Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

PiS w pułapce
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Sro Mar 10, 2010 2:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zwrócono mi uwagę na to, że w jednym z postów użyłem obraźliwego słowa "PiSior" i że używanie takiego określenia na zwolennika PiS jest niedopuszczalne. W związku z powyższym wyjaśniam.

Sam głosowałem na PiS w roku 2005 i w roku 2007. Mam wielu znajomych, których cenię i szanuję, którzy są zwolennikami PiS. Kilku z nich wypowiada się na tym Forum.

Określenie "PiSior" nie dotyczy każdego zwolennika PiSu, lecz człowieka, który świadomie posługuje się kłamstwem, oszczerstwem i manipulacją dla prezentowania swych politycznych racji, który boi się merytorycznej dyskusji i ucieka przed nią i który bezkrytycznie przyjmuje każde słowo i każde działania jego ukochanej partii. To człowiek o mentalności bolszewika, który nie zna żadnych hamulców i żadnych zasad. Uwielbia pluć i dysponuje niewyczerpanymi zasobami flegmy.

Przykładem PiSiora jest właśnie toyah, którego cytowałem wyżej.

Nie dokumentuję wypowiedzi zwykłych głupców, których w Internecie pełno. toyah to bloger roku w rankingu tygodnika Polityka.

Czy warto dokumentować tę "twórczość"? - Moim zdaniem warto, bo w razie powrotu do władzy PiS (pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego jest to - m.zd. - możliwość niezwykle mało prawdopodobna) właśnie tacy ludzie jak toyah czy inny PiSIor mogą dominować w przestrzeni publicznej, na co chyba nikt nie miałby ochoty.

Mówiąc brutalnie - przecież nie chodzi o to, aby syfilis zastąpić kiłą.

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Pią Mar 12, 2010 10:33 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W Rzepie wywiad z Jarosławem Kaczyńskim.
http://www.rp.pl/artykul/445826_Chce_koalicji_z_czescia_PO__a_nie_z_SLD.html

Rozmowę prowadzą Piotr Gociek, Piotr Gursztyn. Szkoda, że nie Robert Mazurek - też popierający PiS, ale zadający przy tym tzw. trudne pytania. A jeżeli Prezes PiS ma być wiarygodny, to nie może unikać trudnych pytań - musi jednak na nie wiarygodnie i szczerze odpowiadać.

Jarosław Kaczyński dementuje plany koalicji parlamentarnej PiS-SLD, ale - co warto podkreślić - robi to mało stanowczo, a jego określenia wobec SLD są bardzo łagodne i niekategoryczne. Nie ma też w tych wypowiedziach żadnych określeń, które zawierałyby negatywną ocenę SLD - zarówno, gdy idzie o postkomunistyczne korzenie tej partii jak i, gdy idzie o jej dzisiejsze lewackie odchylenia (aborcja na życzenie, eutanazja na żądanie, związki homoseksualne z prawem do adopcji dzieci, usuniecie Kościoła z przestrzeni publicznej). A przecież jeszcze kilka lat temu Jarosław Kaczyński grzmiał, że koalicja PO - SLD to najgorsze, co mogłoby się Polsce zdarzyć. Dziś Prezes PiS mówi:

Cytat:
Nie wyobrażam sobie jej [koalicji PiS-SLD] ze względów życiorysowych i światopoglądowych. (...) Nie mam zamiaru w niczym takim uczestniczyć z powodów zasadniczych, ale także z tego względu, że jestem przeciwny prowadzeniu polityki transakcyjnej. Koalicja z SLD byłaby powrotem do takiej polityki. (...)


Pytany o koalicję PiS z SLD w mediach, która jest faktem, odpowiada:

Cytat:
Nie ma koalicji w mediach publicznych. (...) Z mediami publicznymi nam chodziło o ich uratowanie. Co przynajmniej na razie się udało. (...) Na pewno są tam [w TVP] ludzie, których można kojarzyć z SLD. Ale dlaczego ma być kojarzony z PiS prezes Romuald Orzeł, którego ja na oczy nigdy nie widziałem? Pan Hoflik, który całe swoje zawodowe życie spędził w TVP? Myśmy bronili mediów publicznych i znaleźli się tam ludzie, którzy znają się na mediach. W wypadku Orła można powiedzieć, że został wzięty z rynku na zasadzie poszukiwania osoby, która się zna na mediach i zarządzaniu. Chęć znalezienia jakichś związków ze światem artystycznym sprawiła, że znalazł się też pan Przemysław Tejkowski. Było tak, że byliśmy wraz ze środowiskami artystycznymi za obroną mediów, poparło to SLD. Te środowiska odegrały tutaj rolę mediacyjną. Przynajmniej doraźnie te media zostały uratowane i uważam, że tu jest nasza zasługa.


Opowieści o "ratowaniu TVP" trudno nie czytać z zażenowaniem. Zupełnie nie rozumiem, czemu Prezes PiS postanowił "iść w zaparte" w sprawie TVP i traktować czytelników tego wywiadu jak durniów. Przecież szczere postawienie sprawy byłoby chyba zrozumiałe dla elektoratu tej partii, a na pewno byłoby przejawem szacunku dla czytelnika wywiadu. - "Potrzebujemy mediów publicznych w roku wyborczym, aby zrównoważyć przewagę PO w mediach prywatnych. Nasz sojusz z SLD jest czysto taktyczny. Gargas wyleciała ze stanowiska dyrektorskiego (ale nie z TVP w ogóle) bo jakiś idiota podjął decyzję o wyemitowaniu filmu o Jaruzelskim usiłując rozwalić naszą koalicję z SLD, która była i jest konieczna z przyczyn wyższych". Czy to "udawanie Greka" przez Prezesa PiS nie oznacza, że liczy on już tylko na poparcie PiSIorów (o których pisałem wcześniej), bo tylko oni "kupią" bajki o braku koalicji w TVP?

Jest natomiast deklaracja ważna dla osób które chciałyby obejrzeć w TVP świetny film Macieja Gawlikowskiego o KPN:

Cytat:
Jestem zdecydowanym zwolennikiem tego, żeby pokazać publiczności wszystkie filmy, które są "półkownikami" w TVP. I to w dobrym czasie antenowym.


Czy to oznacza, że film zostanie pokazany w telewizji publicznej? Myślę, że wątpię. No bo skoro PiS - wg zapewnień Prezesa nie ma żadnego wpływu na media publiczne, to pewnie film "Pod prąd" będzie tego dowodem - Prezes Kaczyński chce, aby TVP film pokazała, ale "niezależna od PiS" TVP tego nie zrobi... Prawda, że logiczne? Smile

Wywiad zawiera obszerne wypowiedzi na temat programu PiS. Ten fragment wywiadu jest - trzeba to przyznać - atrakcyjny i - moim zdaniem - wiarygodny, gdyż niektóre z tych zamierzeń rządy PiS realizowały w latach 2005-2007 (choć pewnie lepiej by było, gdyby ekonomiczne szczegóły planów PiS przedstawiał ktoś, kto jest wiarygodną osobą z tej dziedziny).

Cytat:
Mamy plan polityki gospodarczej, mamy plan zrównoważonego rozwoju kraju. Inny od planu PO, który zakłada rozwój polaryzacyjno- dyfuzyjny, tzn. skoncentrowania się w kilku miejscach: Warszawa, Poznań, Wrocław, Kraków, Łódź i Trójmiasto. Sześć ośrodków, do których musi wyrównywać cała reszta. Otóż ta koncepcja jest przez nas odrzucana. Proponujemy plan zrównoważonego rozwoju, który pozwoli rozwiązać problemy w całej Polsce - komunikacyjne, infrastrukturalne, wody itd. Będzie też bardzo silnym elementem napędzającym rozwój gospodarki. To mechanizmy odblokowujące gospodarkę i skierowane w wielkiej mierze do młodego pokolenia.

Konieczne jest uruchomienie fali przedsiębiorczości, tworzonej przez ludzi dobrze wykształconych. Aby ją uruchomić potrzebne jest z jednej strony inwestowanie w naukę i nowe technologie, z drugiej wspieranie małych firm rodzinnych. Dzisiaj można pracować w Białej Podlaskiej i sprzedawać swoje towary w Lizbonie. To ogromna szansa. Jednak wykorzystanie tej szansy w znacznej mierze zależy od sprzyjających warunków, w jakich działać mają przedsiębiorcy. Dzisiaj są dwie poważne bariery dla przedsiębiorców: w Polsce słaba infrastruktura (transport, energia, woda), w UE – kosztowne regulacje unijne. Te ostatnie wynikają z kosztów utrzymania biurokracji i błędnej, bardzo kosztownej polityki ochrony środowiska. Polska powinna prowadzić aktywną politykę uproszczenia tych regulacji, także w interesie przedsiębiorców z innych państw członkowskich. Do tego przesłankami rozwoju są różnego rodzaju nisze z zasobami kulturowo-ekonomicznymi. (...) Taką niszą np. jest obszar Warmii, Mazowsza i Podlasia gdzie jest bardzo rozwinięta produkcja mleka i jego przetwórstwo. A jednocześnie w Olsztynie na uniwersytecie jest bardzo dobre zaplecze naukowe dla tej branży. Innym przykładem jest "dolina lotnicza" na Podkarpaciu. Tam jest tradycja produkcji samolotów. Airbusów pewnie nie będziemy produkować, ale dlaczego nie mielibyśmy produkować takich samolotów jak Brazylia? To jest tylko kwestia odpowiedniej polityki państwa. Są też nisze bardzo małe, ale ważne dla miejscowej ludności. Byłem w miasteczku w zachodniej Małopolsce, gdzie istnieje tradycja hodowli karpia od wielu wieków. Fantastyczne rzeczy tam robią z tych karpi. To oczywiście mikroskala - nisza dla kilkuset czy tysiąca osób. Ale to też coś bardzo cennego.

Tego rodzaju rzeczy jest bardzo dużo w Polsce, ale one są niedostatecznie wspierane. Jak funkcjonują dzisiaj programy operacyjne? Województwa są kompletnie inne, a mają taki sam program operacyjny. Wszystko jedno czy to jest woj. podlaskie czy dolnośląskie. My to chcemy zmienić.

(...) Trzeba wprowadzić mechanizmy, które mogą Polskę rzeczywiście pchnąć do przodu. Tylko że one wymagają polityki, która zmiażdży istniejące bariery. Chodzi o to żeby odblokować szanse rozwoju dla wszystkich. Nie mamy zamiaru podporządkowywać naszej polityki interesom tylko niektórych.


Wprawdzie stanowcze zapewnienia, że Zyta Gilowska "dałaby sobie radę z kryzysem" brzmią mało przekonująco (źródła obecnego kryzysu - inaczej niż na po cz. lat 90. - znajdują się poza Polską), ale jeden z argumentów (jeżeli jest prawdziwy) brzmi przekonująco:

Cytat:
(...)Uruchomilibyśmy program rozruszania gospodarki. Natomiast Platforma nie zrobiła w tej sprawie dokładnie nic. Bo ich program został wykorzystany jedynie przez kilkanaście przedsiębiorstw. Chcieliśmy wykorzystać środki z różnych funduszów, także tych pracowniczych, czym ryzykowaliśmy spór ze związkami zawodowymi. Jestem też pewien, że Grażyna Gęsicka dużo lepiej by wydała pieniądze ze środków europejskich. To byłby duży impuls dla gospodarki. Niewiele brakuje do połowy perspektywy rozliczeniowej 2007 – 2013 a wydano niecałe 7 procent czyli około 18 mld.zł., zakontraktowano 31 procent. W połowie poprzedniej perspektywy za rządów Prawa i Sprawiedliwości, wydano 33 procent, zakontraktowane było 90 procent.


Uważam, że błędem jest strasznie społeczeństwa, co Jarosław Kaczyński opanował do perfekcji. Jest to jednak przeciwskuteczne i niweczy dobre wrażenie wcześniejszych argumentów ekonomicznych:

Cytat:
Sądzę, że polskie społeczeństwo w pewnym momencie na własnej skórze się przekona, że jednak rządy PO dużo kosztują - co mówiłem w przemówieniu na kongresie. Trzeba będzie sięgnąć do portfeli i to tak bardzo mocno. Zadowolona grupa społeczna, która dzisiaj uważa, że jest dobrze, za niedługi czas zobaczy, że tak dobrze nie jest.


W dalszej części wywiadu Prezes PiS wraca do stylu, który tak bardzo zraża wyborców i zniechęca do tej partii:

Cytat:
Widzę pewne podobieństwo Sikorskiego do Palikota. Ale sam Palikot to jest ktoś, za kogo Donald Tusk będzie się w piekle w smole gotował. (...) Bo Palikot to człowiek, który demoluje polskie życie publiczne na poziomie propagandowych gadzinówek. One narzucały Polakom taki rodzaj języka. To kultura masowa w najniższym wydaniu.


Kompletny brak dystansu, poczucia humoru, typowo kaczystowska małostkowość. Od głoszenia takich tekstów są Kurski albo Czarnecki a nie prezes partii, który poważnie deklaruje, iz ma zamiar powrócić na stanowisko premiera. Trudno się dziwić, że wrogie PiS media zaraz podchwyciły ten fragment rozmowy i nagłośniły go.

Z mieszanymi uczuciami czytelnicy przyjmą pewnie pochwały Jarosława Kaczyńskiego pod adresem istniejącego w Polsce systemu dwupartyjnego.

Cytat:
Polski system partyjny dzięki obecnej ordynacji wyborczej, uzupełniony jeszcze później ustawą o finansowaniu partii, zupełnie się zracjonalizował. Choć jest dosyć asymetryczny w stosunku do opcji, które głębiej występują w społeczeństwie. Ale to system zupełnie znośny.


Moim zdaniem system obecny jest nieznośny dla tych, którzy odrzucają zarówno PiS jak i PO. A takich osób jest coraz więcej...

Ciekawe, że Jarosław Kaczyński sam obala mit, głoszony przez wielu PiSiorów, wedle którego "miszczowskim" posunięciem PiSu było "skasowanie" LPR i Samoobrony w roku 2007. Z badań wynika, że był to to typowy strzał w kolano.

Cytat:
Czytałem opracowanie politologiczne. Wynika z niego, w oparciu o wszystkie dotychczasowe wybory, że PiS poza dwoma województwami nie przejęło elektoratu po Samoobronie i LPR. To PO przejęła ten elektorat.


To po co było PiSowi rozbijać i niszczyć te partie?

Na koniec Jarosław Kaczyński prezentuje analizę, która wyjaśnia powody zabiegania o sympatie lewicowego elektoratu przed wyborami prezydenckimi.

Cytat:
Według nich [pogłębionych badań socjologicznych] 48 proc. Polaków to konserwatyści, 40 proc. lewicowcy, a reszta liberałowie. To raczej od wzmożenia aktywności i ulokowania nadziei zależy zwycięstwo w wyborach prezydenckich.


PiS być może ma jeszcze potencjał, umożliwiający mu wygranie wyborów parlamentarnych (dowodzi tego "ekonomiczna" część omawianego wywiadu). Jednak pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego skorzystanie z tej szansy jest mało prawdopodobne. Nawet w rozmowie autoryzowanej i przeprowadzanej w komfortowych warunkach przez życzliwych dziennikarzy - obok rzeczy sensownych - opowiadał on bowiem zwykłe kłamstwa i nawracał do stylu, który zraża do PiSu tych, którzy nie wiedza na kogo głosować (a to oni rozstrzygną o wyniku wyborów).

Moim zdaniem PiS nie ma już żadnych szans na stworzenie koalicji dysponującej bezwzględną większością głosów w parlamencie (nawet w przypadku wygrania PiS w wyborach). Komfortowa sytuacja, jaką miała ta partia w latach 2005-2007, dysponując przy tym poparciem prezydenta, już nie wróci. Oddanie władzy w roku 2007 było może logiczne z punktu widzenia zwiększenia szans na reelekcje Lecha Kaczyńskiego, ale z punktu widzenia Polski - było potwornym błędem.

Jarosław Kaczyński także zdaje się mieć świadomość, że powrót PiS do władzy nie jest już możliwy, skoro mówi:

Cytat:
Według wszystkich badań 70 proc. ludzi nie chce żeby jedna partia miała prezydenta i premiera.


Argument ten dowodzi, że skoro kontynuacja przez PO rządów po wyborach parlamentarnych jest pewna (prezes PiS w żaden sposób nie obalił takich przewidywań) jedynym sposobem uniknięcia sytuacji, której nie życzy sobie 70% badanych, jest zwycięstwo w wyborach prezydenckich Lecha Kaczyńskiego. I to jest chyba program maksimum Jarosława Kaczyńskiego. Uważam, że to mało, dużo za mało. Moje oczekiwania są większe. Szkoda, że PiS nie jest w stanie ich zrealizować.

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Sob Mar 13, 2010 9:32 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pominięty przeze mnie fragment wywiadu z Jarosławem Kaczyńskim (to zupełna "sufitówa", którą Prezes PiS rzucił w celu odwrócenia uwagi od dyskusji na temat koalicji PiS - SLD) zrobiła karierę w mediach, nagłośniona tym razem przez życzliwych PiS dziennikarzy:

Cytat:
Jeżeli mnie panowie pytacie o koalicję w przyszłym parlamencie to koalicją, której ja bym sobie życzył byłaby z jakąś częścią PO. Oczywiście nie tą od Palikota, ale tam są również inne części. To byłoby bardziej naturalne, bo z postkomunistami nie ma rozmowy.


Z kim w PO Jarosław Kaczyński chciałby robić koalicję? Ze zwolennikami Komorowskiego czy Sikorskiego? A może ze zwolennikami Gowina, który popiera Sikorskiego? A przede wszystkim - czy rozłam w PO jest dziś realny? Czy są w tej partii siły skłonne do secesji i do współpracy z PiS?

Te trzy zdania Jarosława Kaczyńskiego, choć są zupełnie oderwane od jakichkolwiek realiów, zrobiły wielką karierę w proPiSowskich mediach. Media antyPiSowskie skoncentrowały się natomiast na tej części wywiadu, która była destruktywna.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że zwykły obywatel nie rozumie polskiej polityki.

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Sob Mar 13, 2010 10:45 am    Temat postu: klapki na oczach? Odpowiedz z cytatem

No cóż - chocholi taniec trwa nadal! Wszyscy komentatorzy, analitycy i oceniacze (nie do Ciebie się to Mirku odnosi...) wypowiadają się tak, jak gdyby MEDIA po prostu... nie istniały. Całkiem tak jakby informacja o decyzjach polityków oraz o skutkach tych decyzji - mocą jakichś sił nadprzyrodzonych - docierała do świadomości wyborców bez pośrednictwa mediów. Najwidoczniej zatem wierzą święcie w to, że system, w którym poolitycy działają a wyborcy na nich głosują, jest prawdziwą DEMOKRACJą.

TS
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Nie Mar 14, 2010 1:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mirek Lewandowski napisał:
Te trzy zdania Jarosława Kaczyńskiego, choć są zupełnie oderwane od jakichkolwiek realiów, zrobiły wielką karierę w proPiSowskich mediach. Media antyPiSowskie skoncentrowały się natomiast na tej części wywiadu, która była destruktywna.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że zwykły obywatel nie rozumie polskiej polityki.

To wszystko prawda. Ośmielam się jednak uważać i twierdzić, że w kontekście szans wyborczych oraz późniejszych możliwości dotrzymania przedwyborczych obietnic, jest to całkowicie bez znaczenia. Matrix pro-PiSowski (pomijając fakt, że media prasowe są już w obecnej epoce opiniotwórczym kopciuszkiem), jest bez porównania słabszym, wręcz karłowatym Matrixem w porównaniu z Matrixem postkomunistycznym. Dlatego też sądzę, że rozważania na temat skutków działań polityków, bez uwzględnienia roli mediów w kształtowaniu się sytuacji na scenie politycznej, są rozważaniami oderwanymi od rzeczywistości a więc mają charakter czysto teoretyczny. Inaczej mówiąc, jest to tylko zastanawianie się nad tym, co by było, gdyby media informowały opinię publiczną zamiast ją kształtować...

TS


Ostatnio zmieniony przez Tomasz Strzyżewski dnia Nie Mar 14, 2010 1:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Mar 15, 2010 10:39 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tymczasem Rafał Ziemkiewicz zupełnie inaczej rozumie pułapkę, w której znalazł się PiS. Inaczej też widzi jej przyczyny. Pułapkę tę - wg Rafała Ziemkiewicza - PiS zastawił na siebie sam, a dokładniej - zastawił ja na PiS prezes tej partii. Istotą tej pułapki nie są kompromitujące PiS koalicje z Samoobroną i z SLD, do których "zmusiła" PiS polityka PO, ale świadomy wybór Jarosława Kaczyńskiego - protest PiSu przeciwko nowoczesności.

Fragment:

Cytat:
Pułapka Kaczyńskiego
Rafał A. Ziemkiewicz

Sądzę, że przyczyną powszechnie stwierdzanej niemożności, w której ugrzęzła partia Jarosława Kaczyńskiego, jest właśnie jego nieumiejętność zrozumienia, co kieruje Polakiem wrzucającym głos do urny wyborczej, więcej – generalna niechęć do zgłębiania nastrojów społecznych i wiara, że najważniejsze są polityczne manewry i układy gabinetowe.Być może trudno się temu dziwić – Jarosław Kaczyński od zawsze jest politykiem gabinetowym, a elektoraty prawicy i lewicy traktuje jako rozdane mniej więcej na stałe. Na dodatek uprawia politykę już od wielu lat, otoczony coraz szczelniejszym kręgiem wyznawców i wykonawców jego poleceń, którzy – to naturalna zasada funkcjonowania każdego dworu, w wypadku Kaczyńskiego potwierdzana wielokrotnie – mówią prezesowi to, co – jak zakładają – chce on słyszeć, bo od tego i od licytacji, kto bardziej utwierdzi prezesa w poczuciu słuszności, zależą ich kariery.

Stosunkowo najnowszy przykład – niedopuszczenie, by prezes mógł usłyszeć od dziennikarzy życzliwych ideom prawicy, ale niekoniecznie jemu samemu, jakie popełnia błędy wizerunkowe – jest tylko jednym z wielu dowodów na to, jak zgubne dla polityka jest otaczanie się posłusznymi miernotami.

Gdy czasem opinie, które w wąskim kręgu współpracowników budzić muszą zachwyt, Jarosław Kaczyński wypowiada publicznie, skutecznie się ośmiesza. Wiele już o tym napisano, wystarczająco wiele, żebym mógł tematu coraz to nowych wpadek szefa PiS i jego medialnej niereformowalności nie rozwijać.

Nie chcę go też rozwijać dlatego, że jestem głęboko przekonany, iż skupiając się na irytujących i niereformowalnych zachowaniach prezesa, w rodzaju jego nieskrywanego lekceważenia ludzi młodych czy nawyku obwieszczania, iż posiada jakąś szczególną, straszną wiedzę, którą się wszelako nie podzieli, pomija się rzeczywisty problem Prawa i Sprawiedliwości.

To nie medialne wpadki, nawet nie wizerunek zrzędliwego i przemądrzałego zgreda czy podejrzewającego wszystkich o wszystko inkwizytora (przepraszam, ale taki on właśnie jest) są przyczyną, dla której główna partia opozycyjna stała się oblężoną twierdzą. Jest nią coraz dalej idące rozejście się z rzeczywistością politycznej analizy, na jakiej od lat opiera się jej lider.
(...)
Splot okoliczności (który starałem się objaśnić w książkach i nie miejsce tu powtarzać tę pracę) sprawił, że Jarosław Kaczyński, nie będąc wcale ani "genetycznym", ani ideowym prawicowcem czy dekomunizatorem, został zepchnięty właśnie na tę część sceny politycznej i z czasem ją zdominował. Jednak już decyzja o tym, że PiS zbudowany będzie jako partia generalnego protestu przeciwko "nowoczesności" był jego świadomym, brzemiennym w skutki wyborem. Wyborem, który do pewnego momentu gwarantował sukces. Przez pierwszych kilkanaście lat III RP – państwa, w którym reformy wprowadzono w drodze "spisku elit", a w wyborach po prostu ludzi okłamywano, zakładając, że i tak nie zrozumieją, co dla nich dobre, emocja przeciw nowoczesności zdecydowanie wygrywała. Wygrał też na niej PiS, gdy zbudował swój wizerunek na opozycji wobec Polski liberalnej i postraszył pustoszejącą lodówką.

Ale już w roku 2007 się okazało, że zmiana pokoleń i wejście do Unii odwróciło sytuację. Zadowoleni przeważyli nad niezadowolonymi, okrzyk "Balcerowicz musi odejść" przestał być gwarancją sukcesu, przeciwnie – zaczął większość wyborców odpychać. Tej zmiany Jarosław Kaczyński nie zauważył i nie zauważa. Nie rozumie, że walcząc o elektorat Samoobrony i LPR, stał się – podobnie jak Andrzej Lepper i Roman Giertych – ikoną totalnego odrzucenia nowoczesności.

Swą przegraną tłumaczy spiskiem mediów, pewność powrotu do władzy opiera na "odbiciu wahadła" – Tusk w końcu ludziom zbrzydnie, będą afery, będzie kryzys gospodarczy i wyborcy będą musieli wrócić do PiS.

Tymczasem wiele wskazuje na to, że Donald Tusk dawno już ludziom zbrzydł, ale mimo to powrót PiS dla szerokiego elektoratu po prostu nie jest opcją. Innymi słowy, Kaczyński zdołał trwale powiązać polityczny wybór przeciwko Okrągłemu Stołowi z emocją sprzeciwu wobec nowoczesności. Taka partia zaś nie ma szans wyjść poza twardy, polityczny elektorat. Wyjść poza ten krąg wyborców mogłaby partia, która przekonałaby Polaków, że Platforma Obywatelska (szeroko: ci, którzy się w III RP załapali) nie buduje tu Europy, ale oligarchiczną, postfeudalną "republikę kartoflaną" według wzorów latynoamerykańskich i afrykańskich. Dopóki jednak PO utrzymuje wizerunkowy monopol na bycie siłą nowoczesną, namaszczoną do rządzenia w Polsce przez Zachód, a PiS chodzi w gumiakach Leppera, Tuskowi wszystko będzie wybaczone.

Chyba, oczywiście, że dojdzie do kolejnej generalnej zmiany nastrojów i niezadowoleni znowu wezmą górę. Prezes PiS i jego wierna gwardia niezłomnie w to wierzą. Ale ta wiara wydaje się złudna.


Całość - http://www.rp.pl/artykul/9157,447003_Ziemkiewicz__Pulapka_Kaczynskiego.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Mar 15, 2010 7:20 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W salonie24:

Cytat:
Trudne małżeństwo.

Relacja PiS – elektorat w kontekście przymiarek do koalicji z SLD. Próba analizy.
(...)
2) Aroganckie poczucie bezalternatywności.

Na podobnej granicy balansuje w tej chwili Prawo i Sprawiedliwość, wypuszczając kolejne balony próbne mające na celu wysondować, czy „twardy” elektorat zaakceptowałby mariaż z SLD. Nikt nie przekona mnie, że panowie Adam Hofman, Michał Kamiński, czy Adam Lipiński mówią to co mówią - ot tak, sami z siebie, bez wiedzy prezesa. Sądzę, że za wspomnianymi „balonami” stoi tyleż głębokie, co aroganckie przekonanie o „bezalternatywności” PiS dla prawicowego elektoratu, czego dowodem są cytowane przez Tomasza Sakiewicza słowa Adama Lipińskiego, że cokolwiek partia zrobi, to zwolennicy i tak na nią zagłosują, bo nie mają innego wyjścia. ( niezalezna.pl/article/show/id/31458 )

Najwyraźniej, PiS uznał, że ma na tyle mocną pozycję po „prawej stronie", by poczuć się władnym dyrygować swoim „zasobem elektoratu", który wszystko przełknie, wytłumaczy sobie, że tak być powinno, bo w imię wyższych celów i tak dalej… i pobieży do urny z kartką w zębach.

A to nie tak. Partia nie powinna dyrygować wyborcami, tylko wsłuchiwać się w ich głosy. Relacja partia - zwolennicy winna się ucierać na zasadzie wzajemności. Na tym (między innymi) polega demokracja. Aż wstyd to tłumaczyć.

Tymczasem wygląda na to, że Kaczyński za pomocą swych przybocznych sonduje, na ile może pograć ze swymi wyborcami w „salonowca”…

Powiem od razu: ze mną w taką gierkę nie pogra.

3) PiS nad Rubikonem.

Władze PiSu, rojąc o ewentualnym sojuszu z SLD, prześlepiają to samo, co prześlepiły władze ITI, kupując Legię Warszawa: wybudują stadion, który będzie świecił pustkami. Kibice się odwrócą. Bo zostali zdradzeni. W efekcie powstanie „piękny kościół, w którym nie ma Boga”, czyli prawdziwych – ideowych, a nie koniunkturalnych zwolenników. Prawo i Sprawiedliwość nie wyciągnęło żadnych wniosków z ostatnich lat. Albo inaczej: wyciągnęło, tyle że błędne.

Pisowscy decydenci pomyśleli sobie zapewne tak: „skoro wyborcy znieśli koalicję z LPR i Samoobroną, to znaczy że zniosą wszystko”. Otóż nie, nie zniosą. Wyborcy PiS już przy poprzednim mezaliansie zaciskali zęby i „wytrzymywali” ledwo – ledwo. Powyborczy sojusz z SLD na wzór tego z TVP, będzie przekroczeniem Rubikonu, za którym trzeba będzie pożegnać się z wszelkimi projektami uzdrowienia państwa, Czwartej Rzeczypospolitej, oczyszczenia życia publicznego z mafijno – peerelowskich złogów… Zostanie tylko bezideowa gra o władzę dla niej samej. Znikną wszelkie przyczyny dla których znaczna część wyborców głosowała dotychczas właśnie na tęa nie inną partię.

***

Wyciszenie na ostatnim zjeździe tradycyjnych, najmocniejszych PiSowskich tematów, jak walka z przestępczością (w tym z przestępczością zorganizowaną), czy z różnymi przejawami korupcji i zastąpienie ich retoryką typu „ciepła woda w kranach” (tu w wersji „wakacje w Egipcie”), można odczytywać nie tyle jako błąd, ile jako świadome ustawianie wizerunku pod przyszłą koalicję z SLD. Tak, by z kolei liderzy Sojuszu mogli wyjaśnić swojemu elektoratowi, że ten PiS, to już nie są żadni „prawicowi inkwizytorzy”, tylko dojrzała, nowoczesna i umiarkowana "partia środka".

Marnie to wróży.

4) PiS łaknie własnych „lemingów”.

Nawiązując jeszcze do futbolowej analogii: ITI postanowiło sobie wyhodować na Legii nowych kibiców – z lepszej komercyjnie grupy „targetowej”. Z kolei , Prawo i Sprawiedliwość, najwyraźniej postanowiło wyhodować sobie nowych wyborców – mniej ideowych, mniej niezależnych intelektualnie a przez to bardziej bezkrytycznych. Słowem, PiS postanowiło stworzyć własnych lemingów.

Sposób, w jaki traktowani są na Woronicza konserwatywni publicyści (Wildstein!), których podstawową wadą jest odporność na naciski i to, że nie są „na telefon”, daje do myślenia. W oczach partyjnych macherów ich niezależność przestała być atutem – stała się zbędnym balastem. Na mój nos, może stanowić to przedsmak zmiany nastawienia partii do konserwatywnej części elektoratu, która zaczyna zawadzać w zawiązaniu koalicji z postkomunistami. Patrząc pod tym kątem, wyborcy o wyrazistym profilu ideowym (patriotycznym, antykomunistycznym, cywilizacyjno - światopoglądowym) wraz ze swymi wymaganiami, zaczynają stanowić garb, którego partia może nie mieć ochoty dłużej nosić.

Jeżeli powyższe obawy się potwierdzą, pozostanie jedno – skonstatować, mówiąc językiem sądowym „ostateczny rozkład pożycia” w tym od początku trudnym małżeństwie.

5) Wyborca uprzedmiotowiony.

Nie ukrywam, że jako wyborca Prawa i Sprawiedliwości z każdym rokiem coraz bardziej czuję się uprzedmiotowiony – traktowany jak klient przez patrona, by nie rzec: jak mięso wyborcze, które według przytaczanych już słów Adama Lipińskiego i tak zagłosuje na PiS, bo nie ma innego wyjścia. Nie jest mi, delikatnie mówiąc, z tą świadomością komfortowo. Oczywiście, wyborcy PO nie są traktowani lepiej – tylko (jeszcze?) nie zdają sobie z tego sprawy, uwiedzeni zręczną propagandą i nękani widmem „kaczyzmu”.

Niemniej, jeżeli ów przedmiotowy stosunek partii do „elektoratu”, podszyty pogardą (bo czymże jest mruganie oczkiem do postkomunistów, jak nie wyrazem pogardy dla własnych wyborców) będzie narastał, to obawiam się, że PiS czeka przy urnach niemiłe rozczarowanie. I to niejedno. (...)


http://pod-grzybem.salon24.pl/163490,trudne-malzenstwo
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Pon Mar 15, 2010 8:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

O przypominaną tu przeze mnie i jakże skrzętnie pomijaną w dziennikarskich debatach rolę Władzy Czwartej w procesie formowania się poparcia społecznego dla PiSu oraz dla PO, zahacza trochę jakby mimochodem w dzisiejszej Rzepie Bronisław Wildstein. http://www.rp.pl/artykul/2,447484.html

Cytat:
Dlatego warto odnotować ten tekst po części odpowiadający na pytanie: dlaczego nie pociąga za sobą żadnych politycznych konsekwencji skandal, który w cywilizowanej demokracji, jeśli nie zmiótłby rządu, to zasadniczo naruszyłby jego pozycję. Społeczeństwo dało sobie wmówić, że tak już musi być. To media ugruntowały taką opinię. W rzeczywistości obok insynuacyjnego charakteru przytoczone rozumowanie jest na bakier z elementarną logiką. Jeśli nawet wszyscy politycy są tacy sami, to tym ostrzej należy reagować na każdą przyłapaną nieprawość. Strach przed konsekwencjami wymusza poprawę obyczajów. Ale przecież nie o logikę ani poprawę obyczajów chodzi.


A propos tego „zadziwiającego” braku reakcji opinii publicznej, wyrażającego się w braku spadku notowań przedwyborczych PO, chciałbym zwrócić uwagę na funkcję tzw. „sondaży”, których wyniki media regularnie podają do wiadomości publicznej. Służą one wbrew pozorom nie tyle informowaniu opinii społecznej o jej poparciu dla poszczególnych partii czy polityków, ile przede wszystkim używane są jako miernik skuteczności ich własnego (mediów) opiniotwórczego oddziaływania na tę opinię społeczną.

Tak właśnie funkcjonuje mechanizm władzy sprawowanej przez media. Z jednej strony media przeczą temu, iż wywierają opiniotwórczy wpływ na opinię publiczną, ośmieszając wszelkiej maści whistleblower’s (gwizdkarzy) na wpływ ten wskazujących („a więc to wszystko wina mediów?” przy rechocie otumanionej publiki), z drugiej zaś strony przyznają sobie nagrody i odznaczenia za to właśnie, że ta czy inna stacja nadawcza (TV lub radio) okazały się najbardziej opiniotwórcze(sic!).

Opinia publiczna kupuje to, ponieważ w swojej przygniatającej większości nie posiada zdolności ani do analitycznej, ani też do krytycznej oceny odbieranej z mediów informacji. Na tę niezdolność wskazują wyniki badań przeprowadzanych przez instytuty badawcze. Tę właściwość „masy odbiorczej” wykorzystują w swej pracy kadry obsługujące nadajniki medialne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum