że pozwalały zachować pozory demontażu systemu. Wydarzenia w Rumunii obnażyły determinację Sowietów w "demokratyzowaniu" imperium dla utrzymania swoich wpływów - determinację równie wielką jak ta sprzed pół wieku, kiedy zaprowadzali okupowanych krajach Europy ŚrodkowoWschodniej komunistyczne porządki.


Autorka artykułu jest Anna Zechenter, jak wynika z Encyklopedii Solidarności, to była współpracowniczka SKS w Krakowie, w okresie 1980-81 związana z Solidarnością. http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Anna_Zechenter .

Nawiasem mówiąc jej biogram w Encyklopedii Solidarności jest obszerniejszy od biogramu Adama Macedońskiego ( http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Adam_Macedo%C5%84ski ), Stanisława Palczewskiego ( http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Stanis%C5%82aw_Palczewski ) czy Krzysztofa Bzdyla ( http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Krzysztof_Bzdyl ) co jest cokolwiek zabawne i stanowi kolejny dowód na to, że Encyklopedia Solidarności jest przedsięwzięciem nieprofesjonalnym i nieobiektywnym zrealizowanym za pieniądze publiczne ( http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=SG_Sponsorzy ).

Artykuł jest kuriozalny, bowiem formułuje kategoryczne i daleko idące tezy (dotyczące nie tylko Rumunii, ale także Polski) i nie zawiera żadnych dowodów na potwierdzenie czy tez uprawdopodobnienie tych tez. Nie ma też informacji, aby artykuł ten był streszczeniem jakiejś obszerniejszej pracy naukowej, publikowanej gdzie indziej i odpowiadającej wymogom warsztatu naukowego.

Na temat Rumunii się nie wypowiadam, bo nie znam historii tego kraju na tyle, abym mógł ocenić, czy tezy autorki są prawdopodobne czy tez nie.

Natomiast analogia z Polską jest z pewnością nietrafna.

Opozycja w Polsce powstała nie w połowie lat 80., ale przed Sierpniem. Z pewnością miała charakter autentyczny (zarówno w swym odłamie rewizjonistycznym - KOR, związkowym - WZZ, studenckim - SKS, jak i niepodległościowym - ROPCiO, RMP i - przede wszystkim - KPN). SB w sposób oczywisty usiłowała inspirować pewne działania opozycji i dezintegrować środowisko. Choć odnotowano pewne sukcesy działania te okazały się generalnie nieskuteczne i w 1989 roku komunizm w Polsce został obalony i państwo odzyskało niepodległość.

To, że wolna Polska nam się nie udała, że okres postkomunizmu jesyt długi i bardzo szkodliwy, to że żyjemy w kraju niesprawiedliwym, niedemokratycznym i wolno się rozwijającym - to wszystko jest wynikiem głupoty i nieudolności naszych polityków.

Nigdy nie sądziłem, że będę bronił braci Kaczyńskich, Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego przed niesprawiedliwymi atakami ze strony naukowców z IPN. Dzisiejsza Polska jest skutkiem działań obozu ugody wyrosłego w czasach PRL z KOR (a więc nie tylko osób wymienionych wyżej, ale także Kuronia czy Michnika) czy ze środowisk licencjonowanych katolików świeckich (Mazowiecki). Jednak błędy tego obozu nie były spowodowane tym, iż byli oni agentami sowieckimi czy ubeckimi, lecz ich ograniczeniami intelektualnymi, charakterologicznymi czy brakiem odwagi.

Mówiąc w pewnym uproszczeniu głupota naszych polityków spowodowała o wiele większe szkody niż wysiłki SB czy KGB.

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ryszard Bocian



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 200

PostWysłany: Pią Gru 04, 2009 2:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Mirku!

Autorem koncepcji o sowieckiej proweniencji tzw. transformacji w krajach satelickich Związku Sowieckiego jest dr Jerzy Targalski (ps. Józef Darski), założyciel Miesięcznika "Niepodległość" ze stanu wojennego, a następnie zalożyciel i pierwszy lider bratniej Liberalno-Demokratycznej Partii "Niepodległość". Doktoryzował się z transformacji w Jugosławii. Zna chyba większość głównych języków środkowej Europy. Jest poważnym znawcą transformacji Europy Środkowej w latach przelomu 1980 - 1990.

O zamachu GRU p-ko Ceasescu pisze tu:
http://www.abcnet.com.pl/zamach-stanu-gru-przeciwko-ceausescu

Pani Anna Zechenter nie raczyła w swoim artykule powołać się na źródło swojej wiedzy na temat Rumunii.

Atakując Panią Zechenter, tak naprawdę atakujesz więc Darskiego. Jak mogłeś tego nie zauważyć? Przecież w latach 80-tych pracowicie poprawiłeś, niedodrukowana literka po literce, któryś z n-rów miesięcznika "N"! I doradzam być ostrożnym, lekką ręką atakując takiego znawcę - z pozycji zadowolonej z siebie opowieści, jak tośmy ze szwagrem (czy z zięciem może :) obalili komunizm.

Pozdrawiam,

_________________
Ryszard Bocian
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Pią Gru 04, 2009 3:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Ryszardzie,

ja nie kwestionuję tezy, że w Rumunii dyktator został obalony przez GRU, że tamtejsza "opozycja" była wielką inscenizacją oraz że komuniści oddali władzę w tym kraju tylko pozornie. Po prostu za mało o tym wiem. Tym samy w ogóle nie odniosłem się do tez Jerzego Targalskiego (zakładając, że rzeczywiście te fragmenty artykułu Anny Zechenter opierają się na jego pracy i trafnie referują wnioski redaktora "Niepodległości").

Napisałem przecież:

Cytat:
Na temat Rumunii się nie wypowiadam, bo nie znam historii tego kraju na tyle, abym mógł ocenić, czy tezy autorki są prawdopodobne czy tez nie.


Natomiast kwestionuję bardzo stanowczo tezę autorki, wedle której analogiczna sytuacja jak w Rumunii miała miejsce w Polsce. Pamiętam, jak było w PRL i badam to dla potrzeb kolejnych tomów książki "Niepokonani". Analogia między Rumunią a Polską jest po prostu fałszywa.

U nas opozycja była autentyczną siłą, plan komunistów, aby w wyniku rozmów przy Okrągłym Stole zachować władzę (w czym wspierali ich zwolennicy ugody, których dziś odnajdujemy zarówno w PiS jak i w PO) załamał się w wyniku wyborów 4 czerwca 1989 oraz presji, jaką cały czas wywierali antykomuniści spod znaku KPN, SW, FMW i NZS (okupacja komitetów, baz sowieckich, protesty na ulicach itd). Mimo wielkich wysiłków obozu ugody i wbrew planom i intencjom PZPR komunizm w Polsce został na prawdę obalony.

Żadna z tez w artykule w Dzienniku Polskim nie została udowodniona. Część z nich (odnoszących się do Rumunii) jest być może prawdziwa. Te odnoszące się do Polski są m.zd. fałszywe czy wręcz absurdalne.

Odwołałeś się do naszych wspólnych doświadczeń, to ja zrobię to samo. Czy Ryszard Bocian, którego pamiętam w roku 1987 (jest zresztą ta scena udokumentowana na zdjęciu bodaj Andrzeja Stawiarskiego) stojący na Wawelu na drewnianym balkoniku na przeciwko Katedry z rękami podniesionymi do góry ze znakiem V i krzyczący "Precz z komuną" działał na zlecenie Moskwy? Czy wtedy, gdy kierowałeś KPN w Krakowie w latach 80. byłeś elementem jakiejś inscenizacji? Czy system, w którego demontażu brałeś udział, został zdemontowany pozornie?

Podobne pytanie chętnie zadałbym Annie Zechenter, która działała np. w SKS - czy na prawdę uważa swoje środowisko za element "wielkiej inscenizacji"? M.zd. nawet działalność w tej grupie Lesława Maleszki nie usprawiedliwia takiej opinii.

Z tego co napisała Anna Zechenter wynika, że wszyscy, którzy brali udział w opozycji przed rokiem 1989 byli głupcami i frajerami, którzy grali swoje role pod dyktando GRU czy SB (i tylko ich ofiary były prawdziwe) a ci, którzy wtedy nie robili nic - to nie są tchórze, tylko ludzie prawdziwie przenikliwi.

Uważam, że zadaniem historyków dziś, jest solidne dokumentowanie niedawnej przeszłości (np. w "Encyklopedii Solidarności", do której bardzo wiele osób zgłasza zasadnicze zastrzeżenia i co chwila mamy nowe dowody, że jest to projekt realizowany nierzetelnie) a nie formułowanie szerokich, nieudokumentowanych i wątpliwych syntez.

Serdecznie Cię pozdrawiam (broniąc m.in. Ciebie, Annę Zechenter i Jerzego Targalskiego z lat 80. przed Wami samymi dzisiaj Smile )

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ryszard Bocian



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 200

PostWysłany: Nie Gru 06, 2009 8:45 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W temacie, o którym mowa napisał do mnie inż. Piotr Kumelowski, krakowianin, od lat w Stanie Nowy Jork pracuje jako wysoki funkcjonariusz tamtejszych kolei. Pasjonuje się dziejami kolejnictwa. Autor licznych opracowań naukowych w tej dziedzinie.

Cytat:
Pasjonujące, choć nie zgodziłbym się że każdy detal w takich operacjach można zaplanować po zegarmistrzowsku, by ostateczny wynik był na 100% jak zaplanowany pierwotnie. Ludzie są tylko ludźmi, zachodzą nieprzewidziane okoliczności, sprawy się komplikują, ktoś coś zapomniał itp itd. Widać to nawet w największych wydarzeniach II wojny, gdzie wojowały strony używające najwyższej techniki i najtęższych umysłów.

Natomiast nie ma żadnych wątpliwości, iż tzw "przełom" 1989/90 był już tylko kolejną fazą ruchów tektonicznych, niewidocznych jeszcze dla ludu, a zapoczątkowanych i przez Afganistan, i naszego Papieża, i Solidarność, i ekonomiczne zwyrodnienie komuny, i cykl spotkań Gorbaczowa z Reaganem & Bushem seniorem od 1985. Twardy rdzeń czerwonego z pewnością zaczynał wyczuwać bluesa i przygotowywał się do miękkiego lądowania w nowej rzeczywistości.

Widzę, ze Dziennik Polski trzyma wysoki poziom.

PJK


Pozdr.

R.B.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ryszard Bocian



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 200

PostWysłany: Sro Gru 09, 2009 1:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oj joj joj, co ja sobie narobiłem, głupkowato nazywając "farsą" przełom 1989 r. w Europie środkowej!

I teraz muszę odszczekać! Co zażenowany czynię: hau, hau!

Niestety, po Twojej analizie jak wyżej, muszę i ja się określić pro domo sua - co uważam za przyczyny wydarzeń 1989 r. - i zmian, które ze sobą przyniosły. Pro domo sua - bo przecież nie mam kompetencji, żeby wypowiadać się kategorycznie w tej sprawie. Uważam jednak, że naprawdę kompetentne badania nad 1989 r. ruszą dopiero wówczas, gdy "pęknie Łubianka" - i zostaną ujawnione archiwalia moskiewskie. A zapewne ujawniane będą stopniowo, bez pewności że ujawniono najistotniejsze dokumenty. I kiedy to nastąpi? Na dzisiaj historycy "1989 roku" mogą korzystać z bardzo przetrzebionych dokumentów (nawet najbardziej kompletne archiwa NRD spotkał ten los - Instytut Gaucka jeszcze przez lata komputerowo sklejał będzie worki papierowego makaronu).

Trudno nie zgodzić się z oczywistością, że zarówno 10-milionowa "S", jak i KPN i inne ugrupowania niezależne - były autentyczne. Podobnie jak Kościół. Ale gdy wejść w szczegóły - to wygląda to gorzej. Trzy strajki sierpniowe 1980 r. kierowane były przez ludzi, którzy mieli epizod współpracy z SB w swoich życiorysach - a w przypadku Jastrzębia to była efektywna współpraca przywódcy z SB - w czasie strajku. Itd., itd. Wierzchołek góry lodowej penetracji polskiego Kościoła za komuny, powoli (b. powoli) się wyłania. Strach się bać!

A co wiemy o agenturze sowieckiej (sensu stricto) w Polsce?. Kompletnie nic. W ostatnich dwudziestu latach zdemaskowano i skazano w Polsce jednego (!) rosyjskiego szpiega. A Wojskowe Służby Informacyjne - wywodzące się z wojskowych służb tajnych PRL, będących sekcją sowieckiego GRU - rozwiązano (nie do końca) przed trzema laty. Po 17 latach szkodzenia 'niepodległej' Polsce! Nawet nie ma co porównywać naszej obecnej sytuacji, pod względem penetracji przez służby obce,
z Drugą Rzeczpospolitą. W latach 1919 i 1920 to my penetrowaliśmy Armię Czerwoną przez radiowywiad (i nie tylko) - do szczebla dywizji. I wygraliśmy wojnę. A już Sun Tzy przed dwoma tysiącami lat napisał był, że dopiero wygrana (lub przegrana) wojna ostatecznie weryfikuje rzeczywistą wartość szpiegów walczących stron.

A jak było w 1989 r.? Wiemy co nieco o penetracji struktur niezależnych i Kościoła przez SB i WSW. I jeszcze się dowiemy więcej (jak przetrwa IPN). A o penetracji przez ruskich - wiemy tyle, ile wyczytaliśmy u Mitrochina. Stroniczka tekstu (i to jeszcze sfałszowana w polskim tłumaczeniu). O Wałęsie wiedzieli z własnych źródeł. Polakom (nawet własnym) ruscy nie ufali jak psom - ile więc mieli agentury, i ile mają nadal? Byli tu panami przez 50 lat - mieli do Polski uraz po 1920 r. - stać ich nadal na utrzymywanie w Polsce licznej - i wpływowej siatki.

A po 1989 r.? Nie wszystko można zwalić na głupotę elit, drogi Mirku! I takie znowu głupie elity okrągłostołowe nie są - udaje im się przecież już 20 lat skutecznie rządzić 40-milionowym europejskim narodem.

Przepraszam za ten przydługi (i dość jednostronny) wywód.

Pozdrawiam,

Ryszard Bocian

_________________
Ryszard Bocian
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Sro Gru 09, 2009 11:21 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Ryszardzie,

Ty zmodyfikowałeś swoją wypowiedź podkreślając, że S, KPN i Kościół były autentycznymi siłami pozycji, ja też zmodyfikuje moją - zgadzam się, że komuniści mieli w latach 80. przygotowany jakiś plan.

Sprawy te zbadał dość dokładnie Antoni Dudek z IPN i jego poglądy na tę sprawę uważam za niezwykle przekonywujące.

Komuniści w Polsce nie chcieli oddawać władzy w 1989 roku - chcieli jedynie dokooptować pewną niewielką grupę ludzi wywodzących się z S i będących zwolennikami ugody. Coś na kształt koła Znak w Sejmie PRL od 1957 roku. Obie strony rozmów przy Okrągłym Stole i w Magdalence były zresztą zgodne co do tego, że komunizm w Polsce i zależność od ZSRR to kwestie nie podlegające dyskusji.

Dodatkowo chcieli zmodyfikować komunizm w kierunku, w którym poszły później Chiny. U nas namawiał komunistów do tego np. wielki krakowski myśliciel, którego czytaliśmy z zainteresowaniem w l. 80. - Mirosław Dzielski. Dzielski, podobnie jak cały obóz ugody (od Kuronia i Michnika, przez Jana Olszewskiego, po Jarosława i Lecha Kaczyńskich) nie wierzył w możliwość rychłego odzyskania niepodległości. Koncepcja uwłaszczenia nomenklatury wydawała się więc "mniejszym złem".

Pierwszą część tego planu (kooptacja i zachowanie władzy) udało się "radykałom" z KPN, SW, FMW i NZS "wywrócić". Społeczeństwo posłuchało nas a nie ich i 4 czerwca 1989 zagłosowało pko czerwonym. W rezultacie powstał rząd Mazowieckiego wbrew ustaleniom Okrągłego Stołu (o czym często się zapomina).

Potem były okupacje komitetów partii i blokady baz sowieckich przez radykałów. W rezultacie PZPR sama się rozwiązała. I wtedy można było popędzić czerwonych "gdzie pieprz rośnie". W Sejmie I kadencji SLD miała zaledwie kilkudziesięciu posłów. Razem z PSL mieli ich niewiele ponad setkę. To nie żadni agenci, tylko paru głupców takich jak Wałęsa, Olszewski, Macierewicz i Jarosław Kaczyński spowodowało, że nie udało się postawić autorów stanu wojennego przed Trybunałem Stanu (właśnie mija 18 lat od złożenia przez KPN wniosku w tej sprawie) i uchwalić ustawę o restytucji niepodległości. Nieudolny, słaby rząd Olszewskiego, skupił się na walce z Wałęsą. Przyczyny były proste - Wałęsa (którego Jarosław Kaczyński wyniósł do Prezydentury i który jeszcze w kampanii wyborczej 1991 roku był znakiem firmowym Porozumienia Centrum) znalazł się na słynnej krótkiej liście Jarosława Kaczyńskiego (obecnie to będzie jakieś 80 tysięcy nazwisk) i odtąd głównym celem koalicji nie było realne zmieniani Polski, ale zniszczenie Wałęsy. Taki model polityki bardzo odpowiadał Wałęsie - więc było ostro. Tylko, że w 1993 roku wybory wygrały ugrupowania postPRlowskie (SLD i PSL) a partie, które tworzyły rząd Olszewskiego nawet nie weszły do Sejmu. Były zresztą tak skłócone, że podzieliły się przez dwa. Kto dziś pamięta, że Olszewski po 4 czerwca odszedł z PC i założył własną partię i że Macierewicz odszedł z ZChN i założył osobne ugrupowanie? Wkrótce podobny los spotkał KPN (tu wielkie "zasługi" gdy idzie o podział ma Adam Słomka). W rezultacie w 1995 roku SLD miało już swojego prezydenta (Kwaśniewskiego) i premiera (Oleksego).

Podobny scenariusz powtórzył się po roku 2005. Wybory parlamentarne wygrały dwie partie wywodzące się z S (PiS i PO), które miały stworzyć koalicję a prezydentem został Lech Kaczyński. Po raz drugi od roku 1991 powstała szansa na zasadniczą zmianę Polski. Wiemy jak się to skończyło... Powstała koalicja PiS-Samoobrona-LPR. Ale i oni mogli zmieniać kraj mając swojego prezydenta. I co? Okazało się, że na krótkiej liście Jarosława Kaczyńskiego (pod numerem 167.435) znalazł się Andrzej Lepper i ważniejsze od racji stanu było to, aby upokorzyć Leppera. I kolejna szansa została zmarnowana.

Być może za tymi wszystkimi podziałami i zmarnowanymi szansami są ukryci jacyś agenci, którzy napuszczali jednych na drugich. Ale główni sprawcy tego popisu impotencji politycznej z pewnością nie byli agentami - byli głupcami.

Choć trzeba im przyznać, że jedno potrafią dobrze robić - zwalać wszystko na agentów. Obaj znamy historię i wiemy, że kiedyś rolę podobną do tej, jaką dziś pełnią agenci, pełnili Żydzi i masoni. Znamy świetnie "Protokoły mędrców Syjonu" i opowieści o żydowsko-masońskim spisku... Współczesnym odpowiednikiem "Protokołów" jest zmanipulowany film "Nocna zmiana".

Ryśku - opowieści o agentach to są zwykłe bajki, które zatruwają umysł uczciwych ludzi i stanowią łatwe usprawiedliwienie dla politycznych miernot. Gdyby nasi przywódcy wykazali się większa inteligencją i skutecznością, żadni agenci by nam nie zagrażali a my jako kraj bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu.

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 9:22 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lubię takie bajeczki o wszechogarniającej wszystko sieci agentury, która realizując rozkazy z Kremla tworzyła ruch solidarnościowy i niepodległościowy.
Zwykle słyszę je z ust ludzi, którzy byli na tyle przewidujący, że palcem nie kiwnęli przed 1990 rokiem. Po prostu wyczuli, że jesteśmy bandą agenciaków i ich poputczików sterowanych przez SB i KGB. Niedawno tłumaczył mi to pewien znany antykomunistyczny reżyser Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 9:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ryszard Bocian napisał:

Autorem koncepcji o sowieckiej proweniencji tzw. transformacji w krajach satelickich Związku Sowieckiego jest dr Jerzy Targalski (ps. Józef Darski), założyciel Miesięcznika "Niepodległość" ze stanu wojennego, a następnie zalożyciel i pierwszy lider bratniej Liberalno-Demokratycznej Partii "Niepodległość".

Wikipedia pisze o nim tak:
W latach 1974-1979 członek PZPR. Od 1976 współpracował z Komitetem Obrony Robotników. Od 1977 związany z Głosem i Wydawnictwem "Krąg". Brał udział w zakładaniu czasopism Niepodległość oraz Obóz. W latach 1982-1983 działał w podziemiu, a w latach 1983-1997 przebywał na emigracji we Francji.
Nie mógł zakładać LDPN, gdyż... wyemigrował.
Nie był więc ani jej założycielem, ani liderem. Był natomiast uważany za jej ideologa, ale - co warto zaznaczyć - od 1983 roku tworzył w bezpiecznej od Polski odległości.

Cytat:
Zna chyba większość głównych języków środkowej Europy

A ma w nich coś do powiedzenia? Smile

Cytat:
Atakując Panią Zechenter, tak naprawdę atakujesz więc Darskiego.

Partia Ci tego nigdy nie wybaczy, Mirku Smile

Cytat:
doradzam być ostrożnym, lekką ręką atakując takiego znawcę

Może i lekką ręką, ale powalił go na deski Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ryszard Bocian



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 200

PostWysłany: Sob Gru 12, 2009 2:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Mirku!

W podsumowaniu Twego ostatniego listu, krytycznego wobec mojej wypowiedzi o agenturze sowieckiej i rosyjskiej w Polsce, napisałeś m. in.
Cytat:
"...kiedyś rolę podobną do tej, jaką dziś pełnią agenci, pełnili Żydzi i masoni"
oraz
Cytat:
"...opowieści o agentach to są zwykłe bajki, które zatruwają umysł uczciwych ludzi".


Na takim stopniu ogólności, i w takim eseistycznym stylu - nie umiem Ci odpowiedzieć.

Ale coś powinienem w odpowiedzi napisać.

Postanowiłem więc rozszerzyć życiorys jednego z agentów inwigilujących krakowskie ROPCiO i KPN - przez cały okres ich istnienia w konspiracji. Może się przydać w Twojej pracy nad naszą historią. Chodzi o Mikołaja Jaszczyńskiego, t. w. "Winiarski".

Urodził się w 1916 r. w Równem na Wołyniu jako Nikołaj Dimitriewicz Jaszczinskij, Rosjanin, syn prawosławnego duchownego (popa).

Do szkół uczęszczał w Krzemieńcu, gdzie uczył się również w gimnazjum. Następnie od 1936 r. studiuje w Warszawie w jakiejś szkole technicznej (w rubryce zawód podawał: technik budowlany).

W Warszawie jednak, jak się wydaje, główna aktywność tego młodego człowieka nie koncentrowała się na nauce. Wprowadzony przez kolegę gimnazjalnego z Krzemieńca, również Rosjanina Iwana Marchodeja, jeszcze w krzemienieckim gimnazjum zostaje członkiem organizacji Narodno-Trudowoj Sojuz "Nowoje Pokolenije". Jest ona odgałęzieniem najsilniejszej organizacji antybolszewickiej emigracji rosyjskiej w Europie - NTS. Z kolei Marchodeja wprowadził do organizacji krzemieniecki adwokat - Włodzimierz Pierwiencew, jeden z liderów miejscowej inteligencji rosyjskiej. Warszawska organizacja NTS poważnie traktowała swoją młodzieżówkę. Odbywały się regularne zebrania szkoleniowe - po każdym takim zebraniu uczestnicy byli egzaminowani z przerobionego materiału. Udział w życiu emigracji rosyjskiej, m. in. w odczytach, kolportażu prasy emigracyjnej - nie wypełniał jak sie zdaje całego czasu poświęcanego przez Jaszczinskiego organizacji. Świadczy o tym fakt, że po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej Jaszczinskij udaje sie na tereny zajęte przez Niemców, organizując tam zniszczone przez bolszewików parafie prawosławne. Musiał więc zdobyć on również jakieś przygotowanie do działalności w prawosławnych wspólnotach parafialnych.

Wkrótce po wkroczeniu bolszewików do Polski, jeszcze w 1945 r., Jaszczinskij zostaje rozpracowany przez UB - i zwerbowany jako agent o ps. "Winiarski". Zachowała się w archiwum wielickim IPN jego oryginalna teczka pracy z UB (IPN Kr 010/7103 "Mikołaj Jaszczyński", nr arch. oryg.: MBP 122324/II), kontynuowana przez SB. Z materiałów tam zgromadzonych wynika jednak, że prawdopodobnie został równolegle zwerbowany również przez krakowską placówkę NKWD (zob. niżej).

Przez UB Jaszczyński był wykorzystywany głównie do rozpracowywania swego licznego grona znajomych i przyjaciół z emigracji rosyjskiej (podał 30 nazwisk swoich znajomych Rosjan). Jednym z pierwszych zadań, jakie wyznaczyła mu UB, była inwigilacja kolegi z rodzimej grupy NTS "Nowe Pokolenie". Tylko nieszczęsny człowiek nie wiedział, że kolega ten również został zwerbowany - i miał za zadanie donosić z kolei na Jaszczinskiego. Czy obydwaj domyślali się swoich ról? Z akt Jaszczyńskiego nie dowiadujemy się tego. Z analizy tych akt wynika natomiast, że używający już spolszczonej wersji swego nazwiska Mikołaj Jaszczyński - został m. in. w 1947 r. użyty do ściągnięcia z Zachodu swojego kolegi z warszawskiej organizacji NTS NP, Lwa Czausowa. Czausow został aresztowany w 1952 r. Wzmianka o aresztowaniu Czausowa w tym złym dla ofiar UB i NKWD roku - jest ostatnim śladem po tym człowieku w aktach Jaszczyńskiego. A co się z nim działo w latach 1947 - 1952? Tego nie dowiadujemy się niestety akt Jaszczyńskiego. Można jedynie domniemywać, że UB pozwalając Czausowowi przez pięć lat na działalność w Polsce - uwiarygodniało swego agenta "Winiarskiego" w jego rodzimym środowisku rosyjskim.

Żeby zrozumieć straszną sytuację, w jakiej po wejściu bolszewików znalazła się liczna kolonia rosyjska w Polsce, głównie pochodzenia inteligenckiego, musimy sobie uświadomić, że oprócz opresji, której podlegali Polacy mający jakieś "haki" w życiorysach - Rosjanom groziła również deportacja do Związku Sowieckiego. A to w najlepszym wypadku oznaczało znalezienie się w łagrze. Współpraca z UB mogła się tym nieszczęśnikom wydawać ratunkiem przed wywózką.

Ale Jaszczyński, jak o tym wzmiankowałem wyżej, został prawdopodobnie zwerbowany również przez NKWD, którego liczne placówki szarogęsiły się - tak jak w całej Polsce - także i w Krakowie, gdzie osiedlił się on po wojnie. Skąd to przypuszczenie? Jaszczyński został aresztowany 11 października 1956 r. i umieszczony w więzieniu na Montelupich. Zwolniono go przed 12 stycznia 1957 r. W 1956 roku z więzień wyszły dziesiątki tysięcy "wrogów władzy ludowej" - a Jaszczyński właśnie w tym najgorętszym okresie Października '56 - trafia do więzienia. Nie wiadomo, o co jest oskarżony. Z akt śledczych Nr 32483/II została tylko karta tytułowa. I wypełniono tylko jedną rubrykę - z numerem akt. A gdy sytuacja się stabilizuje w styczniu 1957 r. - wypuszczają go. Trudno nie domniemywać, że po prostu SB izoluje prawdopodobnego agenta sowieckiego - żeby im tu KGB nie mieszało, gdy mają inne zmartwienia - setki tysięcy wiecujących i demonstrujących Polaków, nie wahających się atakować gmachów urzędowych - jak np. rozgłośnię radiową w Szczecinie. Świeża jest jeszcze pamięć powstania czerwcowego w Poznaniu, narasta napięcie na Węgrzech - i miejscowa komuna może obawiać się jakiejś prowokacji sowieckiej. A wypuszczają go - gdy Polskę opuszcza kilkadziesiąt tysięcy "specjalistów radzieckich" z UB i wojska - z marszałkiem Rokossowskim na czele. Nie od rzeczy będzie w tym grudniowym dniu przypomnieć, że jedynym wysokim oficerem który wówczas protestował przeciwko pogonieniu z Polski Konstantego Rokossowskiego, był młody generał brygady z pionu polityczno - wychowawczego WP, Wojciech Jaruzelski. Przypomnijmy również, że zachował się dokument, z którego wynika że Jaruzelski zarejestrowany został w 1946 r. jako agent Informacji Wojskowej o ps. "Wolski" - przez por. Czesława Kiszczaka.

Po 1956 r. Jaszczyński wyjeżdża dwukrotnie do ZSSR - w 1957 i 1960 r. I kogo tam odwiedził? Oprócz rodziny - odwiedza we Lwowie mjra Aleksego Korotkowa ("... znał go z Krakowa z lat 1945 -47", k. 118 "Teczki pracy"); w Kijowie spotyka się "...ze znanym mu z komendy w Krakowie z lat 1945-47", emerytowanym płk Aleksym Kuzowkinem, zam. przy ul. Czekistów 5 (Teczka pracy k. 119); w Moskwie spotyka się z płk. Leonem Jakubowiczem ('... zna go z Krakowa z wojska", k. 119 verte, j.w.). W 1958 r. SB rozważa wykorzystanie t. w. "Winiarskiego" do nawiązania łączności z ośrodkiem NTS w Berlinie (cyt. teczka, k. 78). I wreszcie (na k. 226 cyt. teczki) znajdujemy maszynopis Doniesienia Agenturalnego podpisanego "Winiarski" z dnia 23. VIII. 1963 r.

Agent donosi przyjmującemu esbekowi o nazwisku Czapla, że w dniu 19 sierpnia 1963 r. zgłosił się do "Winiarskiego' obywatel USA Joseph CURRAN, przedstawiając się jako wysłannik NTS i przekazując mu egzemplarz periodyku NTS - "FENIKS" oraz inne materiały tej organizacji. I dalej, na 12 stronach maszynopisu (k. 236 i n. cytowanej teczki), relacjonuje "Winiarski", na podstawie rozmów z Curranem, sytuację w NTS na Zachodzie, ich kontakty z ZSRR, sprawy przerzutu bibuły etc.

Na tym urywa się Teczka Pracy "Winiarskiego" - "sprawa Currana" to ostatnie dokumenty znajdujące się w teczce. Nie dowiemy się, co się dalej działo, a w szczególności co się przydarzyło Amerykaninowi w wyniku spotkania z agentem Winiarskim.

Wyraźny ślad sowiecki znajdujemy wreszcie w sporządzonej w Warszawie "Notatce" z listopada 1958r. (brak daty dziennej) w: IPN Kr 009/7976, k. 92 cyt. teczki, gdzie czytamy m. in. o kontaktach Jaszczyńskiego w latach 1948 - 1949 z aresztowanym w 1952 r. emisariuszem NTS Czausowem L[wem] W[asiliewiczem]?., oraz gdzie wyraża się opinię, że "... pożądane byłoby porozumienie się z polskimi organami bezpieczeństwa odnośnie wzięcia Jaszczyńskiego N. D. w rozpracowanie, celem ustalenia czy utrzymuje on kontakt z Kiszkowskim (Aleksander Iwanowicz Kiszkowski, wybitny przywódca NTS we Francji, zam. w Strasburgu (sic!) i czy ma sens jego zawerbowanie. W wypadku pozytywnym zawerbować Jaszczyńskiego, a następnie wykorzystać go operacyjnie w kontrwywiadowczych przedsięwzięciach skierowanych przeciwko NTS". Ta niepodpisana "Notatka" jest w oczywisty sposób proweniencji sowieckiej. Na k. 109 cyt. teczki znajdujemy dodatkowo ręczny, niepodpisany dopisek: "Przedsięwzięcie.: Na podstawie materiałów opracować notatkę dla tow. radzieckich (w sprawie tej sami sie do nas zwracali)".

W dniu 23 marca 2005 r. otrzymałem z krakowskiego IPN pakiet zawierający "Noty dot. danych identyfikacyjnych informatorów" , a wśród nich notę oznaczoną numerem 35/05, stwierdzającą, że informatorem który (m. in.) na mnie donosił do SB - był Mikołaj Jaszczyński, ur. 26 marca 1916 r., syn Dymitra.

cdn jeszcze dziś

_________________
Ryszard Bocian
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ryszard Bocian



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 200

PostWysłany: Pon Gru 14, 2009 3:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wreszcie dowiedzieliśmy się, kto to jest ten tw "Winiarski", którego liczne doniesienia znajdujemy we wszystkich SOR-ach na krakowskie ROPCiO i KPN w latach 1978 - 1990, a także na SKS (protokołował - dla SB - naradę SKS-u w domku Pana Tora). I zachował się ten szczegółowy protokół w aktach esbeckich w krakowskim IPN. Gdzieś go nawet opublikowała - zdaje się pani Ewa Zając.

Tożsamości tego "Winiarskiego" nie mogliśmy z Maćkiem Gawlikowskim rozszyfrować, gdy czytaliśmy udostępnione mi przez IPN w 2003 r. akta. I nic dziwnego - nie pamiętałem go wtedy. Po prostu nie dał mi się ten typek poznać osobiście. być może miał cynk od swojego esbeka prowadzącego, żeby Bociana unikać. Bo być może wiedziano w SB o mojej nieprzyjemnej podejrzliwośći - i skłonności do wypytywania nieznanych mi ludzi kręcących się wokół nas - o ich przeszłość przedkapeenowską, motywy aktywności antykomunistycznej itp. szczegóły. Od kogo to mogli wiedzieć? A choćby od b. milicjanta Kocha, w którego deklarowany antykomunizm nie chciało mi się jakoś uwierzyć, któremu nie ufałem, który to wyczuł - i scharakteryzował mnie w pisemnym doniesieniu dla swego prowadzącego kpt. SB Wróbla, jako "dobrego konspiratora".

Natomiast Jaszczyński podawał się, jak się dowiedziałem w 2005 r. od Z. Łenyka, którego agent nachodził w domu - za "Akowca z Wołynia". Wkradł się w zaufanie Łenyka - i od niego dowiadywał się o sprawach KPN-u. Kapitan Wróbel (i jego zwierzchnicy) musieli widocznie uważać tę legendę za słabą - i woleli nie ryzykować. Trzymali go więc ode mnie, i chyba od młodzieży kapeenowskiej - z daleka. Poznałem osobiście Jaszczyńskiego na wiosnę 1991 roku. Stałem się wówczas ofiarą 'kombinacji operacyjnej", którą wobec mnie Jaszczyński przeprowadził, żeby uwiarygodnić jakiegoś typka z emigracji. Byłem wówczas radnym miejskim w Krakowie, dość głośnym w mediach ze względu na przeprowadzane przeze mnie akcje usuwania pomników komunistycznych. M. in. zabiegałem o przeniesienie spod Barbakanu grobów sowieckich, o usunięcie pomnika Koniewa i pomnika tzw. wdzięczności dla krasnej armii z Pl. Inwalidów, etc. Zostałem powołany przez radę miasta na przewodniczącego stosownej podkomisji (d/s likwidacji pomników i tablic komunistycznych, czy jakoś tak) - i poważnie traktowałem swoje obowiązki. Zaatakował mnie wówczas - jako prowokatora, sam pan prezydent Wałęsa. Nie licząc ataków Urbana w jego pisemku "Nie", napaści Gazety Wyborczej i pomniejszych dziennikarzy postkomunistycznych. Wracając do Jaszczyńskiego. Zgłosił się więc do mnie Jaszczyński, ktorego już znałem z widzenia - i zaprosił mnie do uczestnictwa przy odsłonięciu tablicy na kościele w powiatowym miasteczku w Beskidzie. Tablicę tą ufundował kolega Jaszczyńskiego, który powrócił z emigracji ze Szwecji. Podobno zasłużony zwolennik KPN. Nie wypadało mi starszemu panu odmówić - więc pojechałem jego samochodem na uroczystość. Będąc po kilku latach w tym miasteczku - zauważyłem że nazwisko owego fundatora, które skwapliwie umieścił on na tablicy - zostało starannie wydrapane. Miejscowi uświadomili mnie, że fundator dopuścił się jakichś łajdactw - i proboszcz polecił usunąć jego nazwisko. Niestety zapomniałem nazwiska tego typka - a Jaszczyński już nie żył. Drobna rzecz, lecz nieprzyjemna. Posłużyłem prawdopodobnie staremu agentowi jako narzędzie do uwiarygodnienia, instalowanego w Polsce nowego agenta... Niech to diabli ... Pozostaje mi na otarcie łez chwalić się ;) , że mieliśmy w otoczeniu krakowskiego KPN-u prawdopodobnie autentycznego agenta rosyjskiego. Przynajmniej byłego. Zawsze to coś. Zdaje się, że żadna struktura opozycyjna w Polsce nie może (jak na razie - dopóki nie pochwalą się sami Rosjanie)- szczycić się takim agentem :) Co najwyżej interesowała się nimi Stasi ...

Pozdrawiam,

R. Bocian

_________________
Ryszard Bocian
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Pon Gru 14, 2009 5:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Ryszardzie,

dziękuję Ci za to obszerne i cenne opracowanie nt. Jaszczyńskiego.

Wyjaśniam też, że ja nie kwestionuję oczywistego faktu istnienia agentów UB/SB, WSW a także KGB i GRU w Polsce. Kwestionuję jednak opinie o ich wielkiej roli sprawczej przy obalaniu komunizmu w PRL oraz w III RP.

Udowodniłeś, że agenci SB przenikali do opozycji. Tylko, że nikt tego w tej dyskusji nie kwestionował.

Uprawdopodobniłeś (choć nie udowodniłeś), że niektórzy z nich byli tez agentami sowieckimi - to, że tacy byli jest także tezą bezsporną.

Ale gdzie dowód na potężną moc sprawczą tych agentów czy też tego konkretnego agenta? Twój artykuł daje argumenty raczej na rzecz mojej tezy - kręcił się taki agent SB (a może także nawet KGB) koło ROPCiO, KPN, SKS i Solidarności, ale niewiele zdziałał. Nie ma żadnych dowodów, że był agentem wpływu. Nie wiemy nawet, czy informacje, które zdobył nt KPN były wartościowe. Trudno to ocenić, bo nie przedstawiłeś na to szerszych danych. Jedna opinia Jaszczyńskiego na Twój temat - to za mało.

Ja natomiast mam świeży argument potwierdzający moją tezę, wedle której opowieści o potężnej roli agentów w III RP to rodzaj zabobonu, który kompletnie odrywa się od jakichkolwiek realiów.

Niedawno odbyła się konferencja "Polska po XX latach 1989-2009". Obszerne materiały są m.in. na stronie SW - http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt8332.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

Czego się dowiadujemy od uczestników tej konferencji?

Zaczyna się dobrze:

Cytat:
Wolność i niepodległość wywalczone wysiłkiem wielu pokoleń są dziś zagrożone przez władzę elit wywodzących się z układu ‘okrągłego stołu’.


Pod taka tezą podpisuję się obiema rekami.

Niestety następnie dowiadujemy się, że uczestnicy konferencji wzywają do głosowania na PiS i Lecha Kaczyńskiego. Czyżby nie znali elementarnego faktu, iż przy Okrągłym Stole zasiadał zarówno przywódca PiS jak i Lech Kaczyński? Czy nie dostrzegają oczywistej sprzeczności między tym, co mówią?

Uczestnicy konferencji ostro krytykowali PO i Tuska. Przyłączam się do tej krytyki.

Pamiętam jednak, że Tuska nie było przy Okrągłym Stole, ani w Magdalence i to nie Tusk był prawa ręką Wałęsy w okresie wyborów prezydenckich w 1990 roku.

Dalej czytamy

Cytat:
Od 1989 r. rządy wyrosłe z nurtu niepodległościowego pełniły władzę przez ledwie 20 miesięcy: 6 miesięcy rządu Jana Olszewskiego i 14 miesięcy rządu Jarosława Kaczyńskiego.


To KOR był nurtem niepodległościowym? To nowa teza jest. I mnie osobiście nie przekonuje. Smile

A gdzie się podział rząd Marcinkiewicza? On nie wyrastał z nurtu niepodległościowego bo dzisiejszy mąż Izabel nie współpracował z KOR?

Oczywiście jest też mowa o agentach:

Cytat:
przed Lechem Kaczyńskim prezydentami było trzech dawnych agentów. - "Wolski" - generał Wojciech Jaruzelski, "Bolek" - Lech Wałęsa i "Alek" - Aleksander Kwaśniewski


To prawda. Ale przecież Wałęsa został prezydentem właśnie dzięki wysiłkom Lecha Kaczyńskiego, który w tym czasie - wraz z Jarosławem Kaczyńskim - stanowił najbliższe otoczenie Wałęsy. Co więcej - obaj znali już wtedy przeszłość przywódcy "Solidarności" (który się do niej w wąskim gronie wielokrotnie przyznawał). Skoro więc Wałęsa był złym prezydentem (z czym się zgadzam), to dlaczego dziś miałbym głosować na tego, który wyniósł Wałęsę do prezydentury?

Nie wiem tylko jednego - czy wszyscy ci, którzy narodowi te bajki o agentach cały czas wciskają, sami w nie wierzą, czy też część z nich to zwykli cynicy, którzy plotą te bzdury świadomi, że jest to kompletny odjazd...

Jak powiedział klasyk - "Ciemny naród wszystko kupi".

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ryszard Bocian



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 200

PostWysłany: Pon Sty 04, 2010 4:07 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Mirku!

Napisałeś był jeszcze przed świętami, że "opowieści o agentach to są zwykle bajki" - argumentując odpowiedzialność elit okrągło-stołowych, a nie agentów, za obecny stan Polski. Oczywiście, że nie agenci, przecież narzędzia, są tu najważniejsi. - lecz ci, którzy trzymają ich za gardło! Z Polski - i z Moskwy.

Jak pisał Marszałek Piłsudski: "Płatni agenci muszą wykonywać to, co im się każe. I nie ma z tym żartów".

I w Polsce i w Moskwie to ludzie służb rozszabrowali majątek narodowy. W Moskwie to Czeka niepodzielnie rządzi - a w Polsce? W Polsce ma "środki produkcji" (jeśli ich jeszcze nie sprzedała - komu?).

A że agenci to nie są bajki - por. poniższy tekst o watykańskim zdrajcy płka Kuklińskiego
http://cogito.salon24.pl/147650,skazany-przez-iii-rp-rzecz-o-pulkowniku-3-zakonczenie

Pozdr.

R. Bocian
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Pon Sty 04, 2010 5:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Mirku,
pozwól że się nie zgodzę z Twoją nadinterpretacją pewnych faktów, jak to uczyniłeś poniżej:
Mirek Lewandowski napisał:
To prawda. Ale przecież Wałęsa został prezydentem właśnie dzięki wysiłkom Lecha Kaczyńskiego, który w tym czasie - wraz z Jarosławem Kaczyńskim - stanowił najbliższe otoczenie Wałęsy. Co więcej - obaj znali już wtedy przeszłość przywódcy "Solidarności" (który się do niej w wąskim gronie wielokrotnie przyznawał).

Chodzi Ci zapewne o ten rodzaj "przyznawania się" Wałęsy, jak owo "przyznanie się" przez niego w mieszkaniu Gwiazdów do pokazywania na zdjęciu funkcjonariuszom MO, jak nazywają się widoczni na nim stoczniowcy, a więc do pomocy w identyfikowaniu kolegów, oblegających budynek komendy MO. Tego rodzaju wybryki głupiego ciecia spod budki z piwem ("wadza musi wiedzieć, bo inaczej nie byłaby waaadzą") nie mogły dla intelektualistów z opozycji być tożsame z pewnością, że Wałęsa jest tajnym kapusiem SB, który za swe donosy na kolegów otrzymuje od niej zapłatę. O tym dowiedzieliśmy się wszyscy dopiero po upadku komuny, a w sposób naukowy udowodnione to zostało dopiero półtora roku temu, w książce wydanej przez IPN. Podejrzewano z pewnością Wałęsę o świadomą, sformalizowaną współpracę z SB ale przecież pewności w tej sprawie nikt moim zdaniem mieć nie mógł.

Tak mi się wydaje...

Pozdrawiam

Tomek Strzyżewski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Pon Sty 04, 2010 7:27 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Ryśku!

Wybacz, ale "rewelacje" Ściosa nie są wstanie wzbudzić u mnie innej reakcji, jak tylko wzruszenie ramionami. Przyczyny mojej krytycznej oceny Ściosa wyjaśnione są tutaj:
http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt274.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt393.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt407.html?postdays=0&postorder=asc&start=0http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt372.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

Ścios manipuluje faktami, miesza prawdę z fałszem, jest intelektualnym tchórzem, który boi się dyskusji na argumenty. Wpisy na jego blogu rozpoczyna spaghetti serwowane przez samego Ściosa (wrogowie PiSu są tam zawsze agentami, zaś Macierewicz, niczym święty Jerzy, jest zawsze pogromcą smoków Smile ), na co jego wyznawcy reagują "masowaniem mu jajek" (to cytat Smile ), na co on każdemu odpowiada mrucząc z uznaniem. Gdy jednak pojawi się ktoś, kto ma wątpliwości co do spójności logicznej "analiz" miszcza, następuje błyskawiczne zbanowanie a potem jeszcze usuwanie wpisów polemicznych i wygładzania wpisów miszcza.

Wybacz, lubię spaghetti, ale dla mnie to co serwuje Ścios jest niestrawne. Gość po prostu bredzi.

Pozdrawiam serdecznie



Podobna opinie ma wiele osób na S24.

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum