Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

POD PRĄD (film o KPN) - Maciej Gawlikowski
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Plebanek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 180

PostWysłany: Wto Lut 16, 2010 2:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A propos pana Sawickiego - treść emaila, jakiego napisałem niedawno do p Sławomira Cenckiewicza:

Cytat:
Szanowny Panie!
Z dotychczasowych naszych rozmów, po tym jak unika Pan konkretnych odpowiedzi na moje pytania wnioskuję, że nie zna Pan życiorysu Leszka Moczulskiego ani teczek TW „Lecha”. Chyba słabo też zna Pan historię nurtu niepodległościowego (myli Pan nn z NN-em). W związku z tym opiera pan ciężkie oskarżenia wobec Moczulskiego tylko na relacjach kolegów. (Wyroki sądowe jak Pan sam wie w tych sprawach są mało wiarygodne) Wspomniał Pan o panu Sawickim. Czy chodzi o Wojciecha Sawickiego? Tego, który był asystentem zastępcy Rzecznika Interesu Publicznego, pana Krzysztofa Lipińskiego? A teraz jest jednym z wicedyrektorów w Instytucie Pamięci Narodowej (jeśli to nie przypadkowa zbieżność nazwisk)? Otóż pamiętam tego człowieka na procesie lustracyjnym Moczulskiego Rozmawiałem z nim na przerwie. Był przekonany, że oskarżenie jest prawdziwe i sprawa jest oczywista. Kiedy spytałem go, dlaczego ekspertyza grafologiczna wykazała, że podpis pod raportem „agenta” jest fałszywy – pan Sawicki krzywiąc się mówił: „… Był zdenerwowany, ale to jest jego podpis, to jest jego podpis…” Kiedy zapytałem, dlaczego w teczkach „Lech”-a nie ma nic o nurcie niepodległościowym, pan Sawicki sugerował że nn nie istniał, to tylko wytwór fantazji Moczulskiego…
Kiedy na kolejnej rozprawie zeznawali dawni działacze niepodległościowi: Restytut Staniewicz (który znał Moczulskiego od 1962r), Jan Dworak, Adam Wojciechowski (wszyscy na korzyść lustrowanego) pan Sawicki nie słuchał - pisał coś na laptopie. Kiedy indziej widziałem, jak pan Sawicki był bardzo zadowolony, kiedy Moczulski się zdenerwował…Widać było, że dyszy nienawiścią. Nie wierzę, że taki człowiek może obiektywnie napisać o „współpracy Moczulskiego z SB”. Szkoda też, że tacy ludzie zajmują ważne stanowiska w IPN i-e…

Pozdrawiam - Piotr Plebanek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ryszard Bocian



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 200

PostWysłany: Wto Lut 16, 2010 10:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Maćku!

Właśnie wróciłem z pokazu Twojego filmu w Krakowie. Bardzo poruszyłeś nasze emocje. Chyba o to chodzi w kinie?

Dzięki serdeczne,

_________________
Ryszard Bocian
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Wto Lut 16, 2010 11:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Maćku,

ja też byłem w Klubie "Imbir". Film znam, więc miałem czas skupić się na reakcji widzów (Ty większość czasu spędziłeś w sąsiedniej sali, bo paru znajomych wyciągnęło Cię na rozmowy, wychodząc zdaje sie z założenia, że w końcu film znasz Smile ).

Kilkudziesięciu widzów zebranych w sali w większości miało ponadprzeciętną wiedzę na temat najnowszej historii, stąd wychwytywali bezbłędnie niemal wszystkie aluzje, niuanse czy anegdotyczne sytuacje przedstawione w filmie. Wybuchali śmiechem, gdy Wałęsa opowiadał o tym, że Jaruzelski w 1989 roku "to już jest inny generał" albo gdy Ujazdowski w Sejmie w debacie nad projektem ustawy o Restytucji Niepodległości zapewniał (w 1992 roku!), że polski wymiar sprawiedliwości przeszedł głębokie zmiany i rozliczył się z dziedzictwem totalitaryzmu. Takich momentów było więcej.

Wszyscy, zarówno ci z KPN, jak i ci z NZS, oglądali film z wielką uwagą od pierwszej do ostatniej minuty.

Bili brawo, gdy Moczulski rozszyfrowywał w Sejmie skrót "PZPR", ale chwilę wcześniej, gdy mówił o głowie Andrzeja Słowika, uderzającej o ziemię, gdy ciągnęli go po ziemi klawisze w więzieniu, w sali była cisza, jak makiem zasiał. Muszę potwierdzić słowa Ryszarda Bociana - film wywołuje niezwykłe poruszenie chyba u każdego widza, niezależnie od jego politycznych poglądów.

Po filmie słyszałem bardzo pozytywne opinie o filmowych wypowiedziach Lityńskiego i Szeremietiewa. Bardzo dobrze odebrany został też profesjonalizm i komunikatywność komentarzy prof. Antoniego Dudka. Kilka osób podkreślało, że film wyjaśnił im wiele spraw, których nie rozumieli i odkrył wiele faktów, których nie znali..

Powszechne było też przekonanie, że "PiSowska telewizja filmu nie pokaże", gdyż rzeczywistą ofiarą prawdziwego obrazu KPN, który przedstawiłeś w filmie, są farbowani antykomuniści, którzy dużo mówią o niepodległości dzisiaj. Jak ktoś słusznie zauważył - "Rychło w czas! Spóźnili się o dobre ćwierć wieku!".

Gratulacje! Choć - niestety - będziesz pewnie ofiarą swojego sukcesu. Paru małych ludzi Ci tego doskonałego filmu nie daruje!

Smile

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lut 16, 2010 11:41 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

I jeszcze fragment dyskusji na FF:

Cytat:
Kuraś
(...)
Autora chyba nie trzeba przedstawiać: prócz chlubnej działalności w podziemiu w latach 80. (KPN w Krakowie) kilka lat temu pokazał oblicze Wydziału IV krakowskiej SB w filmie "Zastraszyć księdza" (m.in. o pobiciu x. Isakowicza-Zaleskiego przez "nieznanych sprawców" w 1985 r.).

Krótko potem zrealizował film "Fachowcy" - esbeckiej grupie brutalnie rozbijającej manifestację pod Wawelem A.D. 1987 r., z których niektórzy odnaleźli się w XXI w. w... Policji czy CBA.

Polecenia godny jest też "półkownik": "Errata do biografii - Władysław Broniewski", który został po jednej emisji "leżakiem", bo odezwał się, grożąc procesami, potomek psychiatry, który to psychiatra więził w kierowanym przez siebie szpitalu znakomitego poetę, co oczywiście nie mogło się dziać bez udziału MBP.
("Erraty" o Słomczyńskim nie widziałem, więc się nie wypowiadam).

W 2008 r. Gawlikowski popełnił tekst o Jacku Żabie ("Tygodnik Powszechny"), którego sprawę (Żaba został oskarżony o terroryzm) prowadził ekspert PO w komisji ds. nacisków por. Stachowicz, były esbek. Po tej publikacji esbecki fachura zrezygnował z tej funkcji.
(...)


Cytat:

Consolamentum
Widzialem ten film, swietny! Aczkolwiek radykalnym pisofilom odradzam...

W telewizji go pewnie nie puszczą, PiS-owcy nie pozwolą. A szkoda, bo młody Ujazdowski pyszny. Kaczyński też dobry.:-)

* * * *
Dodam natomiast, że w filmie jest ciekawy, podobno nigdy dotąd nie publikowany tekst Wałęsy o towarzyszu generale. Aż gryzie w uszy, choć dziś nie dziwi.

Sie zobaczy, zkolei ja wolalbym w tej sprawie okazac sie zlym prorokiem i odszczekac jakby co.:-) Generalnie cieszy mnie w tym filmie, ze pokazuje jeszcze jedna perspektywe historyczna, inna od jedynie slusznej. Maciek pokazuje tez dluzszy fragment z rozszyfrowaniem PZPR przez Moczulskiego, to sprawia, ze jasna sie staje jego wscieklosc, gdy wypowiadal te slowa. A zobaczyc ryja Siemiatkowskiego chwile pozniej - bezcenne.:-)


Cytat:
Kuraś
Wg mnie ta wypowiedź w Sejmie Moczulskiego mogła być jednym z powodów dla którego wszyscy esbecy wezwani na świadków w procesie lustracyjnym Moczulskiego jak jeden mąż zeznawali przeciw niemu (rzecz bez precedensu, bo w innych procesach esbemani postępują zgodnie ze swym mafijnym kodeksem).


Cytat:
Kuraś
Zasadniczo i pobieżnie też go widziałem :-)

Powitanie Michnika przez Kiszczaka - miodzio. Nie chodzi mi o serdeczność i rzucanie się w objęcia, ale o to co obaj powiedzieli, a co można usłyszeć, bo kamera była dość blisko.

Lityński - zaskoczył mnie pozytywnie. Jeśli KOR-wcy nie ogłoszą go faszystą to będzie git ;-)

Wypowiedź Bolka o Wolskim zdeka szokująca.

Jest tam naprawdę wiele dobrego materiału do historii Polski - tej niezakłamanej, politycznie niepoprawnej.


Cytat:
Nurni(anonimowo)
Wszystko to prawda, ale jakos tam bardzo odwaznemu Moczulskiemu zabrakło odrobiny odwagi gdy pojawil sie FAKT ze kiedys tam wielgusował.

Ogladalem film do konca ciekaw kiedy beda sceny z nocnej zmiany no i patrze... pojawily sie.
Fajnie, ale nie pojawila sie ta ktorą zapamietam juz na zawsze kiedy to motorem calej narady nie byl Bolek, Niesilowski, Tusek czy Pawlak. Byl nim szef KPN.
"Jeśli lewica wstrzyma się od głosowania, to nam wystarczy" - powiedzial pan Moczulski.

Okazuje sie ze była wowczas w sejmie i "lewica". I to widac inna niz ci ktorych Moczulski nazwał "platni zdrajcy pacholki rosji".

Slowem, dziwne ze czlowiek o takiej karcie (swietne i wlasciwie szerzej nieznane kulisy procesow Moczulskiego) dal tak strasznie dupy. Jesli nawet byly to tylko gry z SB w latach 70-tych, co zdaje sie sugerowal Antoni Dudek, to do tego epizodu nalezalo sie przyznac - nazwac go udanym czy niedudanym i kropka. Jak dowodzil Dudek SB nie mogla tak pozniej przeczolgiwac swojego agenta.

I tak ogladajac ten film pomyslalem sobie ze wowczas w 1992 roku dosc odwazna decyzja Moczulskiego mogla wszystko zmienic.

Szkoda.


Cytat:
Mirosław
Po obejrzeniu filmu nasuwa się nieodparcie wrażenie manipulacji, ale jego adresatem jest Jacek Kurski, który w swoim filmie zupełnie pominął wątek szantażowania KPN teczkę TW "Lecha" oraz cyniczne wykorzystanie lustracji przez Olszewskiego i Macierewicza do ratowania nieudolnego rządu i do stworzenia fałszywej legendy, z której - jak słusznie zauważył Szeremietiew w filmie - Olszewski i Kaczory żyją do dziś.

Manipulacja Kurskiego polegała też na tym, iż nie wspomniał zarówno o tym, co było kilka miesięcy wcześniej, a więc o postawie niemal całego Sejmu (koalicja od Lecha Kaczyńskiego z PC i Kazimierza Ujazdowskiego z UD, po Ryszarda Bugaja z UP i Aleksandra Krawczuka z SLD!!!) w debacie nad KPNowskim projektem ustawy o Restytucji Niepodległości, jak i o tym co było w latach 80. - kto w czasach PRL miał odwagę siedzieć w więzieniu za dopominanie się niepodległości a kto chciał reformować socjalizm i przy okrągłym stole i w Magdalence zawierał "historyczny kompromis" z PZPR.

Jeżeli Moczulski nie współpracował z SB, choć być może prowadził z nimi jakąś grę, to nie bardzo rozumiem tezę Nurniego, że "wowczas w 1992 roku dosc odwazna decyzja Moczulskiego mogla wszystko zmienic".

Jesteśmy dużymi dziećmi, Kaczyńskich znamy dziś lepiej, niż w 1992 roku i wiemy, że jedyną w zasadzie sferą, w której są skuteczni, to sfera haków,oskarżeń i podejrzeń. Już widzę, jak po deklaracji Moczulskiego, że grał z bezpieką Kaczyńscy rzucają mu się na szyję i zawierają z nim koalicję. :)

Mnie przekonują słowa Moczulskiego na końcu filmu - "Jeżeli ktoś uważa, że ja przez ten cały czas byłem agentem, to jest idiotą lub kanalią". Bo droga życiowa Moczulskiego (prawdziwie pokazana w filmie) jest wiarygodna, szczera i jednoznaczna. Powiedzieć dziś można wszystko, specjaliści od pijaru potrafią to przekonująco opakować, ale swojego przeżytego życia się nie zmieni. Jeżeli świadectwo życia Moczulskiego kogoś nie przekonuje, to nic go nie przekona.


Cytat:

Nurni (anonimowo)
Ujazdowski faktycznie był mocny.

Do rzeczy.
Oczywiscie nie wiem czy pisowska telewizja pokaze bo to taka sama zagadka jak wowczas gdy telewizja byla farfałowska.

Dokument przy wszystkich uwagach zdecydowanie wart obejrzenia.

Dalej.

Jestem przekonany ze to jednak nie byly drobiazgi ale swiadoma wspolpraca z SB. Przerwana gdy okazalo sie ze nie tedy droga. Zemsta czerwonego byla sroga.
O ile sposob w jaki komunisci traktowali Moczulskiego jest dowodem na to ze on sie im zwyczajnie urwał i robil potem juz swoje, to paniczne zachowanie w gabinecie Bolka sklania raczej do opinii ze dosc przyjazne Moczulskiemu komentarze (o epizodach, o jakiejs wyrafinowanej grze z SB) biorą sie z myslenia zyczeniowego. Twierdze ze wspolpraca byla zupelnie swiadoma a zerwana zostala dopiero wowczas gdy LM uswiadomil sobie ze wiecej korzysci z tego ma SB-cja niz on sam.

I teraz tak.
Co zrobic gdy wiadomo ze KPN to przede wszystkim ludzie bardzo ideowi, prawdziwi antykomunisci. Przedstawiac im dokumenty zastane w archiwach MSW na temat swego szefa czy nie robic tego. Ktos zna dobra odpowiedz na to pytanie?

Co mialem na mysli mowiac o odwaznej decyzji Moczulskiego. Przyznanie sie ze był agentem, porzucil wspolprace i zapalacil za to wielką cenę. Kropka.

Ale oznaczaloby to porzucenie pewnego mitu, mitu prawdziwego antykomunisty. Te 80 (napisac Wam slownie te cyfre by lepiej podziala na wyobraznie?) spotkan z oficerami prowadzacymi to jednak calkiem sporo.

Fragment orzeczenia sadu (nie podaje tego jako dogmatu z ktorym dyskurtowac nie wolno, podaje bo jest bardzo precyzyjnym opisem zyciorysu LM):

"Nie ma na to wprawdzie jednoznacznych dowodów, ale uznajemy, że po 4 kwietnia 1977 r. lustrowany przestał być TW „Lech” i przeszedł zdecydowanie do opozycji."

I to jest prawdziwe stwierdzenie. Po 77 roku Moczulski szkodzil jak umial pracodawcom swoich oficerów prowadzących.

* * * *
Jeszcze jedno. Piszesz:

"Mnie przekonują słowa Moczulskiego na końcu filmu - "Jeżeli ktoś uważa, że ja przez ten cały czas byłem agentem, to jest idiotą lub kanalią".

To prawda. Jesli ktos uwaza ze LM PRZEZ CALY CZAS był agentem to faktycznie musi byc idiotą.

Pan Moczulski wyraził sie tu bardzo precyzyjnie.


Cytat:
cuchno
"Te 80 (napisac Wam slownie te cyfre by lepiej podziala na wyobraznie?) spotkan z oficerami prowadzacymi to jednak calkiem sporo"

A skąd wiesz, że 80?
Skąd wiesz, że były to spotkania "z oficerami prowadzącymi", skoro jedynym dowodem są notatki pisane przez ubowców?
Gdyby były podpisy, napisane donosy, pokwitowania, zobowiązanie do współpracy...
Gdyby chociaż zobowiązanie do zachowania rozmowy w tajemnicy!
A tu nic.

Cytat:

Nurni (anonimowo)

Policz, ja policzylem na biegu. Mozliwe ze nie 80 ale 78. Albo 82.

http://www.glos.com.pl/Archiwum_nowe/Rok%202005/16-17-18/strona/moczulski.html

I wszystkie zmyslone, prawda?


Cytat:
cuchno

Na forum Polonus jest dokładne omówienie tego tekstu.
Warto przeczytać.
Trybuna Ludu wysiada przy specach z Głosu. Specach od mokrej, ubeckiej roboty.


Cytat:
Mirosław

Nurni (z całym szacunkiem) napisał:

"Jestem przekonany ze to jednak nie byly drobiazgi ale swiadoma wspolpraca z SB. Przerwana gdy okazalo sie ze nie tedy droga. (...) Twierdze ze wspolpraca byla zupelnie swiadoma a zerwana zostala dopiero wowczas gdy LM uswiadomil sobie ze wiecej korzysci z tego ma SB-cja niz on sam".

To kwestia Twojej wiary (jak rozumiem opartej na tekście Piotra Bączka w "Głosie"). Prof. Dudek (który widział papiery TW "Lecha") oraz Szeremietiew (dziś daleko od Moczulskiego, ale znali się od 1972 roku) są przekonani, że to była gra.

Ubecja nadała SORowi rozpracowującemu LM kryptonim "Oszust", co wskazuje, że uważała, że ich oszukał. Najwyraźniej odnosi się to do okresu rzekomej współpracy (gdyby uważali, że autentycznie współpracował, a potem się urwał, to pewnie nazwaliby go 'zdrajca", albo jakoś podobnie).

Ważny jest argument psychologiczny - czy ktoś, kto rzeczywiście współpracował z SB byłby w stanie doznać aż takiej przemiany (i to niemal z dnia na dzień), że z kapusia przeistoczyłby się w najgroźniejszego wroga systemu, którego uwięzienia domagał się kilkakrotnie Breżniew w rozmowie z Kanią? Nie wierzą w taką przemianę wrogowie LM, gdyż twierdzą, iż po "zerwaniu współpracy" nadal współpracował :) Albo, albo. Albo LM był kapusiem a w takim razie cała jego późniejsza walka z komuną, 6 lat więzienia, procesy, naciski Breżniewa - wszystko to, co pokazano w filmie, było maskaradą, albo LM autentycznie walczył z komuną w czasach PRL a w takim razie jego "współpraca" z SB była grą, wyprowadzeniem bezpieki w pole, oszustwem.

Powołujesz się na wyrok sądu lustracyjnego. I znowu musimy zadać sobie pytanie o to, kto go wydał, czy ludzie, którzy wyrokowali w tej sprawie są wiarygodni?

Przypomnijmy, że o autolustracje wystąpił sam LM (nie musiał tego robić) w roku 1999. Był pierwszą osoba, która skorzystała z takiej możliwości.

Postępowanie lustracyjne trwało 9 lat (do 2008) i było najdłuższym tego typu postępowaniem w Polsce. Było tez jedynym chyba postępowaniem lustracyjnym, w którym oficerowie SB zamiast bronic swego "podopiecznego" zgodnie go obciążali...

Pierwszy wyrok był uniewinniający. Uchylił go w II instancji sąd, któremu przewodniczył sędzia Kaniok (ten sam, który selekcjonował materiały do procesu).

Kolejny wyrok (trzeci już) w tej sprawie był dla LM niekorzystny. Składowi sędziowskiemu przewodniczyła sędzia Mojkowska. Prezydent Kaczyński przy okazji lustracji Zyty Gilowskiej przypomniał, że Mojkowska jest córką redaktora b. naczelnego Trybuny Ludu i że to mogło mieć wpływ na jej orzeczenia. http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/prezydent_tylko_analizowal_zyciorys,789226,2943

W drugiej instancji ten wyrok zatwierdził skład pod przewodnictwem sędziego Kanioka (który w sprawie LM występował trzy razy, za każdym razem wdoprowadzając do niekorzystnych dla LM rozstrzygnięć).

Kim jest sędzia Kaniok, jakie ma poglądy? - To ten sam sędzia, który niedawno przewodniczył składowi sądu w sprawie dot. zamordowania Grzegorza Przemyka. Sędzia Kaniok uznał, że skatowanie Przemyka na komisariacie nie było zbrodnia komunistyczną - http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt1332.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

Piąty wyrok w tej sprawie wydał Sad Najwyższy, który jednak nie badał już sprawy merytorycznie, tylko formalnie i uznał m.in., że fakt, iż w jednej sprawie ten sam sędzia występował w trzech rolach nie jest złamaniem prawa.

Jeżeli więc powołujesz się na wyroki sądu lustracyjnego, to powołujesz się na opinie ludzi takich jak Mojkowska lub Kaniok i uznajesz ich za wiarygodnych. Ale dlaczego Kaniok orzekający w sprawie Moczulskiego jest dla Ciebie wiarygodny a ten sam Kaniok orzekający w sprawie zamordowania Przemyka pewnie nie?



Cytat:
Kuraś
Ja mam pytanie dotyczące poszukiwań śladów ew. działalności TW "Lecha" w aktach osób rozpracowywanych przez SB.

Czy sprawdzano w SOR-ach tych osób wskazanych m.in. w artykule Bączka czy są tam wzmianki o informacjach od "Lecha", czy są tam notatki oficerów o takich informacjach, oceny jakości tych informacji? Czy są polecenia do wykonania określonych czynności przez "Lecha" od oficerów prowadzących te SOR-y? Jeśli tak to czy zgadzają się stopnie, wydziały, pieczątki i nazwiska oficerów SB i czy zgadza się paginacja?


Cytat:
Mirosław

Kuraś napisał:

"Czy sprawdzano w SOR-ach tych osób wskazanych m.in. w artykule Bączka czy są tam wzmianki o informacjach od "Lecha"."

Wchodzimy w szczegóły, które - uwierz mi (nad teczkami
"Lecha" spędziłem wieleset godzin) niewiele wyjaśniają, lecz mnożą wątpliwości.

Np. mówi się, że nie można było fałszować teczek, bo każdy meldunek był kopiowany co najmniej w dwóch egzemplarzach - jeden szedł do teczki pracy agenta, a drugi do teczki "obiektowej". Tymczasem w przypadku "Lecha" jest tak, że jego meldunki (spisywane przez oficera prowadzącego na podstawie ustnych relacji i niepodpisane przez "Lecha") są tylko w teczce pracy "Lecha". Teczka Barańskiego (którego te meldunki miały dotyczyć) została zniszczona, a więc brak materiałów porównawczych.

Z kolei w SOR "Dziadek" (który dotyczył gen. Romana Abrahama, po którym LM przejął kierownictwo nurtu niepodległościowego) jest meldunek "Lecha", którego jednak nie ma w teczce pracy "Lecha" (choć przecież powinien być).

Obok Abrahama i Barańskiego LM znał mnóstwo innych osób z opozycji, m.in. wspomnianego Szeremietiewa (od 1972 roku). Ani w teczce "Lecha", ani w SORze dot. Szeremietiewa nie ma żadnych informacji na temat znajomości LM z RSz w 1. połowie lat 70.

LM od 1973 prowadził półjawną udokumentowaną działalność opozycyjną (tu są szczegóły - http://pl.wikipedia.org/wiki/Leszek_Moczulski ) W teczce "Lecha" nie ma śladów tej działalności.

Kuras napisał:
"Czy są polecenia do wykonania określonych czynności przez "Lecha" od oficerów prowadzących te SOR-y?"

Z uporem maniaka przez wiele lat zadaniują "Lecha" na Barańskiego, mimo, że z informacji, które miała SB wynika, że wiedzieli, iż LM ma kontakty ze środowiskiem poAKowskim. Widać kombatanci AK nie interesowali SB :)

"Czy zgadzają się stopnie, wydziały, pieczątki i nazwiska oficerów SB i czy zgadza się paginacja?"

Stopnie, wydziały, pieczątki i nazwiska się zgadzają. Paginacja była kilkakrotnie zmieniana. Teczka "Lecha" była wielokrotnie rozszywana i zszywana (także po 1989 roku :) ). Kartki mają podwójne a nawet potrójne paginacje. Wniosek LM o zbadanie wieku papieru, na którym pisane były przez maszynistki MSW meldunki "Lecha" sąd odrzucił (w Niemczech takie badania to standard).

Żaden meldunek nie jest podpisany ręką LM (choć w jednym z przypadków jeden z dwóch biegłych powiedział, że istnieje mały stopień prawdopodobieństwa, że podpis złożył LM, zakładając, że sfałszował swój własny podpis :) ). Dla sądu decydujące były jednak zeznania SBmanów, którzy oświadczyli, że LM złożył ten podpis przy nich :) .

I tak w kółko możemy sobie te materiały analizować - nic z tego nie wynika. Ludzie typu Bączek lub Sawicki wszystko zinterpretują na niekorzyść LM, który nie jest w stanie udowodnić, że nie był wielbłądem.

Moim zdaniem decydująca jest droga życiowa LM (która pokazano w filmie), to jak traktowała go SB czy władze ZSRR - to jest coś, czego nie można sfałszować.

LM ma rację - jeżeli ktoś uważa, że był on agentem, to jest idiotą lub kanalią.




http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3245834#p3251361


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Sro Lut 17, 2010 11:43 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lut 17, 2010 9:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na stronie Leszka Jaranowskiego zdjęcia ze spotkania i entuzjastyczna opinia o filmie - http://www.polonus.mojeforum.net/post-vp5248.html#5248
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lut 17, 2010 1:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dyskusja na blogu Freemana o filmie i o KPN:

Cytat:
MarkD pisze...

To nie takie proste z Moczulskim. W tej sprawie rozmawiałem ze Stańskim i Szeremietiewem.


Freeman pisze...

Nie mówię, że to takie proste. W filmie Szeremietiew akurat uważa, że Moczulski nie kapował.
Pozdro!

Maciej_Gawlikowski pisze...

Dzięki za recenzję. Spłoniłem się :-)

Jeśli chodzi o Szeremietiewa i Moczulskiego, to warto wiedzieć, że panowie znają się od 1972 roku, od początku znajomości razem konspirowali przeciwko komunie, Moczulski wciągnął Szeremietiewa do nurtu niepodległościowego.

Służba Bezpieczeństwa odnotowała w licznych raportach i opracowaniach, że ich znajomość rozpoczęła się w roku... 1977!

To znaczy, że przez pięć lat rzekomej współpracy z SB, Moczulski "zapomniał' donieść na Szeremietiewa :-)))
Takich kwiatków jest w tej historii duużo więcej.

mirk33 pisze...

Pozwolę sobie uzupełnić linki do tej bardzo ciekawej wypowiedzi na temat filmu.

Tekst ustawy o Restytucji Niepodległości - http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt138.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

Fragmenty z sejmowej debaty - http://www.polonus.mojeforum.net/post-vp86.html#86

Wyjaśnienia Leszka Moczulskiego dot. lustracji - http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt32.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

I jeszcze uwaga do zdania Autora: "Chciałbym się mylić, ale obawiam się, że nieprędko obejrzy go szersza widownia..."

Zastanawiam się, co takiego jest w tym filmie, że widzowie TVP (która film zamówiła i za jego produkcje zapłaciła) mieliby filmu nie zobaczyć. Warsztatowo filmowi nie można nic zarzucić, tezy filmu opierają się na materiałach archiwalnych i wypowiedziach osób w większości niezwiązanych z KPN a ja przy okazji różnych publikacji książkowych o Wałęsie czy ostatniego filmu o Jaruzelskim tyle się naczytałem o prawie do badań historycznych i o wolności prezentowania wyników tych badań, więc skąd to przekonanie, że film nie zostanie pokazany w TVP?

elig pisze...

Czy film ten jest dostępny w sieci? Jeśli chodzi o Moczulskiego, to jego rola w nocnej zmianie wskazuje, że jest on albo zdrajcą, albo idiotą. Tłumaczenie, że obraził się na Olszewskiego, bo ten go źle traktował, brzmi dziecinnie. Polityk nie ma prawa kierować siię emocjami. Pozdrowienia !!!
elig

Maciej_Gawlikowski pisze...

"Czy film ten jest dostępny w sieci?"

Nie, ale znając inwencję ludzi, to pewnie wkrótce będzie, skoro są publiczne pokazy :-)

"Jeśli chodzi o Moczulskiego, to jego rola w nocnej zmianie wskazuje, że jest on albo zdrajcą, albo idiotą"

"Nocna zmiana" to określenie wzięte z propagandowego filmu i jak rozumiem oznacza odwołanie nieudolnego rządu Jana Olszewskiego?
Cóż tak magicznego widzi Pan w tym rządzie, że ktoś, kto śmie przeciw niemu wystąpić, ma być od razu "zdrajcą albo idiotą"?
Jakie osiągnięcia:
Politykę Skubiszewskiego?
Olechowskiego?
Polityke ekonomiczną kontynuującą linię Balcerowicza?
A może dokonania min. Glapińskiego, które położyły podwaliny pod mafię paliwową w Polsce? Zwłaszcza polityka socjalistycznych koncesji jest warta przypomnienia.
Całkowite wstrzymanie prywatyzacji świadczące o bezradności?
Brak woli politycznej lub zdolności programowych do przeprowadzenia ustawowej dekomunizacji i lustracji?
Brak dezubekizacji służb specjalnych i policji?
Długo by wymieniać te wielkie osiągnięcia...

Oczywiście drobne sukcesy były (negocjacje w sprawie odszkodowań za bazy sowieckie, powstrzymanie patologicznych procesów w resortach gospodarczych, nowe służby celne), ale to nie zmienia faktu bezradności, niespójności i impotencji programowej rządu Olszewskiego.
Aha, tylko proszę nie pisać, że to patrioci i dobrze chcieli, ale im Wałęsa nie pozwolił :-)))

"Tłumaczenie, że obraził się na Olszewskiego, bo ten go źle traktował, brzmi dziecinnie"

Brzmi dziecinnie i ciekawe skąd Pan wziął to niby tłumaczenie? Z jakiego źródła?

Anonimowy pisze...

Po pierwsze Pani a nie Pan. To tłumaczenie wzięłam z notki Freemana, z którą polemizuję / nie mogę polemizować z filmem, bo go nie widziałam/. Jeśli chodzi o rząd Olszewskiego, to był on rządem mniejszościowym i trwał tylko nieco ponad pół roku. Do jego osiągnięć można dodać storpedowanie planów utworzenia spółek polsko-rosyjskich w dawnych bazach sowieckich, uniemożliwienie realizacji pomysłu Wałęsy stworzenia NATO-bis i rozpoczęcie negocjacji w sprawie przyjęcia Polski do NATO. Tych spraw, których niezałatwienie zarzuca Pan rządowi Olszewskiego nie załatwił ŻADEN polski rząd po 1989 roku.
elig

mirk33 pisze...

elig napisał:
"Tłumaczenie, że obraził się na Olszewskiego, bo ten go źle traktował, brzmi dziecinnie. Polityk nie ma prawa kierować siię emocjami".

W filmie sprawę tę dobrze tłumaczy Szeremietiew (p.o. ministra obrony narodowej w rządzie Olszewskiego). Mówi też coś więcej, to mianowicie, że cała "akcja lustracyjna" została wymyślona po to, aby "przykryć" fakt, iż odwołany został nieudolny rząd. Stworzono legendę, z której zwolennicy Olszewskiego i Kaczory żyją do dziś (to słowa Szeremietiewa).

Mocne są tez wypowiedzi Krzysztofa Wyszkowskiego dot. niekompetencji rządu Olszewskiego oraz wypowiedź rzecznika ministra Macierewicza - Tomasza Tywonka na temat gry teczką Moczulskiego w celu wywierania presji na KPN (komentuje to także Szeremietiew, nazywając to głupotą). Ten ostatni bardzo negatywnie wypowiada się też o b. oficerze SB Andrzeju Anklewiczu (rozpracowywał KPN w latach 80.), który pełnił ważne funkcje w MSW za czasów Macierewicza (a także przed nim i po nim - co podkreślił Jan Lityński). Generalnie ten fragment film (zaledwie kilka minut) wystarcza, aby zdać sobie sprawę na czym polegała manipulacja twórców filmu "Nocna zmiana" (swoja drogą ten film Kurskiego to prawdziwy majsterszytyk propagandy).

Maciej_Gawlikowski pisze...

"Po pierwsze Pani a nie Pan"

Nie miałem szans rozpoznać po nicku, a nie użyła Pani żeńskich form czasowników.

"To tłumaczenie wzięłam z notki Freemana, z którą polemizuję"

Nie. Freeman to opisał zupełnie inaczej.

"Jeśli chodzi o rząd Olszewskiego, to był on rządem mniejszościowym"

Powstanie rządu było majstersztykiem Kaczynskiego, ale brak umiejętności zdobycia większości był porażką Olszewskiego. Miesiącami prowadził bezsensowne rozmowy z UD i KPN, nie umiejąc się zdecydować na to, z kim ma pójść i dokąd.

"i trwał tylko nieco ponad pół roku"

Jak ktoś wyciągał rękę po władzę, zwłaszcza w realiach 1990 roku, to powinien mieć gotowe projekty ustaw w fundamentalnych dla państwa kwestiach. A ta koalicja nie miała nic, poza szczerym patriotyzmem i dobrymi chęciami.
Pół roku to dla sprawnego premiera bardzo dużo, dla safanduły - ulotna chwila.

"Do jego osiągnięć można dodać storpedowanie planów utworzenia spółek polsko-rosyjskich w dawnych bazach sowieckich, uniemożliwienie realizacji pomysłu Wałęsy stworzenia NATO-bis"

W torpedowaniu byli świetni!
Ostatnia torpeda eksplodowała w luku torpedowym i z honorem poszli na dno.
Te chore pomysły Wałęsy były tylko pomysłami, bajaniem. Storpedowanie ich zajęło moment. Co ten rząd zrobił przez pozostałe miesiące urzędowania?

"rozpoczęcie negocjacji w sprawie przyjęcia Polski do NATO"

Nie zgodzę się. W połowie 1991 roku Wałęsa podczas spotkania z Woernerem zgosił postulat wejścia do NATO (dopiero później mu się odmieniło i bredził o NATO-bis), a niewiele później Bielecki powtórzył ten postulat na forum Rady Atlantyckiej.
Oczywiście rząd Olszewskiego sprawę gorąco popierał, ale był pierwszy.

"Tych spraw, których niezałatwienie zarzuca Pan rządowi Olszewskiego nie załatwił ŻADEN polski rząd po 1989 roku"

czyli wszystkie były równie świetne i grzechem było ich odwoływanie, czy wszystkie były do... kitu?

Freeman pisze...

Witaj Maćku, bardzo się cieszę, że mogę Cię gościć w moim blogu :)
I się nie płoń :)

Co do ew. "agenturalności" Leszka Moczulskiego, to sądzę, że niewiele jest w Polsce osób tak siedzących w temacie, jak prof. Dudek. A on zdaje się nie mieć wątpliwości, że L.M. nie donosił. Zresztą - chyba nikogo komuna tak szczerze nienawidziła i gnoiła, jak L.M. W końcu sam Breżniew domagał się od Kani zrobienia "porządku" z Moczulskim, o czym mówi w filmie prof. Dudek...

Raz jeszcze dzięki za zaproszenie i umożliwienie mi obejrzenia flmu! :)
14-02-2010 14:19:00
Freeman pisze...

Mirku - dzięki za uzupełnienie postu linkami - mam nadzieję, że ludzie zajrzą, poczytają i przemyślą...

A dlaczego uważam, że nieprędko ten film trafi na ekrany? Ha, sam w zasadzie odpowiedziałeś na to pytanie w odpowiedzi elig - bo film ten jest po prostu "niewygodny" dla dzisiejszych elit, bo mocno osłabia ugruntowaną w świadomości wielu ludzi teorię, że w 1992 r. prawi zostali obaleni przez agentów, a wszystko potem to już tylko konsekwencja "nocnej zmiany"...

Właśnie parę wypowiedzi w tym filmie - prof. Dudka, K. Wyszkowskiego, J. Lityńskiego, R. Szeremietiewa i T. Tywonka sprawia, że film jest mocno "niestrawny" dla zbyt wielu.

Freeman pisze...

Szanowna elig, w zasadzie Maciek i Mirk33 już odpowiedzieli i niewiele mi pozostaje do dodania.

Z pewnością nie zamierzałem odsądzać od czci i wiary Jana Olszewskiego, czy A. Macierewicza, ani potępiać w czambuł rządu, choć niektórzy ministrowie wyglądali jak zepsute zęby w szczerym, patriotycznym uśmiechu...

Rząd miał, rzecz jasna, jak najlepsze chęci, ale zachowywał się mocno zachowawczo w kwestii ostatecznego dobicia komuny i dopuszczenia do władzy ludzi autentycznie bezkompromisowych wobec bolszewickiego "spadku".

Olszewski i Macierewicz realizowali swoją, by nie rzec swoistą politykę i popełnili strategiczny błąd. KPN też nie jest bez winy. Jedni i drudzy się przeliczyli...

Nocna zmiana rządu była ewidentnie obrzydliwa, ale rząd Jana Olszewskiego i tak by upadł - to zostało postanowione znacznie wcześniej i można się o tym dowiedzieć choćby z filmu Kurskiego. Preziem był wówczas Wałęsa, o czym warto pamiętać.

Pozdrawiam

marta.luter pisze...

Wszystko fajnie,
Nawet jeżeli rząd Olszewskiego był nieudolny a postać Moczulskiego nie tak świetlana,nie widzę powodu,dlaczego ludzie nie mieliby tego filmu obejrzeć!
Freeman słusznie się obawia,że film nieprędko wejdzie na ekran.
Niewidzialna ręka cenzury zadziała.
Zawsze "ktoś" się boi,że

zgorszy maluczkich:)
Ludzie oglądają horrory,hard porno a rano wstją i idą do pracy.
Przeżyją KPN i Moczulskiego.Coś sobie przypomną,coś zrozumieją.

nurni pisze...

Wkleje co napisalem na FF:

Wszystko to prawda, ale jakos tam bardzo odwaznemu Moczulskiemu zabrakło odrobiny odwagi gdy pojawil sie FAKT ze kiedys tam wielgusował.

Ogladalem film do konca ciekaw kiedy beda sceny z nocnej zmiany no i patrze... pojawily sie.
Fajnie, ale nie pojawila sie ta ktorą zapamietam juz na zawsze kiedy to motorem calej narady nie byl Bolek, Niesilowski, Tusek czy Pawlak. Byl nim szef KPN.

"Jeśli lewica wstrzyma się od głosowania, to nam wystarczy" - powiedzial pan Moczulski.

Okazuje sie ze była wowczas w sejmie i "lewica". I to widac inna niz ci ktorych Moczulski nazwał "platni zdrajcy pacholki rosji".

Slowem, dziwne ze czlowiek o takiej karcie (swietne i wlasciwie szerzej nieznane kulisy procesow Moczulskiego) dal tak strasznie dupy. Jesli nawet byly to tylko gry z SB w latach 70-tych, co zdaje sie sugerowal Antoni Dudek, to do tego epizodu nalezalo sie przyznac - nazwac go udanym czy niedudanym i kropka. Jak dowodzil Dudek SB nie mogla tak pozniej przeczolgiwac swojego agenta.

I tak ogladajac ten film pomyslalem sobie ze wowczas w 1992 roku dosc odwazna decyzja Moczulskiego mogla wszystko zmienic.

Szkoda.

Maciej Gawlikowski pisze...

"Wszystko to prawda, ale jakos tam bardzo odwaznemu Moczulskiemu zabrakło odrobiny odwagi gdy pojawil sie FAKT ze kiedys tam wielgusował"

Nie miałem w filmie miejsca na szczegółowe rozważania na temat zawartości teczek TW "Lecha". Samo to zajęłoby godzinę i wystraszyło najbardziej nawet zainteresowanych historią widzów. Sprawa wiarygodności materiałów SB - niespójność tego materiału, niezgodność z procedurami, grube uchybienia formalne, nielogiczności, niezgodność opisanych faktów i dat z rzeczywistością, a przede wszystkim - to, czego w tych teczkach nie ma (dałem powyżej drobny przykład dotyczący znajomości Moczulskiego z Szeremietiewem, ale jest tego 100 razy więcej) jest cholernie niefotogeniczna.
Dlatego prześliznąłem się tylko po tym temacie.
Film nie jest od tego.
Czemu od tylu lat żaden z IPN-owskich jastrzębi głoszących tezy, że "SB przecież się sama nie oszukiwała", a "zasób archiwalny jest krynica Prawdy" nie napisał opracowania materiałów "Lecha", skonfrontowanych z wiedzą na temat życia i działalności Moczulskiego w omawianym okresie?
Nikomu nie starczyło odwagi?
Albo musiałby napisać prawdę, która - jak sądzę - jest dla Moczulskiego pozytywna, albo musiałby się wygłupić naginając te materiały SB do rzeczywistości.
Sam Moczulski mówi od dawna o swoich kontaktach z SB w latach 70-tych. Nie kontaktach agenturalnych, ale rozmowach, które łatwo dziś potępić (celują w tym radykalni antykomuniści, którzy w PRL-u nic nie zrobili dla niepodległości), ale wtedy były byc może próbą uratowania głowy, wybadania intencji przeciwnika, formą gry z wrogiem. Pamiętajmy, że są niezliczone dowody na prowadzenie wówczas przez Moczulskiego działalności niepodległościowej.
Ktoś rzuci pierwszy kamieniem?
Ja nie. Działałem w komfortowych już latach 80-tych, a i tak w 1982 czy 1983 z esbecją rozmawiałem próbując udawać głupa, który nic nie wie i wplątał się w to przypadkowo.

"Ogladalem film do konca ciekaw kiedy beda sceny z nocnej zmiany no i patrze... pojawily sie"

Padłeś ofiarą świetnie zrobionego przez Kurskiego propagandowego filmu, w którym rozmowy nad utworzeniem rządu Pawlaka, prowadzone nazajutrz po odwołaniu rządu Olszewskiego, odbierane są jako jakaś tajemna i ponura "nocna zmiana". Nic z tych rzeczy. To był dzień i po rządzie pana Jana juz tylko został zapach.
Niezbyt ładny, nawiasem mówiąc.

"Fajnie, ale nie pojawila sie ta ktorą zapamietam juz na zawsze kiedy to motorem calej narady nie byl Bolek, Niesilowski, Tusek czy Pawlak. Byl nim szef KPN.
"Jeśli lewica wstrzyma się od głosowania, to nam wystarczy" - powiedzial pan Moczulski"

Pojawiła się w filmie inna, w której Moczulski ostro pogania resztę towarzystwa i przyspiesza decyzję w sprawie poparcia Pawlaka.
Wiem, że najlepsze są dowcipy, które świetnie znamy i chętnie obejrzałbyś w moim filmie całą "Nocną zmianę" :-) ale nie miałem takiej możliwości żeby dać cokolwiek poza jednym krótkim fragmentem.
Na dodatek Dudek powiedział po nim wyraźnie, że Moczulski był obok Wałęsy najbardziej zdeterminowany w usuwaniu Olszewskiego, co jest zrozumiałe po próbie dokonania rozłamu w KPN przy pomocy gry teczką "Lecha".

"Okazuje sie ze była wowczas w sejmie i "lewica". I to widac inna niz ci ktorych Moczulski nazwał "platni zdrajcy pacholki rosji""

Celna uwaga :-)
Trzeba było Macierewicza, żeby docenić, że nawet SLD może się do czegoś dobrego przydac :-)

"Slowem, dziwne ze czlowiek o takiej karcie (swietne i wlasciwie szerzej nieznane kulisy procesow Moczulskiego) dal tak strasznie dupy"

Tylko co konkretnie mógł zrobić i dlaczego, poza ogłoszeniem szczegółowo faktu i charakteru kontaktów z SB?

"do tego epizodu nalezalo sie przyznac - nazwac go udanym czy niedudanym i kropka"

W 1992 roku Moczulski o tym opowiadał szczegółowo. Polecam wydany w początku 1993 roku wywiad-rzekę "Bez wahania".

"I tak ogladajac ten film pomyslalem sobie ze wowczas w 1992 roku dosc odwazna decyzja Moczulskiego mogla wszystko zmienic.
Szkoda"

Miał poprzeć ludzi, którzy chwile wcześniej przy pomocy intryg usiłowali pozbawić go przywództwa w KPN-ie i wyrzucić poza nawias polityki? Czemu?
Co było takiego wartościowego w tym dziwnym, niespójnym programowo, nieudolnym, niezdolnym do przełomowych posunięć rządzie?

nurni pisze...

Macieju,

odpowiedzi na swe ostatnie pytanie musisz sobie udzielic juz sam, siegajac pamiecia do czasów Hani Suchockiej. Kiepski czy nieudolny rzad zamieniono na jakis parawan i wszyscy przez wiele miesiecy mogli juz oddychac z ulgą. Ja przyznaje, tego rzadu w ogole nie pamietam. Pamietam ze powolano tzw komisje Ciemniewskiego i wszystko juz dokladnie sciemniono.

Nie wiem czemu IPN nie wydal zadnego opracowania w kwestii Moczulskiego. Ani ten Kieresowy ani ten Kurtykowy. Jednakowoz odrzucam sugestie ze to jakas zmowa czy milczaca zgoda ze lepiej tego nie ruszac. Dopiero niedawno udalo sie cokolwiek napisac o Bolku.

Działalnosc niepodleglosciową prowadzil Moczulski, ale dopiero po 1977 roku, gdy sie urwał. Po tym czasie nie ma nie tylko zadnych obciazajacych go dokumentów, sa rozliczne dowody na to ze robil wszystko co mogl by pracodawcy oficerow z ktorymi sie spotykal stracili swoja robotę, a nawet wyladowali tam gdzie bylo ich miejsce. Czyli gdzies posrodku miedzy szczytem latarni a jej podstawą.

Film przypomina to co zapomniane. Zdziwil mnie Hall o ktorym wiedzialem ze byl motorem wysylania ZOMO na mlodych ludzi ktorzy robili porzadek w komitetach PZPR. Zdziwil mnie bo wyraznie bylo widac ze wciaz mu nie wstyd. Rozsmieszyl glupszy z braci ktory mowil ze do niego nalezy przyszlosc. Rece tylko do samej ziemi rozlozyc gdy sluchalo sie "argumentów" ze projekt KPN-owski w sejmie jakos nie przystawal do rzeczywistosci, tak jak swego czasu nie godzilo sie podnosic ze rozchodzi sie nam o niepodleglosc a nie tylko o to zeby bledów i wypaczen bylo mniej.

Maciej Gawlikowski pisze...

"Kiepski czy nieudolny rzad zamieniono na jakis parawan"

Tak, ale czy to był powód do bezwarunkowego poparcia poprzedniego?
Akcja związana z uchwałą lustracyjną - niekonstytucyjną i zrealizowaną źle - spowodowała nieodwracalne rozbicie ugrupowań prawicowych (umownie nazywając). Od tego momentu można było tylko oddać władzę różnym Rokitom, Suchockim, Pawlakom i działaczom PChD oraz Partii Piwa. I oddano, zawzięcie dzieląc się na kolejne partyjki. Obóz Olszewskiego rozpadł się i skłócił (mówią Ci coś nazwiska Kaczynski i Macierewicz? więc znasz powód). Byłem prawie że świadkiem bójki działaczy RdR i RTR (o ile nie pomyliłem skrótów), która została stoczona w korytarzach pałacyku Sobańskich. Przez litość nie wspomnę nazwisk prawicowej elity, która prała się po pyskach, a jeden nawet machał łomem. Pewien znany tłumacz literatury pięknej nawet chyba miał od tego łomu rozwaloną rękę.
W takie szambo wpadła polska prawica po czerwcu 1992.

"tego rzadu w ogole nie pamietam"

Lesiak.
Konkordat.
Sraczka Dyki i finał...

"Działalnosc niepodleglosciową prowadzil Moczulski, ale dopiero po 1977 roku, gdy sie urwał"

To ewidentna nieprawda. Działał przez całe lata 70-te. Są na to świadectwa współpracowników, nagrania prelekcji, relacje świadków.
Mówią o tym też ludzie nieprzychylni Moczulskiemu, mówią skłóceni z nim później współpracownicy, tacy jak Szeremietiew i Stański.
Nawet ubeckie źródła potwierdzają działalność niepodległościową LM w tych latach. Mogę znaleźć skan i Ci wrzucić.
Przeczysz faktom? Na jakiej podstawie?
Tylko nie mów, że wiedzę czerpiesz ze zmanipulowanego tekściku niejakiego Bączka, zamieszczonego w macierewiczowskim Głosie :-)

"Zdziwil mnie Hall o ktorym wiedzialem ze byl motorem wysylania ZOMO na mlodych ludzi ktorzy robili porzadek w komitetach PZPR. Zdziwil mnie bo wyraznie bylo widac ze wciaz mu nie wstyd"

Też mnie zdziwił. To ciekawa postać. Wspaniały życiorys opozycyjny z czasów ROPCiO i RMP-u, a później taki bigos!

"Rozsmieszyl glupszy z braci ktory mowil ze do niego nalezy przyszlosc"

Cholera, Ty ich rozróżniasz?
Wcale taki głupi nie był, jak się okazało :-)
Po innych kolegach zza Okrągłego Stołu, przyszła wreszcie kolej i na niego.
17-02-2010 01:19:00


http://blog-of-freeman.blogspot.com/2010/02/fajny-film-wczoraj-widziaem.html#comments
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lut 19, 2010 12:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Pod prąd – kilka refleksji pod wrażeniem filmu.

Film oglądałem tak, jak przed laty czytałem podziemne wydawnictwa: z poczuciem, że docieram do rzeczywistości przesłanianej dotąd dymem kłamstw - czasem cuchnących, ale czasem bezwonnych, groźniejszych. Podobnie jak w czasach PRL żyjemy w świecie wykreowanym przez propagandę, w matriksie.


Polski matriks i rzeczywistość

A nasz matriks wygląda tak: w PRL powstaje (nie wiadomo skąd, pewno z pobudek moralnych) opozycja, której ukoronowaniem jest Komitet Obrony Robotników. I ów KOR, włączywszy się w struktury „Solidarności” wraz z nią przejmuje od partii władzę podczas obrad Okrągłego Stołu. Tak więc III RP wywalczyli Wałęsa z Kuroniem i Michnikiem, a przyczynili się do jej uzyskania „ludzie honoru” – Kiszczak z Jaruzelskim.

Film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd” dekonstruuje ten matriks. Prawdę odtwarzamy z wypowiedzi bohaterów, ale i z pozbawionych komentarza scen: towarzysze polscy łaszą się do radzieckich, milicja bije demonstrantów, sąd skazuje opozycjonistów na długoletnie wyroki.
Film nie przypomina o tym co jeszcze jest oczywiste, ale za jakiś czas, przy dzisiejszym stanie nauki i oświaty może już oczywiste nie być. To „prawdy tła”:
1. po II wojnie Polska utraciła suwerenność na rzecz sowieckiego zaborcy, który posiłkował się także polskimi zdrajcami zrzeszonymi w PPR (PZPR);
2. w partii tej trwały walki o łaski Kremla a także o sposób sprawowania władzy – chodziło o różne proporcje i o jakość terroru, przekupstwa itp.
3. ci, którzy przegrywali zostawali potępieni jako „trockiści”, dysydenci” „rewizjoniści” itp. Tracili władzę, ale przecież nie odzyskiwali cnoty, nie przestawali być zdrajcami. To nasze naiwne społeczeństwo wkładało im na głowy cierniowe korony.

Wspomniany przed chwilą KOR wywodził się głównie z odrzutów i odpadów b. aparatu władzy (mam na myśli środowisko Kuronia, nie harcerzyków Macierewicza!). Dawni aparatczycy w rodzaju Geremka potrafili narzucić się na różnego rodzaju ekspertów a nawet funkcyjnych „Solidarności” – i tłumili zarówno społeczny radykalizm, jak aspiracje niepodległościowe tego ruchu. W wyobraźni KORowców mieściła się „finlandyzacja” – nie mieściła walka o niepodległość, bali się Związku Radzieckiego, ale tak samo, jeśli nie bardziej bali się polskich „nacjonalistów”.


Układ – przeciwko komu?

W 1988 roku przez kraj przeszła fala kolejnych demonstracji i strajków. Do glosu dochodzi młode pokolenie „solidarnościowcow” uaktywnia się Federacja Młodzieży Walczącej, bunt przybiera cechy pokoleniowego. Gawlikowski uwypukla te zdarzenia jako decydujące dla późniejszego przewrotu. Zagrożona poczuła się partia, ale zagrożone poczuły się także umiarkowane władze „Solidarności” – Lech Wałęsa zaczął głosić program dogadywania się z partią a potępiać młodych przywódców strajków jako „oszołomów”. Michnik i Kuroń popierają Wałęsę w akcji „pożarniczej” (gaszenia strajków) – można powiedzieć, że ugodowcy z „Solidarności” wspierają ugodowców z PZPR. A jesienią 1988 w Magdalence zostaje zawiązany układ, który pozwoli sojusznikom i podzielić się władzą i - wspólnymi siłami - wykończyć nurt niepodległościowy. Program wygłosił Michnik wdzięcząc się kieliszkiem do Kiszczaka: ja piję za taki rząd, w którym Lechu będzie premierem, a pan ministrem spraw wewnętrznych. Personalia się nieco zmieniły, premierem został Mazowiecki, ale układ zadziałał – i chyba działa nadal.

Wszelkie próby rozliczenia zerwania z przeszłością PRL i rozliczenia komunistów były i są torpedowane – sojusznicy odrzucili w 1992 roku projekt ustawy o restytucji niepodległości, potem – wniosek o postawienie Jaruzelskiego przed Trybunałem Stanu. Autorom stanu wojennego i ich propagandzistom w rodzaju Urbana włos z głowy nie spadł. I nie spadnie – póki działa układ.


KPN – przełamywanie strachu

Konfederacja Polski Niepodległej to była autentyczna polska opozycja – piłsudczycy, spadkobiercy AK i WiNu ale także i NSZ i prawdziwej PPS i niezależnych ludowców. Stąd pluralistyczny, właśnie „konfederacki” charakter tej partii. Ona nie była nie była monolitem, była jakby przedłużeniem wolnego Sejmu II RP.

Gawlikowski cofa się w filmie do początków KPN, pozwala mówić zarówno samym politykom (Moczulski i Szeremietiew z jednej, Kuroń i Lityński z drugiej strony) jak i komentatorom – rolę komentatora znakomicie pełni spokojny, wyważony w swoich sądach historyk Antoni Dudek. Tak więc słyszymy zarówno szefa KORu Kuronia, który uważa, że należy się organizować, lecz nie próbować – broń Boże – obalać władz (argumentem, zresztą poważnym są sowieckie czołgi), z drugiej – lidera KPN, Moczulskiego, który domaga się obalenia władzy partii rządzącej z nadania Kremla i wystąpienia z Paktu Warszawskiego. Historia przyznała rację Moczulskiemu, lecz w momencie wystąpienia obydwu ugrupowań, nie było to wcale pewne. Program KPN wymagał i odwagi, i wyobraźni. Na ekranie widzimy fragmenty rozpraw sądowych, pałowanie manifestantów, głodówkę w obronie więźniów. Twórca filmu dyskretnie pokazuje wspaniałą, pełną poświęcenia postawę Marii Moczulskiej, kontrapunktuje ją z wypowiedzią księdza wyraźnie zafrapowanego tym, że głodówka odbywa się 200 metrów od kościoła, a on o niej nic nie wie... Kamera filmuje mury i cele więzienia w Barczewie, więźniowie mówią o wilgoci, o tym, że z zimna trzeba było siedzieć na pryczach nie dotykając podłogi, że nocami zamarzała woda w misce. Wielu więźniów wpadało w choroby, nie brakło prób samobójczych – i chyba właśnie po to było to więzienie.

Procesy przywódców KPN w latach 1981 – 82 i w 1986 należały do najdłuższych w PRL, wyroki – do najwyższych. Były też testem wzajemnej lojalności opozycyjnych ugrupowań i sygnałem na przyszłość. Ci, którzy dziwią się późniejszym woltom politycznym Michnika, które doprowadziły do słynnego „Odp... się od generała” powinni zwrócić uwagę na wcześniejsze wypowiedzi Lityńskiego czy Bujaka. Lityński, z autentycznym bądź dobrze zagranym zawstydzeniem przyznaje, że w komunikatach o represjach wobec opozycji wykreślali nazwę KPN, wszystko szło na rachunek KORu [także i ewentualna pomoc z zagranicy - BU]; Bujak z kolei wygadał się podczas jednego z wieców na Śląsku: na pytanie dlaczego nie bronią uwięzionych KPNowców odpowiedział mniej więcej tak; to są wariaci, mogą narozrabiać, niech na razie posiedzą, gdy opanujemy sytuację, to się ich wypuści. Słowa może były nieco inne, treść właśnie taka, czyli podła. Konfederacja przeszkadzałaby nowemu układowi, nowemu podziałowi Polski. Moczulski wyszedł po I procesie po interwencji prymasa Wyszyńskiego – ku niezadowoleniu „patriotów” z KSS – KOR.


Parę słów o tradycji

Film krakowskiego reżysera jest rzetelny w dochodzeniu do prawdy, choć – rozumiem, że z konieczności – fragmentaryczny. Można mu zarzucić jednostronność, jak uczynił to ktoś podczas dyskusji po filmie wyświetlanym u warszawskich Roninów – ale tylko w tym sensie, że skupił się na wybranym przez siebie temacie. Ale w ten sposób właśnie przywrócił zachwiane proporcje, pomniejszył nadętych na użytek propagandy b. „dysydentów”, jednym zdaniem: oddał sprawiedliwość zasłużonym i pokrzywdzonym – choć oczywiście nie wszystkim. W niedostatecznym stopniu zostali może pokazani „ojcowie – założyciele” nurtu niepodległościowego, więcej miejsca należało się takim postaciom jak gen. Abraham, płk Szostak – „Filip” czy gen. „Boruta” - Spiechowicz. W przeciwieństwie do Geremka i „dysydentów”, z których biografii niewiele da się wydłubać czynów ważnych (nie mówiąc o bohaterskich) - przywódcy nurtu niepodległościowego przez całe życie byli wielcy, reżyser miałby problem, co wybrać z ich biografii. W przypadku gen. Abrahama wypadałoby np. wspomnieć i o obronie Lwowa i o Wrześniu 1939 etc. etc. Podobne problemy miałby reżyser z pozostałymi bohaterami – musiałby powstać dodatkowy film. Więc skupienie się na małej grupie przywódców KPN, rozpoczęcie narracji dzieła od daty powstania KPN wydawało się rozwiązaniem może nieco bezwzględnym, ale logicznym.

Piłsudczykowski charakter tego nurtu został zasygnalizowany portretem wiszącym w mieszkaniu Moczulskiego i jego wypowiedzią. Myślę, że i ten wątek należałoby rozwinąć. To ważny klucz zarówno do wyboru niezwykle trudnej drogi - narażającej życie działaczy KPN – Moczulskiego, Szomańskiego, Szeremietiewa, dla których Marszałek był wciąż zywym autorytetem. To klucz do wizjonerskich analiz w „Rewolucji bez rewolucji” (nawet jej tytuł jest aluzją do wypowiedzi Piłsudskiego o Maju 1926 roku!) jak i do różnych, czasem dwuznacznych działań. I w filmie i po dyskusji Moczulski mówił o swych rozmowach z bezpieką – nie traktował ich jednak jako donosicielstwa, raczej jako grę – i tu wzorcem dla kompromisów była mu współpraca piłsudczyków z austriackim wywiadem. Tym którzy mają mu to za złe odpowiadał – w jednej z najważniejszych scen filmu – słowami Piłsudskiego, iż dla Polski trzeba czasami włożyć ręce w gówno. Nie można też nie zgodzić się z filmową wypowiedzią Antoniego Dudka, z której wynikało, że oskarżany o agenturalność Moczulski był najbardziej prześladowanym więźniem politycznym. Od momentu powołania KPN do kompromisu „Okrągłego Stołu” upłynęło 10 lat. Moczulski z tych 10 ponad 6 przesiedział w ciężkich więzieniach. Jeśli popełnił jakieś grzechy w młodości – odkupił je kilkakrotnie, czego o większości późniejszych przywódców III RP powiedzieć nie można. I nie chodzi tu tylko o przeróżnych „Olinów” czy „Katów”.


I jeszcze parę drobiazgów.

W czasie dyskusji, jaka nastąpiła po projekcji zarzucano też reżyserowi zbytnią emocjonalność. Ależ to właśnie jest jedną z głównych zalet: od dzieła sztuki wymagamy, by było czymś więcej niż podręcznik, by przynosiło także wartości estetyczne, uczuciowe, etyczne, metafizycze etc., wymagamy by trzymało w napięciu, by pokazywało bohaterów, z którymi można się utożsamić, a przynajmniej sympatyzować – ale i antybohaterów, których można i trzeba potępić. Tak uczymy się odróżniać zło od dobra! A pamiętać też trzeba, że dzieło powstające w tak zakłamanym otoczeniu jakim jest matriks III RP skazane jest na emocje, na chcianą czy mimowolną polemikę, na szarganie – fałszywych zresztą – świętości i autorytetów. Gdyby film Gawlikowskiego pozbawiony został tych cech – byłby po prostu zbędny.

Autor działający w Krakowie musi wpaść w krakocentryzm – ten zarzut też padał w dyskusji. Ale na obronę reżysera trzeba powiedzieć, że stosował zasadę pars pro toto, to znaczy, że działacze krakowskiej KPN występowali jako działacze KPN w ogóle, jako przedstawiciele całej opozycji niepodległościowej. Lepszym mogłaby być tylko długometrażowa fabuła – do której reżysera namawiam. Wiedza, zręczność montażu, umiejętność stopniowania efektów pozwalają wierzyć, że może to być film i doniosły: poznawczo, estetycznie a przede wszystkim etycznie.

Bohdan Urbankowski


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pon Mar 22, 2010 10:48 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Lut 22, 2010 9:31 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Panie Mirku!

Dziękuję stokrotnie za przesłanie mi płyty z filmem Maćka Gawlikowskiego "Pod Prąd".

Oglądnąłem go już dwukrotnie i jestem pod nieodpartym wrażeniem kunsztu reżysera-dokumentalisty. Zawrzeć w niecałej godzinie syntezę tylu wątków w oparciu o relacje świadków TO PRAWDZIWY MAJSTERSZTYK !

Maćku!

Uważam, że powinno się Ciebie na drodze ustawy parlamentarnej zobowiązać do kręcenia filmów edukacyjnych dla młodzieży i nie tylko!

Wielki szacunek należy się dr. A. Dudkowi. Logika i zdrowy rozsądek przy jednocześnie krytycznej ocenie historii KPN to zjawisko dzisiaj wyjątkowo rzadkie w zero-jedynkowej wizji historii ostatniego trzydziestolecia lansowanej od wielu lat przez niektórych polityków i co gorsze historyków.

Wielkim dodatkowym atutem tego filmu jest uzmysłowienie chyba wszystkim, którzy mieli okazję go obejrzeć, że tak naprawdę żyjemy w PRL-GMO i chociaż w wyniku tej biotechnologicznej modyfikacji "tkanka miękka" na pierwszy rzut oka wygląda jako-tako, to szkielet na którym się ona trzyma to solidna komunistyczna konstrukcja, fenomenalnie zresztą wielokrotnie ankrowana od 4 czerwca 1989.

Jeśli chodzi o postać p. Leszka Moczulskiego to szkoda, że człowiek tego formatu, musiał i chciał włóczyć się po sądach przez bodaj 10 lat, aby udowodnić, że nie jest wielbłądem. Nie warto było się w to wkręcać. Przedwojenny kodeks honorowy Boziewicza określa to jednoznacznie. Ci, którym próbował to udowodnić nie maja zdolności honorowej a codzienność dzisiejszej Polski to wystarczający na to dowód.

Pozdrawiam.

Jerzy Mohl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lut 23, 2010 3:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
„Półkowniki” TVP - film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”

W TVP przybywa „półkowników”. Nie dane jest widzom obejrzeć „Kerna” Grzegorza Królikiewicza, filmu poświęconemu historii życia marszałka Andrzeja Kerna, człowieka niszczonego gwałtowną nagonką polityczną i medialną, pierwszą taką po roku 89. Widzowie nie obejrzą też (na razie) „Teatru Wojny” Jerzego Zalewskiego, filmu o Stefanie Brzozie, poecie, pieśniarzu, którego emisja została wstrzymana i odłożona na „święte nigdy” zaraz po tym, jak wybuchła „afera” w TVP po projekcji „Towarzysza Generała” Grzegorza Brauna. Niektóre filmy mają nieco więcej szczęścia i są pokazywane w niszowych kanałach, lub o bardzo późnych porach. „Półkowników” przybywa, jednym z nich jest film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”. Film o historii KPNu, której trzydziesta rocznica powstania przypadła właśnie w zeszłym roku.

Film zamówiła Telewizja Polska jeszcze za czasów poprzedniej ekipy, reżyserem i scenarzystą jest Maciej Gawlikowski, producentem Robert Kaczmarek (który był też producentem „Towarzysza Generała”). Ostatnio pozytywnie przeszedł kolaudację, jednak data emisji nie została wyznaczona.

Film Gawlikowskiego jednym może się podobać, innym nie, można mieć do niego uwagi, czy krytykować wypowiedzi występujących w nim bohaterów, ale przede wszystkim powinna być możliwość jego obejrzenia. Bo jak inaczej zgłaszać uwagi do filmu czy prowadzić polemikę skoro prawie nikt go nie widział?

Film przedstawia historię KPNu od jej powstania w końcu lat siedemdziesiątych jako jawnej, opozycyjnej partii politycznej w PRL po upadek rządu Olszewskiego i „nocną zmianę”, co było początkiem końca Konfederacji. Jako postscriptum pokazana jest rocznicowa manifestacja byłych działaczy KPN przy Grobie Nieznanego Żołnierza w 2009, gdzie deklaracja powstania KPN została ogłoszona 30 lat wcześniej.

W filmie wypowiadają się przede wszystkim członkowie KPN: Leszek Moczulski, Dariusz Wójcik, Krzysztof Król, Mirosław Lewandowski, Maria Moczulska, Teresa Baranowska, Romuald Szeremietiew (w KPN aż do rozłamu w 1985 roku, a w czasie rządu Olszewskiego wiceminister i p.o. ministra Obrony Narodowej). Spoza KPN Aleksander Hall (Komitet Obywatelski), Jan Lityński (KSS „KOR”), Krzysztof Wyszkowski (doradca premiera Olszewskiego), Tomasz Tywonek (rzecznik ministra Antoniego Macierewicza). Oraz historyk Antoni Dudek.

Trudno streszczać niemal godzinny film, ale o kilku ważnych wątkach w nim poruszonych chciałbym wspomnieć mniej więcej tak jak prezentowane są w filmie.

Jeśli chodzi o działalność Moczulskiego i KPN przed 89 rokiem to ważne są publikacje analityczno-programowe. „Rewolucja bez rewolucji” o pokojowej drodze dochodzenia do niepodległości za pomocą m. in. powszechnych strajków okupacyjnych, ta publikacja stanowiła manifest programowy KPNu, a zaczęła się realizować już rok później. Drugą z ważnych publikacji o której mowa w filmie to „Krajobraz przed bitwą” z roku 1987 będący odpowiedzią na tekst Jacka Kuronia „Krajobraz po bitwie”. I znowu to wizja Moczulskiego, a nie Kuronia okazała się trafna i zaczęła się spełniać już w roku 88. Analitykiem Moczulski okazał się przewidującym.

Film porusza kwestię wzajemnych stosunków KORu i KPN. Cytowany jest tekst Jana Walca atakujący KPN i zarzucający Moczulskiemu m. in. „moczaryzm” i antysemityzm („Drogą podłości do niepodległości”), oraz fakt, że KOR publikując listy osób represjonowanych przy nazwiskach KPNowców pomijał ich przynależność. Mówi o tym Lityński dodając, że wstydzi się za takie „orwellowskie” postępowanie KORu.

Kolejnym wątkiem poruszonym w filmie są procesy KPNu. Czołówka KPN spędziła w więzieniu po kilka lat, Moczulski w sumie sześć. Miejscem odosobnienia było chyba najcięższe wówczas więzienie w Barczewie. KPNowcy z krótkimi przerwami siedzą też w czasie tzw. karnawału Solidarności. „Ekstremiści” dzielą się więc na dwie grupy - ekstremistów z KORu o których Solidarność się upomniała, i ci „chodzą po wolności”, są m. in. doradcami Związku i „ekstremistów” z KPN, którzy prawie cały ten czas spędzają w więzieniach. Antoni Dudek cytuje rozmowę Breżniewa z Kanią, gdy sowiecki sekretarz dopytuje Kanię, kiedy ten wreszcie zrobi porządek z Moczulskim. Kania obiecuje poprawę i niebawem Moczulski trafia ponownie do więzienia. Głodówka protestacyjna i marsze z żądaniami uwolnienia więźniów politycznych (również braci Kowalczyków). Dwa procesy KPNu. Krzysztof Król opowiadając o procesie i wspominając sędziego nadzorującego proces Andrzeja Kryże nie odmówił sobie komentarza, że sędzia Kryże był wiele lat później wiceministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i zastępcą Zbigniewa Ziobry.

Wspomniany jest pierwszy znaczący rozłam w KPNie, czyli odejście Romualda Szeremietiewa, po którym jednak do KPNu przyłączyła się radykalizująca się młodzież, nadając Konfederacji nowego rozpędu. Końcówka lat osiemdziesiątych - dokumentalne zdjęcia z manifestacji brutalnie rozbijanych przez milicję, ZOMO i tajniaków. Wreszcie obrady Okrągłego Stołu i przygotowanie do wyborów. W wypowiedziach członków KPNu, Konfederacja jawi się jako niemal jedyna pozaestablishmentowa partia sprzeciwiająca się Okrągłemu Stołowi, jednak biorąca samodzielnie udział w wyborach.

Rządy Tadeusza Mazowieckiego to z kolei manifestacje i blokady komitetów PZPR (urocze wystąpienie młodego sekretarza krakowskiego komitetu PZPR Jerzego Hausnera), domaganie się pozbawienia PZPR majątku. W filmie wypowiada się Aleksander Hall, którzy bierze na siebie odpowiedzialność za wysyłanie ZOMO i pacyfikacje tych wystąpień. Kolejne pole działania to manifestacje przeciw wyborowi Jaruzelskiego na prezydenta Polski, oraz blokady wojskowych baz sowieckich. KPN choć poza parlamentem jest na fali i ma niezłe pomysły.

Wreszcie pierwsze wolne wybory w Polsce po IIWŚ i duży sukces KPN. Próba uchwalenia ustawy konstytucyjnej o restytucji niepodległości Polski której przeciwstawiły się wszystkie główne siły polityczne w Sejmie, głównym zarzutem jest wadliwość prawna tej ustawy. Ale po jej odrzuceniu Sejm nie zdobył się na uchwalenie jakiejkolwiek innej. Dzisiaj więc Jaruzelski jest sądzony nie za to, że wprowadził stan wojenny, a za to, że wprowadził go niezgodnie z prawem PRL... I słynne wystąpienie Moczulskiego w którym rozszyfrowuje skrót PZPR.

Wreszcie obalenie rządu Olszewskiego, sprawa agenturalnej przeszłości Moczulskiego. Moczulski cytuje wypowiedź Piłsudskiego o paniczykach i wsadzaniu rąk w gówno dla Polski. Zaprzecza by był agentem a tych którzy tak sądzą nazywa szujami lub idiotami i w ten sposób chce zamknąć dyskusję na ten temat. Moczulskiego broni Szeremietiew, który twierdzi, że Moczulski mógł prowadzić jakąś grę i że wiedział o próbach kontaktowania się Moczulskiego z władzami PRL w przeszłości i że po prostu mogli być to UBecy.

Wypowiedzi bohaterów filmu odzierają rząd Jana Olszewskiego z „politury”, przedstawiają go jako rząd nieudolny, który i tak zostałby odwołany. Według członków KPN Antoni Macierewicz zaszantażował partię prowadząc rozmowy z Wójcikiem i Słomką, a sam nie przeprowadził zmian personalnych w swoim otoczeniu. Lewandowski mówi wprost – „wy chcieliście nas rozbić, to my pomożemy was obalić”. Pojawia się skrócona scena z „Nocnej zmiany” gdy Moczulski mówi „Pawlak i koniec”. Jest też wypowiedź Antoniego Dudka, który nie neguje orzeczenia sądu lustracyjnego, a wręcz przeciwnie, mówi, że sprawa agenturalna jest częścią biografii Moczulskiego i że nie da się jej z niej wykreślić, ale że jest ona wtórna, bo nie ma dowodów na to, że Moczulski był agentem bezpieki jako lider KPNu i jako agent bezpieki siedział kilka lat w więzieniu i w związku z tym źle zapisał się w historii Polski.

Czego zabrakło w filmie?

Przede wszystkim merytorycznych wypowiedzi „drugiej strony” czyli Jana Olszewskiego lub Antoniego Macierewicza, lub choćby autorów „Lewego czerwcowego”, czy „Nocnej zmiany”. Wypowiedzi Tywonka, czy Wyszkowskiego są niewystarczające. Autor prześlizguje się też nad kluczowym tematem teczki Moczulskiego. Nie ma w filmie nawet informacji w jakich latach miał on współpracować, ani jakiegoś skrótu toku rozumowania sądu lustracyjnego, który uznał, że Leszek Moczulski to TW „Lech”. Są tylko komentarze osób które uważają, że to nieprawda i wypowiedź Antoniego Dudka.

Brakuje również zakończenia - czyli co przyniosła politycznie „noc teczek” dla Moczulskiego i Konfederacji, oraz co stało się dalej z KPNem. W filmie po przyklepaniu Pawlaka na premiera od razu następuje przeskok do roku 2009 i smutnej, nieco nostalgicznej wypowiedzi Moczulskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza.

Tymczasem KPN popadał w coraz większą degrengoladę. Następuje po sobie kilka rozłamów, odchodzą kolejni członkowie partii. W następnych wyborach KPN jeszcze wchodzi do Sejmu (w przeciwieństwie do PC, czy RdR) ale gwiazda KPNu szybko gaśnie. Po „nocnej zmianie” Moczulski nie odegrał już żadnej roli w polityce. Nie odegrali jej tez inni członkowie KPNu w przeciwieństwie do środowiska byłego PC, czy ZChN (a ZChN znalazł się w nieco podobnej sytuacji).

Brakuje również więcej informacji na temat samej biografii Leszka Moczulskiego. Mało kto pewnie wie, że Leszek Moczulski był członkiem PPR i PZPR, z której został usunięty. Nie ma to bezpośredniego związku z KPNem, ale chyba powinno być dopowiedziane.

Kilka uwag

Początkowo planowałem napisać sążnistą polemikę z wypowiedziami bohaterów filmu (z którymi czasem się zgadzam, a czasem nie). Jednak wymagałoby to ścisłego przytoczenia wypowiedzi bohaterów filmu, bo jak inaczej można dyskutować z wypowiedziami których czytelnik nie zna. Ponieważ nie ma to sensu i nie bardzo jest możliwe, dlatego postanowiłem na razie to zostawić - może jednak telewizja zdecyduje się na emisję filmu? A może po prostu napiszę całkiem osobny tekst tylko zainspirowany filmem. Ale ponieważ przejrzałem kilkanaście książek dotyczących tego okresu chciałbym zamieścić chociaż kilka krótkich uwag.

Jestem gotów zgodzić się Antonim Dudkiem, że Leszek Moczulski był świetnym analitykiem, lecz marnym politykiem. Świadczą o tym nie tylko liczne rozłamy w KPNie, ale też nieskuteczność w politycznych działaniach już po 89 roku. Poza tym antyestablismentowość KPNu wynikała nie tylko z przekonań przywódców, ale też z przebiegu zdarzeń. Do Okrągłego Stołu nikt Moczulskiego nie zapraszał. W wyborach kontraktowych KPN chętnie by wystartował wspólnie z drużyną Lecha, jeśliby tylko dostał lepszą propozycję. Na trzy mandaty poselskie Moczulski nie chciał się zgodzić, a to może tych głosów zabrakło by nie wybrać Jaruzelskiego na prezydenta... Oficjalnie KPN dystansował się od Okrągłego Stółu, a komunistów potępiał, jednak gdy Kiszczak próbował formować rząd w 89 roku sięgając po partie pozaparlamentarne, Leszek Moczulski spotkał się z Kiszczakiem w cztery oczy i próbował wprząc w to inne organizacje pozaparlamentarne. Nic z tego nie wyszło, bo Kiszczak podał się do dymisji.

KPN wywierał nacisk na odebranie majątku PZPR, ale to Andrzej Kern był sprawozdawcą stosownej ustawy, za co został zaliczony przez Michnika do jaskiniowych antykomunistów, to Andrzej Kern przygotowywał postawienie przed Trybunałem Mieczysława Rakowskiego. Za to wszystko zapłacił bardzo wysoką cenę. Kern nie był członkiem KPNu, tylko Porozumienia Centrum.

Negocjacje KPN z Olszewskim nie powiodły się. Częściowo z winy Jana Olszewskiego, ale częściowo również z winy samego Moczulskiego. W ten sposób Leszek Moczulski na trwałe pozbawił się jakiegokolwiek wpływu na polską politykę. Poza tym KPN zachował się trochę jak zaściankowa szlachta robiąca zajazd na znienawidzonego sąsiada i gotowa sprzymierzyć się z najgorszym wrogiem. Bo jak inaczej można potraktować wspólne działania nie tylko z Unią Demokratyczną, ale również z postkomunistami od których tak oficjalnie odcinał się Moczulski? Zablokowało to na długie lata lustrację i umożliwiło szybki powrót komunistów do władzy. Miał w tym swój niechlubny moim zdaniem udział Leszek Moczulski.

Z innych ciekawostek - jeśli chodzi o rywalizację KOR i KPN, a jeszcze wcześniej KOR i ROPCiO bardzo ciekawe informacje można znaleźć z ostatniej publikacji IPNu „Kryptonim Gracze” (wybór dokumentów dot. KOR). Okazuje się, że nienawiść do Moczulskiego była ogromna. Aktyw KOR uznawał go nie tylko za „moczarowca”, ale też rozsiewał plotki że jest agentem bezpieki, endekiem itd. Gdy np. do KORu dotarła informacja o tym, że Moczulski planuje spotkanie z biskupem Tokarczukiem, KORowcy starali się uprzedzić działania Moczulskiego i przestrzec biskupa. Nie był to jedyny taki przypadek. Usuwano z KOR członków ROPCiO, sygnatariuszy deklaracji „naprostowywano” (Antoni Pajdak), rozsiewano pełne nienawiści plotki, odmawiano współpracy z Moczulskim.

Z kolei w książce „Śladami bezpieki i partii” Cenckiewicza przytoczona jest relacja TW „Maksym”, który opisuje rozmowę z Moczulskim w której ten wspomina o zaprzestaniu swoich stałych kontaktów z „władzami”.

W książce „Widziane z Kremla” Kostikow lekceważy Moczulskiego jako opozycjonistę powołując się na dobrą znajomość z czasów współpracy prasowej.

Ciekawe są książki Moczulskiego „Bez wahania” (wywiad rzeka przeprowadzony przez A. Dudka i M. Gawlikowskiego) i „Lustracja” (samego Moczulskiego), w których Moczulski przedstawia swoją biografię i swoją wersję wydarzeń lustracyjnych. Odniosłem wrażenie, że Leszek Moczulski czasem trochę fantazjował opowiadając o przeszłości, a i interlokutorzy chyba też nie zawsze byli przekonani. W „Lustracji” Moczulski powołuje się na przykład Wałęsy i Jurczyka jako niesłusznie pomówionych. Tu chyba jednak chybił...

W filme Romulad Szeremietiew broni Leszka Moczulskiego przed nazywaniem go agentem, w ogóle jest dość wyrozumiały. W książce „W prawo marsz!” z roku 1993 był jednak bardzo krytyczny dla przywódcy KPN - zarówno jeśli chodzi o kierowanie partią, jak i nawet co do postawy Moczulskiego w więzieniu. Nie nazywa Moczulskiego agentem wprost ale wyraża zaufanie do Macierewicza, a cytowana w książce odezwa do członków KPN jest dość jednoznaczna w tej kwestii. W książce Szeremietiew jest oburzony, że Moczulski zataił swoje członkostwo w PPRze i PZPRze, cytowane są też publikacje Moczulskiego z tamtych czasów. Jak widać czas złagodził ostrze krytyki Szeremietiewa.

I jeszcze słowo polemiki z wypowiedzią Antoniego Dudka w której bagatelizuje on konsekwencje ewentualnej współpracy Leszka Moczulskiego z SB. Myślę, że w jakimś stopniu można porównać sytuację Moczulskiego i Lecha Wałęsy. Współpraca Wałęsy z SB w latach siedemdziesiątych miała ograniczony charakter i dotyczyła kręgu znajomych. Według opublikowanych książek została w pewnym momencie zerwana. Jednak najpoważniejsze konsekwencje tej sytuacji miały miejsce znacznie później, w czasie fatalnej prezydentury Lecha Wałęsy. Widzę analogię z sytuacją Leszka Moczulskiego. Jeśli nawet przyjąć korzystną dla Moczulskiego, a sprzeczną z orzeczeniem sądu lustracyjnego interpretację, że kontakty Moczulskiego były tylko jakąś grą niewłaściwie zinterpretowaną przez interlokutorów, to poważne ich konsekwencje miały miejsce znacznie później – podczas pamiętnej „nocnej zmiany” i zdeterminowały postępowanie Moczulskiego a w konsekwencji zepchnęły go na polityczny margines, a Polskę wepchnęły w objęcia postkomunizmu i zablokowały lustrację na długie lata. Nie można więc tego bagatelizować.

Film trwa prawie godzinę, więc nowe wątki można by wpleść pewnie tylko kosztem skrócenia pozostałych, co pewnie nie byłoby łatwe. Chętnie obejrzałbym po projekcji tego filmu dyskusję uczestników tamtych wydarzeń, może też historyków, bo członkowie KPN też mają prawo do swojej wersji wydarzeń.


http://www.blogpress.pl/node/3166

http://bernardo.salon24.pl/159038,polkowniki-tvp-film-macieja-gawlikowskiego-pod-prad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lut 23, 2010 7:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na S24 dyskusja o filmie z udziałem Autora.
http://bernardo.salon24.pl/
Prawdziwe perełki można tam wyczytać. Oto kilka próbek:

Cytat:
Darski o Moczulskim (kategorycznie i pryncypialnie):
Sprawa 1989 roku nie jest wyjaśniona. Moczulski prowadził wtedy rozmowy z opozycją radykalną i władzami i usiłował powstrzymać demonstracje przeciw Jaruzelskiemu, co mu się nie do końca udało, bo młodzi nie posłuchali, a wielu z nich wtedy odeszło u KPN. (…) A zapewnienia Moczulskiego z 1988, że Jaruzelski "jest polskim patriotą". POtem sam go o to zapytałem na spotkaniu w Paryżu i wijąc się potwierdził swoją wypowiedź.

Darski - o radykałach i o agentach popieranych przez USA:
Moczulski po prostu okazał się Czerwonemu niepotrzebny, bo nie potrafił kontrolować radykałów, którzy się zaraz pokłócili wszyscy ze wszystkimi, a poza tym i tak nie stanowili żadnego zagrożenia, gdyż agentura miała totalne poparcie USA.

Darski o materiałach źródłowych (na których opiera swoje „analizy”):
Albo wyczytałem w bibule, albo usłyszałem w RWE. Zaskoczyło mnie to, więc, gdy doszło do spotkania z Moczulskim w Kontakcie, nie pamiętam daty, ale można sprawdzić kiedy był w Paryżu. Mogę tylko uściślić, że nie mogło być to jednak po moim odejściu z Kontaktu, czyli było to za Bronka. Spotkania nie były filmowane. Dokładnie pamiętam nawet gdzie Moczulski siedział i jak wyglądała sala. Przyznał wtedy, wijąc się, że można uznać Jaruzelskiego za polskiego generała i patriotę.
O marszach i wiecach młodzieży KPN i odwoływaniu ich przez Moczulskiego wiem od ludzi, którzy to organizowali w Łodzi. Przy czym informacja pochodzi z 1989 roku (źródło: Sebastian Rybarczyk, był razem z matką w KPN), a nie z późniejszego okresu, więc trzeba brać pod uwagę kim było źródło wówczas.
O rozmowach w 1989 wiem z tamtych czasów od ludzi, i pamiętam ówczesne dyskusje na temat taktyki Moczulskiego, a także z dokumentów i od uczestników spotkań radykalnej opozycji z Moczulskim.
O charakterze współpracy Moczulskiego wiem od Emila Morgiewicza, który uczestniczył w rozprawach sądu i opowiadał o dokumentach.
Sprawa radykałów i okrągłego stołu wyglądała w 1989 zupełnie inaczej w świetle dokumentów i moich wspomnień i rozmów w tamtym czasie.

Darski o zdemenciałej redakcji „Kontaktu” (która nie może potwierdzić rewelacji Darskiego o Moczulskim):
To byli ludzie związani z "Kontaktem" czyli np. Bronek i redakcja oraz osoby bliskie redakcji. Wszystkie od dawna są out i wątpię by pamiętały cokolwiek co wydarzyło się przed rokiem 2009. To było oficjalne spotkanie. Proszę zapytać Bronka, może pamięta.

Darski – o tym, kto powinien robić filmy dokumentalne (złota myśl):
Zrobienie dobrego historycznego dokumentu od KPN wymaga by się w to nie angażować osobiście, tylko przedstawić całokształt niezwykle skomplikowanych stosunków.

Darski – o ludziach (złota myśl):
Musimy brać pod uwagę plusy i minusy, nie wszyscy w każdej epoce swej działalności odgrywają tylko rolę pozytywną lub negatywną, choć tacy też się zdarzają, zwłaszcza ci od negatywnej.
Gdy piszemy historię, należy badać i oceniać ludzi bez względu na to czy ich lubimy czy nie. Podobnie polityk musi przede wszystkim znaleźć do każdego zadania i na każde stanowisko odpowiedniego człowieka, a osobiście może go nie znosić, ale ważne by był to ktoś kto wykona to zadanie najlepiej. Tego nauczyłem się w konspiracji. Dlatego trzeba być wyrozumiały dla ludzkich słabości, ale brać je pod uwagę, czy nie przeszkodzą.

Darski o samym sobie (skromnie, ale bez przesady) i o kryterium, które jest decydujące przy ocenie ludzi (stosunek do Darskiego i do „Niepodległości”):
dziękuję bardzo za uznanie, ale proszę pamiętać, że to nie ja tylko MY, czyli zespół - byłem razem z kolegami. I - o ironio historii - także Witek Gadomski, który potem mnie opluł na zamówieni Lizuta i dziś wypisuje .. no każdy wie co wypisuje, szkoda atramentu, miał swój wkład bardzo poważny, ale także inni, np. Marek i Dorota Safian. Pan Bóg uwielbia ironię. Ma specyficzne poczucie humoru. Ale Marek nigdy nie wyparł się "Niepodległości", to mu należy zaliczyć na plus, gdyby nie konflikt Doroty z Kaczorem na Ratuszu, wszystko ułożyłoby się inaczej.

Darski – jeszcze raz o sobie (złota myśl):
Nie mam zamiaru niczego udowadniać nikomu. Jak się komuś nie podoba, może udawać głuchego i ślepego.

Knappestoper - o podziemu w PRL (celnie):
Jeśli popatrzeć na dorobek tzw. podziemia z dzisiejszej perspektywy, niewiele zostało. "Podziemie" nie atakowało sowieckich garnizonów, nie wykradało części do supertajnych sowieckich rakiet, nie tworzyło władzy aternatywnej do okupantów, nie wykonywało wyroków na kolaborantach. Właściwie cała "podziemna" działalność ograniczała się do druku i dystrybucji ulotek i pism. Jeśli poczytać to dziś, człowiek się uśmiechnie - płytkie, naiwne i myślowo ubogie. Jedynym poważnym pismem, którego analizy i propozycje jeszcze dziś zasługują na uwagę była "Niepodległość" Darskiego/Targalskiego.

Knappestoper - o celach KPN (niepewnie):
Nie można z całą pewnością stwierdzić, że celem KPN nie było skanalizowanie społecznej aktywności na działaniach jałowych. Nie jest łatwo obalić tezę, że z łap ubeków można się wydostać tylko nogami do przodu.

Zagłoba o Gawlikowskim (w oparciu o jego stosunek do Darskiego):
To zdanie pokazuje, że nie za bardzo działał Pan w podziemiu lat 1981-1989, bo w przeciwnym razie czegoś takiego nie napisał, gdyż Darski był wówczas faktycznie "legendą". Albo działał Pan tylko w "podziemiu salonowym", gdzie faktycznie to nie Darski był legendą, ale różne Bolki, Leszki, czy inne Frasyniuki albo Bujaki "ukrywające" się w lokalach związanych z SB...

Zagłoba o przyzwoitych kobietach:
Ciekawiło mnie zawsze, ale zapewne nigdy się tego nie dowiemy, czy aby MS nie był w "Niepoległości" służbowo. Podobnie jak i WG. Bo przecież aż tak ludzie nie mogą się zmienić. To sposób myślenia zakodowany od dzieciństwa.
Bo przecież przyzwoita kobieta nigdy nie stanie się kurwą...
Nie sądzę więc by przyczyną zmiany poglądów MS był ów konflikt, bo to co on głosi jako sędzia, pokazuje iż raczej daleko mu od przyzwoitości.

Zagłoba o tych, którzy siedzieli w więzieniach w czasach PRL:
zapuszkowanie agentury to najlepszy sposób jej legitymizacji. A poza tym, skąd Pan wie o tym że ktoś był zapuszkowany? To że wszedł do więzienia, nie znaczy że cały czas tam siedział. Gdy był w pojedyńczej celi, to mógł pojawiać się w więzieniu raz na kilka dni, albo "przychodzić do pracy" tylko w ciągu dnia. Albo być na "wczasach twórczych", czyli "siedzieć" jak Michnik,


Oto pisizm-kaczyzm-olszewizm-macierewizm w czystej postaci. Kompletny bełkot. Klasycy tego stylu mogą być siebie dumni. :)

Aż wierzyć się nie chce, że Darski vel Targalski pisał kiedyś w warszawskiej "Niepodległości" naprawdę świetne teksty. Ale to było ćwierć wieku temu...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krzysztof Król



Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 13

PostWysłany: Wto Lut 23, 2010 10:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jestem wstrząśnięty (choć nie zmieszany) dyskusją z salonu24.

Wydaje mi się, że to w pewnym stopniu rekord.
Dla nieznających kontekstu, ci co według jednego z plwaczy byli może w "N" służbowo to Marek Safjan (Były szef TK) i Witold Gadomski (dzisiejsza GW).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Wto Lut 23, 2010 11:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dobra, dobra...
Zamiast bronić tych agentów, lepiej opowiedz jak spędzałeś czas w luksusowych ośrodkach wypoczynkowych na Krymie niby siedząc w więzieniu. A tacy ludzie jak Darski i inne legendy podziemia, krew wtedy za Polskę przelewali w Paryżu!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lut 24, 2010 9:20 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dyskusja na http://www.blogpress.pl/node/3166#comment-9009 dot. tej samej recenzji filmu autorstwa "Bernarda" jednak na zupełnie innym poziomie. Spokojna, wyważona, merytoryczna. Ciekawe wyjaśnienia twórcy filmu.

Aż wierzyć się nie chce, że jedną z osób, które - mówiąc językiem młodzieżowym - "zrobiły oborę" na S24 był Darski. Tak, ten Darski (Jerzy Targalski). Co to się ludźmi porobiło...


Cytat:
Godziemba,
Znakomite streszczenie. Wiesz, gdzie można obejrzeć ten film w necie, albo go ściągnąć?

W II połowie lat 80. miałem pewną styczność z PPN, wtedy Romek miał zdecydowanie negatywną ocenę "Wodza".


Bernard
Przejrzałem książke Szeremietiewa "W prawo zwrot" byłem zszokowany gdy porównałem z wypowiedziami z filmu. Zaraz prześlę Ci PW.


Katarzyna,
Ze zwykłej ciekawości pytam; Jak udało Ci się obejrzeć film? czy poza telewizją nie będzie szans na jego obejrzenie?

I drugi, może wbrew pozorom znacznie ważniejsze. Zadam je też na twitterze, może ktoś coś dopowie.

Jak można wymusić, emisje ocenzurowanych filmów w telewizji i nie tylko tam? Jak przeciwdziałać takim praktykom? Partie na tym muszą tracić, wtedy nie będzie opłacać się cenzura, ale czy to wystarczy?


Bernard
chyba tylko poprzez robienie hałasu lub pisanie listów. Chyba tylko w ten sposób mozna na nich nacisnąć. choc obawiam się, że sa odporni...


ckwadrat
Wczoraj obejrzałem :)

Film zbyt moim zdaniem jednostronny. Dudek obiektywny ale występował jako ekspert. Natomiast poza Lityńskim, który wystąpił w roli politycznego listka figowego, nikogo nie było praktycznie z innych ugrupowań. Co niestety powoduje, że film ma bardzo zawężoną perspektywę, a wręcz jest "partyjną biografią". Przy całym szacunku do dokonań KPN rzecz jasna.
Został mi tylko niesmak po wypowiedzi Szeremietiewa. "Cytuję" pana RSz z pamięci: >Rząd Olszewskiego został odwołany, bo był nieudolnym rządem a Olszewski i Kaczory (expressis verbis) jadą do teraz na tym, że zostali odwołani w wyniku spisku agentów.< Jak wyglądało odwołanie rządu Olszewskiego każdy na szczęście widział.

PS. Zapomniałem o wypowiedzi Króla odnośnie sędziego Kryże, o której pisze Bernard w streszczeniu (które notabene jest świetną analizą KPN i nie tylko). Gdyby nie sławne rozwinięcie skrótu PZPR przez Moczulskiego, które pojawia się w filmie, można by odnieść wrażenie, że dzisiejsi kapeenowcy bardziej nienawidzą PiS-u i "Kaczorów" niż komunistów ;)

A i chyba pewne ujęcia Jarosława Kaczyńskiego, które pojawiają się w filmie są chyba nieprzypadkowo niekorzystne. Ale mogę być przewrażliwiony. Reżyser widzę, że jest u nas zalogowany więc może być dementi :)

Jeszcze uwaga generalna - film jest dobrze zrobiony, nie jest martyrologiczny, nie nudny, ale jak napisałem wcześniej - zbyt jednostronny. Co nie jest oczywiście jednoznaczne z wadą.


Bernard,
Ponieważ wersja KPN, czy bardziej Moczulskiego nie jest obecna w mediach, czy w ogóle w "przekazie" (choćby dlatego że nie ma w życiu publicznym polityków o tych korzeniach), to jeśli już udało się reżyserowi zrobić film o KPNie, to zrobił właśnie taki z pozytywnym przesłaniem. Może dlatego nie ma też np. wypowiedzi byłych działaczy KPN którzy się pożegnali z KPN np. Słomki i mogliby mieć jakieś negatywne zdanie.
Wystepuje tam jeszcze Hall, również Wyszkowski i Tywonek, ale zdecydowanie jest to niewystarczające, zwłaszcza wypowiedź Tywonka.
Ale fajne zdjęcia archiwalne i ciekawe działania antykomunistyczne młodzież KPNowska robiła, raczej zapomniane (niesłusznie).

Tak czy inaczej można z tym filmem polemizować, mieć uwagi co do jednostronności (słuszne zresztą), ale muszą go najpierw pokazać. Bo chociaz Król mnie denerwuje (nawet zbanował mnie na twitterze :)) to nie odmawiam mu prawa do jego wersji wydarzeń, a tej nigdzie nie ma.

PS
Przeczytałem i przejrzałem sporo książek na ten temat, chyba jakąś kolejną notkę napiszę, albo ze dwie :) jeśli już się napracowałem. Np. o stosunkach KORu z ROPCiOem, albo o Moczulskim.


Maciej Gawlikowski,
"byłem zszokowany gdy porównałem z wypowiedziami z filmu"

Może czas najwyższy na refleksję? Wtedy był szok - lista, TW, donosił...
Dziś np. wiadomo, że o trwającej od 1972 roku znajomości Szeremietiewa z Moczulskim, SB nie wiedziała. W papierach wyraźnie, wielokrotnie pisali, że panowie poznali się w ... 1977 roku. A wtedy od 5 lat konspirowali w nurcie niepodległościowym, do którego Szeremietiewa wciągnął Moczulski.
Taki to agent był.

I powoli to do ludzi dociera.

Bernard,
Trochę składam to na karb kampanii wyborczych i tworzenia nowej partii, może chciał przejać działaczy KPNu? (jaki był skutek? przechodzili jacyś ludzie z KPN do Sz?).

Ale wypowiedzi Szeremietiewa dotyczyły nie tylko ewentualnej agenturalności Moczulskiego.

Dotyczyły np. formy kierowania partią ("wodzostwa"), również zatajenia przynależności do PPR i PZPR (chyba w tej książce, albo w Waszym wywiadzie już nie pamiętam, są cytaty z artykułów Moczulskiego rodem z sowieckiej propagandy).

Sz. również w książce mówił o zastrzeżeniach co do postawy Moczulskiego w więzieniu, chociaż nie rozwinął tego wątku, to jasno zasugerował, że to miało znaczenie jeśli chodzi o ów rozłam w KPNie.

Dlatego byłem zszokowany gdy dotarłem do tej książki (leżała u mnie na półce nie przeczytana) w kontekście tego co mówił w filmie, bo film obejrzaałem wczesniej niż przejrzałem ksiażkę.

A co do agenturalnej przeszłości, to według kwitów wykreślili go za nielojalność, jeśli dobrze pamiętam zwrot, najwyraźniej więc kombinował w różne strony :)

Maciej Gawlikowski,
"Film zbyt moim zdaniem jednostronny"

Jeśli doda Pan: "w przeciwieństwie do "Nocnej zmiany", "Towarzysza generała", "Dwóch kolorów", kilku filmów o Solidarności Walczącej, dokumentów o KOR-ze i ROPCiO" to uznam to za zarzut :-)

To nie jest film oświatowy, to nie jest podręcznik historii, to nie jest sąd nad KPN-em.

To przede wszystkim krótki zarys działań KPN i jej postrzegania polityki, próba pokazania alternatywnej wobec mainstreamu opozycji wizji działań. A przez to hołd tysiącom ludzi, którzy poświęcali się dla Niepodległej Polski.

"Dudek obiektywny ale występował jako ekspert"
Taka właśnie była rola.

"poza Lityńskim, który wystąpił w roli politycznego listka figowego, nikogo nie było praktycznie z innych ugrupowań"
Poza Szeremietiewem (od 1984 roku poza KPN-em), Hallem, Wyszkowskim, i Tywonkiem - rzecznikiem min. Macierewicza.
Jednak ci wszyscy ludzie nie byli w filmie po to, żeby "ładować" w KPN. Nie taka była ich rola.
Gdzie w filmach wymienionych przeze mnie wyżej był jakikolwiek reprezentant "drugiej strony" sporu? I nie przeszkadza to?

"film ma bardzo zawężoną perspektywę, a wręcz jest "partyjną biografią". Przy całym szacunku do dokonań KPN rzecz jasna"
Bo to nie jest historia Polski. Mimo, że pokazywałem tylko działania KPN, to musiałem wyrzucać świetne wątki, bo film trwał... 2 godziny.
Co miałem usunąć, żeby pokazać działania innych, szerokie tło historyczne?

"Został mi tylko niesmak po wypowiedzi Szeremietiewa. "Cytuję" pana RSz z pamięci: >Rząd Olszewskiego został odwołany, bo był nieudolnym rządem a Olszewski i Kaczory (expressis verbis) jadą do teraz na tym, że zostali odwołani w wyniku spisku agentów.< Jak wyglądało odwołanie rządu Olszewskiego każdy na szczęście widział"
Widziałem, nawet z bliska, pracując wówczas w telewizji w W-wie i kręcąc się po sejmie.
Właśnie tak to wyglądało. Rację ma tu minister rządu Olszewskiego, co więcej - uchyla rąbka tajemnicy jak wyglądał szantaż teczkowy i próba rozbicia KPN.
To samo mówili Wyszkowski i Tywonek.
Prawda wychodzi na jaw po latach.

"Zapomniałem o wypowiedzi Króla odnośnie sędziego Kryże, o której pisze Bernard w streszczeniu(...). Gdyby nie sławne rozwinięcie skrótu PZPR przez Moczulskiego, które pojawia się w filmie, można by odnieść wrażenie, że dzisiejsi kapeenowcy bardziej nienawidzą PiS-u i "Kaczorów" niż komunistów ;)"
Dzisiejszych kapeenowców już nie ma, choć próbują pod tą nazwą jeszcze działać jakieś marginalne grupki.
Jeśli dla Pana, Kryże jest symbolem PiS-u, to proszę się nie dziwić niechęci do tego ugrupowania :-)
Co ma o Kryżem innego mówić Król, któremu ten komunistyczny sędzia zatwierdził 4 sankcje prokuratorskie, każda po "3 miechy"? Ma go kochać jako element budowy nowej, uczciwej, sprawiedliwej i prawej IV RP???

"A i chyba pewne ujęcia Jarosława Kaczyńskiego, które pojawiają się w filmie są chyba nieprzypadkowo niekorzystne"
On naprawdę tak wygląda! Proszę mi wierzyć. Nie zmniejszyłem go, nie pogrubiłem, nie zeszpeciłem.
Zdjęcia brałem z archiwum TVP.
Były ładniejsze - przyznaję. Tyle, że okres kariery filmowej braci nie pokrywał się z okresem historii, o której opowiadałem ;-)

"Jeszcze uwaga generalna - film jest dobrze zrobiony, nie jest martyrologiczny, nie nudny"
Bóg zapłać za jakieś dobre słowo :-)))

"Trochę składam to na karb kampanii wyborczych i tworzenia nowej partii"
Nie. Na początku maja 1992 nie było kampanii, Olszewski jeszcze nie tworzył żadnej ze swoich licznych kanapowych partii. To wszystko później.
"może chciał przejać działaczy KPNu? (jaki był skutek? przechodzili jacyś ludzie z KPN do Sz?)"
Chciał się utrzymać u władzy i zyskać większość po rozbiciu KPN-u i ZChN-u. Nie udało się. Poległ.
Nie znam przypadku przejścia działaczy KPN do Szeremietiewa w 1992 roku.

"również zatajenia przynależności do PPR i PZPR"
Nie było wtedy żadnego takiego zarzutu.
Ta przynależność to czas, kiedy Moczulski miał 16-17 lat. Po półtora roku został wyrzucony. Pierwszy raz dłużej siedział w 1957 roku. To był chyba pierwszy proces polityczny po Październiku.
I to ma być poważny zarzut wobec tego człowieka?

"są cytaty z artykułów Moczulskiego rodem z sowieckiej propagandy"
Z reguły tak wstrąsające, jak fragmenty pracy doktorskiej Kaczyńskiego czy artykułów Olszewskiego z "Po prostu".

"Sz. również w książce mówił o zastrzeżeniach co do postawy Moczulskiego w więzieniu"
Moczulski był wrogiem głodówek, dzieki czemu dzień po wyjściu rzucał się w wir roboty w KPN-ie, a nie lądował w szpitalu na wiele miesięcy jak Kropiwnicki czy Słowik. O Bednarzu nawet nie wspominając.
Nie przywiązywał wagi do więziennych protestów, walenia platerami w klapę, itp. rytuału. Nie podejmuje się tego oceniać, wiem, że to powodowało konflikty z Szeremietiewem i Stanskim. Do tego doszła robota agentury, żeby nastawić ich wrogo wobec zony Moczulskiego, co się w dużym stopniu udało. Zwykłe esbeckie gry operacyjne.

"byłem zszokowany gdy dotarłem do tej książki (leżała u mnie na półce nie przeczytana) w kontekście tego co mówił w filmie"
Mam wiele szacunku dla Romka za to, że potrafił zdobyc dystans do sprawy.

"A co do agenturalnej przeszłości, to według kwitów wykreślili go za nielojalność, jeśli dobrze pamiętam zwrot, najwyraźniej więc kombinował w różne strony :)"
Rozpracowywali go od 1977 roku w ramach powstałego przeciw niemu SOR "Oszust".
Czy to świadczy, że wcześniej rzeczywiście był TW?
Nie.
Co najwyżej, że za takowego go uważali.
Mocna jest też hipoteza o spreparowaniu części tych papierów w 1984, kiedy na kilka tygodni przed wyjściem LM z Barczewa, SB dokonała archiwizacji teczki TW Lech. Było to całkowicie sprzeczne z procedurami. Archiwizacja powinna zostać przeprowadzona zaraz w 1977 roku po ustaniu współpracy. Przepisy były jednoznaczne.
Działo się to 7 lat później. Teczki są bardzo niespójne, wskazują na jakieś dziwne manipulacje, wielokrotne przeszywanie ich zawartości, zmianę części numeracji kart, dokładanie później dokumentów, znikanie innych, itp. To temat na potężne opracowanie a nie kilka zdań :-)

"Może dlatego nie ma też np. wypowiedzi byłych działaczy KPN którzy się pożegnali z KPN np. Słomki i mogliby mieć jakieś negatywne zdanie"
Nie mogłem rozmawiać ze wszystkimi, bo nie miałem szans tego użyć z braku czasu. Akurat Słomka niewiele by wniósł. 4 czerwca 1992 atakował najostrzej Olszewskiego, w przemówieniu sejmowym powiedział wiele rzeczy niesprawiedliwie pod adresem rządu. A późniejsze jego wyjście i plątanie się po różnych dziwnych koalicjach i sojuszach kanapowych partii, jego wybujałe ambicje polityczne? Kogo to interesuje poza badaczami planktonu?
Może jeszcze miłośników folkloru.

"zdecydowanie jest to niewystarczające, zwłaszcza wypowiedź Tywonka"
Niestety, musiałem wyrzucić wypowiedzi Tywonka, które pierwotnie do filmu dałem (czas, czas!). Ale nie spodobały by się Panu :-) Wręcz mówił np., że nie wyklucza wpływu Anklewicza - esbeckiego współpracownika Macierewicza - na kształt listy przedstawionej sejmowi.

"muszą go najpierw pokazać"
Nie muszą :-)
Koalicja medialna PiS-SLD ma ważniejsze sprawy na głowie ;-)


Bernard,
a w 93 roku były wybory, dlatego napisałem, że składam to na karb kampanii (książkę i jej ostrze - miałem cały czas na myśli Szeremietiewa i jego książkę, nie Olszewskiego).

Teza o zatajeniu przynależności znajduje się w książce Sz., mój komentarz dotyczył książki i tego co Sz. pisał.

Co do cytatów z prasowych propagandowych sowieckich w duchu tekstów Moczulskiego to się Pan myli, nie da się ich porównać z cytatami z doktoratu. Inny "target", inny nakład (ile egzemplarzy ma doktorat?), inna tematyka, no i zdecydowanie inna treść. Teksty Moczulskiego były ideologiczne, prasowe, masowe, a ich przeznaczeniem było sowietyzowanie społeczeństwa. Sorry. Zamiast tworzyć mity lepiej, żeby Moczulski powiedział że był koniunkturalistą, albo, że wierzył w komunizm, a potem zrewidował swoje poglądy i postawę. Teorie o Wallenrodyzmie w stalinowskiej partii komunistycznej są tyle warte co opowieści donosicieli w sutannach, którzy twierdzą, że tylko ewangelizowali SBeków.

Nie znane są przypadki preparowania teczek w celu kompromitacji (za ileś tam lat) osób których dotyczyły. Preparowanie się zdarzało (Wałęsa), ale było zadaniem służb i odnotowywane było we właściwej teczce. Mogę zrozumieć, że były błędy, że UBecy pisali bzdury, że są niekompletne, pomieszane itd., ale nie, że świadomie zostały sfałszowane. To bajki. Prędzej bym uwierzył, że fałszował je UOP, ale takich zarzutów chyba nikt nie stawia.
A solidne opracowanie naukowe faktycznie by się przydało.

PS, tak na marginesie

co porabia Anklewicz?

A z czasem to fakt, film trwa prawie godzinę. Może powinien Pan przygotować wersję odcinkową na DVD z materiaów które nie weszły? Tylko zainteresowanie pewnie nie pokryłoby kosztów...

Maciej Gawlikowski,
"a w 93 roku były wybory, dlatego napisałem, że składam to na karb kampanii (książkę i jej ostrze"
Przepraszam, nie zrozumiałem.

"Teksty Moczulskiego były ideologiczne, prasowe, masowe, a ich przeznaczeniem było sowietyzowanie społeczeństwa"
Być może. Ja takich nie znam. choć przejrzałem kilka roczników Stolicy i sporo wydań Dookoła Świata.
I stawiając taki zarzut, wypadałoby podać jakieś konkrety - gdzie, co , kiedy.
Brzmi nieprawdopodobnie, czekam na dowody :-)

"lepiej, żeby moczulski powiedział że był koniunkturalistą, albo, że wierzył w komunistą, a potem zrewidował swoje pogladdy i postawę"
Może i lepiej, ale co ma zrobić jeśli to nie jest prawda?
Proszę nie myśleć ahistorycznie. Każdy, kto po '56 roku był redaktorem jakiegoś pisma, nawet tak nie ideologicznego jak Dookoła Świata czy Stolica, musiał swoją porcję daniny złożyć. Każdy!
Świetnie to opisuje Jan Olszewski. Jego artykuł w "Po prostu" na temat Armii Krajowej ("Naprzeciw ludziom z AK" czy jakoś tak...), uznany za pierwszy po Październiku taki tekst w PRL-owskiej prasie, był wtedy uznany za przelom, za akt odwagi. I był nim!
Dziś weźmie go na warsztat świeżej daty antykomunista i zakrzyknie: "To sowiecka propaganda!". Gwarantuję, że mogę z niego zrobić mix cytatów lepszy niż ktoś tam zrobił z tekstów Moczulskiego. Będzie w nim o fałszywych, okrutnych dowódcach AK wiedzionych na pasku przez londyńskich dowódców, o prostych żołnierzach AK wciągniętych w awanturę, o zniszczeniu stolicy w wyniku szaleńczych decyzji Londynu.
Czy to będzie prawda o tym tekście? Nie.
Olszewski zrobił wtedy rzecz wielką, ale nie mógł w tych warunkach zrobić więcej. Nie mógł napisac, że AK była formacją bohaterską, patriotyczną, niepodległościową.
Podobnie z wieloma tekstami Moczulskiego ze Stolicy. Ktoś, kto widzi kilka parszywych zdan o niesmiertelnym sojuszu z bratnim ZSRR czy o wielkich ideach Rewolucji Październikowej, a nie widzi tego, że artykuł nierzadko po raz pierwszy w PRL pokazuje chwile chwały polskiego oręża, pokazuje bohaterstwo Wojska Polskiego w 1939 roku, ten jest ślepy lub kieruje się złą wolą.
Nie wolno pluć na Olszewskiego czy Moczulskiego za ich teksty sprzed 50-60 lat, nie patrząc na ich kontekst, na to, co w rzeczywistości wnosiły.
Coraz mniej ludzi znających te realia, coraz więcej antykomunistów świeżego chowu uznających za kolaboranta każdego, kto nie pisał w latach 60-tych o komunie tak, jak major "Ogień" w pokwitowaniach swojej Komisji Szybkowykonawczej.

"Teorie o Wallenrodyzmie w stalinowskiej partii komunistycznej są tyle warte co opowieści donosicieli"
Nie zgadzam się.
Jakie znaczenie dla jego życiorysu ma 1,5-roczna przynależność do PPR/PZPR w wieku 17 lat?
I stawiają taki zarzut ludzie, którym nie przeszkadza np. wieloletnia przynależność do PZPR w latach 70-tych osób takich jak Jerzy Targalski. Oni tez warci tyle, co donosiciele, czy jako "swoi" zasługują na inną miarę?

"Nie znane są przypadki preparowania teczek w celu kompromitacji (za ileś tam lat) osób których dotyczyły"
To nie dotyczy zwykłego działacza opozycji z Pcimia, lecz faceta, którego władzom PRL kazali uciszyć przywódcy Kremla. Nie ma innych znanych przypadków? To nie dowodzi niczego.
Choć oczywiście nie twierdzę kategorycznie, że tak było, bo tego nie wiem. Zważywszy na sprzeczności w tych papierach, jest to jednak hipoteza bardzo prawdopodobna.

"Mogę zrozumieć, że były błędy, że UBecy pisali bzdury, że są niekompletne, pomieszane itd."
Jak to? Przecież "SB się nie oszukiwała", a "teczki zawierają tylko prawdę"! :-)

"Prędzej bym uwierzył, że fałszował je UOP, ale takich zarzutów chyba nikt nie stawia"
Choć można, bo jeden z dokumentów pojawia się w teczce i znika już w latach 90-tych :-)

Ale się rozpisałem...
Na starość zostanę grafomanem.
I wtedy sobie założę bloga ;-)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Lut 25, 2010 12:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

cd z http://www.blogpress.pl/node/3166#comment-9009
Cytat:

Bernard,

Nie chciałem odbiegać do pobocznych wątków, ale ponieważ zostałem wywołany, to muszę się obronić. Zaczerpnięte z "W prawo marsz!" Szeremietiewa:

Cytat:
L. Moczulski, „Rok w którym nadeszła wolność":
...Główną przyczyną zwycięstw był radziecki, socjalistyczny ustrój społeczny. Ofiarna praca, patriotyzm i prawdziwe bohaterstwo klasy robotniczej, chłopstwa i inteligencji, przyjaźń narodów radzieckich, organizująca i mobilizująca rola partii komunistycznej, wielkajedność moralno-polityczna ludzi radzieckich w decydujący sposób zaważyły na przebiegu wojny. (...) To przed dziesięciu laty radzieccy czołgiści przynieśli nam wolność.
„Wieś", 28 II 1953


Cytat:
L. Moczulski, „Narodziny władzy Polski Ludowej. Dwadzieścia lat":
Powstała z początkiem 1942 r. Polska Partia Robotnicza rychło stała się jedną z głównych sił politycznych kraju i jedynym nosicielem programu Polski w pełni socjalistycznej i niepodległej. (...) Równocześnie z rozwojem partii, trwał proces budowy jej ramienia zbrojnego: Gwardii Ludowej. (...) Największym ośrodkiem walki zbrojnej był obwód lubelski, kierowany przez Mieczysława Moczara.
„Stolica", 5 I 1964


Cytat:
L. Moczulski, „Z ostatnich lat II Rzeczypospolitej":
Jedynie nielegalna KPP i sympatyzujące z nią jednolitofrontowe ugrupowania rewolucyjnej lewicy zwracały konsekwentnie uwagę na demagogię niepodległościowej propagandy piłsudczyków.
„Stolica", 15-22 XII 1968


Cytat:
L. Moczulski, „Dylematy - Wstęp do historii Europy Zachodniej":
ZSRR, pierwszy na świecie kraj socjalistyczny, był nie tylko supermocarstwem, nie tylko ośrodkiem, wokół którego skupiał się powstający właśnie obóz socjalistyczny, lecz także był szermierzem nowego ustroju.
Wyd. MON, 1970, s. 39


Cytat:
L.Moczulski, „...to już nie wrzesień 39":
Więzi pomiędzy poszczególnymi państwami wspólnoty socjalistycznej uzupełniają tę podstawową więź między każdym z nas a ZSRR. Z naszego punktu widzenia w ramach tej wspólnoty wyróżnia się jeszcze „Trójkąt" trzech najbardziej na zachód położonych państw socjalistycznych: PRL, NRD i CSSR. Groźba naruszenia tego „Trójkąta" przez wyrwanie jego członu południowego została zażegnana w 1968 r. wspólnym wysiłkiem wspólnoty.
„Argumenty", 29 VIII 1971


Nie chcę za bardzo znęcać się nad Leszkiem Moczulskim. I wcale nie jestem taki radykalny jeśli chodzi o potępianie, czy piętnowanie członków partii, czy publicystów tamtego okresu. Nie znam jego publicystyki z tamtych czasów, ale słyszałem bardzo dobre opinie, szczególnie odnośnie publikowanych wówczas książek (nie czytałem). Ale...

Leszek Moczulski wstąpił do PPR i PZPR w czasach gdy w lasach trwały jeszcze walki partyzanckie, a w Polsce szalała NKWD i na dobre rozkręcał się stalinizm. To jednak co innego niż nawet koniunkturalne wstępowanie do partii np. w latach siedemdziesiątych (i zrywanie z nią później). Ja naprawdę nie oczekuję, żeby wszyscy byli bohaterami, (ale bohaterów podziwiam!), mi wystarczy żeby byli przyzwoitymi ludźmi i nie przykładali do tego ręki. Nie było przymusu wstępowania do PPR, ani pisania wówczas w gazetach.

Byłbym gotów się zgodzić, że ten epizod nastolatka nie ma większego znaczenia. Bo i faktycznie by nie miał. Ale ma o tyle, że dzisiaj Leszek Moczulski tworzy ułudę tamtych czasów mówiąc, ze wstępowanie do PPR było niemal działalnością opozycyjną, jakąś próbą przejęcia PPR od środka, no wręcz wallenrodyzm. Nie wierzę w wallenrodyzm w stalinowskich czasach w PPRze. Prędzej uwierzę w koniunkturalizm, chęć dostania się na studia, czy zaistnienia na nich itd. Po co więc tworzyć niewiarygodne mity zamiast stanąć face to face? Bo stosunkowo drobny epizod można by w ten sposób zamknąć, a tak Moczulski staje się niewiarygodny snując swoje teorie. I o to właśnie mam pretensje do Moczulskiego bardziej niż o samą przynależność.

I zdanie co do teczek. UBecy pisali to co uważali za prawdę, lub to co za prawdę uważali ich informatorzy, czy podsłuchiwani. Nie oznacza to, że zawsze były to prawdziwe informacje, ale teorie o tym, jak to UBecy fałszuja SWOJĄ dokumentację, po to by kiedyś w przyszłości kogoś skompromitować to bajki i opowieści zdesperowanych...


ckwadrat,
OK, pisałem, że jestem przewrażliwiony. I nie traktuję tej jednostronności jako wady, a wręcz przeciwnie, bo w ten sposób poznaliśmy punkt widzenia KPN na tamte sprawy a film wywołuje już w wielu miejscach w internecie dyskusję. To chyba lepsze niż gdyby doprosił Pan jeszcze kilku dyskutantów i wszystko zostałoby w filmie powiedziane.

Moje "żale" (bo to nie była wcale krytyka) są też efektem tego, że dokumentów o działalności prawicy za komuny czy nawet w III RP nie ma. I oczywiście mi się zamarzyło, żeby w jednym filmie było więcej wielostronności, ale po zastanowieniu uważam, że nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby takich filmów było po prostu więcej! I nie byli to "półkownicy". Czego Panu i sobie życzę.


Anita
A ja mam pytanie odnośnie tytułu.
To jest tytuł produkcji Jerzego Zalewskiego.
Czy użycie go nie jest plagiatem, a przynajmniej czymś niewłaściwym?
Czy autorzy używając tego tytułu, chcieli podszyć się pod produkcję Zalewskiego z powodów marketingowych?


Rzepka,
"Chodzi o to, żeby takich filmów było po prostu więcej! I nie byli to "półkownicy"."

No właśnie, a wygląda na to, że takich "półkowników" jest tam coraz więcej. A zdjęta kiedyś z emisji "Errata o biografii" o Władysławie Broniewskim wróciła czy dalej na półce, że zapytam? Bo na stronach filmoteki TVP jej nie widzę.

http://www.tvp.pl/filmoteka/film-dokumentalny/historia/errata-do-biograf...

Czy tą telewizją rządzą jakieś stalinowskie widma?


Maciej Gawlikowski,
Przepraszam, że skrótowo, ale jestem w biegu...
Właśnie takie wyrwane z kontekstu cytaty świadczą o myśleniu ahistorycznym. Dokładnie o tym pisałem wyżej :-)
O czym niby ma swiadczyć taki cytat:
"ZSRR, pierwszy na świecie kraj socjalistyczny, był nie tylko supermocarstwem, nie tylko ośrodkiem, wokół którego skupiał się powstający właśnie obóz socjalistyczny, lecz także był szermierzem nowego ustroju".
To dokładnie jak z Leninem u Kaczyńskiego :-)
Trzeba poznać cały tekst, żeby go ocenić. Pamiętając oczywiście, że mówimy o tekście publikowanym w PRL-u, w latach 60-tych!
Czy podobnie ostro ocenia Pan teksty Olszewskiego z "Po prostu"?

Co do przynależności do PZPR-u - nie rozumiem czemu rozgrzesza Pan kogoś, kto jako dorosły czlowiek działał w PZPR-ze w latach 70-tych. To haniebne nie jest, a krótka przynależność 17-latka haniebna jest?
Wallenrodyzm? Pewnie nie. Raczej jakas próba opanowania lokalnej struktury dla zrobienia czegoś dobrego. Może to tak było?

A Kurasiowi działalność w UB Pan wybacza? ;-)

@ckwadrat
Pełna zgoda!
Podpisuję się oburącz :-)

@Anita
"To jest tytuł produkcji Jerzego Zalewskiego"

Nie tylko.
Też jest to tytuł studyjnego programu Jerzego Zalewskiego, który był dawno temu emitowany w TV Puls, później krótko w Trójce. Miałem zaszczyt być gościem w jednym z nich.

"Czy użycie go nie jest plagiatem, a przynajmniej czymś niewłaściwym?"

Nie. Nie jest plagiatem i nie jest niczym niewłaściwym.

"Czy autorzy używając tego tytułu, chcieli podszyć się pod produkcję Zalewskiego z powodów marketingowych?"

A niby czemu? Jakie to miałoby przynieść korzyści? :-)))

@Rzepka
Broniewski nadal zatrzymany.
Nie ma go w powtórkach cyklu, nie ma go na internetowych stronach TVP, gdzie są pozostałe Erraty.
Na szczęście ktoś go wrzucił do internetu:
http://video.google.com/videoplay?docid=2979104098300490901#
Telewizją rządzi strach :-)


Rzepka,
Strach przed potomkami stalinowców...
Czyli jednak dobrze napisałem :)


Maciej Gawlikowski,
Strach przed możnymi tego świata :-)))
Strach przed utratą apanaży.
Strach przed wszystkim, co może w jakikolwiek sposób narazić urzędnika na nieprzyjemności.

Czasem wolę rozmawiać ze stalinowcem niż zwyczajnym tchórzem, szepczącym: "Właściwie to myślę to samo, co pan, między nami mówiąc...".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lut 26, 2010 7:21 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
cd z - http://www.blogpress.pl/node/3166#comment-9009


Anita_Cz,

Moja reakcja jako widza i nie tylko moja jest taka, że tytuł jednoznacznie nawiązuje do produkcji Zalewskiego.

I mam wrażenie, że jest to próba skorzystania z renomy tej nazwy.
Widz, który szuka tego rodzaju wiedzy będzie to kojarzył z programem JZ.
Rozumiem, że autorzy pytali i rozmawiali z Zalewskim o użyciu tego tytułu?
Tym bardziej, że sam pan przyznaje, że był gościem tego programu.


Bernard,

Nie chciałbym koncentrować się na przeszłości Moczulskiego, bo to poboczny wątek, ale zgodzić się nie mogę.

To zdecydowanie całkiem coś innego niż z Leninem u Kaczyńskiego użytym w pracy doktorskiej. Teksty Moczulskiego szły "w Polskę". Wychwalanie Sowietów, ruskich czołgów, wyszydzanie patriotyzmu piłsudczyków - zaiste bardzo oryginalne jak na niepodległościowca. Proszę wybaczyć, ale były inne formy dbania o niepodległość. Odpowiedź jest banalnie prosta. Koniunkturalizm, żeby pracować w gazecie, czy wydawać książki. Potem zmienił zdanie i postawę i chwała mu za to. Ale nie róbmy z komunistycznej propagandy i stalinowskich organizacji (PPR) perfumerii.Przynależność do PPR nie była przymusowa, a pisanie takich tekstów nie było obowiązkowe, można było robić coś innego w życiu. To był świadomy wybór Moczulskiego. Opozycyjne działania w PPRze to bajki dla twardego jądra zwolenników. Nie w czasach stalinowskich. Raczej chciał dostać się na studia i na nich zaistnieć, bo chyba nie uwierzył w komunizm, i tyle…

Co do PPRu to jest kosmiczna różnica, czy ktoś jest koniunkturalistą w latach siedemdziesiątych, czy zapisuje się do PPRu gdy leje się krew a ludzie są katowani w więzieniach, skazywani, a wyroki śmierci wykonywane. Jeśli Pan tego nie widzi, to nic już na to nie poradzę. Bo za chwilę dojdziemy do wniosku, że Leon Kasman też był patriotą walczącym o niepodległość na łamach stalinowskiej Trybuny. Nie! Moczulski zachował się tak jak zachował i tyle. Chluby i chwały mu to nie przynosi, wręcz przeciwnie.

I wcale nie pochwalam zapisywania się koniunkturalnie do PZPR w latach siedemdziesiątych, tylko pokazuje różny ciężar gatunkowy.

Nie przypominam sobie, żebym bronił w komentarzach publicystyki Olszewskiego z tamtych czasów. Ja jej po prostu nie znam. To nie jest zresztą tekst o Olszewskim, tylko o KPNie i Moczulskim. Ale jeśli poda Pan takie same cytaty z Olszewskiego jak Szeremietiew z Moczulskiego to moje zdanie będzie pewnie bardzo podobne. Czekam.

pozdrawiam


Rzepka,

Przecież Pan wie, kogo miałem na myśli (no cóż, że ze Szwecji) ;)
Sądzę, że rozmowa z osobą o takiej proweniencji, w tej konkretnej sprawie, to jednak średnia przyjemność ;)


Maciej Gawlikowski,
@Anita_Cz
"Moja reakcja jako widza i nie tylko moja jest taka, że tytuł jednoznacznie nawiązuje do produkcji Zalewskiego"
Zastanawiałem się nad tym, ale doszedłem do wniosku, że ludzi zyjących polityka i śledzących wszystkie telewizyjne programy na ten temat jest w spoleczeństwie niewielu. Nawet mniej niż 1%.
A wśród nich takich, którzy pamiętają programy sprzed wielu miesięcy jest jeszcze mniej.
Pytałem kilku osób jako tako interesujących się polityka, i tytułu "Pod prąd" nie kojarzyli jednoznacznie.
Na dodatek czym innym program TV, czym innym film.

"I mam wrażenie, że jest to próba skorzystania z renomy tej nazwy"
Ma Pani złe wrażenie.

"Widz, który szuka tego rodzaju wiedzy będzie to kojarzył z programem JZ"
Nie sądzę.

"Rozumiem, że autorzy pytali i rozmawiali z Zalewskim o użyciu tego tytułu?"
Nie wiem czemu wciąż używa Pani liczby mnogiej. Jestem jeden.
Tak, oczywiście. Dzwoniłem do Jurka, z którym się znamy, jeszcze przed zakończeniem montażu filmu i pytałem czy ma coś przeciw temu.
Nie miał.

"Tym bardziej, że sam pan przyznaje, że był gościem tego programu"
Co "tym bardziej", bo nie zrozumiałem?

@Rzepka
Sądzi Pan, że ktoś z wielkich bossów ze mną rozmawiał na ten temat?
Nieee... Za mały żuczek jestem...
:-)

@Bernard
Ma Pan rację, że tematem filmu nie była ani historia życia Olszewskiego, ani też Moczulskiego. Dlatego też żadnej z nich nie opowiadałem.
Jeśli lekceważy Pan wieloletnią działalność dorosłego faceta w PZPR w latach 70-tych, kiedy za działalność niepodległościową nie groziła czapa, a uważa Pan za decydujące o ocenie człowieka 1,5-roczne działanie 17-latka w PPR-ze za decydujące o ocenie jego życia, to mojej zgody nie ma.
Przyklad Lenina u Kaczyńskiego użyłem w zupełnie innym znaczeniu, niż Pan próbuje przedstawić. Podałem to jako przykład dorabiania gęby przez myślenie ahistoryczne, a nie przykład łajdaczenia się autora tych słów.
Mam wrażenie, że po raz kolejny nie dociera do Pana moje zdanie, że nie wolno oceniać wyrwanych z całości cytatów, bez znajomości całych tekstów.

"Moczulski zachował się tak jak zachował i tyle"
No właśnie. Ma Pan jakieś wiarygodne relacje na temat tego, jak się zachowywał jako 17-latek?

"Potem zmienił zdanie i postawę i chwała mu za to"
Wyleciał z tej PZPR szybko, bodaj w 1947. Poszedł siedzieć po raz pierwszy w 1957 roku. Aktywnie działał na rzecz niepodległości co najmniej od przełomu lat 60-tych i 70-tych. Spędził w więzieniach ponad 6 lat. Stracił w nich sporo zdrowia.
To mało?
Zna Pan więcej takich życiorysów? Chętnie poznam...

"jeśli poda Pan takie same cytaty z Olszewskiego jak Szeremietiew z Moczulskiego to moje zdanie będzie pewnie bardzo podobne. Czekam"
Nie doczeka się Pan, Panie Bernardzie. Brzydzi mnie metoda udupiania człowieka poprzez wyrywanie z kontekstu fragmentów jego artykułów sprzed 60 lat, jeśli wiem, że ich wymowa była przyzwoita, a te komunistyczne "ozdobniki" były tylko konieczną daniną.


Anita_Cz,

"Zastanawiałem się nad tym, ale doszedłem do wniosku, że ludzi zyjących polityka i śledzących wszystkie telewizyjne programy na ten temat jest w spoleczeństwie niewielu. Nawet mniej niż 1%."
Dokładnie. I to w ramach tego 1% pana film będzie oglądany.

"A wśród nich takich, którzy pamiętają programy sprzed wielu miesięcy jest jeszcze mniej."
To brzmi jakby liczył Pan na ten brak pamięci.
A co z tymi, którzy jednak pamiętają?
A jest ich całkiem sporo, zapewniam.
Filmy są dostępne na youtube.

"Ma Pani złe wrażenie."
Wrażenie nie może być złe.
Ono jest moim subiektywnym odczuciem.

"Co "tym bardziej", bo nie zrozumiałem?"
Tym bardziej skoro Pan był gościem, to dziwne, że powiela Pan tytuł.

Pana filmem zainteresowane będzie głównie to samo środowisko, które oglądało i zna programy Zalewskiego.
I powielenie nazwy będzie część widzów wprowadzało w błąd.

I to jest dla mnie dziwne - sięganie po ograny tytuł.


Rzepka,
"Sądzi Pan, że ktoś z wielkich bossów ze mną rozmawiał na ten temat?"

Zdziwiłbym się, gdyby panowały tam jakieś cywilizowane zwyczaje ;)

Panie Macieju, reasumując: uważam, że skoro w filmotece dokumentu TVP znajdują się takie filmy jak np. pań Torańskiej i Zmarz-Koczanowicz, to po stokroć tym bardziej powinno być tam miejsce na Pańskie. Nie widziałem jeszcze filmu o KPN (stąd nie mogę się na ten temat wypowiadać), ale oglądałem wcześniejsze Pana rzeczy, które uważam za wartościowe i bardzo potrzebne, choć my, zwykli widzowie (czyli jeszcze mniejsze żuczki;)) mamy często inny punkt widzenia niż autorzy. Ale od tego właśnie jesteśmy żeby oceniać i rozmawiać. A przede wszystkim oglądać, a jak się nam tę możliwość odbiera, to jest prawdziwy skandal. Pan traci, my tracimy, społeczeństwo traci ;)


Bernard,
Bo strasznie odbiegliśmy od głównego wątku, troche przypadkowo zresztą, przez odwołanie do książki Szeremietiewa. A moim celem wcale nie była dyskusja o wczesnej młodości LM, raczej przy okazji.

"Jeśli lekceważy Pan wieloletnią działalność dorosłego faceta w PZPR w latach 70-tych"
Ależ nie lekceważę przynależności do PZPR w latach 70tych, nigdzie tego nie napisałem, po prostu pokazuję inny ciężar gatunkowy. Za legitymację PPR można było dostać kulkę od „Żołnierzy Wyklętych”, chyba z jakichś powodów... Nie wiem jak to powiedzieć, żeby nikogo nie urazić, może użyję metafory wojennej, podkreślam bardzo przesadzonej. Przynależność do PZPR w latach siedemdziesiątych była czymś takim jak podpisanie volkslisty. Przynależność do PPRu była zaś czymś takim jak zgłoszenie się na ochotnika do SS albo Gestapo. Nie usprawiedliwiam ani jednego ani drugiego, ale rozróżniam.

"Przyklad Lenina u Kaczyńskiego użyłem w zupełnie innym znaczeniu, niż Pan próbuje przedstawić"
Może troszkę źle zrozumiałem intencję z doktoratem LK, ale proszę zwrócić uwagę na różnicę znaczenia w odwołaniu do Lenina w doktoracie (nic chwalebnego) a publikowaniem tekstów o sowieckich czołgistach wyzwalających Polskę w prasie. To jednak coś innego.

"Zna Pan więcej takich życiorysów? Chętnie poznam..."
Poza tym wcale nie uważam, że ten epizod w PPR przekreślił Moczulskiego. Mam tu na myśli późniejszą działalność i odsiadki. Zgadzam się, że to był drobny epizod, być może bez znaczenia. Ale znaczenia nabiera dzisiaj, gdy Moczulski tworzy jakieś legendy o opozycyjnej działalności w PPRze. To się nie broni i tego zrozumieć nie mogę. Nie wiem po co takie historie? Są niewiarygodne i podkopują wiarygodność Moczulskiego w ogóle.

"Brzydzi mnie metoda udupiania człowieka poprzez wyrywanie z kontekstu fragmentów jego artykułów sprzed 60 lat"
Poza tym zarówno cytaty z artykułów, jak i zdanie, że ukrywał przynależność do PPR pochodzą nie ode mnie a z książki Szeremietiewa.

A cała dyskusja trochę przypadkowo skierowała się z tematu KPN na przeszłość Moczulskiego.

pozdrawiam

@Anita
Maciej Gawlikowski
Ci, którzy pamiętają, będą jakoś musieli z tym żyć. Nic na to nie poradzę.
Jurek Zalewski nie miał zastrzeżeń, a Pani ma. Czy coś jeszcze mogę w związku z tym uczynić?
Proszę śmiało...

@Rzepka
Może jednak nie będzie Pan wyłącznie skazany na łaskę decydentów z Woronicza?
Gdyby tak miało być, proszę się do mnie koniecznie odezwać - pierwszych 8 liter nazwiska + @ceti.pl
Pozdrawiam serdecznie


Anita_Cz,
Śmiało zatem:
wydawało mi się, że takie miejsce jak to, służy wymianie poglądów i myśli. Jeśli pojawia się autor filmu, o którym toczy się dyskusja, i tenże autor wdaje się w dyskusję, to można mu zadać pytanie.
I ja je zadałam.
Takie pytanie, które określa moje wątpliwośći. Dotyczą one tytułu.
To pana film, to pana decyzje.


Rzepka,
Dziękuję :)
Mam stały kontakt z Bernardem i Ckwadratem.
Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się wygospodarować wolną chwilę :)


@Bernard
Maciej Gawlikowski,
"publikowaniem tekstów o sowieckich czołgistach wyzwalających Polskę"
Tylko czy rzeczywiście tekst był o tym?
Jeszcze raz proszę o formułowanie ocen na podstawie znajomości całego tekstu.
Porządni ludzie pracujący wówczas w prasie często musieli iść na kompromisy. bardziej podłe, mniej podłe... Ale niektórzy robili przy tym dobrą robotę. Oceniajmy dziś ich postawy, ale z poprawką na kontekst historyczny.
Chyba, że uznajemy każdego, kto wówczas pracował w prasie za sowieckiego kolaboranta godnego tylko porcji ołowiu w potylicę?

"znaczenia nabiera dzisiaj, gdy Moczulski tworzy jakieś legendy o opozycyjnej działalności w PPRze. To się nie broni i tego zrozumieć nie mogę. Nie wiem po co takie historie?"
Może to zwykła ludzka słabość? Może rozpaczliwa obrona człowieka, ktory zrobił dla Polski tyle, ile nikt z nas, który poświęcił dla Niej karierę, rodzinę, zdrowie, wiele lat życia, a dziś musi się opędzać przed sforą gnojków, którzy plują na niego jako na sowieckiego agenta, odbierając mu cały bohaterski życiorys, próbują zrobić z niego zdrajcę.
To oczywiście uwaga nie do Pana, ale do takich ludzi jak Wojciech Sawicki, urzędnik IPN, a wcześniej Rzecznika Nizieńskiego.

"cytaty z artykułów, jak i zdanie, że ukrywał przynależność do PPR pochodzą nie ode mnie a z książki Szeremietiewa"
W takim razie Romek smażyłby się za nie w piekle, gdyby nie zweryfikował swoich poglądów ;-)
Ma Pan rację, że na kształt tej książki wpłynęła pewnie temperatura ówczesnych politycznych sporów i tocząca się kampania wyborcza.
Pozdrawiam


@Anita
Maciej Gawlikowski,
"wydawało mi się, że takie miejsce jak to, służy wymianie poglądów i myśli"
Więc się wymieniamy :-)

"można mu zadać pytanie.
I ja je zadałam"
A ja odpowiedziałem, jak najlepiej umiałem. Podzieliłem się z Panią moimi ówczesnymi wątpliwościami, poinformowałem o rozmowie z Jurkiem Zalewskim.

"To pana film, to pana decyzje"
Wiem.
Tylko co mogę zrobić, żeby Pani poczuła się usatysfakcjonowana? Tytułu zmienić już nie mogę i nawet nie widzę powodu.
Więc co?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum