Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Brednie w Naszym Dzienniku (i nie tylko)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ORNAMENTATORZY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lip 15, 2011 10:40 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niezastąpiony Piotr Bączek w ND:

Cytat:

Byłe WSI zamiast PO-PiS-u?

Zmiany własnościowe w "Rzeczpospolitej" należy rozpatrywać m.in. w kontekście planów politycznych Platformy Obywatelskiej. Zgodę na sprzedaż ponad 51 proc. udziałów przez brytyjską firmę Mecom Group Polska musiało wydać Ministerstwo Skarbu Państwa

Niedawna sprzedaż udziałów w spółce Presspublica, wydawcy "Rzeczpospolitej" krakowskiemu biznesmenowi Grzegorzowi Hajdarowiczowi zelektryzowała komentatorów. Powodów było wiele - od niejednoznacznej postaci Grzegorza Hajdarowicza, poprzez jego biznesowe związki z byłym wiceszefem Wojskowych Służb Informacyjnych, aż po spekulacje na temat zmiany profilu tego dziennika.
(...)
W kontekście tej linii "Rz" warto przyjrzeć się osobie Grzegorza Hajdarowicza, właściciela Grupy Gremi.

W stanie wojennym Hajdarowicz był krakowskim działaczem Konfederacji Polski Niepodległej, drukował podziemne pisemka, kolportował je, organizował demonstracje niepodległościowe. Brał udział w walkach ulicznych w Nowej Hucie. Krakowskie środowisko KPN tworzyli wtedy m.in. Marek Bik, Maciej Gawlikowski, Jerzy Dobrowolski, Jacek Torbicz, Krzysztof Fortuna, Jarosław Grycz, Maciej Kuś, Jacek Lichoń, Piotr Poniedziałek, Jakub Tasior i Andrzej Załuski, Artur Then, Ryszard Bocian i Wojciech Pęgiel.
Jeden z konfederatów Krzysztof Fortuna tak wspominał te lata: "Do KPN wstąpiłem - za sprawą Grzegorza Hajdarowicza - w roku 1984. Przed nim składałem przysięgę. Było to - o ile mnie pamięć nie myli - u niego w domu. Nawet mam do dzisiaj legitymację członkowską KPN o nr 2192. Wtedy już także drukowaliśmy ulotki dla KPN i NZS przed każdą "imprezą". Wydawaliśmy też, na ramce (od 1985 roku), takie nieregularne pisemko KPN "Honor i Ojczyzna". Matryce robiliśmy u Grześka w domu. On był jedynakiem i miał swój pokój. (...) W 1986 roku Grześkowi Hajdarowiczowi udało się załatwić powielacz. Dotaszczyliśmy go do naszej drukarni w Wieliczce, ale nie udało nam się go uruchomić. Drukowaliśmy więc dalej na ramce. W 1988 organizowaliśmy strajk z Grześkiem na Miasteczku Studenckim. Pod koniec 1988 wyjechałem na pół roku do USA. Potem był tam także Grzesiek Hajdarowicz. Usiłował pozyskać jakieś środki finansowe na działalność polityczną w kraju, a ja mu w tym pomagałem" (cyt. za: http://www.polonus.mojeforum.net/viewtopic.php?t=1277).

Hajdarowicz zasiadał nawet w Radzie Politycznej KPN. W 1989 r. bezskutecznie ubiegał się z listy tej partii o mandat poselski, potem został radnym Krakowa.

(...) Po latach w biznesie wyzbył się radykalnych, antykomunistycznych poglądów. "Rz" tak opisywała jego postawę: "Nie ma obsesji związanej z dawnymi przeciwnikami politycznymi. Twierdzi, że atmosfera wiecznych rozliczeń nie sprzyja rozwojowi kraju. Nie hołubi też szczególnie styropianowych weteranów" (cyt. za: "Rzeczpospolita" z 6.10.2009 r.).
Dowodem na taką postawę jest jego biznesowy współpracownik - Kazimierz Mochol, prezes zarządu giełdowej spółki KCI SA, w której przewodniczącym rady nadzorczej jest właśnie Hajdarowicz. Mochol - Hajdarowicz tworzą bowiem dość interesujący duet biznesowy: krakowski działacz podziemnego KPN i oficer wojskowej bezpieki.

Mochol jest byłym żołnierzem Wojskowych Służb Informacyjnych, według oficjalnego życiorysu w wojsku służył od 1981 roku. Był bliskim współpracownikiem Tadeusza Rusaka, na początku lat 90. był z nim w krakowskim UOP. W latach 1998-2001 był jego zastępcą w WSI, odpowiedzialnym za kontrwywiad.

W "Raporcie z weryfikacji WSI" Antoniego Macierewicza został wymieniony wśród oficerów odpowiedzialnych za nieprawidłowości w działalności WSI w kontekście afery fundacji "Pro Civili" na Wojskowej Akademii Technicznej: "Na szczególną uwagę zasługuje ujawniony fakt obecności w przestępczym procederze wielu cudzoziemców, a w szczególności obywateli krajów b. ZSRR, co stwarzało olbrzymie zagrożenie całkowitej przezroczystości WAT jako uczelni wojskowej. Sytuacja była o tyle niepokojąca, że zawierane z WAT umowy często dawały kontrahentom możliwość dostępu do informacji stanowiących tajemnicę państwową i służbową. W szczególności dotyczyło to informacji związanych z finansowaniem prowadzonych przez WAT prac badawczych i wdrożeniowych na potrzeby Sił Zbrojnych RP" (cyt. za: http://www.raport-wsi.info/mochol.html).

Romuald Szeremietiew wymieniał Mochola jako odpowiedzialnego w 2001 r. za działania związane z usunięciem go z funkcji wiceministra MON i zatrzymaniem Zbigniewa Farmusa. Ówczesny szef MON Bronisław Komorowski wystąpił nawet z wnioskiem do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o awansowanie Mochola na stanowisko generała brygady. Jednak po wyborach i przejęciu WSI przez Marka Dukaczewskiego odszedł z WSI. Zajął się wtedy biznesem, zasiadał we władzach wielu spółek, m.in.: Energoinvest Sp. z o.o., Poprad Sp. z o.o., FAM Grupa Kapitałowa SA, FAM-Technika Odlewnicza Sp. z o.o., FAM Cynkowanie Ogniowe SA, MAG-Bud Inwestycje Sp. z o.o.

Przejęcie "Rz" przez jego współpracownika biznesowego może otworzyć przed byłym wiceszefem WSI nowe perspektywy.
(...)
.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110715&typ=my&id=my03.txt

===========================================

Warto odnotować, że pracownik wojskowej bezpieki Bączek i ND cytując za Forum POLONUS podają źródło, więc pod tym względem korzystnie odróżniają się od tygodnika Wprost rządzonego przez red. Lisa.

I to koniec pochwał.

Czytanie ze zrozumieniem nie jest, niestety, mocną stroną pracownika wojskowej bezpieki Bączka. Wymienił on w swoim tekście nazwiska niektórych działaczy KPN w Krakowie, a wśród nich nazwiska osób, które w KPN nigdy nie były (choć z KPN współpracowały). Są to: Jarosław Grycz, Maciej Kuś, Jacek Lichoń, Piotr Poniedziałek, Jakub Tasior i Andrzej Załuski. Źródła tej informacji nie podał - na pewno nie jest nim Forum POLONUS.

Krótki opis działalności niepodległościowej Hajdarowicza w latach 80. autorstwa pracownika wojskowej bezpieki Bączka pomija niestety jego udział w walkach ulicznych, o czym na Forum POLONUS opowiada szeroko np. Jerzy Mohl. No cóż, widać nie pasowało to b. pracownikowi wojskowej bezpieki Bączkowi do koncepcji.

Postać Hajdarowicza jest dla pracownika wojskowej bezpieki Bączka "niejednoznaczna". Autor swoim zwyczajem nie wyjaśnia, co w Hajdarowiczu jest niejednoznacznego. Nie chodzi przecież o precyzje. Chodzi o tworzenie atmosfery podejrzliwości, co pracownik wojskowej bezpieki Bączek wzorem swego "miszcza" Antoniego Macierewicza stosuje nagminnie. Kolejną insynuacją są słowa pracownika wojskowej bezpieki Bączka o tym, że Hajdarowicz z Mocholem tworzą "dość interesujący duet biznesowy: krakowski działacz podziemnego KPN i oficer wojskowej bezpieki".

Niemniej interesujące duety tworzyli:
Szwedo i Mochol: PiSOwski Prezes TVP i oficer wojskowej bezpieki,
albo
Macierewicz i Anklewicz: minister Spraw Wewnętrznych w rządzie Olszewskiego i płk komunistycznej bezpieki,
albo
Jarosław Kaczyński i Andrzej Kryże: uczestnik rozmów przy Okrągłym Stole i komunistyczny sędzia, biorący udział w szykanowaniu działaczy niepodległościowych.
Jakie tu jest pole do snucia insynuacji, czyli do robienia tego, co pracownik wojskowej bezpieki Bączek lubi najbardziej!

Bączek niestety ma pecha. Spóźnił się na ten świat o jakieś pół wieku. Jako pracownik wojskowej bezpieki i dziennikarz mógłby pracować np. w takim "Żołnierzu Wolności" i tam rozwijać swoje niewątpliwe talenty insynuacyjne pisząc kolejne teksty wymierzone np. w działaczy KPN. A tak zostaje mu tylko "Nasz Dziennik", "Gazeta Polska" no i parę blogów w Sieci. Ale to jednak nie to samo, co niezapomniany "Żołnierz Wolności"...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Lip 17, 2011 8:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Paweł Lisicki o sytuacji w "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze"
Opublikowane 16 lipca 2011 17:56,

W salonie24 ukazał się dziś wywiad z redaktorem naczelnym "Rzeczpospolitej" i tygodnika "Uważam Rze" - Paweł Lisickim. Bloger Bernard pyta o sytuację w redakcji po nabyciu 51 proc. udziałów przez Grzegorza Hajdarowicza. Publikujemy wywiad w całości.

Jesteście sprzedani i to kiepsko. Tak powiedział Bronisław Wildstein…

Nie wiem, czy jesteśmy kiepsko sprzedani. 51 procent udziałów Presspubliki należących do Mecomu, zostało kupione przez pana Hajdarowicza za 80 milionów złotych. Uważam, że w obecnych warunkach rynkowych to jest całkiem przyzwoita cena. Jeśli pamiętamy, że 49 procent należy do Skarbu Państwa, który wystąpił w październiku ubiegłego roku z pozwem o rozwiązanie spółki, jeśli pamięta się, że jest to wyjątkowo kłopotliwy współwłaściciel - to ja nie chcę tego oceniać czy to jest mało, czy dużo. To jest tyle ile sprawiło, ze Anglicy te udziały sprzedali.

Jak wyglądała pana pierwsza rozmowa z Grzegorzem Hajdarowiczem?

Rozmowa była spokojna. Pan Hajdarowicz przedstawił coś, co można by nazwać ogólną wizją rozwoju firmy. Mówił dużo o znaczeniu nowych technologii, nowych aplikacji na iPada, o potrzebie przekształcania się prasy tradycyjnej. Była to głównie rozmowa – nazwijmy to –ogólno-zapoznawcza, nie było w niej nic takiego, co warto by było przekazywać albo komentować.

Czyli pan Hajdarowicz nie wypowiadał się odnośnie przyszłości obu pism?

Ogólnie wypowiadał się w ten sposób, że na razie jeśli chodzi o te pisma, to one pozostają takie jakie są. Mówię tutaj o Rzeczpospolitej i o tygodniku. Ja zresztą nie dziwię się takim wypowiedziom. Wydaje mi się to w jakieś mierze naturalne, to znaczy nie spodziewam się też jakichś innych deklaracji.

Czy spodziewa się pan, że nowy właściciel będzie wpływał na linię pism?

Od 1993 roku, czyli od kiedy pracuję w Rzeczpospolitej, przeżyliśmy kilku różnych właścicieli prywatnych. Pierwszym była francuska grupa Hersant, potem była norweska grupa Orkla, później był właśnie brytyjski Mecom. Zaletą tych wszystkich wydawców było to, że kierowali się racjonalnym sposobem patrzenia na biznes, czyli interesowały ich zyski, pozycja gazety na rynku, przychody reklamowe, sprzedaż – wszystko to, co sprawia, że produkt jest udany. I tym właściwie odróżniali się od właściciela drugiego, czyli państwowego, gdzie element właśnie takiego politycznego patrzenia, czy się coś dobrze o kimś napisało, czy źle był elementem podstawowym. Moje doświadczenie mówi, że właściciel prywatny, a pan Hajdarowicz jest właśnie właścicielem prywatnym, kieruje się myśleniem racjonalnym i biznesowym.

Oczywiście można powiedzieć, że zdarzały się w przeszłości znane przypadki prywatnych właścicieli pism, którzy popełnili poważne błędy w zarządzaniu. Najbardziej spektakularnym jest historia Nicola Grauso, który praktycznie doprowadził Życie Warszawy na skraj upadku. Drugim przykładem jest Zbigniew Jakubas, który też kupił Życie Warszawy i nie potrafił nim zarządzać. Efekt był taki, że gazeta, która na początku lat dziewięćdziesiątych była jedną z trzech największych w Polsce, praktycznie nie istnieje.

Media podały, że bliski biznesowy współpracownik pana Hajdarowicza to były zastępca szefa WSI. Bronisław Komorowski jako minister obrony narodowej wnioskował o nominację generalską dla tej osoby, która miała nawet zostać szefem WSI, tylko ponoć nie zgodził się na to ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jak pan się czuje jako naczelny konserwatywnego dziennika, wiedząc, że współpracownikiem właściciela jest człowiek tajnych służb?

U pana Hajdarowicza z pewnością pracują różni ludzie. Natomiast mnie interesuje nie to, jakie osoby zatrudnia, tylko czy są zachowywane standardy jeśli chodzi o stosunki pomiędzy wydawcą a gazetą oraz czy zapewniona jest niezależność redakcyjna w relacji do interesów właściciela.

„Chiński mur”…?

„Chiński mur” jest rzeczą nieco skompromitowaną, biorąc pod uwagę jak to wyglądało… Przecież interesy wydawcy i interesy redaktorów są tymi samymi interesami. Bo jeśli jest tak, że nie udaje się wspólnie realizować pewnego projektu biznesowego, to i pismo na tym cierpi i wydawca. Pewne rzeczy są również wartościami biznesowymi. Na przykład niezależność dziennikarska czy wiarygodność albo poczucie rzetelności mają nie tylko charakter ideowy, co jest dobre dla opinii publicznej i dla moralności. To jest również korzystne dla wydawcy, ponieważ ta wiarygodność i ta niezależność sprawiają, że pismo jest bardziej prestiżowe dzięki czemu trafia do niego więcej reklam i ma lepsze kontakty na rynku.

Dlaczego Marek Magierowski przestał być pana zastępcą?

Marek Magierowski nie przestał być moim zastępcą, po prostu zmienił mu się zakres obowiązków. Wszystko co jest związane z tym pytaniem to burza w szklance wody. Miałem sześciu zastępców i biorąc pod uwagę dość trudną sytuację na rynku trzeba było przeprowadzić pewne działania oszczędnościowe, a z tym wiązało się ograniczenie obowiązków niektórych z nich. I tak się też stało.

Czy to prawda, że w redakcji są listy z nazwiskami dziennikarzy do zwolnienia?

Nic o tym nie wiem.

Taka informacja pojawiła się w Internecie. Zacytuję: „Inny czołowy dziennikarz "Rzeczpospolitej" stawia sprawę jasno i bez ogródek: Nie mam złudzeń co do tego, co się tu dzieje. Taktyką salami wytnie się po kolei najbardziej drażniących władze publicystów i dziennikarzy. Zresztą już krąży lista proskrypcyjna, na której mam zaszczyt się znaleźć w bardzo dobrym towarzystwie.

Odbędzie się to pewnie szybciej niż później, bo idzie kampania wyborcza.” - ta wypowiedź ukazała się na portalu wPolityce.pl.

Chciałbym zobaczyć tego dziennikarza, który jest jednocześnie i anonimowy i strasznie odważny. To całe gadanie o taktyce salami świadczy o dosyć daleko posuniętym stanie histerii. Strasznie trudno polemizować z kimś, kto nie ujawnia swojego nazwiska. Mogę powiedzieć tylko tyle, że żadne listy nie krążą i cała ta atmosfera histerii wydaje się być przesadzona. Nie wiem oczywiście jak będzie dalej wyglądała sytuacja, natomiast na razie nie widzę podstaw do paniki.

Michał Karnowski, pana zastępca w Uważam Rze, napisał wprost, że spodziewa się pacyfikacji, że to jeszcze tylko kilka przejściowych tygodni.

Nie mam żadnych podstaw, żeby sądzić, że to jest transakcja inna niż biznesowa. Co do obaw związanych z tym, że nastąpi tu jakaś pacyfikacja albo jakieś straszne rzeczy... Tygodnik Uważam Rze to przypadek największego sukcesu biznesowego i wydawniczego w Polsce od wielu lat. Czyli to jest start praktycznie z niczego, przy pomocy bardzo niewielkiej kampanii wprowadzającej i uzyskanie pierwszego lub drugiego miejsca oraz bardzo szybki wzrost przychodów reklamowych. Ponieważ zakładam, że pan Hajdarowicz jest zdolnym i dobrym biznesmenem, toteż zupełnie bez obaw patrzę na przyszłość tygodnika Uważam Rze, ponieważ gdybym miał patrzeć inaczej, to musiałby uznać, że ktoś kto jest dobrym biznesmenem niszczy swój biznes. A ja o to polskich biznesmenów nie podejrzewam.

Czyli Michał Karnowski się po prostu myli?

Czy on się myli czy nie, to przyszłość pokaże, natomiast ja tylko mówię tyle, że gdyby te obawy miały się sprawdzić, to by świadczyły o tym, że świat jest bardzo nieracjonalny.

Czy wyobraża Pan sobie Rzeczpospolitą bez Wildsteina, Semki, Magierowskiego, a Uważam Rze bez Karnowskiego? Czy gdyby ich zabrakło nadal chciałby Pan być naczelnym?

Jedną z głównych zasług jakie sobie przypisuję jest ta, że ja stworzyłem ten zespół, w którym są wszystkie te osoby. One nie znalazły się tutaj dlatego, że ktoś przypadkiem wpadł i został, bo mu się na przykład kurtka zahaczyła. Wszystkie te osoby pojawiły się w gazecie na moje zaproszenie, praktycznie od samego początku, kiedy budowałem zespół Rzeczpospolitej, stąd wzięła się ta grupa publicystów. Dlatego odpowiedź jest dość prosta: nie wyobrażam siebie Rzeczpospolitej bez tych osób. Nie wyobrażam sobie żeby one zniknęły, a ja żebym w tej gazecie został.

Była realizowana pewna koncepcja gazety i ta koncepcja, co jest najważniejsze z punktu widzenia biznesowego, udała się. Kiedy na jesieni 2006 roku zostawałem redaktorem naczelnym Rzeczpospolitej na rynku był wtedy Dziennik, którego przewaga nad nami sięgała kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy. Po kilku latach Dziennika nie ma, my jesteśmy, oparliśmy się dwóm kryzysom i jeszcze jako jedyne wydawnictwo zdołaliśmy w tym roku wypuścić jeden z najlepiej sprzedających się tygodników. Jeśli to nie jest sukces osiągnięty między innymi dzięki obecności tych osób, o których pan wspomniał, to ja nie wiem co może być sukcesem.

To było pytanie o granice kompromisu.

Nie ma granicy kompromisu w tej dziedzinie. Tak długo jak będę redaktorem naczelnym rzeczą podstawową będzie zapewnienie niezależności redakcji.
(...)



Całość - http://www.wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i-plotki/Pawel-Lisicki-o-sytuacji-w-Rzeczpospolitej-i-Uwazam-Rze-
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Lip 18, 2011 6:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Grzegorz Hajdarowicz dla "Gazety": Rzeczpospolita - to orzeszki
Rozmawiał Vadim Makarenko
11.07.2011 aktualizacja: 2011-07-10 18:58

Vadim Makarenko: - Dopiero kupił pan udziały od Mecomu i już uderza pan do skarbu. Szybko.

Grzegorz Hajdarowicz: - Ministerstwo podtrzymało chęć sprzedaży swego pakietu, a skoro tak, to szable w dłoń.

Mówił pan, że zakup udziałów od Mecomu odbył się bez wiedzy i zgody rządu.

Jestem patriotą, ale to nie oznacza, że w każdej sprawie mam biegać do rządu. Nie mam związków z politykami.

Ale studiował pan m.in. z Pawłem Grasiem, obecnym rzecznikiem rządu.

Tak, na Wydziale Prawa UJ.

Z Jarosławem Grzesiakiem z kancelarii prawnej Dewey & LeBoeuf również.

Tak. To, co pan mówi, jest fajne, bo już czytam na różnych forach, kto pracuje w mojej firmie, ale za moich kolegów z uniwersyteckiej ławy jeszcze nikt się nie zabrał.

Jarosław Grzesiak jest prawnikiem zajmującym się przejęciami i pracuje m.in. dla resortu skarbu. Trochę trudno mi uwierzyć, że nikt w rządzie nie wiedział, co się święci.

Gdyby pan Grzesiak, pan Graś czy inni panowie wiedzieli, to mojej transakcji nie udałoby się utrzymać w tajemnicy. Negocjacje prowadziła bardzo niewielka grupa osób, nikt poza nią nie wiedział, co planuję. To abecadło biznesu i jeśli chce się coś kupić i osiągnąć dobrą cenę, trzeba trzymać wszystko w tajemnicy. Dodatkowo motywowało mnie do tego porozumienie o zachowaniu poufności, które podpisaliśmy z Brytyjczykami, bo zawierało bardzo wysokie kary za złamanie tajemnicy. Nie wiem, czy warto było odbywać pogawędki z kolegami ze studiów, żeby potem płacić duże pieniądze.

A co do tego, kto u mnie pracuje, to powiem tak: zatrudniam 2,5 tys. osób i jest możliwość, że wśród nich jest np. dawny Czerwony Khmer.

Nie chodzi mi o Khmerów czy o WSI. Raczej o to, czy rząd tylko udaje zdziwionego, czy faktycznie nic nie wiedział.

Jestem przekonany, że ministerstwo, rzecznik rządu i Jarosław Grzesiak byli w szoku, gdy się dowiedzieli. Po pierwsze, nie wiedzieli nic o tym zdarzeniu, a na dodatek nie powiedział im o tym kolega ze studiów.

To ile osób wiedziało o transakcji?

Tylko mój zespół negocjacyjny: cztery osoby poza mną z Gremi oraz dwóch prawników z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
(...)
"Rzeczpospolita" - to ważna dla mnie transakcja, ale to nie jest nic zasadniczego. Inwestycje medialne nie zajmą mi więcej niż 20-30 proc. mojego czasu, mam inne rzeczy. Niech Pan nie patrzy na wartość giełdową moich firm, którą między sobą handlują jacyś troglodyci i spekulanci. Trzeba patrzeć na faktyczną wartość, na ich aktywa, a to są setki milionów złotych! Poza tym większość mojego majątku jest poza giełdą.

Na rynku huczy od spekulacji, że kupuje pan "Rzeczpospolitą" nie dla siebie. Skąd te pomysły, jak pan sądzi?

Z polskiego podejścia i zamiłowania do spiskowych teorii. Nie ma Polaka, który uczciwie zarobił i kupił coś dla siebie.
(...)
Czy "Rzeczpospolita" poprze jakiegoś kandydata w wyborach?

Nie powinna popierać żadnego. Powinna być redakcją, która dostarcza treści, a nie dziennikiem politycznym.

Czy "Uważam Rze" zachowa swoją twardą prawicową linię?

Ten tytuł nie jest mi tak bardzo znany. Będę czytał go teraz na urlopie i po lekturze panu zreferuję. Ale jego wizje świata nie muszą pokrywać się z moimi. Czy uważa pan, że "Przekrój" pokrywa się z moją wizją świata?

Przypuszczam, że bardziej niż "Uważam Rze", ale mogę się mylić.

Może, ale na pewno nie pokrywa się w 100 proc. Nie daj Boże, żeby każdy wydawca robił pismo pod siebie, na rynku byłoby ubogo. Dziennikarze musieliby się nauczyć czytania myśli wydawców. Myślę, że właściciel może wytyczyć jakieś bardzo ogólne zasady i to wystarczy. Jestem gościem, który w 1984 r. w Jarocinie tańczył pogo, słuchał Clasha i chodził w wojskowych spodniach oraz w podkoszulku z napisem "Marines never die, they just go to hell and regroup". Kibicowałem też afgańskim mudżahedinom, którzy tłukli Rosjan w Afganistanie. Tak mam, co ja poradzę? Gdyby ktoś zadał sobie trochę trudu i poznał moją historię, wyciągnąłby z niej wniosek, że w moim wydawnictwie zmieści się zarówno "Przekrój", nawet jeszcze bardziej anarchistyczny, jak i "Uważam Rze", nawet jeszcze bardziej prawicowe.

Oraz "Rzeczpospolita", która...

Powinna być poważnym, wiarygodnym dziennikiem nastawionym na tematykę biznesową i prawną.
(...)

Źródło: Gazeta Wyborcza


http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,9923321,Grzegorz_Hajdarowicz_dla__Gazety___Rzeczpospolita.html?as=1&startsz=x
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ORNAMENTATORZY Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum