Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

PO-PiSowskie mordobicie na grobach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Sie 14, 2010 9:25 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
14 sierpnia 2010
Nadzieja

Przyjdzie taki dzień, że Jarosław będzie już rozmawiał z siłami ostateczności. Być może jeszcze w tym roku. I wówczas uznamy, że to był naprawdę dobry rok. Tego się trzymam, w to wierzę.
Janusz Palikot (08:00)


http://palikot.blog.onet.pl/

===============================

Przychodzi mi na myśl podobny tekst Urbana, który życzył Jarosławowi Kaczyńskiemu śmierci i przeklinał go. Pamiętam, że wtedy (lata 90.) oburzona była nawet Monika Olejnik.

Czy i tym razem salonowe media zareagują z oburzeniem?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Sie 14, 2010 10:17 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Prymas: Skończmy tę kompromitującą wojnę
Sobota, 14 sierpnia (18:51)
Prymas Polski abp Józef Kowalczyk zaapelował podczas uroczystej mszy św. upamiętniającej 90. rocznicę Bitwy Warszawskiej o zakończenie "kompromitującej wojny językowej i postaw". Prymas odniósł się w ten sposób do sporu o krzyż pod Pałacem Prezydenckim.

- Dziękując Bogu za zwycięską wojnę z 1920 roku, apeluję o skończenie tej kompromitującej wojny językowej i postaw (...) Jak to się ma do wartości chrześcijańskich? - pytał podczas homilli arcybiskup Józef Kowalczyk.

Prymas Polski zaznaczył, że to co mówi jest "troską o wspólne dobro". - Nie traćmy czasu, jest wiele szans do wykorzystania w naszej ojczyźnie - apelował.
(...)

http://fakty.interia.pl/polska/news/prymas-skonczmy-te-kompromitujaca-wojne,1518943
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Sie 14, 2010 10:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Kaczyński: Mamy do czynienia z fortelem
Sobota, 14 sierpnia (20:16)

Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że usuwając osoby spod krzyża przed Pałacem Prezydenckim zastosowano fortel, którego celem jest wyprowadzenie krzyża bez zapewnienia gwarancji, że stanie tam pomnik upamiętniający prezydenta i inne ofiary katastrofy smoleńskiej.

"W nocy z 13 na 14 sierpnia bieżącego roku oddziały Policji i BOR podjęły działania zmierzające do odizolowania osób stojących pod Krzyżem upamiętniającym tragedię smoleńską od bezpośredniego kontaktu z nim. Podaną publicznie przyczyną tych działań są przygotowania do obchodów dnia Wojska Polskiego. Wiele wskazuje jednak na to, że mamy tu do czynienia z fortelem, którego ostatecznym celem jest wyprowadzenie Krzyża z miejsca, gdzie został umieszczony bez zapewnienia jakiejkolwiek gwarancji, że przy Pałacu Prezydenckim powstanie pomnik upamiętniający Prezydenta i inne ofiary katastrofy" - napisał Kaczyński w specjalnym oświadczeniu.

Zdaniem prezesa PiS, działania tego rodzaju wprowadzają do życia publicznego "nową jakość, znaną poprzednio z czasów PRL". "Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie rozumiało, jakie były przyczyny rozpętania sporu wokół Krzyża, czym kierował się urzędujący Prezydent RP podejmując tę sprawę. Wiemy natomiast, że zostały podjęte społeczne inicjatywy zmierzające do załatwienia sporu w sposób godny, szanujący uczucia tych milionów Polaków, dla których katastrofa smoleńska, tragiczna śmierć Prezydenta, Jego Małżonki, wielu innych wybitnych osób, śmierć 96 naszych rodaków w symbolicznych okolicznościach były powodem bólu, żałoby, a w wielu przypadkach także odnowienia postaw patriotycznych" - napisał J. Kaczyński.

Lider PiS wyraża nadzieję, że "Prezydent RP będzie skłonny przyjąć społeczną inicjatywę, w zasadniczym punkcie zbieżną z inicjatywą Episkopatu Polski, i nie dopuści do praktyk, które niezależnie od tego czy siła zostanie użyta bezpośrednio, czy będziemy mieli do czynienia z fortelem, także zresztą związanym z użyciem przemocy, gdyż niedopuszczenie osób gromadzących się przy Krzyżu jest takim użyciem, będą oznaczały zgodę na powrót do praktyk stosowanych w PRL".

W sobotę nad ranem policjanci na prośbę BOR usunęli kilka osób spod krzyża przy Pałacu Prezydenckim. - W nocy funkcjonariusze BOR zwrócili się do nas z prośbą o pomoc w przeniesieniu osób spod krzyża z uwagi na zabezpieczenie pirotechniczne, związane z obchodami święta Wojska Polskiego - powiedział rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński.

Na miejsce sprowadzono policyjnych negocjatorów. - Prosiliśmy wielokrotnie, by osoby spod krzyża przeniosły się kilkanaście metrów dalej do wyznaczonego dla nich sektora. Niektóre usłuchały, kilka zdecydowanie odmówiło i oświadczyło, że zgadza się na rozwiązanie siłowe. Funkcjonariusze przenieśli te osoby na niewielką odległość od krzyża - powiedział rzecznik.

Poinformował, że przeniesionych zostało kilka osób. Pozostałe same przeszły do wyznaczonego rejonu. Policjanci usunęli spod krzyża także ich bagaże i transparenty. Akcji policji towarzyszyły zarówno okrzyki aprobaty, jak i obelgi.

Kancelaria Prezydenta zapewnia, że na razie nie planuje przeniesienia krzyża


http://fakty.interia.pl/polska/news/kaczynski-mamy-do-czynienia-z-fortelem,1518951
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Sie 15, 2010 10:06 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Odsłonięcie tablicy. W urnie ziemia ze Smoleńska
Niedziela, 15 sierpnia (08:52)

Prezydent Bronisław Komorowski odsłonił w Katedrze Polowej Wojska Polskiego tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy pod Smoleńskiem.
Prezydent odsłoni w Katedrze tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy pod

Ceremonia, w której uczestniczyli przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy, odbyła się po porannej mszy odprawionej w katedrze w intencji przypadającego dziś święta Wojska Polskiego.

Prezydentowi, przy odsłonięciu tablicy, towarzyszyły wdowy po generałach - szefie Sztabu Generalnego Franciszku Gągorze i dowódcy Garnizonu Warszawa Kazimierzu Gilarskim oraz matki - biskupa polowego Tadeusza Płoskiego oraz ks. Jana Osińskiego. Obecni byli także wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński i szef MON Bogdan Klich.

Tablicę poświęcił administrator Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego ks. Sławomir Żarski. - Niech ta tablica, którą poświęcamy w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a także w święto Wojska Polskiego przypomina nam o dobrym i sumiennym wypełnianiu naszych obowiązków względem Boga, Kościoła i Ojczyzny - powiedział duchowny.

Tablicę ufundowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa; umieszczono ją w kruchcie Kaplicy Katyńskiej.

Znajdują się na niej nazwiska 96 osób, które zginęły 10 kwietnia pod Smoleńskiem, daty urodzenia oraz stanowiska, jakie zajmowali. Po lewej stronie umieszczonej za szkłem urny - w której znajduje się ziemia z miejsca katastrofy - jest napis: "Pamięci 96 ofiar katastrofy pod Smoleńskiem 10.04.2010", po prawej: "Polskiej delegacji udającej się na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej".

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP


http://fakty.interia.pl/polska/news/odsloniecie-tablicy-w-urnie-ziemia-ze-smolenska,1518986

==================================

Gest Komorowskiego należy pochwalić.

Jednak uporczywe wiązanie katastrofy smoleńskiej ze Zbrodnią Katyńską jest nadużyciem i staje się groteskowe.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Sie 15, 2010 1:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Prymas Polski: Gorsząca manipulacja krzyżem
1 godz. 10 minut temu

Blisko 100 tys. osób uczestniczyło na Jasnej Górze w uroczystościach święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Prymas Polski, abp Józef Kowalczyk, apelował w homilii o zaprzestanie gorszącej manipulacji symbolem krzyża. Wzywał, by krzyż nie był narzędziem przetargu politycznego.

Hierarcha odniósł się w ten sposób do konfliktu wokół krzyża, ustawionego przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej. Przypomniał, że Episkopat dobitnie wyraził swoje stanowisko w tej sprawie. Apelował, aby wezwanie Jana Pawła II do obrony krzyża rozumieć właściwie, a nie - jak mówił prymas - opacznie, tendencyjnie i przewrotnie.

- Miejmy oczy otwarte; pamiętajmy o tym, o czym mówił Jan Paweł II - brońmy się przed takim manipulowaniem (symbolem - red.) krzyża; to nie ma nic wspólnego z prawym sumieniem katolickim, nic wspólnego z prawą, prawdziwą postawą chrześcijanina - powiedział abp Kowalczyk, nazywając wydarzenia wokół krzyża przed Pałacem "nieprzykładną i gorszącą manipulacją (znaku - red.) krzyża". Wezwał do zaprzestania takich działań.

- Cele, które sobie stawiają politycy, można osiągać na drodze dialogu - powiedział abp Kowalczyk. Odnosząc się do swojej ponad 20-letniej posługi nuncjusza apostolskiego w Polsce, kiedy był także dziekanem korpusu dyplomatycznego i współpracował z politykami, hierarcha podkreślił, że "polityka to sztuka budowania kompromisu, a nie sztuka budowania konfliktów i wielorakich nieporozumień, których nam w Polsce absolutnie nie potrzeba".

- Polityk to ten, który buduje dialog, który nie konfliktuje, który nie stwarza sytuacji drażliwych, ale szuka sposobu takiego traktowania swojego współrozmówcy, ażeby na miarę możliwości dojść do porozumienia - powiedział abp Kowalczyk.

Prymas zaapelował o pozostawienie krzyża w takim znaczeniu i symbolice, w jakich jest on zakorzeniony w polskiej tradycji. Prosił Matkę Bożą o dar mądrości dla wszystkich, abyśmy - jak mówił - "klimatu żałoby i budującego wszystkich klimatu solidarności i jedności, w którym wyraził się szacunek dla ofiar tragedii, nie zaciemniali, nie przesłaniali jakimś dziwnym przetargiem i nieporozumieniem, wykorzystując w tym wszystkim krzyż - znak zbawienia - jako narzędzie przetargu, w charakterze jakiegoś zakładnika".

Prymas wskazał, że dar mądrości "zdobywa się na modlitwie, a nie na kombinacjach politycznych". Prosił, by nie burzyć jedności narodowej oraz solidarnego klimatu żałoby i szacunku dla ofiar tragedii smoleńskiej. - Mam obowiązek o tym mówić, bo uczestniczyłem w tych pogrzebach, w budowaniu tego klimatu. I dziwię się, że po paru miesiącach ten klimat i ta solidarność zostaje tak zaburzona dla jakichś celów - politycznych czy niepolitycznych - poprzez wykorzystywanie tendencyjne tego znaku zbawienia i miłości, który został zakwalifikowany jako narzędzie przetargu do osiągania celów - powiedział arcybiskup.
(...)
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

http://fakty.interia.pl/polska/news/prymas-polski-gorszaca-manipulacja-krzyzem,1519013
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Sie 23, 2010 7:39 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
List do prezesa PiS: Niskie notowania to pana wina
Niedziela, 22 sierpnia (18:36)

Europoseł Marek Migalski w liście do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego obarcza go winą za niskie notowania partii. "To, w dużej mierze, pana wina" - podkreśla. Ocenił, że obecna strategia PiS prowadzi do klęski w wyborach samorządowych i parlamentarnych.
(...)
List otwarty do prezesa Jarosława Kaczyńskiego Migalski opublikował na swoim blogu internetowym. Jego zdaniem, strategia PiS po wyborach prezydenckich "prowadzi prostą drogą do klęski wyborczej w nadchodzącej elekcji samorządowej i przyszłorocznej elekcji parlamentarnej". Jak dodał, list otwarty to "dramatyczna próba podjęcia debaty nad możliwością uniknięcia obu tych przegranych, które byłyby już piątą i szóstą z rzędu przegraną naszej formacji w konfrontacji z PO".

Według europosła, Polska "nie zasłużyła na tak kiepskie rządy, jak obecne"; ocenił że rząd Donalda Tuska jest "słaby, niekompetentny, ślamazarny, inercyjny, stagnacyjny i gnuśny". "Ale może taki być, bowiem nie musi się obawiać opozycji. Nie musi obawiać się przegranej, bowiem w trzy lata po wygranych przez siebie wyborach dystans pomiędzy Platformą a nami jest wciąż dokładnie taki sam, jak w dniu elekcji parlamentarnej w 2007 roku" - zwraca uwagę Migalski.

"Kiedy słyszę, że władze PiS cieszą się, że nam poparcie... nie spada, to mam wrażenie dyskomfortu, bowiem przy tak słabych rządach, jak obecnie (co dostrzegają już prawie wszyscy), największa partia opozycyjna powinna cieszyć się zaufaniem większości Polaków" - uważa europoseł PiS. Tak jednak nie jest - zaznaczył.

"I jest to, w dużej mierze, pana wina. To pan zajmuje w rankingach braku zaufania do polityków jedne z najwyższych lokat" - pisze do J.Kaczyńskiego Migalski. Jak zaznaczył "partia, której lider króluje w rankingach polityków o najniższym zaufaniu społecznym, nie ma szans na wygraną". "Nie da się zwyciężyć bez swojego lidera, lub wbrew społecznej opinii o nim" - podkreślił.

Migalski przypomina, że był czas, gdy prezes PiS był politykiem lubianym i cenionym: było to przed 2005 r. i czas ostatniej prezydenckiej kampanii wyborczej. Europoseł jest zdania, że PiS przegrało nie dlatego, że jego kampania była zła.

"Przegraliśmy dlatego, że mieliśmy do odrobienia zbyt wielką stratę. Startowaliśmy z bardzo niskiego poziomu i nie udało się nam odrobić 30-proc. straty do Bronisława Komorowskiego, z którą mieliśmy do czynienia na początku kampanii" - zauważa. Pyta, "dlaczego ten dystans był tak duży" i dlaczego PiS musiało startować z poziomu około 12 proc. poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. "Czy to nie za Pana sprawą?" - zastanawia się poseł do Parlamentu Europejskiego.

Jego zdaniem, PiS przegrało wybory prezydenckie nie z Komorowskim, ale z PO. "Tym bardziej jest to bolesne, bowiem oznacza, że nawet tak słaby i krytykowany kandydat pokonał pana w wyścigu o najwyższy urząd w państwie. Czy nie jest to niepokojące? Czy nie powinno to zaalarmować i zastanowić całej naszej formacji? Co jednak otrzymujemy w zamian za to? Pana nieprzyjście na zaprzysiężenie nowej głowy państwa. Pana stwierdzenie, że ten wybór dokonał się przez nieporozumienie. Pana żądanie przesłuchania prezydenta przez prokuraturę" - zwraca się do lidera PiS.

W opinii Migalskiego, ogromny kapitał ludzkiego zaufania, który zgromadził Kaczyński w ciągu ostatnich miesięcy, jest "obecnie trwoniony", a ci, którzy zagłosowali na PiS po raz pierwszy, "zastanawiają się, czy dobrze zrobili".

"Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele zależy od mediów i że zdecydowana ich większość sprzyja PO. Ale po pierwsze, można owe media obchodzić. A po drugie, nie można z nimi wojować" - ocenia. Zastanawia się, jak PiS ma wygrywać wybory, jeśli lider partii "jest na stałej wojnie ze światem mediów". "Jak mamy zwyciężać, jeśli kolejne stacje radiowe i telewizyjne są obiektem naszych ataków? Czy wyobraża Pan sobie Donalda Tuska rugającego szefów największych mediów?" - pyta europoseł.

"Niezwykle pana cenię i szanuję, ale nie potrafię przejść obojętnie wobec faktu, że jest pan zarówno naszym największym kapitałem, jak i największym obciążeniem. Bez pana nie przetrwamy, z panem nie wygramy. Doprecyzujmy - z takim panem, jak obecnie. Bo, przypomnijmy, w czasie ostatniej kampanii wyborczej pokazał pan, że potrafi zyskiwać dla nas nowych wyborców, potrafi uruchamiać ludzi, którzy w tym zbożnym dziele mogą być użyteczni, potrafi porozumiewać się z elektoratem ponad głowami mediów" - napisał Migalski.

Zwraca również uwagę, że ludzie odpowiedzialni za relatywny sukces, jakim był wynik J.Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, są "odsunięci na boczny tor", główną twarzą PiS stał się Antoni Macierewicz, a głównym przekazem medialnym - wyjaśnienie tragedii smoleńskiej i walka o krzyż. Jak ocenia europoseł, wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej jednym z "najbardziej priorytetowych wyzwań stojących przed państwem polskim, ale nie może to być jedyny przekaz medialny" PiS.

Według Migalskiego, Macierewicz "nie przynosi dzisiaj żadnych zysków" PiS, a "organizowanie przez niego prawie codziennych konferencji i wskazywanie na nich winnych katastrofy, wzmacnia wrażenie, iż ta kwestia jest jedyną, na której nam naprawdę zależy oraz obniża wartość ostatecznego raportu zespołu parlamentarnego, którym on kieruje".

"Gdyby kwestia katastrofy i krzyża była lepiej prowadzona, gdyby była uzupełniana o przebijające się do mediów nasze komunikaty o podwyższaniu podatków przez obecny rząd, o uzależnianiu nas od rosyjskiego gazu, o mizerii kolejny reformatorskich ustawek - wówczas dzisiaj nie cieszylibyśmy się, że "nam nie spada", ale radowalibyśmy się przewagą sondażową nad PO i perspektywą przejęcia władzy i wprowadzania naszego programu" - uważa Migalski.

Jak twierdzi, PiS nie może stać się ugrupowaniem zwycięskim jeśli ograniczy się jedynie do ekspozycji lidera partii i ludzi upodabniających się do niego."Musimy być wielobarwni, wielopłaszczyznowi, wielogłosowi.
Partia musi być jak korporacja

PiS obecnie - w opinii Migalskiego - jest partią "coraz bardziej się zawężającą, coraz bardziej ekskluzywną". "Czy nie za łatwo pozbywamy się cennych osób, nie pozyskując w zamian nowych? Czy nie mogliśmy wybaczyć Marcinkiewiczowi jego infantylności, Sikorskiemu jego pozerstwa, Dornowi jego arogancji, Zalewskiemu jego gaskonady, Jurkowi radykalizmu, a Ujazdowskiemu miłości własnej?" - pyta europoseł.

Według niego stosunki wewnątrz partii wymagają interwencji Kaczyńskiego i "zmiany dotychczasowych formuł i zwyczajów". "Nie może być tak, że po najwyższe stanowiska można sięgnąć z dnia na dzień i z dnia na dzień także je stracić, tylko dlatego, że taka jest Pana wola. Partia musi być zarządzana jak nowoczesna korporacja, z jasnymi kryteriami awansu i degradacji, z systemem kar i nagród, z transparentnymi mechanizmami zarządzania i kontroli" - zaznaczył.

Europoseł zauważył, że partia nie może się opierać tylko i wyłącznie na decyzjach i woli Kaczyńskiego, ponieważ "to demotywuje ludzi naprawdę ambitnych i chcących coś sensownego robić, a promuje polityków potulnych, biernych i mających czas na wysiadywanie przed gabinetem i zawracanie głowy plotkami i donosami na innych".

"Partia zarządzana jak folwark przez surowego ekonoma, a nie jak nowoczesna korporacja, nie ma szans w walce o władzę.(...) PiS musi zacząć być nowoczesną, demokratyczną, otwartą, zdepersonalizowaną, pluralistyczną, otwartą na dyskusję, mającą jasne kryteria awansu partią polityczną. Czy tak będzie, zależy wyłącznie od Pana" - napisał Migalski.

Jak podkreślił, chciałbym, by sprawy, o których napisał w liście "mogły stać się tematem powszechnej dyskusji" w PiS. Zapewnił jednocześnie, że to już jego ostatnia publiczna krytyka taktyki PiS po wyborach prezydenckich.
(...)
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Sie 23, 2010 7:40 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
22 sierpnia 2010
List otwarty do prezesa Jarosława Kaczyńskiego

Szanowny Panie Prezesie,

pozwalam sobie na wysłanie do Pana listu w tej właśnie otwartej formie, bowiem chciałbym, iżby sprawy, o których będzie tutaj mowa, mogły stać się tematem powszechnej w naszej partii dyskusji. Uznałem bowiem, że strategia PiS po wyborach prezydenckich prowadzi nas prostą drogą do klęski wyborczej w nadchodzącej elekcji samorządowej i przyszłorocznej elekcji parlamentarnej. Proszę potraktować ten list jako dramatyczną próbę podjęcia debaty nad możliwością uniknięcia obu tych przegranych, które byłby już piątą i szóstą z rzędu przegraną naszej formacji w konfrontacji z PO.

Polska nie zasłużyła na tak kiepskie rządy, jak obecne. Gabinet Donalda Tuska jest słaby, niekompetentny, ślamazarny, inercyjny, stagnacyjny i gnuśny. Ale może taki być, bowiem nie musi się obawiać opozycji. Nie musi obawiać się przegranej, bowiem w trzy lata po wygranych przez siebie wyborach dystans pomiędzy Platformą a nami jest wciąż dokładnie taki sam, jak w dniu elekcji parlamentarnej w 2007 roku (PO nadal ma około 40% poparcia społecznego, a my około 30%). Co więcej, Platforma może liczyć na to, że wygra przyszłoroczne wybory i będzie współrządzić z PSL lub, co jeszcze gorsze, z SLD. Kiedy słyszę, że władze PiS cieszą się, że nam poparcie …. nie spada, to mam wrażenie dyskomfortu, bowiem przy tak słabych rządach, jak obecnie (co dostrzegają już prawie wszyscy), największa partia opozycyjna powinna cieszyć się zaufaniem większości Polaków. Tak jednak nie jest.

I jest to, w dużej mierze, Pana wina. To Pan zajmuje w rankingach braku zaufania do polityków jedne z najwyższych lokat. Obaj wiemy, że nie jest to sprawiedliwe, ale też obaj musimy uznawać fakty społeczne (nawet takie, jak błędne mniemania) za byty rzeczywiste. Trochę pachnie to heglizmem z jego rozumnością rzeczywistości, ale jedno pozostaje prawdą – partia, której lider króluje w rankingach polityków o najniższym zaufaniu społecznym, nie ma szans na wygraną. Nie da się zwyciężyć bez swojego lidera, lub wbrew społecznej opinii o nim.

Był jednak czas, gdy był Pan politykiem lubianym i cenionym – to okres przed 2005 rokiem i czas ostatniej kampanii wyborczej. Pomijając wyjaśnienie przyczyn popularności w tym pierwszym okresie, chciałbym zwrócić Pana uwagę na czas sprzed 4 lipca b.r. Zyskiwał Pan sympatię społeczną i zaufanie, ludzie zaczynali widzieć Pana taki, jakim Pan jest w rzeczywistości, a nie Pana karykaturę. Z każdym tygodniem zdobywał Pan co raz to nowych wyborców. I nagle, po dniu wyborów, to się załamało.

Przegraliśmy nie dlatego, że nasza kampania była zła. Nawet nasi przeciwnicy polityczni twierdzą, że była ona o wiele lepsza, niż kampania naszych głównych konkurentów. Przegraliśmy dlatego, że mieliśmy do odrobienia zbyt wielką stratę. Startowaliśmy z bardzo niskiego poziomu i nie udało się nam odrobić 30-procentowej straty do Bronisława Komorowskiego, z którą mieliśmy do czynienia na początku kampanii. Ale warto zadać sobie pytanie o to, dlaczego ten dystans był tak duży? Dlaczego musieliśmy startować z poziomu około 12% poparcia dla Pana? Czy to nie za Pana sprawą?

Przegraliśmy wybory prezydenckie nie z Bronisławem Komorowskim, ale z PO. Tym bardziej jest to bolesne, bowiem oznacza, że nawet tak słaby i krytykowany kandydat pokonał Pana w wyścigu o najwyższy urząd w państwie. Czy nie jest to niepokojące? Czy nie powinno to zaalarmować i zastanowić całej naszej formacji? Co jednak otrzymujemy w zamian za to? Pana nieprzyjście na zaprzysiężenie nowej głowy państwa. Pana stwierdzenie, że ten wybór dokonał się przez nieporozumienie. Pana żądanie przesłuchania prezydenta przez prokuraturę.

Ogromny kapitał ludzkiego zaufania, który zgromadził Pan w ciągu ostatnich miesięcy, jest obecnie trwoniony. Ci, którzy na nas zagłosowali po raz pierwszy, zastanawiają się, czy dobrze zrobili. Nie poznają Pana i nie poznają partii, która jeszcze nie tak dawno potrafiła z uśmiechem i merytorycznie rozprawiać się ze swoimi przeciwnikami politycznymi, stosować polityczne jujitsu, a dzisiaj znowu pokazuje swoją naburmuszoną twarz, znowu karci i poucza, znowu jest synonimem obciachu.

Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele zależy od mediów i że zdecydowana ich większość sprzyja PO. Ale po pierwsze, można owe media obchodzić. A po drugie, nie można z nimi wojować. Co do pierwszej uwagi – z mediami można grać i mediami można grać. To nie wymaga nawet specjalnego geniuszu. Można odpowiednimi działaniami i środkami zmusić media do pokazywania naszego przekazu, bez względu na sympatie czy antypatie owych mediów. I w naszej partii jest wiele takich osób, które nieźle sobie z tym radzą i mają tę umiejętność grania z mediami. Jednak dla Pana tego typu osoby są, jak się Pan wyraził, niepewne i niesprawdzone w bojach. Naprawdę dobre relacje z mediami i pewien talent w kontaktowaniu się nimi powinny polityka dyskredytować? A może raczej odwrotnie – powinny być jedną z jego największych zalet? Pan nie lubi mediów i media nie lubią Pana, ale czy nie powinno być tak, że politycy z naszej partii, którzy mają umiejętność komunikowania się z mediami, powinni być promowani, a nie prześwietlani pod względem lojalności i wierności?

Co do drugiej kwestii – nie może być tak, że atakuje Pan dziennikarzy personalnie, że poucza ich Pan, że zarzuca im Pan pisanie haniebnych bzdur i hiperoportunizm, że odnosi się Pan do ich życia osobistego. Zwłaszcza jeśli dotyczy to dziennikarzy, którzy na dźwięk słowa „PiS” nie toczą piany z ust. Jak mamy wygrywać wybory, jeśli Pan jest na stałej wojnie ze światem mediów? Jak mamy zwyciężać, jeśli kolejne stacje radiowe i telewizyjne są obiektem naszych ataków? Czy wyobraża Pan sobie Donalda Tuska rugającego szefów największych mediów?

Żyjemy w czasach telekracji i czy nam się to podoba czy nie, musimy z tego wyciągać wnioski. Musimy nasz komunikat wyborczy, strategię i taktykę podporządkowywać wymogom współczesnego świata, który jest światem mediów. Inaczej pozostaniemy na wieki wieków pozycją – co prawda, mającą moralną i polityczną rację, ale jednak tylko opozycją.

Panie Prezesie,

Pana odwaga, upór, niezłomność, przenikliwość polityczna, charyzma i prawość powodują to, że dzisiaj jesteśmy największą partią opozycyjną w Polce. Ale Pana osobowość, charakter, temperament i sposób prowadzenia partii powodują, że na zawsze możemy pozostać w tej roli. Niezwykle Pana cenię i szanuję, ale nie potrafię przejść obojętnie wobec faktu, że jest Pan zarówno naszym największym kapitałem, jak i największym obciążeniem. Bez Pana nie przetrwamy, z Panem nie wygramy. Doprecyzujmy – z takim Panem, jak obecnie. Bo, przypomnijmy, w czasie ostatniej kampanii wyborczej pokazał Pan, że potrafi Pan zyskiwać dla nas nowych wyborców, potrafi Pan uruchamiać ludzi, którzy w tym zbożnym dziele mogą być użyteczni, potrafi Pan porozumiewać się z elektoratem ponad głowami mediów.

Mam wrażenie, że utrzymanie tamtego języka, tamtego stylu i sposobu komunikowania się z wyborcami gwarantowały nam zwycięstwo w najbliższej elekcji parlamentarnej. Że skazani bylibyśmy na sukces, a Pan już mógłby się przygotowywać do ponownego objęcia funkcji premiera. Że nieunikniony byłby koniec republiki kolesiów z PO. Jednak stało się inaczej – ludzie odpowiedzialni za relatywny sukces, jakim był Pana wynik w wyborach prezydenckich, są odsunięci na boczny tor. Główną twarzą PiS stał się Antoni Macierewicz, a naszym głównym przekazem medialnym – wyjaśnienie tragedii smoleńskiej i walka o krzyż. Chciałbym być dobrze zrozumiałym – wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej uważam za jedno z najbardziej priorytetowych wyzwań stojących przed państwem polskim, ale nie może to być nasz jedyny przekaz medialny (a tak, niestety, teraz jest). Cenię także posła Macierewicza, ale elektorat, dla którego jest on atrakcyjny, już mamy. Jego osoba nie przynosi nam dzisiaj żadnych zysków. Co więcej, organizowanie przez niego prawie codziennych konferencji i wskazywanie na nich winnych katastrofy, wzmacnia wrażenie, iż ta kwestia jest jedyną, na której nam naprawdę zależy oraz obniża wartość ostatecznego raportu zespołu parlamentarnego, którym on kieruje. Raportu, który może okazać się wielce kłopotliwy dla obecnie rządzących, ale nim dojdzie do jego opublikowania wszyscy w kraju już będą mieli wyrobione na ten temat zdanie i niestety okopią się w tej kwestii w swoich politycznych sympatiach. Gdyby więc kwestia katastrofy i krzyża była lepiej prowadzona, gdyby była uzupełniana o przebijające się do mediów nasze komunikaty o podwyższaniu podatków przez obecny rząd, o uzależnianiu nas od rosyjskiego gazu, o mizerii kolejny reformatorskich ustawek – wówczas dzisiaj nie cieszylibyśmy się, że „nam nie spada”, ale radowalibyśmy się przewagą sondażową nad PO i perspektywą przejęcia władzy i wprowadzania naszego programu.

Panie Prezesie,

jako się rzekło, żyjemy w czasach mediatyzacji polityki, dlatego tak ważne są nie tyle programy, manifesty, dokumenty ideowe, co image, wizerunek, opinia, przekonanie. Można nad tym ubolewać, ale trzeba brać to pod uwagę. Dzisiaj to nasi polityczni przeciwnicy mają opinię nowoczesnych, wykształconych, kulturalnych, sprawnych. Że bardzo często jest to przekonanie błędne? Cóż z tego… Cóż zresztą z tego, że my niesprawiedliwie mamy łatkę ludzi chamskich, prymitywnych, niewykształconych, zacofanych i niesprawnych? Najważniejszym w czasach polityki mediatyzowanej jest wizerunek liderów politycznych poszczególnych formacji. Dlatego tak istotnym jest to, co Pan mówi, jak się Pan zachowuje, co Pan robi. Nie przeszliśmy jeszcze jako partia procesu depersonalizacji, więc tym bardziej ważna jest Pana rola. We współczesnej polityce ludzie często głosują na partię, bo wybierają jej lidera. Nie inaczej jest w naszym przypadku – zdecydowana większość wyborców PiS to ludzie, którzy głosują na Pana i dla Pana.

Ale nie możemy stać się ugrupowaniem zwycięskim jeśli poprzestaniemy tylko na tym, jeśli ograniczymy się jedynie do ekspozycji Pana i ludzi do Pana się upodabniających. Partia nie może przypominać grupy nieodróżnialnych od siebie agentów Smithów z Matrixa, którzy byli multiplikacją jednego człowieka. A Pan nie może ogrywać roli Herbertowskiego Damastesa z przydomkiem Prokrustes. Musimy być wielobarwni, wielopłaszczyznowi, wielogłosowi. Jak obecnie PO lub, jeśli Pan woli, jak PiS w czasie, gdy wygrało swoje pierwsze i ostatnie wybory. W 2005 roku byliśmy formacją otwartą i szeroką, zawierającą w sobie różne nurty i różnych ludzie. Byliśmy partią akceptującą wielorakość i wielonurtowość. Dziś taką formacją, aż do przesady, aż do parodii, jest Platforma – od Danuty Hubner po Mariana Krzaklewskiego (z wysuniętymi przyczółkami w postaci Włodzimierza Cimoszewicza i Romana Giertycha).

A my? Jesteśmy partią coraz bardziej się zawężającą, coraz bardziej ekskluzywną. Co z tego, że za chwilę dołączy do nas trzech czy czterech polityków, których wcześniej się Pan pozbył? Co z tego, że jednego doktora zastąpi Pan innym, a jedną panią – drugą panią? Faktem pozostaje, że jesteśmy od pięciu lat ugrupowaniem coraz bardziej się zawężającym. Dlaczego nie jesteśmy w stanie akceptować odmienności i inności u naszych polityków? Dlaczego nie przyciągamy nowych środowisk? Nie wszyscy są tak doskonali, jak Pan. I piszę to bez zbędnej dawki ironii. Ja naprawdę uważam, że jest Pan doskonalszy ode mnie, że Pana życie jest bardziej oddane krajowi i Pana zachowania są bardziej kulturalne i godne szacunku, niż moje. Ale czy to oznacza, że Polska z moich marzeń jest gorsza, niż Pańska? I czy to oznacza, że nie mogę być pomocnym PiS-owi w zdobyciu władzy i w jej sensownym, sprawiedliwym i uczciwym sprawowaniu?

Czy nie za łatwo pozbywamy się cennych osób, nie pozyskując w zamian nowych? Czy nie mogliśmy wybaczyć Marcinkiewiczowi jego infantylności, Sikorskiemu jego pozerstwa, Dornowi jego arogancji, Zalewskiemu jego gaskonady, Jurkowi radykalizmu, a Ujazdowskiemu miłości własnej? Czy ci ludzie dzisiaj nie przynosiliby nam zysku i nie wspomagali nas w dziele odzyskania władzy? Czy wszyscy oni musieli zostać naszymi zaprzysięgłymi wrogami? Czy nie może Pan akceptować ludzi z ich słabostkami i po prostu śmiać się tego, zamiast oburzać i publicznie defenestrować? Czy musiał Pan publicznie mnie obrazić raz to odmawiając mi zdolności moralnych, raz to kwestionując przymioty mojego intelektu? Donald Tusk nigdy nie powiedział publicznie podobnych słów pod adresem senatorów Misiaka i Piesiewicza czy posłów Chlebowskiego i Drzewieckiego (a chyba zrobili gorsze rzeczy, niż krytyka swego szefa). Czy Jarosław Gowin został kiedyś przez Tuska choć w połowie tak brutalnie potraktowany, publicznie, jak ja przez Pana? Tylko jako formacja otwarta na ludzi i ich przywary, na nowe środowiska i ich różnorodność, na krytykę i dyskusje wewnętrzną, możemy odzyskać władzę i odsunąć od niej tych nieudaczników w PO.

Panie Prezesie,

również stosunki w partii, do której co prawda nie należę, ale znam chyba nieźle, wymagają Pana interwencji i zmiany dotychczasowych formuł i zwyczajów. Nie może być tak, że po najwyższe stanowiska można sięgnąć z dnia na dzień i z dnia na dzień także je stracić, tylko dlatego, że taka jest Pana wola. Partia musi być zarządzana jak nowoczesna korporacja, z jasnymi kryteriami awansu i degradacji, z systemem kar i nagród, z transparentnymi mechanizmami zarządzania i kontroli. Nie może się opierać tylko i wyłącznie na Pana decyzjach i na Pana woli. To demotywuje ludzi naprawdę ambitnych i chcących coś sensownego robić, a promuje polityków potulnych, biernych i mających czas na wysiadywanie przed Pana gabinetem i zawracanie Panu głowy plotkami i donosami na innych. Partia zarządzana jak folwark przez surowego ekonoma, a nie jak nowoczesna korporacja, nie ma szans w walce o władzę. A nawet jakby ową władzę przez przypadek zdobyła, to napotka ogromne problemy z jej sprawowaniem, bowiem będzie musiała na gwałt szukać nowych Neztlów, Kornatowskich i Kaczmarków. PiS musi zacząć być nowoczesną, demokratyczną, otwartą, zdepersonalizowaną, pluralistyczną, otwartą na dyskusję, mającą jasne kryteria awansu partią polityczną. Czy tak będzie, zależy wyłącznie od Pana.

Szanowny Panie Prezesie,

niech wolno mi będzie na końcu tego listu na kilka słów natury osobistej. Przed ponad rokiem otrzymałem od Pana możliwość startu do Parlamentu Europejskiego. Chyba nieźle ją wykorzystałem, bo otrzymałem drugi wynik wśród polityków PiS (po Zbigniewie Ziobro), zdobywają prawie 113 tysięcy głosów. Przez ostatni rok ciężko pracowałem, co udokumentowałem w sprawozdaniu wysłanym do Pana oraz opublikowanym na moim blogu. Zawsze będę Panu za to wdzięczny – nie tylko za to, że w ciężkiej dla mnie sytuacji na uczelni dał mi Pan szansę na inne życie i na bardzo godne utrzymanie się. Będę Panu zawsze wdzięczny za to, że tym samym dał mi Pan możliwość oglądania polityki z bliska, już nie tylko jako widz, ale także jako uczestnik. Dzisiaj troszkę podśmiewuję się z moich dawnych kolegów naukowców, kiedy niezdarnie próbują zrozumieć coś, co dla mnie – dzięki właśnie uczestnictwu w polityce – jest oczywistością. To ogromny dar i raz jeszcze mogę Panu powiedzieć – dziękuję.

Ale zapraszał mnie Pan do przyłączenia się do Pana obozu politycznego, jak mniemam, dlatego, że widział Pan we mnie osobę, która potrafi odważnie bronić swoich racji, która nie ulega szantażowi silniejszych i bardziej wpływowych, która ma ochotę i odwagę myśleć samodzielnie. Proszę więc dzisiaj nie mieć do mnie pretensji, że właśnie w ten sposób próbuję pomagać PiS-owi i Panu. Nie najmowałem się do tej pracy jako tępa pałka lub szczekający pies, ale jako samodzielnie myślący człowiek, z podobnymi jak Pan ideałami. Widziałem w swoim życiu profesorów, którzy oddawali swoje niemałe zdolności intelektualne na całkowity użytek politykom i nie mam zamiaru iść ich śladem. Nie potrafię, ale przede wszystkim, nie chcę zrzec się zdolności do myślenia i krytycznej analizy. Nie potrafię i nie chcę zawierzyć w czyjś geniusz i ślepo za nim podążać. Dlatego proszę nie mieć do mnie pretensji, że myślę i że tymi przemyśleniami dzielę się publicznie. I proszę mnie za to nie nazywać osobą, która postępuje niedobrze, by nie rzec niegodnie. Bo godności mi nie brak – co zresztą jest chyba po części przyczyną tego, ze nasze osobiste relacje nie są takie, jakich obaj byśmy sobie życzyli.

To już ostatnia moja publiczna krytyka taktyki naszej partii po wyborach prezydenckich. Jeśli uzna Pan zawarte w tym liście uwagi za sensowne i zasadne, to będę się cieszył, jeśli wraz z innymi osobami będę mógł podzielić się z Panem także refleksjami nad tym, jak tym negatywnym zjawiskom przeciwdziałać i jakie przedsiębrać środki, by wygrać następne wybory (z oczywistych względów uwag tych nie mogłem zawrzeć w publicznym i otwartym liście, bowiem tego typu kwestie winny być przedmiotem debat zamkniętych). Jeśli jednak uzna Pan ten list za kolejny przejaw niemoralności lub bezrozumności z mojej strony, z niepokojem i w smutku będę oczekiwał na wyniki PiS w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Ale będę za Pana trzymał kciuki. Mimo wszystko.

Z poważaniem

Marek Migalski


http://migalski.blog.onet.pl/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Wrz 02, 2010 9:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Prawda w oczy kole

pis.org.pl: Panie Prezesie, znów popełnił Pan zbrodnię! Tym razem na zjeździe „Solidarności”. Salony zaryczały jak ranny łoś.

Jarosław Kaczyński: Zbrodnia polegała na tym, że moje gdańskie przemówienie było przede wszystkim przemówieniem historycznym. Poświęciłem je temu, czym była „Solidarność” wówczas i czym jest jej idea dzisiaj.

pis.org.pl: Niektóre media widzą w tym przemówieniu wielką ofensywę polityczną.

J.K.: Nie planowałem żadnej politycznej ofensywy. Powiedziałem tylko to, co uważałem, że podczas tego zjazdu powinienem powiedzieć. Nic ponad to. Nie jest bowiem jakąkolwiek polityczną ofensywą przypomnienie, że republikańskie, a więc wspólnotowe, przesłanie „Solidarności” nie jest dziś w Polsce realizowane w należyty sposób; że w tych wartościach tkwiła siła „Solidarności” i że z nich wciąż możemy czerpać naszą siłę, jeśli tylko będziemy potrafili do tej idei nawiązać.

pis.org.pl: Część uczestników zjazdu buczała i gwizdała na widok premiera Donalda Tuska. Jego partia utrzymuje, że PiS musiało w tym maczać palce.

J.K.: Politycy Platformy, w tym Bogdan Borusewicz, w pozjazdowych komentarzach, ale także we wcześniejszych wypowiedziach, twierdzą, że „Solidarność” jest przybudówką Prawa i Sprawiedliwości. To – ich zdaniem tłumaczy - dlaczego związkowcy niechętnie przyjmują ludzi rządzących dziś Polską. Te twierdzenia, oczywiście, nie są zgodne z prawdą. Niemniej rodzi się pytanie, dlaczego politycy PO w nie święcie wierzą.

pis.org.pl: Jaka jest odpowiedź na nie?

J.K.: Otóż ludzie Platformy nie są w stanie przyjąć do wiadomości jednego prostego faktu, unaocznionego przez ostatnie wybory: tego, że poważna część społeczeństwa bardzo ich nie lubi. I ilekroć ta niechęć jest publicznie uzewnętrzniana, to tyle razy utrzymują, że są to działania inspirowane przez PiS.

pis.org.pl: Wykluczają zatem spontaniczność ludzkich reakcji. Choć może jest trochę inaczej: zapewne uważają, że spontanicznie można przejawiać niechęć wyłącznie do PiS.

J.K.: Może i tak myślą. Ale ich postawa często prowadzi do działań po prostu haniebnych. Negatywne reakcje na polityków PO podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego doprowadziły do tego, że ta piękna, tradycyjna uroczystość składania wieńców pod pomnikiem Gloria Victis o godzinie 17. na cmentarzu wojskowym na Powązkach została radykalnie ograniczona. Teraz wieńce składa tylko kilka delegacji, a wcześniej hołd powstańcom oddawało ich ponad sto, jeśli nie więcej. Robi się to tylko po to, aby pewna grupka ludzi nie doznała dyskomfortu. Skądinąd są to działania bezskuteczne, bo objawów niechęci nie zlikwidują.

pis.org.pl: Zwłaszcza, jeśli nazywa się kogoś bydłem.

J.K.: Rzeczywiście po czymś takim trudno oczekiwać, że na to nie będzie reagował. Podejście, o którym mówię uniemożliwia politykom PO rozpoznanie sytuacji społecznej, dlatego bardzo bym przestrzegał ludzi obecnie rządzących Polską, przed ignorowaniem faktu, że w dużej części społeczeństwa, która nie ma żadnych związków z PiS, budzą głęboką i rosnącą niechęć. Niechęć, która przejawiła się także w trakcie zjazdu „Solidarności”.

pis.org.pl: Oburzenie wywołał fragment Pana przemówienia, w którym wspomniał Pan o sporze między radykalnymi robotnikami, dokładnie prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, a ekspertami. Oskarża się Pana o kłamstwo.

J.K.: Istota tego sporu polegała na ocenie realności realizacji pierwszego postulatu MKS, czyli powołania do życia legalnych niezależnych związków zawodowych. Eksperci obawiali się, że komunistyczna władza tego nie przełknie. Jest to rzecz powszechnie znana i nikt poważny tego nie podważa. Tak jak i nie zakwestionuje tego, że koncepcja przeforsowania postulatu o powołaniu wolnych związków zwyciężyła i była koncepcją słuszną. Zatem nie powiedziałem jakiejkolwiek nieprawdy. W tym sporze to robotnicy mieli rację.

pis.org.pl: Jakie stanowisko w tej kwestii zajmował Lech Kaczyński?

J.K.: Lech Kaczyński w książce „O dwóch takich” pisze ze swoją znaną i nieczęstą wśród polityków prawdomównością, iż sam miał pewne wątpliwości, czy ten radykalny postulat przejdzie, ale grał twardo, bo takie było jego zadanie. O tym, że został wydelegowany przez MKS do rozmów z komisją ekspertów, wspomina nawet wtorkowa „Gazeta Wyborcza”. Z kolei na łamach środowej „Rzeczypospolitej” Antoni Dudek ostrożnie stwierdził, że Lech Kaczyński „zbliżał się do radykałów”. Tu się pan profesor myli: w rzeczywistości Lech Kaczyński popierał radykałów. Mam nadzieję, że Ludwik Dorn zgodzi się na opublikowanie na naszej stronie internetowej tekstu z 1986 roku, będącego fragmentem nigdy niewydanej książki poświęconej tym sprawom. Może to przekona niedowiarków, jak było naprawdę.

pis.org.pl: Po zjeździe media obwołały jego bohaterką Henrykę Krzywonos.

J.K.: Dobrze się stało, że pani Krzywonos jest dzisiaj bohaterką Platformy Obywatelskiej i „Gazety Wyborczej”. Ona znakomicie odpowiada dzisiejszym czasom, ich atmosferze. Nic więcej o niej nie powiem, a kto zechce, niech zajrzy do umieszczonego na naszej stronie internetowej fragmentu artykułu zamieszczonego w numerze 9-10 Biuletynu IPN z tego roku. Tam są wyjaśnione pewne sprawy. A o reszcie być może kiedyś napiszą inni.

pis.org.pl: Wróćmy do sporu. Innym jego aspektem była kwestia, czy oddzielnie rejestrować związki zawodowe poszczególnych regionów, czy też zarejestrować jeden związek.

J.K.: Zwolennikiem powołania jednego związku o nazwie „Solidarność” był od początku Karol Modzelewski i grupa wrocławska, ale napotykali oni na opór ze strony Wałęsy, Kuronia, Mazowieckiego, Geremka. Eksperci, o ile wiem, obawiali się, że władze zareagują na ten pomysł bardzo gwałtownie. Natomiast Kuroń uważał, że może on doprowadzić do przejęcia przez SB kontroli nad Związkiem. Przekonywał do swoich racji Lecha Kaczyńskiego, który – nie ukrywam – też miał wątpliwości. Zresztą wątpliwości, obawy w owym czasie mieli wszyscy, którzy rozumieli istotę opresyjnego systemu.

pis.org.pl: Zarzuca się Panu, że odsądził Pan ekspertów od czci i wiary.

J.K.: To absolutna nieprawda. Powiedziałem tylko o ówczesnych dylematach. Tadeusz Mazowiecki i inni eksperci byli ludźmi pokolenia 1956 roku. Żywili pewne obawy, które w jakimś sensie się zmaterializowały w stanie wojennym. Niemniej w tamtych czasach rzecz nie polegała na tym, by obaw czy wątpliwości nie mieć, tylko na tym, aby potrafić je przełamać i pójść na pewne ryzyko. Podobnie jest zresztą dzisiaj. Choćby w sprawie smoleńskiej czy innych kwestiach politycznych. Według mnie rację mają ci, co nie chcą uprawiać polityki na kolanach, która przynosi nam same klęski.

pis.org.pl: Na początku tego wywiadu wspomniał Pan Bogdana Borusewicza, choć przecież to nie jego wypowiedzi, a Stefana Niesiołowskiego są najbardziej agresywne i obraźliwe.

J.K.: Uczyniłem do dlatego, że chciałbym panu Borusewiczowi o kilku sprawach przypomnieć. O tym, że kiedy znalazł się na tak zwanym lodzie po klęsce partii, do której się przyłączył, to Lech Kaczyński sprawił, choć nie wywołało to entuzjazmu w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, że otrzymał pracę jako wicemarszałek województwa, że dostał gabinet, samochód, sekretarkę. To Lech Kaczyński i ludzie PiS, zaczęli, szczególnie w 25. rocznicę powstania „Solidarności”, powszechnie głosić, że to on, Bogdan Borusewicz, był w istocie ojcem zwycięstwa. Lech Kaczyński mówił o tym w telewizji i wielu innych miejscach. Przedtem była to prawda dosyć zapomniana. Borusewicz nie był bowiem szerzej znany, choć na to zasługiwał z racji swej historycznej roli w Sierpniu ’80.
To wreszcie na wniosek Lecha Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość wysunęło jego kandydaturę na senatora. To Lech Kaczyński bezpośrednio interweniował w trakcie kampanii, kiedy jego wybór wydawał się zagrożony. To Lech Kaczyński uczynił go w istocie marszałkiem Senatu.


pis.org.pl: Z tej długiej listy wynika, że…

J.K.: To nie wszystko. Z kolei w 2007 roku uczciwie powiedziałem Borusewiczowi, kiedy przyszedł do mnie zapytać się, czy dalej będzie marszałkiem Senatu (oczywiście w razie zwycięstwa PiS), że z naszych badań wynika, iż nawet gdybyśmy wygrali wybory, to i tak nie ma on żadnych szans na dostanie się do Senatu z województwa, z którego chciał kandydować. W związku z tym zaproponowałem mu mandat poselski. Dodałem przy tym, że zgodnie z dawno zawartą umową marszałkiem Senatu miałby zostać Zbigniew Romaszewski. A przecież mogłem Borusewicza wprowadzić w błąd, mówiąc mu, że zostanie marszałkiem, nie narażając się przy tym na złamanie danego słowa, bo wiedziałem, że się do Senatu nie dostanie. Powtórzę: potraktowałem go uczciwie.

pis.org.pl: Zarzuca mu Pan nielojalność. Ma Pan mu za złe, że wolał przenieść się do Platformy?

J.K.: Bardziej chodzi mi o to, że później wielokrotnie nas atakował i to skrajnie nieuczciwie. To jest tak nieładne, że warto o tym wszystkim wspomnieć, zwłaszcza, że uczestniczy on w życiu publicznym i ludzie mają prawo go oceniać.

pis.org.pl: No to zaraz usłyszymy, że zmieszał Pan z błotem kolejną legendarną postać „Solidarności”.

J.K.: Chcę wyraźnie podkreślić, że czym innym jest jego dawny życiorys, który podziwiam – życiorys rozpoczęty w 1968 roku, bo wtedy po raz pierwszy, jeszcze jako uczeń, znalazł się w więzieniu – a czym innym jest jego obecna postawa, której nie chce nazywać, bo musiałoby paść tutaj ciężkie słowo. Pan Borusewicz jest ostatnim człowiekiem, który powinien w takich sprawach zabierać głos. Skoro już jest w Platformie, to niech będzie, byle niesprawiedliwie nie atakował PiS i jego ludzi. Powinien być bowiem wdzięczny człowiekowi, który mu pomógł, choć wcale za nim nie przepadał. Lech Kaczyński specjalnie nie lubił Borusewicza, ale uważał, że pewne rzeczy mu się za zasługi historyczne po prostu należą.

pis.org.pl: Środowy „Fakt” na pierwszej stronie napisał o ściądze, którą na gdańskim zjeździe przesłał Panu Jacek Kurski. Skorzystał Pan z niej?

J.K.: To jest nadużycie. Bo co wynika z umieszczenia na pierwszej stronie wielkiego tytułu o ściągawce Kurskiego dla Kaczyńskiego? Ni mniej ni więcej tylko tyle, że Kaczyński wygłasza przemówienia wedle ściągawki Kurskiego. Co z tego, że na samym końcu, dodaje się zdanie, że Kaczyński ze ściągawki nie skorzystał, skoro przeciętny czytelnik odnosi inne wrażenie. Wiadomo przecież, że takich tekstów nie czyta się precyzyjnie, a najważniejsze jest to, co znajduje się w tytule. Ale jest jeszcze inna sprawa. Każdy normalny tabloid na świecie zamieściłby w środę na pierwszej stronie wiadomość o niekorzystnym dla pana Wałęsy wyroku sądu w sprawie o zniesławienie, którą wniósł przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Panowie z „Faktu” jednak zrobić tego nie mogą. Współczuję im. Bardzo to - powiedzmy sobie szczerze - mizerna rola, ale może przynajmniej odczepią się od innych.


http://www.pis.org.pl/article.php?id=17658

===========================================

Link do fragmentu Biuletynu IPN - http://www.pis.org.pl/download.php?g=mmedia&f=biuletyn_ipn_str.25.jpg

Fragment wypowiedzi Antoniego Dudka w Rzepie:

Cytat:
Lech Kaczyński był człowiekiem lepiej znanym głównym przywódcom strajku niż ci, którzy przybyli z Warszawy. Był człowiekiem stamtąd, bo tam mieszkał, był też bliskim współpracownikiem Wolnych Związków Zawodowych. Główne postacie WZZ, takie jak: Andrzej Gwiazda, Lech Wałęsa czy Anna Walentynowicz, po prostu znały go znacznie lepiej niż Bronisława Geremka czy Tadeusza Mazowieckiego. Może to świadczyć o tym, że miał na nich większy wpływ, ale też nie musiało tak być, zważywszy na różnicę wieku.
(...)
Przez Waldemara Kuczyńskiego przemawia niechęć do braci Kaczyńskich. Mówienie w kategoryczny sposób, że Kaczyński był czwartorzędny, a Kuczyński czy Mazowiecki byli pierwszorzędni, jest zbyt arbitralne. Tego nie da się zmierzyć. Kaczyński był wtedy od nich dużo młodszy. Mazowiecki przyjechał tam jako poseł, redaktor naczelny miesięcznika „Więź”, intelektualista katolicki – osoba znana, Geremek był równie znany, a Lech Kaczyński był świeżo upieczonym doktorem prawa młodszym od nich o całe pokolenie.


Całość - http://www.rp.pl/artykul/16,529665.html

Ściąga Kurskiego dla Jarosława Kaczyńskiego - http://www.fakt.pl/Tak-Kurski-podpowiada-Kaczynskiemu,galeria-artykulu,81063,1.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Wrz 08, 2010 5:31 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Kaczyński: Premier odpowiada za "napady" pod krzyżem
Środa, 8 września (11:44)

Prezes PiS mówi, że nie może pogodzić się z tym, że polskie władze "pozwalały i pozwalają bezkarnie atakować tych, którzy modlą się pod krzyżem pamięci". Jego zdaniem bierna postawa rządu i władz stolicy zachęciła "pijane hordy, by rzuciły się na bezbronnych ludzi".

Prezes PiS zastanawia się, dlaczego nie interweniuje policja albo straż miejska. "Jestem pewien, że decyzja o tolerowaniu łamania prawa wobec obrońców krzyża nie została podjęta w policji. Nawet nie w MSWiA. Odpowiedzialność za napady na Krakowskim Przedmieściu spada na szefa rządu" - mówi Kaczyński. Wyraża też nadzieję, że "odpowiedzialni za tolerowanie napadania na ludzi poniosą kiedyś konsekwencje na sali sądowej. Bez względu na to, jak wysokie urzędy dziś piastują".

Dekonstrukcja Wałęsy

Kaczyński w wywiadzie mówi również m.in. o b. prezydencie i przywódcy Solidarności Lechu Wałęsie. "Trudno będzie z Lecha Wałęsy uczynić jedynego bohatera Solidarności. Jestem pewien, że kolejne książki o panu Wałęsie - a przecież na pewno powstaną - dokonają dalszej dekonstrukcji tej postaci" - uważa.

Prezes PiS mówi też, że Lech Kaczyński jako prezydent docenił działaczy Solidarności i w związku z tym "w naturalny sposób może być dziś postrzegany przez wielu jako wielka postać solidarnościowa".

"Platforma i jej zaplecze doskonale zdają sobie sprawę, że Polska, która uczci pamięć Lecha Kaczyńskiego nie będzie tą Polską, której oni chcą (...) Tak jak Piłsudski nie mógł być symbolem PRL. Tak samo Lech Kaczyński - przy całej nieporównywalności postaci - nie może być symbolem kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce" - twierdzi lider PiS.


"Liderzy PO mają problem z Lechem Kaczyńskim"

"W mojej ocenie liderzy PO, czy szerzej liderzy establishmentu, mają problem z Lechem Kaczyńskim (...) budowana przez nich konstrukcja lukrująca postać Lecha Wałęsy za jakiś czas rozsypie się jak domek z kart" - dodaje.

Kaczyński mówi też o swoim wystąpieniu na zjeździe Solidarności. Zaznacza, że wszystko, co powiedział, jest prawdą. "Jednak mamy taki klimat, iż fakty wielu osobom przeszkadzają, że dopuszczalna jest tylko lukrowana, hagiograficzna opowieść o naszej najnowszej historii" - uważa.

O Henryce Krzywonos

Prezes PiS dodaje, że ma poczucie, iż wystąpienie podczas zjazdu Henryki Krzywonos "było zaplanowane jeszcze przed zjazdem". "Donald Tusk nie mógł nie przyjąć zaproszenia na to spotkanie. Musiał przyjechać, jednak miał świadomość, iż nikt go nie powita owacjami. Dlatego istniała potrzeba przykrycia jego agresywnego wystąpienia i wygwizdania przez związkowców, jakimś wydarzeniem, które przy okazji uderzy we mnie" - tak Kaczyński tłumaczy, dlaczego głos zabrała Krzywonos.

"Widziałem zresztą, iż wstała wcześniej, niż ja powiedziałem to, co rzekomo ją tak zdenerwowało" - dodał.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie mówi też o roli swojego brata w sierpniowych strajkach z 1980 roku. "Leszek rzeczywiście nie był na całym strajku, ale nigdy nie twierdził, iż był. Był obecny w drugiej fazie, i tę obecność można liczyć w dniach, a nie w godzinach" - mówi.

Według prezesa PiS Lech Kaczyński "otrzymał zadanie rozmów z negocjatorami" i "zaangażował się tak, jak tylko mógł, i jego rola jest nie do pominięcia". "Wszyscy, którzy twierdzą, iż było inaczej, zwyczajnie kłamią, bo przecież wystarczy zajrzeć do książek, by sprawdzić, jak było naprawdę" - dodaje.


Kaczyński odpowiada biskupowi Pieronkowi

Kaczyński w wywiadzie komentuje wypowiedź biskupa Tadeusza Pieronka. Bp Pieronek mówił m.in., że większość episkopatu jest "zadymiona PiS-em", a biskupi nie powinni zajmować się stawianiem pomników.

Prezes PiS zaznacza, że jest zdumiony tą wypowiedzią. "W Polsce krzyż jest od stuleci znakiem żałoby, oddawania czci zmarłym. Nie rozumiem dlaczego ksiądz biskup to pomija. Budzi to we mnie głęboki sprzeciw" - powiedział.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP


http://fakty.interia.pl/polska/news/kaczynski-premier-odpowiada-za-napady-pod-krzyzem,1529098,3

Podkreślenia moje - Admin.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Wrz 10, 2010 9:11 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, PO zdobyłaby 52 proc. poparcia, PiS - 25 proc., a SLD - 20 proc.; poza Sejmem znalazłoby się PSL (2 proc.) - wynika z opublikowanego w piątek sondażu TNS OBOP dla TVP Info.


http://fakty.interia.pl/polska/news/tns-obop-po-52-proc-pis-25-proc,1530443

====================================

PO i SLD mogą podziękować Jarosławowi Kaczyńskiemu, który raz jeszcze okazał się Genialnym Strategiem...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Wrz 12, 2010 9:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
- Chciałbym jeszcze raz zawołać, przywołując słowa biskupów diecezjalnych z Jasnej Góry: rozłączmy tzw. sprawę krzyża od sprawy upamiętnienia (ofiar katastrofy). Demokratyczne państwo ma wiele sposobów, wiele instytucji struktur społecznego i politycznego dialogu, by osiągać słuszne cele. Nie potrzebuje do tego posługiwać się krzyżem, krzyżem Chrystusa - powiedział w homilii abp Nycz.

- Dlatego rozłączmy te dwie rzeczy, żeby nie dokonywało się w publicznym miejscu Warszawy zgorszenie wokół chrystusowego krzyża i żeby nie robili interesu swojego ci wszyscy, którzy grają na tej sytuacji - dodał duchowny.


http://fakty.interia.pl/polska/news/abp-nycz-o-sprawie-krzyza-i-upamietnieniu-ofiar,1530692
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Wrz 24, 2010 3:36 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

List Arcybiskupa Metropolity Warszawskiego na Niedzielę 26 września

Cytat:
Drodzy Bracia i Siostry,

Przez cały kraj przetoczyła się dyskusja na temat obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Od początku istnienia naszej państwowości był on obecny nie tylko w naszym krajobrazie, ale i w sercach wielu ludzi, dla których stał się życiowym drogowskazem. Krzyż, który w starożytności przed- chrześcijańskiej był znakiem haniebnej śmierci i poniżenia, stał się dzięki ofierze zbawczej Chrystusa powszechnym znakiem miłości Boga do człowieka, stał się znakiem zwycięstwa miłości nad nienawiścią, życia nad śmiercią. Tak jak na drzewie śmierć wzięła swój początek, tak na drzewie krzyża śmierć została pokonana (por. Prefacja o Krzyżu). Krzyż stał się więc tronem chwały i zwycięstwa, którego pełnia objawi się w zmartwychwstaniu. Świadomi tego znaczenia ojcowie nasi stawiali go na rozstaju dróg, by w ten sposób przypominał, że to właściwa droga do nieba. Stawiali ten znak na grobach jako znak nadziei na zmartwychwstanie. Krzyżem wyróżniali tych, którzy gotowi byli ofiarować swoje życie za prawdę, wolność, Ojczyznę i drugiego człowieka.

Krzyża nie można odłączyć od chrześcijaństwa. W życiu każdego człowieka obecny jest krzyż, czy to nam się podoba, czy nie. Przyjęty z wiarą może być dla każdego źródłem mocy i mądrości Bożej. Pan Jezus powiedział: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (por. Mt 16,24-26). Święty Paweł, wielki mistyk i nauczyciel zachęca nas do odczytywania mądrości krzyża, to znaczy odczytywanie ciągle na nowo Bożego planu zbawienia dla siebie oraz dla świata. Mądrość ta polega między innymi na podporządkowaniu Bogu swojej woli. Mądrość krzyża, to uczciwe podejmowanie i wypełnianie obowiązków małżeńskich, rodzinnych, zawodowych, społecznych
i politycznych.

Chcemy w dniu dzisiejszym dokonać aktu wywyższenia krzyża Chrystusowego w naszych sercach, chcemy również przeprosić za wszystkie akty profanacji dokonanej wobec tego znaku ofiarnej miłości. Chcemy przeprosić za egoizm i niechęć a nawet nienawiść do innych. Chcemy również, by ten znak był znakiem pojednania i pokoju. Potrzebujemy dzisiaj odczytania na nowo krzyża jako znaku łączenia Boga z człowiekiem, człowieka z drugim człowiekiem, nieba z ziemią. Potrzebujemy dziś ludzi żyjących mądrością krzyża, którzy będą umieli postawić dobro wspólne ponad swoimi egoistycznymi racjami, którzy odnowią nasze życie rodzinne, społeczne i polityczne. Niech to nabożeństwo będzie okazją do wejścia na ewangeliczną drogę naśladowania Chrystusa.

Wszystkim, którzy zechcą włączyć się w nurt modlitwy ekspiacyjnej, z serca błogosławię

† Kazimierz Nycz
Arcybiskup Metropolita Warszawski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Wrz 25, 2010 8:19 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Jarosław Kaczyński, również członek RBN, pytany w Sejmie, czy otrzymał zaproszenie na posiedzenie Rady, odpowiedział: "nie wiem, czy otrzymałem, ale na pewno się na nią nie wybieram".

Dopytywany, czy nie weźmie udziału tylko w najbliższym posiedzeniu, czy też w ogóle nie chce już brać udziału w pracach RBN, odpowiedział: "po sprawie krzyża ja nie uważam pana Komorowskiego za partnera do rozmowy".


http://fakty.interia.pl/polska/news/kaczynski-prezydent-nie-jest-dla-mnie-partnerem-do-rozmowy,1535640,3

=================================

Cytat:
"(Donald Tusk) rozpoczął wojnę z prezydentem, obniżył jego prestiż, a co za tym idzie obniżył jego bezpieczeństwo. Zachęcał wszystkich, którzy by chcieli atakować. Obniżył zdecydowanie czujność służb i tych wewnętrznych, i tych zewnętrznych, które chronią prezydenta" - mówił prezes PiS. "Następnie nie podjął decyzji, nie wymusił decyzji na ministrze obrony, żeby zakupić albo zleasingować nowe samoloty, a to samo przez się, można powiedzieć - na pewno by zmieniło sytuację, no, chyba że to był zamach. I wreszcie podjął grę z Putinem po to, aby obniżyć rangę wizyty prezydenta, więc także obniżyć jej bezpieczeństwo i to radykalnie obniżyć, bo Rosjanie stwierdzili, że to wizyta właściwie prywatna i dlatego doprowadził do rozdzielenia (wizyt)" - dodał.

(Tusk) bawił się zapałkami w domu i podpalił dom, a ponieważ nie jest dzieckiem, więc ponosi odpowiedzialność".


http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/news/kaczynski-tusk-bawil-sie-zapalkami-i-podpalil-dom,1535266,6912

=================================

Jarosław Kaczyński rozpoczął wojnę z prezydentem i obniża jego prestiż. Czy - idąc jego tokiem rozumowania - nie bawi się zapałkami?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Wrz 29, 2010 3:27 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Zofia Romaszewska zrezygnowała z funkcji kanclerza Kapituły Orderu Odrodzenia Polski i z członkostwa w niej. Z zasiadania w Kapitule zrezygnował także Ryszard Bugaj.

Romaszewska swą decyzję tłumaczy tym, że poglądy prezydenta Bronisława Komorowskiego na wzorce osobowe i obywatelskie rozbiegają się z jej przekonaniami. "Wydaje się, że obecne poglądy prezydenta Bronisława Komorowskiego na to, jak powinny wyglądać w Polsce promowane za pomocą odznaczeń wzorce osobowe i obywatelskie, rozbiegają się z moimi przekonaniami, zaś toczenie w tej sprawie sporów byłoby gorszące i dezawuowałoby wysokie odznaczenie państwowe. Z tego względu zdecydowałam o ustąpieniu z pełnionych honorowo funkcji" - oświadczyła.

Podobnie o przyczynach swej rezygnacji wypowiadał się Bugaj. - Nie traktuję tego [rezygnacji] jako jakiegoś ostrego protestu, ale dystansu w stosunku do tych wyborów, które obserwuję w zachowaniu prezydenta - powiedział. Bugaj zaznaczył też, że jego ostatnie doświadczenia związane z zasiadaniem w Kapitule były "niedobre". Gdy Kapituła sięgała do dokumentów, to dość często natrafiała w biografiach niektórych osób na zdarzenia, które powinny wykluczyć je z możliwości odznaczenia. - Zdarzali się ludzie, którzy funkcjonowali w organach ORMO (Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej), egzekutywach PZPR - mówił.

Ostatnio uroczystość wręczenia orderów i odznaczeń państwowych odbyła się 17 września.

(PAP)


http://dziennik.krakow.pl/pl/aktualnosci/kraj/1067352-romaszewska-i-bugaj-wystapili-z-kapituly

Lista osób odznaczonych przez Prezydenta 17 września 2010 - http://www.prezydent.pl/aktualnosci/ordery-i-odznaczenia/art,839,odznaczenia-za-wspieranie-przemian-demokratycznych.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Wrz 30, 2010 11:10 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ordery dla ofiar katastrofy z klucza partyjnego
Paweł Wroński
2010-09-30,

"Spór o wartości" między Zofią Romaszewską, kanclerzem kapituły Orderu Odrodzenia Polski, a Bronisławem Komorowskim zaczął się tuż po katastrofie smoleńskiej. Kapituła chciała wtedy dla ofiar z PiS odznaczeń wyższych niż dla pozostałych
Zofia Romaszewska

O rezygnacji ze stanowiska kanclerza i odejściu z kapituły Zofia Romaszewska poinformowała we wtorek. W piśmie przesłanym do PAP stwierdziła, że podzielała w znacznej części politykę historyczną prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Natomiast "poglądy prezydenta Bronisława Komorowskiego na to, jak powinny wyglądać w Polsce promowane za pomocą odznaczeń wzorce osobowe" rozmijają się z jej przekonaniami.

Wczoraj w radiowej "Trójce" zarzuciła prezydentowi, że "przedkłada polityczną skuteczność nad przyzwoitość", a o jej decyzji przesądziła sprawa krzyża - bo dla Komorowskiego "nie była to żadna szczególna wartość, krzyż zasłaniał pomnik, i tyle". - To jeden z powodów, dla których ustąpiłam - zaznaczyła.

Kilka godzin po Romaszewskiej o rezygnacji z członkostwa w kapitule Orderu Odrodzenia Polski poinformował b. doradca Lecha Kaczyńskiego Ryszard Bugaj (do Komorowskiego wysłał maila). Argumentował, że zasiadając w kapitule, musi "brać pod uwagę" w decyzjach pewne "uwarunkowania etyczne". - Mam tutaj rozbieżność ze sposobem, w jaki pan prezydent ocenia różne rzeczy - tłumaczył.

Według naszych informacji do konfliktu między Romaszewską a Komorowskim - łączyła ich przyjaźń z czasów opozycji demokratycznej - doszło jednak wcześniej, zaraz po tragedii smoleńskiej. 13 kwietnia Komorowski jako marszałek Sejmu pełniący obowiązki prezydenta zapowiedział uhonorowanie ofiar katastrofy odznaczeniami państwowymi, a wojskowych - awansami.

Kapituła zebrała się 14 kwietnia. Podjęła uchwałę o przyznaniu 93 ofiarom (trzy z nich miały już Order Orła Białego) Orderów Odrodzenia Polski.

Po pierwszym posiedzeniu kapituły do Bronisława Komorowskiego zostało przesłane pismo z biura kadr i odznaczeń, do którego dołączono uchwały kapituły podpisane przez kanclerz Zofię Romaszewską.

Order Odrodzenia Polski, wzorem francuskiej Legii Honorowej, liczy pięć klas. Okazało się, że w pierwotnych propozycjach kapituły wyższe klasy odznaczenia mieli otrzymać politycy związani z PiS.

"W pierwotnych propozycjach Kapituły wnioskowano o nadanie poseł PiS Aleksandrze Natalli-Świat Krzyża Komandorskiego Odrodzenia Polski (order III klasy), a posłom Leszkowi Deptule (PSL), Grzegorzowi Dolniakowi (PO), Edwardowi Wojtasowi (PSL), Sebastianowi Karpiniukowi (PO) oraz Wiesławowi Wodzie (PSL) odznaczeń niższej klasy" - informuje notatka służbowa do ówczesnego marszałka.

Różnice jeszcze wyraźniejsze były w przypadku byłego wicepremiera z PiS Przemysława Gosiewskiego. On otrzymał Krzyż Komandorski z Gwiazdą, a Izabella Jaruga-Nowacka (SLD) - Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. W nierówny sposób zostali potraktowani również wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra (PiS) - wyższe odznaczenie - i wicemarszałek Senatu Krystyna Bochenek (PO) - niższe. Także urzędnicy obecnego rządu z reguły zostali potraktowani gorzej niż urzędnicy z PiS i Kancelarii Prezydenta.

- To była żenująca sytuacja. Wiem, że doszło do rozmowy między prezydentem Komorowskim a panią Romaszewską - twierdzi nasze źródło z Pałacu Prezydenckiego. - Treści rozmowy nie znam.

Spór został wyciszony, by "nie niszczyć atmosfery żałoby narodowej". Zaraz po rozmowie prezydenta z Romaszewską kapituła dokonała "reasumpcji głosowania".

Podniesiono więc klasę odznaczeń politykom PO, PSL i SLD, a także m.in. Andrzejowi Przewoźnikowi. Uchwały również podpisała kanclerz orderu Zofia Romaszewska, ale nie wszystkie uchwały podjęto jednogłośnie. Bronisław Komorowski nadał odznaczenia 16 kwietnia.

W składzie kapituły Orderu Odrodzenia Polski znajdują się wyłącznie osoby nominowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, m.in.: Marta Olszewska, żona b. premiera; Andrzej Kauba, sędzia, zastępca rzecznika interesu publicznego; Jerzy Kropiwnicki, Sławomir Radoń (b. szef Kolegium IPN).

- To wszystko nieprawda, ja nie jestem członkiem PiS i wszystkich traktuję równo, nikt z PiS nie był wyróżniany - powiedziała "Gazecie" Zofia Romaszewska. - Owszem, były zaszłości dotyczące całego życia osób, a one istnieją nawet wtedy, gdy się zginęło pod Smoleńskiem - dodała.

Doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz powiedział nam, że sprawa nie jest mu znana, bo z prezydentem współpracuje od lipca. - Prezydent bardzo pilnuje, by nikogo nie deprecjonować z powodu przynależności do PiS, zapewne także zdecydowanie reaguje, gdy pomijani są ludzie z PO - stwierdził Nałęcz.

Źródło: Gazeta Wyborcza


http://wyborcza.pl/1,75248,8443669,Ordery_dla_ofiar_katastrofy_z_klucza_partyjnego.html

================================

Nie wiem, czy fakty przytoczone przez GW w tym tekście są prawdziwe (nie uważam GW za źródło wiarygodne), ale można to łatwo sprawdzić - wystarczy dotrzeć do pierwszego pisma podpisanego przez Zofię Romaszewską i różnicującego rangę odznaczeń wedle klucza partyjnego.

Jeżeli ten fakt się potwierdzi, to uważam to za kolejny skandal związany z odznaczeniami nadawanymi przez ekipę Lecha Kaczyńskiego (po odznaczeniu Jaruzelskiego, po nieodznaczeniu przywódców opozycji niepodległościowej orderami Orła Białego, po upokarzającym dla KPN odznaczeniu nielicznych członków tej organizacji w czasie 30-tego jubileuszu i po masowym przyznawaniu odznaczeń ludziom ze środowiska PiS, często osobom przypadkowym).

Zdumiewa mnie także wypowiedź Nałęcza. Spodziewałem się, że powie on, iż "Prezydent pilnuje, aby nikogo nie deprecjonować z powodu dzisiejszej aktywności politycznej lub jej braku". A tymczasem wyszło, że Prezydent nadając odznaczenia kieruje się kluczem partyjnym dbając o zachowanie parytetu: PO-PiS.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum