Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Konstanty Zygfryd Hanff (+2000) - Nowy York
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Maj 08, 2010 7:05 am    Temat postu: Konstanty Zygfryd Hanff (+2000) - Nowy York Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Konstanty Z. Hanff

Konstantin Siegfried Hanff


Urodził się w 1926 r. Służył w niemieckim Wehrmachcie. Od lutego 1944 do marca 1948 wieziony w Rosji m.in.,w wiezieniu Butyrki w Moskwie i w obozie na Uralu.

Po przybyciu do PRL tymczasowo wieziony przez UB we Wrocławiu. Z PRL wyjechał w 1969 r. W 1976 r. założył antykomunistyczną Organizację Bojowa Wolna Polska. (powyższe dane z Życia Polonii nr 16, z sierpnia 1981 r.)

Występował jako "podsekretarz stanu rządu RP na uchodźstwie" wprowadzając tym wielu ludzi w błąd, gdyż nie dodawał, ze chodzi o tzw. "rząd" Sokolnickiego.

Podawał się za współpracownika KPN. Bardzo boleśnie przeżył dementi Moczulskiego w jego sprawie.

Zmarł 17 grudnia 2000 r.


http://www.videofact.com/polska/hanff.html


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pon Maj 17, 2010 8:25 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Maj 08, 2010 7:07 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tomasz Strzyżewski na Forum SW:

Cytat:
Legalista napisał:
Cytat:
Jan Alfred Łokcikowski – „generał brygady”. Konstanty Z. Hanff – „baron kurlandzki”, o niejasnej przeszłości wojennej. Stanisław Iwańczak, wcześniej z Australii, w latach 90. przez 7 lat pracownik Urzędu ds. Kombatantów. Zbigniew Kazimierz Dworak – ortopeda, z Poznania i Kalifornii, przed wyjazdem do USA aktywny działacz ZSP. „Książę” Stanisław Pagacz z Krakowa. „Hrabia” Tadeusz Stocki z Poznania. Orland Machnikowski z Warszawy. Zdzisław Czajkowski z Bielska-Białej. A to tylko niektórzy ze sporej armii ludzi eksprezydenta. Bez nich z pewnością tyle by nie zwojował. Dziś jednak ich drogi przeważnie się rozeszły.



Robert Majka napisał:
Cytat:
To bardzo dobrze, może nareszcie poruszymy temat, Afery Bergu " ( Polityka, nr 32/33 (2616), 11-18 sierpnia 2007, przedstawiana dokladnie w niezależnej polskiej prasie emigracyjnej w USa, a skrzetnie przemilczana w historii, warto tutaj przypomnieć znamienną postać w historii Rzeczypospolitej Konstantego Zygfryda Hanffa, niszczonego wlaśnie obelgami przez agenturę w USA, bo mial odwagę ujawniać agenturę PRL-wską dzialającą w USA z którym wspólpracowalem.Coś wiem na ten temat nie z plotek, a z faktów z życia wziętych.


Nie chcę kwestionować powyższych informacji. Kto z nas zresztą byłby w stanie je zweryfikować? Chcę tylko je uzupełnić własnymi „z życia wziętymi faktami”. Osobiście nic mi Hanff złego nie wyrządził. Nie mam i nie miałem do niego żadnej osobistej urazy. Dobrze jest jednak informacje na ten sam temat konfrontować z pochodzącymi z różnych źródeł. Chciałbym zatem uzupełnić informacje Pana Roberta tym, co zapamiętałem sobie z własnych kontaktów z Konstantym Hanffem, zwłaszcza zaś spotkania z „Kostkiem” podczas wizyty w 1979 r. w Kanadzie (Toronto, Winnipeg i Edmonton). Wyznał mi on wtedy, że jest byłym esbekiem, który wyjechał na Zachód wraz z falą aparatczykowskiej emigracji po 1968 roku..

W samolocie na trasie Toronto Winnipeg zwierzał mi się przy lampce koniaku. Pamiętam jego słowa: „ojciec Niemiec – matka Ormianka” (...) „najpierw fascynacja narodowym socjalizmem a później komunizmem”. Niewiem czemu właśnie: „matka Ormianka”, ale mogło być tak rzeczywiście. Opowiadał o swej przeszłości z pewną dozą wstydu, może nawet skruchy – choć nie wiem czy szczerej. Okazało się, że wcześniej służył w Wermachcie a po wojnie wstąpił do SB. „Podszedł mnie” przy okazji psychologicznie – może z zawodowego nawyku - żartem na pozór rzucając: „Chodziłeś do kina Miniaturka, prawda? My ciebie tam widzieliśmy”. Kino to znajdowało się w pobliżu budynku MSW (Komendy Wojewódzkiej MO) u zbiegu Al.Trzech Wieszczów i Pl.Wolności w Krakowie. Pamiętam jeden jeszcze szczegół: podpisywał się zawsze i anonsował jako „dr Konstanty Hanff” (niewiadomej specjalności). Chciał mnie – niby to „niechcący” a może dla uzależnienia, gdybym uległ pokusie – wrobić w to samo. Na afiszu, zaawiadamiającym polonię kanadyjską o spotkaniu ze mną, wpisał dr Tomasz Strzyżewski. Gdy zwróciłem uwagę, że żadnego doktoratu nie posiadam – próbował żartobliwie wyjaśniać, że „tak się to robi”. Za legitymacje dla członków jego organizacji „Wolna Polska”, służyły kserokopie banknotów 5. lub 10. dolarowych (wpłaconych w charakterze składki) z wpisanymi na nich własnoręcznymi podpisami. Numer banknotu był zarazem numerem takiej legitymacji.

Oczywiście pamiętam nieco więcej z tego pobytu. Mam jeszcze egzemplarze „Głosu Polskiego” i „Czasu”, uwieczniające w artykułach i na fotografiach spotkania z Polonią oraz list do „Kostka”, w którym rezygnuję z członkostwa w „Wolnej Polsce”. Wstąpiłem bowiem do niej drogą korespondencyjną – jeszcze przed spotkaniem Hanffa, kiedy to dopiero ujawnił swoją faszystowską i ubecką przeszłość.

Myślę, że w sprawie powiązań „prezydenta” Sokolnickiego z Hanffem i innymi osobami chodzi o ludzi o podobnych skłonnościach i cechach osobowych (wrodzone hohsztaplerstwo). Osoby takie rozpoznają się intuicyjnie, spontanicznie podejmują współpracę i wzajemnie się wspierają.

TS


http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt5114.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Maj 08, 2010 7:19 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poniżej publikuję list w obronie Konstantego Hanffa. Zamieszczam go mimo obraźliwych sformułowań (opierających się na nieprawdziwych faktach) pod adresem KPN. Sformułowania te i kłamstwa świadczą bowiem nie o KPN, ale o autorach listu.

Czytelnik sam oceni sobie fakt, iż Hanff wspierał samozwańczy emigracyjny rząd Sokolnickiego.

Bardzo ciekawy jest wątek dot. współpracy Hanffa z Solidarnością Walczącą.

Dodam, że wymieniony w liście Robert Majka z Przemyśla jest b. działaczem SW, wypowiadającym się na Forum SW Katowice.

Cała sprawa wymaga jeszcze dokładniejszych studiów. Nie twierdzę, że Hanff był funckjnariuszem SB (jak twierdzi Tomek Strzyżewski), bo - być może - stały zanim inne służby: WSW, KGB? Obecność w tym "towarzystwie" Macieja Pstrąg-Bieleńskiego (założyciela KPN a potem PPN) jakoś nie dziwi, w świetle różnych dziwnych informacji na jego temat, które będą jeszcze wymagały wyjaśnienia.

Oto wspomniany list:









Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Wto Maj 18, 2010 8:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Maj 08, 2010 5:20 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tomasz Strzyżewski o Hanffie w dyskusji na Forum VIP - http://www.polonus.mojeforum.net/post-vp3045.html?highlight=#3045
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Maj 21, 2010 6:00 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

I jeszcze jeden list w obronie Hanffa (z Forum SW):

Cytat:
W dniu 20 maja 2010 r. redakcja „Wolnej Polski” otrzymała z Niemiec list od Pana W. M. Alexandra. W. M. Alexander jest – jak już pisaliśmy powyżej – autorek książki „Agentura – Państwo policyjne” wydanej pierwotnie przez berliński Pogląd. Nb. koledzy z KPN dokonali przedruku tej książki jeszcze w drugim obiegu, w Wydawnictwie Polskim KPN, [Warszawa], 1989 w „Bibliotece Drogi” (podając zresztą błędnie na okładce kolejność inicjałów imion Autora). Ale to na marginesie. List W. M. Alexandra dotyczy oczernianego przez środowisko b. działaczy KPN śp. dr Konstantego Z. Hanffa. Przytaczamy go w pełnym brzmieniu:

List w obronie śp. Konstantego Z. Hanffa – W. M. Alexander

Cytat:
W. M. Alexander
LB, 16 maja 2010

Szanowny Pan
Zbigniew Rutkowski
Redakcja “Wolna Polska”
Os. Leśne 12 B/106
62-028 Koziegłowy

Dziękuję Panu za list w obronie honoru Pana dra K. Z. Hanffa i mimo, że nie zamierzam polemizować z insynuacjami autorów cytowanej książki, tym niemniej chciałem naświetlić kilka wspomnień, aby wówczas nieznanym rycerzom dać ewentualnie powody do przemyśleń.

W roku 1968 w kilka tygodni po wkroczeniu „wojsk sojuszniczych” do Czechosłowacji w eterze pojawił się ultrakomunistyczny nadajnik w języku polskim „Inter Radio”. Redaktora tegoż nadajnika poznałem natychmiast po maniakalnym powtarzaniu w słowa ecetera w miejsce łacińskiego pojęcia et cetera. Owym redaktorem był szeroko znany „Marian Reniak”. Prawdziwe nazwisko Ostafin. Krakowski ubek blisko spokrewniony z przedwojennym publicystą z miechowskiego. Ten alkoholik ściśle współpracował w czasach Wojciecha Jaruzelskiego z podobnym intelektualnie sobie Albinem Siwakiem.
Siedziałem po austriackiej stronie nad czeską granicą i nagrywałem skrzętnie każde słowo nadawane przez Inter Radio. Stąd dowiedziałem się od Reniaka jakim to łotrem antypolskim jest K. Z. Hanff.

Wszystko to co powtarzają autorzy wymienionej książki jest precyzyjnym powtarzaniem tekstów Inter Radia. Chwała więc autorom książki i Marianowi Reniakowi za wzajemną współpracę.

Po kilku latach od tego czasu poznałem w Carlsbergu u księdza Franciszka Blachnickiego Pana Macieja Pstrąg-Bieleńskiego, wyliczonego również w Inter Radio wroga Polski Ludowej i sprezentowałem mu część moich nagrań. Wiem, że po otrzymaniu wizy amerykańskiej Pan Maciej Pstrąg-Bieleński wyjechał do USA na funkcjonującą już tam organizację „Wolna Polska”.

W Polsce organizacja ta została rozbita przez SB na skutek zdrady żony opolskiego przywódcy.

Z Panem Konstantym Zygfrydem Hanffem znałem się przez wiele lat. Utrzymywaliśmy bliskie kontakty i trzykrotnie bywał on gościem w moim domu. Wspólnie nie przespaliśmy wiele nocy i wiele wykuliśmy planów. Pozostała mi po nim obszerna korespondencja.

Pan K. Z. Hanff ubolewał nad miernotą przywódców Kongresu Polonijnego i otwarte podniesienie antysemityzmu na polonijny sztandar.
Jego kontakty nawiązane z Japończykami i Chińczykami z Tajwanu zaowocowały potem w znakomity sposób.

Wiele wspomnień Pana K. Z. Hanffa dotyczyło jego „niemieckiej” historii w II wojnie światowej. Jako syn spolszczonego Niemca z Zagłębia i rosyjskiej hrabiny żył w trójwymiarowym kulturowo domu aż do 16. roku życia. Wówczas to otrzymał od hitlerowców powołanie do wojska. Po trzymiesięcznym szkoleniu przetransportowano go do okrążonego przez Rosjan Królewca. Dzielni 16. letni żołnierze marzyli tylko o ucieczce na drugą stronę, bowiem miesiącami ostrzeliwani owi mamisynkowie – ostrzeliwani „naokoło zegara” – marzyli tylko o przedostaniu się na rosyjską stronę, poza ostrzał artyleryjski. Zastrzelili dowódcę kompanii i uciekli do Rosjan. Najpierw K. Z. Hanff wylądował w więzieniu na Butyrkach. Tu spędził miesiące w jednej celi z legendarnym Lwem Kopielewem. Potem Workuta i syberyjskie łagry.

Zwolniono go z ZSRR pomyłkowo, a raczej „z braku laku”. Rosjanom brakło Niemców na wymianę z Adenauerem i mianowali K. Z. Hanffa Niemcem i mimo to wysłali go do PRL, a nie do Niemiec.

Już w PRL K. Z. Hanff niezbyt różowo przedstawiał rzeczywistość radziecką, toteż dla sterroryzowania go, dzielne SB wszczęło śledztwo dla sprawdzenia czy K. Z. Hanff nie popełnił przypadkiem zbrodni wojennych.
Po emigracji do USA i odmowie powrotu do PRL rząd polski zwrócił się do rządu USA z wnioskiem o identyczne sprawdzenie. Chodziło oczywiście nie o jakieś zbrodnie, ale o szykanowanie K. Z. Hanffa, który musiał się co jakiś czas meldować się u amerykańskich władz. Nic z zbrodni wojennych się nie ostało, ale polskim władzom - wiadomego autoramentu - pozostała książeczka wojskowa (Soldbuch) Hanffa z wyraźnym zdjęciem, którym to dokumentem posłużyło się dla celów propagandowych: najpierw UB a później inni. Dlaczego obecnych powieściopisarzy nie rażą soldbuchy biskupa Wesołego, a razi dokument K. Z. Hanffa, to musi Pan sobie już sam wytłumaczyć. Być może, że córka Pana K. Z. Hanffa poprosi autorów książki o dostarczenie dowodów owych pomówień, wówczas przyjdzie i mnie poszperać w moich archiwach.

Na koniec chciałem Panu wyjaśnić, że zarówno II Korpus gen. Andersa we Włoszech, jak i II i III Armia LWP przeciążone były uciekinierami z Wehrmachtu. Chodziło wówczas nie tylko o samo umundurowanie i wyżywienie, ale głównie o przyszły problem postdemobilizacyjny.

Z poważaniem

(-) W. M. Alexander


http://swkatowice.mojeforum.net/post-vp30453.html#30453


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Nie Lip 11, 2010 3:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Kaczmarek



Dołączył: 23 Maj 2010
Posty: 1

PostWysłany: Nie Maj 23, 2010 5:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie zamierzam polemizować z treścią samego listu w obronie Konstantego Hanffa. Chcę tylko zwrócić Państwa uwagę na być może mało istotny fakt, ale podważający niestety wiarygodność całego listu i uczciwe zamiary autorów. Otóż z tego co udało mi się sprawdzić kwartalnik "Wolna Polska" wydawany był przez Wydawnictwo Wers. Świadomie piszę był, gdyż wydawnictwo to od lat oficjalnie nie istnieje, nie ma go w żadnym rejestrze, ani pod adresem w Koziegłowach, podanym przez Pana Rutkowskiego ani pod żadnym innym. Również kwartalnik "Wolna Polska" od lat nie został wydany w Polsce, ani przez Wydawnictwo Wers (które nie istnieje) ani przez żadne inne, tak więc i redakcja tegoż dawno straciła rację bytu. Jeśli więc w ostatnich latach Wydawnictwo Wers bądź Redakcja Wolnej Polski podejmowali jakąkolwiek działalność wydawniczą to jest ona nielegalna i stanowi przestępstwo.
Protestuję przeciwko podpieraniu się nieaktualnymi tytułami oraz występowaniu w imieniu nieistniejących już redakcji czy wydawnictw w przedstawianiu własnego zdania. Czyżby Panowie "redaktorzy" uważali, ze wzbudzą większy szacunek i zainteresowanie posługując się nieaktualnymi tytułami i przedstawiając się jako redakcja? Uważam, że to poważne nadużycie i zwyczajna nieuczciwość tak wprowadzać w błąd czytelników listu. Jeśli już koniecznie chcecie się Panowie podeprzeć w swoich wypowiedziach waszą byłą działalnością wydawniczą to należałoby dodać w nadawcy listu "była" redakcja a podpisując się, przed słowem redaktor dodać "były".
Szanowny Panie Rutkowski, jak mniemam inicjatorze tego listu, gdyż tylko Pana odręczny podpis się pod nim znajduje, zanim weźmie się Pan za odkłamywanie historii Polski to proszę najpierw odkłamać własną. Ktoś taki jak Pan nie może być autorytetem i przyznawać sobie prawa do publicznego wypowiadania się na temat prawdy historycznej. Apeluję o zaniechanie tych oszukańczych praktyk i wypowiadanie się w przyszłości tylko we własnym imieniu, wtedy treść wypowiedzi będzie bardziej wiarygodna.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Maj 25, 2010 9:49 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Robert Majka na Forum SW:
Cytat:

Ci , którzy chceli i chcą nadal zniszczyć osobę i pamięć
oraz dobre imię po śp. K.Z. Hanffie ,
są jak mityczny Syzyf, który po wtoczeniu ogromnego głazu na
szczyt cynizmu zostaje przygnieciony tymże.

Robert Majka, 25 maja 2010 g.21.03 czasu polskiego


http://swkatowice.mojeforum.net/post-vp30600.html?highlight=#30600

Smile Smile Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Maj 26, 2010 12:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Meldunek SB z 17 maja 1982 roku

Cytat:
Ze sprawdzonego źródła [chodzi prawdopodobnie o podsłuch] uzyskano informację, że w drugiej dekadzie bm. przebywała w Polsce Zofia Wielogórska - działaczka Instytutu im. J. Piłsudskiego i Ogniska w Londynie, w związku z przekazaniem darów (leki i żywność) od środowiska emigracyjno-polonijnego w Anglii. Z. Wielogórska odbyła szereg spotkań na terenie Warszawy i Krakowa wykazując znaczne zainteresowanie aktualna sytuacja w kraju.
(...)
Z upoważnienia J. Zalewskiego (Ministra ds Krajowych Rządu Londyńskiego) Z. Wielogórska przekazała przedstawicielowi KPN [prawdopodobnie chodzi o Marię Moczulską] następujące zalecenia dot. dalszej działalności tej organizacji:
(...)
2. Kontynuować w miarę możliwości działalność wydawniczą, aby pokazać społeczeństwu, że KPN istnieje. Jednak warunkiem kumulatywnym w przypadku jej kontynuowania jest złożenie oświadczenia w imieniu KPN, w którym należy całkowicie odciąć się od osoby Konstantego Hanffa z USA ze względu na udowodnioną jego przeszłość związana z okresem wojny i okupacji.

O ile KPN takiego oświadczenia nie złoży, nie będzie mogła liczyć na poparcie ze strony "grupy rządowej", jak również środowisk emigracji politycznej.

(...)





===============================

Zofia Wielogórska to córka Tadeusza Biernackiego (legionisty, współautora słów do pieśni "My, pierwsza Brygada). Od 1940 roku przebywał na emigracji w Londynie. Po wojnie nie wrócił do Polski. Władze komunistyczne pozbawiły go polskiego obywatelstwa. Zofię Wielogórską wspomina jej wuj Jan Biernacki (pismo "Ochotnik" 40/2008; s. 5):

Cytat:
córka Tadeusza, Zofia Wielogórska, podczas okupacji używająca pseudonimów „Czarna Zośka” lub „Ewa” (por. „Ochotnik” 4 08/2005), była w czasie powstania szefem drużyny sanitarnej „Lawa” batalionu „Zaremba-Piorun” Śródmieście Południowe. Po upadku powstania więziona w obozie na terenie Niemiec, skąd Tadeusz zabrał ją do Anglii.

http://www.oko.com.pl/uploads/ochotnik/24/20091121193606c9e198.pdf

Ministra Jerzego Zalewskiego nie trzeba nikomu przedstawiać. Dr Marek Ciesielczyk charakteryzuje go następującymi słowami: Jerzy Zalewski, o którym SB pisała – “jeden z czołowych niezłomnych”
http://www.videofact.com/inwigilacja_polonii.htm

Opinia Jerzego Zalewskiego nt. Hanffa przekazana przez Zofię Wielogórską jest jednoznacznie negatywna a odcięcie się od niego zostało postawione przez władze w Londynie jako warunek dalszego poparcia Londynu dla KPN.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Maj 29, 2010 5:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Materiały archiwalne świadczące o kontaktach Hanffa ze środowiskiem KPN - http://swkatowice.mojeforum.net/post-vp30743.html?highlight=#30743
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Cze 06, 2010 12:10 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Leszek Moczulski - "Lustracja. Rzecz o teraźniejszości i przeszłości", Warszawa, 2001, s. 183-185.

Prezentuję szerszy fragment, aby czytelnik mógł zorientować się nie tylko o stosunku Leszka Moczulskiego do Hanffa, ale także, aby miał świadomość, w jakich okolicznościach SB "odpaliła" sprawę Hanffa w celu skompromitowania KPN i jej Przewodniczącego.

Zwracam też uwagę, że LM potwierdza to, co Hanff powiedział Tomaszowi Strzyżewskiemu - pracę Hanffa w bezpiece. Przy czym, z tego co pisze Moczulski nie była to SB, ale ... UB (skoro mówimy o zatrudnieniu w MBP w pierwszej połowie lat 50. ub. wieku).

Cytat:
Przed 20 września ścisłe kierownictwo MSW, zbierające się codziennie o 11.00 na krótką naradę, otrzymało pisemny wniosek gen. Adama Krzysztoporskiego - dyrektora pionu III, postulujący aresztowanie Leszka Moczulskiego jako szczególnie groźnego w aktualnej sytuacji. Dlaczego tak groźnego - nie podano, ale zebrani niewątpliwie znali przyczynę. Ja ją też poznałem, wprawdzie po dwudziestu latach. Ale o tym później [tą przyczyną były osobiste naciski Breżniewa na Stanisława Kanię – zob. http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt36.html ] Do wniosku Krzysztoporskiego dołączone są dwa dokumenty: analiza ujemnych implikacji, jakie może wywołać aresztowanie szefa KPN, właśnie co zwolnionego z więzienia na mocy porozumień gdańskich [Moczulskiego aresztowano po raz pierwszy w czasie strajków sierpniowych 20 sierpnia 1980 roku i zwolniono 2 września 1980 roku], oraz obszerna charakterystyka Moczulskiego i jego biografia. Nie ma w niej tylko najmniejszej wzmianki, że istnieją jakiekolwiek teczki „Lecha", co można wykorzystać do kompromitacji Moczulskiego. Było to tym dziwniejsze, że na kilku kolejnych posiedzeniach ścisłego kierownictwa MSW dyskusja obracała się wokół kwestii, jaką przyjąć taktykę, aby zminimalizować reakcję Kościoła, „Solidarności" i kręgów opozycyjnych na aresztowanie Moczulskiego. Spośród kilkuosobowego gremium najbardziej aktywny udział w dyskusji wzięli minister -gen. Stanisław Kowalczyk, wiceministrowie gen. gen. Mirosław Milewski (któremu podlegał m.in. pion śledczy, który miał prowadzić sprawę Moczulskiego), Adam Krzysztoporski oraz Władysław Pożoga[42]. Problem postawiono jasno; brakuje materiałów kompromitujących Moczulskiego. Pożoga domaga się nawet, aby aresztowanie Moczulskiego odłożyć o tydzień, gdyż musi być poprzedzone i zabezpieczone szeroko zakrojoną akcją kompromitującą przywódcę KPN. Zebrani zgadzają się, że osłonę dla aresztowania powinny stanowić nieoficjalne rozmowy z osobami z Episkopatu (Milewski stanowczo zwraca uwagę, że nie mogą one tworzyć wrażenia, że MSW konsultuje decyzję aresztowania) i z niektórymi doradcami „Solidarności", a także odpowiednia kampania prasowa. Sęk w tym, że poza zarzutem, że Moczulski jest wrogiem ZSRR i PRL, jawnym antykomunistą i niebezpiecznym awanturnikiem, który może doprowadzić do zakłócenia spokoju publicznego - zebrani nie wiedzą o czymkolwiek, co mogłoby rzucić ujemne światło na Moczulskiego - ani w jego zachowaniu prywatnym, ani w działalności publicznej. Wtedy sytuację ratuje gen. Pożoga. Na sobotnim posiedzeniu 20 września 1980 r. żąda tygodnia czasu, aby dokonać sprawdzenia posiadanej dokumentacji pod kątem, ze Moczulski jest agentem obcego wywiadu oraz że zbiera broń palną w celach terrorystycznych. Jednak już w poniedziałek 22 września, na kolejnej nasiadówce ścisłego kierownictwa MSW, gen. Krzysztoporski powiadamia zebranych, że gen. Pożoga przekazał już materiały sygnalizowane na poprzednim posiedzeniu, a sam Pożoga cofa obiekcje co do terminu aresztowania. Zebrani jednomyślnie postanawiają: nazajutrz, 23 września, Moczulski będzie aresztowany. Co i następuje [Z krótkimi przerwami Moczulski spędził w więzieniu kolejnych 6 lat – wyszedł na wolność dopiero we wrześniu 1986 roku].

Dwa miesiące później, na kolejnej naradzie kierownictwa (nowy minister - ranny ptaszek Mirosław Milewski przesunął posiedzenia z 11.00 na 9.00), po przedstawieniu przebiegu rozmów z tow. Andropowem [ówczesny szef KGB i członek sowieckiego politbiura], zebrani decydują o dalszych aresztowaniach działaczy KPN. Główną uwagę ścisłego kierownictwa MSW zajmuje zaplecze propagandowe całej akcji. Tym razem sprawa okazuje się prosta. Należy wykorzystać powiązania niemieckie i Konstantego Zygfryda Hanffa.

Kto zacz ów Hanff? To już wiem, nazwisko mocno zostało nagłośnione z okazji mego aresztowania i procesu. Hanff, syn dyrektora niemieckiej szkoły w Polsce i Rosjanki, po skończeniu szkoły Abwehry w Berlinie, w 1943 r. jako przesłuchujący-tłumacz trafił na front wschodni, a wiosną 1945 r. w Kurlandii dostał się do niewoli sowieckiej. Profesjonalizm zawsze w cenie: tym razem jako tłumacz-przesłuchujący Hanff zaczął karierę w SMIERSZ. Po paru latach skierowano go do Polski, ale i zmieniono przydział, bo zamiast do Informacji trafił do MBP. W połowie lat pięćdziesiątych przeszedł do cywila, a po jakimś czasie, decyzją ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, gen. Mieczysława Moczara, jako niewątpliwy rodowity Niemiec, uzyskał zgodę na emigrację do NRF, choć ostatecznie znalazł się w USA. Zaatlantyckie powietrze spowodowało jednak, że po parunastu latach przestał czuć się Niemcem, a poczuł Polakiem. Czas był najwyższy, bo w PRL opozycja rozwijała się w najlepsze. Hanff założył własną organizację polonijną, aby wspierać Kraj.

Jeśli gen. Pożoga zapewnił, że można odszukać aktualne materiały współpracy Moczulskiego z wrogimi służbami, to nie rzucał słów na wiatr. W parę dni po moim aresztowaniu specjalny kurier dostarczył do mojego mieszkania mikrofilm instrukcji szpiegowsko-terrorystycznej, a ponieważ przesyłki nie udało się przechwycić bezpiece, drugi egzemplarz podrzucono w Szwecji. Otóż nadawcą mikrofilmu był nikt inny, tylko szwedzka placówka organizacji Hanffa.

Przypis:
[42] Przypomnijmy, że Milewski wiceministrem został mianowany jeszcze w styczniu 1971 r., a Krzysztoporski i Pożoga w dniu aresztowania Moczulskiego.



Dużo krótszy cytat (z własnym komentarzem) prezentuje Zbigniew Rutkowski na Forum SW Katowice - http://swkatowice.mojeforum.net/post-vp30941.html?highlight=#30941 .

Każdy może ocenić poziom rzetelności oraz poziom profesjonalizmu i warsztatu historycznego (zarówno gdy idzie o cytat, jak i o komentarz oraz wyciągane wnioski) na Forum POLONUS i na Forum SW Katowice.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Cze 09, 2010 7:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tekst nadesłany przez Władysława Gauzę.

Cytat:
SPRAWA K.Z. HANFFA

Kilka już razy zabierałem się do naszkicowania sprawy K.Z.Hanffa i jego „Wolnej Polski”, ale za każdym razem po chwili namysłu odkładałem ten projekt do szuflady, bo zawsze przeważało przekonanie, że ruszanie tej sprawy, to babranie się w PRL-owskim szambie, na które nie opłaci się używać czasu. I najprawdopodobniej nie ruszałbym tej sprawy nigdy, gdyby nie to, że rozmaici byli działacze „Solidarności Walczącej” rozpoczęli akcję przemieniania tego szamba w perfumerię – mówiąc słowami ks. T.Rydzyka[1].

Akcję tę rozpoczęli na katowickim forum S.W. „Listami w obronie śp. dr Konstantego Z.Hanffa”. Listy te zostały powielone na innych portalach internetowych. A wszystko to stało się za sprawą Leszka Bubla, który parę lat temu poturbował Hanffa i jego „Wolną Polskę” na łamach swego pisma pt. „Tylko Polska”. Do L. Bubla dołączyli teraz rzekomo pp. Mirosław Lewandowski, Maciej Gawlikowski i Tomasz Strzyżewski. Brakuje tam zapewne jeszcze mnie, tj. Władysława Gauzy, „Konfederacji 76” i wiele innych osób i środowisk emigracji politycznej.

Nie wiem, kto to jest Leszek Bubel, ani nie wiem, jak wygląda jego tygodnik „Tylko Polska”, ale kiedyś, wiele lat temu obiło mi się o uszy, że jest to jegomość, który nie darzy nadzwyczajną sympatią Żydów a polskich Żydów-komunistów w szczególności. Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale jeśli jest w tym choć trochę, to daje się zrozumieć przyczynę "przejażdżki" Bubla po Hanffie.

Kto to jest Hanff? Skąd się wziął? Co, gdzie, kiedy, robił - przed wyjazdem z PRL - tego dokładnie nikt nie wie. Wszyscy, którzy piszą negatywnie i pozytywnie, opierają swoje wywody na podstawie życiorysu Hanffa, napisanego (stworzonego) przez niego samego. Ale i to nie jest całkiem takie pewne, bo byli ludzie, bynajmniej nie z UB i nie z PRL-owskiej Informacji Wojskowej, którzy twierdzili, że życiorys K.Z.Hanffa napisali mu Niemcy, którzy „urodzili” go w Częstochowie w 1926 roku, robiąc go przy tym o trzy lata młodszym. Kiedy hitlerowskie służby specjalne Hanffa rodziły, on sam przebywał w tym czasie na Litwie w Wilnie, gdzie ponoć uczęszczał do szkoły średniej.

Gdy znalazł się na emigracji, w USA, opowiadał różnym Polakom, których znałem, że jest z pochodzenia Niemcem. Przy tym uzupełniał, że jego ojciec był Niemcem a matka Ormianką. Kiedy gdzieś w końcu lat 1970-tych powtórzyłem to komuś, to mnie sprostował:Może matka jego była Ormianką, ale ci, którzy widzieli jej zdjęcie twierdzili, że była bardziej podobna do Róży Luxemburg niż do Ormianki. Mam podejrzenie, że to podobieństwo było powodem ataku Bubla na Hanffa. Ale to tak na marginesie.

Sam Kostek nie przyczynił się zbytnio do rozjaśnienia swojej osoby. Swoim częstym poprawianiem życiorysu dołożył się wydatnie do zaciemnienia siebie. Toteż w większości środowisk emigracji politycznej, a zwłaszcza wśród byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, AKowców i NSZ-owców, uchodził za typa spod ciemnej gwiazdy.

Ponieważ znał kilka języków, w tym hebrajski i jidysz (to chyba po matce), więc po przybyciu do USA zapisał się do stowarzyszenia „American Translators Association”. Swoje nazwisko podał tam jako „Constantin Siegfrid von Hanff”.

Kiedy nie brano już na poważnie bajkę o matce Ormiance, zrobił matkę Rosjanką. Skądinąd wiadomym było, że rodzina i rodzice matki, czyli dziadkowie Kostka od strony matki, mieszkali od pokoleń na Ukrainie. Zaś ojciec, Niemiec, raz był nauczycielem w Warszawie, innym razem twierdzono, że był robotnikiem budowlanym. W pewnym momencie Kostanty Z. H. informuje nas, że ojciec jego był inżynierem w Rosji i w Częstochowie[2]. Nie pomagają Hanffowi jego obrońcy i byli współpracownicy, kiedy twierdzą, że był synem „spolszczonego Niemca z Zagłębia” i „rosyjskiej hrabiny”[3].

Analizując głębiej wszystkie dostępne dokumenty, wytworzone przez Hanffa a którymi posługiwał się też UBek, M.Reniak, w książce o KPN-ie i co pisał o sobie w późniejszym czasie Hanff na łamach redagowanego przez siebie pisma „Zycie Polonii” w Nowym Jorku, daje się zauważyć tyle sprzeczności, kręceń i naciągania zdarzeń, że nie sposób jest rozróżnić,
co jest prawdą a co produktem fantazji Kostka Z. H. Tytułem przykładu, w życiorysie załączonym do urzędu paszportowego w 1968 roku podawał, że otrzymał obywatelstwo niemieckie w 1943 r. i że był w tym czasie stałym mieszkańcem Berlina, gdzie studiował językoznawstwo w Wyższym Seminarium Tłumaczy Wojskowych (co może się zgadzać przez fakt, że Hanff znał płynnie 4 – 5 języków, niemiecki, rosyjski, hebrajski, żargon-jidysz i polski) i że w 1944 roku został powołany do czynnej służby wojskowej. Natomiast w jego „Życiu Polonii” [2] pisał o sobie, że został wiosną 1944 roku aresztowany przez Gestapo w Warszawie za robienie zdjęć z niemieckich objektów wojskowych, że wykonywał szereg zadań dla wywiadu AK i że to i tamto. Gwoli ścisłości trzeba tu dodać, że tekst ten jest podpisany „Redakcja”. Zaś ogólnie wiadomym było, że redaktorem „Życia Polonii” był K.Z.Hanff, a wydawcą Adam Bałaban. Zresztą, w tym opowiadaniu Hanffa o sobie jest napakowanych tyle bzdur i bujd, że każdy, kto potrafi czytać analitycznie, czytając te wynurzenia, stawiał będzie znak zapytania przy stanie umysłowym autora. Pisze o sobie np., że został karnie powołany do wojska i pół roku później zdezertował z armii niemieckiej, za co został skazany przez władze niemieckie na dwa lata katorgi (Hanff męczennik) i wysłany na front do karnego batalionu.

Takie głupstwa można serwować dzieciom w szkole podstawowej lub ludziom nietrzeźwym, którzy nie mają pojęcia o regułach obowiązujących w okolicznościach, kiedy walka toczy się na śmierć i życie. A zwłaszcza nie mają pojęcia co działo się na froncie wschodnim i potem w Prusach wschodnich. Każdy, kto zdezerterował, lub zachowywał się jako potencjalny dezerter, przechodził natychmiast pod jurysdykcję nazistowskiej Żandarmerii Polowej, która odczytywała formułę wyroku i natychmiast wieszała takiego osobnika na najbliższym drzewie z tabliczką na piersiach, gdzie było napisane za co wisi. Kiedy nie było czasu na takie ceregiele, dezertera stawiano pod ścianą i robiono krótki proces. Zresztą nie tylko Niemcy stosowali taką praktykę wobec swoich, ale druga strona, czerwoarmiejcy, też. Wieszano i rozstrzeliwano na miejscu Niemców za sianie defetyzmu, czyli za głośne wyrażanie wątpliwości w ostateczne zwycięstwo Niemiec hitlerowskich. Ciekawe, że Hanffa potraktowano wyjątkowo łagodnie.

Inny przykład chwytu propagandowego K.Z.H. to jego historia o uwięzieniu go przez bolszewików w więzieniu KGB na Butyrkach. Wszystkie dane o Hanffie, jakie zostały ujawnione, wskazują na to, że jego pobyt w tym więzieniu jest faktem. I ja w to wierzę. Na Butyrkach więziono wrogów systemu bolszewickiego, zanim dostawali wyrok, np. 20 lat łagrów albo kulę w potylicę. Ale to nie oznacza wcale, że każdy, kto siedział w więzieniu na Butyrkach, to zaraz był ofiarą KGB. W więzieniu przy głównej kwaterze KGB więziono również innych ludzi, Niemców, Polaków, Żydów, Włochów itp., którzy mogli być przydatni dla KGB i GRU. Otrzymywali tam specjalne przeszkolenie, lub wykonywali specjalne zadania. Ludzie ci byli tam również poddawani procesowi t.zw. „uzdatniania”. Do czego uzdatniano tam Hanffa, tego nikt dokładnie nie wie.

K.Z. von Hanff opowiadał, że dostał się do niewoli sowieckiej w Prusach wschodnich i że przebywał przez rok czasu w obozie jenieckim, zanim znalazł się na Butyrkach. Może to i prawdą jest. Ale wątpliwości tworzą inne fakty. Źródła historyczne, wschodnie, zachodnie i północne, a także liczne relacje świadków, zgodnie podają, że tylko 10 procent jeńców wziętych do niewoli przez armię sowiecką, również tych po upadku Królewca i Kurlandii, pozostało przy życiu 3 lata później, tj. w 1948 r. Jeńców niemieckich nie wożono autobusami, samochodami, lub innymi środkami transportu, do obozów jenieckich w głąb Rosji. Byli gnani na piechotę setki kilometrów. NKWD nie cackało się z nimi. Zresztą nie mieli ku temu powodu, biorąc pod uwagę , jak hitlerowcy traktowali Rosjan po napadzie na ich kraj. Skromne posiłki dostawali po paru dniach marszu raz na dzień a nieraz co drugi dzień. Do obozu przeznaczenia docierało od 30 do 40 procent jeńców. Po dwóch, trzech latach obóz przeżywało od 8 do 10 procent. Sowieci traktowali Niemców w taki sam sposób, jak Niemcy traktowali jeńców sowieckich. Likwidowali ich głodem. Poza tym, nie mogli tych setek tysięcy jeńców żywić dobrze, kiedy sami nie mieli za wiele co jeść.

Jest rzeczą wysoce interesującą, że wśród tych 10 procent jeńców hitlerowskich znalazł się mały i cherlawy Kostuś, który ze względu na swoją „wielkość” i wątłość, nie był zdolny do noszenia karabinu nie mówiąc o reszcie ekwipunku żołnierskiego. Ale do wojska Kostka przyjęto i jakąś tam funkcję pełnił. Co tam robił, tego też dokładnie nie wiadomo. Zatem wątpliwą jest historia Kostka o tym, że przez rok czasu przebywał w obozie jenieckim. Nie miał szans przeżycia go. W siedzibie KGB znalazł się prawie od razu. Dlatego przeżył niewolę bolszewicką.

Ludzi, którzy nie byli przeciwnikami systemu sowieckiego, więzionych na Burtykach przy kwaterze głównej KGB – jak już wcześniej wspomniałem – uzdatniano do wykonywania różnych usług i zadań. Z jakimi zadaniami został wysłany K.Z.Hanff do Polski, tylko on sam i KGB wiedziało. No, może jeszcze wiedział pewny wydział znienawidzonego G.Z. Informacji Wojskowej i UB.

W innym miejscu Hanff twierdził, że był przetrzymywany przez UB we Wrocławiu. Nie jest to ścisłe. Co prawda Hanff przebywał na Dolnym Śląsku po przybyciu ze Związku Sowieckiego, ale gdzieś w okolicach Wałbrzycha, czy Jeleniej Góry, gdzie szkolono agentów stalinowskiej Informacji Wojskowej i gdzie oficerskie szlify m.in.zdobywał późniejszy sędzia sądu wojskowego, osławiony Stefan Michnik, brat Adama. Co Hanff potem robił, dokładnie nie wiadomo. Jest to dotąd objęte tajemnicą. Coś jednak musiał robić skoro dosłużył się stopnia podpułkownika w PRL. Wiadomo natomiast, że po pewnym czasie został wydelegowany do Krakowa. Mówiono też, że tytuł naukowy „dr” Hanff zdobył na Uniwersytecie Jagiellońskim u pułkownika profesora Juliana Polan-Haraschina, którego wspomniał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w swej książce pt. „Księża wobec bezpieki”.

Postać pułk. Polan-Haraschina przypomniałem przed paru laty w artykule pt. „Jak tworzono Polakom elity”, opublikowanym na nieistniejącym już portalu „Polskie Jutro” [4] Nie wiem, ile jest w tym prawdy, że tytuł „dr” załatwił Hanffowi Polan-Haraschin, ale coś w tym może być, skoro ludzie tak mówili.

UBek M.Reniak vel Strużyński w książce o KPN twierdzi na podstawie posiadanych dokumentów, że Hanff w grudniu 1968 roku zwrócił się z podaniem o paszport na opuszczenie PRL i że 8 miesięcy później, tj. w sierpniu 1969 r. wyjechał z Polski. A więc opuścił Polskę na fali eksodusu kilkunastu tysięcy byłych komunistów żydowskich; byłych aparatczyków i UBeków odsuniętych od władzy reżymu PRL-owskiego. Parę tysięcy z nich, to byli majorowie, podpułkownicy i pułkownicy Informacji Wojskowej, UB i późniejszego SB, czyli byli to ludzie, którzy mieli ręce zababrane krwią polskich patriotów.

Opuszczając PRL w latach 1968 - 1969 i 1970, wyjeżdżali jako "profesorowie”,”doktorzy”, „naukowcy”, „socjolodzy”, „historycy” itp. Po przybyciu na Zachód, siedzieli parę lat cicho, żeby później rozpocząć kampanię propagandową, mającą na celu wmówienie Polakom, że PZPR (czytaj: komuniści) i Moczar (personalnie) wygnał z Polski „kwiat inteligencji polskiej”. Oczywiście, jest to kłamstwo na czerwonych resorach produkcji sowieckiej. Faktem bowiem jest to, że po wykonaniu krwawej roboty w latach 1945 – 1955 otworzono im w nagrodę drogi na uniwersytety , do różnych instytutów, wydawnictw, redakcji gazet itp. etatów „pracowników umysłowych” , gdzie funkcjonowali jako „inżynierowie dusz”, czyli – mówiąc innymi słowy: sowietyzowali Polaków już tylko duchowo. Jako przykład niech posłuży nam tu „historyk”, Józef Lewandowski, z Upsali (Szwecja), który zrobił swego czasu z L.Moczulskiego moczarowca, nie wyjeżdżał jako pułkownik UB, lecz jako „historyk”, płk UB Z. Bauman - jako „socjolog“, major Br.Baczko - „filozof”, podpułk. T.Szafar przybył na emigrację jako „dziennikarz” i były redaktor naczelny „Panoramy”, major UB, Artur Kowalski, późniejszy działacz PPS w Niemczech, był „dziennikarzem”, z tym, że nie mówił, iż sprawował funkcje redaktora „Trybuny Ludu” po 1956 r. Tego rodzaju przykłady można mnożyć. K.Z. von Hanff wyjechał z PRL-u jako „dr Hanff“. A więc nikt z nich nie emigrował jako były UBek czy SBek. I co ciekawe, to to, że po znalezieniu się na Zachodzie atakowali i oczerniali bez skrupułów frakcję Gomułki i czołowego wówczas UBeka, M.Moczara, ale żaden z tych ostatnich nie poszedł na to, żeby ujawnić niechlubną przeszłość tychże „naukowców” z partyjnej łaski i tym ich skompromitować w oczach Polaków. Mieli zapewne w tym jakiś interes. Może ci „intelektualiści” nadal pełnili jakieś funkcje na emigracji, albo w inny sposób byli przydatni i pożyteczni służbom specjalnym PRL-u?

Hanff przed wyjazdem – jak podaje Reniak na str. 70 – pracował jako tłumacz w Branżowym Laboratorium Przemysłu Obuwniczego w Krakowie. Można założyć, że jest to prawdą. Ale to oficjalnie. A jaką funkcję pełnił nieoficjalnie? Sam Hanff we wszystkich poprawkach swego życiorysu skrzętnie unikał podawania, gdzie pracował przed wyjazdem z PRL. Ja bynajmniej nigdzie przedtem nie natknąłem się na taką informację. Dlaczego o tym milczał? Czyżby bał się, że taką informacją może kogoś naprowadzić na jakiś trop, po którym – po nitce do kłębka – mogło coś się wydać?

C.d. nastąpi.

Władysław Gauza
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Cze 09, 2010 7:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Przypisy do tekstu Władysława Gauzy - "Sprawa K.Z Hanffa"

[1] Chodzi o wątek na Forum SW Katowice - "List w obronie śp. dra K. Z. Hanffa - http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt9638.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

[2] Oto skan artykułu w "Życiu Polonii":



Oto zapis powyższego fragmentu w czytelniejszej formie:

Cytat:
„Z życiorysu dra Hanffa, drukowanego przed kilku laty w kanadyjskim tygodniku CZAS, wynika o wiele więcej, aniżeli z tendencyjnego zbioru danych personalnych, jakie Bezpieka wydała niedawno w postaci książki o KPN.

Wiadomo m.in., że K.Z. Hanff był zatrzymany przez Gestapo za robienie zdjęć obiektów niemieckich w Warszawie wiosną 1944 roku i przesłuchiwany w Alejach Szucha. Wykonywał on szereg zadań dla wywiadu AK lecz żadnych kontaktów mu nie udowodniono i skończyło się to
tylko w formie karnego powołania do wojska. Pół roku później „zdezerterował" z armii niemieckiej i został za to skazany przez sąd polowy na dwa lata katorgi i wysłany na front do_ karnego batalionu, wprost do Kurlandii, otoczonej już wówczas przez wojska sowieckie. Z jego kompanii ocalało zaledwie kilka osób. Dr Hanff trafił w ręce sowieckie w lutym 1945 roku, a w rok później znalazł się w więzieniu na Butyrkach w Moskwie - gdzie siedział w tym czasie Sołżenicyn, a w jednej celi z K.Z, Hanffem Lew Kopelew, znany obecnie dysydent. Za szerzenie propagandy antysowieckiej na terenie obozu K.Z.Hanff został skazany na 7 lat więzienia, lecz po paru latach, w roku 1948, został z obozu odesłany do Polski. Do Polski, a nie do Niemiec — bo nawet Sowiety uwalały go za Polaka. K.Z. Hanff był również więziony przez Bezpiekę we Wrocławiu, w latach 1950-51. Przygód los mu nie poskąpił. Jedynym "grzechem” dra Hanffa jest to, że jego ojciec byt rzeczywiście Niemcem.

I to jakim Niemcem! Urodzony w Rosji inżynier Paweł Hanff, wkrótce po wybuchu rewolucji, pracował na rzecz wywiadu wojskowego ... USA! Aresztowany przez bolszewików, został osądzony w Petersburgu i skazany na karę śmierci. Siedział w twierdzy na Krestach. Tymczasem Polacy pobili bolszewików i zawarli pokój z ZSSR. Układ ten przewidywał wymianę jeńców i więźniów politycznych. Misja Wojskowa USA w Warszawie zwróciła się do Marszałka J.Piłsudskiego z prośbą, aby na listę więźniów politycznych podlegających wymianie wpisano również tnż. Pawła Hanffa. Dzięki temu ten Niemiec, który nigdy przedtem Polski nie widział, znalazł się nagle (w roku 1922) w Częstochowie, gdzie natychmiast zatrudniła go amerykańska firma budowlana Ulen et Co. W dwa lata później sprowadził z Rosji swoją matkę, żonę oraz syna Leonarda Hanff. W Częstochowie też urodził się ten polski Niemiec - Konstanty Z. Hanff”.

Życie Polonii nr 62, 10 sierpnia 1983 roku, str. 3
.

[3] List w obronie śp. Konstantego Z. Hanffa – W. M. Alexander; http://swkatowice.mojeforum.net/post-vp30451.html?highlight=#30451

[4] Link do artykułu W. Gauzy - "Jak tworzono Polakom elity w PRL": http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt1602.html


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Czw Cze 10, 2010 6:48 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Cze 09, 2010 8:17 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pobocznym (ale ważnym) wątkiem w tej sprawie jest kwestia tzw. rządu Sokolnickiego, w imieniu którego występował Hanff i w obronie którego (a przeciwko Prezydentowi Kaczorowskiemu i Jego rodzinie) występowali obrońcy Hanffa na Forum SW Katowice (w tym działacz Solidarności Walczącej Robert Majka występujący jako "Redaktor wydania przemyskiego <<Wolnej Polski>>", powiązany ze Zbigniewem Rutkowskim, występującym jako "Redaktor naczelny <<Wolnej Polski>>”).

Najpierw jednak wypowiedzi obrońców Hanffa na Forum SW Katowice w temacie "prezydenta Sokolnickiego" i Śp.Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego:

Robert Majka:
Cytat:

Szanowny Panie Stanisławie , ten artykuł prasowy nie jest wyłącznie o śp. general Władysławie Andersie, ale o jego roli negatywnej ( w roku 1954) jaką odegrał wypowiadając posłuszeństwo legalnej Konstytucji kwietniowej z roku 1935 oraz urzędującemu legalnemu prezydentowi RP na uchodźstwie Augustowi Zaleskiemu. Konsekwencje późniejsze były już tylko kwestią czasu, które zostały realizowane aż do 1990. Proszę dokładnie przeczytać artykuł. Odnośnie śp. K.Z. Hanffa to związek tego artykułu z Hanffem jest tylko taki, że śp. Hanff był legalistą i pozostał wierny zapisom art. 24 Konstytucji kwietniowej z roku 1935 dlatego też był między innymi szkalowany i gnojony przez tych, którym nie w smak było to, że Hanff był tym kim pozostał do końca swoich dni... wrgiem systemu komunistycznego, który jak obaj wiemy zniewolił Polskę na długie lata. A i dziś nie jest łatwo wybić się Polakom na pełną niepodległość. Co widzimy na codzień w Polskim życiu politycznym, którego podstawą ustrojową była zmodyfokowana Konstytucja z 1952, a obecnie Kk ( Konstytucja Kwaśniewskiego z roku 1997). Czy to jest Konstytucja zapewniająca realizację założeń dotyczących, silnego prezydenta ? Moim zdaniem to pytanie retoryczne, gdy wiemy jaką rolę polityczną powinien odgrywać silny prezydent , czym powinno być ustrojowo silne państwo polskie . Rolling Eyes To wszystko w tym temacie.


Zbigniew Rutkowski:

Cytat:
nie ma co się dziwić iż ośrodek Zamkowy Ostrowski/Raczyński/Sabbat/Kaczorowski zwalczał antykomunistę K. Z. Hanffa. Jak pisał mój śp. Przyjaciel z Londynu, wybitny pisarz emigracyjny - Janusz Kowalewski (wspierający w latach osiemdziesiątych bezkompromisowo KPN!) - Kazimierz Sabbat to "szmaciana kukiełka Ciołkoszowej" - czytaj: tzw. Zamek opanowany przez socjałów. Nie dziwią też późniejsze "donosy" śp. - zmarłego tragicznie w Smoleńsku - Ministra Zamkowego Pana Ryszarda Kaczorowskiego do abpa Gocłowskiego na: K. Z. Hanffa. ks. H. Jankowskiego, ks. gen. Bernarda Wituckiego (wszyscy wymienieni to: antykomuniści, ciemnogrodzianie, tzw. "antysemici" i zwolennicy prawowitego Prezydenta RP - Juliusza Nowiny-Sokolnickiego).


Zbigniew Rutkowski:

Cytat:
Jeszcze jedna - przepraszam Pana i Forowiczów - może niesmaczna - uwaga. W Komitecie Wyborczym jakiego prezydenckiego kandydata jest Wdowa po śp. b. Zamkowym Ministrze - Ryszardzie Kaczorowskim?


Oto pierwszy dokument (z 1975 roku):
Cytat:

Oświadczenie Rządu RP z Londynu w sprawie Sokolnickiego - 30 sierpień 1975r.

LONDYN / PAT / - Polska Agencja Telegraficzna podaje oswiadczenie Rzadu R.P. w sprawie samozwanczego poczynania p. Juliusza Sokolnickiego.

Samozwancze poczynania p. Juliusza Sokolnickiego

Juliusz Sokolnicki urodziny 16 grudnia 1920 roku w Pinsku jest postacia tajemnicza. Nic nie wiadomo o jego pochodzeniu, wyksztalceniu, o tym co robil w czasie wojny pod okupacja hitlerowska, a nastepnie pod okupacja komunistyczna w Polsce, w jaki sposob znalazl sie po wojnie w Niemczech Zachodnich i co tam robil.

Sprawy osobisto-rodzinne bardzo zagmatwane : czterokrotnie zonaty, niektore z dzieci wychowane w zakladach opiekunczych. W ogloszonym przez niego zyciorysie pelno jest niejasnosci.

Po smierci Prezydenta R.P. Augusta Zaleskiego w roku 1972 Sokolnicki sam mianowal siebie jego nastepca. Przedstawil fotokopie pisma wyznaczajacego go jako nastepce, ktore jak to stwierdzili owczesny Dyrektor Kancelarii Cywilnej Prezydenta R.P. p. Pawel Jankowski i Minister Sprawiedliwosci p. Sylwester Karalus - bylo falsyfikatem.

Sokolnicki usilowal zaskarzyc p. Jankowskiego i Karalusa o znieslawienie, lecz angielska firma adwokacka, po zapoznaniu sie z materialem faktycznym, wycofala sie z prowadzenia sprawy. Mimo to Sokolnicki rozpoczal ''urzedowanie''.

Powolal ''rzad'', mianowal i mianuje '' ministrow'' po calym swiecie; ''premier'' jest gdzies na prowincji w Anglii, zas ''ministrowie'' w Kanadzie, Argentynie, Brazylii, i Pld. Afryce.

Bezprawnie nadaje wyzsze odznaczenia bojowe jak Virtuti Militari, ktore jak wiadomo przysluguje zolnierzom za wybitne czyny osobistej odwagi na polu walki. Ustanawia nowe odznaczenia, jak ''krzyz'' i medal za wolnosc i niepodleglosc'', organizuje swiatowy zwiazek uczestnikow drugiej wojny swiatowej itd.

Niedawno '' awansowal'' do stopnia ''generala broni'' p. Antoniego Zdrojewskiego z Paryza, zas do stopni ''generalow brygady'' p. Zygmunta Nowickiego z Kanady i p. Sergiusza Ursyna Szantyra z Angli.

Niezaleznie od tego, ze p. Sokolnicki nie ma prawa awansowania oficerow, to zaden z tych panow nigdy nie dowodzil wieksza jednostka wojskowa w czasie ostatniej wojny, p. Nowicki byl dowodca plutonu zwiadowcow, p. Szantyr dowodca baterii, zas p. Zdrojewski dowodca dywizjonu atrylerii lekkiej.

Ostatnio Sokolnicki ''zwolnil'' Generala Stanislawa Kopanskiego ze stanowiska Generalnego Inspektora Sil Zbrojnych i na to miejsce ''mianowal'' p. Antoniego Zdrojewskiego.

Tu nalezy dodac, ze p. Sokolnicki nie mial nic wspolnego z wojskiem polskim przed wojna, w czasie wojny, ani tez po wojnie. Cala dzialalnosc p.Sokolnickiego jest bez podstaw prawnych i jest pusta, papierowa fikcja, jest niebywala samowola oparta o to, ze nie moze byc latwo scigany karnie, jak to mialo miejsce w wolnej Polsce.

Wspolpracownikami jego i poplecznikami moga byc jedynie ludzie, zadni fikcyjnych honorow i zaszczytow, pustych mianowan i tytulow. Dzialalnosc ta sieje zament, podrywa zaufanie do prawowitych wladz, daje powody do osmieszania emigracji polskiej przez wrogow i przez ludzi zlej woli.

Oddaje takze przysluge rezymowi komunistycznemu w Polsce, ktorego celem jest rozbicie i sklocenie polskiej emigracji niepodleglosciowej.

Skad czerpie pieniadze na swoja dzialalnosc - nie wiadomo.

Powyzsze podajemy do wiadomosci Polakom w wolnym swiecie, aby wiedzieli o samozwanczych poczynaniach Juliusza Sokolnickiego i odpowiednio je napietnowali.

Rzad Rzeczpospolitej Polskiej, Londyn, 30.9.1975r.


http://www.videofact.com/polska/robocze%20today/solokolnicki1.html


A teraz dokument z roku 1978 (udostępniony przez Władysława Gauzę - dziękuję!):



I czytelny zapis tego dokumentu:

Cytat:
Dnia 13.5.1978r. o godz.11-ej odbyło sie w Sali Sztandarowej Instytutu Polskiego im. gen. Sikorskiego Zebranie Prezesów (przedstawicieli) Organizacji, skupiających b. Żołnierzy P.S.Z. na Obczyźnie, pod przewodnictwem Gen. Insp. Sil Zbr., gen. Dyw. Z. Bohusza -Szyszko, celem zapoznania się z materiałami i ewent. uchwalenia

REZOLUCJI w sprawie akcji p. J. Sokolnickiego
DO B.ŻOŁNIERZY POLSKICH SIŁ ZBROJNYCH OSIEDLONYCH POZA GRANICAMI KRAJU I ZRZESZONYCH W ORGANIZACJACH NIEPODLEGŁOŚCIOWYCH


Od szeregu lat wśród naszej emigracji, działa p Juliusz Sokolnicki, który samozwańczo ogłosił się prezydentem R .P ., mianował swój rząd i nielegalnie nadaje odznaczenia i awanse usiłując zyskać sobie zwolenników .

W sprawie tej zajęli stanowisko najstarsi nasi generałowie: gen. dyw. S. Maczek, gen. dyw. Z. Bohusz-Szyszko, gen dyw. B. Duch - w oświadczeniu swym z dnia 21.4.1977, opublikowanym w prasie i ostrzegającym b.naszych Żołnierzy przed akcją zmierzającą, do rozbicia naszej jednolitej postawy niepodległościowej.

Podobną uchwałę potępiającą, działalność p. Sokolnickiego powzięły organizacje kombatanckie, a ostatnio Zjazd Polaków w W. Brytanii, w l978 r.

Pomimo powyższych oświadczeń akcja p. Sokolnickiego znajduje popleczników wśród naszych b. Żołnierzy.

Aby temu zapobiec my prezesi wszystkich organizacji b. Żołnierzy na obczyźnie wzywamy naszych Kolegów wszystkich stopni, rozsianych po całym wolnym świecie do przeciwstawienia się tej szkodliwej i destrukcyjnej działalności p. Sokolnickiego i jego zespołu przez:
    a. możliwie najszersze rozgłaszanie treści powyższej odezwy w wypowiedziach i komunikatach,
    b. indywidualne uświadamianie Kolegów nie orientujących się w rzeczywistym stanie rzeczy, c.wykluczanie z naszych związków wszystkich tych, którzy z takich, czy innych powodów stali sie. zwieść p. Sokolnickiemu lub jego współpracownikom i ich popierają.


Dla podkreślenia postępowania niezgodnego z naszym stanowiskiem niepodległościowym podajemy do wiadomości że mianowany przez p. Sokolnickiego generałem broni A Zdrojewski towarzyszył sekretarzowi Pol. Partii Komunistycznej, Gierkowi, przy składaniu wieńca na grobie Nieznanego Żołnierza w Paryżu dnia 13. 09. 1977 r. oraz delegatowi PRL gen. Grudniowi przy odsłonięciu pomnika w Paryżu dnia 13.1.1979 r. P. Sokolnicki także brał udział w tych uroczystościach. Fakty te mówią same za siebie i nie wymagają komentarzy.

Po krótkiej dyskusji obecni Prezesi wzgl. przedstawiciele Organizacji
uchwalili jednogłośnie powyższą rezolucją i złożyli pod nią swe podpisy:

    Gen. dyw. Z. Bohusa-Szyszko -Gen. Insp.Sił Zbr.
    Gen. dyw. Duch Bronisław -Hon. Prezes Zw. Kół. 3. Dyw. Strz. Karpackich
    Gen.brg. Brzeszczyński Stefan -Minister Obrony Narodowej
    Gen.brg. Rudnicki Klemens -Prezes Rady Wojska i Zrzesz. Kół. Kawalerii
    Gen.brg. Grudziński Antoni -Prezes Zw. Kół 1.Dyw.Panc.
    Gen.brg, Noel Bronisław -I. Wiceprezes Zw. Artylerzystów Konnych.
    Gen.brg.Pelc Stanisław -Hon.Prezes Z w. Kół 2.Dyw.Strz.
    Gen.brg, Mayer Stanisław -Kndant Kola Młodych " Pogoń " .
    Soboniewski Stefan -Prezes Federacji Światowej SPK.
    Szadkowski Zygmunt -Min. Spraw Społ. i Prezes SPK, W. Brytanii
    Płk. dypl. Berek Jan -Prezes Koła Studiów Wojsk.
    Prof. inż.Scibor-Rylski Adam -Przew. K. W . Stów. Lotników Polskich
    Kmdr. Busiakiewicz Jan -Prezes Stów. Marynarki Wojennej
    Ppłk. dypl. Czerniawski Roman -Prezes Koła Oficerów Dyplomowanych
    Ppłk. Bieliriski Adam -Sekr.Rady Wojska
    Płk. dypl. Szystowski Franciszek -Prezes Stów. Kół. Broni Panc.
    Płk.Wirth Tadeusz -Prezes Zw. Kół 5. Dyw. Kres
    Plk.Niedzialkowski Henryk -Wiceprezes Zw. Łącznościowców.
    Ppłk. dypl. Morawicz J.inż. -Prezes Zw. Polsk. Spadochroniarzy
    Ppłk. dypl. Szugajew A.inż. -Prezes Stów. Polsk. Saperów.
    Ppłk. Maciejczyk W. -Prezes Zw. Karpatczyków (3. DSK).
    Ppłk.Gierałtowski C. -Prezes Zw. Art. P-Lot.
    Ppłk.Mandziara M. -Prezes Żarz. Głównego A.K.
    Mjr. Biura A. prof. dr. -Prezes Zw. KóC2. Dyw. Strz.
    Mjr.Szlamp J. -Prezes Zw. Inwal. Wojen. PSZ.
    Mjr. dypl. Kapis A. -Prezes Zw. Polsk. Grenadierów
    Por. Deimell W. -Sekret. Zw. Kół 1. Dyw. Panc.
    Redaktor Romiszewski E. -Redaktor "Orła Białego "


I jeszcze jedno oświadczenie (niestety poniższy fragment nie zawiera daty), dotyczące "Organizacji Bojowej Wolna Polska", założonej i kierowanej przez K.S. Hanffa:

Cytat:
W sprawie Organizacji Bojowej ''Wolna Polska '' zostal wydany nastepujacej tresci komunikat Rzadu RP w Londynie:
Cytat:
"Doszlo do wiadomosci Rzadu RP, ze zawiazana przed kilkoma miesiacami w Nowym Jorku organizacja, uzywajaca nazwy ''Organizacja Bojowa Wolna Polska'', zarejestrowala sie z dniem 20 lipca br, w Departamecie Sprawiedliwosci w Waszyngtonie (numer rejestracyjny 2712) jako zagraniczny przedstawiciel Rzadu Rzeczpospolitej Polski na uchodzctwie z siedziba w Londynie, zgodnie z Foreign Agents Registration Act''... Organizacja ''Wolna Polska'' glosi haslo ''walki bezposredniej'' oraz stosuje metody, ktore moga kolidowac z przepisami prawa. Przykladem takiej akcji byly listy wydane do 2 urzednikow UNESCO w Paryzu, ktore spowodowaly wkroczenie do sprawy francuskiego Ministerstwa Spraw Wewnetrznych. Rzad RP. oswiadcza ze ''Organizacja Bojowa Wolna Polska'' nie moze byc i nie jest zagranicznym przedstawicielem Rzadu, ze Rzad nie aprobuje i nie moze ponosic odpowiedzialnosci za jej akty."


http://www.videofact.com/polska/robocze%20today/wolnapolska.html


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pią Cze 11, 2010 4:14 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Cze 09, 2010 9:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zob. też tekst Władysława Gauzy nt. Macieja Pstrąg-Bieleńskiego i dołączone do niego dokumenty - http://www.polonus.mojeforum.net/temat-vt1064.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Cze 09, 2010 9:47 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rozbudowana (w porównaniu do pierwotnej wersji) nota nt. Hanffa na stronie videofactu:

Cytat:

Konstantin Siegfried Hanff

Urodzil sie w 1926 r. Sluzyl w niemieckim Wermachcie. Od lutego 1944 do marca 1948 wieziony w Rosji m.in. w wiezieniu Butyrki w Moskwie i w obozie na Uralu.

Twierdzil, ze po przybyciu do PRL byl tymczasowo wieziony przez UB we Wroclawiu.

W miejscu, w ktorym pracowal zajmowal sie sprawami RFN-u.

W 1969 roku wyjechal z Polski do USA ale po pewnym czasie zachaczajac o RFN wrocil do Polski. Po pewnym czasie wyjechal ponownie i osiadl na stale w USA. Podrozowal na paszporcie konsularnym.

W Nowym Jorku nauczyl sie zawodu masazysty i po pewnym czasie wraz z zona Maria Sidorenko otworzyli gabinet rehabilitacji fizycznej, w ktorym oboje pracowali.

W 1976 r. zalozyl antykomunistyczna Organizacje Bojowa Wolna Polska w USA i wlaczyl sie do dzialan podejmowanych przez srodowiska anykomunistyczne.

Wydawal takze antykomunistyczny newsletter pod tytulem Wolna Polska, w ktorym m.in. pietnowal kolaborantow z rezimem PRL.

Rzad Stanow Zjednoczonych prowadzil w sprawie Konstantego Hanffa dochodzenie dotyczace rzekomo nieprawdziwych stwierdzen podczas ubiegania sie o prawo przyjazdu do USA.

Pomagal Marianowi Golebiewskiem po jego przyjezdzie do USA.

Wystepowal jako "podsekretarz stanu rzadu RP na uchodzctwie" wprowadzajac tym wielu ludzi w blad, gdyz nie dodawal, ze chodzi o tzw. "rzad" Sokolnickiego.

Nie zostal przyjety do Antybolszewickiego Bloku Nardow (ABN), o czlonkowstwo w ktorym bardzo zabiegal.

Po tej negatywnej decyzji, w dniach 28 i 29 czerwca 1986 r., zorganizowal w Nowym Jorku spotkanie kilku osob z innych emigracyjnych organizacji Albanii, Bulgarii, Kroacji, Estonii, Polski i Rumunii.

Pod koniec dwudniowego spotkania w nowojorskim hotelu, Konstanty Hanff wydal oswiadczenie, ze w Nowym Jorku odbyla sie miedzynarodowa konferencja, podczas ktorej reprezentanci tych krajow zdecydowanli sie podjac wspolprace.

Konstanty Hanff podawal sie za wspolpracownika KPN. Bardzo bolesnie przezyl dementi Moczulskiego w jego sprawie.

Hanff byl glownym organizatorem zbiorki pieniedzy na pomnik katynski w Nowym Jorku. Sprawa zakonczyla sie skandalem poniewaz w Nowym Jorku pomnik katynski nigdy nie zostal zbudowany, a ofiarodawcy domagali sie wyjasnienia co stalo sie z tysiacami dolarow.

W dniu 20 stycznia 1989 r. Konstanty Hanff wycofal sie z "prac" Komitetu Budowy Pomnika Katynskiego, ze wzgledu, jak to sam okreslil, na "kontrowersyjnosc mojej osoby". Zobacz link do listu Hanffa na dole tej strony.

Po 1989 r. zwiazal sie ze srodowiskiem w Polsce, ktore zainteresowane jest m.in. sprawami demaskowania masonerii.

Konstanty Hanff byl takze tlumaczem z jezykow rosyjskiego, polskiego i niemieckiego na angielski.

Zmarl w USA 17 grudnia 2000 r. w wieku 74 lat.



List Hanffa z 20 stycznia 1989 w sprawie Pomnika Katyńskiego - http://www.videofact.com/polska/robocze%20today/hanff2.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum