Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zdaniem Jerzego Bukowskiego (rok 2008)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Lis 17, 2008 10:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Uwaga, poseł na drodze!
Czy samochody posłów powinny być jakoś specjalnie oznaczone, aby zasygnalizować innym użytkownikom dróg, że mogą znaleźć się w niebezpieczeństwie, podjeżdżając zbyt blisko do wybrańca narodu za kółkiem?
Takie pytanie zadało swoim słuchaczom Radio RMF FM, zainspirowane ostrą jazdą posła Prawa i Sprawiedliwości Jacka Kurskiego, który przyłączywszy się do policyjnego konwoju transportującego więźnia złamał kilka przepisów ruchu drogowego. Parlamentarzysta nie neguje swojego wyczynu, ale bagatelizuje jego możliwe konsekwencje, jak np. taką, że mógłby zostać zastrzelony przez gorliwych stróżów prawa, mających podstawy domniemywać, iż ktoś chce odbić przestępcę z ich rąk.
Ponad rok temu z ułańską fantazją przemierzali tę samą trasę z Trójmiasta do Warszawy - znacznie przekraczając dopuszczalną prędkość - posłowie Platformy Obywatelskiej Donald Tusk i Sławomir Nowak, a jeszcze wcześniej parlamentarzysta Sojuszu Lewicy Demokratycznej Bronisław Cieślak tak pędził na krakowski Kleparz po bożonarodzeniową choinkę, że zlekceważył znak zakazu wjazdu, a przed zbadaniem almomatem uchorniła go jedynie poselska legitymacja.
Skoro dawniej początkujący kierowcy byli zobowiązani - dla dobra własnego i innych - przyklejać na tylnej szybie swych samochodów zielone listki, a dzisiaj starających się o prawo jazdy kursantów wyróżnia duża tablica ze stosowną informacją na dachu, inwalidzi ruchu mają zaś swoje plakietki ze stylizowanym wizerunkiem wózka, to może społeczeństwo powinno otrzymywać ostrzeżenie także przed zmotoryzowanymi parlamentarzystami?
A oto pierwsze propozycje, jakie napłynęły do RMF:
Najlepsza byłaby chyba naklejka z napisem: "błąd". Na znak tego, że jedzie Twój błąd wyborczy lub że nie poszedłeś na głosowanie i inni wybrali za ciebie.
Głosuję na plakietkę z napisem "outlaw" i przekreślonym symbolem paragrafu.
Uważam, że idealnie pasuje trupia czaszka i napis: "uwaga, polityk, zachować bezpieczną odległość".
A ja wolałbym żółtą naklejkę z wykrzyknikiem na tylnej szybie, prezentującą znak drogowy "uwaga, niebezpieczeństwo".
Co myślicie o znaku pokrzywy, czyli ostrzeżeniu: "nie dotykaj, bo się poparzysz!"
Każdy z posłów powinien mieć naklejonego małego bądź też dużego (zależnie od osobistości) osła w lewym górnym roku tylnej szyby. Wtedy inni kierowcy wiedzieliby, kto przed nimi jedzie, co więcej mogliby brać z niego przykład.
Jeżeli na pojazdach naszych polityków znalazłaby się naklejka obrazująca kaftan bezpieczeństwa, byłaby możliwość wzrokowego oddziaływania na resztę społeczeństwa.
Moim zdaniem powinien być rysunek buraka w oleju.
Proponuję małpę jako znaczek na samochodach polityków. Taką zwykła z zoo, choć nie wiem, czy to nie byłaby obraza dla tych zwierząt.
Popieram pomysł z osłem, byle nie był taki poczciwy jak Kłapouchy z "Kubusia Puchatka", ani ten równie sympatyczny ze "Schrecka". Tylko ja bym go jeszcze ubogacił. Naklejka powinna mieć napis: "samochód (p)osła".
Według mnie najlepiej byłoby, aby posłowie mieli na swoich wyścigowych samochodach wizerunek łosia, bo to by najlepiej odzwierciedlało ich zachowanie na drogach.
Proponuję naklejki z przodu i tyłu auta z napisem: "immunitet". Z przodu można by napisać to odwrotnie, abyśmy widzieli kto za nami jedzie i że mamy ich przepuścić. No bo jak może za nami jechać taki poseł czy posłanka. Oni mają pierwszeństwo, bo mają immunitet i to wszystko za nasze pieniądze. Szkoda słów.
A może tytuł jednego z kultowych filmów Stanisława Barei: "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz"?
Skunks – zwierzę małej lub średniej wielkości o charakterystycznym ubarwieniu ostrzegawczym, w którym dominuje kolor czarny i biały.
Proponuję taki duży biały trójkąt z czerwoną obwódką i z napisem "uwaga, poseł w samochodzie" na czerwonej obwódce, a w środku na białym tle rysunek Sejmu.
Głupi ma szczęście.

Przyjmowanie zgłoszeń drogą telefoniczną, esemesową i e-mailową trwa, na zwycięzcę plebiscytu czeka atrakcyjna nagroda, być może przejażdżka samochodowa z którymś parlamentarzystą.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lis 18, 2008 10:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Zgubny pęd do nauki
To się nazywa poświęcenie dla nauki! Jak poinformowała TVN 24, pewien student chciał napisać pracę licencjacką na temat fanatycznych kibiców piłkarskich. Postanowił więc skorzystać z dobrej rady swojego promotora i aby lepiej rozpoznać środowisko szalikowców, został jednym z nich. Tak wczuł się w swoją rolę, że z ochotą wziął bardzo aktywny udział w napadzie zorganizowanym przez pseudokibiców. Teraz grozi mu 8 lat więzienia.
A było to tak. Policjanci zatrzymali 6 kibiców, którzy po meczu Ruchu Chorzów i Śląska Wrocław na opolskim odcinku A-4 zajechali drogę fanom wrocławskiej drużyny, wybili im szyby w samochodzie, siłą wyciągnęli ich z niego, po czym dotkliwie pobili na środku autostrady.
Całe zdarzenie trwało około 2 minut. Policję w Strzelcach Opolskich zaalarmowali kierowcy, którzy byli świadkami zajścia. Stróże prawa dotarli na miejsce już po kilku minutach, lecz sprawcy zdążyli uciec.
Funkcjonariusze rozpoczęli pościg za podejrzanymi pojazdami, powiadomiono również sąsiednie jednostki policji. W celu ujęcia sprawców zablokowano ruch na zjeździe z autostrady na wysokości Gogolina. Bandyci zdołali mimo to uciec. Policja ustaliła jednak ich personalia i zatrzymała wszystkich następnego dnia.
Decyzją sądu pięciu napastników najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Grozi im do 3 lat pozbawienia wolności. Kierowca jednego z biorących w pościgu aut (nasz student) może trafić do więzienia nawet na 8 lat.
W trakcie przesłuchania okazało się, że pisze on właśnie pracę licencjacką na temat subkultury pseudokibiców. Swoje zachowanie tłumaczył tym, że idąc za poradą promotora został szalikowcem, aby lepiej zrozumieć to środowisko.
Nie wiadomo, czy promotor zostanie powołany na świadka w procesie przeciwko swojemu studentowi i co ewentualnie zezna. A może - jeśli jego podopieczny trafi na dłużej za kratki - zaproponuje mu zmianę tematu pracy, sugerując zajęcie się raczej problemami więźniów, skoro będzie miał znakomitą okazję do tzw. obserwacji uczestniczącej.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lis 18, 2008 10:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Rowerem po Krakowie
Wprawdzie pora roku wydaje się niezbyt odpowiednia na zwiedzanie Krakowa z wykorzystaniem roweru jako środka lokomocji, to jednak warto odnotować, że właśnie otwarto pod Wawelem pierwszą w Polsce miejską, bezobsługową wypożyczalnię tych jednośladów. Mają one służyć głównie wyczulonym na problemy ekologii turystom, ale także mieszkańcom Krakowa do codziennego przemieszczania się po dawnej stolicy Rzeczypospolitej.
Na terenie miasta ustawiono 12 stacji bazowych, gdzie zamocowano 100 specjalnie przygotowanych rowerów. Jeżeli ten eksperyment (wzorowany na udanych doświadczeniach w tej materii wielu zachodnioeuropejskich miast, m.in. Paryża i Brukseli) powiedzie się, magistrat jest gotów szybko zwiększyć ich liczbę.
Inicjatywę Urzędu Miasta Krakowa wsparła Unia Europejska w ramach projektu badawczego Caravel/Civitas. Część środków pochodzi także od reklamodawców. Koszta inwestycji oblicza się na około 600 tysięcy złotych.
Wszystkie rowery są niebieskie (podobnie jak większość jeżdżących po Krakowie tramwajów oraz autobusów) i zostały specjalnie przystosowane do jazdy miejskiej: mają szerokie opony, cały czas działające światła oraz aluminiową konstrukcję wzmocnioną cynkiem. Obsługą systemu przez najbliższe trzy lata będzie zajmować się warszawska firma SanMargar Team, co trochę denerwuje niezbyt lubiących konkurencję stolicy obywateli podwawelskiego grodu.
Jak informuje krakowski magistrat, aby wypożyczyć taki ekologiczny środek transportu, należy wejść na stronę www.bikeone.pl, założyć konto, a następnie opłacić wybrany abonament, za pomocą karty kredytowej, bądź w systemie e-przelew. Otrzymany wówczas specjalny kod trzeba wpisać do roweromatu przy dowolnej wypożyczalni, a następnie odpiąć rower, który można później zwrócić w dowolnej bazie. System automatycznie zaznaczy wtedy koniec wypożyczenia i pobierze należną opłatę z konta. W ramach zachęt każde pierwsze 60 minut wynajmu roweru jest bezpłatne.
Jeśli Krakowa nie pokryje w najbliższym czasie gruba warstwa śniegu, to z pewnością odnotujemy znaczny wzrost liczby rowerzystów pod Wawelem.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lis 18, 2008 10:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Okrutne dziewczyniska
Właśnie tak: dziewczyniska, a nie dziewczyny, czy dziewczęta. Takie określenie jest bowiem chyba najbardziej adekwatne dla określenia tego, co wyprawiają polskie nastolatki płci żeńskiej.
O tym, że potrafią one bezlitośnie skatować swoje rówieśniczki lub młodsze koleżanki za odbicie chłopaka lub niepodporządkowanie się dyktatowi lokalnego dziewczęcego gangu od dawna już informują krajowe media, a psychologowie starają się odgadnąć przyczyny tej agresji z punktu widzenia nauki.
Ostatnio mieliśmy jednak do czynienia z dwiema sytuacjami, które wprawiły w osłupienie zarówno opinię publiczną, jak i specjalistów od badania psychiki nastoletnich dziewcząt. Wkroczyły one mianowicie na teren zarezerwowany do tej pory wyłącznie dla ich kolegów: zaczęły umawiać się na tzw. ustawki, czyli bójki z użyciem niebezpiecznych narzędzi.
Pierwsze takie wydarzenie miało miejsce na Śląsku, gdzie policja zatrzymała 10 dziewcząt w wieku od 14 do 17 lat. Planowały one ustawkę w Orzeszu, prawdopodobnie w obronie naruszonego przez niektóre z nich dobrego imienia kolegi.
Nastolatki umówiły się na regularną bitwę, ustalając wcześniej przy pomocy esemsów i rozmów telefonicznych jej reguły. Zgodziły się na użycie noży, kastetów, drewnianych pałek, pierścionków i... zapalniczek. Miejscem bójki, którą uniemożliwiła policja (prawdopodobnie dzięki inwigilacji środowiska miejscowych chuliganów), miały być okolice szkoły podstawowej, do której dawniej chodziła część z nich..
Upłynęło zaledwie kilka dni, a podobną interwencję podjęła policja w Tczewie, zatrzymując 19 dziewcząt. W umówionej bitwie na pałki zamierzały rozstrzygnąć, która drużyna piłkarska jest lepsza: Lechia Gdańsk, czy Arki Gdynia? Owinięte w klubowe szaliki nastolatki stanęły naprzeciw siebie, ale zanim rozpoczęła się ustawka, na jej miejsce przybyli policjanci.    
Fanki obu wymienionych klubów stały w odległości kilkuset metrów od siebie. Okrzykami dodawały sobie animuszu przed starciem, a w rękach miały drewniane pałki. Stróże prawa zatrzymali je i przewieźli do komendy. Najstarsza z dziewczyn miała 17 lat, a najmłodsza zaledwie 14. Teraz zajmie się nimi sąd rodzinny. Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako udział w nielegalnym zgromadzeniu, za które grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Chodząc po ulicach polskich miast trzeba więc mieć się na baczności nie tylko na widok krótko ostrzeżonych dresiarzy, ale również dostrzegając w pobliżu atrakcyjnie wyglądające i z pozoru niewinne dziewczyny, a tak naprawdę okrutne dziewczyniska. Skoro tak chętnie umawiają się na ustawki, to muszą przecież trenować przed nimi. A na kim lepiej sprawdzić swoje umiejętności w tym zakresie, niż na przypadkowych przechodniach?
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lis 19, 2008 3:52 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Więcej czasu, większe kwoty
Zarząd Regionu Małopolska NSZZ „Solidarność” chce nie tylko przedłużenia o rok terminu składania wniosków o odszkodowanie przez osoby internowane w okresie stanu wojennego (ustawowo upłynął on 18 listopada) oraz zniesienia górnej granicy finansowej rekompensaty (ustalono ją na 25 tysięcy złotych), ale także rozszerzenia ich grona o ludzi, którzy byli represjonowani za działalność opozycyjną w całej dekadzie lat 80. ubiegłego wieku.
Prawo do otrzymania zadośćuczynienia mieliby otrzymać członkowie antykomunistycznych organizacji, zmuszeni do ukrywania się, zwolnieni z pracy z tzw. wilczym biletem, relegowani z wyższych uczelni. Na mocy znowelizowanej ustawy Zakład Ubezpieczeń Społecznych powinien uwzględniać okres represji za działalność w podziemiu przy naliczaniu emerytur. Opozycjonistom należałoby także umożliwić uzyskanie odszkodowania za skonfiskowany majątek i za utratę zdrowia.
Zdaniem małopolskich związkowców najlepiej byłoby, gdyby Sejm zdecydował o bezterminowym składaniu wniosków, a także o wykluczeniu z grona uprawnionych do starania się o materialne zadośćuczynienie tajnych współpracowników komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, działających w szeregach opozycji.
Małopolska „Solidarność” przekaże swoje postulaty władzom krajowym Związku, a one będą zabiegać u parlamentarzystów o złożenie projektu nowelizacji ustawy. Wcześniej poparli je Instytut Pamięci Narodowej oraz Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, o czym informowałem już użytkowników Polonusa Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Lis 20, 2008 7:49 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ekshumacja bez udziału mediów
Tego, że dziennikarze nie będą mogli uczestniczyć w zaplanowanej na 25 listopada ekshumacji szczątków generała broni Władysława Sikorskiego, należało się oczywiście spodziewać. Kilka dni temu zostali oni oficjalnie poinformowani o takiej właśnie decyzji prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej. Tego samego dnia zostaną im jednak udostępnione część zdjęć i filmu, dokumentujących podnoszenie sarkofagu, wyjmowanie z niego oraz otwieranie trumny.
Zdaniem odpowiedzialnej za przebieg ekshumacji naczelnik Wydziału Śledczego Katowickiego Oddziału IPN prokurator Ewy Koj, procedura w takich przypadkach „rządzi się przewidzianymi w kodeksie postępowania karnego przepisami”.
Udział dziennikarzy jest niemożliwy również z czysto technicznych względów. Krypta Świętego Leonarda jest bardzo mała i ma zabytkowy charakter, a podniesienie pękniętego, ważącego prawie dwie tony sarkofagu przy pomocy ręcznej windy będzie bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem. Z tych powodów nie można do niej wpuścić zbyt wielu osób.
– Przy montażu urządzeń do podniesienia sarkofagu i samym podnoszeniu będzie od kilku do kilkunastu osób z firmy, którą powołaliśmy do wykonania tego zadania, oprócz tego w krypcie będą prokuratorzy, będzie kamera, która zarejestruje każdy krok i te zdjęcia będą wykonywane przez IPN. Będzie obecny przedstawiciel kardynała Dziwisza oraz technik z laboratorium kryminalistyki komendy wojewódzkiej policji w Krakowie, który będzie utrwalał również na kamerze przebieg zdarzenia dla celów postępowania karnego w tej sprawie – wyliczała prokurator Koj na konferencji prasowej.
Jak jednak poinformowała, prezes IPN zdecydował, że zrealizowany podczas zaplanowanej na 8 godzin ekshumacji materiał filmowy oraz zdjęcia zostaną jeszcze tego samego dnia udostępnione mediom.
– Oczywiście w okrojonym zakresie, ale tego samego dnia, by mogły się znaleźć w serwisach telewizyjnych, czy następnego dnia w gazetach – powiedziała Ewa Koj.
Co ciekawe, na filmowanie ekshumacji przez dziennikarzy zgodziła się wcześniej krakowska Kuria Metropolitalna. Z jej ramienia obecny będzie przy ekshumacji, badaniu zwłok, ubieraniu ich w uszyty w poznańskiej firmie galowy mundur generalski oraz ponownym złożeniu w trumnie ksiądz profesor Jacek Urban.
Na linii IPN - Kuria doszło do niewielkiego nieporozumienia w sprawie ceremonii powtórnego pogrzebu gen. Sikorskiego 26 listopada. Kuria uważa bowiem, że to Instytut powinien zająć się zaproszeniem dygnitarzy na te uroczystości. Prokuratorzy Instytutu tłumaczą zaś, iż w ich gestii pozostają tylko czynności śledcze, natomiast sfera duchowa i uroczysta oprawa wydarzenia, to kompetencje Kurii, ponieważ miejsce wiecznego - aczkolwiek chwilowo zakłóconego - spoczynku premiera rządu RP na Uchodźstwie i Naczelnego Wodza Wojska Polskiego w latach 1939-43 znajduje się na terenie jej jurysdykcji.
W tej sprawie szybko powinno dojść jednak do porozumienia, zwłaszcza że pogrzeb generała broni Władysława Sikorskiego będzie miał charakter ceremonii państwowej, a więc większość obowiązków organizacyjnych weźmie na siebie Małopolski Urząd Wojewódzki.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lis 21, 2008 9:18 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Kto cygani w Andrychowie?
Co pewien czas wybuchają w Polsce mniejsze lub większe konflikty pomiędzy skupiskami społeczności romskiej (bo dzisiaj nie wolno - zgodnie z zasadami politycznego słuszniactwa - nazywać jej, jak dawniej, cygańską) a rdzennymi mieszkańcami terenów, na których się ona osiedliła.
Problem ów dotyczy szczególnie Małopolski, w której przywódcy tej grupy etnicznej raz chcą, aby ich dzieci uczyły się razem z polskimi uczniami w klasach integracyjnych, kiedy indziej wolą zachować narodową odrębność w szkołach.
Nie tylko na tym tle rodzą się jednak drobne animozje, poważne waśnie, a nawet spore awantury. Ostatnio zagrożeni poczuli się mieszkańcy Andrychowa, których - jak poinformowała Telewizja Kraków - zaniepokoiło wrogie wobec nich zachowanie i postępowanie niektórych Romów.
"My, mieszkańcy Andrychowa, wyrażamy swoje oburzenie i niezadowolenie w związku z coraz to większą liczba zachowań niezgodnych z powszechnie przyjętymi normami społecznymi niektórych osób narodowości romskiej. Żądamy znalezienia skutecznego rozwiązania sprawy" – napisali w podpisanej przez ponad pięćset osób petycji, złożonej w urzędzie miasta.
Według autorów tego dokumentu atmosfera w Andrychowie staję się ostatnio coraz bardziej napięta. W obawie przed zemstą większość mieszkańców nie chce pokazywać twarzy i ujawniać nazwisk.
– Robią co chcą, są bezkarni. Jeżeli jest jakieś zajście, to my jesteśmy najgorsi, bo kogoś prześladujemy, a im wszystko wolno – dodał inny.
– Wielu panu powie że tu jest strach z Cyganami. Jesteśmy wyzywani, plują na nas – powiedział anonimowo jeden z nich dziennikarzowi.
Bezpośrednim powodem sporządzenia petycji była niedawna awantura w centrum miasta.
– Na placu Mickiewicza zostałem zaatakowany przez grupę rozwścieczonych Romów. Uciekłem przed nimi i schowałem się w komisariacie policji – relacjonował przed kamerą Telewizji Kraków wyjątkowo nie obawiający się ujawnić swojej twarzy i personaliów Teodor Cibor.
Romowie przedstawili diametralnie odmienną wersję zdarzeń w centrum Andrychowa, twierdząc że to ich zaatakowano przy użyciu pałki teleskopowej. Według nich rzekoma ofiara napaści jest skinheadem.
– On cygani jak może, on jest skinem, bo on ze skinami trzymie. Każdy człowiek się broni jak może, my uciekli do siebie na podwórko – powiedziała dziennikarzowi reprezentantka Romów Teresa Pawłowska.
Jak było naprawdę na placu Mickiewicza, stara się wyjaśnić andrychowska policja. W rozwiązanie konfliktu zamierzają się aktywnie włączyć także lokalne władze samorządowe.
– Burmistrz zorganizuje spotkanie z przedstawicielami romskimi, policją, strażą miejską i na pewno będziemy próbowali rozwiązać ten problem – poinformował jego rzecznik Franciszek Penkala.
– Jako tako problemu nie ma. Są ludzie i ludziska, tak samo w społeczności romskiej – kurtuazyjnie odpowiedział mu pełnomocnik Romów w Andrychowie Gerard Linder.
W mieście żyje około 120 Romów. Większość z nich w pełnej zgodzie z innymi mieszkańcami.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lis 21, 2008 11:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Internetowe burzenie pomnika Stalina
Zawsze z wielką radością informuję o szczęśliwym finale referowanych przeze mnie spraw, które często wydają się trudne, jeśli nie wręcz niemożliwe do zrealizowania. A jednak zdarza się niekiedy, że upór, stanowczość i konsekwencja przynoszą pożądane efekty nawet w bardzo trudnej, czy wprost z pozoru beznadziejnej sytuacji.
Kilka tygodni temu zamieściłem w portalu poland.us oraz w Salonie 24 krótki tekst pt. "Precz z pomnikiem Stalina w Gori!". Odesłałem w nim czytelników do internetowego linku, na którym można było składać podpisy pod listem grupy osób, proszących władze państwowe Gruzji oraz samorządowe w Gori (a także mieszkańców tego miasta) o jak najszybszą likwidację stojącego tam nadal pomnika Józefa Stalina. Ostatecznie pod skierowaną na ręce ambasadora Gruzji w Warszawie Konstantina Kavtaradze prośbą podpisało się kilkuset polskich internautów, również spoza granic kraju.
A oto pełna treść owego listu, wystosowanego kilka tygodni po brutalnej agresji Rosji na Gruzję:
Gruzję i Polskę w XX wieku boleśnie połączyło doświadczenie komunizmu i imperialnej polityki sowieckiej Rosji. Kilkadziesiąt lat zbrodni i zniewolenie całych narodów nierozerwalnie wiąże się z pojęciem stalinizmu i nazwiskiem Józefa Stalina, który był bezwzględnym kontynuatorem najbardziej krwawych praktyk swoich poprzedników.
W Polsce postać Stalina przywołuje jednoznacznie tragiczną pamięć dokonanego wspólnie z Niemcami sowieckiego uderzenia na nasz kraj we wrześniu 1939 roku, pamięć masowych aktów ludobójstwa, których najbardziej znanym ucieleśnieniem jest zbrodnia katyńska, pamięć deportacji na wschód setek tysięcy naszych współobywateli i wreszcie najgorszego okresu ponad czterdziestoletniej komunistycznej niewoli całego narodu.
Z tym większym niepokojem obserwujemy wciąż dokonywane w dzisiejszej Rosji próby relatywizacji i zakłamywania dziejów komunizmu oraz najnowszej historii. Przywracanie fałszywego mitu stalinowskiej Rosji jako „wyzwolicielki narodów Europy” jest obecnie częścią nowej imperialnej polityki tego państwa – szeroko wykorzystywanej także na forum kontaktów z krajami Unii Europejskiej. Zbrodnicza postać Stalina, przedstawianego wyłącznie jako zwycięski przywódca, zajmuje w niej centralne miejsce. Dzisiaj Gruzja staje się ofiarą tej polityki.
Jako Polacy gorąco wspieramy obronę całości i niepodległości Gruzji przed dzisiejszą agresją sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Daliśmy temu wyraz w licznych demonstracjach poparcia i solidarności. Z tym większym zaskoczeniem dowiadujemy się, że w gruzińskim Gori wciąż stoi pomnik ku czci Józefa Stalina. Świadomość, że w wolnej Gruzji gloryfikowana jest w ten sposób postać jednego z najkrwawszych zbrodniarzy w dziejach ludzkości, grabarza niepodległości Polski i strażnika zniewolenia Gruzji, jest dla nas niezrozumiała i bolesna.
Zwracamy się za pośrednictwem Pana Ambasadora do władz Republiki Gruzji oraz władz lokalnych i mieszkańców Gori z gorącą prośbą i apelem o jak najpilniejsze usunięcie tego symbolu zniewolenia i znaku hańby.
Jesteśmy przekonani, że pomnik ten głęboko rani narodową pamięć o polskich, ale także o gruzińskich ofiarach Stalina i stalinizmu.
Nadspodziewanie szybko nadeszła odpowiedź adresata, przekazana na ręce jednego z sygnatariuszy owej petycji. Ponieważ raczej rzadko zdarza się, aby dyplomata najwyższej rangi ustosunkował się - w dodatku pozytywnie - do prośby grupy internautów, pozwalam sobie przytoczyć pełną treść pisma Pana Ambasadora:
Szanowni Państwo!
Miałem możność zapoznać się z Państwa otwartym listem i w ramach udzielenia odpowiedzi pragnę uprzejmie podziękować za wsparcie i solidarność Państwa i całego polskiego społeczeństwa w trudnych dla Gruzji dniach. Dla nas bardzo ważne jest wyrażone przez Polskę polityczne oraz moralne poparcie w trakcie rosyjskiej agresji.
Rosyjska agresja sama w sobie jest potwierdzeniem tego, że w dzisiejszej Rosji nadal panuje system stalinowski. Stalin był zbrodniczą postacią, nienawidził Gruzji. Właśnie on wspólnie ze sprzymierzeńcami podbił niepodległą Gruzję w 1921 roku, kiedy bolszewicka Rosja wkroczyła do naszego kraju, co kosztowało nas 70-letnią radziecką okupację. Siłą wprowadził ją w skład Związku Radzieckiego.
Stworzył on na terytorium Gruzji autonomie Południowej Osetii i Abchazji, jako miny z opóźnionym zapłonem, które miałyby zadziałać w chwili domagania się niepodległości przez Gruzję. Stalin był inicjatorem przeprowadzenia masowych represji w Gruzji. Wielu Gruzinów zostało rozstrzelanych, przesiedlonych na Syberię, duża część elity gruzińskiej została zmuszona do emigracji. Dokumenty odzwierciedlające dane fakty są wystawione w Muzeum Okupacji Radzieckiej, które zostało utworzone w 2006 roku w Tbilisi.
Mimo tego, że w latach 90. na światło dzienne wyszły zbrodnie stalinizmu i ujawniono fakty dokonywanych przez Stalina i cały sowiecki system zbrodni i tak pozostawała określona liczba osób, w szczególności w regionie Gori, gdzie on się urodził, którzy nadal odczuwali swoistą fascynację jego osobą, dlatego też kolejne władze Gruzji starały się wstrzymać ze zniesieniem pomnika Stalina w Gori, ażeby nie wejść w konflikt z mieszkańcami.
Dziś Gruzja kolejny raz stała się ofiarą rosyjskiej agresji, w trakcie której zbombardowano różne miasta, wśród nich i Gori, pojawiła się liczna grupa uchodźców, przeprowadzono czystki etniczne Gruzinów, bezprawnie uznano niepodległość separatystycznych regionów Abchazji i Południowej Osetii. Cała ta agresja niewątpliwie jest kontynuacją jeszcze stalinowskiej i imperialistycznej polityki Rosji.
Uświadamiając powyższe, władze Gruzji zdecydowały zlikwidować pomnik Stalina, a na bazie Muzeum Stalina utworzyć Muzeum Rosyjskiej Okupacji, które ze swej strony będzie częścią Muzeum Okupacji Radzieckiej.
W utworzeniu danego muzeum będzie uczestniczyć Muzeum Powstania Warszawskiego, co będzie jeszcze jednym swoistym wyrazem solidarności Polski z Gruzją.
Z poważaniem – Konstantin Kavtaradze, ambasador Gruzji w RP
Polscy internauci mają uzasadniony powód do dumy. Spontaniczna akcja odniosła pożądany skutek w postaci podjęcia postulowanej przez nich decyzji przez suwerenne władze zaprzyjaźnionego państwa.
Po raz kolejny okazało się, jak wiele słuszności było w słowach marszałka Józefa Piłsudskiego, przestrzegającego aby nie słuchać ludzi, którzy - sami będąc niezdolnymi do żadnego czynu - odradzają różnym zapaleńcom bicie głową w mur. Jakże często historia przyznaję bowiem rację i zasłużoną satysfakcję właśnie tym, którzy konsekwentnie, ale zarazem mądrze stosują się do zaleceń Komendanta.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Lis 24, 2008 2:15 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Pogrzeb przełożonego słynnych kryptologów
12 listopada przedstawiałem w Polonusie, w artykule pt. "Orzeł Biały za Enigmę?", inicjatywę pośmiertnego nadania najwyższego odznaczenia Rzeczypospolitej trzem najsławniejszym polskim kryptologom, którzy złamali kod niemieckiej maszyny szyfrującej: Marcinowi Rejewskiemu, Jerzemu Różyckiemu i Henrykowi Zygalskiemu. Wystąpił z nią do prezydenta Lecha Kaczyńskiego Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Minęło zaledwie kilkanaście dni, a na cmentarzu parafialnym w Szamotułach pożegnano podpułkownika Maksymiliana Ciężkiego (1898-1951), prekursora sukcesu wymienionych uczonych. W centrum wielkopolskiego miasta, w którym przyszedł na świat, odsłonięto też jego pomnik.
O ile nazwiska matematyków, którzy złamali kod Enigmy są już od dawna powszechnie znane, o tyle mało kto wie o zasługach ich przełożonego - dowódcy Biura Szyfrów w II Oddziale Sztabu Generalnego Wojska Polskiego przed wybuchem II wojny światowej i w jej trakcie.
To właśnie on (wcześniej powstaniec wielkopolski i żołnierz wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku) wpadł na oryginalny i wielce nowatorski pomysł zaproszenia matematyków do pracy nad szyframi. chociaż w tamtych czasach wszystkie służby kryptologiczne zatrudniały głównie lingwistów.
Był - jako wysoki rangą oficer "dwójki" - człowiekiem zawsze działającym w cieniu, dlatego też jego postać nie przebiła się do świadomości historycznej większości Polaków. Przyczyniło się do tego również odosobnienie, w jakim żył po 1945 roku na uchodźstwie. Przyzwyczajony w trakcie slużby wojskowej do nierzucania się w oczy, pozostał takim również po odejściu z niej.
Dobrze więc, że marszałek wielkopolski Marek Woźniak podjął decyzję o sprowadzeniu jego zwłok do rodzinnych Szamotuł, a podczas uroczystego składania ich w polskiej ziemi podkreślił ogromne zasługi podpułkownika Maksymiliana Ciężkiego dla ojczyzny.
Gdyby prezydent RP zdecydował się odznaczyć pośmiertnie trzech wybitnych kryptologów Orderami Orła Białego, to może nagrodziłby także Krzyżem Oficerskim lub nawet Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski ich "odkrywcę" i przełożonego?
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Lis 24, 2008 10:05 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Haniebny wybryk marszałka Sejmu
To wprost niewyobrażalne, ale w Polsce, niestety, jednak możliwe: druga osoba w państwie, czyli marszałek Sejmu Bronisław Komorowski publicznie obraził pierwszą osobę, czyli prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W wypowiedzi dla Polskiego Radia oświadczył on, komentując dramatyczne wydarzenia z udziałem głowy państwa w Gruzji, że "jaka wizyta, taki zamach", "trzeba ślepego snajpera, żeby nie trafić z trzydziestu metrów", a całą sytuację określił mianem niepoważnej.
Rozumiem, że marszałek należy do obozu śmiertelnych wrogów prezydenta oraz jego przyjaciół z Prawa i Sprawiedliwości, ale nawet największe polityczne animozje nie usprawiedliwiają formułowania takich sądów, w których ironia współzawodniczy z kpiną oraz lekceważeniem pierwszego obywatela Rzeczypospolitej, a w tle ujawnia się nieskrywany żal, iż nic mu się nie stało.
Dlatego też nie dziwi mnie treść listu otwartego do Komorowskiego, jaki zamieścił na swoim blogu internetowym w onet.pl były marszałek Sejmu, wicepremier oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn. Zażądał on w nim, aby polityk Platformy Obywatelskiej ustąpił ze swego stanowiska.
Oto najważniejsze fragmenty tego listu:
"Uchybił Pan powadze sytuacji i wysokiej godności sprawowanego przez siebie urzędu. Ironizowanie na temat faktu ostrzelania kolumny dwóch głów państw (...) oraz wyrażane z tej okazji głębokie zatroskanie stanem stosunków polsko-rosyjskich muszą się spotkać z dezaprobatą. Dodatkowo Pańskie słowa współbrzmią - jestem przekonany, że wbrew Pańskiej intencji - z oświadczeniem ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, pana Siergieja Ławrowa.
W moim przekonaniu utracił Pan moralną i polityczną legitymację do sprawowania urzędu Marszałka Sejmu. Samego urzędu zapewne Pan nie utraci, bo wspiera Pana sejmowa większość. I tylko jej wola, której nie towarzyszy od dnia dzisiejszego jakakolwiek moralna i polityczna racja podtrzymywać będzie Pana na urzędzie Marszałka."
Odpowiadając Dornowi (również w formie listu otwartego), Komorowski usiłował zbagatelizować swoje wypowiedzi dla Polskiego Radia i obarczyć całą winę za incydent ze strzelaniną w pobliżu samochodu dwóch prezydentów władze Gruzji. Była to jednak typowa "musztarda po obiedzie", albo też mocno spóźniona refleksja drugiej osoby w państwie nad swoim niestosownym zachowaniem wobec pierwszej. Ostro zaatakował też swojego adwersarza:
"Z przykrością odnotowuję, że marszałek Ludwik Dorn wytoczył pod moim adresem kolubrynę najcięższych zarzutów politycznych, zamiast wniknąć w intencję i treść moich ironicznych uwag. Domyślam się więc, że kierował się chęcią zaistnienia za wszelką cenę na scenie politycznej."
No cóż, uczestnicy walki politycznej kierują się - zwłaszcza w Polsce - bezwzględnymi regułami, ale w tym przypadku marszałek Sejmu złamał je w haniebny sposób. Nic nie usprawiedliwia jego niestosownego wybryku i braku umiejętności powściągnięcia swoich emocji. Dobrze więc, że zdecydowany głos zabrał w tej sprawie polityk, którego można od pewnego czasu uważać za w miarę neutralnego w wojnie, toczącej się między PO i PiS.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lis 25, 2008 9:32 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Nieudany eksperyment oświatowy
Najpóźniej do 2010 roku zostaną zlikwidowane ostatnie klasy romskie w polskich szkołach. Romowie będą się uczyć z dziećmi wszystkich innych narodowości - poinformował na konferencji prasowej w Krakowie Tomasz Siemoniak z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Wbrew najlepszym intencjom, polskich władz, oświatowy eksperyment po prostu się nie udał z powodu negatywnych reakcji społeczności romskiej. Klasy te utworzono pod koniec lat 80. ubiegłego wieku i miały sprzyjać wyrównywaniu edukacyjnych szans Romów. Dziś funkcjonują one jeszcze tylko w Ełku oraz w Maszkowicach i Nowym Sączu w Małopolsce. Łącznie uczęszcza do nich tylko około 60 romskich dzieci.
W zamierzeniu inicjatorów eksperymentu, miał on likwidować podziały, ale okazało się, że klasy tego typu zamiast wyrównywać szanse, jedynie utrwalają podziały narodowościowe w szkołach. Dlatego od 2003 roku są stopniowo likwidowane poprzez odstąpienie od naboru nowych roczników.
"Nie mamy co do tego wątpliwości, że ten eksperyment należy zakończyć. Także liderzy organizacji romskich jednoznacznie popierają zakończenie tej inicjatywy. Pomoc państwa się nie kończy. Pracuje setka asystentów romskich, są też nauczyciele wspomagający, odpowiedzialni za to, żeby w ramach systemu kształcenia te dzieci romskie się nie pogubiły. Myślę, że to dużo lepsza metoda, żeby pomagać, a jednocześnie nie pokazywać, że jest się w innej grupie" – powiedział w Krakowie Siemoniak.
Eksperci podkreślają jednak, że sytuacja Romów w szkole najczęściej jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w świecie dorosłych - na styku lokalnej społeczności romskiej z pozostałymi mieszkańcami miejscowości. Najbardziej widać to tam, gdzie w stosunkach obydwu społeczności brakuje zaufania lub tolerancji.
"W obrębie samego woj. małopolskiego jest różnie. W Maszkowicach, gdzie rodzice, często nie mając świadomości, co powinno pomóc ich dzieciom, sprawiają, że dzieci do szkoły nie chodzą, a jeśli już, to absencja jest bardzo duża. A zupełnie inaczej jest w Czarnej Górze, gdzie 100 procent dzieci romskich objętych obowiązkiem szkolnym chodzi do szkoły" – podkreśliła na tej samej konferencji prasowej pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania, Elżbieta Radziszewska.
O problemie nierównego statusu romskich uczniów zrobiło się głośno wiosną tego roku, gdy media ujawniły, że szkoła w Maszkowicach ma dwa wejścia. Z jednego korzystały dzieci romskie, z drugiego - polskie.
Według przedstawicieli MSWiA, społeczność romska w Polsce liczy około 20 tysięcy osób. W ostatnim spisie powszechnym prawie 15 tysięcy obywateli naszego kraju zadeklarowało, że na co dzień posługuje się językiem romskim, a blisko 13 tysięcy wprost zadeklarowało narodowość romską.
Likwidację romskich klas popiera również Ministerstwo Edukacji Narodowej. Szefowa resortu Katarzyna Halla mówiła w lipcu na posiedzeniu sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, że grupowanie w osobnych klasach dzieci należących do mniejszości nie jest dla nich dobre, nie sprzyja integracji. Jednocześnie podkreślała, że "edukacja jest bardzo delikatną materią, dlatego zmiany trzeba wprowadzać ostrożnie, powoli, a nie ostrymi cięciami".
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lis 25, 2008 2:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Nie było "polskich obozów koncentracyjnych"
Bardzo ucieszyła mnie zdecydowana wypowiedź wiceministra spraw zagranicznych RP Ryszarda Schnepfa, który stwierdził w Radiu TOK FM, że trzeba podjąć radykalne środki w sprawie określenia "polskie obozy koncentracyjne", które systematycznie pojawia się w zagranicznej prasie, zwłaszcza niemieckiej i brytyjskiej.
Polityk odniósł się do skandalicznej publikacji w "Die Welt" z 24 listopada br., której autorka Miriam von Hollstein właśnie takimi słowami określiła niemiecki obóz zagłady na na Majdanku. Opisując wizytę tamże grupy uczniów użyła sformułowania, że zrobili sobie oni zdjęcia w "dawnym polskim obozie koncentracyjnym Majdanek" ("ehemalige polnische Konzentrationslager Majdanek").
O artykule poinformował Ambasadę RP w Niemczech "Nasz Dziennik", a ta przekazała natychmiast rzeczony artykuł do polskiego MSZ.
- To jest zjawisko umysłowego niechlujstwa, które się zdarza dość często, niestety - powiedział na antenie Radia TOK FM Schnepf.
Wychodząc jednak z założenia, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, uznał iż nadarza się znakomita okazja do precedensowego wytoczenia przez polskie władze procesu gazecie, która używa takich określeń. Ponieważ "Die Welt" jest zaś jednym z najbardziej opiniotwórczych dzienników w Europie, takie postępowanie sądowe odbiłoby się - jego zdaniem - szerokim echem na całym świecie i zmusiło inne tytuły do ostrożności w tej materii.
Schepf dodał, że rozmawiał już na ten temat z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim.
- Jesteśmy jednomyślni, absolutnie. Zwróciliśmy się do znaczącej firmy adwokackiej, która zbadała tę kwestię, biorąc pod uwagę miejscowe prawo prasowe. Opinia prawna jest taka, że trudno byłoby nam taki proces wygrać. Nasi prawnicy, adwokackie firmy, które pytaliśmy o to w różnych krajach, ostatnio w Londynie, dały nam odpowiedź, że firmy, wydawcy, bronią się przed sądami. Prawo dopuszcza skróty myślowe itd. Mimo to sądzę, że warto jednak taki proces wytoczyć - nawet jeśli go nie wygramy, to sam fakt, że protestujemy, że zaskarżamy na duże pieniądze, będzie znaczącym faktem medialnym i o to chodzi - powiedział wiceminister.
Uchylając się od jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy publikacja "Die Welt" to właśnie przypadek, na podstawie którego zostanie podjęta decyzja o wytoczeniu precedensowego procesu nierzetelnym dziennikarzom przez Polskę, zapewnił zarazem, że będzie on rzetelnie zbadany pod tym kątem.
- Nasza ambasada podjęła już kroki korespondencyjne - rozumiem, że wysłano list z ambasady do redakcji. Zobaczymy, jakie to przyniesie rezultaty, ale niezależnie od tego powinniśmy mówić nieco głośniej. Próbowaliśmy takie działanie podjąć wcześniej, powiem konkretnie, na terenie Wielkiej Brytanii - dodał.
- Zawsze interweniujemy w tego typu przypadkach, nie możemy bowiem dopuścić, aby nawet przez pomyłkę pojawiały się nieprawdziwe określenia szkalujące Polskę - powiedziała spytana przez telewizję TVN 24 o opinię w tej sprawie attache prasowa Ambasady RP w Niemczech Maria Bartczak.
Redakcji "Naszego Dziennika", mimo usilnych prób, nie udało się uzyskać komentarza nikogo z redakcji "Die Welt". Usłyszeli, że Miriam von Hollstein będzie dostępna za dwa dni, a w ogóle to odpowiedzą dopiero po nadejściu pisemnego zapytania.
- To jest antypolska polityka informacyjna, takie stawianie sprawy w niemieckich mediach jest wielką bezczelnością - ocenił tę i podobne sytuacje w rozmowie z tą samą stacją telewizyjną historyk, profesor Wojciech Roszkowski.
Zdaniem Mirosława Piotrowskiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Niemcy chcą wmówić światu, że to Polacy zakładali wspólnie z nimi obozy koncentracyjne, głównie dla Żydów i Cyganów.
- Używanie tych określeń służy wyłącznie fałszowaniu historii - powiedział przed kamerami TVN 24.
Po doniesieniach polskich mediów i reakcji dyplomatów, redakcja "Die Welt" wprowadziła korektę do artykułu. Wycięto przymiotnik "polskich" z bulwersującej sentencji, a w adnotacji pod tekstem wyjaśniono, że obóz na Majdanku był niemiecki. Redakcja zaznaczyła również, że wcześniejsza wersja była błędna. Tyle że papierowe wydanie gazety z 24 listopada poszło już w świat, a sprostowanie nie każdy przeczyta z należytą uwagą.
Wobec takiej reakcji "Die Welt" trudno stwierdzić, czy właśnie ta publikacja stanie się przysłowiową kroplą, przepełniająca czarę goryczy i będzie przedmiotem wielkiego procesu. Dobrze jednak, że sprawa został nagłośniona, nie tylko w Polsce. Może przyniesie to pożądany rezultat w postaci utrwalenia w świadomości wszystkich dziennikarzy, że nigdy nie było "polskich obozów koncentracyjnych".
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lis 25, 2008 7:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Jak Sikorski stał się Piłsudskim?
W życiu często już tak bywa, że wzniosłość sąsiaduje ze śmiesznością, a powaga z humorem. Im bardziej pragnie się stworzyć podniosłą atmosferę, tym łatwiej wywołać zupełnie odmienny nastrój.
A oto przykład takiej właśnie sytuacji z ostatnich dni. Śmiał się z niej cały Kraków, a kiedy media rozpowszechniły tę informację, szczera radość rozniosła się po całej Polsce.
48 godzin przed powtórnym złożeniem – po ich oględzinach przez specjalistów z zakresu medycyny sądowej - doczesnych szczątków generała Władysława Sikorskiego w wawelskiej krypcie Świętego Leonarda, krakowska straż miejska rozwiesiła w pobliżu placu Świętego Idziego ulotki o następującej treści:
„Uwaga! Informujemy, że w dniu 26.11.2008 w związku z uroczystościami pogrzebowymi Józefa Piłsudskiego, na ulicy Grodzkiej, Podzamcze i Drodze do Zamku będzie obowiązywać zmieniona organizacja ruchu.”
Kiedy któryś z mieszkańców podwawelskiego grodu zauważył ten błąd, zerwał jedną z ulotek i zaniósł ją do krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”, która natychmiast zamieściła jej treść na swojej stronie internetowej. W ciągu paru godzin pół miasta wiedziało już o kompromitującej pomyłce strażników miejskich, a ci błyskawicznie przystąpili do zacierania jej śladów, czyli pośpiesznego zrywania ulotek.
Rzecznik prasowy Urzędu Miasta Krakowa nazwał ten błąd skandalem i fatalnym przeoczeniem, a wielu mieszkańców miasta, w którego królewskiej nekropolii spoczywają ciała obydwu wielkich politycznych adwersarzy pobiegło pod Wawel, aby zdobyć specyficzną pamiątkę po żałobnych uroczystościach ku czci generała Władysława Sikorskiego.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lis 26, 2008 10:29 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Pogrzeb w promocji
Czy reklamując swoją firmę można proponować potencjalnym klientom wszystko, nawet bon na pogrzeb?
Żadnych oporów przed zastosowaniem takiego sposobu przyciągania uwagi mieszkańców Warszawy nie mieli właściciele jednej z tamtejszych aptek. Wywiesili oni w kilku punktach stolicy plakaty z hasłem: "wygraj darmowe leczenie/pogrzeb".
Jak inormuje dziennik "Metro", pomysł na zdobycie nowych klientów jest bardzo prosty:
"Każdy klient, który weźmie udział w konkursie na hasło promocyjne apteki i wrzuci je do stojącej w punkcie urny, może wygrać sprzęt AGD i RTV. To jednak nagrody pocieszenia. Nagrodę główną - bon w wysokości 2 tysięcy złotych - można przeznaczyć na leczenie, wesele lub...pogrzeb."
Zapytany przez dziennikarzy "Metra" o genezę dosyć szokującego w ostatniej propozycji pomysłu współwłaściciel apteki - półkrwi Egipcjanin Karol el Kashif - odpowiedział, że nasunął mu się on po lekturze artykułów "Gazety Wyborczej" z cyklu "Polska to nie jest kraj dla starych ludzi". I dodał:
"Dowiedziałem się tam, że w Polsce starzy ludzie odkładają pieniądze na pogrzeb nawet wtedy, kiedy czują się dobrze. Przygotowują ubrania do trumny, wybierają nagrobki, zastanawiają się nad kwiatami. Bon na pogrzeb im to ułatwi. Poza tym, jeśli leczenie nie pomoże, to pogrzeb na pewno."
Faktycznie, jeżeli lekami z jego apteki pacjent nie podreperuje sobie zdrowia na tyle, aby móc przeznaczyć wygraną na wesele, to pozostanie mu tylko opłacenie nią kosztów pogrzebu. To szczere do bólu postawienie sprawy.
Na nieszczęście aptekarza, odmienną opinię o wymyślonej przez niego formie promocji mają Naczelna Izba Lekarska oraz Warszawska Okręgowa Izba Aptekarska. Przedstawiciel pierwszej instytucji nazwał ją "czarnym humorem w najgorszym wydaniu", a reprezentant drugiej obiecał, "że zajmie się tym rzecznik odpowiedzialności zawodowej".
A oto jak skomentował tę sprawę na łamach "Metra" profesor Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego:
"W wielu krajach tego typu przedsięwzięcia nikogo nie szokują. Tam można obejrzeć reklamę zakładu pogrzebowego, którego właściciel przekonuje, że im wcześniej zamówi się dla siebie trumnę, tym będzie taniej. Więc może nie trzeba się dziwić właścicielowi apteki, który postanowił przenieść pomysł do Polski. Pytanie tylko, czy nie zszokuje i nie odstraszy klientów. Polacy nigdy nie myśleli zbyt poważnie o przyszłości, nie mówiąc już o planowaniu jej w kontekście własnego pogrzebu. My raczej zawsze myślimy, że jakoś to będzie."
No cóż, trzeba cierpliwie poczekać na reakcje warszawiaków na ten niewątpliwie oryginalny chwyt promocyjny.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Lis 27, 2008 9:24 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Anders - Piłsudski - Sikorski
Kraków, środowe popołudnie 26 listopada. Do placu Świętego Idziego zbliża się w oficerskiej asyście samochód, wiozący z Zakładu Medycyny Sądowej trumnę z przebadanymi tam zwłokami generała broni Władysława Sikorskiego. Za chwilę rozpocznie się uroczystość ponownego pochówku ciała byłego premiera rządu II RP na Uchodźstwie i Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych w wawelskiej krypcie Świętego Leonarda. W podniosłej atmosferze oczekują na żałobny kondukt księża i setki krakowian.
Kiedy do rozpoczęcia ceremonii pozostały najwyżej 2-3 minuty, z głośnika rozlega się uroczysta zapowiedź:
"Za chwilę powitamy na placu Świętego Idziego trumnę ze zwłokami Naczelnego Wodza - generała Władysława Andersa."
W tłumie uczestników rozlega się szmer niedowierzania. Wszyscy oczekują na sprostowanie, ale nie pada ono z ust lektora.
Wstyd i żenada - oto komentarze, jakie dało się słyszeć w tłumie osób, które przyszły godnie pożegnać generała Sikorskiego. Natychmiast przypomniano, jak dwa dni wcześniej straż miejska rozlepiła ulotki z informacją o zmianie organizacji ruchu w okolicach Wawelu w związku z uroczystościami pogrzebowymi... Józefa Piłsudskiego, po czym szybko je zrywała.
Wierzyć się nie chce, że może dochodzić do aż takich kompromitujących pomyłek. Czy popełniający je ludzie byli na wagarach podczas lekcji historii, czy też ostentacyjnie okazują swoje leckeważenie dla niej? Jak można pomylić nazwiska osób, które wywarły ogromny wpływ na przebieg dziejowych wydarzeń i powinny być dobrze znane każdemu Polakowi, nawet nie zainteresowanemu historią? Co sądzić o ich poziomie intelektualnym? Jak ufać w słuszność podejmowanych przez nich decyzji w innych, ważnych dla mieszkańców Krakowa sprawach?
Powtórzę jeszcze raz: wstyd i żenada.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 15 z 18
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum