Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zdaniem Jerzego Bukowskiego (rok 2008)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Gru 29, 2008 8:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Sporne in vitro
Dawno już żaden kościelny dokument nie wywołał wśród wiernych takiego poruszenia i zróżnicowanego odbioru, jak odczytany w ostatnią niedzielę list pasterski Konferencji Episkopatu Polski na dzień Świętej Rodziny.
O ile łagodne potępienie przez biskupów homoseksualizmu nikogo specjalnie nie zbulwersowało, o tyle jednoznaczny sprzeciw w kwestii dopuszczenia możliwości zapłodnienia in vitro (jako alternatywę proponują oni adopcję) zaowocował poważnymi dyskusjami w wielu polskich domach, zwłaszcza że ogłoszone kilka dni wcześniej stanowisko zespołu ekspertów KEP do spraw bioetycznych, pracującej pod kierunkiem arcybiskupa Henryka Hosera, było nieco bardziej stonowane.
Stwierdził on mianowicie, że w sytuacji, gdy nie ma szans na poparcie w parlamencie zakazu stosowania in vitro, poseł-katolik może poprzeć rozwiązania, ograniczające negatywne elementy tej metody. Obowiązkiem sumienia polityków, którzy uważają się za chrześcijan, jest więc poprzeć zapisy projektu ustawy biomedycznej autorstwa posła Platformy Obvywatelskiej - Jarosława Gowina. Abp Hoser tłumaczył, że ustawa eliminuje nieakceptowane przez Kościół zabijanie ludzkich zarodków i selekcję genetyczną.
Jego słowa nie oznaczają, iż Kościół zgadza się na zapłodnienie metodą in vitro, ponieważ jego nauczanie jest w tej kwestii jednoznaczna: in vitro powinno być zakazane jko metoda moralnie naganna. Projekt Gowina ogranicza jednak niebezpieczeństwa związane z konsekwencjami in vitro. Skoro nie da się zaś wprowadzić całkowitego prawnego zakazu stosowania w Polsce tej metody zapłodnienia, można przyjąć regulację w istotny sposób polepszającą ochronę życia, np. poprzez zakaz niszczenia ludzkich zarodków, czy dokonywania jakichkolwiek manipulacji genetycznych.
Sprawa jest bardzo poważna, trudno więc dziwić się Kościołowi, że chce wyraźnie oddzielić kwestie prawne od religijnych i etycznych, postępując zarazem wedle starożytnej zasady: "oddajcie Bogu, co Boskie, cesarzowi zaś, co cesarskie".
Rzecznik Episkopatu, ksiądz Józef Kloch, podkreślił w tym kontekście wagę dokumentu watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary "Dignitas personae", poświęconego bioetyce, który ukazał się w ostatnim czasie.
- W Polsce akurat instrukcja ta zyskała niespodziewanie tło w postaci dyskusji o zagadnieniach bioetycznych, zwłaszcza o problemie związanym z in vitro i brakiem prawa w Polsce na ten temat. Projekt komisji powołanej przez premiera ma być przekuwany na ustawę. Z pewnością Kościół ma wiele do powiedzenia w kwestii zagadnień bioetycznych, zwłaszcza oceny etycznej. O ile Kościół nie ingeruje w kwestie związane z konkretnymi rozwiązaniami, o tyle zawsze rezerwuje sobie prawo do oceny moralno-etycznej zagadnienia. Zwłaszcza jeśli są to sprawy tak istotne, jak życie człowieka - powiedział dziennikarzom.
List pasterski KEP jest dokumentem wyższej rangi, aniżeli stanowisko jednej z powołanych przez nią grup ekspertów, a więc praktycznie przesądza sprawę. Trochę dziwi mnie jednak, że w ciągu zaledwie kilku dni wierni otrzymali od swoich kapłanów dwa dokumenty, których spójność da się z pewnością obronić, ale nie jest ona bynajmniej widoczna na pierwszy rzut oka.
Nie mam najmniejszego zamiaru wchodzić tutaj w merytoryczną dyskusję na temat metody in vitro, nie czując się kompetentnym do podejmowania złożonych zagadnień, jaki ona z sobą niesie. Martwi mnie jednak niewielki wprawdzie, ale wyraźnie jednak widoczny rozziew pomiędzy stanowiskiem kościelnych ekspertów a listem pasterskim Konferencji Episkopatu Polski. W tak zhierarchizowanej instytucji nie powinno być bowiem żadnych, nawet najmniejszych rozbieżności w zasadniczych sprawach, szczególnie zaś w tych, które dotyczą ludzkiego życia od poczęcia aż do śmierci.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Gru 30, 2008 6:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Lojalny Kiszczak
Trzeba przyznać, że generał Czesław Kiszczak - były minister spraw wewnętrznych PRL i jedna z najważniejszych postaci w komunistycznym reżimie lat 80. ubiegłego wieku po raz kolejny daje piękny pokaz lojalności wobec dawnych tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa oraz oficerów kierowanego przezeń wówczas resortu.
Głównie w takich kategoriach odbieram bowiem opublikowane przez niego na łamach "Gazety Wyborczej" oświadczenie, w którym usiłuje przekonać opinię publiczną, że polecił swoim podwładnym "zapisywać informacje z podsłuchów jako doniesienia od agentów". Bez ogródek przyznaje, że czyni to z poczucia lojalności w stosunku do ludzi, którzy dobrowolnie - a często wręcz z patriotycznych (we własnym mniemaniu) pobudek - podjęli współpracę z komunistyczną bezpieką w gruntowanym przez jej funkcjonariuszy przekonaniu, iż ich dane będą chronione po wsze czasy.
Kiszczak daje też niedwuznacznie do zrozumienia, iż najważniejsza agentura SB nie została jeszcze ujawniona i prawdopodobnie nie stanie się to nigdy, ponieważ nie stosowano wobec niej rutynowych działań, czyli nie pobierano oświadczenia o rozpoczęciu współpracy i nie pozostawiano po niej żadnych śladów na piśmie. Ta wąska grupa najcenniejszych informatorów oraz tzw. agentów wpływów określana była mianem "koks", czyli "kontaktów operacyjnych kierownictwa służby".
Należy domniemywać, że ci specjalnie chronieni ludzie odegrali ogromną rolę w okresie transformacji ustrojowej pocztku lat 90., a większość z nich zapewne nadal piastuje ważne funkcje państwowe, złączona różnorakimi i obustronnie korzystnymi więzami z dawnymi oficerami prowadzącymi. Gdybyśmy poznali ich nazwiska oraz donosicielską aktywność, trzeba byłoby dokonać poważnych korekt w ciągle jeszcze nie do końca spisanej historii przejścia od PRL do III RP. Ale szanse na to są bardzo nikłe.
I to jest dla mnie najważniejsze przesłanie Kiszczaka. Kwestię rzekomego przekwalifikowywania doniesień agentów na zapisy z podsłuchów ich telefonów wybitni historycy (nie tylko z Instytutu Pamięci Narodowej) niemal jednogłośnie nazwali odgrzewaniem starego kotleta. Takie działania były bez sensu. Najkrócej i najbardziej dosadnie wyjaśnił to Grzegorz Majchrzak z Biura Edukacji Publicznej IPN w "Rzeczypospolitej":
"Dane z podsłuchu były z punktu widzenia SB dużo bardziej wiarygodne niż doniesienia najlepszego nawet agenta! Pochodziły bowiem z pierwszej ręki, podczas gdy informacje od agentury w najlepszym wypadku z drugiej (stenogram z rozmowy z tajnym współpracownikiem), a najczęściej z trzeciej (notatka esbeka). I siłą rzeczy mogły zostać zniekształcone."
Tak więc oświadczenie Kiszczaka nie jest niczym nowym, chociaż może brzmieć sensacyjnie, szczególnie dla ludzi programowo kwestionujących wiarygodność esbeckich archiwów. Niewątpliwie ułatwi też ono obronę wielu osobom wpisanym przez IPN na listę tajnych współpracowników SB. Będą się one teraz zarzekać - zwłaszcza jeśli teczki ich pracy zostały zniszczone bądź mocno przetrzebione po 1989 roku i nie zachowały się w nich własnoręcznie pisane raporty, ani pokwitowania przyjmowania materialnych gratyfikacji - że o niczym nie powiadamiali swoich oficerów prowadzących, lecz byli podsłuchiwani przez bezpiekę, czyli de facto należy im się status pokrzywdzonych, a nie osobowych źródeł informacji.
Były szef tajnej policji PRL w widoczny sposób stara się otoczyć ich parasolem ochronnym, ale są w nim liczne dziury, przez które doświadczeni archiwiści IPN znakomicie potrafią dostrzec prawdę o haniebnej przeszłości dawnej agentury, rozpaczliwie usiłującej kwestionować zachowane dokument na swój temat.
Tajemnicą pozostaje natomiast - przynajmniej na razie - powód, dla którego generał Czesław Kiszczak akurat teraz, u schyłku 2008 roku, zdecydował się na wydanie takiego oświadczenia.
Czyżby wiedział lub spodziewał się czegoś ważnego (przełomowego), co wkrótce może zostać w tej materii opublikowane i postanowił uprzedzić wydarzenia, ponownie przypominając nie zdemaskowanym jeszcze najważniejszym agentom komunistycznej bezpieki, że stara się ich chronić przed ujawnieniem, dobrze by więc było, aby i oni odwzajemnili jego lojalność? Zwłaszcza że to przecież oni, a w pierwszym rzędzie "koksy" mają więcej do stracenia, gdyby ich niechlubna przeszłość ujrzała światło dzienne, aniżeli prowadzącyc ich oficerowie, nawet bardzo wysokiego szczebla.
Ten telefoniczny kamuflaż nie może się jednak udać, bo - jak twierdzi Majchrzak - "poznajemy i będziemy poznawać nazwiska kolejnych agentów bezpieki, w tym tych najcenniejszych, nawet jeśli nie byli rejestrowani i nawet jeśli ślady ich działalności zacierano."
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Gru 30, 2008 9:11 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Mniej turystów zza Buga na Podhalu
Kto by jeszcze kilkanaście lat temu pomyślał, że najbardziej pożądanymi turystami w Zakopanem i okolicach będą w okresie noworocznym obywatele dawnego Związku Sowieckiego, głównie Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy?
To właśnie oni upodobali sobie ostatnio Tatry, chociaż pod względem narciarskim znacznie lepsze są oczywiście Alpy. Ale żeby tam pojechać i w dodatku "zaszpanować", trzeba mieć sporo pieniędzy. W Polsce można zaszaleć za nieco mniejsze kwoty, dlatego też zimowymi gośćmi są na Podhalu średnio oraz trochę bardziej zamożni turyści zza naszej wschodniej granicy.
Górale przyzwyczaili się już do ich śpiewnej mowy, a także do przejawów typowo słowiańskiej fantazji, zwłaszcza jeśli wspomaga ją alkohol. Sporo pieniędzy zostawiają nie tylko u właścicieli hoteli i prywatnych kwater, lecz również w sklepach, restauracjach i u organizatorów kuligów. Spędzają pod Tatrami prawosławne i greckokatolickie święta, dzięki czemu świąteczno - noworoczny sezon turystyczny pod Giewontem wydłużył się o kilkanaście dni, a w wielu lokalach pojawiły się napisy w języku rosyjskim.
Początek 2009 roku będzie jednak pod tym względem znacznie uboższy. Jak oblicza prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej Andrzej Kawecki, przyjedzie w tym okresie około 30 procent mniej turystów zza wschodniej granicy niż w latach ubiegłych. Jest to skutkiem problemów z dostępnością wiz, co wynika z przepisów Unii Europejskiej, które musi stosować Polska. Ponieważ coraz mniej jest w tej sferze pobłażliwości, liczba turystów zza Buga zmniejsza się z roku na rok.
Być może pewien wpływ na spadek liczby gości z graniczących z naszym krajem państw ze wschodu ma światowy kryzys gospodarczy. Zakopiańczycy poważnie zastanawiają się więc, co zrobić, aby hojni, mówiący po rosyjsku noworoczni goście zechcieli powrócić pod Tatry przynajmniej w takiej liczbie, jak w ubiegłych latach.
Jerzy Bukowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18
Strona 18 z 18
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum