Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

POD PRĄD (film o KPN) - Maciej Gawlikowski
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Mar 20, 2010 9:03 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z bloga consolamentum na S24:

Cytat:
Notka smutna, ale nie beznadziejna

Portal FRONDA (szacun droga ekipo!) dość poważnie zainteresował się sprawą filmu Maćka Gawlikowskiego "Pod Prąd" i Jackiem Skorusem, szefem PANORAMY. Także „NASZ DZIENNIK” podjął temat.
Jak pisze dziennikarz ND, Zenon Baranowski: „Skorus figuruje w katalogach IPN jako tajny współpracownik SB o pseudonimie "Zbigniew". Miał zostać zwerbowany w początkach 1982 r. przez Wydział III SB w Katowicach na zasadach dobrowolności. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na dokumenty świadczące o agenturalnej przeszłości szefa "Panoramy" natrafili dziennikarze z regionalnego ośrodka TVP w Katowicach, którzy realizują projekt badawczy dotyczący mediów w okresie stanu wojennego”.

Tematowi FRONDA poświęciła niniejszy tekst: „Panoramie” szefuje TW Zbigniew, a w TVP cisza, a wcześniej zrobiła wywiad z Maciejem.

Widać, że w okolicach Woronicza sytuacja wywołuje pewne zamieszanie i konfuzję części środowiska. Jarosław Szwedo, przewodniczący Rady Nadzorczej TVP powiedział „ND”: – "Jestem za emisją, to nie jest problem Gawlikowskiego, to niech Skorus się wstydzi (...). Jest problem w telewizji z panem Skorusem". W rozmowie z FRONDĄ Maciej Iłowiecki z Rady Etyki Mediów stwierdził: – "Taki człowiek powinien czuć sytuację i odejść (...). Nie powinien absolutnie pracować w programach informacyjnych, bo zawsze będzie niebezpieczeństwo, że będzie albo segregował materiały, albo tak je okrajał, żeby chronić siebie lub swoich kolegów". A Janina Jankowska uważa, że „to efekt nieprzeprowadzenia lustracji wśród dziennikarzy (...). Szef programu informacyjnego to stanowisko zaufania publicznego. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, kto zajmuje się przygotowywaniem dla niej wiadomości. Środowisko dziennikarskie powinno zażądać od Jacka Skorusa oświadczenia lustracyjnego” (wypowiedź dla FRONDY).

No cóż, po reakcjach wielu blogerów na salonie24 miałem wrażenie, że negatywnym bohaterem tej historii stał się Maciej. Niemal sflekowany przez część blogerów, którzy widać uważają, że posłańca złych wieści należy „zneutralizować”. Jest to zresztą sprawa o tyle smutna, że pamiętam te wszystkie dobre słowa, jakich stosunkowo niedawno nie żałowano autorowi „Pod Prąd”, przy okazji artykułu nt. Jerzego Stachowicza. Przypominajka dla tych z krótszą i – nomen omen – wybiórczą pamięcią: „Ekspert Stachowicz, czyli III RP w soczewce”. Tak, wtedy Maciej był OK... Ale ponieważ tym razem w nieodpowiednim czasie i przeciw nieodpowiednim ludziom skierował swoją ciekawość, postępowaniem godnym Czerskiej popisali się ci, którzy niby to michnikowszczyzny nie lubią. Furda prawda, gdy trza bronić swoich i decyzji przez nich podejmowanych...

Tym większy szacunek dla FRONDY i „Naszego Dziennika”, że temat potraktowały z powagą. A mi jest przykro, że Maćka to wszystko spotkało. I to tylko za to, że pokazał w filmie kawałek przeszłości, która jest częścią jego życia, że zrobił to z własnej perspektywy, nie na polityczne zamówienie. Stare komuchy mają się świetnie, a były działacz niepodległościowy (choć cholera wie, może zdrajca...) musi się zastanawiać, czy TVP zleci mu kiedyś jeszcze jakiś projekt. Jeśli to nie jest powszednie ...restwo III RP, to co nim jest? Do tego facet zostaje postawiony pod pręgierz bo nie dość dobrze mówi o PiS, Olszewskim, itd. Tak się wykańczało i wykańcza w Polsce ludzi: zawsze znajdą się ci sprawiedliwi, sprawiedliwsi, którzy wydadzą jedynie słuszny wyrok potępienia. I zawsze znajdą klakierów...

Tym bardziej, powiadam, dziękuję FRONDZIE i „Naszemu Dziennikowi”. A Maciejowi życzę żeby jednak doczekał dnia, gdy o niemal każdy swój film nie będzie musiał staczać takich bojów. Choć dzięki temu dowiadujemy się nieco więcej o otaczającej nas rzeczywistości. Nie wszystko da się zamieść pod dywan, nie wszystko da się zabuczeć... Już nasza w tym rzecz... ;-) Choć wszystko to smutne jakieś i dość bolesne. Ale cóż: contra spem spero...

PS. W rozmowie z FRONDĄ Jacek Skorus mówi, że "nikomu krzywdy nie wyrządził". No przecież, krzywdę robi ludziom Gawlikowski...


http://consolamentum.salon24.pl/164485,notka-smutna-ale-nie-beznadziejna
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Mar 21, 2010 8:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z bloga CMC - Edmunda Dantesa na S24:

Cytat:
Leszek Moczulski

Znalazłem dzisiaj trochę czasu, żeby obejrzeć (oczywiście w You Tube, który jest jedynym miejscem, gdzie można bez cenzury obejrzeć filmy dokumentalne dotyczące współczesnej polskiej polityki - taką wolność nam wywalczyli Wałęsa i jego spółka) film Macieja Gawlikowskiego o KPN-ie "Pod Prąd".

Do tej pory o Leszku Moczulskim miałem raczej jednoznaczną opinię: człowiek, który znalazł się na liście Macierewicza, człowiek, który głosował wspólnie z Unią Wolności, komunistami, pawlakowcami i tuskowcami za odwołaniem rządu Olszewskiego, człowiek, o którym nawet w takie sądy, jak sądy III RP orzekły, że był agentem bezpieki - to człowiek stojący po stronie postkomunistycznej.

Jego radykalizm w początkowych lata III RP był trochę podejrzany, a szumne zapowiedzi w kampanii wyborczej 1993 roku, że po zwycięstwie w wyborach nawet SLD będzie miał przez KPN zapewniony parasol ochronny przed oszalałamymi lustratorami spod znaku Macierewicza powodowały, że w moich oczach Moczulski był aktualnie funkcjonującym agentem działającym na szkodę niepodległościowej prawicy.

Dla wyjaśnienia: nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś był agentem SB, Informacji Wojskowej, KGB, Mossadu, czy jakiejkolwiek innej wrogiej Polsce służby. Znaczenie ma tylko to, czy zerwał dawne związki, czy nie. Jak wiadomo - zdecydowana większość byłych agentów tych związków nie zerwała, ich dawna zależność skutkuje dzisiaj antypolską działalnością, wpływaniem na opinię publiczną w kierunku proniemieckim, prorosyjskim, proizraelskim, proplatformianym, antypolskim, antykatolickim i antypisowskim.

Jednak pewne fakty w tym filmie przypomniane (zakładam, że jest tam prawda, sama prawda i tylko prawda) skatalizowały kilka refleksji, które zachwiały moim od wielu lat ukształtowanym poglądem.
Po pierwsze - niekorzystne dla niego zeznania SB-ków przed sądem. Normą jest, że bronią oni swoich agentów, kłamliwie świadcząc, że agentami nie byli - w tym przypadku było inaczej.

Po drugie - Moczulski został od pewnego czasu całkowicie zmarginalizowany politycznie i medialnie. W III RP może to świadczyć tylko pozytywnie o danej osobie.

Te dwa fakty wystarczyły, żebym doszedł do wniosku, że casus Moczulskiego był jakościowo inny niż casus Wałęsy, Jurczyka i wielu innych.
Można sobie wyobrazić, że Moczulski był do pewnego czasu agentem, potem (po 1977 roku) zerwał się ze smyczy (autentycznie, a nie w udawany sposób jak niektórzy inni znaczący politycy) i szczerze i autentycznie walczył z komuną o niepodległość. W latach 1979-1990 przesiedział w więzieniu 6 lat. W zestawieniu z faktem że nie jest dzisiaj pieszczochem mediów - to wiele znaczy.


Wygląda na to, że Leszek Moczulski jest jednym z bardziej niedocenionych bohaterów walki z komuną.

Los obszedł się z nim bezwzględnie.

Chylę przed nim czoło.


http://edmunddantes.salon24.pl/164807,leszek-moczulski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Mar 22, 2010 11:15 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Kolejny "półkownik" czyli kto i czemu boi się historii?

Zapraszamy na pokaz specjalny filmu Macieja Gawlikowskiego „Pod Prąd”


Film opowiada o historii KPN w oparciu o rozmowy z uczestnikami wydarzeń oraz materiały archiwalne. Po projekcji Maciej Gawlikowski opowie o pracach nad filmem, późniejszym wydarzeniach z nim związanych oraz powodach przez które film krąży w „drugim obiegu”.

Pokaz i spotkanie odbędzie się 25 marca (czwartek) o godzinie 18.00 w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa przy ulicy Marszałkowskiej 7

Serdecznie zapraszamy


http://www.sws.org.pl/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Mar 29, 2010 11:50 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Gawlikowski odpowiada Gontarczykowi: Inwektywy zamiast dyskusji

Mam nadzieję, że Piotr Gontarczyk recenzowany przez siebie film wreszcie obejrzy z uwagą, i będzie mu choć trochę wstyd z powodu słów, które wypowiedział - pisze Maciej Gawlikowski.

Artykuł jest odpowiedzią na wywiad, jakiego portalowi Fronda.pl udzielił historyk Piotr Gontarczyk. Była to z kolei polemika z tezami, które postawił Maciej Gawlikowski w wywiadzie dla portalu Fronda.pl na temat zatrzymania przez TVP2 emisji filmu "Pod prąd" na temat historii KPN.

„Konfederacja Polski Niepodległej to bardzo ważne ugrupowanie w naszej historii. (…) Konfederatom ten film się należał i szkoda, że powstał on dopiero 20 lat po upadku muru”, „KPN-owcy to naprawdę wspaniali ludzie, którzy zasługiwali, by z ich wierności dla idei niepodległości zbudować przesłanie dla przedstawicieli młodego pokolenia” powiedział w wywiadzie dla portalu Fronda.pl Piotr Gontarczyk, jeden z dyrektorów w Instytucie Pamięci Narodowej.

Dorobek wydawniczy IPN to sporo ponad pół tysiąca książek, regularnie ukazujące się miesięcznik i dwa półroczniki, gry edukacyjne, wielkonakładowe dodatki historyczne do prasy, teki edukacyjne, publikacje internetowe, materiały pomocnicze dla nauczycieli, wiele współtworzonych przez Instytut filmów i programów telewizyjnych, nawet całych ich cykli.

Ile z tych prawie 600 książek opisuje historię KPN dla „zbudowania przesłania dla przedstawicieli młodego pokolenia?

Żadna!

Nie ma nie tylko monografii Konfederacji, ale nawet zbiorów dokumentów programowych, tekstów z prasy podziemnej KPN, jakiejkolwiek edycji źródeł, na podstawie których historycy mogliby pisać opracowania, prace naukowe.

Dopiero w tych dniach krakowski oddział Instytutu opublikuje pierwszą (po 10 latach działania IPN!) taką pracę - zbiór źródeł dotyczących działalności małopolskiego obszaru KPN.

A w ilu pozostałych publikacjach IPN choćby odnotowano 30. rocznicę powstania tego „bardzo ważnego ugrupowania w naszej historii”?

Tylko w „Biuletynie IPN” ukazał się dwa miesiące po rocznicy krótki artykuł. Pisany na kolanie, bez żadnych przypisów (sic!), z błędami merytorycznymi.

To cały dorobek Instytutu w tej dziedzinie, a Gontarczyk ubolewa nad tym, że to telewizje nie dbają o Pamięć Narodową, bo nie zrobiły przez 20 lat żadnego filmu o KPN-ie!

Personalny atak zamiast rzeczowej krytyki

Nie wykluczam, że pisząc na temat historii KPN, czy też robiąc film, mogłem popełnić jakiś błąd merytoryczny. Skoro nie ma monografii, nie ma żadnych opracowań, to jako dziennikarz musiałem zastępować pracę historyków, nie mając ku temu takich kompetencji jak choćby dr Gontarczyk.

I właśnie liczyłem na wytknięcie mi takich błędów przez wybitnego historyka.

Daremnie.

Krytyka filmu nie była w żadnym stopniu merytoryczna. W zamian mogłem przeczytać niezwykle emocjonalne uwagi o tym, że: zakłamałem historię, zmanipulowałem historyczną rzeczywistość, pozwoliłem sobie na wiele niesprawiedliwych ocen działań innych polityków oraz niedopuszczalnych zniekształceń kontekstu historycznego, nie obowiązują mnie żadne zasady, wyrządziłem świństwo nieposzlakowanej czci sędziemu Nizieńskiemu (o którym w filmie ani słowa!), jestem człowiekiem kompletnie zaślepionym, nie dążę do prawdy i nie trzymam się faktów, wybielam Moczulskiego, pokrzykuje na rozmówców i ich atakuję (Gontarczyk nie był świadkiem żadnej z moich rozmów!), jestem intelektualnym oszustem, i wreszcie najgorsze – że przypominam mu… Monikę Olejnik.

Pozostawię te ataki bez komentarza, muszę jednak sprostować kilka podanych przez niego nieprawdziwych informacji.

Zdaniem Gontarczyka: „Z filmu „Pod prąd” wynika, że ich praca to nic. Bo słynną „listę Macierewicza”, miał stworzyć „jakiś esbek”, bodaj płk Anklewicz”.

Takiego stwierdzenia oczywiście w filmie nie ma, to wytwór fantazji Gontarczyka. Wręcz przeciwnie, jest nawet wyraźnie powiedziane, że sporządzający „listę Macierewicza” pracownicy Wydziału Studiów byli młodymi, oddanymi sprawie ludźmi (mówi to Tomasz Tywonek). Jest natomiast wspomniany wysoki rangą oficer SB Andrzej Anklewicz, który blisko współpracował wtedy z Antonim Macierewiczem. Jest mowa o tym, że pełnił w MSW ważne funkcje. I tym faktom oczywiście Gontarczyk zaprzeczyć nie może. Nawet nie próbuje. Wprawdzie dysponuję nagraną wypowiedzią bliskiego współpracownika ówczesnego szefa MSW, który mówi, że nie wyklucza wpływu Anklewicza na kształt „listy”, ale tej akurat wypowiedzi nie umieściłem w filmie, bo wymagała odpowiedzi Macierewicza, który nie zgodził się na nagranie. Wygląda więc na to, że uderzyłem w stół, a nożyce się odezwały…

Pisze Gontarczyk: „Nie obrzuciłem go żadnymi wyzwiskami, tylko ostro skrytykowałem jego film na pokazie zorganizowanym w klubie „Ronin” stawiając mu zarzut fałszowania historii”.

Być może określenia „gnój” i „bolszewik” to dla Gontarczyka nie są wyzwiska… A takimi właśnie słowami dość głośno określał mnie jeszcze w trakcie projekcji, na co jest wielu świadków. Nie czuję się urażony, przytaczam ten fakt wyłącznie po to, żeby uzmysłowić poziom agresji i zacietrzewienia u niektórych wrogów filmu.

Zwolennicy knebla?

Wiem, że jeszcze przed zdjęciami do filmu były naciski na jego producenta. Gontarczyk to potwierdził: „(…) widziałem, że to człowiek kompletnie zaślepiony. Prosiłem więc producenta i jego współpracowników, żeby uważali, bo może wyjść z tego jakieś nieszczęście”.

Zresztą naciski wywierał nie tylko Gontarczyk, ale także inne osoby z kręgu Antoniego Macierewicza. Pewien znany reżyser zapowiedział nawet, że nie dopuści do emisji filmu w TVP. To mówi o stosunku do idei wolnego słowa znacznie więcej niż dziesiątki deklaracji i listów otwartych w obronie „swoich” dzieł i „swoich” kolegów.

Wszystkich przebił Jerzy Zalewski, apelując w liście do producenta „Pod prąd” (zamieszczonym w internecie): „Uczulam Cię także na możliwość zmiany niekorzystnej dla tych dwóch polityków (Jana Olszewskiego i Antoniego Macierewicza – przyp. mg) wymowy filmu, co także leży twojej gestii jako producenta”. Wybitny twórca, wróg cenzury, znany zwolennik wolności słowa uznaje, że producent wbrew autorowi ma prawo ingerować w wymowę filmu?

Wolę innego Jurka Zalewskiego, tego sprzed lat. Wtedy to w jednym z wywiadów powiedział: „Filmowy biznes można świetnie uprawiać tylko wtedy, jeśli autor zgadza się na wszystkie poprawki. Tyle że po jakimś czasie zaczyna się funkcjonować w jakimś takim mitycznym świecie dobrze zrobionego chłamu. Ja na mojej drodze nie spotkałem prawie żadnych osób, które broniłyby swojej wypowiedzi. A uważam, że w sensie artystycznym to jest rzecz święta”. Święta rzecz, święte słowa…

„Co, to też ubek, jak Macierewicz?” – tymi słowami Gontarczyk sugeruje, że kiedykolwiek określiłem Antoniego Macierewicza mianem „ubeka”. To podłość. Nie należę do wielbicieli politycznej działalności Macierewicza ani w wolnej Polsce, ani też wcześniej - w KOR-ze, ale uważam go za bohatera walki z komunistyczną władzą. Obce jest mi opluwanie odważnych opozycjonistów lat 70-tych z powodu ich dzisiejszych politycznych wyborów. Dotyczy to tak Macierewicza, jak Niesiołowskiego, Czumy czy Celińskiego.

Dyrektor Sawicki pisze na nowo historię

„(…) autor filmu udał się – a raczej chyba został do tego zmuszony - na kilkugodzinne nagranie do pracownika Biura Rzecznika Interesu Publicznego Pana Wojciecha Sawickiego” twierdzi Gontarczyk. Kto i dlaczego miałby mnie aż zmuszać do nagrania Sawickiego, tego niestety nie wyjaśnił. Szkoda.

W rzeczywistości rozmowa, przy której nie było Gontarczyka, nie trwała kilka godzin, lecz ponad godzinę. Dodatkowo przez godzinę słuchałem oświadczenia Sawickiego, które sobie wcześniej przygotował i na swoje wyraźne życzenie wygłosił po naszej rozmowie. Stąd też pewnie wynikła jego nerwowość, bo nie chciał rozmawiać, odpowiadać na pytania, lecz jedynie wygłaszać przemówienie.

„(…) w dokumencie nie umieścił nawet 5 sekund wywiadu. Oficjalna wersja brzmiała tak, że Sawicki był tak mało przekonujący, że nie nadawał się do pokazania”.

Nie chciałem tego nagłaśniać, ale skoro Gontarczyk zarzuca mi manipulację, wyraźnie to napiszę - nie pokazałem w filmie wypowiedzi Sawickiego ze względu na ich absurdalność. Chodziło mi też o dobro instytucji, w której pełni on dyrektorską funkcję. Los IPN jest dla mnie ważny i nie chciałem w przededniu planowanych przez polityków zmian, dawać jego wrogom poważnego argumentu przeciwko obecnemu kierownictwu Instytutu. Niestety, wypowiedzi dyrektora Sawickiego łatwo mogą zostać uznane za kompromitujące go jako historyka i jako archiwistę.

Wojciech Sawicki powiedział do kamery w rozmowie ze mną, że w czasach PRL kierownictwo Konfederacji Polski Niepodległej nie działało na rzecz wolnej Polski, było przesycone agenturą, a Leszek Moczulski do końca PRL był szczególnie aktywnym, płatnym agentem Służby Bezpieczeństwa. Na powyższe twierdzenia dyr. Sawicki żadnych dowodów nie miał, a są to tezy stojące w jaskrawej sprzeczności z wiedzą historyczną, a nawet ustaleniami Sądu Lustracyjnego w sprawie Leszka Moczulskiego.

Oto fragmenty wypowiedzi Sawickiego: „Okoliczności zakończenia współpracy w 1977 roku jednoznacznie, bez żadnych wątpliwości wskazują na to, że to nie tyle było to fikcyjne zakończenie współpracy, ale ten agent przeszedł na wyższy etap współpracy”, „Mamy dowody na to, że utrzymywał nieoficjalne kontakty z kierownictwem MSW”.

Dociskany pytaniami o te dowody, Sawicki mówi, że „jest przynajmniej jeden taki dowód, z 1989 roku, bodajże jeszcze z października”. Nie trzeba być historykiem, żeby wiedzieć, że w październiku 1989 rządził już w najlepsze rząd Mazowieckiego i zarzut kontaktów z jego szefostwem MSW mający dowodzić zdrady Polski, jest groteskowy.

Dokumenty SB źródłem wszelkiej wiedzy

Sawicki jako dowody agenturalności Moczulskiego podawał rzekome opinie różnych ludzi, np. Romualda Szeremietiewa. Oto zestawienie zarejestrowanych przeze mnie wypowiedzi obu panów:

Sawicki: „Romuald Szeremietiew również stwierdził, że nie ma wątpliwości, że Leszek Moczulski to agent „Lech”.

Szeremietiew: „Leszek, ja to zresztą powiedziałem (przed sądem – przyp. mg), że Leszek nie był agentem. (…) Nigdy nie uważałem, że Moczulski był TW, który donosił na mnie czy na kogokolwiek. On mógł prowadzić jakąś grę z nimi, i w którymś momencie zerwał ją. Z grą, nie z tym, że na kogokolwiek kablował. Oni mogli go traktować jako swojego informatora, mogli go tak zapisywać. Przecież to, co oni zapisywali, to on na to nie miał wpływu”.

Sawicki jest pewien, że Moczulski z Szeremietiewem znają się od 1977 roku, bo tak wielokrotnie zapisali esbecy. Argumentu, że obaj opozycjoniści twierdzą stanowczo, że w 1977 roku mieli już za sobą 5 lat znajomości i wspólnej konspiracji, nie przyjmuje. Podobnie traktuje zeznania ich współtowarzyszy z tamtych czasów, bo „dawni opozycjoniści różne rzeczy dziś opowiadają”, a dokumenty SB zawierają prawdę.

Zdaniem Sawickiego, Moczulski był „ogólnie znanym gloryfikatorem PPR-u i zwolennikiem Moczara”, co było powszechnie znane, bo pisywał na ten temat artykuły w „Stolicy”. Po serii moich pytań, Sawicki przyznał, że tych rzekomych „promoczarowskich” tekstów nigdy nie czytał, a wie o tym „z akt SB, ale nie tylko z akt „Lecha”, ale przede wszystkim z akt jego wrogów, choćby z akt na KOR”. Tak wygląda warsztat historyka pełniącego funkcję wicedyrektora archiwów IPN.

Czy miałem zamieścić w filmie te kuriozalne wypowiedzi? Po co? Żeby ośmieszyć zarówno jego, jak i instytucję, w której pełni ważną funkcję?

Czy pierwszy film dokumentalny na temat historii Konfederacji jest dobrym miejscem na takie błazeństwa?

Jedno mnie pociesza. Sądząc z tego zdania: „A jak się kończy film Gawlikowskiego? Ano, kończy się planszą, że Leszek Moczulski, w związku z przegraną sprawą lustracyjną zaskarżył Polskę do Trybunału w Strasburgu”, Gontarczyk wcale nie obejrzał mojego filmu!

Film w rzeczywistości kończy się zdjęciami z uroczystości 30. rocznicy KPN, fragmentem przemówienie Moczulskiego, w którym mówi o odzyskanej wolności i o błędach, jakie popełnili Konfederaci oraz podsumowującym komentarzem historyka IPN, prof. Antoniego Dudka.

Mam nadzieję, że Piotr Gontarczyk recenzowany przez siebie film wreszcie obejrzy z uwagą, i będzie mu choć trochę wstyd z powodu słów, które wypowiedział w wywiadzie dla portalu Fronda.pl.
Maciej Gawlikowski


http://fronda.pl/news/czytaj/gawlikowski_odpowiada_gontarczykowi_inwektywy_zamiast_rzeczowej#comment_128228


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pon Lip 31, 2017 7:31 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Mar 30, 2010 7:17 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Na prośbę dra Piotra Gontarczyka publikujemy e-mail, który wysłał do redakcji portalu Fronda.pl:

Cytat:
W pełni podtrzymuję wszystkie zarzuty pod adresem filmu Macieja Gawlikowskiego na temat KPN.

Jeżeli jednak rzeczywiście w czasie projekcji prezentacji filmu w klubie "Ronin" pozwoliłem sobie gdziekolwiek na, powodowane nadmiarem emocji, jakiekolwiek obraźliwe uwagi na temat jego autora, to z tego powodu składam wyrazy najgłębszego ubolewania i proszę Wspomnianego o przyjęcie moich najszczerszych przeprosin.

Piotr Gontarczyk.


http://fronda.pl/news/czytaj/gawlikowski_odpowiada_gontarczykowi_inwektywy_zamiast_rzeczowej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Mar 30, 2010 8:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
I jeszcze jeden e-mail do redakcji. Tym razem od Macieja Gawlikowskiego. Oto jego treść:

Cytat:
Cieszę się, że mój film był dla dra Gontarczyka emocjonujący. Kiedy wreszcie spokojnie go obejrzy, na pewno zauważy też wiele elementów, które trudno mu było dostrzec w gorączce emocji. Poproszę producenta o przekazanie dr. Gontarczykowi kopii filmu.

Żadnej urazy oczywiście nie czuję, a cały ten przykry incydent z ulgą puszczam w niepamięć.

Pozdrawiam

Maciej Gawlikowski


http://fronda.pl/news/czytaj/gawlikowski_odpowiada_gontarczykowi_inwektywy_zamiast_rzeczowej#comment_129016
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Mar 31, 2010 4:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z dyskusji na ff - http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3347070#p3350781

Cytat:
nurni
Jest za późno bym tak Kolege Emgie chwalił za celne uwagi jak i krytykował za uwagi ktore w mojej opinii sa kulą w płot.

Watek zawieszam bo tak film Emgie jak i dyskusja wokól tego filmu jest w mojej opinii bardzo cenna.
Znacznie ciekawsza niz jakies prawybory, ocipienie globalne, pląsy damsko-męskie i co tam jeszcze na FF dominuje.

Prosze o opinie, prosze tym razem nie wpisywac miast.


Zaranek
Chciałbym zwrócić uwagę na bardzo wątpliwy dla mnie fragment z wypowiedzi p. Gawlikowskiego:
"Dociskany pytaniami o te dowody, Sawicki mówi, że „jest przynajmniej jeden taki dowód, z 1989 roku, bodajże jeszcze z października”. Nie trzeba być historykiem, żeby wiedzieć, że w październiku 1989 rządził już w najlepsze rząd Mazowieckiego i zarzut kontaktów z jego szefostwem MSW mający dowodzić zdrady Polski, jest groteskowy."
Zdaje się, że p. Gawlikowski nie pamięta, kto był w październiku 1989 r. szefem MSW i jak ów minister "rządził w najlepsze". Stąd stwierdzenie o groteskowości zarzutu nie jest zbyt wiarygodne.


* * * *
Skąd wszakże wiadomo, że właśnie to oficjalne spotkanie miał na myśli p. Sawicki z IPN? Także p. Gawlikowski nie tłumaczy bliżej, dlaczego uznał zarzut za groteskowy, bo przywołał jedynie fakt rządów Mazowieckiego. A to chyba za mało.


Gutta Cavat
Groteskowość tego zarzutu nie polega na tym, że szefem MSW był nadal Kiszczak, ale na tym, że było to spotkanie oficjalne, o którym donosiła prasa (oczywiście poza prasą wewnątrzkapeenowską oględnie i jednozdaniowo, bo przecież i tak było embargo w mediach na KPN) i było związane z żądaniem przyznania dla partii politycznych pomieszczeń na oficjalne lokale - czyli potwierdzenie ze strony władzy, że uznaje nie tylko istnienie i legalność partii opozycyjnych wobec rządu, ale także że są one częścią oficjalnego życia publicznego - wtedy wszelkie lokale i budynki były jeszcze w rękach państwa i miało to charakter symbolu. O ile pamiętam, to chodziło również o całą infrastrukturę praktyczno-prawną działania partii politycznych oraz zapowiedź działań, które następią w wyniku nieżyczliwej postawy władz. nie jestem pewien, ale zdaje się, że uczestniczył w tych rozmowach także niejaki Aleksander Hall, ówczesny minister ds. kontaktów z partiami politycznymi, ale kompletnie bez władzy i tylko jako kwiatek do kożucha.

Przypominam, że ówczesny Minister Spraw Wewnętrznych sprawował kompletną władzę na CAŁOŚCIĄ spraw wewnętrznych w kraju, w tym nad administracją publiczną, samorządami i lokalami biurowymi.

Zaranek
Skąd wszakże wiadomo, że właśnie to oficjalne spotkanie miał na myśli p. Sawicki z IPN? Także p. Gawlikowski nie tłumaczy bliżej, dlaczego uznał zarzut za groteskowy, bo przywołał jedynie fakt rządów Mazowieckiego. A to chyba za mało.

Gutta Cavat
Bo najprawdopodobniej Sawicki przeczytał o tym spotkaniu grzebiąc w oficjalnych archiwach MSW z tamtego czasu, a tam stało jak wół w księdze czynności czy czymś takim albo notatce sekretarza lub zaleceniach do wykonania po spotkaniu. Może też była notatka o ilości zużytej kawy i wody mineralnej.

Bo nie sądzę, żeby przewertował całe roczniki ówczesnej prasy.

PS
Możliwe też, ze była o tym spotkaniu wzmianka i w teczce bezpośrednio ubeckiej na Moczulskiego, gdyż inwigilacją KPN SB zajmowała się do później wiosny 1990 roku. A także podsłuchiwaniem najwyższych dostojników Kościoła, co KPN wywlekło na światło dzienne i co przyczyniło się do przyspieszenia dymisji Kiszczaka. (Prawdopodobnie dostało te stenogramy od kogoś zainteresowanego uwaleniem Kiszczaka, może od Wałęsy, może od Kaczyńskich, może od Kozłowskiego.)

Zaranek
Jeszcze parę wpisów i dowiem się od Pana, o czym Sawicki myślał przy goleniu i co jadł na śniadanie... Ja wszakże nie wiem, co miał na myśli, ale wątpię, aby jako specjalista od dokumentów SB (jako pracownik IPN i lustrator od Nizieńskiego) mógł uznać coś błahego za podstawę do swoich twierdzeń. Tak czy inaczej p. Gawlikowski przywołał tylko Mazowieckiego na obalenie jego domysłów (zarzutów?).

Konfederata
pamiętam, jak późną jesienią 1989 uczestniczyłem w spotkaniu z min. Hallem w siedzibie Urz. Woj. w Katowicach jako członek delegacji KPN (na prosbę Słomki, wraz z szefem O.A. KPN "Legion") w sprawie lokali i potrzeb KPN. Hall przyjechał do katowic i spotykał sie w pokoiku z przedstawicielami różnych 'sił politycznych". Efekt był zaden.
Było to po akcjach okupacji przez Ślaski V Obszar KPN siedzib PRON w Katowicach, Żorach, Sosnowcu, ZSMP W Bielsku i Delegatury NIK w Opolu (skad OPPMO nas wygarnęło).A przed stycznioą okupacją KW PZPR w Katowicach.


Cytat:

em_gie
"Zdaje się, że p. Gawlikowski nie pamięta, kto był w październiku 1989 r. szefem MSW i jak ów minister "rządził w najlepsze". Stąd stwierdzenie o groteskowości zarzutu nie jest zbyt wiarygodne"

To był zarzut o agenturalne kontakty Moczulskiego z kierownictwem MSW trwające rzekomo kilkanaście lat. Jeśli tego ma dowodzić wyłącznie spotkanie z ministrem rządu Mazowieckiego, to podtrzymuję, że to groteska.

Poufne (nie ujawniane opinii publicznej) kontakty z tym samym Kiszczakiem mieli wtedy od ponad dwóch lat Lech Wałęsa, Andrzej Stelmachowski, Władysław Frasyniuk, Lech Kaczyński, Władysław Liwak, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Merkel, Alojzy Pietrzyk, Edward Radziewicz, Bronisław Geremek, Mieczysław Gil, Witold Trzeciakowski, Adam Michnik, Zbigniew Bujak, Jacek Kuroń, Andrzej Wielowieyski, Ryszard Bugaj, ks. Alojzy Orszulik, ks. abp Bronisław Wacław Dąbrowski i ks. bp Tadeusz Gocłowski.

"Skąd wszakże wiadomo, że właśnie to oficjalne spotkanie miał na myśli p. Sawicki"

Chyba miał na myśli nieoficjalne, co nie zmienia istoty zarzutu.
To nie Moczulski zrobił z komunistycznego bandziora ministra rządu wolnej już rzekomo Polski. Tego możemy gratulować choćby wymienionym wyżej panom, łącznie z obecnym prezydentem RP.
Nie ma nic dziwnego, że minister spotyka się z liderem głównej partii opozycyjnej. Takie spotkania były, równiez w gronie kilku ministrów. Dotyczyły akcji okupowania przez KPN lokali PZPR i PRON, blokad baz sowieckich, przydziału lokali organizacjom opozycyjnym, itp.
Żadna rewelacja, żaden dowód zdrady.

Powiem więcej! Gdyby pan Sawicki znał historię wspólczesną, gdyby czytał książki na ten temat, a nawet gdyby oglądał telewizję (był taki program "100 pytań do..."), wiedziałby że Moczulski spotykał się z Kiszczakiem wcześniej, w sierpniu 1989 roku.
Moczulski wielokrotnie opowiadał o okolicznościach spotkania i jego przebiegu.
Miało to miejsce w pierwszych dniach sierpnia, po zatwierdzeniu przez sejm Kiszczaka na funkcję premiera. Żadna tajemnica, żadna rewelacja.

Pociec aka Czerwona Cegła
Chciałbym przeczytać odpowiedź Gontarczyka, ale tym razem konkretną - o ile jest w stanie.


Plus
Warto obejrzeć cenzurowany film z TV, jak ktoś nie widział.
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3284321
Głośny film Macieja Gawlikowskiego o KPN - "Pod prąd" na youtube!

Moczulski dostawał wyroki po 7lat więzienia, a teraz przyszły prezydent Komorowski mówił, że był prześladowany, bo 1 mc spędził w areszcie. Film demaskuje niezłą ustawkę przez komunistów "opozycji" w której byli też okrągłostołowcy Kaczyńscy, dzięki temu postkomuniści rozkradli i rozkradają infrastrukturę energetyczną, firmy, ziemię w Polsce, zadłużając przy okazji Polaków deficytem finansów publicznych 700mld zł i deficytem w ZUS na 1800mld zł.

Nurni (anonimowo)
Kolega Emgie pisze:

"Zdaniem Gontarczyka: „Z filmu „Pod prąd” wynika, że ich praca to nic. Bo słynną „listę Macierewicza”, miał stworzyć „jakiś esbek”, bodaj płk Anklewicz”.

Takiego stwierdzenia oczywiście w filmie nie ma, to wytwór fantazji Gontarczyka. Wręcz przeciwnie, jest nawet wyraźnie powiedziane, że sporządzający „listę Macierewicza” pracownicy Wydziału Studiów byli młodymi, oddanymi sprawie ludźmi (mówi to Tomasz Tywonek)."


Twierdze (ja nurni) ze przesłanie filmu było tu akurat jasne i powatpiewam mocno w to że scena akurat tak wyszła. Przesłanie powiadało ze za listą Macierewicza stoi jakis esbek.

Emgie pisze:

"Być może określenia „gnój” i „bolszewik” to dla Gontarczyka nie są wyzwiska"

Pojawily sie juz (juz czy raczej wreszcie) przeprosiny p Gontarczyka. Trzeba oddac w tym miejscu naszemu Koledze (nieslusznie w mojej opinii postrzeganego przez niektórych jako zawadiaka) ze zachował zimną krew. Dzieki czemu uratował dalszą dyskusje. Zresztą juz polemika z p Wyszkowskim pokazała ze Kolega Emgie nie jest jakis specjalnie pedantyczny gdy zarzuca mu sie nieprawdziwe historie - widac wyznaje bliski i mi pogląd ze obrażają sie wyłacznie służace.

Dalej. Kolega Emgie przypomina o naciskach na decydentów by jego film trafił raczej na półkę. To ciekawe ze jakos nikomu nie wstyd.

Wszak jesli film manipuluje (wskazałem na wstepie taki fragment) to przecie stwarza to doskonała okazje do polemiki. Chocby i nieprzyjemnej (przypominam jak Gontarczyk zrecenzował ksiazke Zyzaka) ale pro publico bono.
Jesli Jerzy Zalewski faktycznie poleciał wachowskim (to narzucajace sie porównanie - Wachowski ostrzegał przed 4 czerwca Macierewicza ze lista nie moze zawierac niczego co ubrudzi Wodza) i napisał ze nic nie moze podwazyc opinii innych wodzów to jest to ogromne rozczarowanie...

Jesli nawet jestesmy gotowi zwalczac mit Leszka Moczulskiego (ja jestem gotów, uwazam ze Leszek Moczulski ma epizod delatorski) to wobec zachowan IDENTYCZNYCH w swej naturze trzeba siarczyście splunąć.

Dalej. Powody dla których Kolega Emgie wyciał był p Sawickiego nie brzmią jakos przekonywująco. Pisze ze chciał nam oszczedzić absurdów, dodaje ze na sercu lezy mu prestiż IPN. Wątpię :)

W tym miejscu wyraże rewolucyjną czujnosc i poprosze o pomoc innych Kolegów bo cos mi mocno zazgrzytało. Przytocze dluższy fragment wypowiedzi Kolegi Emgie:

"Zdaniem Sawickiego, Moczulski był „ogólnie znanym gloryfikatorem PPR-u i zwolennikiem Moczara”, co było powszechnie znane, bo pisywał na ten temat artykuły w „Stolicy”. Po serii moich pytań, Sawicki przyznał, że tych rzekomych „promoczarowskich” tekstów nigdy nie czytał, a wie o tym „z akt SB, ale nie tylko z akt „Lecha”, ale przede wszystkim z akt jego wrogów, choćby z akt na KOR”. Tak wygląda warsztat historyka pełniącego funkcję wicedyrektora archiwów IPN"

Kolega Emgie wytknął ze owych "promoczarowskich" tekstów nigdy nie było. No dobrze.
A czy było moze jakies pro-prlowskie? Hmm... a moze (jesli były) to czy czasem nie po pazdzierniku 1956?

Zastanawia mnie czemu Emgie rozprawia sie z "promaczaryzmem" a przechodzi nad zarzutem "gloryfikacji PRLu". Gloryfikował Moczulski ten PRL czy to "absurdy"?

em_gie
Ech, Nurni... Będziesz się w piekle smażył.
Przez Ciebie łamię postanowienie.
Ale trudno :-)

"Twierdze (ja nurni) ze przesłanie filmu było tu akurat jasne i powatpiewam mocno w to że scena akurat tak wyszła. Przesłanie powiadało ze za listą Macierewicza stoi jakis esbek"

Naprawdę uważam młodą ekipę Wydziału Studiów za ideową, patriotyczną i przekonaną, że robi dobrą robotę. Zaryzykuję twierdzenie, że gdybym się w niej znalazł, robiłbym to samo i dziś pewnie broniłbym Macierewicza. Zresztą znam dwie osoby z tej ekipy i mam o nich jak najlepsze zdanie. Choć o tej jednej sprawie wolę z nimi nie rozmawiać, bo nie dopuszczają do siebie żadnych wiadomości.
Wydział to jedno, a ich szefowie to drugie. Postanowiłem ruszyć temat Anklewicza, żeby pokazać fałsz twierdzenia, że po jednej stronie byli wtedy antykomunistyczni patrioci bez skazy pod wodzą pana Antoniego, a po drugiej wstrętni agenci i ich etatowi obroncy z Bolkiem na czele.
Otóż opowieści o głębokich zmianach w MSW za Macierewicza to bajki, a wyjątkowo obrzydliwy typ, jakim jest Anklewicz, był jego bliskim dość współpracownikiem.
Mam wypowiedź jednego ze współpracowników Macierewicza, który mówił, że Anklewicz miał staly dostęp do ministra, wchodził do niego bez wcześniejszego umawiania się, a był to przywilej wąskiej grupy ludzi. W innej wypowiedzi pada stwierdzenia, że Anklewicz mógł mieć wpływ na kształt listy, brał udział w tych pracach.
To wszystko nie jest tylko czarne lub białe. Mamy w tej ekipie oddanych Polsce patriotów, ale mamy też obrzydliwych esbeków. I tylko to chciałem pokazać.

"Powody dla których Kolega Emgie wyciał był p Sawickiego nie brzmią jakos przekonywująco. Pisze ze chciał nam oszczedzić absurdów, dodaje ze na sercu lezy mu prestiż IPN. Wątpię :)"

:-)
Jak by to ująć, żeby nie obrazić p. Sawickiego...
Jego wypowiedzi są dość szczególne nawet w tonie. Mówi z takim osobistym zaangażowaniem, jakby jego życie od tego zależało. Jest bliski poetyki Gontarczyka mówiącego na mój temat. Mało w tym konkretów, dużo opinii, a nawet inwektyw.
Do tego dochodzi absurdalność tez i zaprzeczanie samemu sobie.
I co z tym zrobić w filmie? każda taka wypowiedź wymaga skontrowania. Niekiedy wymaga dłuższego wykładu, jeśli dotyczy spraw procedur MSW PRL.
Gdzie to zmieścić?
Jak odeprzec zarzut, że film miał być o KPN-ie, a jest w dużej części o papierach SB na Moczulskiego z okresu przed KPN-em?

Przyznam, że najpierw chciałem dać Sawickiego do filmu, nawet powstała taka wersja. Jego wypowiedzi dałem bez komentarza innych osób, zbite w 3 bloczki. Niestety, efekt był komiczny. Kilkanascie osób, które to widziały, łapały się za głowę i w zależności od stosunku do instytucji IPN-u, albo pokładały się ze śmiechu, albo krzyczały (jak pewien znany reżyser): "Wbijasz nóż w plecy lustracji!".
Jedynym dobrym wyjściem było usunięcie całości. P. Sawicki powinien być mi za to wdzięczny.

"Kolega Emgie wytknął ze owych "promoczarowskich" tekstów nigdy nie było. No dobrze"

Wertowałem już lata temu roczniki Stolicy, rozmawiałem z kilkoma osobami głoszącymi tezę o udziale LM w moczarowskiej propagandzie i nic.
Poza jednym - autorem tej oszczerczej ploty jest były funkcjonariusz Informacji Wojskowej Lewandowski, który na fali pomarcowej emigracji wybrał wolność i został przygarnięty przez środowiska polonijne jako fridom fajter i ofiara reżimu.
Tenże Lewandowski napisał w paryskiej Kulturze (wot kultura!) o Moczulskim, że to straszny antysemitnik, pomiot moczarowski i szkodnik. Od tego momentu wersja taka stała się obowiązująca wśród sporej części aktywu KOR-u.

"A czy było moze jakies pro-prlowskie? Hmm... a moze (jesli były) to czy czasem nie po pazdzierniku 1956?"

Były. Pewnie i po październiku i przed.

"Zastanawia mnie czemu Emgie rozprawia sie z "promaczaryzmem" a przechodzi nad zarzutem "gloryfikacji PRLu". Gloryfikował Moczulski ten PRL czy to "absurdy"?"

To jest szersze pytanie.
Czy zarzut gloryfikowania PRL-u można postawić każdemu, kto wtedy był dziennikarzem i pisał na tematy historyczne czy społeczne (o politycznych nawet nie ma co mówić)?
Pewnie można.
Cała ówczesna pisanina porządnych, przyzwoitych ludzi parających się tym fachem, polegała na przemycaniu "wrogich" treści. Sztuka polegała na tym, żeby te perełki pochować w jak najmniej śmierdzącym g...
Takie były realia. Oczywiście możemy powiedzieć, że wtedy patrioci to tylko Żołnierze Wyklęci albo ludzie, którzy uciekli z oficjalnego życia i woleli być palaczami czy magazynierami, byleby nie uczestniczyć w kłamstwie.
Możemy.
Tylko czy to bedzie mądre i sprawiedliwe wobec wielu tych, którzy walczyli o Polskę, o pamięć, o wartości, będąc w oficjalnym nurcie.
Czy np. Jan Olszewski, Stefan Kisielewski, Władysław Bartoszewski, Jerzy Ślaski, Cezary Chlebowski, Leszek Moczulski to kolaboranci?
A gwarantuję, że z bogatego dorobku publicystycznego każdego z nich możnaby zrobić mix, dowodzący, że "gloryfikowali PRL".
Dlatego sprawy gloryfikowania PRL-u nie ruszałem. Tu każdy musiałby ocenić na podstawie całych artykułów - czy były wartościowe, niosące patriotyczne przesłanie, czy tez były propagandowym kitem.


Cytat:

Nurni (anonimowo)
Cześć:)

"Postanowiłem ruszyć temat Anklewicza, żeby pokazać fałsz twierdzenia, że po jednej stronie byli wtedy antykomunistyczni patrioci bez skazy pod wodzą pana Antoniego, a po drugiej wstrętni agenci i ich etatowi obroncy z Bolkiem na czele"

Tak w istocie było i zadna przebitka z tym Anklewiczem w tle tego nie zmieni. Był to ten fragment filmu w którym uniosłem wysoko brwi myśląc : po co ta insynuacja? Pan Moczulski znalazł sie na liscie konfidentów gdyż Anklewicz bywał w gabinecie Macierewicza? Brak wszak jakichkolwiek chocby poszlak by osoba Anklewicz ową listę układała. Twierdze ze ten fragment zawierał insynuacje.

Jesli jest udokumentowana wypowiedz kogos tam ze Anklewicz "brał udział w pracach" nad listą konfidentów to mysle nalezało ja po prostu umiescic. W celu odswiezenia pamieci tym ktorzy by temu ewentualnie zaprzeczali - prawda?
Zdecydowanie bardziej to wymowne niz przebitki z Anklewicza i Macierewicza - z ponurą muzyką (o ile dobrze pamietam) w tle.

"To wszystko nie jest tylko czarne lub białe. Mamy w tej ekipie oddanych Polsce patriotów, ale mamy też obrzydliwych esbeków. I tylko to chciałem pokazać."

Ano wiem ze nie jest czarno białe ale odcienie szarości (mowiac najdelikatniej - bo wszak wyzej pisze o insynuacji) nadałes sam.
Twierdze ze ten esbek na tle Macierewicza to nie coś co chciales pokazac ludowi jako pewna swoista ciekawostkę. Bo wszak to niezła sensacja. Cos z gatunku potencjalnej sensacji o tym ze u Aleksanderka zasiegał porad nie tylko Kapciowy ale i sam Papież.

To nie była zatem ciekawostka ale w mojej opinii celowy zabieg. Wszak niedlugo potem musialy sie w koncu pojawic zdjecia z nocnej zmiany.

Ja rozumiem to tak ze zeby znieczulić publiczność na wymowe owych wydarzen z 4 czerwca 1992 pojawił się dośc słabo udokumentowany (bynajmniej nie z winy widza) watek o tym jak to Anklewicz wpływał czy mogł wpłynąc na umieszczenie Wodza na liscie konfidentów.

Jak widze co do Sawickiego nie myliłem się.
Wyjasniam. Podejrzewałem ze p Sawicki ma pewną skazę typową dla historyków pokroju Friszkego. Skoro Leszek Aleksander popuszczał cos za czasów Moczara to był to moczaryzm.

Znasz termin "gierkizm"?
No własnie - ja też nie znam.

Panu Sawickiemu skojarzyło sie akurat z "biała chusteczka" i to JEGO wina ze nie ograniczył sie jedynie do oczywistego stwierdzenia. Pan Moczulski opiewał PRL - na tym mogł Sawicki poprzestać.

ps

No faktycznie wspólna szkoła:)
Dopiero teraz widze Twoj respons do Gontarczyka.

A wspolna nie tylko ze wzgledu na obrazalskie "sluzące" ale i z powodu dla mnie najnormalniej zrozumialego. W zadnym miejscu swego responsu, tam gdzie przyznaje Ci racje, nie napisałeś: "No wlasnie - zobacz jak mnie biją!". A przeciez miałbyś do tego dobre prawo.

Zrobiłes Kolego film o wodzu. Zamiast zrobic film o "Żabach" z KPN. Siła KPN nie był Leszek Aleksander, tak jak siła Solidarnosci nie był Lech Wałęsa.

Wydaje mi się ze dopiero takie postawienie rzeczy, przypomnienie postaci z KPN ktore robily to co normalny czlowiek robiłby wobec dranstwa, byłoby śmiertelnym strzałem wobec elit. Peowskich, pisowskich, dziadowskich.

To jest mój NAJPOWAŻNIESZY zarzut wobec Twego filmu.

Ja w stanie wojennym byłem kajtkiem, ale tak sie jakos złożyło ze nie opusciłem zadnego nielegalnego zgromadzenia w warszawce. Juz po pierwszym widzialem ze najbardziej obrywają ci ktorzy nie umieli tak dobrze jak ja spierdalać.
Pisalem kiedyś o tym na forach gazety, wciaz nie moge zapomniec krzyku staruszek ktorym nie udalo sie schronic w kosciele gdy swistały pały a ja oczywista byłem szybszy.

To bardzo mozliwe ze krzyczanemu wraz z innymi wcześniej: "Lech Wałesa".

Ale jesliby kto kiedy zrobił film o Solidarnosci to bardzo chcialbym by był to film o tych starszych paniach które poruszały sie jakos tak niezgrabnie (obrazek z 3 maja 1982, spod katedry św Jana).

Pokazałes ze to umiesz, by niedawno pokazac ze nie zawsze.... :)

Filmy o Lechach czy Leszkach są, twierdze, mniej ciekawe od tych które nie powstają - a POWINNY.
O Żabach.

Pozdrowienia.

em_gie
Nurni,
Jest mi niezwykle przykro z powodu tego, co za chwilę napiszę.
Wolałbym tego nie robić, ale cóż...
Masz cholernie dużo racji i na dodatek piszesz o sprawach dla mnie istotnych. Większość krytyków filmu po raz setny odgrzewała dyskusję o 4 czerwca i teczkach. Dyskusję nieświeżą jak bigos w restauracji Popularna w Zagórzu.
Ty bijesz celnie i to mnie martwi :-)

"Jesli jest udokumentowana wypowiedz kogos tam ze Anklewicz "brał udział w pracach" nad listą konfidentów to mysle nalezało ja po prostu umiescic. W celu odswiezenia pamieci tym ktorzy by temu ewentualnie zaprzeczali - prawda?"

Prawda. Masz rację.

"zeby znieczulić publiczność na wymowe owych wydarzen z 4 czerwca 1992 pojawił się dośc słabo udokumentowany (bynajmniej nie z winy widza) watek o tym jak to Anklewicz wpływał czy mogł wpłynąc na umieszczenie Wodza na liscie konfidentów"

Trochę nie tak...
Nie uważam obalenia rządu Olszewskiego za coś haniebnego. Gdybym oceniał ten rząd wyłącznie po deklaracjach, to pewnie płakałbym po nim rzewnie, ale patrząc na jego dokonania, na ten dziwny zespół ludzi bez programu, pozostaję zimny i nieczuły na jego krzywdę jak Feliks Edmundowicz wizytujący Łubiankę.
Nie sugerowałem, że Anklewicz umieścił Moczulskiego na liście. Tak na pewno nie było. Pokazywałem tylko, że Wydział Studiów badając esbeckie teczki korzystał z "prawdziwych fachowców" - tych, którzy je wytwarzali. I oni oczywiście mogli też w ten sposób kontynuować dawne gry.
Na pewno jednak nie aż tak wprost, żeby decydować o umieszczeniu Moczulskiego na liście.
To byłoby zbyt prymitywne :-)

"Leszek Aleksander"

L.A. Moczulski to znany poeta.
Leszek Robert.

"Znasz termin "gierkizm"?
No własnie - ja też nie znam"

Znakomite! Będę korzystał :-)

"Pan Moczulski opiewał PRL - na tym mogł Sawicki poprzestać"

Tak. To byłoby uderzenie celne, trudne do obalenia, bo wymagałoby to ukazywania sensu całych, dużych artykułów historycznych, więc w polemice byłoby nie do odparowania.
I byłoby to prawdą. Oczywiście w tym sensie, że każdy ówczesny oficjalny dziennikarz piszący o historii czy na tematy społeczne w jakimś stopniu to robił.

"Zrobiłes Kolego film o wodzu"

Chyba jednak nie.
Zauważ, że współczesnych wypowiedzi Moczulskiego nie jest więcej niż np. Szeremietiewa.
Odbierasz to w ten sposób, bo żeby na jajach stawać, to opisując uczciwie KPN nie sposób ukryć tego, że Moczulski był jej ideologiem, twórcą, liderem i postacią największego formatu wśród wszystkich Konfederatów.
Nikomu oczywiście nie ujmując...
To dlatego wygląda Ci to na "film o wodzu", że właśnie uciszenia Moczulskiego domagał się Breżniew, że to Moczulskiego oglądamy na ławie sądowej, kiedy mocno wychudły na kiszczakowym wikcie, rzuca hardo w twarz odpowiedzi sędziemu, to wreszcie jego kawał życia został w ponurym gmachu kryminału w Barczewie...

"Wydaje mi się ze dopiero takie postawienie rzeczy, przypomnienie postaci z KPN ktore robily to co normalny czlowiek robiłby wobec dranstwa, byłoby śmiertelnym strzałem wobec elit. Peowskich, pisowskich, dziadowskich.
To jest mój NAJPOWAŻNIESZY zarzut wobec Twego filmu.
(...) Pokazałes ze to umiesz, by niedawno pokazac ze nie zawsze.... :)
Filmy o Lechach czy Leszkach są, twierdze, mniej ciekawe od tych które nie powstają - a POWINNY.
O Żabach"

Rozwaliłeś mnie.
Masz rację.
Oczywiście masz rację, ale ten film, jako pierwszy film o Konfederacji musiał mówić o wielkiej polityce, o liderach, o historii partii, przede wszystkim o sensie jej istnienia.
Do tego zobowiązywała mnie umowa producenta z Telewizją.
Wiem, że żadne tłumaczenia nie zabrzmią równie dobrze jak Twoje zarzuty, ale weź pod uwagę "czynniki zewnętrzne". Pierwszy zarzut ze strony TVP po obejrzeniu wstępnej wersji filmu był taki: "Za mało Moczulskiego! Proszę wywalić te boczne osoby, chcemy usłyszeć te historie opowiedziane przez niego, chcemy dużo jego refleksji na temat polityki, historii, także wspólczesności. I stanowczo za dużo dał pan materiałów archiwalnych!".
Dasz wiarę? :-)
Chciałem połączyć te dwie sprawy i dać sporo wypowiedzi osób nieznanych, takich właśnie, o jakich piszesz.
Niestety, nie udało mi się. Może zabrakło mi umiejętności warsztatowych, może nie miałem pomysłu, może nie potrafiłem usunąć żadnego z obecnych teraz w filmie wątków...
Efekt był taki, że historie (znakomite!) opowiedziane przez Marka Bika czy Teresę Baranowską wylądowały w koszu, bo nie było szans ich zmieścić.
To są świetne opowieści. Mam je nagrane i mogły by stanowić podstawę innego filmu, ale nie mam wątpliwości, że żadnego filmu w przewidywalnym czasie nie zrobię. Rozglądam się za jakąś robotą poza branżą :-(
Wyrzucenie tych relacji to moja porażka, choć nie wiem czy to w ogóle było wykonalne. Na pewno nie w tych ramach czasowych.
Na etapie montażu, Telewizja dostała propozycję, że za te same pieniądze, co godzinny film, dostaną dwa godzinne lub trzy półgodzinne. Wówczas była szansa na to, czego - słusznie - oczekiwałeś.
Niestety, Telewizja odmówiła.
Wiem, że to trudne do wyobrażenia, ale nie chcieli dostać więcej za te same pieniądze.
Teraz wiem dlaczego - zamiast jednej kasety, zalegałyby im na półce trzy :-)


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pią Kwi 02, 2010 2:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Pią Kwi 02, 2010 12:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dowiedziałem się, że Piotr Gontarczyk przestał pełnić funkcję zastępcy dyrektora Biura Lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej.
Pozostał w IPN-ie, ma pracować jako historyk w Biurze Edukacji Publicznej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Pią Kwi 02, 2010 5:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Maciej Gawlikowski napisał:
Dowiedziałem się, że Piotr Gontarczyk przestał pełnić funkcję zastępcy dyrektora Biura Lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej.
Pozostał w IPN-ie, ma pracować jako historyk w Biurze Edukacji Publicznej.


idzie nowe...?
bardziej rzeczowe...??
bardziej obiektywne...???
czy znów takie dziwne...????

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Kwi 06, 2010 8:40 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Politycy nie mają wstydu
"Gazeta Polska", 10-03-2010

Rozmowa z Janiną Jankowską, przewodniczącą Rady Programowej TVP

Wszystko się we mnie buntuje i krzyczy, że łamane są standardy i niszczy się TVP – wielkie dobro publiczne, polską kulturę i wolność słowa. W tej magmie trudno znaleźć sojusznika. Są tylko ugrupowania, które mają większy lub mniejszy interes w tym, by taka sytuacja trwała – z Janiną Jankowską, dziennikarką, przewodniczącą Rady Programowej TVP, rozmawia Rafał Kotomski


Po awanturze związanej z emisją filmu „Towarzysz Generał” TVP wydała komunikat, że nie ma żadnej cenzury, są za to przestrzegane wysokie standardy programów. Zgadza się pani z tym?
To, czym przede wszystkim zajmuje się Rada Programowa TVP, odkąd mam honor nią kierować, to ciągłe przypominanie o standardach. Nakłanianie kolejnych zarządów telewizji, by tych standardów przestrzegały. Niestety, z każdym rokiem sytuacja wygląda coraz gorzej.

Naprawdę jest aż tak źle?
Bardzo źle! Przede wszystkim nie docenia się pozycji, które powinny być najważniejsze dla mediów publicznych. Tak zwanych misyjnych. I nie są one wcale trudne do zdefiniowania. Chodzi o wszystkie programy, które mają wartość merytoryczną, służą społeczeństwu. Pierwszą ofiarą szukania oszczędności są programy edukacyjne, dla dzieci, dla niepełnosprawnych, mądra publicystyka, np. „Trzeci punkt widzenia” w TVP Kultura, który kosztuje zaledwie 13 tys. zł. Krótko mówiąc, zagrożone są podstawowe zadania, jakie spełniać powinna telewizja publiczna.

To nic nowego, że wielu ludzi telewizji słysząc o misji, zachowuje się jak diabeł, który usłyszał o święconej wodzie...
I na tym polega problem! Żaden zarząd TVP nie potrafi zrozumieć, że komercję można pokonać odmiennością oferty: rzetelną, bezstronną informacją, pogłębioną publicystyką, wnikliwym podejmowaniem tematów tabu, stworzeniem autentycznej debaty o sprawach trudnych, a nie prezentowaniem politycznych głów, które przenoszą się ze studia do studia. Mówiąc o ofercie, mam na myśli debaty otwarte na udział przedstawicieli społeczeństwa, to oni, a nie politycy i celebryci powinni być pierwszymi gośćmi anten, przed którymi politycy się tłumaczą. Musiałaby jednak zniknąć niewidzialna ręka interesów partyjnych. Wołam z całą mocą: wara partiom od TVP! Cechą oferty programowej powinny być jakość, pluralizm i bezstronność. Zdawałoby się, że to banały... Niestety, gdyby wdrażać je w życie, TVP byłaby naprawdę atrakcyjną stacją, miałaby wiarygodność.

Może ludzie wolą, żeby wiarygodność budować na takich programach jak „Śpiewaj i walcz”? Miał być wielki show, a wyszły żałosne popłuczyny po wcześniejszych produkcjach stacji komercyjnych.
Nie znam tego programu. Oglądałam w tym czasie Jacka Żakowskiego w TVP Info. Dyskusja o książce „Kapuściński. Non fiction” – mądra, merytoryczna. Przegląd tygodnia w jednostronnym zestawie komentatorów – czysta propaganda.

TVP Info to kilkaset tysięcy widzów, a Jedynka w tzw. prime time to parę milionów. Po co TVP wciąż nieudolnie ściga się ze stacjami komercyjnymi?
Od czterech lat mam do czynienia z tym zjawiskiem. Nieudolne ściąganie formatów komercyjnych prowadzi do samozagłady. Teraz, kiedy TVP rzeczywiście znalazła się w niesłychanie trudnej sytuacji ekonomicznej, zamiast likwidować rozbuchane pozaantenowe struktury z dyrektorskimi etatami, skreśla się najwartościowsze programy misyjne. Natomiast panuje głębokie przekonanie, że programami typu „Śpiewaj i walcz” zyska się fundusze. To jest po prostu kwadratura koła.

Dlaczego TVP nie emituje poświęconych historii PRL filmów Zalewskiego, Królikiewicza, Gawlikowskiego?
Właśnie jestem w trakcie wydobywania z trudem informacji, jakiego typu filmy są wstrzymane, jakie już zrealizowane nie ukazały się jeszcze na antenie, a jakie produkcje w ogóle nie zostaną wdrożone w życie. Przyznam, że zdobycie informacji na ten temat dla mnie, w końcu szefowej Rady Programowej, jest niesłychanie trudne, by nie rzec – niemożliwe. Mogę się tylko orientować, jeśli zwrócą się do nas sami autorzy. Tak było w przypadku Macieja Gawlikowskiego i filmu „Pod prąd” o KPN-ie. Oczywiście mogę się też dowiedzieć o podobnych sytuacjach z mediów albo od znajomych. Nie mogę natomiast uzyskać służbowo niezbędnych informacji w telewizji.

Jak to możliwe?
Od czterech lat próbuję rozeznać się w mechanizmach decyzyjnych TVP. Okazuje się, że to zadanie ponad siły.

Czy w TVP istnieje cenzura na filmy o komunizmie?
Jestem reportażystką, która opiera się wyłącznie na faktach. O nich tylko mogę mówić. Jeśli został zrealizowany film o Andrzeju Kernie i nie ukazuje się na antenie, to znaczy, że ktoś stoi temu na drodze. Chciałabym się dowiedzieć, z jakiego powodu. Wciąż pytam o to zarząd i dyrektorów, ale nie otrzymuję odpowiedzi. Nie mam zamiaru formułować publicystycznych stwierdzeń, czy jest cenzura, czy jej nie ma. Mogę tylko pytać ludzi, czy odnoszą wrażenie, że pewne decyzje mają charakter polityczny. Słyszę, że tak. Ale to wciąż jest tylko wirtualne! Szukam dostępu do tych, którzy zadecydowali o podziale politycznych wpływów, szukam dowodów…

I co?
I nic nie mogę, bo nie odpowiadają na moje prośby. Prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa zarzucił, że Rada Programowa nie potępiła medialnego sojuszu PiS–SLD. A przecież nie ma żadnego dokumentu, nie mogę nikogo „chwycić za rękę”. Są tylko jakieś odczucia, hipotezy, wzajemne oskarżenia. Słowo za słowo. Dlatego apeluję do wszystkich ludzi związanych z telewizją, których twórczość została zablokowana z powodu światopoglądu, wymowy, jednym słowem rzeczy pozamerytorycznych, by oficjalnie zgłosili te nadużycia do Rady Programowej.

„Towarzysz Generał” nie śni się pani po nocach?
Był na antenie. Choć nie jestem robotą dziennikarską tego filmu zachwycona, jednak ujawnił on ważne dokumenty i z tego powodu został zaatakowany, a Anita Gargas straciła pracę. Omawialiśmy tę skandaliczną sprawę na posiedzeniu Rady Programowej z udziałem członka zarządu TVP Przemysława Tejkowskiego i dyrektora Jedynki, p. Wojciecha Hoflika. Podjęliśmy uchwałę wzywającą zarząd do przeanalizowania decyzji dotyczącej Anity Gargas i powtórnego głosowania. Formalnie zarzuty po emisji filmu związane były z protestem Teresy Torańskiej. Ale „Towarzysz Generał” był już emitowany w TVP Historia i wówczas Torańska nie miała nic przeciwko wykorzystaniu w dokumencie fragmentów zdjęć z jej wcześniejszego filmu. Poza tym TVP ma prawo korzystać z cytatów, a autor zdjęć do obrazu o Jaruzelskim pracował też z Torańską. Wobec tego tzw. kradzież autorska jest bardzo problematyczna.

Trudno pogodzić się z faktem, że emisja filmu demaskującego Jaruzelskiego pozbawia kogokolwiek stanowiska.
Jako rada opowiedzieliśmy się za pełnym prawem do różnorodnego spojrzenia na postać historyczną. Wydaje nam się, że to nie sprawa przekroczenia praw autorskich, ale krytycznego, jednostronnego, ale autorskiego spojrzenia na generała Jaruzelskiego była de facto przyczyną całego zamieszania. Oficjalnie przyczyną zwolnienia dyr. Gargas jest narażenie TVP na koszty procesowe. Ale tych kosztów jeszcze nie ma, a proces może wygrać TVP. Mamy więc do czynienia z hipokryzją i naciąganiem argumentów do złej, niesprawiedliwej decyzji. To daje podstawy do podejrzeń, że kryją się za nią działania polityczne i partyjne układu PiS–SLD. Ale, jak powiadam, to tylko wysnuwane wnioski w procesie poszlakowym... Niestety, nikt nie potrafi stanąć z otwartą przyłbicą i powiedzieć, jaka jest prawdziwa przyczyna ukarania Anity Gargas. Żaden dziennikarz nie szuka przedstawicieli partii, którzy podpisali sojusz o strefie wpływów w TVP. Chyba nie ma oficjalnego dokumentu. Sam pan rozumie, że nikt się do tego nie przyzna.
Naprawdę szalenie trudno poruszać się w tak mało transparentnym środowisku jak zarządzanie i proces decyzyjny w TVP. Wszystko się we mnie buntuje i krzyczy, że łamane są standardy i niszczy się wielkie dobro publiczne, polską kulturę i wolność słowa. W tej magmie trudno znaleźć sojusznika. Są tylko ugrupowania, które mają większy lub mniejszy interes w tym, by taka sytuacja trwała.

To jeszcze na koniec, powiedzmy, że szefem Panoramy w Dwójce został Jacek Skorus, tajny współpracownik SB i autor filmów propagandowych wymierzonych w opozycję.
Z tego, co wiem, w filmie o KPN-ie zawarty został fragment programu nakręconego zaraz po stanie wojennym, autorstwa tego pana. Jeśli to miałaby być bezpośrednia przyczyna, że film Macieja Gawlikowskiego nie może się ukazać, to mamy do czynienia ze skandalem. To właśnie jest łamanie wszelkich standardów, wbrew wszelkim zasadom etyki dziennikarskiej. Istnienie tego typu zjawisk, mechanizmów ma dla młodego pokolenia dziennikarzy ogromne znaczenie wychowawcze...

Może raczej deprawujące...
Dziennikarze nie mają wstydu, politycy nie mają wstydu. Tak po prostu, zwyczajnie. Czuję się po raz pierwszy w życiu tak bezradna, jak nie byłam za czasów komunizmu. Wtedy można było chociaż walczyć w opozycji, w drugim obiegu czy na ulicy. A tutaj człowiek się porusza w tak krzyżujących się interesach polityczno-finansowych, że trudno nawet starać się utrzymać trzeźwość oceny. Nawet jeśli cała moja działalność wydaje się nieskuteczna i niemająca znaczenia, to zostaje świadectwo. Że w tej czy innej formie staram się o tym głośno mówić.


http://gazetapolska.pl/artykuly/kategoria/51/2814
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Pon Maj 10, 2010 12:47 pm    Temat postu: refleksja Odpowiedz z cytatem

warto włączyć się w emitowanie filmu w innych ośrodkach niż Kraków i Warszawa, bo szybko się nie da w TVP zobaczyć tego
fajnie byłoby, aby nowe opinie-choćby odmienne- tu poczytać
zauważcie, że ilość postów tematycznych w tym wątku nie zmienia się od dawna, a wejść jest coraz więcej i szybko ich przybywa; wydawałoby się, że kto chciał to już poczytał co sądzą inni, ale nie każdy kto był zainteresowany go obejrzał
Szczecin, Bielsko-Biała, Toruń, Lublin, Wrocław, Radom czy Częstochowa
przecież nie trzeba dużych nakładów...
może warto trochę fatygi, przejazd samochodem, kilkanaście plakatów; salę z pewnością darmo się dostanie, bo to dobra promocja

do dzieła mości Panowie, do dzieła!

a może już były, tylko ja nic nie wiem...???

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Wto Maj 11, 2010 12:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Irku,
Kto ma to robić?
Zgłosiłem gotowość udostepnienia filmu, w pewnym zakresie też mogę służyć swoją osobą, jeśli ktoś by zechciał.
Co więcej?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Wto Maj 11, 2010 4:19 pm    Temat postu: odzew Odpowiedz z cytatem

ludzie mają robić...ludzie Exclamation Exclamation Exclamation
właśnie tak powinno być: autor i znany działacz regionalny, a może i władz centralnych powinni się tym zainteresować i zorganizować pokaz w KAŻDYM województwie, bo za 4 lata to już nie będzie wielką atrakcją
zakładam, że za 4 lata to może nawet któraś ze stacji telewizyjnych się skusi aby to puścić...? co im zależy...???
ja pisałem: główna wada (abstrahuje od oczekiwań TVP, ale wsłuchuje się uważnie we własne oczekiwania Wink ), to że film był za krótki akurat x2 byłoby ok, bez dłużyzn
i chronologicznie:
cz I: Od WIN do KPN - czyli temat o zreferowanie którego poprosiliśmy L.Moczulskiego w marcu na spotkaniu IhO-O
i cz II: od momentu odczytania przez N. Milewską co tam miała odczytać w 40 rocznicę agresji Niemiec na nasz kraj
ale skoro jest tak jak jest to Konfederaci i tak powinni sie cieszyć
ja byłem z projekcji zadowolony Smile chociaż mi trochę ten Gontarczyk zawadzał... ale zostawmy człeka
jeśli chodzi o innych wyrażali albo zaintrygowanie sprawą, albo nie wypowiadali się wylewnie, ale też nie słyszałem w prywatnych rozmowach, aby ktoś się uskarżał
mnie konweniowało to, że wysłuchałem na żywo relacji autora i wyjaśnienia:
DLACZEGO spectrum wypowiadających się działacze nie było pełne
to mi wskazało na pewne postawy różnych ludzi
uwierzcie mi proszę, że na podstawie 4-5 (zaangażowanych) maili/oficjalnych wypowiedzi można określić kto się mija z prawdą, a kto dokłada wszelkich sił by ją poznać, kto jest tendencyjny, a kto w miarę obiektywny, kto jest madry, a o kim niekoniecznie tak możemy powiedzieć/napisać
nie trzeba do tego kończyć 3 fakultetów- proponowany zestaw: socjologia/filozofia/psychologia
wystarczy troche wiedzy, logika i dobra wola

w Łodzi i Poznaniu organizowane są/ były retrospektywne spotkania/uroczystości
albo warto połaczyć to z filmem (była telewizja) albo zasygnalizować sprawę
a tu wyglada albo jakby Środowisko Konfederackie było mało zgrane, albo mocno skłócone, albo jakby ludziom nie zależało
...a ja wiem, że zależy!!!
przecież gdyby do mnie nie zadzwonił koleżka też bym nie wiedział o filmie...
gdyby inny nie podał adresu strony POLONUSA nie wiedziłbym, że po raz drugi w moim mieście jest szansa na uczestniczenie w projekcji
gdyby trzeci nie zaproponował wyjście nocą z 12/13 na ul. Ikara...itd

myślę, że to jest kwestia organizacji
najpierw należałoby WSZYSTKICH znajomych (sympatyków i członków Konfederacji) powiadomić (nawet jeszcze raz!) o adresie strony POLONUSA, o filmie i poczekać na odzew
jeśli będzie z którejś strony/frakcji/rejonu -ustosunkować się doń
można stosować jakieś wspogające ruchy Wink
trochę inicjatywy i entuzjazmu potrzeba...

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Maj 13, 2010 9:50 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Skorus odchodzi z TVP. Ale nie dlatego, że pracował w telewizji w latach 80. i nie dlatego, że był ewidencjonowany jako TW. Odchodzi, bo był za mało dyspozycyjny...

Czy jest nadzieja na to, że TVP po faceliftingu wyemituje film o KPN, który zamówiła ekipa Piotra Farfała? - Czas pokaże...

Cytat:

Kadrowe trzęsienie ziemi w TVP
Katarzyna Borowska , Piotr Gursztyn , Wojciech Wybranowski 13-05-2010, ostatnia aktualizacja

Przed wyborami prawica i lewica przesuwają swoje kadry w TVP. Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika, że Jacek Skorus straci stanowisko szefa „Panoramy”. Z kolei Jacek Snopkiewicz może zostać odwołany z fotela szefa TVP Info. W ostatnich dniach zarząd telewizji, w którym zasiadają osoby związane z PiS i SLD, wymienił też dyrektora i wicedyrektora Jedynki.

Osoba związana z zarządem TVP tak tłumaczy powody zmian: – Każda antena to udzielne księstwo. Do tego dochodzą konflikty personalne. To powoduje, że trudno zarządza się telewizją. Zmiany są konieczne.

Największą rewolucję przeszła Jedynka, która w ubiegłym roku po podziale wpływów w publicznej telewizji przypadła PiS. Szefa stacji Wojciecha Hoflika zastąpił Witold Gadowski (dziennikarz śledczy z Krakowa). Jego zastępcą ds. publicystyki został Stanisław Janecki (były naczelny „Wprost”).

Dlaczego Hoflik został odwołany? – W TVP 1 było dużo konfliktów. To nie wpływało dobrze na pracę anteny – mówi osoba związana z zarządem. Sam Hoflik był skonfliktowany ze swoją zastępczynią Anitą Gargas. – Od początku się nie dogadywali – twierdzi dziennikarz TVP.

Gargas w lutym została odwołana, ale nadal była p.o. wicedyrektora (jej wypowiedzenie kończy się w czerwcu). Za jej dymisją miał stać właśnie Hoflik.

Ale ostatnio i nad nim zaczęły się gromadzić czarne chmury. – Nie bronił na zarządzie interesów Jedynki, np. „Wiadomości”. Pozwolił, by w czasie ich emisji o 19.30 Dwójka puszczała atrakcyjne programy – mówi osoba z telewizji.

Jak twierdzi inny pracownik TVP, kroplą, która przelała czarę, był sposób pokazywania tragedii smoleńskiej. – Hoflik upierał się, by w relacjach z uroczystości pogrzebowych był tylko obrazek, muzyka, dźwięk. Nie chciał studia komentatorskiego – mówi informator „Rz”. – Postawił na swoim, ale już w trakcie transmisji zmienił zdanie, gdy okazało się, że konkurencja ma komentatorów.

I Hoflik stracił funkcję szefa Jedynki (będzie kierował Agencją Filmową).

Potem ze stanowiska kierownika ds. publicystyki TVP 1 odwołano Pawła Nowackiego (jest też wydawcą programu Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”). Zdaniem pracowników stacji przyczynił się do tego Hoflik. Jak twierdzą, Nowacki współpracował z Gargas, a Hoflik nadal miał przyjaciół w zarządzie TVP.

– Nowacki padł ofiarą cudzej wojny. Bo jeśli wycięto Hoflika, to w ramach cięcia po skrzydłach musiał polecieć ktoś z drugiej strony – tłumaczy informator „Rz”.

Ale jest też inny powód odwołania Nowackiego. 10 i 11 kwietnia postawił się prezesowi telewizji Romualdowi Orłowi, który chciał w Jedynce pokazywać program TVP Info. Nowacki zdecydował, że TVP 1 pokaże swój program. Pod względem oglądalności jego decyzja okazała się sukcesem. Ale – jak twierdzą rozmówcy „Rz” – „niektórzy ludzie w zarządzie TVP byli wściekli”. Dlaczego? Bo do studia zaproszono Rafała Ziemkiewicza i Stanisława Janeckiego, którzy mówili o atakach na Lecha Kaczyńskiego. – Część zarządu uznała, że to „pisowskie sianie nienawiści” i odpowiedzialnością za to obarczyła Nowackiego – tłumaczy jeden z dziennikarzy.

Pojawiły się też spekulacje, że do telewizji ma wrócić Patrycja Kotecka, była wiceszefowa Agencji Informacji. Ona sama zaprzecza. – Nie interesuje mnie powrót do TVP, a spekulacje na ten temat traktuję w kategoriach fantastyki – zaznacza.

Zmiany są także w antenach, w których wpływy mają ludzie SLD. Ze stanowiska mają zostać odwołani szefowie: TVP Info Jacek Snopkiewicz i „Panoramy” w TVP 2 Jacek Skorus.

– SLD zorientowało się, że oni nie potrafią sprawnie robić im PR, np. promować kandydata na prezydenta tej partii Grzegorza Napieralskiego. Poza tym uważają, że Snopkiewicz ma platformerski przechył – mówi informator „Rz”.

Inny dziennikarz zwraca uwagę, że w TVP Info bardzo często pojawia się kandydat PO Bronisław Komorowski: – Snopkiewicz często sugeruje, że ma dobre relacje z Platformą.

Politycy lewicy nie chcą jednak mówić o politycznych powodach zmian
. – Snopkiewicz nie czuje telewizji informacyjnej – ucina jeden z nich.

– Robi telewizję taką jak kilkanaście lat temu – mówi osoba z TVP. – Poza tym utopił duże pieniądze w nieudane produkcje, np. cykl wspomnieniowy o historii telewizji. Kazał puszczać własne reportaże z lat 70., a nawet wywiad ze sobą.

Za anachroniczność jest też krytykowany szef „Panoramy” Jacek Skorus. Ale nie tylko za to. Jego nominacji sprzeciwiała się część środowisk dziennikarskich i filmowych. Maciej Gawlikowski, dziennikarz i filmowiec, przypomina, że Skorus w stanie wojennym realizował przygotowywany na zlecenie SB program „Archiwum Solidarności”, który miał kompromitować opozycję. – Skorus był zarejestrowany jako tajny współpracownik – mówi Gawlikowski.

Nieoficjalnie wymienia się już nazwiska następców Snopkiewicza i Skorusa. Szefem TVP Info miałby zostać Łukasz Kardas, pracujący od lat w TVP m.in. jako producent. – Dobrze dogadywał się z PiS. Ale kiedy odpowiadał za produkcję newsów, zaprzyjaźnił się z otoczeniem Napieralskiego – mówi informator „Rz”.

Sam Kardas twierdzi, jego nominacja to plotka. – Nikt ze mną o tym nie rozmawiał – ucina.

„Panoramą” może pokierować Ewa Godlewska, która pracuje w tym programie od lat (prywatnie związana ze Sławomirem Jeneralskim, byłym dziennikarzem TVP i byłym posłem SLD).

– To, że pan Skorus ma zostać odwołany, to wiem, bo to już cała telewizja wie – mówi Godlewska. – Ale pierwsze słyszę, żebym miała go zastąpić.

Z naszych informacji wynika, że rozważany jest również Marcin Szczepański, dziennikarz TVP, kiedyś związany z „Panoramą”.


http://www.rp.pl/artykul/478964_Kadrowe_trzesienie_ziemi_w_TVP.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Maj 14, 2010 6:59 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Komentarz Jerzego Bukowskiego i karta rejestracyjna Skorusa - http://www.polonus.mojeforum.net/post-vp6305.html#6305
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum