Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"rewident" - "Zwycięstwo Ameryki"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Lis 03, 2008 6:37 pm    Temat postu: "rewident" - "Zwycięstwo Ameryki" Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Dość długi i w końcowym przypisie nieco trudny tekst o światowym kryzysie finansów w : http://rewident.salon24.pl/100491,index.html - ale konkluzje jasne i proste jak drut: USA górą, Rosja dostała po grzbiecie (spadek cen ropy), a PO - PSL to idioci. I b. interesujące, wyważone uwagi o związku terminu kryzysu z wyborami w Ameryce - wolne od spiskowej teorii,

Przeczytajcie Państwo koniecznie!
pozdr.
RB


Cytat:
Zwycięstwo Ameryki

W ciągu ostatnich kilku tygodni kryzys finansowy osiągnął swoje apogeum. Rządy USA i innych zamożnych krajów całego świat musiały przeznaczy tysiące miliardów dolarów na ratowanie sytuacji. Kredytobiorcy, osoby fizyczne, małe firmy i wielkie korporacje wstrzymały na chwilę oddech. Przez chwilę wydawało się, że system się wali, a z gruzów powstanie nowy, inny świat.

Kiedy amerykański rząd nacjonalizował potężne banki inwestycyjne, które utraciły płynność na skutek nietrafionych kredytów hipotecznych i spadku wartości ryzykownych instrumentów finansowych, pojawiły się powszechne głosy, że obecna zapaść jest jednocześnie końcem hegemonii Ameryki i początkiem nowej formuły kapitalizmu. Dziś, kiedy najgorsze już chyba mamy za sobą, warto zastanowić się tą tezą.

Nowy Jork jako centrum światowych finansów

Pierwsza konkluzją, która narzuca się wszystkim obserwatorom jest potwierdzenie kluczowej roli, jaką odgrywają nowojorskie giełdy papierów wartościowych na światowym rynku kapitałowym. Kiedy 15 września upadał bank Lehman Brothers wszystkie oczy Europejczyków i Azjatów skierowane były w stronę Nowego Jorku. Każdy ruch indeksów Dow Jones czy Nasdaq był następnie kopiowany przez giełdy na całym Świecie. Z tą jednak różnicą, że poziom paniki i zakres spadków poza Stanami Zjednoczonymi były bardzo często dużo większe niż w nich samych. Świat jeszcze raz przekonał się, że kiedy Ameryka choruje na grypę, reszta globu może szykować się na bardzo bolesne zapalenie płuc.

Rosja na kolanach

Bezpośrednim skutkiem kryzysu było załamanie się cen surowców. Cena ropy naftowej w ciągu 3 miesięcy spadła o 50%, co zniweczyło budżetowe plany krajów-eksporterów tego cennego surowca. Okazało się, że wystarczy postraszyć rynek recesją, wycofać spekulacyjne kapitały, aby kagiebiści z Kremla stracili znaczną część swoich dochodów. Dziś Rosja i jej oligarchowie przypominają już tylko zbitego kundla, na którym ktoś połamał kij od szczotki. Schowali się w gdzieś pod płotem, liżą rany i liczą na kolejną szansę na podjęcie walki ze złymi jankesami, szansę, która zresztą nieprędko nadejdzie. Gdzie podziały się te odważne eskapady na Zachód, gdzie zadarte dumnie nosy, luksusowe limuzyny i wypacykowane kochanki? Amerykanie pokazali post-sowieckim nuworyszom, że jedna decyzja, podjęta gdzieś w siedzibach potężnych funduszy inwestycyjnych i hedgingowych, może pozbawić ich źródła utrzymania. Co więcej, pierwszym beneficjentem taniej ropy są amerykańskie korporacje, które dziś dużo taniej kupują plastik do produkcji opakowań czy paliwo do ciężarówek i samolotów.

Siła dolara

Na kilka tygodni przed apogeum kryzysu, Miedwiediew postulował koniec ery dolara i wprowadzenie rubla jako waluty rezerwowej. Kiedy ten niby-prezydent Rosji, a de facto podwładny Putina wymachiwał szabelką, środowiska lewicowe już wieszczyły koniec dominacji Ameryki. Podobno dolar miał zostać zastąpiony przez Euro, Jena i ewentualnie rubla. To ostatnie było zresztą marzeniem naszych rodzimych rusofili, którzy już prężyli muskuły w krajowych mediach. Wkrótce okazało się, że w chwili zagrożenia inwestorzy traktują dolara, jako najbezpieczniejszą walutę. Euro i funt szybko zaczęły tracić na wartości i dziś czekamy, kiedy kurs europejskiej waluty zrówna się z dolarem. W ten sposób tanie, prze co zagrożone wykupem aktywa amerykańskie, znacznie zwiększyły swoją relatywną wartość. Ich właściciele mogą sie czuć coraz bardziej spokojni, a wrogom USA pozostaje tylko zgrzytanie zębów.

Wybory prezydenckie w USA

Pojawia się pytanie, czy aby na pewno kryzys finansowy nie został wywołany w celu osiągnięcia określonych celów politycznych przez establishment amerykański, względnie czy jego skala nie została sztucznie wyolbrzymiona. Faktem jest, że banki pożyczały pieniądze w sposób nieostrożny, kierując się tylko maksymalizacją zysku. Faktem jest również, ze kredyty te były zabezpieczeniem nierzadko bardzo skomplikowanych i ryzykownych instrumentów wprowadzanych do obrotu na rynkach finansowych. W tym sensie kryzys miał swoje realne podstawy i nie można go uznać tylko za fantasmagorię.

Jednakże czas, na który przypadło apogeum zawieruchy wywołane bankructwem banku inwestycyjnego Lehman Brothers nie można uznać za przypadkowy. Opóźnienie tego zdarzenia o 2 miesiące znacznie ułatwiłoby McCainowi pokonanie Obamy. Jeśli zatem teza o kryzysie wywołanym w celu elekcji kandydata demokratów jest przesadzona, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że elity władzy nie pomogły McCainowi w kampanii wyborczej. Konkluzja ta staje się tym bardziej uprawniona, kiedy weźmiemy pod uwagę uznaniowe traktowanie instytucji finansowych przez Departament Skarbu USA, widoczne w arbitralnych decyzjach o nacjonalizacji bądź upadłości poszczególnych banków i firm ubezpieczeniowych.

Kończąc zatem tę dygresję możemy powiedzieć, że Barack Obama porozumiał się z establishmentem nowojorsko-waszyngtońskim i jest dla niego gwarantem zachowania interesów kasty rządzącej. Co więcej wydaje się, że demokrata będzie dużo bardziej uległy swoim protektorom niż twardy i nieprzejednany żołnierz McCain. Kryzys finansowy i jego „timing" świetnie wpisał się w kampanię wyborczą i jest dowodem na to jak bardzo przenikają się interesy poszczególnych lobby i grup nacisku w Ameryce.

Kryzys w wersji nadwiślańskiej

Politycy obozu rządzącego od początku przesilenia na rynkach kapitałowych uspokajali nas, że sytuacja jest pod kontrolą. Szczególnie wyróżnił się tutaj Premier Tusk twierdząc, że Polska jest „wyspą stabilności". Minister Pawlak opowiadał nam również rożne historie z pogranicza psychoterapii i quasi-ekonomii. Cały mit o odporności polskiego rynku runął, kiedy indeksy GPW zapikowały w dół, a na rynkach walutowych złoty stracił w ciągu kilkunastu dni 20% swojej wartości w stosunku do dolara. Po prostu do ataku na nasz kraj ruszyli chciwi spekulanci, którzy zawarli transakcje tak zwanej krótkiej sprzedaży akcji (wyjaśnienie poniżej*) i wskutek załamania kursu złotówki, zarobiły krocie. Mało kto zauważył, że w USA już kilka tygodni temu takowej krótkiej sprzedaży zakazano, po to właśnie, aby fundusze hedgingowe nie pogłębiały bessy na rynku. Zresztą bierności naszych polityków trudno się temu dziwić skoro rzeczony fachowiec Pawlak, minister gospodarki, twierdził, że z Polski uciekł krótkoterminowy kapitał spekulacyjny. W momencie kiedy to mówił, kapitał ten właśnie polskim rynkiem się zainteresował i rozpoczął swoje szkodliwe działania.

Okazało się po raz kolejny, że tylko twarda interwencja rządu może ustabilizować wzburzony rynek. Zwolennicy myśli neoliberalnej powinni dziś popełnić zbiorowe seppuku, względnie wyjechać w Bieszczady i więcej już nie pokazywać się żywym ludziom. Kryzys pokazał również obłudę i głupotę adwokatów prywatyzacji sektora bankowego. Jeszcze rok temu słyszeliśmy, ze sprzedaż banków i zachodni kapitał jest gwarantem stabilności krajowych finansów. Dziś problemem są transfery gotówki z Polski do spółek-matek naszych wyprzedanych kredytodawców. Widać czym kończy się rabunkowa gospodarka, korupcja i fascynacja dla aberracyjnych, nonsensownych teoryjek, które promowały w Polsce media i kilka partii politycznych.

Kryzys ujawnił słabość polskiego rządu, niekompetencje premiera i jego ministrów, analfabetyzm ekonomiczny koalicji PO-PSL. Trudno znaleźć we współczesnej Europie rząd większych dyletantów i pozbawionych elementarnych umiejętności politykierów, jak rząd premiera Tuska. Polska jest rzeczywiście zagrożona na wypadek jakiegoś dłuższego i trwałego zawirowanie na światowych rynkach finansowych.

Kto za to zapłaci?

Bardzo zabawne wydają się dziś głosy o umocnieniu roli Chin i Azji w światowej gospodarce. Niektórzy twierdzą (w tym były prezes NBP), że USA są zależne od zagranicy, która finansuje ich deficyt budżetowy, a więc pośrednio wydatki konsumentów. Sztuczka polega na tym, że potencjał ekonomiczny i militarny Ameryki jest o niebo większy niż możliwości jej wierzycieli. Co więcej, wierzyciele ci są całkowicie zależni od poziomu popytu zgłaszanego przez konsumentów amerykańskich. Grube ryby z Wall Street świetnie wiedzą, że spadek eksportu Chin do USA zakończyłby się hekatombą całego azjatyckiego systemu bankowego. Dzieje się tak dlatego, że państwowe banki chińskie udzielały lekką ręką kredytów swoim przedsiębiorcom w zamian za łapówki i obietnicę przyszłych przychodów z eksportu do krajów rozwiniętych. Łatwo sobie wyobrazić co stanie się z fabryką butów, kubków czy innych nisko przetworzonych towarów kiedy popyt zagraniczny się załamie. Bankructwo, niewypłacalność i ekonomiczna depresja w Chinach oraz całym regionie.

Arabia Saudyjska et consortes boi się z kolei załamania światowej gospodarki, gdyż nieuchronnie wywołałoby to dalszy spadek cen ropy, jedynego źródła utrzymania bliskowschodnich szejków. Arabowie oczywiście zdają sobie sprawę z tego, że o poziomie wzrostu PKB decyduje wartość zakupów realizowanych przez amerykańskich konsumentów. Stąd tak wielka skłonność do współpracy z rządem USA i miliardy petrodolarów oferowanych w zamian za amerykańskie papiery skarbowe.

Tak więc koszty ratowania zbankrutowanych instytucji finansowych poniosą Azjaci i Bliski Wschód. Zauważmy, że Amerykanie powstrzymali ekspansję kapitałową zagranicy, oferując jej jedynie nisko oprocentowane obligacje i bony skarbowe. W ten sposób inwestorzy na Wall Street zachowają kontrolę nad swoimi kapitałami, konsumenci zaś dostaną swoje pieniądze. Doprawdy, trudno o lepiej pomyślany majstersztyk.

Co będzie dalej

Ameryka, a konkretnie jej establishment osiągnął swoje wszystkie podstawowe cele strategiczne. Dziś nie ma już wątpliwości kto rządzi Światem. Dolar się umacnia, Rosja traci siłę, Chiny milczą, a kapitaliści z Wall Street popijają drogiego szampana. Przy okazji udało się zmienić kierownictwa kilku banków inwestycyjnych i ponownie podzielić wpływy. O walce buldogów pod dywanem może świadczyć fakt, że często bankructwo i przejęcie banku poprzedzone było swoistą nagonką medialną. Nieoficjalnie mówi się, że Bear Sterns upadł po ogłoszenia fałszywej informacji na temat kłopotów banku przez jednego z wpływowych dziennikarzy.

My możemy tylko biernie obserwować rozgrywkę na szczytach władzy i wyciągać wnioski. Kryzys finansowy jest poza tym testem na jakość polskich elit i jej zaplecza intelektualnego. Po raz kolejny okazało się, ze liczba idiotów dziesięciokrotnie przewyższa liczbę fachowców. Może to i dobrze. W końcu dureń śpi spokojnie, bo nic z tego wszystkiego nie rozumie.


*krotka sprzedaż polega na pożyczeniu papierów wartościowych, w tym przypadku, akcji spółek notowanych na polskiej giełdzie i sprzedaży ich na rynku. Spekulant czeka na spadek kursu akcji i je odkupuje po niższej cenie. Akcje oddaje podmiotowi, od którego je pożyczył, a za różnicę w cenie sprzedaży i kupna kupuje sobie sto nowych Ferrari lub jacht oceaniczny.

Dla ułatwienia rozważmy następujący przykład. Fundusz hedgingowy „Tusk Miracle" pożycza od Bank of Mafia milion akcji Pekao SA. Akcje warte są 65 milionów dolarów amerykańskich (130 złotych za akcję dzielone na 2 złote za dolara). Bank of Mafia oczekuje 12% w skali roku od wartości akcji, czyli 1% miesięcznie. Tusk Miracle opłaca kilku dziennikarzy z największych polskich gazet, aby pisali o nadchodzącym giełdowym Armagedonie. Następnie w nerwowej atmosferze rzuca wszystkie akcje na rynek. Inkasuje po uśrednieniu kursu 60 milionów dolarów. Kurs akcji spada, złoty gwałtownie traci na wartości. Tusk Miracle po dwóch tygodniach odkupuje akcje po cenie 105 złotych, kiedy dolar kosztuje już 2,9 złotego. Na odkupienie akcji na giełdzie potrzeba tylko 36,2 miliona dolarów (105 złotych podzielone przez 2,9 złotego za dolara). Akcje wracają na rachunek powierniczy Bank of Mafia, a Tusk Miracle płaci jej 325 tysięcy dolarów, czyli odsetki od pożyczki za dwa tygodnie.

Całkowity zysk Tusk Miracle wynosi: 60 minus 36,2 minus 0,325 = 23,475 miliona dolarów. Co kończy opowieść o naszym „cudownym" funduszu. Ach, byłbym zapomniał, są jeszcze koszty dziennikarzy. Ale te chyba w całej transakcji są zaniedbywane.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum