Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kornel Morawiecki - POLSKI KIERUNEK

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lip 21, 2010 8:19 pm    Temat postu: Kornel Morawiecki - POLSKI KIERUNEK Odpowiedz z cytatem

Cytat:
POLSKI KIERUNEK
(wersja robocza)

Sytuacja obecna

Wiek XX i pierwsze dziesięciolecie wieku XXI to okres nigdy w dziejach nie spotykanego rozwoju ludzkości. W XX stuleciu liczba ludzi na Ziemi wzrosła czterokrotnie z ok 1,5 mld do 6 mld. Przy takiej dynamice z jednej pary ludzkiej przez 20 wieków populacja osiągnęłaby ok 1000 mld. Nasza wiedza o świecie, o nas, o życiu poszerzyła się o nowe sprawdzalne teorie i obserwacje przyprawiające o zawroty głowy. Możliwości produkcyjne i komunikacyjne przekroczyły pułap od którego ludzkość jako całość, przechodzi z odwiecznej fazy niedoboru, do fazy dosytu i nadmiaru. Światowa produkcja daje ok 65 dkg ziarna dziennie na głowę jednego mieszkańca globu. Do tego dochodzą ziemniaki, banany, maniok, owoce morza, pastwiska dające mięso, buraki i trzcina cukrowa, fasola i warzywa. W porównaniu z pokoleniami, które żyły przed nami, niemal każdy z nas może powtórzyć za Psalmistą: "nie brak mi niczego". Podwaliny pod ten rozwój położyła nowoczesna, europejska cywilizacja, z jej oryginalnym głodem prawdy i wiedzy, z odwagą myślenia popartego działaniem, z cnotami męstwa, honoru i świętości, z ukształtowanym przez chrześcijaństwo stosunkiem człowieka do człowieka.

My Polacy mamy cząstkę swego wkładu w to wielkie dokonanie. Mamy Kopernika, Polskę Jagiellonów i I Rzeczpospolitą, które wyznaczały standardy wyznaniowej i etnicznej tolerancji.

W ciągu minionego stulecia trzy razy zaważyliśmy na lepszym kształcie Europy i świata. W 1920 r., gdy powstrzymaliśmy komunizm, w 1939 r. gdy przeciwstawiliśmy się faszyzmowi i w 1980 r., gdy stworzyliśmy Solidarność, która doprowadziła do upadku komunizmu.

Po Okrągłym Stole, po ustrojowych przemianach 1989 - 1991 Polska, a za nami reszta krajów obozu zrezygnowała z oryginalności. Blokując dekomunizację i lustrację ówczesna stara i nowa nomenklatura i agentura uwłaszczyły się w złodziejskim procesie prywatyzacji. Przepoczwarzyli się w kapitalistów grających w liberalnej drużynie. Czy coś się w tej grze nie załamuje?

Eksplozja szans i dokonań, która wyszła z Europy rozprzestrzenia się wszędzie. Z głodu i nędzy dźwigają się całe kontynenty. Można spytać: skoro jest tak dobrze, to o co chodzi? Po pierwsze nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Po drugie, nowe warunki to nowe, wspaniałe możliwości, ale także globalne zagrożenia, wymagające nowych przemyśleń.

Okazją i nauczką w tym względzie mógłby służyć obecny pełzający światowy kryzys ekonomiczny, ale jedyne nowatorskie podejście przy jego opanowywaniu polegało na dokapitalizowaniu chwiejących się banków olbrzymimi państwowymi pieniędzmi podatników. Wszyscy złożyliśmy się na ratowanie bogatych. Było to zresztą konieczne, bo groziło załamanie światowego ładu finansowego, a w konsekwencji ładu społecznego. Dyskutuje się też w gronie światowych decydentów i z wolna wprowadza nowe regulacje wobec instytucji finansowych. To łącznie z dyscypliną budżetową państw, czyli zaciskaniem pasa, ma wystarczyć na powrót do niezakłóconego wzrostu i uporania się ze światową nierównowagą ekonomiczną, polegającą na rosnącym zadłużeniu jednych państw względem drugich i względem światowego kapitału.

Główny nurt teoretyków ekonomii przypomina zachowania średniowiecznych scholastyków. Tuż za progiem otwierały się horyzonty odrodzonej, śmiałej myśli wieszczącej przełom, a oni uczenie rozprawiali o anielskich i diabelskich hierarchiach. Czy sądzimy, że obecny ustrój, który ma tak wielkie osiągnięcia jest i będzie najlepszy po wsze czasy? Czy nie widzimy jakościowo nowych blasków i cieni?

Solidaryzm

Proponuję powołać ruch o nazwie Polski Kierunek, którego zręby koncepcyjne szkicuję poniżej. W tej propozycji utwierdza mnie przekonanie, że Polska to nie tylko terytorium, a Polacy to nie tylko biologiczny i intelektualny potencjał do zagospodarowania przez obcych. Polska to duchowa i kulturowa wartość dla nas i dla Europy, wartość którą mamy pielęgnować i wzbogacać z pożytkiem dla siebie i dla innych.

Na naszych oczach zużywają się dwa zasadnicze projekty ustrojowe: kapitalizm i socjalizm. Nie piszę o komunizmie bo w realnym wydaniu był to, podobnie jak faszyzm, system zbrodniczy. W drastycznym skrócie kapitalizm to ustrój gdzie ci, którym się powiodło wykorzystują pozostałych, bogaci wyzyskują biednych. Choć przecież rozumiem, że pracą i zdolnościami zdobyte bogactwo ciągnie całość wzwyż. W socjalizmie odwrotnie: ci, którym się nie powiodło pragną, często bez własnego wkładu i wysiłku, korzystać z bogactw nie przez siebie wytworzonych. Rdzeń Polskiego Kierunku to solidaryzm. Widzę go jako próbę przezwyciężenia tych sprzecznych strategii i interesów. Bogaci i silni mają być solidarni z biednymi i słabymi i vice versa, czyli niewykształceni i ubodzy też mają w miarę swych możliwości działać na rzecz całości. I nie chodzi tu o rozwiązania idealne, bezkonfliktowe. Takich nie ma i nigdy nie będzie. Pytajmy tu i teraz jak mamy się rządzić, żeby to było z pożytkiem dla jak największej rzeszy obywateli, dla naszych dzieci i wnuków, dla rozwoju i trwania zbiorowości, którą razem tworzymy.
Kapitalizm sankcjonuje nieograniczone dążenie do indywidualnego bogacenia się. To tylko do pewnego stopnia służy ogółowi. Nadmiernie rosnące ekonomiczne rozwarstwienie, nieuchronnie hamuje rozwój. Dlaczego? Bo fałszuje rzeczywiste materialne wartości. 100 euro dla bogacza to napiwek w ekskluzywnej restauracji, ta sama suma dla ubogiego, to jego miesięczne utrzymanie. Kapitalizm przy wielkim rozwarstwieniu sam sobie fałszuje wartość głównej miary własnego rozwoju- pieniądza. Nic dziwnego, że wtedy zaciera się i przestaje rozwijać. Podobnie jak socjalizm, który gubi znaczenie i wagę pieniędzy poprzez ich rozdawnictwo. W proponowanym tu polskim podejściu, w solidaryzmie, ma być prowadzona taka polityka budżetowa, podatkowa, płacowa i socjalna, która nie pozwoli ani na nieograniczone rozwarstwienie ekonomiczne, ani na majątkowe zrównywanie tych, którzy tworzą dobrobyt, z tymi którzy niczego oprócz istnienia swojej osoby nie dają bliźnim. Nie sposób określić jakiejś wzorcowej miary ekonomicznego rozwarstwienia. Stratyfikacja dobra dziś może być zła jutro. Stopień rozwarstwienia wpływa na zbiorowe zachowania i nawyki. Gospodarka solidarystyczna powinna zmierzać do optymalnej stratyfikacji sprzyjającej rozwojowi. Ale to co dobre w jednym kraju i społeczeństwie nie przenosi się na inne kraje i warunki. Idzie o samą zasadę. Władze mają prowadzić politykę gospodarczą w interesie całości. Nie mogą promować bogatych kosztem ubogich, ani doposażać ubogich nie wymagając od nich zaangażowania i wysiłku i nie tworząc im ku temu możliwości.

Obecny kryzys i rosnąca nierównowaga ekonomiczna świata są tak trudne do przezwyciężenia bo ich głębokie źródło tkwi tam, skąd wzięła się siła i sukces systemu- w kapitale. Podział pracy, automatyzacja produkcji, kumulacja zysków i otwarcie rynków doprowadziły do tego, że w wytwarzaniu dóbr coraz mniejszy jest udział pracy, a coraz większy kapitału. To prawda, że popyt świata zaspokaja nisko opłacana praca setek milionów Chińczyków i Hindusów, dla których taka praca to egzystencjalny awans. Ale ta wydajna praca wspomagana jest amerykańskimi, japońskimi i europejskimi technologiami. Trend jest oczywisty- coraz mniej ludzi wspomaganych coraz wydajniejszym kapitałem jest w stanie produkować coraz większą ilość coraz bardziej wyszukanych dóbr i usług dla coraz większej rzeszy konsumentów. Już niedługo więcej ludzi będzie zajmowało się pobudzaniem nowych potrzeb niż zaspokajaniem potrzeb dotychczasowych. Z niewielką przesadą można powiedzieć, że im mniej ludzi pracuje, tym więcej produkuje. Tak zmalała rola tradycyjnej pracy i tak wzrosła rola kapitału.

Masz duże pieniądze, dużo posiadasz, możesz bez specjalnego trudu i ryzyka mieć coraz więcej. Nie masz pieniędzy, musisz mieć dużo szczęścia i znajomości, aby przez pracowitość i zdolności wejść do grona posiadaczy. Mechanizm powstania obecnego kryzysu jest ogólnie znany i nie ma potrzeby go prezentować. Na poziomie psychologicznym tłumaczy się, że kryzys rodzi się z braku zaufania i zarazem pogłębia ten brak. Jakie są jego ekonomiczne źródła? Głównym objawem kryzysu jest obniżenie tempa wzrostu, albo nawet spadek PKB. Produktywność zasadniczo zależy od zaangażowania kapitału. Kryzys pojawia się wtedy, gdy spada opłacalność inwestycji i ogólnie wykorzystania kapitału. A ta opłacalność zmniejsza się, gdy podaż dóbr i usług przewyższa popyt na nie, a kreacja nowych potrzeb postępuje zbyt wolno m. in. z powodu kryzysu. Zaczyna działać negatywne sprzężenie zwrotne. Jak i czym stymulować i skłaniać posiadaczy kapitału do jego udostępniania i aktywizacji? To pierwsze podstawowe pytanie. Drugie: w jaki sposób zwiększyć popyt i kreować coraz to wyższe potrzeby w poszerzającej się grupie konsumentów i wytwórców tych wyższych dóbr?

Na pierwsze pytanie odpowiedź solidaryzmu, który uważam za lepszą ustrojową propozycję i drogę wyjścia z kryzysu brzmi: od pewnego poziomu opodatkować kapitał. Własność ma służyć nie tylko właścicielowi ale też ogółowi. Sama konkurencja w kręgu posiadania to za mała podnieta. Kto ma ziemię, płaci od niej podatek, co zmusza go do siania i zbierania plonów. Kapitał, który użyty może dać wysoki plon, powinien być redukowany podatkiem nałożonym na tego, kto zamierza być jedynie rentierem. Podatek nałożony na własność ziemską i uwłaszczenie chłopów, czyli reforma rolna polegająca na parcelacji części majątków ziemskich, to były zasadnicze stymulatory przejścia z feudalizmu do wyższej formy gospodarowania- do kapitalizmu. Podobnie podatek nałożony na skoncentrowany kapitał i uwłaszczenie pracowników, czyli reforma polegająca na dekoncentracji kapitału, stworzą warunki przejścia od kapitalizmu do solidaryzmu. Opodatkowanie będzie ograniczać rozwarstwienie majątkowe, zaprzęgnie kapitał do pracy i zwiększy popyt na jego produkty. Trzy w jednym.

Strukturalną odpowiedź solidaryzmu na drugie pytanie upatruje w nowej, coraz powszechniejszej pracy przyszłości, polegającej na uczeniu się. Objaśniam:

Kształcenie, uczenie się jest pracą, która pomnaża kapitał społeczny. Ta praca współtworzy kapitał duchowy uczącego się i całej zbiorowości. Ongi, głównym zajęciem ludzi była uprawa roli - wytwarzanie żywności. Rewolucja przemysłowa wciągnęła masy w produkcję dóbr materialnych. Obecnie w krajach rozwiniętych dominującym zajęciem stają się usługi. Co będzie głównym zajęciem przyszłości? Dla mnie, wywodzącego się z kręgów akademickich jest oczywiste, że będzie to praca w obszarze myśli i idei- przekazywanie i zdobywanie wiedzy, wrażliwości, umiejętności współdziałania w społeczeństwie oraz uczłowieczania świata..

Wyjściem naprzeciw tym nieuchronnym zmianom, byłoby tworzenie stanowisk nowej pracy polegającej na uczeniu się. Kształcący się w trakcie sprawdzanego poziomu edukacji i w zależności od tego poziomu otrzymywałby zróżnicowane wynagrodzenie. Nieważne czy miałby 18 czy 60 lat. Można zapytać: jaki ja, jaki my wszyscy, mamy pożytek, że ty wysilasz swoją uwagę, poświęcasz swój czas na przyswajanie wiedzy i umiejętności, co do których nie ma pewności, że przydadzą się one na rynku dotychczasowym rynku pracy? Odpowiadam: każdy wyższy szczebel znajomości kultury, języka, dorobku przeszłych pokoleń, precyzji mowy i rozumowania podnosi jakość relacji wzajemnych, relacji między tobą, a mną. U ludzi o szerokich horyzontach pojawiają się nowe, ponadmaterialne potrzeby. Wzrośnie popyt na dobra i wartości, a za tym ruszy nowa podaż, ubogacenie jednostek i całej społeczności. Ponadto osoby z wyrobioną uwagą, umiejący współczuć i docenić innych potrafią panować nad sobą, nad niskimi instynktami. Nie staną się narkomanami, czy przestępcami. Ustawiczne kształcenie to znakomity środek resocjalizacji. Ludzie uczący się będą się czuli dowartościowani we własnych oczach, będą potrzebni. Czy to małe zyski dla nas wszystkich i dla kształcących się?

Koncepcje, które tu rzucam pozwolą zbudować rzeczywiste społeczeństwo wiedzy i zapewnią harmonijny rozwój. Wymagają one stopniowego wdrażania z dbałością o równowagę finansową. Wymagają budowy odpowiednich instytucji i przekonania społeczeństwa do słuszności tego podejścia. Skąd wziąć środki na takie rozwiązanie? Po pierwsze z technologicznego i organizacyjnego wzrostu tradycyjnej produkcji dóbr i usług, na które będzie popyt- będą kupowane przez tych, co się uczą. Po drugie z bardziej równomiernego rozkładu bogactwa wśród obywateli.

Naszkicowane tutaj pomysły praktycznie likwidują jeden z najboleśniejszych bieżących problemów społecznych - bezrobocie. Rola kształcenia się w wyobrażalnej perspektywie czasowej będzie stanowić niewyczerpalną, coraz istotniejszą część przyszłej pracy. Te tendencje widoczne są już dziś w praktyce krajów skandynawskich oraz innych bogatych krajów Unii Europejskiej, choć, o ile wiem, nie zostały nigdzie tak wprost wyrażone. Im szybciej i lepiej będziemy je wdrażać w Polsce, tym bardziej będziemy razem między sobą. Będziemy też wspólnie bogatsi i przez to silniejsi w konkurencji z innymi państwami.

Parę nakreślonych tu wątków solidaryzmu ani go nie definiuje ani nie wyczerpuje. Nie postrzegam solidaryzmu jako doktryny, raczej pewną zasadę i zbiorową praktykę wdrażaną demokratycznymi procedurami. Praktyki bezustannie korygowanej i poszukującej, stawiającej wymagania realizatorom i całemu społeczeństwu. Nie obawiając się pomówień o naśladownictwo kończę ten rozdział solidarystycznym hasłem: "Od każdego według jego możliwości, każdemu według jego wkładu".

Podział ról

W tym szkicu ustrojowym Polskiego Kierunku chcę zwrócić uwagę na potrzebę podziału i separacji ról społecznych. U podstaw rozwoju współczesnych demokratycznych państw legła myśl podziału władzy zainicjowana przez dwóch wielkich Europejczyków Lock'ea i Monteskiusza. Tak powstał obecny, powszechnie przyjęty podział na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, oraz na instytucję parlamentu, rządu i wymiaru sprawiedliwości, sprawujące te władze. Komunizm i faszyzm, ustroje które realnie tego podziału nie respektowały, skończyły marnie. Pozwolę sobie zauważyć, że obok takiego sprawdzonego podziału władzy politycznej, we współczesnej rzeczywistości przydałaby się separacja ról społecznych związanych z potężnymi segmentami życia zbiorowego: z polityką, gospodarką i mediami. Personalnym zaprzeczeniem takiej separacji jest Silvo Berlusconi - premier wielkiego państwa, właściciel większości głównych kanałów włoskiej telewizji i jeden z najbogatszych Europejczyków. Chodzi o wprowadzenie zwyczajów, regulacji prawnych, o dojście do stanu opinii publicznej wykluczającej casus premiera Berlusconiego.

Gra idzie o dużą stawkę. Podział pracy, ról i funkcji społecznych to ciągły motor napędzający rozwój ludzkości. Czy jego silę zlekceważymy w tym przełomowym momencie w którym się znajdujemy? Na linii procesu separacji ról leży demokracja: przyznanie w wyborach słabemu i głupiemu takiego samego głosu jaki ma silny i mądry. W wyborach mają być równi. Demokracja to nie rządy większości, to powszechna zgoda na rządy wybrane przez większość, z poszanowaniem praw. Obecne związki i zależność polityki i mediów od wielkiego kapitału zaburzają demokrację. Ludzie wybierają takich polityków, którzy są w telewizji. Jak mają znać innych? A telewizja zysk czerpie z reklam i pośrednio z oglądalności. Sprzyja więc biznesowi, zachowaniom i gustom przez biznes propagowanym. Koło się zamyka. Polityka i media tracą autonomiczność na rzecz wielkiego kapitału. Czy będą mu się w stanie przeciwstawić, w interesie dobra wspólnego? Sytuacja zaczyna przypominać tę z realnego socjalizmu, tylko tam to władza polityczna absolutnie dominowała nad mediami i gospodarką.

Postulowany tu podział ról nie nastąpi od razu. Dziś jeszcze prezydent USA (władza wykonawcza) ma wpływ na powołanie sędziego Sądu Najwyższego (władza sądownicza), ale nie może go odwołać. W Polsce Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powoływana przez Parlament i Prezydenta, może też być przez te organy odwołana. Jak zbudować media niezależne od biznesu i polityki? Co zrobić, by same media nie były źródłem wielkich zysków? Opodatkować je inaczej niż zwykłą działalność gospodarczą? Co zrobić, by aparat sprawiedliwości przez uzależnienie się od biznesu i innych możnych nie stawał się aparatem niesprawiedliwości? Może wprowadzić kadencyjność posłów i senatorów, burmistrzów i prezydentów miast, funkcji sędziowskich i prokuratorskich i rozliczać te osoby z majątku po zakończeniu kadencji? Może ograniczyć bierne prawo wyborcze osobom przekraczającym pewien pułap majątkowy? Więcej pytań niż konkretnych propozycji, ale sam problem jest bardzo istotny, wart dalszych rozważań i stopniowego wdrażania.

Polska w Europie

Czym ma być w przyszłości świata Europa, kolebka największych cywilizacyjnych dokonań? Jakie ma być miejsce Polski w Europie jutra? Są to, wbrew pozorom pytania powiązane. Dziś, wydaje się, Europejczycy mają jedno główne pragnienie, strzec i powiększać swój dobrobyt. Po morderczych wewnętrznych wojnach ub. w., po upadku ideologii komunizmu i faszyzmu, które tu się narodziły, Europa zrezygnowała z ambicji duchowego, materialnego i militarnego przewodzenia światu.

My Europejczycy, najwspanialsi myśliciele i mistycy, bohaterowie i wojownicy, odkrywcy i pionierzy, organizatorzy i budowniczowie, zachowujemy się tak, jakbyśmy zapomnieli o swej świetności, swej dziejowej unikalności, a nawet jakbyśmy się tego wstydzili. Gubimy wiarę, nadzieje wyznacza nam horyzont własnego życia, a użycie wypiera miłość. Ciągle jeszcze mamy więcej współczucia dla biedy i nieszczęść niż ludzie innych kręgów kulturowych. Ciągle trawi nas głód uniwersalizmu. Chcemy ratować Ziemię przed przeludnieniem, zanieczyszczeniem, wyczerpaniem surowców, ociepleniem, albo inną zmianą klimatu, fanatyzmem, seksizmem, rasizmem i terroryzmem. Ciągle mamy potrzebę zrobienia czegoś dobrego dla innych, dla przyszłych pokoleń. I wpadamy w zastawioną przez samych siebie pułapkę ekstremalnych norm emisji CO2, choć cała europejska emisja gazów cieplarnianych to w globalnym bilansie praktycznie zero. I kruszymy kopie w walce o zera.

Jakich dóbr i wartości mamy poszukiwać, o co walczyć? Najpilniejsze: odnaleźć, na nowo wygenerować tracony w narastającym procesie sekularyzacji sens naszego indywidualnego i zbiorowego istnienia. Do nas Europejczyków, do nas Polaków pasują słowa Poety: "dużo by wy mogli mieć, ino oni nie chcą chcieć". Chciejmy wielkości. Chciejmy Europy od Atlantyku do Pacyfiku, wyrastającej ze swojego chrześcijańskiego podglebia, oświeconej i silnej. Stabilizującej sytuację świata swą terytorialną, populacyjną i militarną potęgą, głębią i dojrzałością swojej kultury. Chciejmy Europy wolnej, otwartej, sprawiedliwej i solidarnej. Innowacyjnej i konkurencyjnej w nauce, technice i organizacji. Zagospodarowującej Syberię i podbijającej Kosmos.

W budowie takiej Europy widzę istotną, polską rolę, a nawet nasze polskie zadanie. Nasze obecne miejsce na granicy Unii Europejskiej i w środku między Zachodnią i Wschodnią Europą, geograficznie i mentalnie stawia nas w roli pośrednika i współtwórcy takiego wielkiego, obliczonego na dziesięciolecia przedsięwzięcia. Już dziś powinniśmy w Warszawie powoływać zachodnio i wschodnioeuropejskie gremia i instytucje przygotowujące przyszłe zjednoczenie Europy z Białorusią, Ukrainą i Rosją. Powinniśmy krzewić przekonanie o potrzebie i wadze takiego zjednoczenia wśród nas i wśród naszych europejskich braci ze Wschodu i z Zachodu.

Jeśli chcemy, jako Polacy, przydać się Polsce i Europie, a jako Europejczycy przydać się światu, musimy przekroczyć obecne biurokratyczne, prawne ramy integracji europejskiej. Musimy odnaleźć łączącą nas solidarność serc i ducha, wyznaczyć wielkie zadania na miarę naszej wielkości. Niech by na Polskim Kierunku wspomagała nas pamięć o tych praojcach, którzy zawiązali Pierwszą Rzeczpospolitą i tych, którzy po utracie zewnętrznej niepodległości geniuszem twórczości, pracy i poświęcenia uratowali niepodległość wewnętrzną i doprowadzili do odzyskania Polski dla nas.

To opracowanie jest niepełne, mam jeszcze parę myśli, którymi chciałbym je uzupełnić. Chcę podzielić się tym co napisałem na spotkaniu 17.07.2010. Więcej po prostu nie zdążyłem, będę dopisywał. Jako najogólniejszy ideowy wstęp do tego opracowania polecam mój wcześniejszy tekst pt. „Kierunek” . Jedna z jego wersji jest na www.solidarni.org w zakładce „Idee”.

Ruch

Polska scena polityczna wzajemnie skonfliktowana postrzegana jest przez znaczną część społeczeństwa jako obóz władzy, jako „Oni”. Mogą się zdarzyć takie zawirowania, że pojawi się zapotrzebowanie na nowe struktury i nowych ludzi. Powyższy szkic traktuję jako dyskusyjne, ideowe ramy Ruchu o nazwie Polski Kierunek. Czy nieobecność w przestrzeni publicznej takich ważnych poruszanych tutaj tematów uprawdopodabnia szansę naszego powodzenia?

Proponuję wstępne organizacyjne ustalenia. Tworzymy różnorodną, otwartą, jawną i w zasadzie demokratyczną strukturę z uczestnictwem indywidualnym i zbiorowym. Uczestnikiem ruchu Polski Kierunek staje się każdy, kto skończył 17 lat, po wypełnieniu zgłoszenia. Osoby te mogą skupiać się i dalej organizować według terytorialnej, środowiskowej czy celowej przynależności. Organizatorem ruchu może być każdy kto się tego podejmie. Miejsce i znaczenie poszczególnych osób w strukturze zależeć będzie od sprawności i zasług przy jej zawiązywaniu i rozwoju , od autorytetu i demokratycznej weryfikacji. Kształtu Ruchu nie przesądzamy. Liczymy na inicjatywę i aktywność uczestników na oryginalne pomysły uwzględniające nowe internetowe możliwości.

Ruch chcielibyśmy oprzeć na równoległych sieciowych strukturach z dużą autonomią oczek i węzłów. Z nazwiska, adresu i środowiska wyszczególnionymi inicjatorami i koordynatorami ruchu są następujące osoby: (Załącznik nr 1).

Powyższa lista, ani teraz, ani nigdy nie będzie zamknięta. Chętni mogą się zgłaszać do wymienionych tu osób, mogą też sami wokół siebie rejestrować i poszerzać siatkę.
Jako założyciel zobowiązuję się powołać tymczasową Radę i Komitet Organizacyjny Polskiego Kierunku.

Wybory Samorządowe

Zamierzamy brać udział w zbliżających się wyborach samorządowych. Zapraszamy do współpracy ideowo nam bliskie wspólnoty i komitety starające się o reprezentację w samorządach. Chcemy też tworzyć własne listy wyborcze i komitety z lokalnymi programami. Nasze wstępne ogólnokrajowe postulaty samorządowe to: powołanie Krajowej Izby Samorządowej wybieranej przez radnych od szczebla gminy wzwyż, oraz wprowadzenie kadencyjności prezydentów miast, burmistrzów, starostów i wójtów. Chcielibyśmy w porozumieniu z samorządowcami, którzy nie chcą być przyporządkowani do istniejących partii politycznych, wystawić listy Samorządnego Kierunku do sejmików wojewódzkich.

Warszawa 17.07.2010 Kornel Morawiecki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
midisymphony



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 12

PostWysłany: Czw Lip 22, 2010 3:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"Solidaryzm" Morawieckiego zawsze byl niedodefiniowany. Jest pojeciem mglistym i opartym na "konstrukcji negatywnej" : solidaryzm to "nie-kapitalizm" i "nie-socjalizm". Nic z takiej konstrukcji pojecia niestety nie wynika. To tak, jakbym stwierdzil na przyklad, ze moja postawa wobec osoby, ktora chce mnie pobic to ani obrona , ani atak, ani ucieczka. Dziwne, nie ? Nigdy nie lubilem "teorii" Morawieckiego. Juz w czasach SW tracila grafomania/mitomania. Facet byl formalnie moim bossem w latach 1983-87, choc nigdy sie z nim osobiscie nie spotkalem. Dla mnie wykladnia politycznej filozofii SW byl silny antykomunizm ( anty-socjalizm ?) i wlasnie to stanowilo moja motywacje do aktywnosci politycznej w tamtych czasach. Kornel Morawiecki nie byl dla mnie niestety nigdy ani "wizjonerem"czy "politycznym nowatorem" ani "przywodca". Nie sadze ze znajdzie znaczace miejsce w podrecznikach historii. Sorki... Crying or Very sad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Czw Lip 22, 2010 5:54 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sądzę, że trzeba odróżnić Kornela Morawieckiego - działacza podziemia solidarnościowego we Wrocławiu i twórcę Solidarności Walczącej od Kornela Morawieckiego - ideologa.

Moim zdaniem Kornel jako radykalny, antykomunistyczny działacz opozycji przed 1989 rokiem, ma miejsce w podręcznikach historii obok Leszka Moczulskiego i Romualda Szeremietiewa.

Natomiast Pana uwagi krytyczne odnoszą się do Kornela - ideologa.

Gdy idzie o tę sferę, to myślę, że lepszym rozwiązaniem od deprecjonowania miejsca Kornela w historii byłaby merytoryczna polemika.

Napisał Pan, że idea solidaryzmu jest mglista. To prawda. To cecha każdej ideologii "trzeciej drogi" między socjalizmem i liberalizmem.

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
midisymphony



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 12

PostWysłany: Czw Lip 22, 2010 8:52 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak. i to jest dokladnie to co napisalem. W latach 80tych XXgo wieku w PRL jakakolwiek koncepcja polityczna negujaca "realny socjalizm", a nawet "kapitalizm" (cokolwiek to moze oznaczac - np. neoliberalizm) byla postrzegana jako rewolucyjna . Kojarzyla sie w zbiorowej swiadomosci Polakow z demontazem "komuny". Jednakze , co mnie zawsze razilo we frazeologii Morawieckiego i jemu podobnych ( np. francuskich czy wloskich anty-neoliberalow) to odwolywanie sie do owej solidarnosci - biednych z bogatymi, wyedukowanych z tymi co skonczyli tylko piec klas podstawowki, przedsiebiorcow z wyrobnikami mieszkajacymi w "czworakach", etc. Takiego solidaryzmu nigdy nie bylo i nie bedzie. Kropka. Z drugiej strony, od okolo cwiercwiecza uwaznie analizuje "neoliberalny" (podobno) system amerykanski i mimo, ze nie jest oparty na zadnym "solidaryzmie" stanowi pewna alternatywne zarowno dla " chamskiego kapitalizmu", z jakim od ponad 20 lat mamy do czynienia np. w Polsce jak i "realnego socjalizmu" ( istniejacego na szczescie tylko w przeszlosci). Spoleczenstwo amerykanskie jest zasobne. Filozofia gospodarcza oparta jest na wolnej konkurencji, pelnym i wydajnym wykorzystaniu zasobow ludzkich i naturalnych. Mimo to istnieje tu znaczny - i ostatnio ulegajacy znacznemu poszerzeniu- margines "interwencjonizmu panstwowego". Jako przyklad niech sluzy opieka medyczna, ktora nalezy do najbardziej zaawansowanych ale i najdrozszych w swiecie. Osoby, ktorych dochod brutto nie przekracza pewnego progu maja dostep do owej opieki na zasadzie bezplatnosci. Co wiecej - nie cierpi na tym jakosc swiadczonych uslug medycznych. Niezgodna z prawem jest bowiem dyskryminacja pacjenta tylko ze wzgledu na to, ze leczony jest za darmo. Dla Polakow w dzisiejszej Polsce moze to brzemiec szokujaco ale taka jest tutaj rzeczywistosc. Osoby, ktorych nie stac na placenie za uslugi amerykanskiej sluzby zdrowia, a ktore sa swiadome praw jakie im tu przysluguja otrzymuja swiadczenia na najwyzszym poziomie i to calkiem bezplatnie. Czy jest to oznaka "solidaryzmu" ? Mysle, ze nie. Jest to objaw kontrolowanej przez rzad federalny redystrybucji zasobow ( "wealth redistribution"). Nic poza tym.
Kiedy czytam "cliches"( frazesy) o "solidaryzmie" wypisywane przez Morawieckiego i jemu podobnych zbiera mi sie po prostu na mdlosci. To tak mocno zajezdza znienawidzona przeze mnie "komuna", ze automatycznie budzi we mnie odruch wymiotny.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Pią Lip 23, 2010 10:16 am    Temat postu: mnie się też coś wydaje... Odpowiedz z cytatem

otóż wydaje mi się, że zdecydowana większość działaczy "S", ale również KOR-u czy KPN-u nie uwolniła się od myślenia stricte socjalistycznego
Solidarność jako wielki ruch społeczny niósł za sobą jedynie reformę PRL-owskiego ustroju, a nie radykalne zmiany
dzisiejsi działacze (w wieku lat 50-70), ktorzy pojawiają się na stanowiskach, a wyrośli z solidarnościowego sprzeciwu wobec tamtej rzeczywistości nie mogą się uwolnić od pewnego (nadmiernego) balastu interwencjonizmu przy (prawi)każdej zdarzającej się okazji

światowy komunizm poczynił wielkie zło (choć kilka rzeczy -ot kilka promili Wink akurat było lepsze niż dziś); sowieckie agentury za pieniądze ukradzione w Demoludach sponsorowały komunistyczne partie w zachodniej Europie*
te formacje oczywiście zaraz upadły po dezintegracji Związku Sowieckiego, ale pozostałe po nich myślenie już nie Evil or Very Mad
związkowcy niemieccy i greccy oraz ich koledzy z innych krajów domagają się coraz to nowych podniet dla własnej egzystencji od zasiłku, przez becikowe po dodatki mieszkaniowe
a z czyich to pieniedzy sie płaci...?
z ich własnych pieniędzy, z tym, że jeszcze urzędników trzeba nakarmić oraz ich wyposażyć, a uwierzcie, że lepiej funkcjonują w swoich gabinetach niż lekarze, architekci czy policjanci

kiedyś Andrzej Olechowski (przypomnę, że też był radnym w W-wie, z tym, że w Wilanowie) opowiadał mi, że woli podatek liniowy niż progresywny (i ja mu wierzę)
powiedział, że teraz (wówczas!) nie płaci w zasadzie, bo korzysta z przeróżnych odliczeń, które mu podsuwa doświadczona księgowa ( i w to wierzę)
jeszcze wspomniał, że chętnie by płacił rozsądny podatek ... (w to nie uwierzyłem Twisted Evil )
ile by w tym prawdy nie było to coś w tym jest, prawda...?

wydawało mi się, że po ćwierćwieczu niesocjalistycznych rządów wreszcie do władzy doszli ludzie, którzy się przełamali mentalnie i zrozumieli, że najpierw trzeba stworzyć, a później sie tym dzielić
to takie przypomnienie czegoś co się nazywa w matematyce procentem składanym
teraz mam ciągle watpliwości czy to już to i nie ośmielam się zbyt głośno wrzeszczeć, gdy to czy tamto mi się nie podoba, bo dobrze pamietam czasy tria Kaczyński-Lepper-Giertych, a wcześniej Belkę, który będąc premierem wstąpił do partii pozaparlamentarnej i w dodatku opozycyjnej wobec rządu, na czele którego stał (chyba ewenement na skalę światową), czy Pawlaka, czy Millera, gdzie towarzysze stworzyli republikę bananową w środku Europy, że nie wspomną o Bieleckim (pierwszy milion trzeba...itd), którego wspominam ex equo z Pawlakiem najgorzej z nich wszystkich

trzeba stanąć przed ludźmi i krzyknąć :
~~"myliliśmy się"
~~"nie dajcie się nabrać liderom związkowym, którzy przy zarobkach na poziomie ministra nie są narażeni na krytykę powszechną i nie są odpowiedzialni za nic oprócz przygotowania plastikowych butelek z kamykami w środku)
~~"obniżenie podatków to wiecej pieniędzy zostających w rodzinach i mniej bezrobocia"

po tych deklaracjach myślałby kto, że mi się żyję doskonale, wakacje spędzam naprzemian Karaiby/safari/jachtowe rejsy po pieknych morzach itd
otóż nie, jest odwrotnie i cierpię w tym ustroju bardziej niż w poprzednim, ale ===> wydaje mi się...
...że to nie dlatego, że jest tak dobrze jak zapewniają foldery i rzecznicy kolejnych rządów tylko dlatego, że codziennie natrafiam na więcej nieuczciwości, niż jestem w stanie tolerować
nieuczciwości rodem z PRL-u!!!
dopuszczam również taką możliwość, że dzieje się tak dlatego, że i mnie wszelkie zachowania rodem ze "złego ustoju" nie opuściły
oby się te rzeczy zmieniały ...na lepsze

dorośnijmy mentalnie wszyscy, a nie pożałujemy

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum