Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Trzeci punkt widzenia": TVP Kultura, ndz. ok.22.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Wrz 20, 2008 9:11 pm    Temat postu: "Trzeci punkt widzenia": TVP Kultura, ndz. ok.22. Odpowiedz z cytatem

... powtórki - wtorek ok. 20.

Polecam "Trzeci punkt widzenia" - ciekawe komentarze filozoficzne poświęcone trzem wybranym wydarzeniom mijającego tygodnia.

http://www.tvp.pl/tvpkultura/programy/seria.html?dzial_name=trzeci.punkt.widzenia&news_name=trzeci.punkt.widzenia.785107

Aby zachęcić do oglądania tego programu zamieszczam fragmenty rozmowy z ks. prof. Michałem Hellerem w Rzepie:

Cytat:

Nie dać się zdegradować do poziomu mrówek
Kamila Baranowska 19-09-2008,


Rz: Odbywający się właśnie w Warszawie zjazd filozoficzny nie odbił się – może poza środowiskiem – zbyt szerokim echem. Bo właściwie do czego zwykłemu człowiekowi potrzebna jest filozofia?

Nie ma człowieka, który choć trochę nie byłby filozofem. Każdy zadaje sobie pytania, które wykraczają poza to, co dziś zjem i ile zarobię w tym miesiącu. Ludzie od zawsze zastanawiają się: skąd się wziąłem? po co żyję? jak powinienem żyć? Często wraz z upływem czasu, kiedy troski dnia codziennego przygniatają wszystko inne, ludzie przestają filozofować, stając się zwykłymi zjadaczami chleba. Jednak prędzej czy później te filozoficzne pytania wracają – wystarczy najmniejsze zaburzenie rytmu codzienności, jakiś kryzys, np. choroba czy odejście kogoś bliskiego, i natychmiast pojawiają się pytania o sens życia, jego cel, początek i koniec. Filozofii nie da się usunąć z życia człowieka.

I zawodowi filozofowie mają nam to przypominać?

Są ludzie, którzy poświęcają życie, aby piec innym chleb, inni – aby budować im autostrady, jeszcze inni, aby obliczać w bankach procenty od ich pieniędzy. Ale jest też pewna grupa ludzi, którzy w imieniu innych myślą. To właśnie są filozofowie – specjalna klasa ludzi wydelegowanych przez społeczeństwo do „zawodowego myślenia”. To ludzie niezwykle cenni i potrzebni, ponieważ nie od dziś wiadomo, że społeczeństwo, które nie myśli, szybko degraduje się do poziomu mrówek grzebiących w ziemi.

Dlaczego zatem filozofowie są tak niedoceniani?

Niestety, niektórzy z nich często po prostu zasługują na takie traktowanie. W okresie międzywojennym polska filozofia stała niezwykle wysoko – mieliśmy słynną szkołę lwowsko-warszawską, która przodowała na świecie w wielu dziedzinach filozoficznych, np. w logice. Wielu młodych, zdolnych, świetnie zapowiadających się filozofów nie przeżyło wojny, wielu wyemigrowało.

Po wojnie filozofia została upaństwowiona, przekształcona w jedyną słuszną doktrynę, czyli marksizm. Paradoksalnie miało to także swoje pozytywne skutki uboczne, ponieważ filozofowie, którym zakazano publikacji własnych prac, którym zakazano uprawiania filozofii, wzięli się do tłumaczenia klasyków. Dzięki temu mamy dziś obszerną i niezwykle cenną Bibliotekę Klasyków Filozofii. Trzeba jednak przyznać, że było całkiem sporo filozofów, którzy wysługiwali się reżimowi komunistycznemu. Po upadku komunizmu większość osób do filozofii zaczęła odnosić się nieufnie, kojarząc tę dziedzinę wyłącznie z marksizmem.

Większości ludzi filozof kojarzy się z człowiekiem oderwanym od rzeczywistości, żyjącym we własnym abstrakcyjnym świecie filozoficznych teorii...

A filozofia spełnia niekiedy rolę wielce praktyczną. W niektórych wysoko cywilizowanych krajach, jak choćby w Stanach Zjednoczonych, instytuty badawcze czy firmy o profilu technicznym, a nawet banki często albo zatrudniają filozofów, albo sponsorują projekty filozoficzne czy też urządzają wykłady dla swoich pracowników. Po co? Praktyka pokazała, że rozszerzenie horyzontów myślowych pomaga menedżerom czy dyrektorom w rozwoju ich twórczości w innych dziedzinach. W laboratorium Los Alamos, gdzie powstały główne zręby bomby atomowej, do dzisiaj działa komórka filozofów zatrudnionych na państwowych posadach, którzy swoją wiedzą mają oddziaływać na innych pracowników, poszerzać ich horyzonty myślowe i skłaniać do samodzielnych refleksji.

(...)

Jakie korzyści może politykowi przynieść znajomość filozofii?

Wiedza filozoficzna pomaga w podejmowaniu mądrzejszych decyzji – ale nie chodzi o wiedzę encyklopedyczną, lecz o wiedzę „przetrawioną”. Mam wrażenie, że ludziom czynnie zajmującym się polityką brakuje czasu na owo przetrawianie. Nawet jeśli dysponują wiedzą filozoficzną, to nie mają czasu, by pewne kwestie przemyśleć, toteż ta wiedza nie oddziałuje na ich decyzje polityczne z taką siłą, jak powinna.
(...)


http://www.rp.pl/artykul/107684,192874_Nie_dac_sie_zdegradowac__do_poziomu_mrowek_.html


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pon Kwi 13, 2009 12:59 pm, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Wrz 20, 2008 9:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odcinek z 20 września 2008 (powtórka w niedzielę, 21.09., godz. 22.45.) poświęcony jest trzem tematom:

1) Drugie wydanie książki węgierskiego pisarza Sandora Marai - "Żar". Gość wyemigrował z Węgier po II wojnie światowej i nie zgodził się, aby jego książki drukowano na Węgrzech dopóki stacjonują tam wojska radzieckie. Zdaniem dyskutantów jest to pisarstwo na skalę nagrody Nobla.

Więcej o samej książce
http://biblionetka.pl/ks.asp?id=12805

2) Rosyjski, filmowy komiks historyczny "1612". Autorzy dziwią się, że Michał Żebrowski zagrał w tym propagandowym dziele, które jest odzwierciedleniem głównych tez putinowskiego programu przezwyciężanie Wielkiej Smuty po rozpadzie ZSRR. I refleksja, że Polakom w tym "dziele" przypadła podobna rola, do tej, która w kinematografii radzieckiej odgrywali Niemcy - przystojni, cywilizowani, zachodni i źli.

3) Problem starości i stosunku do niej współczesnej cywilizacji, która wyparła ten etap życia człowieka z powszechnej świadomości, a ludzi starych wykluczyła z życia publicznego. Liczy się dzieciństwo, potem długa młodość (sztucznie przedłużana) a na końcu jakby nieoczekiwana śmierć. Rodzi to poważne konsekwencje...

Pełny zapis rozmowy:

http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=527&Itemid=100


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pią Paź 17, 2008 9:05 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Wrz 27, 2008 8:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odcinek z 27 września poświęcony jest trzem tematom:

1) kryzysowi ekonomicznemu w USA i jego ewentualnym następstwom (które mogą być równie poważne jak te z czasów Wielkiego Kryzysu 1929 - 1933, w wyniku którego władzę w Niemczech przejął Hitler); w tle mamy złośliwe, ale urocze uwagi na temat wielkiego autorytetu, jakim cieszą się ekonomiści, mimo, iż potrafią się tak poważnie pomylić, jak w przypadku prognoz sprzed obecnego kryzysu;

2) filmowi historycznemu pokazywanemu w TVP pt. "Rzym"; w tle mamy uwagi na temat dwóch rzymskich trdycji obecnych w kulturze Zachodu - tradycji Rzymu republikańskiego, do której często odwołują się elity Zachodu i tradycji Cesarstwa Rzymskiego, do której często nawiązuja dzieła kultury masowej

3) książce zmarłego kilkanaście lat temu wybitnego konserwatywnego filozofa Michaela Oakeshotta pt. "O postępowaniu człowieka", omówionej także na stronie "Teologii politycznej"

http://www.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=479&Itemid=99

Polecam powtórkę jutro na TVP Kultura o godzinie 00.10

Pełny zapis rozmowy:

http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=559&Itemid=100


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pią Paź 17, 2008 9:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Paź 04, 2008 8:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kolejny odcinek programu (powtórka w niedzielę na TVP KULTURA o godzinie 23.00) poświęcony był tylko dwóm tematom.

Temat pierwszy - wybory na Białorusi, a szerzej odwieczny dylemat, jaką politykę powinien prowadzić demokratyczny Zachód wobec dyktatorów łamiących prawa człowieka: politykę wartości czy politykę interesu? Za polityką interesu wobec Białorusi przemawia nasz cel strategiczny, jakim jest osłabianie Rosji, za polityką wartości - wzgląd na polska mniejszość na Białorusi oraz zobowiązanie moralne wobec młodzieży białoruskiej, która ma wobec Zachodu podobne nadzieję, jak my mieliśmy w okresie stanu wojennego.

Temat drugi - nowa książka Jarosława Marka Rymkiewicza pt. "Kinderszenen". Jeden z dyskutantów podkreślił wagę te książki wybitnego poety, stwierdzając, iż Rymkiewicz jest jednym z ostatnich wolnych ludzi w Polsce. Wolnym - w sensie wolności myślenia i odwagi podejmowania trudnych tematów, które są uważane za tematy tabu. Książka dotyczy Powstania Warszawskiego, na które Rymkiewicz patrzy przez pryzmat niemieckich planów wobec Polski formułowanych przez niemieckich intelektualistów, takich jak dr Hans Frank czy Klaus von Stauffenberg (legenda antyhitlerowskiej opozycji, oficer, który w 1944 roku dokonał w Wilczym Szańcu nieudanego zamachu na Hitlera a potem został przez nazistów zamęczony). Rymkiewicz przedstawił Powstanie Warszawskie jaka polską reakcję na niemieckie szaleństwo mordowania. Plastycznie przedstawił swój ból i cierpienie oraz ból i cierpienie swojego pokolenia. W związku z tym podważył prawo tych, którzy przebaczyli Niemcom wojenne zbrodnie (polscy biskupi w 1965 roku, premier Mazowiecki w 1990 roku). Napisał książkę o niemożności takiego przebaczenia oraz o braku zaufania wobec Niemców, którzy mogą ponownie oszaleć.

Cytat:
W nowej, autobiograficznej książce Jarosława Marka Rymkiewicza "Kinderszenen" sceny z dzieciństwa Autora, które przypadło na lata niemieckiej okupacji, i historia masakry na Starym Mieście w czasie Powstania Warszawskiego przeplatają się, tworząc intensywną, osobistą opowieść o losie.

Jarosław Marek Rymkiewicz pisze we wstępie:

"Tytuł mojej książki jest zaczerpnięty ze wspaniałego cyklu fortepianowych miniatur Roberta Schumanna, tak właśnie zatytułowanego – »Kinderszenen«. […] Pomysł Schumanna – muzyczne sportretowanie marzeń i wydarzeń z dziecinnego pokoju – powtarzali potem liczni kompozytorzy europejscy, wśród nich Piotr Czajkowski i Claude Debussy, który swój cykl z roku 1908, niemal równie słynny jak cykl Schumanna, zatytułował »Children’s Corner«. Mój »Children’s Corner« (też dobry dla mnie tytuł, bo choć była wojna, to żyłem w kąciku) czy moje »Kinderszenen« coś oczywiście różni od dzieł tych wielkich kompozytorów. Różnica jest przede wszystkim w stopniu słodyczy – los chciał, żeby w latach czterdziestych ubiegłego wieku Träumereien śnione przez polskiego chłopca w jego dziecinnym kąciku były pełne krwi i grozy".

[Wydawnictwo Sic!, 2008]


http://www.biblionetka.pl/ks.asp?id=102862




Pełny zapis rozmowy:

http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=590&Itemid=100


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pią Paź 17, 2008 9:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Paź 13, 2008 7:48 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W ostatnim programie poruszone zostały trzy tematy:
1. mini szczyt Unii Europejskiej poświęcony kryzysowi finansowemu
2. projekt wybudowania meczetu w Warszawie
3. plany rządu przymusowego poboru 6-latków do szkoły

Ad. 1.
Mini szczyt z udziałem czterech największych państw UE (Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Włochy) dowiódł słabości Unii. To wszystko, co nam opowiadali euroentuzjaści nt. znaczenia UE i nt. wspólnego podejmowania decyzji w warunkach kryzysu okazało się fikcją. Okazało się, że w ramach Unii mamy dyktat czterech największych państw zaś państwa mniejsze (w tym Polska) zostaną zmuszone do przyjęcia tego dyktatu.

Nie powiedziano tego wyraźnie, ale być może chęć zademonstrowania sprzeciwu Prezydenta RP wobec tego stanu rzeczy stanowi tło obecnego konfliktu o to, kto będzie reprezentował Polskę na najbliższym szczycie całej UE.

Dyskutanci podkreślili, że dochodziło ostatnio do sytuacji zadziwiających - premier nie miał czasu spotkać się z prezydentem, natomiast spotykał się z urzędnikami unijnymi.

Zwrócono tez uwagę, że to wszystko, co opowiadano nt. sposobu podejmowania decyzji w ramach Rady Unii Europejskiej (gdy prezydent Kaczyński domagał się silniejszej roli Polski, jego przeciwnicy wmawiali społeczeństwu, że to nie jest ważne, gdyż UE szanuje wole małych państw) w warunkach kryzysu okazuje się nieprawdą. Stąd zapewnienie Polsce możliwości skutecznego wetowania decyzji Rady jest kwestia bardzo istotną.

Ad. 2. Meczet w Warszawie (z 7-pietrowymi minaretami) będzie budować ten sam saudyjski książę, który sfinansował rozdzielenie sióstr syjamskich w Polsce (nawiasem tamta jego dobroczynna akcja nabiera w tym świetle innego, interesownego charakteru - ML).

Dyskutanci zwrócili uwagę, że budowa wielkiego meczetu w Warszawie może być przejawem realizacji w Polsce dogmatu wielokulturowości, który obowiązywał na Zachodzie, ale ostatnio wygasa. Żarzy się obecnie tym słabiej, im mocniej płoną auta na przedmieściach Paryża podpalane przez arabskich emigrantów.

W związku z tym autorzy programu stawiają pytania. Czy Polska musi przyjmować kulturę Zachodu jako pakiet, w całości, czy tez może z niektórych jej elementów (np z wielokulturowości realizowanej na wzór zachodnioeuropejski) zrezygnować? Czy Polska musi przejść tą samą drogę co Zachód i popełniać wszystkie jego błędy, czy też może powinna unikać tych błędów, które na Zachodzie popełniono?

Ad. 3. Podkreślono, że plany przymusowego nauczania sześciolatków były popierane zarówno przez PiS (w roku 2005), jak i przez PO (obecnie). Plany te są podyktowane względami ekonomicznymi - dziecko, które wcześniej zaczyna edukację jest bardziej samodzielnie i wcześniej podejmuje pracę zawodową, co jest istotne w świetle starzejących się społeczeństw Zachodu.

Autorzy upomnieli się jednak o prawa rodziców do decydowania o swoich dzieciach, zwrócili uwagę, że wcześniejsze podejmowanie nauki przez dzieci to krótszy okres beztroskiego dzieciństwa oraz zwrócili uwagę, że odbieranie rodzicom prawa do wyboru, kiedy dziecko ma iść do szkoły jest sprzeczne z zasadami społeczeństwa obywatelskiego.

Pełny zapis rozmowy:

http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=621&Itemid=100
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Paź 18, 2008 8:22 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sobota, 18 października, g. 20:00; powtórka w niedzielę około 23:00.


1) Spór premiera z prezydentem.
2) Beatyfikacja ks. Sopoćki
3) Hannah Arendt, "Salon berliński i inne eseje."

Ad. 1.
Dyskretnie, ale jednak wszyscy trzej komentatorzy wyrazili dezaprobatę dla OBU stron gorszącego sporu Prezydenta z Premierem w Brukseli.

Ad. 2.
Podkreślono, że "Dzienniczek" siostry Faustyny, który powstał dzięki księdzu - intelektualiście, jakim był Sopoćko, jest najczęściej tłumaczoną polską książką na świecie, a sama św. Faustyna jest największa mistyczką XX wieku. Dyskutanci wyrazili ubolewanie, że polskie placówki naukowe nie wyrażają zainteresowania mistyką św. Faustyny, co świadczy o naszym prowincjonalizmie. Sformułowano ciekawa analogię między prostota "Dzienniczka" a prostotą "Ewangelii", co może dziś razić ludzi wykształconych, tak jak Ewangelie raziły wykształconych Greków i Rzymian.

Ad. 3.
Zwrócenie uwagi na najnowsza książka Hannah Arendt.
Cytat:

Salon berliński i inne eseje
Niewielu myślicieli podejmowało problemy polityczne i etyczne XX wieku z taką wnikliwością i intelektualną pasją jak Hannah Arendt. Nieodparcie pociągało ją rozumienie, nadawanie sensu wydarzeniom historycznym, politycznym i kulturowym. W Salonie berlińskim, wyborze niepublikowanych za jej życia tekstów z lat 1930–1954, prezentuje się jako myślicielka zanurzona w ideach egzystencjalnych, kontynuatorka ruchu umysłowego pojmującego myślenie zawsze w związku z istnieniem.

Druga grupa zebranych tu tekstów to rezultat jej długoletnich badań nad problematyką „winy niemieckiej”, odpowiedzialności Niemców za Holocaust. Hannah Arendt mówi między innymi o egzystencjalizmie, nazizmie, odpowiedzialności i winie, miejscu religii we współczesnym świecie, naturze totalitaryzmu.

Eseje składające się na Salon berliński pozwalają śledzić rozwój Arendt jako filozofki i myślicielki oraz dowodzą, że jej idee i opinie ciągle pozostają tak samo prowokujące i przełomowe jak na początku jej kariery.


http://www.empik.com/salon-berlinski-i-inne-eseje,prod3480014,p?gclid=CPae6uW_sZYCFQxMtAodGlwVLQ

Zapis całej dyskusji:
http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=648&Itemid=100
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Paź 27, 2008 8:46 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odcinek z soboty, 25 października, g. 20:05; powtórka w niedzielę około 23:00.

Trzy tematy:

1. Proces gen. Jaruzelskiego.
2. Nowa książka Tomasza Lisa
3. 50-lecie Kabaretu Starszych Panów.

Ad. 1. Proces członków WRON wywołał zaskakujące emocje. Zdaniem komentatorów spór idzie nie tyle o samego Jaruzelskiego, ile o fundament III RP. Obrońcy Jaruzelskiego uważają, że III RP stoi na fundamencie kompromisu i porozumienia między społeczeństwem a komunistami (Okrągły Stół), zaś wg zwolenników osądzenia Jaruzelskiego III RP stoi na fundamencie odrzucenia komunizmu przez społeczeństwo (wybory 4 czerwca 1989 roku). Spór jest bardzo aktualny, gdyż w roku przyszłym mamy jubileusz 20-lecia tych wydarzeń.

Ad. 2. Najłagodniejsze określenie publicystyki Tomasza Lisa to popliberalizm. Poza tym: "Tomasz Lis jest prawie jak Marcin Król, ale to "prawie" czyni dużą różnicę" i podkreślenie, że dziewiąta już książka medialnej gwiazdy ma charakter liberalnego kaznodziejstwa i jest po prostu płytka.

Ad. 3. Bardzo ciepłe słowa pod adresem "Kabaretu". Gdy uleciał kontekst, w jakim te programy powstały (rządy Gomułki), to pozostała w tych programach nostalgia za arkadią intelektualistów.

Pod tym adresem dostępny jest zapis tej rozmowy

http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=672&Itemid=100
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Lis 03, 2008 8:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sobota, 1 listopada g. 20:00; powtórka w niedzielę około 23:00.

Niestety - nie oglądałem!

Bazuję na informacjach ze strony "Teologia Polityczna" http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=483&Itemid=100

Tematy:
1. Tajne przez poufne - nowy film braci Coen.
2. Żywina Rafała A. Ziemkiewicza.


Ad. 1.

Cytat:
trochę na tę komedię można spojrzeć jak na element kampanii przedwyborczej, no bo jednak mimo wszystko, te środowiska, które robią filmy w Hollywood, one zawsze jakoś bardziej są po stronie Demokratów. I ta straszna, ponuro śmieszna Ameryka, to jest w końcu, przecież, tak naprawdę Ameryka Busha. Po wygranej Obamy nagle ta Ameryka, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zamieni się w kraj mądrych sprawnych, dobrych ludzi.


Ad. 2.
Cytat:
Dostajemy kolejną książkę prawicowego autora, który się kojarzy bardziej z prawicą, opisującą Polskę po 20 latach, podsumowującą to, co się udało i nie udało. Tę książkę często się zestawia ze znakomitą książką Bronisława Wildsteina, „Doliną nicości”. W tych dwóch prawicowych książkach uderza to, że ta Polska jest umalowana w strasznie czarnych barwach,. One są obie takie posępne, że jak człowiek przeczyta, to wygląda dużo gorzej niż Ameryka u braci Coen. Zresztą w obu tych książkach jest podobny moment historyczny i to też jest znaczące, że obydwaj autorzy umieszczają swoich bohaterów gdzieś w okolicach roku 2005. To jest moim zdaniem cały czas taka nostalgia do tego momentu, kiedy się wydawało, że przyjdzie taka wielka fala, która to jednak odmieni. (...) Skąd taka surowość tych ocen w prawicowych książkach? Ja tak się zastanawiam, bo też nie jestem bliski takim poglądom, a z drugiej strony, jak czytam te książki, to one mnie tak trochę zaskakują tym czarnowidztwem. Polska prawica, stawia Polsce zawsze strasznie surowe, wysokie wymagania, to ma być kraj dobrze zorganizowany, normalna demokracja, wolny rynek. Stąd się bierze to czarnowidztwo, dlatego że nie jesteśmy tak silni jak powinniśmy być. To jest ciężko wybaczyć i to trzeba tak napiętnować. To się bierze też z wielkiej pasji i z wielkiej miłości do Polski. Bo to jest tak, liberałowie są letni, ciepła woda w kranie im wystarcza, nowa lewica podchodzi do polskości z lekka pogardą, a najchętniej to by ją przerobiła w ogóle, wzięła sobie Europę i jakoś tak wszystko zmieniła, tak jak sobie wyobraża, że powinno być. Prawica się ciągle wścieka na wady, ciągle jest niezadowolona i to z tego powodu jej wychodzi tak czarno.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Lis 08, 2008 8:54 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W sobotę 9.11. program został wyemitowany o nowej porze - o godz. 16.35. Powtórka- jak dotąd, tj. w niedzielę ok. godz. 23.00

Trzy tematy:

1. Muzeum II Wojny Światowej

2. E. H. Gombrich - "O sztuce"

3. 90 rocznica odzyskania Niepodległości.


Na wstępie Dariusz Karłowicz zastrzegł, że Panowie nie będą dyskutować nt. wyników wyborów w USA, aby nie psuć odświętnej atmosfery po wyborze Obamy :)

Ad. 1.

Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku (które ma powstać na bazie obecnego Muzeum Westerplatte) ma być realizowane przez obecny rząd (z jego ramienia odpowiada za ten projekt m.in. Paweł Machcewicz - b. historyk IPN, pracownik naukowy UMK i PAN). Wstępne założenia projektu tego Muzeum budzą wątpliwości. Istnieje obawa, że zostanie rozmyte indywidualne polskie doświadczenie II Wojny Światowej oraz odpowiedzialność Niemców za tę wojnę, a także że Muzeum będzie instrumentem realizowania przez obecny rząd "polityki historycznej" opartej na przeciwnych założeniach, niż ta, która była realizowana np. w ramach Muzeum Powstania Warszawskiego. W największym skrócie - chodzi o założenia zbiezne z zasadami "politycznej poprawności".

Ad. 2.

Wszyscy trzej dyskutanci zgodzili się, że wznowienie książki Gombricha "O sztuce" jest bardzo cenne, gdyż jest to najlepsza popularna książka na ten temat, ilustrowana reprodukcjami na wyśmienitym poziomie.

http://www.biblionetka.pl/ks.asp?id=4708

Ad. 3.


http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=483&Itemid=100
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Lis 17, 2008 3:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Najnowszy odcinek (15.11.) poświęcony był dwóm tematom:

1. Wybory w USA
2. Drugi tom wywiadu - rzeki z Leszkiem Kołakowskim

Ad. 1.
Rozważania "takie sobie" nt. quasi-religijnego charakteru demokratycznych wyborów w USA (nadzieja na zmiany) ze zwróceniem uwagi na religijne, protestanckie korzenie USA i "wypalenie" Europy.

Ad. 2.
Rewelacyjne rozważania nt. najnowszej książki Kołakowskiego, która wzbudziła entuzjazm konserwatywnych filozofów, przede wszystkim z uwagi na - zawartą w książce - trafna krytykę i drwinę z 1968 roku w Europie. Wydarzenia, które współczesna lewica europejska (a także nowa lewica w Polsce) chce przekształcić w "mit założycielski" zostały poddane trafnej krytyce lewicowego guru. Przy okazji oberwało się nowej polskiej lewicy (jak można sądzić - tej spod znaku Sierakowskiego) za zrywanie z tradycjami wielkiej polskiej lewicy lat 1970. (Kuroń, młody Michnik) i bezkrytyczne oraz bezrefleksyjne nawiązywanie do zachodnio - eurpejskich bzdur z 1968 roku (spod znaku Cohn-Bendita). Pyszne!

http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=35&Itemid=100



Fragment dyskusji poświęconej książce Kołakowskiego został opublikowany w s24 http://teologiapolityczna.salon24.pl/103028,index.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lis 26, 2008 10:52 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Od pewnego czasu całość dyskusji młodych prawicowych historyków jest dostępna na stronie internetowej Teologii Politycznej, stąd moje "kronikarskie" relacje z kolejnych odcinków tracą rację bytu - kto nie oglądnie cotygodniowej dyskusji, ten może po kilku dniach przeczytać jej zapis.

http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=35&Itemid=100

Dodatkowo od pewnego czasu fragmenty dyskusji w "Trzecim punkcie widzenia" są także zamieszczanie w Salonie 24.

http://teologiapolityczna.salon24.pl/

W tej sytuacji ograniczę się na POLONUSie do zwracania uwagi na szczególnie ciekawe, "formacyjne" (dla osób o konserwatywnych poglądach) wątki, pojawiające się w dyskusji.

W ostatnim tygodniu wątkiem takim był - m. zd. - temat nr 3, poświęcony nowemu numerowi kwartalnika "Kronos". "Przy okazji" pojawiają się nazwiska konserwatywnych guru: Leo Straussa i Carla Schmitta.

Cytat:
Narrator: „Ten kwartalnik, który przyjął imię od pana kosmosu i ojca Zeusa – Kronosa, w krótkim czasie swojego istnienia wysunął się na czołowe miejsce wśród polskich periodyków filozoficznych.” Tak o nowym działającym zaledwie od nieco ponad roku kwartalniku filozoficznym Kronos, pisze profesor Maria Dzielska. Najnowszy numer poświęcony jest między innymi filozofom Leo Straussowi i Carlowi Schmittowi. Zastępca redaktora naczelnego Piotr Nowak, tak uzasadnia wybory redakcji „Otóż Schmitt wyjaśnia nam dlaczego bez mitu nie da się żyć, dlaczego dopiero dzięki mitowi możemy mieć przyjaciół i wrogów, wrogów z którymi wolna prowadzić wojnę, a jeśli trzeba zabijać ich. U podstaw wojen, zawsze tkwi mit, tragedia bowiem, istota ludzkiego istnienia, to wojna mitów.” Redaktorem naczelnym kwartalnika jest Wawrzyniec Rymkiewicz.

Dariusz Gawin: Ukazał się nowy numer „Kronosa”, jego postacią główną jest Carl Schmitt, drugą – równie ważną – jest Leo Strauss. To bardzo dobry numer, naprawdę wart czytania, ale nie o samych filozofach - choć to bardzo ważne postacie filozofii politycznej XX wieku – warto tutaj porozmawiać. Interesujący wydaje się fenomen ich recepcji w Polsce i na świecie. Fala zainteresowania tymi dwoma postaciami, która przetacza się, powiedzmy, od 25-30 lat, jest niezwykła.

Marek Cichocki: To jest olbrzymi fenomen, dotyczący Niemiec, Francji, Stanów Zjednoczonych, bo nie tylko Polski, i za każdym razem jest to zjawisko, które dotyczy różnych kierunków politycznych. Ci autorzy są czytani przez ludzi definiowanych jako prawicowcy i tych, którzy są definiowani, jako lewicowcy. Schmitt i Strauss zasilają swoimi ideami w dalszym ciągu europejską i amerykańską prawicę, jak i lewicę. To samo można zaobserwować w Polsce. Przy czym u nas – mam wrażenie – ta recepcja charakteryzuje się tym, że kiedy ona dotyczy prawej strony, to jest rodzajem stygmatu, pachnie faszyzmem. Czytanie przez kogoś – kto się definiuje jako konserwatysta – Carla Schmitta, jest bardzo niebezpieczne i podejrzane. Natomiast jeżeli robi to ktoś z lewicy, to jest niesamowicie inspirujące intelektualnie. Po 2005 roku, pewni redaktorzy „Gazety Wyborczej”, czy „Polityki”, wyprawiali niesamowite hołubce, żeby udowodnić związki pomiędzy Carlem Schmittem, a Prawem i Sprawiedliwością. Choć muszę powiedzieć, że pamiętam głównie zdjęcie, które się ukazało, w którejś z polskich gazet, pokazujące Waldemara Pawlaka, siedzącego w ławach sejmowych i czytającego Carla Schmitta.

Dariusz Karłowicz: O ile w wypadku Schmitta, te faszystowskie związki są oczywiste, to zdumiewa mnie, że próbowano w Stanach przerobić na faszystę Leo Straussa. W Polsce, warto o tym przypomnieć, Marek Cichocki przetłumaczył pierwszą książkę Schmitta na polski. I to – jeśli dobrze pamiętam – z inicjatywy Fundacji Batorego i Aleksandra Smolara. Tak więc to środowiska liberalne inicjowały wejście Schmitta do polskiej filozofii. W tym tkwi paradoks. Jednocześnie i Strauss i Schmitt, są bodaj jednymi z najbardziej wnikliwych krytyków współczesnego liberalizmu. Pisali mnóstwo fundamentalnych analiz, którym bardzo trudno zarzucić nietrafność, dotyczących erozji parlamentaryzmu, przeradzanie się neutralnego światopoglądowo liberalizmu w pewną formę tyranii. Natomiast ciekawe – i być może to jest powód dla którego w naszym pokoleniu to są autorzy tak ważni – że obaj bardzo silnie naciskali, zwłaszcza Strauss, na ożywienie demokracji, poprzez wprowadzenie do niego sporu. Był to nacisk na, mówiąc językiem lat 90., pluralizację formy demokratycznej, która domyka się w liberalnych demokracjach.

Marek Cichocki: Wspólnym wątkiem i u Schmitta i u Straussa, jest krytyka demokracji liberalnej, która wykazuje szczególną tendencję do tego, żeby przeradzać ją w coś fasadowego, to coś nieautentycznego i z tego punktu widzenia, recepcja Schmitta i Straussa w Polsce nie jest zjawiskiem akademickim. Jest czymś bardzo żywym i bardzo współczesnym w odniesieniu do realnych zjawisk, które tłumaczy tożsamość i transformację.

Dariusz Gawin: W pewnym sensie jest to fenomen pokoleniowy. Pokolenie liberałów – przywołane było już nazwisko Aleksandra Smolara – było skoncentrowane na teorii politycznej, która opisywała demokrację, podkreślając wagę konsensusu, kompromisu. Nasze pokolenie w końcu, bo my należymy do tego samego pokolenia co twórcy pisma „Kronos”, interesuje się językiem filozofii politycznej, która opisuje konflikt. Stąd zainteresowanie postacią Carla Schmitta.

Dariusz Karłowicz: Na końcu, powiedzmy słowo o piśmie, bo skoncentrowaliśmy się na temacie numeru. Pismo redagowane przez Wawrzyńca Rymkiewicza, naczelnego, świetnego filozofa, Piotra Nowaka i Seweryna Blandziego – mówię o naczelnych i ich zastępcach – ale i przez krąg filozofów związanych z Uniwersytetem Warszawskim, jest bardzo ważne w świecie filozoficznym i nie tylko. Bez wątpliwości, każdy z ostatnich numerów był dużym wydarzeniem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Gru 17, 2008 9:41 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

13 grudnia 2008:

Skandal na Hradczanach:

Cytat:
Rozdział trzeci

Narrator: W wielkim zamku mieszkał straszny prezydent, do którego przyjechali dobrzy europosłowie, aby przekonać go żeby czynił dobro w Unii. Zapewne tak chcieliby opowiadać o ostatnim spotkaniu na Hradczanach z prezydentem Czech Vaclavem Klausem przedstawiciele parlamentu europejskiego m. in. Daniel Cohn-Bendit i Hans-Gert Pottering. Na wstępie eurodeputowany Daniel Cohn-Bendit zażądał dla Traktatu Lizbońskiego od czeskiego prezydenta w dziwny sposób, „Pana pogląd na to mnie nie interesuje” i dalej pytał prezydenta, co zrobi aby zatwierdził Traktat czeski sejm i senat. Odpowiedź Klausa była zdecydowana, muszę powiedzieć, że tym tonem nikt jeszcze ze mną tutaj nie mówił przez 6 lat mojej prezydentury. „Nie jest pan tutaj na paryskich barykadach. Sądziłem, że taki styl komunikacji wobec nas skończył się 19 lat temu, widzę że się myliłem”. Po dalszej burzliwej rozmowie, w której zarzucano Klausowi m. in. wtrącanie się w sprawy Irlandzkie i popieranie tarczy antyrakietowej, Hans-Gert Pottering oświadczył „Wreszcie chciałbym coś powiedzieć i opuścić ten pokój na dobre, to żeby nas pan porównywał do Związku Sowieckiego, jest więcej niż niedopuszczalne. Każdy z nas ma swoje głębokie zakorzenienie w swoim kraju i naszych okręgach wyborczych. Chodzi nam o wolność i demokrację o pojednanie Europie.” Klaus tak odniósł się do tych oskarżeń. „Ja nie porównywałem was ze Związkiem Sowieckim, słowa Związek Sowiecki nie wypowiedziałem, powiedziałem natomiast, że takiej atmosfery i stylu negocjacji, jak dzisiaj nie doświadczyłem doprawdy przez minionych 19 lat w Republice Czeskiej”. Dwa dni po opublikowaniu nagrań z rozmowy, Daniel Cohn-Bendit oświadczył, że nagrywanie przez czeskiego prezydenta rozmowy i jej upublicznienie, przypomina metody KGB i Stalinizmu i jest zaprzeczeniem demokracji.

Marek Cichocki: Panowie mamy do czynienia z sytuacją absolutnie niestandardową, dlatego że ja miałem okazję uczestniczyć w różnych tego typu spotkaniach, rozmowach, za zamkniętymi drzwiami i niektóre z nich były nieprzyjemne, niektóre z nich były ostre, ale to co możemy wyczytać ze stenogramu programu na Hradczanach, to absolutnie wymyka się z wszelkich ram, to mogę zapewnić. Właściwie warto postawić sobie pytanie jak to się stało, jak jest możliwe żeby tak dramatycznie wypaść z ram, jaką to ma przyczynę.

Dariusz Gawin: Po pierwsze trzeba powiedzieć, że to dobrze, że sprawa została nagłośniona i że w Europie jeszcze są mimo wszystko jakieś choćby pozory, ale cały czas to się tak odbywa opinii publicznej, że można dyskutować taką kwestię i że to jednak nie zostało utajnione, gdzieś schowane, zamiecione pod dywan. Jeśli się pytasz jak mogło do tego dojść, to ja bym odpowiedzi szukał w charakterze obecnego dyskursu Europejskiego, któremu brakuje krytycyzmu. Myśmy wiele razy mówili tutaj o tym w tym programie, że potrzebny jest krytycyzm, tylko że w Europie rozumie się to tak, że jest absolutny przymus krytykowania tradycji, religii, chrześcijaństwa, państw narodowego, ale tak żeby sam projekt europejski skrytykować, albo nie daj Boże Traktat, to jest w ogóle już coś strasznego, co się nie mieści ludziom w głowie. A Europy nie będzie jeżeli nie będzie wolności dyskutowania, debatowania. Swoją drogą z oczywistych względów ludzie w naszej części Europy: Polacy, Czesi, Węgrzy, tak jak Vaclav Klaus, mają w pamięci taką sytuację, w której mówiono, że czegoś nie wolno dyskutować. To się właśnie wydaje, że 19 lat temu się skończyło i o taką Europę żeśmy walczyli, że można mówić o wszystkim, a nie o taką w której będziemy słyszeli, że pewnych tematów nie wolno poruszać.

Marek Cichocki: No tak, tylko że z tego przypomnienia w tej rozmowie, kiedy Klaus mówi, że myślałem, że już od 19 lat nie mamy z taką sytuacją do czynienia, kiedy nie można zadawać pewnych pytań, nie można o pewnych rzeczach rozmawiać, to bidulka Pottering zrozumiał tylko tyle że Klaus porównuje Unię Europejską ze Związkiem Sowieckim.

Dariusz Gawin: Ja jeszcze raz powrócę do tego wątku, jeżeli jest wolność, jeżeli jest demokratyczna opinia publiczna, to to polega na tym, że można kwestionować wszystko w granicach kultury, że nie używa się przemocy itd. I tutaj cały czas powracamy do tego wątku, że w Europie dzisiaj zrobiła się taka sytuacja, że ktoś kto chce podważać Traktat Lizboński, jest stawiany na margines. Jest traktowany jako ktoś z kim się nie rozmawia, na kogo można tylko nakrzyczeć. I to jest tak, że zamiast dyskusji i krytycyzmu, mamy wtedy do czynienia z dusznym dogmatyzmem. To co zrobili Pottering, czy Cohn-Bendit to jest przykład, oni sami o sobie myślą, że są otwarci, tolerancyjni, że są apostołami takich cnót, a tak naprawdę są dusznymi dogmatykami, którzy innych wywalają po prostu za drzwi, jeżeli się ten ktoś z nimi nie zgadza. Tak nie można prowadzić rozmowy.

Dariusz Karłowicz: Inna rzecz i to jest jeszcze bardzo uderzające, bo myśmy mieli do czynienia z podobną sytuacją takiego wglądu w sytuację, kiedy opublikowano te taśmy rozmowy Rywina z Michnikiem, kiedy nagle człowiek na własne uszy usłyszał język jakiegoś środowiska. Tu jest też coś takiego, jedna sprawa to są omówienia dość brutalnych relacji, oczywiście u nas się niechętnie o tym mówi, bo jest pięknie, cudownie, Europa jest śliczna, pastelowa i w ogóle. Więc już ci, którzy mówią o tym, że są pewne napięcia, że jest gra interesów, są postrzegani jako wariaci. Ale nagle jak się w to wgląda to widać co tak naprawdę znaczy tandem niemiecko-francuski w działaniu. Oczywiście, że to jest dość specyficzna sytuacja, ale to bardzo ważne i z tej perspektywy takie zdania, jak to Cohn-Bendita do Klausa „Mnie nie interesuje pana zdanie na temat Traktatu” to to są takie rzeczy, które odsłaniają jakąś rzeczywistość, czy się to komuś podoba czy nie, one dają taki wgląd. W tej sprawie jest jeszcze jeden ciekawy aspekt, bo to jest jednak rozmowa wybranego demokratycznie prezydenta Republiki Czeskiej z reprezentantami parlamentu europejskiego, którzy reprezentują coś co politycznie de facto nie istnieje jako całość. Oni reprezentują lud Europy, którego polityczne istnienie jest czymś wysoce zagadkowym. Tak naprawdę to są wyborcy ich kraju. Teraz zastanawiające są źródła arogancji tych ludzi, bo oni naprawdę, to wrażenie przejmujące z tej rozmowy, było takie, że oni naprawdę czują się czymś lepszym. Oni są wcieleniem racjonalności, w tych gestach jest też taki rodzaj poczucia pewnej bezkarności w tej sytuacji. Także to są ludzie którzy przekroczyli miarę, bo nikt im nie jest w stanie w istniejących realiach polityczności europejskiej tych miar wyznaczyć. Myśl ostatnia kiedy się to czyta, to jest taka, podejrzenie, obawa, czy w tej grze nie ma też takiego elementu, założenia, że być może trzeba liczyć się z taką ceną, jaką jest rozpad Unii, bo to jest pytanie, czy w tej arogancji nie ma jeszcze takiego elementu, bo jeśli jak powiadasz, z taką brutalnością dotąd w europie do czynienia nie mieliśmy, to pytanie czy takie domniemanie, czy dopuszczenie takiej myśli, nie mówię nawet że bardzo świadome, nie jest takiej arogancji źródłem.


http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=867&Itemid=100
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Kwi 13, 2009 11:34 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odrabiam zaległości z "Trzeciego punktu widzenia". Zamieszczam wyłącznie wybrane, m. zd. najciekawsze fragmenty. Całość można poczytać na stronie Teologii Politycznej lub oglądnąć na iTVP - http://www.tvp.pl/kultura/magazyny-kulturalne/trzeci-punkt-widzenia

Energia atomowa
20 grudnia 2008

Cytat:
Narrator: „Polska chce wybudować dwie elektrownie atomowe” – oświadczył premier Donald Tusk. W ten sposób chcemy ograniczyć emisję CO2, do czego jesteśmy zobowiązani unijnymi umowami. Dziś dziewięćdziesiąt procent energii w Polsce produkowana jest z węgla. W zmasowany lobbing na rzecz rozwoju energii atomowej w Polsce zaangażowali się Francuzi, którzy chcą sprzedać nam reaktory atomowe do nowych elektrowni i którzy bardzo ostro naciskali na redukcję gazów cieplarnianych na forum wspólnoty. Francja jest światowym potentatem w tej branży, na jej terenie znajduje się aż pięćdziesiąt dziewięć elektrowni atomowych i wytwarzane w nich jest osiemdziesiąt procent energii. Alternatywą są technologie z Wielkiej Brytanii i Korei Południowej. Nowe elektrownie w Polsce prawdopodobnie powstaną na północy kraju, jako miejsca spełniające wstępne warunki podawane są przez specjalistów: rejon Żarnowca i powiat Wejherowski. Nad jeziorem Żarnowieckim w latach 1982-90 budowano elektrownię jądrową, jednak po 1989 roku, na skutek protestów ekologów i lokalnej społeczności, przerwano budowę.


Marek Cichocki: Panowie, jesteśmy z pokolenia, które żyje cały czas w cieniu chmury z Czarnobyla. To była straszliwa katastrofa, która przyniosła skutki jak z jakiegoś katastroficznego filmu. To było spełnienie się najbardziej przerażających koszmarów o katastrofie, która jest kompletnie nie do ogarnięcia, i w obliczu której nie wiadomo właściwie, jak się zachować. Tłumy w aptekach, brak jakiejkolwiek informacji, do tego jeszcze organizowany w Kijowie pierwszomajowy pochód, na który ludzie po prostu poszli. Obraz jak z apokalipsy: ludzie idący w ten radioaktywny pył, by świętować pierwszego maja. (Dariusz Karłowicz: Do dzisiaj wszystkie straszliwe skutki katastrofy są obecne: ogromny skażony teren, setki ofiar i bardzo pokaźny wzrost zachorowań na raka i białaczkę.) No właśnie, jak teraz, w kontekście tego doświadczenia, w ogóle dyskutować na temat energii atomowej w Polsce?


Dariusz Gawin: Trzeba powiedzieć, że Polska jest chyba jedynym krajem w Unii Europejskiej, który nie ma takiego źródła energii. To jest bardzo źle i w nadchodzących latach będzie coraz gorzej. A biorąc pod uwagę, że elektrownię atomową buduje się piętnaście, dwadzieścia lat, to jeśli w ogóle teraz zaczniemy o niej rozmawiać, to i tak będziemy ją mieli najwcześniej za kilkanaście lat. Sam problem jest bardzo zideologizowany. Za kilka rzeczy powinno się Gierka i Jaruzelskiego rozliczać, za to, że w Warszawie nie zbudowali metra, a nawet w Sofii było. I za elektrownię jądrową też. Próbowali, ale im nie wyszło. Wtedy powiedzieli, że w Żarnowcu przestraszyli się ekologów, a tak naprawdę zabrakło woli i pieniędzy. À propos ekologów. Ja już na zapas martwię się, że kiedy naprawdę zaczniemy budować w Polsce elektrownię atomową, to wtedy, jakimś dziwnym trafem, jak echo powrócą argumenty, które funkcjonowały na Zachodzie w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych, że to jest straszne, że atom to Hiroszima, że - jak to mówili niemieccy ekolodzy Zieloni - lepiej być czerwonym niż martwym, bo jak ktoś chce rakiety atomowe i elektrownie, to przecież doprowadzi do trzeciej wojny światowej. Wtedy nagle się okaże, że te same argumenty powrócą u nas i będą bardzo mocne. I jakimś dziwnym trafem okaże się, że pół kraju jest objęte programem Natura 2000 i nic nie wolno tam postawić, a szczególnie na północy, gdzie – jak powiedział premier Tusk - powinna być elektrownia. Nie wolno, bo przecież tam są takie piękne lasy…


Dariusz Karłowicz: Ja w ogóle myślę, że i dzisiaj niechęć do energii atomowej jest bardzo na rękę Rosji. To jest tak, że im więcej jest elektrowni atomowych, tym w sumie większa jest niezależność od rosyjskich surowców. A ponieważ dla Rosji ten rodzaj związku z Zachodem jest kluczowy i ekonomicznie i politycznie, to jest zupełnie jasne, że nie będzie ona życzliwie przyklaskiwać tego typu planom.


Marek Cichocki: Mówiłeś o tym, że problem energii atomowej był w przeszłości mocno zideologizowany. Rzeczywiście, zideologizowany był przez ruchy pokojowo-ekologiczne, które widziały w atomie symbol amerykańskiego, zachodniego imperializmu i wojowniczej zaborczości. Gdzieś na horyzoncie majaczyły ruiny po trzeciej wojnie światowej i grzyby atomowe. Ale problem ten był zideologizowany również w inny sposób: atom był przez długi czas symbolem nowoczesności. Przypominam sobie taki fragment wystąpienia Waltera Hallsteina, pierwszego komisarza EWG, który w 1967 roku argumentował, że atom jest spełnieniem takiego samego marzenia jak zjednoczona Europa czy nowoczesna ludzkość. Energia atomowa w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych była synonimem absolutnej nowoczesności.


Dariusz Gawin: Wydaje mi się, że dzisiaj nie kwestia nowoczesności, ale inny argument bardziej trafia do wyobraźni. To bezpieczeństwo: energia atomowa oznacza bezpieczeństwo i z tego powodu, dla takiego kraju jak Polska, jest po prostu konieczna. To jest Polski być albo nie być. Stosunek do elektrowni atomowej chyba musi się u nas zmienić, inaczej nie damy sobie rady.


http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=900&Itemid=100
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Kwi 13, 2009 11:40 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Podsumowanie roku: wojna w Gruzji, kryzys ekonomiczny, wybory prezydenckie w USA
3 stycznia 2009

Cytat:
Narrator: 8 sierpnia 2008 roku rozpoczęła się wojna gruzińsko-rosyjska. Przeważające siły rosyjskie rozbiły gruzińską armię i ogłosiły niepodległość Abchazji i Południowej Osetii, prowincji wchodzących w skład Gruzji. Świat potępił ten akt agresji i okupacji niepodległego państwa. Dzięki zdecydowanej postawie nowych państw Unii, w tym Polski, i mediacjom Francji, która przewodniczyła wtedy wspólnocie, wojska rosyjskie nie zajęły całej Gruzji. Kilka tygodni później rozpoczął się kryzys finansowy, amerykańskie banki i instytucje finansowe stanęły na progu bankructwa i gdyby nie dofinansowanie amerykańskiego rządu, na pewno by upadły. Fala bankructw rozlała się na cały świat, rządy wielu państw znalazły się w patowej sytuacji, stanęły przed wyborem: albo ratować zadłużone banki, które swoją nierozważną polityką kredytową niemal doprowadziły do bankructwa, albo spowodować panikę wśród własnych obywateli. Kryzysem będzie musiał się zająć Barack Obama, pierwszy czarnoskóry prezydent w historii Stanów Zjednoczonych. Nowy prezydent rozbudził nadzieję wśród gorzej uposażonych Amerykanów, którym obiecał sfinansowanie nowych programów społecznych. Zapowiedział też, że pieniądze na ten cel będą pochodzić z podwyższonych podatków dla najbogatszych.


Marek Cichocki: Początek roku zawsze sprzyja różnego rodzaju podsumowaniom wydarzeń roku poprzedniego. Towarzyszy temu nadzieja, że w tym nowym będzie znacznie lepiej. Myślę, że nie powinniśmy uciekać od tej „nowej świeckiej tradycji”.


Dariusz Gawin: Moim zdaniem, do najważniejszych wydarzeń, jakie zaszły w roku 2008 należy wojna na Kaukazie. Było to wydarzenie dużej skali, choć sama wojna miała charakter lokalnego konfliktu. Trwała bardzo krótko, ofiar też, chociaż nie wypada tak mówić, nie było dużo. Wojna ta jednak pokazała, że przemoc powróciła jako instrument uprawiania polityki, i to polityki w wielkiej skali, polityki rosyjskiej. Różnica z wojną w Czeczenii polega na tym, że w Czeczeni ofiar były dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy, ale to się działo w obrębie granic, które są uznawane międzynarodowo. Tutaj po raz pierwszy zdarzyło się coś takiego, że chociaż ofiar było po dwieście osób z każdej strony, to przekroczono pewną granicę symboliczną, ponieważ przekroczono faktyczne granice państw. Przeciętni Rosjanie, dzięki propagandzie, mieli wrażenie, że to jest zastępcza wojna ze Stanami Zjednoczonymi. Na specjalnych wystawach organizowanych w Moskwie pokazywali zdobyte na niej buty, karabiny i wyposażenie. Rosjanie mieli wrażenie, że wygrali nie tylko z Gruzją, która jest tutaj tak naprawdę mało istotna, ale wygrali z NATO i Stanami Zjednoczonymi. Wojna w Gruzji jest ważną lekcją, po pierwsze dla sąsiadów Rosji, a po drugie dla dużego pasa biegnącego od północy Europy aż na południe, na którym i my się znajdujemy. Leżące na tym pasie kraje powinny wziąć to wydarzenie pod uwagę i zacząć modyfikować swoją politykę obronną, tak jak to czynią Skandynawowie, o czym mówiliśmy kilka tygodni temu.


Dariusz Karłowicz: Dla mnie bardzo ważnym wydarzeniem jest kryzys finansowy. Podobnie jak wojna w Gruzji, należy on do wydarzeń, które coś projektują, które mogą być początkiem czegoś bardzo poważnego. Nikt dzisiaj nie potrafi przewidzieć skali kryzysu finansowego, ale wszyscy mają wrażenie, że jego skutki jeszcze w najbliższym roku będą ogromne. Mam wrażenie, że ze względu na naszą sytuację i taką osobność polskiej gospodarki, zobaczyliśmy tylko błysk wielkiego wybuchu, a fala uderzeniowa dopiero do nas dotrze. Trzeba powiedzieć, że ten kryzys pokazuje dzisiaj z niezwykłą mocą skalę bezradności, o czym mówił Benedykt XVI, wobec ludzkiej zachłanności. Okazało się, że ten moralny wymiar krytyki kapitalizmu okazuje się czymś bardzo zasadniczym, że to nie jest krytyka idąca obok. To jest tak, że dzisiaj w bardzo poważnych analizach ten wątek powraca. Wątek zachłanności i irracjonalizmu, albo jeszcze inaczej, zachłanności i partykularyzmu, bo zachłanność partykularyzuje perspektywę dobra wspólnego. Trzeba też powiedzieć, że państwa do niedawna wychwalane za niezwykły skok, zwłaszcza te oparte na naturalnych surowcach, zaczynają się sypać. W Polsce ciągle panuje klimat błogostanu, ale trudno uwierzyć, że jesteśmy bezpieczni. Tymczasem już dzisiaj sytuacja na Rosji i Ukrainie jest alarmująca. Produkcja przemysłowa Rosji spada na łeb, na szyję. Nie podejmuję się oceniać, czy to jest recesja czy już krach, ale to są bardzo dramatyczne rzeczy. Petrocarat cieszył się z szybujących pod niebem cen ropy. Dzisiaj te ceny czołgają się po ziemi. Osławione rezerwy walutowe starczą podobno na mniej więcej rok. To miało być takie zabezpieczenie na zawsze, pytanie jest, co potem. Co zrobi Rosja, kiedy budżet się nie dopnie, przecież blisko siedemdziesiąt procent, jeśli się nie mylę, rosyjskiego eksportu, to są nieprzetworzone surowce?


Dariusz Gawin: Tutaj interesującą wydaje się informacja, którą podano kilkanaście dni temu, że rząd rosyjski odstąpił od planów redukcji tak zwanych wojsk wewnętrznych. Oficjalnie chodzi o olimpiadę zimową w Rosji, ale nieoficjalnie urzędnicy mówią, że obawiają się rozruchów w Rosji, dlatego wojsk wewnętrznych nie można teraz redukować. Z drugiej strony, z historii Rosji niestety dobrze jest znany sposób radzenia sobie z takimi nieprzyjemnymi sytuacjami: rząd może dostarczyć narodowi taką małą albo i większą pabiedę. Tak było z Czeczenią. Putin powiedział wówczas, że Rosja musi się znowu poczuć dumna i wstać z kolan, najechał Czeczenię i urządził tam masakrę.


Marek Cichocki: Ja do tego bilansu poprzedniego roku dorzuciłbym jeszcze jedno wydarzenie, które projektuje przyszłość, mianowicie wybory w Stanach Zjednoczonych. To jest zmiana ogromna, która ma różne wymiary, również kulturowy, bo rzeczywiście wraz z wyborem Obamy dokonał się, z punktu widzenia historii Ameryki, jakiś przełom. Ale to jest też koniec bardzo długiej epoki dwóch kadencji Busha i prowadzenia neokonserwatywnej polityki międzynarodowej. Ta zmiana jest istotna dlatego, że w dalszym ciągu - mam wrażenie - porządek światowy opiera się na Stanach Zjednoczonych. Stany Zjednoczone są głównym punktem odniesienia dla polityki światowej. Teraz oczywiście powstaje bardzo interesujące pytanie, jak Obama będzie realizował amerykańskie przywództwo w świecie w nadchodzących latach. Na pewno Obama pokazał, że amerykańska demokracja jest wciąż żywa i że posiada niebywałą wewnętrzną siłę do odradzania się do tego, żeby być naprawdę żywym ustrojem politycznym, demokracją z prawdziwego zdarzenia. Pytanie brzmi, jak ta demokracja będzie chciała dalej prowadzić politykę przywództwa w świecie.


Dariusz Karłowicz: Ciekawe jest to, że te wszystkie wydarzenia pokazują jedno: ci którzy sądzili, że historia się skończyła, że czeka nas tylko błogostan neoliberalnego świata, który będzie się powoli poszerzał, bardzo się pomylili. Do polityki, do codzienności również, bo to nie jest już tylko sfera wiadomości telewizyjnych, powraca niepewność, zagrożenie, lęk. I chodzi o to, by w tej sytuacji nie stracić głowy, żeby nie puściły nerwy, czego Państwu i sobie w obecnym roku życzymy.


http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=944&Itemid=100
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Kwi 13, 2009 11:43 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Spór gazowy między Rosją i Ukrainą
17 stycznia 2009

Cytat:
Narrator: Trwa nowa wojna gazowa. Gazprom uzasadnia, że zakręcił kurki Ukrainie, ponieważ Ukraińcy kradną gaz przeznaczony dla Europy. W ten sposób Rosjanie odcięli dostawy gazu na Bałkany i znacznie ograniczyli dostawy do krajów Europy Zachodniej. W nowym roku Gazprom wstrzymał tłoczenie gazu na Ukrainę oskarżając Kijów o to, że nie zapłacił zaległych rachunków i zerwał rozmowy na temat nowej umowy na dostawy i tranzyt. Do tej pory za 1000 m3 paliwa Ukraina płaciła 179,5 dolara, teraz Gazprom zażądał 418 dolarów. Gazprom zakręcił kurek Ukrainie już trzeci raz w ciągu ostatnich trzech lat. Na przełomie 2005 i 2006 roku Kijów zgodził się na podwyżkę cen prawie o sto procent. Jednocześnie na żądanie Gazpromu, wyłącznym importerem gazu na Ukrainę została spółka RosUkrEnergo, której akcje należą po połowie do Gazpromu i dwóch Ukraińskich przedsiębiorców. Osiągnięte dzięki mediacjom Unii Europejskiej porozumienie przewiduje rozmieszczenie międzynarodowych obserwatorów. Mają oni sprawdzać, czy Ukraina nie podbiera gazu. Jednak zdaniem Ukraińców, sposób tłoczenia gazu zaproponowany przez Rosjan, sparaliżuje ich system i odetnie krajowych dostawców, dlatego odmówili przyjmowania surowca. Jednocześnie wyszło na jaw, że wśród międzynarodowych obserwatorów nie ma Polaków, mimo że gaz dalej do Europy płynie przez Polskę. Jak powiedzieli anonimowi urzędnicy w Brukseli, stało się tak, aby nie drażnić Moskwy.


Dariusz Karłowicz: Wielokrotnie rozmawialiśmy już o kwestiach bezpieczeństwa energetycznego. Powiedziano w tej sprawie prawie wszystko i w zasadzie nie wydaje mi się, żebyśmy powinni coś dodawać. Niestety spełniają się najczarniejsze scenariusze. Po raz kolejny okazało się, że Kasandra miała rację, tylko nikt jej nie słuchał. Nie jest niespodzianką nasze zainteresowanie tym tematem. Należymy do tej wcale licznej grupy w Polsce, która ma bardzo żarliwy stosunek wobec kwestii ukraińskiej niepodległości. To zresztą wcale nie wyklucza naszego przekonania, że o wspólnej historii trzeba mówić bez półprawd, otwarcie, bo inaczej uzyska się tylko kicz pojednania, a nie pojednanie rzeczywiste. Porozmawiajmy o innej kwestii. Mnie interesują konteksty historyczny i geopolityczny, które sprawiają, że współczesna polityczna sytuacja Ukrainy jest dla Polaków tak bardzo zrozumiała i w jakimś sensie bliska.


Dariusz Gawin: A no właśnie, dlaczego tak bliska. Wydaje mi się, że kluczem do zrozumienia tego fenomenu może być wydarzenie, które u nas jest słabo pamiętane, a którego trzechsetna rocznica mija właśnie w tym roku. Chodzi mi o bitwę pod Połtawą z 1709 roku. Przypomnijmy, Połtawa to był punkt zwrotny w wojnie północnej, gdzie Rosjanie pokonali Szwedów. Spytacie, co ma piernik do wiatraka, co ma do Ukrainy wojna Rosji ze Szwecją. Otóż ta wojna toczyła się w przeważającej mierze na terytorium kompletnie zanarchizowanej, bezwolnej Rzeczpospolitej i doprowadziła ją do kompletnej ruiny. A dzisiaj Połtawa to lewobrzeżna Ukraina. Po drugie, co też jest ważne, Rosja zdobyła wówczas dominującą pozycję w tej części Europy. Tak naprawdę, to wielkie zwycięstwo Piotra Wielkiego zapewniło Rosji pozycję europejskiego mocarstwa, nie tylko mocarstwa, które jest gdzieś daleko na północnym wschodzie, czy jak się mówiło: na północy, tylko mocarstwa, które weszło do europejskiej polityki. Miało to wielkie znaczenie dla Polski. Polska wtedy de facto przestała być suwerennym krajem, od tego momentu rosyjskie wojska nieprzerwanie przez cały XVIII wiek stacjonują na terytorium Polski na dziwacznych zasadach. Ambasadorzy dyktują tutaj sejmom, królom, co mają robić, porywają posłów, którzy za dużo chcą. Osiemnastowieczna historia tych kilku pokoleń, blisko osiemdziesięciu lat, które są zawarte pomiędzy rokiem 1709, a rokiem 1795, czyli trzecim rozbiorem, to jest historia, w której zaczyna się upadek suwerenności państwa Polskiego. Polska pozostaje cały ten czas formalnie niepodległa, a myśmy się przyzwyczaili myśleć o traumie rozbiorów, że to od nich wszystko złe się zaczęło. Nie. Upadek Polski odbywał na raty, najpierw straciliśmy suwerenność: data symboliczna 1709. Państwo Poniatowskiego miało jakieś atrybuty niepodległości, ale suwerenne już nie było.


Marek Cichocki: Po raz kolejny okazuje się, że Władimir Putin doskonale wyczuwa znaczenie kwestii historycznych dla tożsamości narodowej i politycznej Rosji, którą buduje. Tak jak rocznicę wydarzeń z 1612 roku uczynił świętem narodowym, również Połtawa nie pozostaje dla niego jakimś bardzo obcym, odległym symbolem. W Polsce gdybyśmy mówili o Połtawie, to wszyscy robiliby pewnie wielkie oczy i nie wiedzieli, o co chodzi. Dla Putina Połtawa jest istotnym punktem odniesienia i z tego co słyszałem, to nawet zaproponował, żeby w tym roku Ukraina wraz z Rosją wspólnie obchodziły uroczyście tą trzechsetletnią rocznicę tej bitwy. Rosja wyszła z taką propozycją. Co ciekawe, Ukraińcy odrzucili tą wspaniałą ofertę, podziękowali za wspólne świętowanie bitwy pod Połtawą i wybrali dla siebie zupełnie inne wydarzenie historyczne, mianowicie rocznicę bitwy pod Konotopem z 1659 roku. W bitwie tej hetman kozacki Wyhowski, wspierany m. in. przez wojska polskie i tatarskie, rozgromił rosyjską armię dowodzoną przez kniazia Trubeckiego. To był rzeczywiście moment zwycięstwa nad Rosją.


Dariusz Karłowicz: To też nie jest bez znaczenia, które rocznice się obchodzi i z kim. Dla kwestii współczucia wobec Ukrainy kluczowe jest rozróżnienie, o którym mówiłeś, na niepodległość i suwerenność, czy jak wolimy mówić, podmiotowość. Po Połtawie Polska była ciągle niepodległa, natomiast podmiotowości już nie miała. Mając wszystkie atrybuty władzy państwowej: wojsko, sejmy, króla, była już jednak przedmiotem, a nie podmiotem polityki. Konstytucja 3 Maja była mądrą próbą zaradzenia temu stanowi rzeczy, niestety zbyt późną. Dzisiejsza Ukraina, podobnie jak Polska Kościuszki, Wybickiego, ma niepodległość formalną, gwarantowaną i uznaną, natomiast jej podmiotowość jest ciągle przedmiotem zmagań. Widać to po ostatnich wydarzeniach. Dla nas Połtawa rozpoczęła historię obecności rosyjskich wojsk - widocznego symbolu braku podmiotowości – która trwała aż po lata dziewięćdziesiąte, z krótką przerwą na 20-lecie. Ukraina trwa w sytuacji ciągłego zagrożenia, obecności inspektorów, nacisków.


Marek Cichocki: A zatem, byt ukraiński okazuje się nie być bytem oczywistym. Jest jeszcze jedna analogia tej obecnej sytuacji Ukrainy z sytuacją Polski z historii. A mianowicie: dzisiaj Ukraina, tak jak my kiedyś, utknęła gdzieś pomiędzy, między zimnym, egoistycznym, obojętnym wolteriańskim Zachodem z jednej strony, a despotyczną i bardzo agresywną Rosją, która buduje swój imperialny projekt, z drugiej strony. W obecnej sytuacji, która jest analogiczna z historyczną sytuacją Polski, Ukraina styka się z tym samym, co wówczas Polska, językiem. Ten sam typ argumentacji płynie dzisiaj do Ukraińców z Kremla i Europy Zachodniej, z Berlina, Wiednia czy Paryża, co płynął do Polski 70 czy 200 lat temu. Mianowicie, że Ukraina to jest chaos, że to jest niedojrzałe, że to jest niepoważne, że tam jest nieporządek, kradną gaz, trzeba z tym zrobić porządek, trzeba wysłać obserwatorów, trzeba się wspólnie razem z Rosją pochylić nad tym nieszczęściem, jakim jest Ukraina i wreszcie wziąć to wszystko już nie powiem za co, zrobić porządek i skończyć z tym.


Dariusz Karłowicz: Może w tym, co powiem jest przesada, ale to jest to polskie współczucie. Otóż ja ten ton wyczuwam w na pozór niewinnych dywagacjach o dwóch Ukrainach, tej rosyjskiej i tej zachodniej. Tak jakby kreślono już nową mapę Ukrainy i przygotowywano do niej psychologicznie. Powtórzmy to wyraźnie, współcześni Ukraińcy, podobnie jak pokolenie Kościuszki, stoją na wąskiej grobli między bytem, a niebytem. My to rozumiemy, bo o tym śpiewamy w naszym hymnie, czy Polska przetrwa czy zginie razem z nami. Tu nie chodzi o formalną niepodległość, tu chodzi właśnie o podmiotowość. Kiedy oglądamy te na pozór drobne rzeczy, towarzyszy nam pewien rodzaj lęku. Ktoś powie, a cóż komu przeszkadzają obserwatorzy. Ale czy podmiotowe państwo zgadza się w takich sytuacjach na obecność obserwatorów? Obawiam się, że dzisiaj obserwujemy rurociągi, jutro będziemy obserwować parlament, a pojutrze przy aprobacie międzynarodowej społeczności, zaprowadzamy wreszcie w tym chaosie pożądany ład.


Dariusz Gawin: Chciałbym nawiązać do tego, co ty Marku mówiłeś. To prawda, że Ukraina leży dzisiaj pomiędzy. My jesteśmy na Zachodzie, ale cały czas współodczuwamy z Ukraińcami. Mimo wszystko mi się wydaje, że nasza sytuacja nie jest aż tak dobra. Naszym problemem jest to, że choć mamy państwo i niepodległość, to wciąż nie mamy pełnej podmiotowości. Bardzo wielu ludzi uważa w Polsce, że w 1989 roku wszystko co złe już się skończyło i teraz tak naprawdę możemy się cieszyć. A to wszystko dopiero się zaczęło. Niepodległość, którą odzyskaliśmy w 1989 roku trzeba wzmocnić o pierwiastek suwerenności i podmiotowości. To jest tak, że w 1989 roku przekreśliliśmy przekleństwo rozbiorów, ale jeszcze cały czas nie odwróciliśmy karty dziejowej, która zaczęła się w 1709 roku. To jest zadanie obecnego pokolenia.


Marek Cichocki: Sytuacja Polski i Ukrainy jest dowodem na to, że koniunktura historyczna nie jest dana raz na zawsze. W istocie to rzadki dar w historii każdej wspólnoty narodowej. W obliczu takiej koniunktury wspólnota, zwłaszcza taka, która nie jest do końca skonstruowana jako podmiot, staje wobec pytania, ile ma jeszcze czasu, żeby tę koniunkturę w pełni i ostatecznie wykorzystać. Historycy i następne pokolenia rozliczają później z tego, czy się tę koniunkturę rzeczywiście wykorzystało, czy też się ją zmarnowało, tak jak pisał Wyspiański: „Miałeś chamie złoty róg” i nic ci z tego nie wyszło. Zarówno w przypadku Ukrainy, jak też w pewnym stopniu Polski, stawka jest dziś olbrzymia. Chodzi o to, czy po 300 latach uda się w tej części Europy przełamać geopolityczny fatalizm, którego początek sięga właśnie bitwy pod Połtawą.


Dariusz Karłowicz: Bardzo dziękuję Państwu za uwagę i zapraszam za tydzień o tej samej porze. Do widzenia Państwu.


http://www2.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=998&Itemid=100
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum