Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

CENZURA NA CENZURĘ???

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lis 18, 2009 3:16 pm    Temat postu: CENZURA NA CENZURĘ??? Odpowiedz z cytatem

W doskonałym cyklu filmów dokumentalnych "Errata do..." wyemitowany zostanie w przyszłym tygodniu film o Tomaszu Strzyżewskim:

Cytat:
wtorek 24.11.2009 14:30 TVP 1
Errata do biografii (Dokument) 30 minut, Polska 2009

Tomasz Strzyżewski (ur. w 1945 r.) ujawnił zbiór tajnych dokumentów GUKPPiW, które przeszły do historii jako "Czarna księga cenzury PRL", opublikowana za granicą. W 1977 r. przeprawił się promem do Szwecji, przemycając tajne materiały. Czyn Strzyżewskiego odbił się szerokim echem w Polsce i w świecie. Akta IPN ujawniły związki ze służbami PRL niektórych osób, które wówczas dyskredytowały Strzyżewskiego. W 2005 roku bohater opowieści otrzymał status pokrzywdzonego.


http://tv.wp.pl/opis.html?pr_tele_id=3501239418&ticaid=19208

Sylwetka bohatera filmu - http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt206.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

Dyskusja z Tomaszem Strzyżewskim o jego działalności dla KPN na emigracji - http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt940.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

Polecam !!!


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Nie Gru 13, 2009 10:06 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Lis 22, 2009 1:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W najnowszym Biuletynie IPN (nr 7 z tego roku) jest świetny, dobrze udokumentowany artykuł Justyny Błażejowskiej pt. "Strzyżewski - POLSKI MITROCHIN".

Zob. też - http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt1296.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lis 24, 2009 8:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bardzo dobry film Grzegorza Brauna. Emitowany - niestety - w dzień powszedni o godzinie 14.30. Miejmy nadzieję, że będą reemisje o porach bardziej "oglądalnych".

Sylwetka Tomasza Strzyżewskiego została przedstawiona w sposób skrótowy, ale niezwykle rzetelny.

Przedstawiono jego brawury czyn - wywiezienie z Polski dokumentów cenzury (nie było w tym czasie kserokopiarek, a więc Tomek musiał przepisywać ręcznie całą dokumentację w czasie nocnych dyżurów w budynku cenzury przy ul. Wielopole w Krakowie).

Podkreślono w filmie ryzyko osobiste, które wiązało się z przepisywaniem dokumentów, a przede wszystkim z ich wywiezieniem przez granicę (co - w razie wpadki - mogło być zinterpretowane jako szpiegostwo, z bardzo poważnymi konsekwencjami karnymi).

Przedstawiono problemy, które miał Strzyżewski po przybyciu na Zachód: brak środków do życia i konieczność podjęcia ciężkiej, fizycznej pracy, nieufność emigrantów w Szwecji, kłopoty z wydaniem drukiem sensacyjnych dokumentów na Zachodzie, wrogość osób związanych z KOR po nawiązaniu przez Tomka współpracy z KPN.

Nie ukrywano w filmie wypowiedzi i sądów dla Tomka nieprzychylnych (ich autorami byli - z jednej strony - b. działacz emigracyjny związany z KORem - Eugeniusz Smolar, a z drugiej - b. pracownicy cenzury PRL), a więc m.in.: zarzutów o chęć uzyskania korzyści materialnych z tytułu wywiezionych materiałów, zarzutów o nielojalność wobec PRL i instytucji cenzury, zarzutów pomniejszających jego zaangażowanie emigracyjne na rzecz KPN.

Jednak równocześnie zarzuty te skonfrontowano z kontrargumentami innych osób: Tomek nie uzyskał żądnych korzyści materialnych z tytułu wywiezionych materiałów, jego czyn miał olbrzymie znaczenie bowiem wszystkie zapisy cenzury z czasów PRL zostały zniszczone i bez materiałów wywiezionych przez Tomka nie mielibyśmy dziś świadomości z ogromu negatywnej roli cenzury w czasach PRL, ludzie atakujący Tomka na emigracji mieli za sobą PZPR-owską, aparatczykowską przeszłość a materiały, które wywiózł Tomek stawiały ich działania podejmowane w PRL w niekorzystnym świetle.

Twórca filmu podkreślił, że choć Tomkowi stawiano na emigracji zarzuty współpracy z SB, dziś uzyskał on status pokrzywdzonego a przeglądając materiały w IPN przekonał się o skali jego inwigilacji w Szwecji.

Reżyserowi filmu udało się kilka razy złapać Eugeniusza Smolara na wypowiedziach, powiedzmy ... mijających się z faktami (np. wtedy, gdy Smolar negował fakt, iż w roku 1980 zwrócił się do Tomka o to, aby anonimowo donosił Smolarowi na działaczy KPN w kraju i na emigracji). Twórcy filmu udało się też wprawić Eugeniusza Smolara w zakłopotanie, gdyż ujawnił, iż Smolar był ewidencjonowany jako kontakt operacyjny SB. Przy okazji okazało się, iż Smolar nie wystąpił jeszcze do IPN o ujawnienie materiałów na swój temat, ale - na podstawie tego, co powiedzieli mu "koledzy" był przekonany, iż jest "czysty". Rzeczywiście, jak podano, teczka SB na jego temat została zniszczona jesienią roku 1989 (czyli w czasach rządu Tadeusza Mazowieckiego!).

Jest też w filmie zabawny moment, gdy Eugeniusz Smolar w szale deprecjonowania Strzyżewskiego, chce mu zarzucić przynależność do PZPR, ale w ostatniej chwili gryzie się w język. Strzyżewski był w PZPR szeregowym członkiem, koledzy Smolara - wieloletnimi aktywistami...

Zaskakującą kodą filmu było ujawnienie decyzji Narodowego Centrum Cenzury, które zdecydowało się wydrukować "Księgę Cenzury" ponownie, ale we wstępie Strzyżewskiego do tych materiałów nakazało usunąć pewne fragmenty. Były pracownik cenzury PRL, komentujący to dzisiejsze stanowisko NCK z przekąsem powiedział, że NCK winno zaznaczyć, które fragmenty w tekście Tomka powinny być usunięte, analogicznie, jak robili to pracownicy cenzury w czasach PRL. Analogia między cenzurą PRL a tym postępowaniem NCK w III RP nasuwa się w sposób oczywisty. Uśmiechający się triumfalnie b. pracownik cenzury zapytał z ciekawością, jak na te żądania NCK zareagował Tomasz Strzyżewski. Gdy dowiedział się, że Strzyżewski odmówił ingerencji w swój tekst, pokiwał głową z szacunkiem.

Właśnie - szacunek dla Tomasza Strzyżewskiego, to jest to słowo, które przychodzi na myśl po obejrzeniu tego filmu. Szacunek za jego heroiczną postawę od momentu, gdy jako członek PZPR i pracownik cenzury podjął decyzję o ujawnieniu szkód czynionych przez tę instytucję, poprzez wymagające benedyktyńskiej pracowitości i wielkiej odwagi wykonanie powziętego zamiaru, za co przyszło mu zapłacić pełnym goryczy życiem na emigracji, obfitującym w fałszywe oskarżenia, osamotnienie i materialne braki, aż po dzisiejszą twardą postawę wobec lustracji czy stanowczy sprzeciw wobec prób cenzurowania jego tekstów.

Z drugiej strony trudno, aby Tomek Strzyżewski nie odczuwał dziś wielkiej satysfakcji ze swych dokonań. Dziwny, tajemniczy imperatyw pchnął go w drugiej połowie lat 70. na trudną, wyboistą drogę. Wielkość Tomka polega na tym, że sprostał roli, którą podrzucił mu los, ale którą przecież sam wybrał. Nie zawrócił i nie zboczył.

Tomku! W dobrych zawodach wystąpiłeś. Bieg ukończyłeś. Wiary ustrzegłeś. Chylę czoła!


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Sob Maj 08, 2010 8:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Sro Lis 25, 2009 7:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mirku,

Dziękuję za krótką recenzję filmu Grzegorza Brauna z moim udziałem i za te miłe pod moim adresem, aczkolwiek bardzo mnie krępujące słowa.

Film oczywiście oglądałem a nawet nagrałem go sobie na płytkę DVD. Jest to bowiem nie tylko dzieło artysty ale i świetny materiał poglądowy ilustrujący zasadę, że niekwestionowane w przestrzeni publicznej kłamstwo zaczyna żyć własnym życiem i potrafi dzięki temu w ciągu wielu dekad rozrosnąć się do monumentalnych rozmiarów. Po raz pierwszy od kilku dziesięcioleci jeden z moich głównych prześladowców skonfrontowany został z prawdziwą wersją zniekształconej przez siebie historii. Miast jednak wycofać się z rozpowszechnianych – tak na mój temat, jak i na temat moim sumptem zdemaskowanej cenzury – kłamstw, eskaluje je jeszcze bardziej. Gdy rozpowszechniane w 1978 roku przez Koraszewskiego wśród emigracji i przekazywane do Kraju jedno z pierwszych kłamstw (patrz: PASZKWIL) opiewało na sumę kilkudziesięciu tysięcy dolarów rzekomo żądanych czy też przeze mnie „oczekiwanych” zysków, to w ciągu upływających dziesięcioleci rozrosły się one stopniowo (najpierw do „stu tysięcy”, a w liście Smolara do „Biuletynu IPN” z 2004 roku już do „kilkuset tysięcy”) wymienionego we wczorajszym filmie Grzegorza Brauna aż do miliona dolarów. W liście tym twierdził on, że wyrażałem tego rodzaju „oczekiwania” w listach do niego. Tymczasem cała moja z nim korespondencja, przekazana przeze mnie autorce artykułu „Strzyżewski – polski Mitrochin” Justynie Błażejowskiej, zadaje kłam tym kalumniom.

Smolar przyznaje pośrednio, że do pracy w GUKPPiW nie poszedłem ze świadomego wyboru, ale uznaje to za dowód mojej bezmyślności. Epitet ten wpisuje się w główny nurt dyskredytującej mnie kampanii, od jej samego początku. Najskuteczniejszym przecież sposobem „zakneblowania” komuś ust w przestrzeni publicznej jest ukazanie go jako durnia, który sobie nawet sprawy nie zdaje z wagi czynu, który przytrafiło mu się dokonać, pod wpływem najniższych pobudek. Co się zatem tyczy okoliczności trafienia przeze mnie do GUKPPiW, który to urząd Smolar nazywa „cenzurą” mimo, że nie nosił on takiej nazwy, to o bezmyślności mogłoby to świadczyć, gdybym nowej pracy poszukiwał w normalnych okolicznościach. Normalnie szuka się bowiem nowej, (czyt: lepszej) pracy, gdy się nadal jeszcze pracuje i gdy ma się tym samym jakieś środki do życia. W normalnej sytuacji a nie w takiej, jak to miało miejsce – gdy już mi się „ziemia paliła pod nogami”, zasięgnąłbym z pewnością bliższych informacji o rodzaju i charakterze pracy, do której miałem się udać. Zacząłbym może wypytywać brata o szczegóły, choć i tak miałem z nim od dawna bardzo przypadkowe, niemal żadne kontakty. Typowa kolizja: ekstrawertyk – introwertyk. Od dwóch miesięcy byłem jednak na garnuszku u rodziców i teściów. Trwał właśnie okres tzw. „blokady etatów”, które w latach siedemdziesiątych wprowadził Gierek. Znajdowałem się w aż tak desperackim położeniu, że zgłaszałem się nawet jako płatny dawca krwi, aby tylko zdobyć parę groszy na utrzymanie. W tym stanie rzeczy nikt rozsądny nie wybrzydza i nie zastanawia się, czy pojawiającą się wreszcie – obojętnie jaką – szansę na zdobycie środków do życia należy wykorzystać, czy też odrzucić.

Pozostaje jeszcze kwestia rozróżnienia pomiędzy, jak ich określasz, szeregowymi członkami i aktywistami PZPR. Poruszam tę kwestię nie z chęci poddania mojej ubolewania godnej decyzji próbie racjonalizacji czy jej usprawiedliwienia lecz dla li tylko uściślenia pojęć. Wstąpienie przeze mnie do PZPR było bez wątpienia wyrazem oportunizmu, który jak wiadomo polega na tym, że dla odniesienia takiej czy innej korzyści, ludzie sprzeniewierzają się własnym przekonaniom czy zasadom. I tak właśnie niestety postąpiłem. Zachowałem się HANIEBNIE! Zachowałem się tak po raz pierwszy ale i – jak mam nadzieję – ostatni raz w życiu. Nigdy tej HAŃBY nie zmyję, nigdy jej nie zapomnę i już do końca życia będę się tego wstydził. Tym nie mniej bardziej adekwatnym dla rozróżnienia pomiędzy szeregowym członkiem a aktywistą czyli aparatczykiem wydaje mi się kryterium: KTO Z CZEGO ŻYŁ? Otóż w dziale ekonomicznym Przedsiębiorstwa Remontowo-Montażowego Handlu Wewnętrznego w Krakowie (PRM HW), w którym pracowałem (w jego szczecińskiej filii pracował też, jak gdzieś przeczytałem, goszczący tu z rzadka Jerzy Sychut), siedział przy innym biurku taki sam, jak ja – ale bezpartyjny - ekonomista. Pobierał on taką samą jak ja pensję i wykonywał podobne do moich czynności służbowe. Obydwaj żyliśmy więc z takiej samej pracy zarobkowej. Ani ja, ani on nie utrzymywaliśmy się z takich dochodów, z jakich utrzymywali się aparatczycy. Źródłem bowiem ich dochodów, w przeciwieństwie do naszych, był ucisk zniewolonego narodu przez ich własny APARAT. Aparatczycy w odróżnieniu od szeregowych członków panującej partii zdecydowali się przejść na drugą stronę lini wyznaczającej podział na rządzonych i rządzących. To oczywiście w niczym nie zmienia haniebności samego tylko członkostwa w tej partii, ale wyjaśnia gradację hańby z nim związanej.

I jeszcze jedno. Zniszczono dokumenty dotyczące E.Smolara oraz wielu innych dysydenckich opozycjonistów - wedle słów Kiszczaka „porządnych ludzi” - w wyniku działań tzw. Komisji Michnika, a w trybie opisanym bliżej kilka dni temu (bodaj w „Dzienniku Prawnym”) przez samego Kiszczaka. Zaprzyjaźniony z postaparatczykowskim elitami Ludomir Gąssowski łaskawie rzucił mi przez ramię (było to w 1990 lub 1991 roku w sztokholmskim OPONie), że Komisja Michnika nie znalazła nic, co mogłoby mnie obiążać.

To wszystko, co chciałem sprostować i uzupełnić. Myślę, że wyemitowanie wczorajszego filmu, nawet o takiej porze, zakrawa na cud Very Happy . Jak to nigdy nic nie wiadomo, nawet po 32 latach „knebla”.

Serdecznie pozdrawiam

Tomek Strzyżewski


Ostatnio zmieniony przez Tomasz Strzyżewski dnia Nie Maj 09, 2010 12:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Nie Gru 13, 2009 9:31 am    Temat postu: CENZURA NA CENZURĘ??? Odpowiedz z cytatem

Zupełnie przypadkowo odkryłem w internecie następujęce ogłoszenie: http://www.nck.pl/index/view/id/334/permalink/ogloszenie-o-uniewaznieniu/type
A mnie nikt o tym nie zawiadomił! Może to jednak wyjaśniać, czemu to dyrektor K. Dudek postanowił zignorować moje oficjalne pismo sprzed dwóch miesięcy. Dlaczego jednak w filmie "Errata - T.S.", który przecież był kręcony w dniu 6 listopada (a więc ponad trzy miesiące później), mówił przed kamerą, że ma wolę wydania Księgi? Zwraca uwagę, że brzmienie uzasadnienia decyzji NCK o wstrzymaniu druku "Księgi Cenzury PRL" do złudzenia przypomina uzasadnienia ingerencji cenzorskich, omawianych w dokumentach wewnętrznych peerelowskiej cenzury (GUKPPiW), które stanowią merytoryczną zawartość tejże właśnie spornej publikacji.

Oto pełna treść oświadczenia NCK (podkr.moje - T.S.):



Warszawa, dn. 27.07.2009 r.

INFORMACJA O UNIEWAŻNIENIU
przetargu nieograniczonego na druk książki „Księga Cenzury PRL”- postępowanie nr NCK-ZP/29/2009

Działając na podstawie art. 93 ust. 1 pkt. 6 ustawy z dnia 29 stycznia 2004 roku Prawo zamówień publicznych (tj. Dz. U. z 2007 roku, Nr 223, poz. 1655 z późn. zm.)
Zamawiający unieważnia przedmiotowe postępowanie ze względu na fakt, iż wystąpiła istotna zmiana okoliczności powodująca, że prowadzenie postępowania lub wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym, czego nie można było wcześniej przewidzieć.

UZASADNIENIE

W związku z zaistnieniem pomiędzy Zamawiającym a autorem książki sporu, co do zakresu zamówienia (treści książki), mając na uwadze że wykonanie zamówienia może istotnie zagrozić interesowi publicznemu z uwagi na wrażliwą społecznie tematykę publikacji Zamawiający unieważnia postępowanie.
W powyższej sytuacji Zamawiający postanowił jak na wstępie.

Krzysztof Dudek
Dyrektor
Narodowego Centrum Kultury


TS
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Nie Gru 13, 2009 10:02 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Skandal!
Może uruchomić jakieś instytucje, które powinny z definicji walczyć z cenzurą - SWS, SDP, SPP?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Gru 13, 2009 10:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tomek zdecydował się opublikować fragmenty swojej korespondencji dot. wydania "Czarnej Księgi", ale niestety nie u nas lecz na Forum SW i tam odsyłam czytelników POLONUSa - http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt8222.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Nie Gru 13, 2009 11:24 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Forum SW nie jest miejscem, do którego mam zamiar zaglądać.
Po chamskim zachowaniu się administratorów, po tolerowaniu napaści na KPN rodem z esbeckich fałszywek, po wielu dowodach na kompletne odloty kilku tworzących to forum osób, byłby to przejaw masochizmu Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Pon Gru 14, 2009 9:31 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi Maćku, rzeczywiście wymienione przez Ciebie poprzednio instytucje wydają się najbardziej właściwe do obrony społeczeństwa przez CENZURĄ. Czy jednak zechciałyby one zająć się tym akurat przypadkiem, który zawiera w sobie dość spore ryzyko naruszenia postkomunistycznego "tabu"?

Szkoda, że film dokumentalny Grzegorza Brauna z cyklu "Errata do biografii" (z moim udziałem) wyemitowany został w porze najgorszej oglądalności. Nie chciałbym się zbyt szeroko rozpisywać, zwłaszcza że wyglądałoby to na jakąś autopromocję. Rzecz jednak idzie o coś naprawdę dużo ważniejszego od mojej skromnej osoby, "zamieszanej" że tak powiem w tą żenującą historię, więc chyba tego nie uniknę. Dla uproszczenia załączam początek oraz koniec mojej bardzo obszernej (liczącej kilkaset listów) roboczej korespondencji z pracownikami Narodowego Centrum Kultury, która powstała w trakcie dwuletniej pracy nad przygotowaniem do druku nowego, poprawionego i uzupełnionego wydania "Czarnej Księgi Cenzury PRL". Pierwszy list otrzymałem wkrótce po wizycie w NCK złożonej przeze mnie 31 maja 2007 roku i połączonej z konferencją prasową z udziałem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Kazimierza Ujazdowskiego wraz ze zdjęciami zrobionymi podczas tej konferencji. Pan minister Ujazdowski miał roztoczyć patronat nad tym projektem. Oto wspomniane listy z załącznikami:


...............................................................

Wieści kilka‏
Från: Krzysztof Noworyta (knoworyta@nck.pl)
Skickat: den 13 juni 2007 09:39:24
Till: Thomas Starski (kognit_gnos_@hotmail.com)
5 bifogade filer | Hämta alla bifogade filer (1293,9 kB)
UMOWA Cza...doc (32,5 kB), NDSC9830.jpg (320,6 kB), NDSC9913.jpg (302,1 kB), NDSC9998.jpg (311,1 kB), NDSC9954.jpg (327,5 kB)


Panie Tomaszu, witam serdeczenie!Mam nadzieję, że podróż przez Polskę była udana. Wiem od Jacka, że zrobił Pan niezłą trasę - od Nałęczowa aż po Wrocław. Niezwykła podróż!Załączam Panu kilka zdjęć z naszego spotkania. Z naszej strony bardzo dziękujemy za możliwość spotkania. Bardzo dziękuję za rozmowę.Cały mój dział jest pod niezwykłym wrażeniem spotkania z Panem. Odnośnie książki to nasz prawnik zapoznał się z umową i wedle jej opinii... z umowy nic nie wynika. Dlatego proponujemy następujące rozwiązanie.Rozwiązanie najbardziej czytelne i proste. W załączniku przesyłam propozycję oświadczenia jakie NCK zawrze z Panem, za stosowne honorarium oczywiście. Sens oświadczenia w skrócie mówiąc jest taki, że Pan dysponuje prawami do tych dokumentów ( w końcu to Pan przecież je przepisał i podał do druku).Proszę zatem o zaznajomienie się z oświadczeniem. Po ustaleniu szczegółów myślę, że powinniśmy podpisać oświadczenie i przystąpić do prac redakcyjnych.Dlatego już teraz będę bardzo wdzięczny za informacje o książce następujące:- ile ma stron (każdy z tomów)- w jakiej formie ma Pan materiał ( maszynopis? wersja komputerowa? inna wersja?) Co do samej redakcji to oczywiście bierzemy pod uwagę Pana sugestie i zapraszamy do napisania wstępu.[podkr.moje – T.S.] A jeszcze mam pytanie jak losy wywiadu dla Dziennika? Czy współpraca z Panią Renatą dobrze się układa? Czy dopełnili wszystkich niezbędnych autoryzacji? serdeczenie bardzo Pana pozdrawiam, jeszcze raz dziękuję za możliwość poznania Pana i rozmowy, takie rzeczy są niezwykle cenne Krzysztof Noworyta

-- Krzysztof Noworyta
Kierownik Działu Programowego
Narodowe Centrum Kultury
ul. Senatorska 1200-082 Warszawa
tel. (22) 2 100 116






No i ostatnie listy z tej korespondencji:


od Krzysztof Noworyta <knoworyta@nck.pl>
do tstrzyzewski7@gmail.com
data 21 lipca 2009 14:03
temat list
wysłana przez nck.pl


Drogi Panie Tomaszu,

Jesteśmy po finalnej odprawie dotyczącej wydania Księgi. Wszystkie materiały skompletowane. Grafik spisuje sie znakomicie i zamknięty mam skład i projekt graficzny okładki.
Dużo myśleliśmy nad przygotowanymi przez NCK, dr Romka i Pana wstępami. Po ich uważnej lekturze doszliśmy do wniosku, że najcenniejsze z naszego punktu widzenia wstępy, czyli Pana i dr Romka, powinny być mocniej różnicowane.
Tekst dr Romka to historiozoficzna analiza ukazująca proces rodzenia się cenzury i jej konsekwencje na życie społeczeństw. U Pana najcenniejsze zaś wydaje się to żywe i niepowtarzalne doświadczenie - moment decyzji i opis okoliczności jej towarzyszących. Zastanawialiśmy się czy dodany przez Pana szeroki współczesny komentarz natury politycznej nie przysłoni tego właśnie MOMENTU W HISTORII POLSKI - bo tak trzeba na to patrzec i taki jest realny wymiar i znaczenie wydania KSIĘGI właśnie dziś - kiedy wziął Pan na siebie to ogromne ryzyko i wywiózł Księgę a następnie ją opublikował. W długiej rozmowie doszliśmy do wniosku, że wiązanie tego z kontekstem publicystyczno-politycznym w jakim pisany jest Pana wstęp może wywołać inny skutek od zamierzonego. Sprawa personaliów zawsze wywołuje konflikty. Pamiętajmy, że myśląc o niej myślimy, o tym, że wydajemy ją "na zawsze" i nie traktujemy jako sezonowego hitu księgarskiego, ale ważnego świadectwa minionego okresu. Dobre przyjęcie Księgi otwiera perspektywę dodruku nakładu i dostarczania jej do bibliotek, tak aby jak największa liczba ludzi, szczególnie młodych.
Niech tym co poniesie KSIĘGĘ CENZURY PRL będzie rzetelna wykładnia historyczna i poruszające świadectwo Pańskiego bohaterstwa - takie dwa wstępy. Reszta... czytelnik, który sięgnie po Księgę, z pewnością sam zacznie zadawać pytania. Księga wywoła dyskusję. Dobre przyjecie Księgi, otwiera pole do debaty.

Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o możliwosc przemyślenia wstępu i załączenia do Księgi tekstu, który opowie o okolicznościach wywiezienia Księgi, Pana motywacjach. Przychylam się również do Pana pomysłu, włączenia do Księgi Pana DEKLARACJI z roku 1979, zaczynającej się od słów Ja, Tomasz Strzyżewski (co zresztą wynika z naszej umowy)

uprzejmie proszę o odpowiedź

łączę wyrazy szacunku,

Krzysztof Noworyta

--
Krzysztof Noworyta
Dział Programowy
Narodowe Centrum Kultury
ul. Senatorska 12 00-082 Warszawa
22-2-100-116
........................................................................................


Od: Tomasz Strzyżewski <tstrzyzewski7@gmail.com>
Data: 22 lipca 2009 13:02
Temat: Re: list
Do: Krzysztof Noworyta <knoworyta@nck.pl>


Panie Krzysztofie,

Kategorycznie odmawiam podporządkowania się CENZURZE! Ja przecież CENZURZE zadałem cios! Jakże mógłbym w ogóle zgodzić się na coś podobnego? Nie zgadzam się na jakiekolwiek "ingerencje cenzorskie" w mojej przedmowie. NCK nie miało do niej przez dwa ubiegłe lata żadnych uwag czy zastrzeżeń. A tu tak nagle... i akurat teraz? Specjalnie się jednak nie dziwię, iż system drążków i sznurków uruchomiony został właśnie teraz, po ukazaniu się w lipcowym numerze Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej artykułu Justyny Błażejowskiej. I nie mam raczej wątpliwości, w czyich rękach mogą tkwić ich końce. Przepraszam za ten kolokwializm, ale w tak niezwykłych okolicznościach mam chyba prawo go użyć.

Do decyzji, którą podjąłem w sierpniu 1975 roku, przyczyniło się w znacznym stopniu moralne oraz intelektualne uczucie wstrętu wobec wszystkiego, co stanowi dławienie swobody myśli i dostępu do informacji. Uczucie to towarzyszyło mi już od dawna, na długo jeszcze przed momentem trafienia do GUKPPiW [nie do "Urzędu Cenzury" (!) - podkreślam], o istnieniu którego nie wiedziałem, tak jak nie wiedziała o nim zdecydowana większość polskiego społeczeństwa. Jeśli więc NCK postanowi nie zamieszczać mojej przedmowy w nowym wydaniu Księgi, to niech sobie tak czyni, tylko już bez mojego "maczania palców" w tym przedsięwzięciu - tzn. bez informowania czytelnika o moim udziale w pracach nad tą publikacją. Proszę też, aby w takim przypadku NCK nie wykorzystywało informacji zawartych w mojej przedmowie i nie cytowało żadnych jej fragmentów. Zamierzam bowiem - w takim przypadku - opublikować ją gdzie indziej. Proszę też nie przysyłać mi przewidzianych umową 50. egzemplarzy książki. W powstałej sytuacji nie będę już nią zainteresowany i do związków z nią nie będę się przyznawał.

Przy okazji wyjaśniam, że jeśli powstał pomysł włączenia mojego oświadczenia z 1977 roku do Państwa publikacji, to nie zrodził się on w mojej głowie. Tekst ten został zresztą sformułowany wadliwie i skrótowo z powodu telefonicznych ponaglań E. Smolara. Co do kontekstu publicystyczno-politycznego oraz sprawy personaliów - absolutnie się z Panem nie zgadzam. Istnieje bowiem wyraźny merytoryczny związek pomiędzy reakcją tych ludzi oraz całego ich środowiska na moją demaskację a zawartością tej książki. Reakcja ta zawiera elementy zjawiska, którym była i nadal jest jeszcze zdemaskowana przeze mnie w 1977 roku cenzura.

Dziękuję Państwu za współpracę i życzę sukcesów

Z poważaniem

Tomasz Strzyżewski

............................................................................................

W dniu 23 lipca 2009 17:46 użytkownik Tomasz Strzyżewski <tstrzyzewski7@gmail.com> napisał:


Panie Krzysztofie,
w uzupełnieniu do mojego ostatniego mejla chciałbym przytoczyć fragment listu, który otrzymałem przed chwilą od dr-a Zbigniewa Romka. Podobne opinie dotarły do mnie od kilku jeszcze innych przedstawicieli środowiska uniwersyteckiego w Polsce.

Łączę pozdrowienia

Tomasz Strzyżewski

To jakaś paranoja, że wydawca zmusza Pana do zmiany już przyjętego wstępu. Rozumiem Pana oburzenie, też jestem skłonny sądzić, że motywy pisma pana Noworyta są natury politycznej. W swoim wstępie burzy Pan cukierkową tradycję PRL-owskiej opozycji, która stara się przedstawić jej działaczy jako ludzi tylko szlachetnych, kierujących się tylko dobrymi intencjami. Nie wiem jednak czy Pan dobrze robi schodząc z pola walki. Może skoro są to Pana materiały warto postawić warunki: „drukujecie Księgę z moim wstępem albo wcale, warunki umowy zostały zerwane wycofuję zgodę na druk całości” ? Tak sobie myślę, może naiwnie, że takie ultimatum spowodowałoby pozytywny skutek: wydrukowanie książki i Pana wstępu bez zmian. Jeżeli nie po dobroci jest jeszcze droga prawna, są prawa autorskie, nie wiem w jakim stopniu można mówić o prawach autorskich do materiałów które Pan wywiózł (według mego mniemania skoro je Pan przepisał i opracował do wydania, nie znam się na tym ale to już sprawa prawnika. Proszę się nad tym zastanowić. Działam tu trochę wbrew swemu interesowi ale nie lubię tego typu podchodów i brzydzi mnie mania ulegania naciskom możnych tego świata. Szkoda Pana olbrzymiej pracy a i szkoda by to co Pan napisał we wstępie poszło w zapomnienie. Jest wprawdzie Pana „Matrix” ale Księga zapewne będzie miała większy krąg czytelników. Argumenty, że robi Pan we Wstępie polityczne aluzje do współczesności i że to (w rozumieniu pana Noworyta) nie jest warte zachowania w pamięci potomnych, są chybione. Taka była historia, przeżył Pan i doświadczył to co opisał, ma Pan jako świadek historii, dodam znaczący świadek, udokumentować swe odczucia, tym bardziej jeżeli one się nie zgadzają z lansowaną w mediach wersją wydarzeń. Że sprawy związane z wydaniem pierwszej Księgi były takie jak były, niech się wstydzą winni takiego toku rzeczy. Pan pisze wprost o motywach ich postępowania i ma Pan do tego prawo! Że ktoś będzie czuł się obrażony? Trudno, ale przecież to jest Pana tekst nie pana Noworyta, Pan bierze za niego pełną odpowiedzialność. Szum medialny, dochodzenie dziennikarzy dlaczego Pan tak napisał, świetnie, dowiemy się o historii współczesnej czegoś nowego, poznamy nową wersję działań pewnych ludzi z opozycji, niech odpowiedzą, przedstawią swoją wersję, wytłumaczą się ze swych działań i powiązań, będzie okazja do konfrontacji, do sporu, do twórczego intelektualnego fermentu, i refleksji nad złożonością minionych lat. Efektem tego będzie poważna refleksja o tamtych czasach a nie cukierkowo prezentowana przeszłość. W pełni się z Panem zgadzam, ze jest to współczesny przejaw funkcjonowania cenzury. Tyle, że w PRL nie było szans by z nią walczyć ale dzisiaj...?
.....................................................................................

Od: Tomasz Strzyżewski <tstrzyzewski7@gmail.com>

Data: 28 lipca 2009 10:29
Temat: Re: ze Sztokholmu
Do: Krzysztof Noworyta <kryfonow@gmail.com>



Panie Krzysztofie,

to przecież Państwo sami zaliczyli mnie w poczet "świadków historii". Nie sądziłem jednak, że chodziło Państwu o "świadka"... niemego. Otóż po 32. latach powtarza się ten sam scenariusz, co wtedy, gdy zrealizowany został przez środowisko panów Smolarów. Tym razem dzieje się to jednak w wykonaniu państwowej instytucji, zajmującej się kulturą w niepodległej już Polsce. Wtedy też zmuszony zostałem do opublikowania własnego wstępu do "Czarnej Księgi Cenzury PRL" gdzieś indziej (21 numer "Aneksu"). Stąd te moje mdłości. Poza tym, cóż za absurdalny dysonans! W nowym wydaniu "Księgi" usiłuję jedynie zaprezentować własne "dzieło", którym jest przecież zdemaskowana przeze mnie cenzura PRL, a tu tymczasem... ? Scenariusz zrealizowany przez panów Smolarów i tak już zniszczył mi życie osobiste i pośrednio doprowadził do samobójczej śmierci (przed dwoma laty) mojego syna Tomasza. Czy muszą mi Państwo o tym wszystkim przypominać? Ta obstrukcyjna reakcja ze strony ANEKSu spotkała mnie wtedy, gdy się Pan jeszcze - Panie Krzysztofie - nie narodził. Jak Pan sądzi, jak ja mogę się teraz czuć?

No, ale... ad rem! Dlaczegóż to dopiero teraz - po dwóch latach - pojawiają się te obiekcje? Dlaczego akurat po ukazaniu się artykułu Justyny Błażejowskiej w lipcowym numerze "Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej"?

Dr Zbigniew Romek, którego osobiście bardzo cenię i szanuję, przekonał mnie do podjęcia rozmowy z NCK. Sam się już zresztą w nią zaangażował. Cytuję fragment jego wczorajszego listu do mnie (podkreślenia moje):

(...) Dzwonił do mnie wicedyrektor NCK i starał się mnie przekonać o ich racjach. Mówił miej więcej tak: że wydawnictwo jest naukowe, NCK działa pod auspicjami ministerstwa kultury i nie chce politycznych rozgrywek. Pana tekst potraktowano jako publicystykę polityczną a nie relacje świadka. Powtórzyłem swoje argumenty o „cukierkowej historii polskiej opozycji”, którą stara się dziś przedstawiać (tak jak to czyniono w epoce Gierka) tylko w korzystnym świetle, mówiłem, że ma Pan prawo czuć się zawiedzionym postawą emigracji w tamtym czasie i ma Pan pełne prawo by to opisać! Nie miałem w pamięci Pana tekstu i w rozmowie zgodziłem się z moim rozmówcą, że w tekście wstępu nie są potrzebne jakieś współczesne aluzje polityczne. Po telefonie raz jeszcze uważnie przeczytałem Pana tekst i ze zdumieniem (wobec tego co mówił mi wicedyrektor) stwierdziłem, że BRAK W NIM WSPÓŁCZESNYCH ALUZJI politycznych, że ściśle trzyma się Pan tematu okoliczności opublikowania Księgi i tego jak potraktowały Pana środowiska emigracyjne, daje Pan swą diagnozę - dlaczego. Wszystko na temat, bez aluzji i publicystycznych wycieczek, ot Pana analiza i tyle. Co więcej unika Pan wszelkich nazwisk (dwa wymienia Pan na 6 stronie – może ostatecznie nawet i z nich można zrezygnować – jeżeli oczywiście Pan to uznana za możliwe). O CO TU CHODZI?
Rozmówcę prosiłem by z Panem szczerze porozmawiał, dlaczego NCK boi się opublikować Pana tekst, by dojść do jakiegoś kompromisu i doprowadzić do wydania księgi z Pana wstępem. Ale teraz widzę, że nie chodzi o jakieś sprawy personalne (rzekomych aluzji do współczesnych spraw tam nie ma!) ale o generalia i o Pańska krytyczną ocenę postaw części dziś wpływowych ludzi emigracji (choć w tekście Pan ich z nazwiska nie wymienia). Pisze Pan o współcenzurowaniu przez dziennikarzy materiałów, co ja też stwierdziłem w swych badaniach i próbie takiego przedstawiania cenzury jako instytucji odpowiedzialnej za wszystko, z drugiej niewinnych twórców walczących z reżimem. Oczywiście to nie jest prawda. Czy chodzi o to by taki model widzenia cenzury zachować? Jeśli tak, to żaden kompromis nie jest tu możliwy!
Nadal uważam i swego zdania nie zmieniam, że ma Pan prawo, ba nawet obowiązek opisać co się działo z Panem i z tekstem po przybyciu do Szwecji. Ma Pan prawo przedstawić swa analizę sytuacji i przyczyny dla których został Pan zmarginalizowany i zlekceważony w środowisku emigracyjnym. Nikt nie ma obowiązku by Panu wierzyć ale nie można Panu odmawiać prawa by swoje argumenty Pan przedstawił i opisał. Ktoś, kto tak myśli, musi czuć się niepewnie, czuć że nie będzie potrafił z Panem otwarcie dyskutować i przedstawić rzeczowych kontrargumentów by bronić swego stanowiska. (...)

.........................................................
Jedyną zatem zmianą, na jaką mogę się zgodzić, jest sugerowane przez prof. Romka usunięcie dwóch nazwisk na stronie szóstej Przedmowy

Z poważaniem

Tomasz Strzyżewski

...............................................................................

Kilka jeszcze uwag do wypowiedzi, które w filmie Grzegorza Brauna padły z ust E. Smolara i dyrektora K. Dudka.

Przede wszystkim muszę wyjaśnić na czym polega mój obecny konflikt z Narodowym Centrum Kultury. Konflikt ten ma – o dziwo – bardzo zbliżone podłoże do konfliktu, który już przed 32 laty towarzyszył publikacji zbioru dokumentów cenzury przez wydawnictwo „Aneks” w Londynie. Zbiór ten został przygotowany i opracowany przeze mnie w ciągu mojego 18. miesięcznego pobytu w krakowskiej delegaturze GUKPPiW (sierpień 1975-luty 1977). W delegaturze tej zostałem zatrudniony na stanowisku radcy w skutek niezwykłego splotu życiowych okoliczności. To radcami, nie zaś „cenzorami” nazywali się merytoryczni pracownicy tego urzędu, których dziś w tak hipokrytycznie dystansujący sposób nazywa pan Smolar (podobnie jak i całe środowisko, z którego się Smolar wywodzi, które to przecież środowisko samo ten urząd do życia powołało, które z urzędem tym współpracowało i któremu urząd ten służył przez cały czas trwania PRL) właśnie... „cenzorami”.
W sensie merytorycznym „radcy” z GUKPPiW byli oczywiście cenzorami ale cenzorami w takim samym sensie byli również redaktorzy, dziennikarze, publicyści a nawet twórcy kultury czy artyści. Widać niestety, że dyrekcji NCK chodzi o to, aby solidarnie z tym postpeerelowskim środowiskiem, utrwalać fałszywe wyobrażenia na temat roli GUKPPiW w funkcjonowaniu mechanizmów cenzury w mediach PRL. W III RP jak wiadomo te postpeerelowskie elity dzięki umowom wynegocjonowanym przy Okrągłym Stole utrzymały się zarówno w obrębie władzy formalnej (państwowej), jak i w obrębie WŁADZY CZWARTEJ. Temu fałszywemu obrazowi rzeczywistości (można go nazwać Matrixem) przeczy – oraz trwaniu jego może zagrażać – treść napisanego przeze mnie wstępu.

Próbie ocenzurowania wstępu mojego autorstwa służy motywacja, która oparta jest na przesłankach z gruntu fałszywych. Jest ona dziś taka sama, jak ta sprzed 32 lat. Twierdzi się bowiem wbrew faktom, że prezentowany w obu wydaniach zbiór dokumentów nie stanowi plonu mojej twórczej pracy lecz że powstał on wskutek: 1. ich "kradzieży", jak do niedawna jeszcze głosił E.Smolar oraz Adam Michnik w GW; lub też 2. w skutek – jak to teraz w filmie głosi E. Smolar – ich skopiowania (stąd obraźliwy epitet „kopista” pod moim adresem) oraz ich przemycenia przeze mnie za granicę. To dlatego w obu przypadkach twierdzi się lub sugeruje, że zbiór tych dokumentów jest zbiorem najzupełniej przypadkowym. Wypowiadający się na ten temat w tym filmie Smolar celowo pomija fakt, że zbiór - opublikowanych przez „Aneks” w 1977 roku - dokumentów składał się tylko w jednej trzeciej z ręcznie przepisywanej przeze mnie „Księgi Zapisów i Zaleceń GUKPPiW”. Wszystkie te wprowadzające opinię publiczną w błąd informacje stanowią próbę pozbawienia mnie – naturalnego wydawałoby się – prawa do zaprezentowania przeze mnie czytelnikom mojego własnego dzieła. Intencją tych kłamliwych informacji jest, aby opinia publiczna nie dowiedziała się o prawdziwych okolicznościach powstania tego zbioru a tym samym ukrycie przed tą opinią istoty oraz sensu zjawiska cenzury, którą zdemaskowałem w 1977 roku. O tym bowiem traktuje mój wstęp. Skrócony opis tej wykonanej przeze mnie pracy nad przygotowaniem i opracowaniem zbioru dokumentów GUKPPiW znajduje się w haśle „Czarna Księga Cenzury PRL” na Wikipedii. Oto link do tego hasła: http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_Ksi%C4%99ga_Cenzury_PRL

Poza tym zawarta przeze mnie z NCK Umowa Wydawnicza mówi wyraźnie o zbiorze dokumentów opatrzonych moim wstępem. Również cała moja dwuletnia korespondencja z NCK potwierdza jednoznacznie, że mój wstęp został zamówiony i przyjęty (już w listopadzie 2007 roku) przez NCK. Przekazane mi w lipcu b.r. żądanie ocenzurowania mojego wstępu, było dla mnie prawdziwym szokiem.

Serdecznie pozdrawiam

TS
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum