Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zdaniem Jerzego Bukowskiego (rok 2008)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lis 28, 2008 3:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Polsko-słowackie animozje
Zupełnie nieoczekiwanie zaostrzyły się ostatnio stosunki pomiędzy Polską a Słowacją. Odżyły poważne animozje na tle historycznym, owocując kilkoma nieprzyjemnymi incydentami. Oto dwa najbardziej jaskrawe przykłady.
Polscy turyści zostali zwyzywani za południową granicą Rzeczypospolitej przez Słowaków, którzy grozili im bronią myśliwską, a pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej nie dopuścili Ludomira Molitorisa - prezesa Związku Słowaków w Polsce do udziału w konferencji na temat stosunków między obydwoma krajami w latach 1938-48. W podobnie obcesowy sposób został również potraktowany dziennikarz zakopiańskiego "Tygodnika Podhalańskiego", który tak opisał owo zdarzenie:
Historycy wyprosili z sali prezesa Związku Słowaków w Polsce, który został zaproszony przez konsula Ivana Horsky’ego. Ludomir Molitoris znany jest ze swego jednoznacznie negatywnego stosunku do działalności Józefa Kurasia „Ognia”, któremu zarzuca napady i zabójstwa ludności słowackiej. Jak się okazuje, skrajnie przeciwne stanowisko prezentują historycy IPN, więc Słowaka z polskim obywatelstwem wyrzucili z sali. Podobny los spotkał dziennikarza "Tygodnika Podhalańskiego", mimo że wśród przedstawicieli strony słowackiej dziennikarze byli.
Molitoris został usunięty z listy zaproszonych po telefonie przewodniczącego IPN Janusza Kurtyki, który miał o tym zdecydować dzień wcześniej. Jak przekonuje Horsky, lista zaproszonych była uzgodniona przez niego wspólnie z szefem krakowskiego IPN - Markiem Lassotą.
Wedle Molitorisa była to poważna dyskryminacja jego osoby jako członka słowackiej mniejszości narodowej. Według niego IPN bezpodstawnie gloryfikuje "Ognia", który dla wielu Słowaków był przestępcą.
Molitoris miał wygłosić referat, w którym zarzuca fałszowanie historii przez IPN. Jak przekonuje, instytut ma swych archiwach dokumenty potwierdzające zbrodnie "Ognia" na ludności Spisza i Podhala, jednak ich nie przedstawia - poinformował "TP".
Organizatorom konferencji nie spodobała się również obecność przedstawiciela "Tygodnika". Oto jak wyglądał incydent z jego udziałem oczami członka redakcji:
Pojawienie się dziennikarza na sali wywołało poruszenie nie mniejsze, niż obecność Molitorisa. W chwili ciszy, jaka zapanowała, podszedł do niego ksiądz Józef Marecki z Papieskiej Akademii Teologicznej, główny specjalista IPN, który kategorycznie zażądał, by opuścił salę. Nie pomogły argumenty o wolności prasy ani nawet tłumaczenie, że zaprosił go burmistrz Marek Fryźlewicz. – Pan burmistrz jest gospodarzem urzędu, ale tę salę to my wynajęliśmy i to jest nasze, prywatne spotkanie. Proszę wyjść! – rzekł stanowczo duchowny.
Napięta atmosfera zyskała również dyplomatyczny wymiar:
Jednym z punktów konferencji było przybycie wicepremiera Słowacji Dusana Caplovica. Konsul Horsky wolał na niego czekać na korytarzu, niż na sali. Tak opisuje tę sytuację "TP":
– Czy czuję się urażony? Czuje się przerażony! – nie kryje wzburzenia Ivan Horsky. – Nie widzę żadnego powodu, żeby taki gest z polskiej strony był potrzebny, ale to jest moje prywatne zdanie. Nie mam żadnych merytorycznych informacji, co spowodowało zmianę stanowiska prezesa Kurtyki w całej sprawi. Proszę pytać prezesa i dyrektora Lassotę, o co chodzi. To bardzo przykre. Zorganizowałem tę konferencję w najlepszej wierze, żeby sprawy, które są do załatwienia – załatwić, żeby umożliwić dialog. Brak rozmów to najgorsze, co może być – dodaje konsul.
Po południu do Nowego Targu przyjechał wicepremier Słowacji. Po spotkaniu z burmistrzem odwiedził na krótko historyków, obradujących na drugim końcu korytarza. Przypomniał, że sam był orędownikiem podobnych spotkań naukowców z kolejnych sąsiadujących ze Słowacją państw. – Jestem zwolennikiem rozmów o stosunkach między naszymi państwami. To zdecyduje także o tym, co będziemy robić w przyszłości. Dobrze, gdy rozmawiają historycy, a nie idealiści. Historycy nie mają sądzić historii, tylko ją tłumaczyć – przekonuje wicepremier.
Trudno nie zgodzić się z tą konstatacją, ale nie sposób również nie odnotować uporczywego - od wielu lat - zniesławiania przez Ludomira Molitorisa majora Józefa Kurasia-"Ognia" i jego żołnierzy, przedstawianych przezeń w skrajnie tendencyjny sposób.
Owocem spotkań historyków obu krajów ma być komunikat, przedstawiający zawiłości stosunków polsko-słowackich w latach 1938-48. Pozostaje mieć nadzieję, że zostanie on sporządzony w rzeczowej, naukowej atmosferze i pozwoli lepiej poznać prawdę o niewątpliwie burzliwym dziesięcioleciu w najnowszych dziejach relacji pomiędzy Polską a Słowacją.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lis 28, 2008 8:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Jeszcze o „polskich obozach koncentracyjnych”
Warszawski korespondent dziennika „Sueddeutsche Zeitung” Thomas Urban wyraził zdziwienie, że powtarzające się co pewien czas w niemieckiej prasie określenia „polski obóz koncentracyjny” wywołują w naszym kraju aż tyle emocji.
Urban nawiązuje w swoim artykule do ostatniego skandalu w tej materii, związanego z publikacją dziennika „Die Welt”, o której pisałem w Polonusie 25 listopada w artykule pt. „Nie było <polskich obozów koncentracyjnych>”. Jego zdaniem reakcja naszych mediów oraz władz jest przesadna i nieadekwatna do błędów, popełnianych przez niemieckich dziennikarzy, a wynikających jedynie z ich braku wyczucia fatalnej zbitki tych kilku słów, a nie z braku historycznej wiedzy bądź chęci wzburzenia opinii publicznej nad Wisłą.
Korespondent „SZ” uważa, że niemieckie media nie używają określenia „polskie obozy koncentracyjne” w złej wierze, ponieważ chodzi im wyłącznie o geograficzną identyfikację. Bagatelizuje też cały problem i ubolewa, że Polacy nie dowiadują się ze swoich mediów, jak wiele rzetelnych publikacji o czasach II wojny światowej oraz niemieckiej odpowiedzialności za jej wywołanie i tragiczny przebieg pojawia się na rynku wydawniczym naszych zachodnich sąsiadów.
Rozumiem Urbana, który poczuł się w obowiązku bronić dobrego imienia swoich rodaków. Mieszkając jednak od wielu lat w Warszawie powinien zdawać sobie sprawę, jak bardzo Polacy są wyczuleni na używanie z gruntu fałszywych i obraźliwych dla nich określeń obozów zagłady (śmierci, koncentracyjnych), zlokalizowanych przez władze III Rzeszy Niemieckiej na terenie naszego kraju w latach 1939-45.
Bywają dziennikarskie pomyłki, które można pominąć milczeniem, skwitować żartem, albo uznać za złośliwe działanie chochlika drukarskiego. Są jednak takie dziedziny (a niewątpliwie należy do nich tragiczna historia stosunków polsko-niemieckich), w których trzeba bardzo dokładnie ważyć każde słowo i wykazywać się daleko posuniętą ostrożnością w sferze językowej, bo przecież to na niej buduje się obraz świata. Inaczej łatwo można bowiem zupełnie niepotrzebnie zadrażnić dobrosąsiedzkie relacje.
Nie odmawiając zadomowionemu nad Wisła Thomasowi Urbanowi merytorycznej słuszności, dobrej woli i zbożnej chęci łagodzenia napięć między naszymi narodami, pozwalam sobie stwierdzić, że jego artykuł w „Sueddeutsche Zeitung” ukazał się w niezbyt stosownym momencie i zawierał trochę zbyt wiele krytyki pod adresem polskich mediów i polityków, a nazbyt wiele wyrozumiałości względem ich niemieckich odpowiedników.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Lis 30, 2008 8:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wirtualne kwatery
Wielu użytkowników Polonusa zapewne dobrze pamięta nie tak przecież odległe czasy, w których każdego przyjeżdżającego do Zakopanego cepra otaczali natychmiast na dworcach PKP i PKS oraz na wjeździe do miasta od strony Krakowa góralki i górale, oferujący im tani, czysty i komfortowy nocleg. "Naganiacze" prześcigali się w zachwalaniu walorów kwater o standardzie co najmniej luksusowego hotelu "Kasprowy", które można dzięki ich pośrednictwu wynająć za nieprzyzwoicie niską kwotę.
Bywało, że oferta okazywała się w rzeczywistości całkiem znośna albo nawet atrakcyjna, zdarzało się jednak i tak, że przerażony wyglądem proponowanego mu pokoju turysta lub wczasowicz brał nogi za pas i ruszał na dalsze poszukiwania. Jak zwykle w życiu, trzeba było mieć łut szczęścia, aby cieszyć się wygodną kwaterą na jedną albo kilka nocy. Oszustów nigdy nie brakowało.
Teraz, w dobie internetu, również można dać się nabrać nieuczciwym góralom, ale nie tylko im. Zakopiańska policja zaapelowała o rozwagę i ostrożność przed rezerwowaniem miejsc noclegowych za pomocą sieci. W okresie świąteczno - noworocznym nasilają się bowiem oszustwa w postaci "wirtualnych noclegów".
Przeglądając liczne oferty należy zastanowić się szczególnie nad super okazyjnymi cenami. Powinny one stanowić sygnał ostrzegawczy, zwłaszcza jeśli towarzyszy im zdjęcie komfortowo urządzonego apatramentu, jako że jedno może nie mieć nic wspólnego z drugim. Im bliżej świąt, tym więcej oszustów będzie grasować w internecie, ponieważ z dnia na dzień zmniejsza się liczba wolnych miejsc noclegowych na całym Podhalu, a zwłaszcza w jego stolicy. Oto przykład nagłośniony - ku przestrodze dla naiwnych - przez Telewizję Kraków.
"Niezapomniany tydzień w niespotykanej cenie" - takie ogłoszenia znalazły się w gazetach i na specjalnie założonej stronie inernetowej. Oszuści podszyli się pod istniejący pensjonat. W ogłoszeniach pojawiły się tylko numery telefonu komórkowego i konta. Telefon nie odpowiada, właścicielem konta okazała się bezdomna osoba. Na dwutygodniową, tanią ofertę dali się skusić m.in. mieszkańcy Kielc. Wpłacili na konto około 2 tysięcy złotych.
– W poprzednim roku notowaliśmy przypadki "wirtualnych pensjonatów". Wiele osób zostało w taki sposób oszukanych. Po wpłaceniu pieniędzy i przyjeździe na miejsce okazywało się najczęściej, że obiekt nie istnieje – powiedziała dziennikarzom Kroniki rzecznik prasowy zakopiańskie policji, starszy aspirant Monika Kraśnicka-Broś.
Jeśli ktoś z użytkowników Polonusa zamierza więc spędzić okres bożonarodzeniowo-noworoczny w Zakopanem lub jego okolicach i właśnie szuka w internecie atrakcyjnych cenowo ofert, niech weźmie pod uwagę powyższy przykład i życzliwą przestrogę lokalnej policji.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Lis 30, 2008 10:41 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Domingo w Łagiewnikach
Jeden z największych śpiewaków przełomu XX i XXI wieku, Placido Domingo, chce dać koncert pieśni inspirowanych poezją Jana Pawła II w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.
Powiedział o tym na konferencji prasowej w Watykanie, informując o wydaniu przez wytwórnię Deutsche Grammophon płyty pt. "Amore infinito" (Nieskończona miłość). Znajduje się na niej 12 pieśni, skomponowanych do wierszy Karola Wojtyły, m.in. "Miłość", "Wolność", "Matka" i "Myśląc o ojczyźnie". Artysta nagrał ją z London Symphony Orchestra.
Domingo wyznał dziennikarzom, że traktuje tę płytę jako hołd dla polskiego papieża, którego poinformował o swym zamiarze w 2004 roku, podczas ostatniego spotkania z nim w Watykanie. Według jego relacji papież pochwalił ten pomysł.
– W tym wielkim człowieku widziałem świętego Zawsze widziałem w nim tę jego wielką dobroć, te wspaniałe oczy - powiedział Domingo.
Jak informuje rzymska korespondentka Polskiej Agencji Prasowej Sylwia Wysocka, śpiewak "podkreślił, że najpiękniejsze wspomnienia zachował z chwil, kiedy mógł przyglądać się spotkaniom Jana Pawła II z dziećmi i temu, jak papież się do nich zwracał".
W czasie konferencji prasowej Domingo przeczytał po włosku obszerne fragmenty wierszy Karola Wojtyły, wyrażając ogromny podziw dla ich siły i głębi.
– Te wiersze nas poruszają, wzbudzają wielkie emocje – mówił.
"Ze wzruszeniem opowiadał o swym koncercie w Warszawie w rocznicę śmierci papieża w 2006 roku, kiedy dyrygował <Messa da Requiem> Giuseppe Verdiego. Zapewnił, że było to dla niego wielkie przeżycie" - napisała Wysocka.
Placido Domingo zapowiedział 10 koncertów na całym świecie, promujących płytę "Amore infinito". Jeden z nich ma się odbyć w Łagiewnikach, prawdopodobnie w pierwszej połowie przyszłego roku.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Gru 02, 2008 7:27 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Kuriozalny pomysł na lokalizację krematorium
Trzeba nie mieć za grosz wyczucia, taktu, ani przyzwoitości, żeby wpaść w Polsce na pomysł wybudowania spopielarni zwłok na terenie byłego obozu koncentracyjnego.
A z taką właśnie propozycją wystąpiło lubelskie przedsiębiorstwo pogrzebowe "Styks", które chciało wybudować krematorium... na Majdanku. Władze Lublina odmówiły zgody, poparły je Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Państwowe Muzeum na Majdanku i Towarzystwo Opieki nad Majdankiem oraz wojewoda.
"Styks" zaskarżył odmowną decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło ją i poleciło miejskiemu samorządowi rozpatrzyć wniosek jeszcze raz. Ostatecznie prawomocny wyrok w tej bulwersującej sprawie wydał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie, oddalając skargę przedsiębiorstwa, o czym poinformował dziennik "Metro".
Nie mogło stać się inaczej, ale już sam pomysł wybudowania spopielarni zwłok w miejscu, w którym kiedyś stało obozowe krematorium trzeba uznać za skandaliczny. Dziwię się, że przedsiębiorcom pogrzebowym ze "Styksa" zabrakło wyobraźni, która powinna im przecież podpowiedzieć, jaki mogą być reakcje na ich zamierzenie.
W Polsce zbyt żywa jest jeszcze pamięć tragedii II wojny światowej, symbolizowanej m.in. paleniem zwłok pomordowanych w komorach gazowych przez Niemców ofiar obozów zagłady, aby można było uzyskać przyzwolenie na wykorzystanie ich terenów do takiej działalności. Do tej pory wiele starszych osób w naszym kraju z tego właśnie powodu w ogóle negatywnie odnosi się do spopielania ludzkich zwłok.
Długo jeszcze nie będą więc u nas możliwe takie rozwiązania, jakie przyjęli - po krótkotrwałym oporze - mieszkańcy jednego z hiszpańskich miast, którego władze wybudowały elektrownię słoneczną na cmentarzu. Poszukując otwartej, dużej, płaskiej i nasłonecznionej przestrzeni, wymyśliły, że wszystkie te kryteria doskonale spełnia właśnie miejska nekropolia. Pokryto więc 462 panelami dachy dużych grobowców, co pozwoliło uzyskać energię, pokrywającą roczne zapotrzebowanie na energię dla 60 domów.
Jak napisała informująca o tym pomyśle "Rzeczpospolita", "z perspektywy osób odwiedzających (cmentarz - JB) paneli słonecznych niemal nie widać", a zachęcone sukcesem władze miejskie "planują potrojenie mocy elektrowni, która na razie zajmuje zaledwie 5 proc. powierzchni nekropolii".
No cóż, co kraj to obyczaj. Polskie doświadczenia historyczne wykluczają jednak na razie zastosowanie takich innowacji, chociaż nie wiadomo, kiedy przestaną nas one one razić.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Gru 02, 2008 11:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Dwa muzea
Wiele mówi się teraz w Polsce o dwóch projektach upamiętnienia dziejów naszego kontynentu. Jednym z nich ma być Dom Historii Europy o jeszcze nie ustalonej lokalizacji, drugim Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Na temat projektu, który realizuje na Wybrzeżu Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP trwa już od pewnego czasu ożywiona dyskusja, dotycząca jego przesłania. Zasadnicze pytanie brzmi: czy ma ono obrazować głównie polski punkt widzenia na II wojnę, czy też powinno uwzględniać racje i cierpienia innych, biorących w niej udział narodów, w tym niemieckiego?
Podczas gdy my szlachetnie rozprawiamy o potrzebie życzliwego pochylenia się nad tragicznym losem nie tylko naszych rodaków, ale również nacji, która wywołała (w sojuszu z drugą) światowy kataklizm i ponosi odpowiedzialność za jego wszelkie konsekwencje, autorzy projektu Domu Historii Europy zapomnieli m.in. o: jednej z największych bitew średniowiecza, czyli Grunwaldzie, obronieniu przez Polskę całego kontynentu przed sowieckim najazdem w 1920 roku, niezaprzestaniu oporu przeciw Niemcom w początku października 1939 roku i wymyślonym nad Wisłą „okrągłym stole” jako pokojowej formie wychodzenia z komunizmu.
Kierując się zasadami politycznego słuszniactwa oraz wyraźną niechęcią do chrześcijaństwa, pomysłodawcy tej placówki minimalizują także wpływ katolicyzmu na rozwój Europy.
Z pewnością nie tylko Polacy zgłaszają swoje pretensje do tego projektu, który ma wyraźny francusko-niemiecki „przechył”. Każdy naród chciałby mieć w nim jak najlepsze miejsce i trudno się temu dziwić.
Ale skoro potraktowano Rzeczpospolitą jako niegodne większej uwagi peryferia Europy, to może należy bez zbędnych skrupułów wykorzystać tę okazję i zmienić na nieco bardziej polocentryczne założenia gdańskiej placówki muzealnej?
Bądźmy zdecydowanie odważniejsi w głoszeniu swoich poglądów, zwłaszcza tam, gdzie jest to możliwe, bo wszystko od nas samych zależy. Jeśli nie zadbamy o nasz narodowy i państwowy interes, nie łudźmy się, że ktoś będzie tak uprzejmy, ze nas w tej kwestii wyręczy.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Gru 03, 2008 8:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Legalizacja Świętego Mikołaja
Kto jak kto, ale krakowianie bardzo lubią porządek, a organicznie nie znoszą anarchii i działania niezgodnego z prawem. Nic więc dziwnego, że skoro przed kilku laty prezydent podwawelskiego grodu oficjalnie uchylił przepis swojego poprzednika z lat I wojny światowej w sprawie zakazu marnowania - w czasie panującego wówczas w mieście głodu - jajek poprzez przerabianie ich na pisanki, to musiała przyjść również pora na legalizację Świętego Mikołaja.
Magistraccy archiwiści wyszperali bowiem treść obwieszczenia, jakie wydał 22 listopada 1894 roku prezydent Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa Józef Friedlein. Oto jego treść w oryginalnym brzmieniu:
"Na podstawie paragrafu 7. zarysu organizacynego dla władz policyjnych z dnia 10. grudnia 1850, tudzież paragrafu 7. ces. pat. z 20. kwietnia 1854. L 96 D. u. p zakazuje c.k. Dyrekcja Policyi:
I. Chodzenia po ulicach, miejscach i lokalach publicznych osobom, przebranym za postacie św. Mikołaja, Anioła i Diabła w dniu św. Mikołaja i w wigilię tegoż dnia. II. Chodzenia po ulicach, miejscach i lokalach publicznych z kolędą i jasełkami w czasie Świąt Bożego Narodzenia.
III. Chodzenia po ulicach, miejscach i lokalach publicznych osobom przebranym lub maskowanym w czasie świąt "Haman" według religii mojżeszowej.
Przekraczający ten zakaz zostaną ukarani."
Jaki był powód wydania powyższego zarządzenia? Dosyć prozaiczny, a związany z zamiłowaniem Polaków do alkoholu. Zdarzało się bowiem, że dwa nieźle już podchmielone (dzięki gościnności ludzi, których wcześniej odwiedziły) orszaki Świętego Mikołaja lub kolędników brały się na ulicach do bitki, wywołując powszechne zgorszenie, zwłaszcza wśród dzieci. Bywało, że na linii A-B Rynku Głównego fruwały powyrywane pióra z anielskich skrzydeł, a pod pomnikiem Adama Mickiewicza spał snem sprawiedliwego Herod w objęciach diabła.
Aby położyć kres tym bulwersującym zachowaniom i ocalić dziecięcą wiarę w Świętego Mikołaja, prezydent Friedlein zdecydował się wydać zacytowane wyżej obwieszczenie, którego nikt później nie odwołał. Dopiero obecny włodarz Krakowa profesor Jacek Majchrowski, postanowił uchylić je, legalizując tym samym wszystkie orszaki Świętego Mikołaja oraz kolędników, często przemierzające w grudniu i styczniu ulice podwawelskiego grodu ku uciesze ogladającej je publiczności i chwale dawnych tradycji.
A że czasami któryś aniołek chlapnie sobie na boku coś mocniejszego dla odwagi lub rozgrzania zmarzniętych skrzydeł, to chyba nic złego, bo Polacy mają przecież duże poczucie tolerancji dla spożywania alkoholu, szczególnie w uroczystych momentach, których nie brakuje w bardzo rozciągniętym ostatnio okresie Bożego Narodzenia.
W miejskich archiwach na podobne odkrycia czeka jeszcze zapewne wiele aktów prawnych z dawnych lat. W miarę docierania do nich, będą one rozpatrywane przez urzędników i - w razie potrezby - uchylane mocą prezydenckiego rozporządzenia, aby ład, porządek i legalizm panował w Krakowie.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Gru 03, 2008 9:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
IPN prosi o cierpliwość
Prokurator Ewa Koj, naczelnik pionu śledczego Katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, prowadzącego dochodzenie w sprawie ustalenia okoliczności śmierci generała Władysława Sikorskiego, studzi dziennikarskie oczekiwania na szybkie ogłoszenie wyników autopsji szczątków byłego premiera rządu RP na Uchodźstwie i Naczelnego Wodza Wojska Polskiego. Karci też - chociaż nie po nazwisku - osoby, które nieoficjalnie i w atmosferze sensacji udostępniają mediom skrawki wiadomości na temat przebiegu prac laboratoryjnych.
– Czekamy ma końcowy raport, dopiero wtedy będziemy udzielać informacji. Mogę tylko wyrazić ubolewanie w związku z niezachowaniem pewnych elementarnych zasad przez naukowców i ewentualnie służby, które brały udział w badaniach, przy założeniu, że jest to robione na potrzeby postępowania karnego – powiedziała prokurator Koj Polskiej Agencji Prasowej.
Także kierownictwo krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych nie chce zdradzić, ani jakie badania udało się już wykonać w tej placówce w oparciu o próbki pobrane podczas oględzin zwłok Sikorskiego, ani też jakie są jeszcze zaplanowane.
Mimo to do niektórych mediów przeciekły informacje, że Naczelny Wódz odniósł takie obrażenia, do jakich zazwyczaj dochodzi podczas katastrof komunikacyjnych.
Portal Onet podał np., że - jak nieoficjalnie ustalili jego dziennikarze - podczas badań stwierdzono m.in. wielokrotne złamania kości podudzia obu nóg generała, skrętne złamanie trzonu kości udowej, obustronne złamania żeber oraz poważny uraz czaszki w okolicy prawej skroni i oczodołu, nie znaleziono natomiast żadnych ran postrzałowych ani w czaszce, ani w innych częściach ciała. Według Onetu nie zostały też uszkodzone kość gnykowa i chrząstki krtani, co oznacza, że nikt nie próbował dusić generała chwytem za szyję.
Końcowy raport, obejmujący wyniki wszystkich badań, zostanie sporządzony prawdopodobnie pod koniec stycznia, aczkolwiek nie brak opinii specjalistów od medycyny sądowej, uważających że będziemy musieli na niego poczekać znacznie dłużej. Tuż po przeprowadzeniu pierwszych badań, prokurator Koj mówiła, że lekarze twierdzą iż będą w stanie ustalić, jakich obrażeń doznał gen. Sikorski i jaki był mechanizm jego zgonu, co pozwoli na wykluczenie pewnych wersji pojawiających się na temat jego śmierci.
Po tygodniu od ekshumacji eksperci nie wykazują już takiej pewności, a prowadzący śledztwo prokuratorzy podkreślają, że samo stwierdzenie charakteru obrażeń to jeszcze za mało, bo wciąż nie będzie odpowiedzi na pytanie, czy ktoś przyczynił się do katastrofy samolotu, którym leciał premier, czy też był to przypadek.
Na koniec pozwolę sobie zacytować ciekawą opinię, jaką zamieścił na moim blogu w Salonie 24.pl nieznany mi z nazwiska internauta, używającego nicka "Barres". Dotyczy ona możliwości zabójstwa Sikorskiego i towarzyszących mu w Liberatorze osób w inny sposób niż te, które pojawiały się ostatnio w formułowanych przez historyków i publicystów hipotezach:
Był Pan łaskaw napisać, iż pogłoski donoszą m.in o obrażeniach właściwych dla ofiar wypadków komunikacyjnych. To bardzo ogólne i właściwie nic niemówiące sformułowanie. Wypadki te są różne, zatem obrażenia też.
Skoncentruję się na jednym z nich. Otóż przy gwałtownym hamowaniu samochodu osoba, która w nim śpi, może doznać zerwania rdzenia kręgowego w obszarze szyji. Wynika to z masy głowy i - spowodowanego snem - rozluźnienia mięśni z tego obszaru. Poza zerwanym rdzeniem kręgowym nie ma innych medycznie rozpoznawalnych śladów.
Powstaje pytanie, jaki to ma związek ze śmiercią Generała. Otóż podobny skutek wywołuje fachowe uderzenie kantem dłoni w szyję osoby atakowanej. Następuje przesunięcie kręgów szyjnych i uszkodzenie rdzenia ze skutkiem śmiertelnym. W tym przypadku mogą jednak pojawić się na skórze szyji krwawe wybroczyny podskórne. Są one skutkiem uszkodzenia naczyń krwionośnych.
Sekcja zwłok zrobiona w odpowiednim czasie rozpoznaje właściwą przyczynę śmierci.
Sposobem uśmiercania nie pozostawiającym śladu wybroczynowego jest gwałtowne skręcenie głowy ofiary. Tu też następuje zerwanie rdzenia kręgowego w obszarze szyjnym. Tak zadana śmierć może wyglądać jak obrażenia u śpiącego pasażera hamującego samochodu.
Takie metody uśmiercania był w czasie wojny w repertuarze "cichych" zabójców. Badanie szczątków człowieka umarłego przed 65 laty nie są w stanie potwierdzić opisanych wyżej przyczyn śmierci. Nie może też ich wykluczyć.

No cóż, pzostaje nam czekać na końcowy raport lekarzy, który ogłosi IPN oraz na reakcje nań wszystkich, którzy od dawna nie wierzą w prozaiczną wersję tragicznej katastrofy lotniczej, kosztującej życie generała Władysława Sikorskiego i współtowarzyszy jego ostatniej, kilkunastosekundowej podróży.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Gru 03, 2008 9:49 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
"Nie wierzcie piosence"
Te słowa popularnego niegdyś przeboju zdają się nucić od pewnego czasu niektórzy krakowscy radni, domagający się zmniejszenia dotacji na funkcjonującą z ogromnym powodzeniem od kilku lat Bibliotekę Polskiej Piosenki.
Jej dyrektor Waldemar Domański, znany z prowadzenia fantastycznych lekcji śpiewu na Rynku Głównym, organizowanych wspólnie przez swoją instytucję oraz kabaret "Loch Camelot" z okazji świąt patriotycznych i religijnych, obawia się, że włączenie biblioteki w struktury Śródmiejskiego Ośrodka Kultury obniży jej rangę i znacznie zmniejszy nakłady finansowe na dalszą działalość.
Propozycja grupy rajców (głównie z Platformy Obywatelskiej) wywołała pod Wawelem takie emocje, że z listem protestacyjnym przyszli na sesję Rady Miasta członkowie Krakowskiego Towarzystwa Śpiewaczego. Podpisało się pod nim ponad sto osób, między innymi profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Biblioteka słynie przede wszystkim ze wspomnianych wyżej, gromadzących tysiące krakowian i turystów lekcji śpiewania, ale jej statutowym celem jest również zbieranie tekstów i melodii polskich piosenek. Udostępnia także opracowania naukowe utworów, biogramy i informacje bibliograficzne. Z jej materiałów korzystają już liczne szkoły i placówki pedagogiczne w całym kraju.
Magistrat przekazuje na utrzymanie placówki 450 tysięcy złotych rocznie, co kilku radnym wydaje się zbyt wysoką kwotą. Chcieliby więc oni albo wcielić ją do innej instytucji kulturalnej albo przekształcić w fundację.
Tajemnicą poliszynela jest, że wielkim zwolennikiem biblioteki - a zwłaszcza wysoko frekwentowanych lekcji śpiewania w centrum miasta - okazał się prezydent Krakowa. A ponieważ profesora Jacka Majchrowskiego powszechnie i słusznie kojarzy się z lewicą, atak na Bibliotekę Polskiej Piosenki odbierany jest jako zastępcze uderzenie PO we włodarza podwawelskiego grodu, który ma spore szanse na trzecią kadencję, w czym może mu dopomóc popularność wyśpiewywanych pod wieżą Ratuszową treli.
No cóż, w Polsce wszystko musi być polityczne, więc dlaczego piosenka miałaby stanowić wyjątek, mimo że "niebieski z niej ptak"?
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Gru 05, 2008 9:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Szanujmy tatrzańską faunę i florę
Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego rozpoczęła kampanię „Szanujmy przyrodę”, której celem jest nie tylko skłonienie turystów do przestrzegania obowiązujących w górach zasad, ale także uczulenie ich na fakt, że są w TPN gośćmi, którzy powinni uszanować jego stałych mieszkańców, czyli zwierzęta.
Głównymi elementami propagandowej akcji są rozwieszone już w wielu polskich miastach billboardy z hasłami „Raz kozie śmierć” (z wizerunkiem kozicy na tle kompletnie zaśmieconego krajobrazu) i „Bo będzie po ptakach” (przedstawiającego sowę na sprężynie z głową uruchamianą kluczykiem). Mają one zwrócić uwagę dosyć beztrosko i mało odpowiedzialnie poczynających sobie w Tatrach ceprów na niestosowność dewastowania wysokogórskiej przyrody, a także wabienia dzikiej zwierzyny.
Bezpośrednim impulsem do przeprowadzenia tej informacyjno-ostrzegawczej kampanii była kilkakrotnie opisana przeze mnie w portalu poland.us historia zabicia niedźwiadka przez grupę turystów, którzy najpierw przywołali go do siebie i nakarmili kanapkami, a następnie – gdy zaczął się dopominać kolejnej porcji jedzenia – obrzucili kamieniami i utopili w potoku, twierdząc później w sądzie, że działali w obronie własnej.
W tej bulwersującej sprawie zapadł prawomocny wyrok skazujący, ale posłużyła ona również jako dobry pretekst do rozpoczęcia intensywnych działań, mających uświadomić wszystkim osobom, wkraczającym na tereny parków narodowych (nie tylko Tatrzańskiego) i rezerwatów przyrody, że powinni zachowywać się tam nie tylko ostrożnie, ale także odpowiedzialnie, aby nie sprowadzić niebezpieczeństwa na siebie, a stanu zagrożenia na różnie reagujące na dziwne, dwunożne istoty zwierzęta.
Dyrekcja TPN uważa, że warto zainwestować trochę pieniędzy w taką kampanię i liczy na pomoc krajowych mediów w dotarciu z nią do jak największej liczby swoich potencjalnych gości.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Gru 06, 2008 8:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Autopsja zwłok i kwerenda archiwalna
Są pierwsze oficjalne informacje w sprawie śledztwa, prowadzonego przez Katowicki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w celu ustalenia okoliczności śmierci generała broni Władysława Sikorskiego. Ogłosili je na konferencji prasowej prezes Instytutu profesor Janusz Kurtyka i naczelnik pionu śledczego KO IPN prokurator Ewa Koj, a przekazała opinii publicznej Polska Agencja Prasowa, z której depeszy obficie korzystałem, pisząc poniższy tekst.
Jeszcze w grudniu do Wielkiej Brytanii pojedzie kilkuosobowy zespół historyków Instytutu, by zbadać znajdujące się tam dokumenty w przedmiotowej sprawie. Ich zadaniem będzie zapoznanie się nie tylko z powszechnie dostępnymi materiami z The National Archives, ale także poproszenie Brytyjczyków o kwerendę w tajnych archiwach wywiadu i kontrwywiadu. Prokuratorzy przypuszczają bowiem, że właśnie tam muszą się znajdować materiały, dotyczące śmierci byłego premiera rządu II Rzeczypospolitej na Uchodźstwie i Naczelnego Wodza Wojska Polskiego w latach 1939-43.
Jak podkreśliła na konferencji praoswej prokurator Koj, samo zapoznanie się z kilkudziesięcioma dokumentami z The National Archives nie wystarczy, tym bardziej że prokuratorzy znają już ich zawartość, gdyż zostały opublikowane w bazie danych archiwum.
- W National Archives nie ma tajnych dokumentów i my o tym wiemy. Zamierzamy również skorzystać z tej prostej ścieżki, żeby się z nimi zapoznać, dlatego że nawet te jawne dokumenty są nam potrzebne w formie kopii lub fotokopii bezpośrednio z tych oryginałów, a nie z tego, co do tej pory uzyskaliśmy. Natomiast to nie wyczerpuje tematu, bo, jak wiemy, materiały wywiadowcze MI6 (Secret Intelligence Service) są ciągle tajne, tych materiałów się nie udostępnia. Są wyjątki - taki zrobiono dla komisji polsko-brytyjskiej, która badała działalność polskiego podziemia w okresie okupacji. Wtedy co prawda polscy historycy nie zostali dopuszczeni do tajnych materiałów SIS, ale dostali materiały z przeprowadzonej kwerendy - powiedziała dziennikarzom.
IPN uważa, że należałoby także sprawdzić, czy informacji związanych z gen. Sikorskim nie zawierają dokumenty MI5 (Security Service, kontrwywiad). Co prawda te materiały w dużej części zostały odtajnione i przekazane do The National Archives, ale prokuratorzy Instytutu chcą być pewni, że nie ma innych.
- Pragmatyka wywiadu i kontrwywiadu wskazuje, że wszelkie zdarzenia, takie chociażby, jak katastrofa Liberatora, którym leciał Wódz Naczelny, są w zasięgu ich zainteresowania. Trudno sobie wyobrazić, że jakieś notatki, informacje nie zostały sporządzone w tym zakresie. Prawdopodobieństwo, że takie materiały zostały wytworzone, jest bardzo duże – oceniła naczelnik pionu śledczego KO IPN.
Prezes Kurtyka przypomniał natomiast, że na pierwsze oficjalne informacje dotyczące wyników badań szczątków gen. Sikorskiego trzeba poczekać około 4-5 tygodni od autopsji zwłok, która była przeprowadzona 25 listopada. Pytany, czy uda się jednoznacznie rozstrzygnąć, czy generał zginął w wypadku, czy w zamachu, Kurtyka powiedział, że „szereg poszlak może nas przybliżyć od uprawdopodobnienia którejś hipotezy”.
- Dzięki ekshumacji możemy np. wykluczyć już na pewno takie teorie, które mówiły, że generał został zastrzelony strzałem w czaszkę. Nieprawda, że generał został uduszony. Wiemy na pewno, że nie został uduszony w taki sposób, aby zostały naruszone kości przełyku. Być może został jednak uduszony inaczej. Wiadomo także, że liczne obrażenia powstały przy uderzeniu o wodę samolotu, którym leciał Sikorski. Jednym słowem, cały szereg faktów może już zostać potwierdzony, a cały szereg poszlak może już zostać odrzucony. Oczywiście nie wszystkie. Możemy już też powiedzieć w sposób bliski pewności, że jest to Władysław Sikorski – powiedział dziennikarzom prof. Kurtyka.
Prezes IPN stwierdził, że ekshumacja kosztowała mniej niż podawanow niektórych mediach: nieco ponad 100 tysięcy złotych. Wystarczyło pieniędzy Katowickiego Oddziału IPN, żeby ją przeprowadzić. Bardzo dużo instytucji współpracujących z Instytutem, wykonało bowiem swoje czynności za darmo.
Zdaniem prof. Kurtyki, nawet jeśli śledztwo potwierdzi, że generał zginął w katastrofie, warto było je wszcząć.
- Nie zgadzam się z tym, co pisały niektóre - nieliczne, chociaż wpływowe - media. To było bardzo ważne nie tylko dla naszej wiedzy – mówił prezes IPN.
Przypomniał, że w sprawach szczególnej wagi państwo polskie przeprowadzało ekshumacje po wielu latach, np. w przypadku oficerów zamordowanych w Katyniu i wyjaśnił, że ekshumacja gen. Sikorskiego dotyczyła badań wokół problemu „w sposób fundamentalny dotykającego niepodległości, dotykającego zbrodni katyńskiej, dotykającego metod podporządkowania Polski w czasie II wojny światowej i honoru Wojska Polskiego, bo jedna z hipotez głosiła, że generała zabili Polacy”.
Według niego sama ekshumacja okazała się ważna dla wojska i państwa polskiego również w warstwie ideowej.
- Wódz Naczelny i premier rządu na Uchodźstwie leżał w grobie na Wawelu w byle jakiej koszuli i w worku foliowym, w którym został przywieziony z Anglii. To niebywały skandal. Jeżeli państwo nie dba o swoich wodzów naczelnych i o swoich premierów, to z całą pewnością nie będzie dbało o swoich obywateli. Był już najwyższy czas, aby szczątki Naczelnego Wodza zostały przykryte mundurem generalskim – powiedział prezes Instytutu Pamięci Narodowej na zakończenie konferencji prasowej.
Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać na wyniki badań toksykologicznych szczątków generała Władysława Sikorskiego oraz na rezultaty kwerendy historyków w brytyjskich archiwach. Czy zostaną oni jednak dopuszczeni do wglądu w naprawdę wszystkie spoczywające tam materiały?
Oto zasadnicze pytanie, bo wiele osób zajmujących się od dziesięcioleci gibraltarską tragedią uważa, że wciąż nie odnaleziony klucz do niej znajduje się w najtajniejszych dokumentach, spoczywających w Londynie i w Moskwie.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Gru 07, 2008 7:17 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Święty Mikołaj z Chrzanowa
Ja oczywiście doskonale wiem, że rozdający prezenty grzecznym dzieciom Święty Mikołaj pochodził z Miry, jest pochowany w Bari, a jego ucieleśniony duch mieszka obecnie w Laponii, ale teraz można go również nazwać chrzanowianinem (chrzanowiakiem?). Został bowiem uznanym przez Stolicę Apostolską patronem tego położonego w pobliżu Krakowa miasta.
Dekret Kongregacji do spraw Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w tej sprawie odczytał 6 grudnia w Chrzanowie, podczas uroczystej Mszy Świętej, metropolita krakowski ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz.
Przypomniał on, że Święty Mikołaj już od XIV wieku jest patronem pierwszej parafii w mieście. Teraz Stolica Apostolska przychyliła się zaś do wspartej przez niego prośby burmistrza i Rady Miasta oraz księży proboszczów 6 lokalnych parafii, aby mógł być patronem całego Chrzanowa.
Kard. Dziwisz powiedział w homilii m.in:
"Jak kiedyś mówił Sługa Boży Jan Paweł II, Święty Mikołaj jest znakiem chrześcijańskiej miłości i dobroci, ale również jest tym, który łączy chrześcijan Wschodu i Zachodu, ponieważ pochodził z Miry w Azji Mniejszej, a jego ziemskie szczątki spoczęły w Bari, we Włoszech. Jest znany w całym świecie jako symbol dobroci, która obdarowuje, nie żądając w zamian niczego.
W dzisiejszych czasach jesteśmy świadkami odwracania wartości, czy nawet promowania antywartości. Świadectwo Świętego Mikołaja jest dla nas znakiem i zachętą do dzielenia się z tymi, którzy nie mają. Człowiek, który się dzieli, nigdy nie będzie biednym, posiądzie radość z dzielenia się z innymi.
Wspomnienie wielkiego biskupa Miry zachęca do budowania jedności, która była w Kościele pierwszego tysiąclecia po Chrystusie. Mówiąc dziś o Świętym Mikołaju, myślimy również o jedności świata, w którym żyjemy. Męczą nas podziały polityczne i ekonomiczne. Chcielibyśmy, aby ludzie razem działali dla wspólnego dobra, by nie było zawiści i zazdrości, by nie dochodziło do niepotrzebnych sporów. Gorszą nas kłótnie polityczne, które świadczą o braku dojrzałości w życiu publicznym. Przez wstawiennictwo Świętego Mikołaja prosimy o jedność w naszym polskim domu i w naszych rodzinnych domach."
Jak to dobrze, że mieszkam niedaleko Chrzanowa. Nowy patron tego miasta na pewno będzie często przejeżdżał przez Kraków, więc może załapię się na jakieś ekstra prezenty nie tylko w noc z 5 na 6 grudnia.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Gru 07, 2008 12:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
"Kto ratuje jedno życie..."
Nigdy dość przypominania ludzi, którzy stracili życie lub byli represjonowani przez Niemców za pomoc, okazaną Żydom. Taka pamięć jest szczególnie ważna dla Polaków, bo mimo że najwięcej drzewek w alei Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata w jerozolimskim Instytucie Yad Vashem ma tabliczki z nazwiskami naszych rodaków, to jednak wciąż przypisuje się nam antysemityzm, niekiedy nawet "wyssany z mlekiem matki".
Dobrze więc się stało, że staraniem Instytutu Pamięci Narodowej oraz Archiwów Państwowych uruchomiony został - z inicjatywy Instytutu Studiów Strategicznych w Krakowie - program badawczy "Index", w ramach którego ma zostać ustalona jak największa liczba Polaków, którzy podczas II wojny światowej stracili życie, mienie, byli wysiedleni lub podlegali innym okrutnym represjom za ratowanie Żydów.
Do tej pory zdołano zweryfikować 550 nazwisk takich osób, a w przyszłym roku ma się ukazać pierwszy tom encyklopedii represjonowanych za pomoc Żydom. Przygotowano już 110 haseł do niej.
- To jest projekt, który ma znaczenie nie tylko naukowe, ale i wielkie znaczenie społeczne, bo dąży do tego, żeby pokazać prawdę, czy też trudną część prawdy. Wiemy, że w czasie II wojny światowej relacje polsko-żydowskie to nie była szkolna czytanka. Oba narody poddane brutalnej presji musiały zachowywać się jak społeczności postawione w sytuacji ostatecznej. Dlatego wielość postaw ludzkich musiała być demonstrowana i tak jak mamy obowiązek mówić o niechlubnych aspektach tych relacji, o polskim szmalcownictwie, o próbach wykorzystywania beznadziejnego położenia Żydów, tak samo mamy prawo mówić o tych aspektach tych stosunków, które przynoszą cześć Polakom, o postawach bohaterskich - powiedział w Krakowie podczas prezentacji dotychczasowych wyników badań prezes IPN, profesor Janusz Kurtyka.
Uczestniczący w programie "Index" naukowcy prowadzą kwerendy źródłowe w kilkudziesięciu archiwach w Polsce, Niemczech, Izraelu i na Ukrainie. W bazie danych jest już około 2,5 tysiąca nazwisk, które podlegają teraz dokładnemu sprawdzeniu. Chodzi bowiem o to, aby uniknąć jakichkolwiek pomyłek, które mogłyby negatywnie rzutować na ocenę rzetelności pracy historyków i archiwistów.
- Stwierdziliśmy bezspornie, że ponad 550 osób z tego grona padło ofiarą represji z powodu pomocy udzielonej Żydom. Możemy dodać do tego osiemdziesiąt kilka osób, które były świadkami zamordowania rodziców, spalenia ich żywcem czy pobicia – powiedział dziennikarzom koordynator naukowy programu, dr Grzegorz Berendt z Gdańskiego Oddziału IPN.
Najprostsze z naukowego punktu widzenia były przypadki dotarcia do materiałów, pozostałych po niemieckich władzach okupacyjnych lub powołanych przez nią formacjach pomocniczych lub do dokumentów z więzień i obozów koncentracyjnych. Na szczęście Niemcy byli bardzo skrupulatni i zachowało się dosyć dużo takich archiwaliów.
Trudniejsze sytuacje występowały, gdy naukowcy musieli opierać się wyłącznie na relacjach świadków, często lakonicznych, bądź na wspomnieniach lub pamiętnikach. W części przypadków odkryli, że powodem represji była nie, jak podawano w tych źródłach, pomoc Żydom, ale np. współpraca z polskim podziemiem.
W programie "Index" uczestniczą także Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, Instytut Yad Vashem, Narodowe Centrum Kultury i Żydowski Instytut Historyczny. Przewodniczącym Rady Programowej jest Władysław Bartoszewski - więzień Auchwitz i członek "Żegoty".
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Gru 08, 2008 3:37 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Godność cenniejsza od pieniędzy
Moja koleżanka - dziennikarka jednego z polskich tabloidów zapytała mnie, czy mógłbym jej pomóc zrealizować redakcyjne zamówienie. Ma ona znaleźć parę młodych ludzi, którzy zgodziliby się sfotografować w łóżku jako ilustracja do artykułu o dzieciach. Nie chodzi bynajmniej o tzw. "gołe fotki", przedstawienie erotycznych igraszek, ani tym bardziej o nic, co może kojarzyć się z pornografią. Para miała po prostu leżeć wtulona w siebie.
Koleżanka była pewna, że łatwo znajdzie dwie zakochane osoby, które za 200 zł (niemała suma w studenckim budżecie) zechcą wejść pod kołdrę. Okazało się jednak, że obdzwonieni przez nią znajomi nie wykazywali zainteresowania jej propozycją. I wcale nie chodziło im o to, że uznali proponowaną kwotę za zbyt niską. Odmawiali z uwagi na godność osobistą, poszanowanie prywatności, niechęć do występowania w brukowym piśmie, poczucie wstydu.
Zrozpaczona dziennikarka weszła na internetowy chat i kontynuowała swoje poszukiwania. Ale i tam nie udało jej się nikogo nakłonić do niewinnej sesji zdjęciowej. Ponieważ wie, że pracuję na wyższej uczelni, poprosiła mnie o dokonanie rekonesansu wśród moich studentek i studentów. Dyskretnie zapytałem kilka osób po wykładzie, ale odzew był zerowy, chociaż wszyscy przyznawali, że 200 zł "piechotą nie chodzi". Argumenty, jakich używali studenci były identyczne jak przytoczone wyżej, czyli oparte na zasadach moralnych.
Redakcja była więc w końcu zmuszona do skorzystania z usług agencji modelek, co kosztowało ją zapewne wielokrotność bezskutecznie oferowanej amatorom kwoty.
Muszę przyznać, że byłem pozytywnie zaskoczony tą sytuacją. W dobie powszechnego luzu obyczajowego i łatwego dostępu do pornografii w internecie, młodzi ludzie wcale nie wykazują ochoty do pozowania w łóżku.
Żyjemy w dziwnych czasach. Z jednej strony mamy do czynienia z bardzo ostatnio modnym wystawianiem za darmo swojej intymności na publiczny widok poprzez wrzucanie do sieci bardzo perwersyjnych fotografii (nie zawsze z zasłoniętą twarzą), z drugiej nie udało się natomiast znaleźć osób gotowych posłużyć jako ilustracja do sympatycznego tematu o mobilizowaniu Polaków do jak najszybszego poczęcia dzieci, ponieważ układ gwiazd wskazuje na to, że właśnie za dziewięć miesięcy przyjdą na świat geniusze.
Zaimponowała mi motywacja młodych ludzi, którzy rezygnują z możliwości zarobienia całkiem przyzwoitej sumy za kilkadziesiąt minut niewielkiego wysiłku. Okazuje się, że jest jeszcze w przynajmniej części naszego narodu zdrowy duch, nakazujący przedkładać wartości etyczne nad dobra materialne.
Jako filozofa, sporo mówiącego studentom o potrzebie przestrzegania surowych zasad moralnych, odczuwam z tego powodu niemałą satysfakcję. Najwidoczniej i moje nauki nie zawsze idzie w las.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Gru 11, 2008 9:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Skandaliczna reklama z "Che" Guevarą
W pełni popierając - w imieniu Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie - słuszny protest zrzeszającego młodych konserwatystów Stowarzyszenia KoLiber przeciwko postępowaniu operatora telefonii komórkowej PLAY, załączam poniżej jego pełny tekst.
Firma PLAY jest popularnym operatorem telefonii komórkowej. Z Waszych usług korzysta wiele osób. Dlatego ze zgrozą zauważyłem, że aby promować swoją ofertę musieliście sięgnąć po symbole związane z jednym z dwóch wielkich totalitaryzmów XX wieku - z komunizmem. Zatrważające jest, iż w Waszej reklamie występuje podobizna argentyńskiego zbrodniarza Ernesto "Che" Guevary, stylizowanego na Świętego Mikołaja.
Postać Ernesto "Che" Guevary stała się ikoną popkultury. Koszulki z jego podobizną noszą dziś nastolatki na całym świecie. Tymczasem nie była to osoba, którą warto stawiać za wzór. Jako partyzant na Kubie, w Kongu czy Boliwii brał udział w egzekucjach "wrogów ludu". Był twórcą kubańskich obozów pracy, wzorowanych na radzieckich łagrach, do których wysyłał nie tylko przeciwników nowej władzy, ale także osoby zupełnie przypadkowe. Był wyznawcą nagiej siły i wielbicielem dzikiej przemocy.
- W chwili, gdy wielki Spiritus Rector zrobi ogromny krok i podzieli ludzkość na dwie antagonistyczne części, będę po stronie ludu. Zanurzę moją broń we krwi i pędząc ze wściekłości każdemu pokonanemu, który wpadnie mi w ręce, poderżnę gardło - pisał w swoich dziennikach. "Che" nie omieszkał także przyznać się do tego, iż świetnie bawił się patrząc na przerażoną ludność cywilną podczas nalotów w czasie wojny domowej w Gwatemali. Poza tym, jako minister przemysłu i szef banku centralnego doprowadził kubańską gospodarkę do ruiny.
Czy firma PLAY chce utożsamiać się ze zbrodniarzem, który ma na sumieniu tysiące ludzkich istnień? Zdaję sobie sprawę z tego, że z niezrozumiałych względów jego wizerunek bije dziś rekordy popularności, ale jednocześnie nie rozumiem, dlaczego w demokratycznym kraju porządna firma reklamuje swoje produkty podobizną Che Guevary. Być może jestem Waszym klientem, być może zastanawiałem się nad skorzystaniem z Waszych usług. Jednak jeśli firma PLAY nie zaprzestanie korzystać w swojej kampanii reklamowej z wizerunku komunistycznego mordercy, będę zmuszony wybrać ofertę innego operatora telefonii komórkowej. Będę także nakłaniał znajomych do pójścia w moje ślady.
Kamil Ciszek-Skwierczyński
II wiceprezes Zarządu Głównego
Stowarzyszenia KoLiber

Młodzi konserwatyści zachęcają do poparcia swojego protestu w formie rezygnacji z usług operatora PLAY lub poprzez wysyłanie maili z jego treścią na następujące adresy:
Biuro Obsługi Klienta
ok@pomocplay.pl
Klienci Biznesowi
firma@pomocplay.pl
Marcin Gruszka - rzecznik prasowy
marcin.gruszka@playmobile.pl
Ewa Sankowska - PR&Communication Specialist
ewa.sankowska@playmobile.pl
Aleksandra Smolarska - PR&Communication Specialist
aleksandra.smolarska@playmobile.pl
To jak najbardziej godna poparcia idea. Dajmy odczuć walczącej o swoje miejsce na rynku polskiej telefonii komórkowej firmie, że nie ma zgody na promowanie jej usług w tak skandaliczny sposób!
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 16 z 18
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum