Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kim jest Tomasz Sokolewicz?
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Maj 06, 2012 8:33 pm    Temat postu: Kim jest Tomasz Sokolewicz? Odpowiedz z cytatem

Kim jest Tomasz Sokolewicz?

Najprostsza odpowiedź na postawione w tytule pytanie jest taka, że to człowiek, który w Sieci bździ i obraża wielu przyzwoitych ludzi. Ostatnio zaatakował działaczy Solidarności i NZS organizujących akcję głodówek w celu zwrócenia uwagi na okrojenie lekcji historii w programach edukacyjnych dla szkół ponadgimnazjalnych. Cechą charakterystyczną tych ataków Sokolewicza jest powoływanie się na wyrwane z kontekstu fakty, zwykle z odległej przeszłości i ich złośliwe interpretowanie w celu skompromitowania atakowanej osoby i zdeprecjonowania dorobku ich życia.

A kim jest ten samozwańczy kandydat na Katona?

Sam charakteryzuje siebie w sposób następujący:

Cytat:
Tomasz Sokolewicz - Działacz niepodległościowy. Współtwórca "Ucznia Polskiego", Federacji Młodzieży Szkolnej i Polskiej Armii Krajowej. Pedagog, manager i germanista. Ulubione motto: "Milsza mi niebezpieczna wolność niż bezpieczna niewola” Rafał Leszczyński XV.

http://blogs.nowyekran.pl/

"Uczeń Polski" to pismo niezależne wydawane od roku 1979 przez uczniów warszawskich szkół średnich. Wśród założycieli nie było Sokolewicza - http://tygodnik.onet.pl/35,0,67225,wagary_zpeerelu,artykul.html W 1979 roku Tomasz Sokolewicz miał 16 lat (urodził się w sierpniu 1963 roku). Dołączył do redakcji pisma w 1980 roku. Czy w tej sytuacji ma prawo nazywać siebie "współtwórcą" pisma? Jeżeli uznamy, że prawo takie ma każdy, kto należał do redakcji tego pisma (wydawanego do 1989 roku), to z pewnością tak. Inna rzecz, że działalność w redakcji w okresie od sierpnia 1980 do grudnia 1981 to jednak coś innego, niż przed Sierpniem czy po Grudniu.

Federacja Młodzieży Szkolnej została powołana podczas ogólnopolskiego spotkania przedstawicieli środowisk uczniowskich w Gdańsku (12-13 września 1981 r.). Sokolewicz został jej wiceprzewodniczącym. Po dwóch miesiącach (14 i 15 listopada 1981 roku) w FMS doszło do rozłamu na tle sporu personalnego pomiędzy Grzegorzem Biereckim (z Gdańska) a Tomaszem Sokolewiczem (z Warszawy). W rezultacie od listopada 1981 roku działały dwie organizacje: FMS i Niezależna FMS. 13 grudnia w Katowicach miało dojść do połączenia tych organizacji, do czego jednak nie doszło, gdyż wprowadzono stan wojenny.
http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=T01046_Federacja_M%C5%82odzie%C5%BCy_Szkolnej

Warszawscy działacze FMS nie należeli do nurtu niepodległościowego, byli blisko KOR. Samego Sokolewicza kojarzono z RMP. Jako osobny byt istniał wówczas w Warszawie Młodzieżowy Front Niepodległościowy (do którego należał m.in. Krzysztof Król - jeden z rzeczników warszawskiej FMS). Sokolewicza w MFN nie było. Oczywiście nie pozbawia to Sokolewicza prawa do nazywania siebie "działaczem niepodległościowym". Jak wiemy zjawisko IV brygady jest dzisiaj powszechne i wszyscy, którzy prowadzili działalność niezależną w czasach PRL chętnie dziś do tradycji niepodległościowej się przyznają. Sokolewicz nie jest tu ani pierwszy, ani jedyny.

cdn
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Pawel Sabuda



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 368

PostWysłany: Nie Maj 06, 2012 9:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kimkolwiek by nie był ten człowiek - debata o nim jest wysoce niestosowna.


Administratorze!!!
Nie idź tą drogą!

Embarassed Embarassed Embarassed

_________________
Pawel Sabuda
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Nie Maj 06, 2012 11:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Administrator chce, jak rozumiem, zebrać w jednym miejscu różne dane na temat człowieka, który w internecie pluje w sposób obrzydliwy na KPN - jej historię i przywódców, podając sie równocześnie za zasłużonego niezwykle działacza opozycji niepodleglościowej.
Co w tym złego, żeby pokazać kim jest? Debatować nie trzeba, konieczności nie ma. Przeczytać zapewne warto, bo są ludzie, którzy dają się nabierać takim oszustom.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Maj 07, 2012 5:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wedle jednego z meldunków SB (zamieszczonych na stronie internetowej Sokolewicza i nie skomentowanych, zapewne więc zgodnych z faktami) - po wprowadzeniu stanu wojennego - Tomasz Sokolewicz miał przyjść na zebranie samorządu szkolnego jednego z warszawskich liceów i zachowywać się arogancko. Gdy go wyproszono stawiał opór i krzyczał - "Za nami sam Bujak!". Takie zachowanie Sokolewicza było co najmniej skrajnie nieodpowiedzialne, bowiem w tym czasie wciągał on do konspiracji szkolnej młodszych od siebie uczniów, planowali oni niszczenie pomników i rozbrajanie milicjantów. Zwracanie na siebie uwagi władz takim prowokacyjnym zachowaniem było sprzeczne z elementarnymi zasadami konspiracji.

3 marca 1982 roku Sokolewicz został zatrzymany przez SB. Znaleziono przy nim 100 egzemplarzy podziemnych "Wiadomości" (za co - zgodnie z art. 48 ust. 3 dekretu o stanie wojennym groziła kara pozbawienia wolności do lat 5). Prokuratura ustaliła, że od stycznia 1982 roku Sokolewicz wraz z Emilem Barchańskim i innymi, nieustalonymi osobami należał do związku mającego na celu m.in. znieważanie pomników (za co groziła podobna kara - art. 276 par. 1 kk). Ustalono, że to Sokolewicz wciągnął do działalności podziemnej młodszego o dwa lata Barchańskiego (ur. w 1965 roku) - Barchański składał przysięgę właśnie przed Sokolewiczem. Sprawa była poważna. Chodziło nie tylko o oblanie farbą pomnika Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie (10 lutego 1982 roku, w czym uczestniczył m.in. Barchański), ale także o zastrzelenie w tramwaju milicjanta Zdzisława Karosa (18 lutego 1982 roku). Już 17 marca 1982 Barchański został skazany na 2 lata w zawieszeniu. W swoich zeznaniach obciążył Sokolewicza, wskazując go jako pomysłodawcę akcji oblania pomnika farbą. 18 marca 1982 roku Barchański został zwolniony. Po wyjściu na wolność miał nawiązać kontakt z KPN. Tymczasem Sokolewicza (i Marka Marciniaka) postawiono przed sądem. 17 maja 1982 roku Barchański odwołał w sądzie zeznania obciążające Sokolewicza.

5 czerwca 1982 roku wyłowiono ciało Barchańskiego z Wisły w rejonie Miedzeszyna a 20 dni później zwolniono z więzienia Sokolewicza.

Dwaj młodzi ludzie, którzy zostali skazani w związku z zastrzeleniem Zdzisława Karosa mieli należeć do "Podziemnej Armii Krajowej - Drugiej Brygady". Sokolewicz sam przedstawia się jako współtwórca "Polskiej Armii Krajowej". Na swojej stronie internetowej podaje link (pusty) do hasła "Polska Armia Krajowa - Druga Brygada". Chodzi zapewne o tą samą organizację, do której należały osoby skazane w sprawie Karosa. Członkowie tej organizacji biorący udział w nieudanej próbie rozbrojenia Karosa, zakończonej jego śmiertelnym postrzeleniem otrzymali bardzo surowe wyroki (najwyższy - 25 lat więzienia - otrzymał 17-letni Robert Chechłacz). W sprawie tej skazano także ks. Sylwestra Zycha, który dostał 6 lat za pomoc młodym konspiratorom. Ks. Zych (który później współpracował z KPN) został zamordowany w tajemniczych okolicznościach w 1989 roku.

Tak więc skazani zostali ludzie z otoczenia Sokolewicza (nawet młodsi od niego, jak Barchański czy Chechłacz!), dwóch z nich zginęło w okolicznościach wskazujących na udział SB (w 1982 - Barchański, w 1989 - ks. Zych), zaś sam Sokolewicz, złapany z twardymi dowodami (miał przecież przy sobie 100 ulotek), wyszedł cało ze sprawy. Można powiedzieć - prawdziwe dziecko szczęścia!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Pawel Sabuda



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 368

PostWysłany: Pon Maj 07, 2012 9:24 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cofam stwierdzenie, że nie warto się pochylać nad "sokolewiczami" w szerokim rozumieniu.
Czyżby casus tej istoty (człowieka?) był poszlaką, że sb używała psychopatów, do swoich krwawych, a jednocześnie żałosnych "kombinacji operacyjnych"? Co o tym sądzicie?

A może to przyczynek do szerszej dyskusji na temat: "Wariat jako narzędzie służb specjalnych"?

_________________
Pawel Sabuda
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Maj 09, 2012 7:46 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie nazywajmy Tomasza Sokolewicza wariatem (co w potocznym rozumieniu jest określeniem osoby chorej psychicznie), bowiem nie mamy żadnych dowodów na jego chorobę. Tym bardziej trudno jest mówić o niedorozwoju umysłowym (nawet lekkim). Jest on po prostu osobą nadmiernie nerwowo pobudzoną i psychicznie niezrównoważoną. Jak trafnie określiła go mama Emila Barchańskiego, jest "znerwicowany, wybuchowy i emocjonalny".

Zresztą był taki już w okresie, gdy prowadził działalność polityczną (czyli w zasadzie - do połowy 1982 roku), o czym świadczą jego konflikty w FMS (co doprowadziło do rozłamu w tej organizacji) czy w redakcji "Ucznia Polskiego" (o czym dalej), czy też "występ z Bujakiem" w obcej szkole na początku 1982 roku.

Ciężkie przeżycia w więzieniu na Rakowieckiej w 1982 roku zapewne pogłębiły ten nerwicowy stan Tomasza Sokolewicza. Prawdopodobnie to właśnie ślady tej więziennej traumy są widoczne dzisiaj w tekstach, które Tomasz Sokolewicz zamieszcza w Internecie. Na ich podstawie możemy się tylko domyślać, co ten młody człowiek mógł przejść w więzieniu, jakich krzywd mógł doznać od zdemoralizowanych i bezwzględnych kryminalistów.

Oto kilka próbek stylu Tomasza Sokolewicza:

Cytat:
"Rozepnij spodnie i wypręż.... ." Usłyszeli koledzy przed zamknięciem drzwi. "No i co, napastowali ciebie?" - dopytują sie koledzy o ceremonie medalową. " Nie, z nimi poszło na sucho.."


Cytat:
rozpina spodnie i... pada na kolana i zaczyna mówić: "Szanowny Panie prezydencie, zawsze chciałem Pana poznać..."


Cytat:
otworzył luk aby wytrząsnąć gówno, wypiął dupę i poczuł czyjść ciepły język...


Te teksty Tomasza Sokolewicza szokują, zwłaszcza, że urodził się on i wychował nie w rodzinie patologicznej, gdzie alkoholizm, prostytucja, przemoc i sutenerstwo były na porządku dziennym (co mogłyby sugerować jego teksty), ale w rodzinie profesorskiej. Jego mamą jest Zofia Sokolewicz, polska etnograf, profesor doktor habilitowana, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, profesor emerita UW, krajowy członek korespondent Polskiej Akademii Umiejętności ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Sokolewicz ) a ojcem, niedawno zmarły Wojciech Sokolewicz, polski prawnik, profesor zwyczajny nauk prawnych oraz sędzia Trybunału Konstytucyjnego w latach 1993-1999 ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojciech_Sokolewicz ).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Plebanek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 180

PostWysłany: Sro Maj 09, 2012 8:49 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
"....złapany z twardymi dowodami (miał przecież przy sobie 100 ulotek), wyszedł cało ze sprawy. Można powiedzieć - prawdziwe dziecko szczęścia!"


Jednak chyba ma status pokrzywdzonego - skoro w relacji z mojego spotkania autorskiego tak chętnie podkreśla kto takiego statusu nie ma...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Sro Maj 09, 2012 1:29 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Piotrze,
Boże broń. Nikt nie sugeruje nawet, że jest inaczej!
Ma status pokrzywdzonego, podobnie jak wiele, wiele osób. Np. jak Lech Wałęsa.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Maj 11, 2012 7:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

IPN przyznając status pokrzywdzonego opiera się wyłącznie na tych papierach SB, które się zachowały. Nie konfrontuje sie tych papierów z innymi źródłami, nie przesłuchuje uczestników wydarzeń sprzed 30 lat...

Dziś wiemy, że duża część materiałów SB została zniszczona.

Wiemy, że była niszczona selektywnie.

Wiemy, że archiwa IPN nie obejmują akt tych agentów, którzy po 1989 roku kontynuują współpracę ze służbami III RP.

Ponadto część papierów przeniesiono (wg nieprecyzyjnego kryterium) do zbioru zastrzeżonego.

Papiery WSW/WSI nie są do tej pory opracowane.

Poza tym, status pokrzywdzonego jest przyznawany osobom, które wspólpracowały z SB, ale były rozpracowywane. Pisał o tym Filip Musiał z krakowskiego oddziału IPN:

Cytat:
Zgodnie bowiem z literą prawa, jesli ktoś był najpierw konfidentem bezpieki, a potem zerwał czy też zakończył współprace, zaangażował się w działalność opozycyjną i był rozpracowywany przez bezpiekę, przyznawano takiej osobie status pokrzywdzonego. Byli konfidenci wykorzystują ten fakt i zarazem powszechną nieznajomość obowiazujących procedur, by twierdzić, że nigdy nie byli współpracownikami, bo uzyskali status pokrzywdzonego z IPN.


http://www.rodaknet.com/rp_art_4066_czytelnia_musial.htm

Jeżeli więc ktoś powołuje się na status pokrzywdzonego jako na swoiste świadectwo moralności wystawione przez SB, to kpi lub pyta o drogę.

Poza tym Sokolewicz samozwańczo bada życiorysy wielu osób. Robi to w sposób skrajnie nierzetelny. W takiej sytuacji sam powinien byc transparentny jak źródlany potok. Tymczasem w sprawie dotyczącej jego zwolnienia w 1982 roku aż roi się od znaków zapytania.

Załączam poniżej uzasadnienie prokuratury umarzające postępowanie wobec Tomasza Sokolewicza. Ciekaw jestem, czy ktoś zna podobny przypadek umorzenia postępowania (i to przez prokuraturę, a nie przez sąd!), w czasie stanu wojennego, wobec osoby, na która SB podobno "polowała", przy zebraniu takich dowodów, jak to było w przypadku Tomasza Sokolewicza. Pytanie o prawdziwe okoliczności tego umorzenia, jest w tej sytuacji jak najbardziej zasadne.







Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Nie Lip 01, 2012 6:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Maj 13, 2012 7:45 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W zamieszczonym wyżej dokumencie kluczowy jest fragment na początku ostatniej strony. Czytamy tam:
Cytat:
Trudno bowiem przyjąć, aby Tomasz Sokolewicz przenosił ulotki w celu rozpowszechniania fałszywych wiadomości, skoro milicja ulotki te zakwestionowała jeszcze przed przeczytaniem ich przez Sokolewicza
.

Dla każdego, kto zna realia stanu wojennego (czy szerzej - lat 1982-1988) uzasadnienie to jest kuriozalne. W latach 80. skazywano za posiadanie... czystego papieru maszynowego, przyjmując, że mógł on posłużyć do drukowania ulotek! Tymczasem przy Tomaszu Sokolewiczu znaleziono 100 ulotek (ilość wskazująca jednoznacznie na zamiar kolportażu) i prokuratura uznała, że jest niewinny, bo... ich nie przeczytał!

Tomasz Sokolewicz atakuje w sposób chamski wielu ludzi, którzy, w przeciwieństwie do niego, prowadzili aktywną działalność niezależną w kraju przez całe lata 80. (Sokolewicz, jak się zdaje, w 2. połowie 1982 roku zaniechał już takiej działalności, o czym dalej). Atakuje np. uczestnika głodówek protestujących przeciwko zmianom w programie nauczania historii - Leszka Jaranowskiego z Krakowa. Jaranowski był drukarzem prasy podziemnej, m.in. "Hutnika" przez całe lata 80. Czy ktoś może sobie wyobrazić, że gdy zostałby złapany na drukowaniu bibuły, to skutecznie uniknąłby kary twierdząc, że nie czytał tego, co drukował?!

Dodatkowego "smaczku" zwolnieniu Tomasza Sokolewicza dodaje fakt, że to kuriozalne uzasadnienie wyszło spod pióra prokuratora a nie sądu. Prokuratura była i jest oparta na zasadach hierarchicznego podporządkowania. W realiach stanu wojennego oznaczało to, że takie umorzenie musiało być akceptowane przez zwierzchników prokurator, która podpisała się na tym postanowieniu. Przyjęcie tej niezwykle korzystnej dla Sokolewicza interpretacji nie było więc raczej inicjatywą jednej osoby.

Anna Kołakowska pisze o tamtych czasach tak:
Cytat:
Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni wydał wobec młodych ludzi, uczniów gdańskich szkół, bardzo wysokie wyroki. Osiemnastoletni Arek Makar został skazany na cztery lata pozbawienia wolności, z czego blisko rok spędził w więzieniu w Potulicach (...), podobnie jak aresztowany 13 grudnia 1981 r. 17-letni Tomasz Bednarczyk, ciężko pobity w wiezieniu w Iławie (...). W Lublinie za udział w nielegalnej organizacji „Młodzi Piłsudczycy” i kolportowanie ulotek sąd zasądził karę więzienia dwóm młodziutkim dziewczynom: dziewiętnastoletniej Uli Maziarz – 9 miesięcy i osiemnastoletniej Marzenie Pędzisz – 6 miesięcy. Przykłady można by mnożyć – jest ich bardzo wiele, a wyroki skazujące wobec młodych ludzi zapadały w całej Polsce. Trudno dziś znaleźć dokładne dane na ten temat, ale skalę zjawiska można ocenić choćby na podstawie osadzonych w więzieniu w Mielęcinie, gdzie utworzono specjalny oddział dla chłopców z Pomorza Gdańskiego i Kujaw w wieku 17-21 lat. W 1982 r. przebywało ich tam prawie dwudziestu, z wyrokami od jednego do trzech i pół roku.


Anna Kołakowska wie o czym pisze, gdyż niemal w tym samym czasie co Sokolewicz (dokładnie 2 marca 1982) została zatrzymana a potem aresztowana pod zarzutem bliźniaczo podobnym do tego, który postawiono Tomaszowi Sokolewiczowi - udział w związku przestępczym oraz kolportaż ulotek (oczywiście szczegółowe okoliczności sprawy były inne). Rezultat? -22 kwietnia 1982 roku dostała w trybie doraźnym 3 lata. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, aby zapytać, czy 18-letnia uczennica liceum (młodsza o rok od Sokolewicza, a przy tym dziewczyna zasługująca przecież na łagodniejsze potraktowanie) przeczytała ulotki, które rozpowszechniała.

Co mogło być przyczyną tak łagodnego potraktowania Tomasza Sokolewicza przez prokuraturę?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Pon Maj 14, 2012 5:27 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Świetne!
Miał przy sobie 100 egzemplarzy podziemnego pisemka, był początek stanu wojennego, a pani prokurator uznała, że mu było wolno, bo nie czytał Smile
Zasłużył swoją postawą, czy sprawił to telefon od oficera prowadzącego papy?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Maj 16, 2012 9:39 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na stronie internetowej grupy Adama Słomki znajduje się życiorys Tomasza Sokolewicza ( http://www.historia.kpn-1979.pl/doku.php?id=tomasz_sokolewicz ) a w nim jest podana informacja, że w śledztwie w 1982 roku próbowano go zwerbować jako tajnego współpracownika SB, oferując mu w zamian złagodzenie wyroku. Nie ma jednak jakichkolwiek dowodów, że Tomasz Sokolewicz został zwerbowany przez SB. Dlatego niedopuszczalne jest twierdzenie, że Tomasz Sokolewicz był agentem.

Okoliczności wpadki grupy, do której należał Emil Barchański nie zostały jednak do dzisiaj wyjaśnione i są bardzo dziwne.

Matka Emila Barchańskiego wspomina (relację nagrała i przygotowała do druku Izabela Górnicka-Zdziech):

Cytat:
Do mieszkania na trzynastym piętrze w wieżowcu przy ulicy Kijowskiej róg Targowej wpadł specjalny oddział milicji, który zajmował się wówczas szukaniem kilku młodych ludzi podejrzanych o zastrzelenie milicjanta. Nie wiadomo, skąd milicja miała adres tego rzekomo głęboko zakonspirowanego mieszkania. Nikt nie miał prawa o tym wiedzieć, oprócz chłopców [chodzi - jak wynika z kontekstu, o osoby z grupy Tomasza Sokolewicza - ML] oraz niejakiego Andrzeja O., który znał Krystynę [chodzi o Krystynę Pochwalską, matkę Szymona Pochwalskiego, jednego z dwóch chłopców zatrzymanych w wieżowcu przy ul. Kijowskiej - ML] i który podobno nadał im tę robotę.

Aresztowanie chłopców [tj. Emila Barchańskiego i Szymona Pochwalskiego - ML] odbyło się w dramatycznych okolicznościach. Emil [Barchański] próbował uciec balkonami, a było to trzynaste piętro... Straszyli, że będą do niego strzelać. Wrócił do pokoju i wtedy go złapali.

Bili ich obu na miejscu, w mieszkaniu, następnie wrzucili do windy, zjechali na dół, wpakowali do samochodu i pojechali do Pałacu Mostowskich.
(...)
W domu tego dnia [3 marca 1982 - ML] był tylko mąż. Po południu wpadło do mieszkania kilku panów z nakazem rewizji. Przeszukali wszystko. Mąż dowiedział się od nich, że Emil został aresztowany i jest w Pałacu Mostowskich.
(...)
Sokolewicza aresztowali tego samego dnia, co Emila, 3 marca, i od początku siedział pod fałszywymi zarzutami. Tak naprawdę nic na niego nie mieli. Próbowali dopiero zmontować fałszywe oskarżenia, by przez Tomka [Sokolewicza] dotrzeć wyżej, do tych działaczy opozycyjnych, na których im naprawdę zależało. Emil [Barchański] i Tomek [Sokolewicz] mieli oskarżać w zamian za uwolnienie z aresztu i bezkarność. A kto wie, może esbekom udałoby się zwerbować ich do stałej współpracy? Na pewno na to liczyli. Złamać, zeszmacić i zwerbować.
(...)
Tomka [Sokolewicza] trzymali w areszcie przy ulicy Rakowieckiej, a Emila w podziemiach Pałacu Mostowskich. Wcale im nie zależało na szybkiej konfrontacji chłopców i ich zeznań. Wpierw musieli nad nimi odpowiednio „popracować”, a na to potrzebowali czasu.
(...)
5 marca w sądzie dla nieletnich syn zdążył szepnąć mi kilka słów na temat notesu z adresami i telefonami kolegów, który zostawił w mieszkaniu na Kijowskiej, gdzie go aresztowano. „Mamo, notes leży za tapczanem, pojedź tam. Może go nie znaleźli...” — prosił. Adres i klucze dostałam chyba od Krzysia Kownasa [kolega Emila Barchańskiego - ML] i pojechałam tam z mężem; z duszą na ramieniu. Nie wiedzieliśmy, kogo tam zastaniemy... Nikogo nie było i rzeczywiście za tapczanem znalazłam notes. Na tapczanie leżała torba Emila ze szkolnymi książkami. Zdziwiłam się, że nie było widać żadnych śladów rewizji. Tak jakby to mieszkanie w ogóle esbeków nie interesowało.

I chyba wtedy po raz pierwszy dotarło do mnie, iż ktoś ich wydał.
(...)
W zeznaniach Szymona Pochwalskiego o akcji na pomnik padło nazwisko Tomka Sokolewicza. Synowi pokazali protokół tych zeznań i powiedzieli, że Szymon wskazał Tomka jako na możliwego inspiratora i „mózg” całej akcji. Szymon nie mógł mieć jednak co do tego pewności, bo przecież sam nie brał udziału w akcji. (Jak się potem okazało, również Szymonowi pokazali protokół z zeznań Emila, w których rzekomo wskazał na Tomka Sokolewicza jako na pomysłodawcę akcji na pomnik.) Cały czas w trakcie przesłuchań syna w Pałacu Mostowskich esbecy wmawiali mu, że już wiedzą, iż wszystko to wymyślił Tomek Sokolewicz, że jest przywódcą młodzieżowej grupy konspiracyjnej i że Emil zostanie natychmiast wypuszczony, jeśli zezna, iż za wszystkim stoi właśnie Tomek oraz Ruch Młodej Polski z Aleksandrem Hallem na czele...


Bardzo prawdopodobna wydaje się wersja, że ktoś wydał młodych konspiratorów. Kto to mógł być?

Czy przy okazji filmu o Emilu Barchańskim badano dokładnie tę sprawę? Czy brano pod uwagę możliwość, że tym, który wydał chłopców mógł być rodzic jednego z młodych spiskowców, który informacje uzyskiwał od syna? Czy badano, czy któryś z rodziców któregoś z chłopców nie był płatnym donosicielem SB? Oczywiście w takim przypadku SB musiałaby podjąć działania odwracające podejrzenia od konfidenta...

Niezrozumiałe jest, dlaczego funkcjonariusze SB tak ostentacyjnie podkreślali wobec zatrzymanych chłopców, że chcą skazać Sokolewicza (czego przecież w końcu nie zrobiono, choć możliwości prawne, przynajmniej do tego, aby postawić go przed sądem w trybie doraźnym - jak się wydaje - były). Ujawnianie w czasie postępowania celów śledztwa i intencji śledczych równie dobrze mogło być błędem w sztuce, jak świadomą próbą dezinformacji i grą operacyjną SB. Późniejsze fakty nie potwierdzają bowiem tych intencji SB. Skoro esbecji rzekomo tak bardzo zależało na "posadzeniu" Tomasza Sokolewicza i prokuratura miała dowody wystarczające do tego, aby postawić go przed sądem w trybie doraźnym (znaleziono przy nim owe 100 ulotek), to dlaczego ostatecznie postępowanie przeciwko Sokolewiczowi umorzono?

Wiele znaków zapytania i żadnych odpowiedzi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Maj 19, 2012 7:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ludzie, którzy w stanie wojennym siedzieli w więzieniu po wyjściu na wolność zwykle unikali przez pewien czas aktywnej działalności, aby kolegom z podziemia nie ściągnąć na głowę SB. Tomasz Sokolewicz zachował się jednak zupełnie inaczej niż nakazują zasady konspiracji i zdrowy rozsądek.

Po zwolnieniu z aresztu już w czerwcu 1982 roku miał proponować kolegom z "Ucznia Polskiego" dalsze wydawanie pisma, do czego jednak nie doszło, wskutek konfliktu Tomasza Sokolewicza z Krzysztofem Czumą. Ostatecznie wydawaniem "Ucznia Polskiego" zajęła się grupa Czumy. Nie wiadomo, czym zajął się Sokolewicz.

O działalności opozycyjnej Sokolewicza w latach 1982-1988 nic nie wiadomo. Wyjeżdżał w tym czasie (zapewne na wczasy) do Bułgarii (skąd go wydalono do PRL za wykonywanie fotografii niedozwolonych obiektów) oraz studiował pedagogikę na Uniwersytecie Warszawskim (gdzie, na etacie profesorskim pracowała jego matka). Nie potrafił jednak zaliczyć studium wojskowego, za co groziło mu usunięcie z uczelni i powołanie do wojska. Dzięki wstawiennictwu dziekana zaliczył w końcu ten przedmiot (w trybie nadzwyczajnym pozwolono mu zdawać egzamin po raz czwarty) i w końcu skończył studia. W 1988 roku wyemigrował do RFN.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Maj 20, 2012 10:37 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie wiadomo kiedy Tomasz Sokolewicz wrócił do Polski. W każdym razie przez długi czas nie był aktywny publicznie.

W 2007 roku ujawnił się w biznesie jako kierownik zespołu "Generali" (branża finanse, bankowość, ubezpieczenia) oraz agent ubezpieczeniowy (przedstawiciel ING Nationale Nederlanden). Zajmował się m.in. akwizycją do OFE.

Po długim okresie uśpienia Tomasz Sokolewicz wznowił aktywność polityczną u boku Adama Słomki w okresie poprzedzającym jubileusz 30-lecia powstania KPN (1 września 2009 roku). Sokolewicz został wtedy samozwańczym "Koordynatorem Krajowym Społecznego Komitetu Obchodów". Kto i kiedy przyjął Sokolewicza do KPN? Czy Sokolewicz w ogóle był w KPN? - Nie wiadomo.

W każdym razie podjęcie aktywności politycznej Tomasza Sokolewicza (głównie w Internecie, głównie w postaci chamskich ataków na ludzi, zasłużonych w walce z komuną) zbiegła się to z opublikowaniem przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka książki "SB a Lech Wałęsa" (w roku 2008). W książce tej ujawniono agenturalną działalność Wojciecha Sokolewicza, który był ojcem Tomasza Sokolewicza.

Fragment książki "SB a Lech Wałęsa" Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka (s. 238):

Cytat:
... sędzia Trybunału Konstytucyjnego profesor Wojciech Sokolewicz.

Z akt zachowanych w IPN wynika, że był on wieloletnim agentem UB/SB.

Działalność rozpoczął jako agent o pseudonimie „Wacław” jeszcze w latach czterdziestych. Donosił wówczas na uczniów warszawskiego liceum im. Rejtana.

Na podstawie jego informacji, za które pobierał wynagrodzenie, przeprowadzano werbunki agentury, rewizje i aresztowania.

TW ps. „Wacław” zadenuncjował w 1957 r. kolegów kolportujących broszurę Józefa Światły "Za kulisami bezpieki i partii".

Informował m.in. o środowisku prawniczym, do którego należał.

Pracował dla Departamentu I MSW. Brał udział w operacji wywiadu PRL mającej na celu pozyskanie kanadyjskiego naukowca pochodzenia polskiego – profesora Adama Bromke.

Karierę agenturalną zakończył w 1984 r. jako KO ps. „Wacław”.

W wolnej Polsce pracował w Instytucie Nauk Prawnych PAN i współpracował z Kancelarią Sejmu RP


Szczegóły współpracy Wojciecha Sokolewicza z SB przedstawiamy w osobnym wątku na Forum POLONUS - http://polonus.forumoteka.pl/viewtopic.php?t=2101


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Nie Sty 12, 2014 2:44 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Nie Maj 20, 2012 4:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sokolewicz - konfident to wyjątkowo paskudna postać. Zachowało się bardzo wiele materiałów w IPN...
Ojciec współpracujący z SB i syn odgrywający niejasną rolę w początkach stanu wojennego. Ciekawa układanka.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 1 z 8
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum