Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Autobiografia Tomasza Karwowskiego
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Nie Lut 12, 2012 8:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Interes się kręcił bardzo dobrze, ale po pewnym czasie pojawiły się czarne chmury.

Karwowski:
Cytat:
Lata 2001-2004 były okresem największych osiągnięć biznesowych i sportowych Marka Dochnala w Polsce. Pozyskał inwestorów między innymi dla Polskich Hut Stali (Mittal), Polkomtel (Anglicy, Duńczycy), Elektrowni Połaniec (Belgowie) czy Telefoniki. Były to również sukcesy Maćka Popendy; wszak to on kierował firmami, które skutecznie działając wznosiły się na fali sukcesów ich właściciela. W kraju i poza granicami.

Zresztą Marek przebywał głównie zagranicą, rzadko bywając w Polsce i de facto tam, z tego co mi wiadomo, zarabiał największe pieniądze.

Coraz większe sukcesy, a także możliwości nie mogły umknąć uwadze zazdrosnych i zawistnych. Marek był człowiekiem spoza układu biznesowo-politycznego w Polsce, a mówiąc bardziej konkretnie – spoza miejscowej „republiki kolesi”. Sądzę, że właśnie w okresie gdy nazwisko Marka Dochnala stawało się w Europie rzetelnym znakiem firmowym, zapadł na niego wyrok miejscowej kamaryli. Metoda? Znaleźć „haki” i na trwałe wyeliminować go z rynku. Skonfliktowane miernoty znalazły wspólny cel – skasować przeciwnika. A potem się zobaczy…

Okazja była dosłownie za progiem. Ogłoszono bowiem przetarg na samolot wielozadaniowy. Marek zaczął reprezentować właśnie „Gripena”, który wyprzedzał o kilka długości „F-16”. Pod każdym względem technicznym. Plus oferta offsetowa o kilka miliardów dolarów korzystniejsza dla Polski niż oferta amerykańska.

Oczywiście wygrał przestarzały F-16 i offset o wiele gorszy dla Polski. Nie chcę tu skupiać się na oczywistej przewadze oferty konsorcjum „Gripena” nad F-16, podkreślam jedynie, że „Gripena” reprezentowały polskie firmy Dochnala. A więc…W trosce o „bezpieczeństwo państwa” ABW mogła rozpocząć oficjalną inwigilację oraz podsłuchy. A także wprowadzać do jego firm swoich współpracowników zupełnie zresztą legalnie, bo przecież przetarg dotyczył obronności Polski. Jak objęto firmy Dochnala i jego samego inwigilacją pod tym doskonałym pretekstem (2002 lub 2003), to już jej nie zdjęli do września 2004. Do daty aresztowania Dochnala i Popendy.

Istniejący mechanizm i metody inwigilacji posłużyły do bardzo prostej prowokacji. Wystarczyło do tej swoistej „sieci” włożyć odpowiednie sygnały i komunikaty, aby umożliwić ABW kontynuowanie mechanizmu obserwacji i podsłuchów pod nowym pretekstem. Teraz z kolei wystarczyło wrzucić „granat”, odpowiednio spreparowany. Dochnal był właśnie u szczytu swojej kariery. Drużyna polo, którą finansował i w której sam grał odnosiła coraz większe międzynarodowe sukcesy. „Larchmont Capital” sięga nawet po tytuł mistrza świata w tym sporcie. Ogromny osobisty sukces Marka. Sukces drużyny, a nawet sukces Polski, bo to za pieniądze Dochnala sięgamy po światowy prymat, a na decydującym turnieju w St. Moritz, dumnie jak pisałem powiewa polska flaga.
(...)
Więc zapadł wyrok, Dochnal musi zostać wyeliminowany. Nie z jednego czy dwóch interesów – musi zostać unieszkodliwiony na długie lata, najlepiej na zawsze. Pozostała tylko techniczna strona samej egzekucji. Najlepiej oczywiście w atmosferze publicznego linczu,w błyskach fleszy i kamer. W zemście za niespełnione wcześniej plany rabunku Polski. Bo utrudniał,bo przeszkadzał. A najlepiej, kombinowali, wpleść go jeszcze w rozgrywkę na szczytach władzy. Umoczyć we własne plany, czystki wewnątrz SLD,w klimacie toczącej się właśnie wojnie „na górze” na linii prezydent – premier. I tak właśnie powstała największa „afera IVRP”– aresztowanie Marka Dochnala.




Kraskowski w Dzienniku:
Cytat:
26 września 2004 r., Marek Dochnal wynajętym samolotem ląduje na krakowskim lotnisku Balice. W saloniku dla VIP-ów czeka na niego jeden ze współpracowników. Wyprasza go funkcjonariusz służby ochrony lotniska, "bo zaraz tu będzie ABW". Pracownik Dochnala nie jest w ciemię bity, domyśla się, że ABW czeka na jego szefa. Usiłuje go ostrzec.

Dochnal odbiera telefon dopiero za piątym razem. Postanawia wracać. Pracownicy rezerwują mu już lot powrotny. Samolot musi jednak wylądować. Dochnal nie wysiada. Funkcjonariusze ABW blokują samolot samochodem, a wieża kontrolna nie daje zgody na start. Negocjacje agentów ABW z Dochnalem trwają kilka godzin. Grożą komplikacje międzynarodowe - samolot należy do prywatnych portugalskich linii lotniczych. Na pokładzie poza pasażerem jest dwóch pilotów i dwie osoby z obsługi. Kapitan chce odlecieć do Niemiec, ale przepisy nie pozwalają na zatankowanie samolotu z pasażerem na pokładzie. Po godzinie zmienia zdanie, nie chce już tankować, tylko lecieć do Czech. Prosi o pozwolenie na odlot. Bez powodzenia. Zgody nie daje Straż Graniczna i Prokuratura Apelacyjna w Łodzi. Dochnal się poddaje.

"Gdy wszedłem na pokład samolotu i przeczytałem Dochnalowi zarzut skorumpowania Pęczaka, odetchnął z ulgą" - wspomina oficer ABW, który go zatrzymał. "Miał na sobie dżinsy, które były droższe od mojego samochodu".

Dochnal jest przekonany, że niebawem wyjdzie z aresztu. "Działałem w sytuacji skrajnie stresowej, bo moja żona jest w ciąży i poczuła się źle" - tłumaczy swoje zachowanie na lotnisku.
Wynajmuje najlepszego speca od spraw karnych mec. Stanisława Owczarka, który zyskał sławę, broniąc z powodzeniem szefa Westy Janusza Baranowskiego. Owczarek doradza Dochnalowi współpracę z prokuraturą. Sugeruje układ "zeznania za wolność". Dochnal początkowo do niczego się nie przyznaje, ale potem mówi dużo. O łapówkach, kolejnych prywatyzacjach, tajnych kontach polityków SLD w Szwajcarii, zagranicznych sponsorach Aleksandra Kwaśniewskiego. Liczy, że opuści areszt z okazji urodzin drugiej córki. Mecenas Owczarek nie jest jednak w stanie nic wskórać. Później ginie w wypadku samochodowym.
(...)
Nie przypuszcza, że spędzi w aresztach niemal 3,5 roku. 31 stycznia 2008 r., wychudzony Marek Dochnal opuszcza mury sieradzkiego aresztu.

http://www.dziennik.pl/opinie/article117979/Dochnal_Naczelny_lobbysta_III_RP.html

Szczegóły zarzutów, które postawiono Dochnalowi opisała m.in. "Rzeczpospolita":
Cytat:
"Sąd uznał, że co prawda wysokie jest prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów, ale nie zgodził się ze stanowiskiem prokuratury, że istnieje w tej sprawie obawa matactwa" - powiedział prokurator Pustelnik.
(...)
W Katowicach toczy się kilka śledztw, w których przewija się nazwisko lobbysty.

Katowicki wydział Prokuratury Krajowej prowadzi przeciwko Dochnalowi śledztwo, w którym lobbysta jest podejrzany o pranie brudnych pieniędzy, a także przestępstwa przeciwko dokumentom oraz udział w obrocie środkami odurzającymi. Prokuratura postawiła mu m.in. zarzut "udzielenia jednemu z posłów na Sejm RP obecnej kadencji korzyści osobistej i majątkowej w postaci prawa użytkowania w okresie od marca 2004 do lipca 2004 luksusowego samochodu Mercedes Benz o wartości co najmniej 450 tys. wraz z kosztami eksploatacji pojazdu w tym okresie oraz telefonu komórkowego.

Inne, ciągle prowadzone postępowania, w których pojawia się nazwisko lobbysty, dotyczą m.in. prywatyzacji Cementowni Ożarów, Polskich Hut Stali oraz zamiarów prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Reszta wyodrębnionych wątków dotyczy sprawy darczyńców Fundacji "Porozumienie bez Barier" Jolanty Kwaśniewskiej oraz ułaskawienia w 1999 r. przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Petera Vogla, skazanego za mord na kobiecie.

http://www.rp.pl/artykul/87756.html?print=tak

Karwowski:
Cytat:
I w takiej oto atmosferze ABW z godną podziwu i lepszej sprawy determinacją zrobiła międzynarodowy show na lotnisku w podkrakowskich Balicach. Na podstawie tak śmiesznego i absurdalnego w istocie oskarżenia – w istocie: użyczenie przez jedną z firmMarka (na umowę) samochodu wraz z kierowcą Pęczakowi. Funkcjonariusze zrobili to szybko „na kolanie”, już po kilku dniach od oficjalnego zgłoszenia przez Pęczaka tego faktu do oficjalnego rejestru korzyści w Kancelarii Sejmu. Prokuratura łódzka oczywiście stanęła na wysokości zadania i na tej podstawie wydała nakaz aresztowania Marka i Maćka.
(...)
O aresztowaniu dwóch moim przyjaciół Popendy i Dochnala poinformowała mnie asystentka Maćka Agata. Poprosiła o pilny przyjazd do biura wWarszawie. Przebywałem wtedy wraz z córką w Egipcie, nad Morze Czerwonym około tysiąca kilometrów od Kairu.Wróciłem pierwszym samolotem i natychmiast spotkałem się z Małgosią, żoną Maćka. Dowiedziałem się o co chodzi i poprosiłem ją o zmianę wynajętego z Łodzi adwokata Marka Gumowskiego. Nie znałem go osobiście, ale wiedziałem, że wcześniej był dyrektorem Instytutu im. Lecha Wałęsy, a jakoś tak się często składało, że najbliższe otoczenie Wałęsy zazwyczaj miało w życiorysach problem ze służbami. I byłymi i obecnymi. A w tej sytuacji od politycznego adwokata należało uciekać. Gosia w pierwszym odruchu odwołała mecenasa Gumowskiego, lecz na skutek jego telefonicznej interwencji, podtrzymała mu jednak pełnomocnictwo. Nie podobał mi się również silny wpływ, jaki wywierała Agata na Małgosię przez kilka miesięcy po aresztowaniu Maćka. Nabierałem dziwnych podejrzeń co do jej intencji pracy u Marka i Maćka. Szczególnie po rozmowie w „Hyacie”, gdzie jej zachowanie oraz przede wszystkim kierowane do mnie pytania nosiły wszelkie znamiona celowej prowokacji. Rozluźniona, trzeźwa, a ja nieco ogłuszony wypitym alkoholem…Mimo to, moja czujność nie ustała na szczęście. Na dodatek nazajutrz otrzymałem informacje przesądzające los naszej znajomości. Po kilku dniach umówiłem się z nią ponownie i wyjaśniłem jej, z jakich powodów kończę z nią znajomość. Szkoda, bo bardzo lubiłem i ceniłem tę kobietę.

Żona Marka przyjechała z Londynu miesiąc po aresztowaniu. Była w zaawansowanej ciąży i spodziewała się wkrótce narodzin dziecka. Spotkałem się z nią i zadeklarowałem, że w obronie jej męża i Maćka jestem oczywiście do dyspozycji. Dwa miesiące po aresztowaniach wraz z przyjaciółmi podpisaliśmy i dostarczyliśmy do Prokuratury „list otwarty”w obronie Maćka podpisany przez czternastu byłych posłów KPN. Udałem się także do Andrzeja Ostoi-Owsianego, bardzo zasłużonego działacza naszej partii i całego nurtu niepodległościowego, aby jako bardzo ceniony prawnik doradził nam, co robić w tej sprawie. Byłem u niego z żoną Maćka, ale on niestety skupił się na dywagacjach wokół lustracji Leszka Moczulskiego.
(...)
Czas płynął, a ja starałem się o uwolnienie przyjaciół, pomagałem też obu żonom celowo skłócanym przez usłużnych „przyjaciół” czy „przyjaciółki”. I oczywiście ciągle byłem obserwowany przez ABW. Po trzech latach aresztu wyszedł Maciek, po blisko czterech latach aresztu wypuścili Marka. ABW i prokuratura uczyniły z ich aresztowania największą aferę RP. Oprócz medialnie sensacyjnych a prawnie kompletnie niezbornych oskarżeń nic im nie wychodziło z prób udowodnienia winy. Po trzech latach prokuratura gorączkowo usiłowała jednak całą tę sprawę jakoś uzasadnić. Wpadła na pomysł aresztowania księgowej firm Marka.

Pomysł okrutny – kobieta była w dziewiątym miesiącu ciąży. Było to w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości i ministra Zbigniewa Ziobry. ABW aresztowała ją w grudniu 2006 roku tuż przed rozwiązaniem licząc zapewne, że wizja porodu w więzieniu i nachodzące święta Bożego Narodzenia zmuszą ją do zeznań, choćby fałszywych. Urodziła córkę w więzieniu w Grudziądzu, minęły Święta, Sylwester i po miesiącu wypuścili ją…Więc po co aresztowali i to akurat w takim momencie?
(...)
Po dwóch tygodniach wyszedł Maciek po blisko trzech latach aresztu, a wszystko to bez procesów i sądów. Jakoby w państwie prawa. Nadchodzi grudzień 2007 roku, Maciek jest rok na wolności, Marek jeszcze w więzieniu. ABW oraz prokuratura przy pomocy wspominanego wcześnie „kalifaktora” więziennego oskarżają Marka o próbę sprzedaży w areszcie 5 sztuk papierosów z marihuaną. Robią rewizję z psami w jego celi – nic nie znajdują, bo Marek nie zgadza się na opuszczenie celi podczas rewizji. Przyszli zatem, aby podrzucić narkotyki, lecz postawa Marka uniemożliwiała im dokończenie prowokacji.

Zdecydowali się na ten numer z „kalifaktorem”, bo Markowi kończył się termin kolejnego aresztu (w sumie już trzy i pół roku) i wiedzieli, że chyba będą trudności z kolejnym przedłużeniem w sądzie. Więc prowokacją narkotykową chcieli przedłużyć mu pobyt w więzieniu. Mieli w tej prowokacji jeszcze jeden ukryty cel. Dochnal po ukaraniu go z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii nie mógłby wjechać do wielu krajów,między innymi do USA, Kanady, Anglii. Tam bowiem przepisy uniemożliwiają przekroczenie granicy cudzoziemcowi karanemu za narkotyki. Jaka nienawiść i premedytacja. Dzisiaj sprawą zajmuje się opolska i tarnowska prokuratura, a podejrzanymi są funkcjonariusze ABW i prokuratorzy.
(...)
Na przełomie stycznia i lutego 2008 roku Marek w końcu po trzech i pół roku aresztu tymczasowego (!) wychodzi. Pozostaje pytanie, co będzie robił na wolności Dochnal? Czy te więzienne lata złamały go? Czy odechciało mu się wchodzić w paradę nowym właścicielom RP? Czy pojął i zapamiętał na długo lekcję ABW i prokuratury? Wkrótce spotykam się z Markiem i dostaję odpowiedź na moje pytania. Odbywamy cały szereg rozmów i jestem wręcz zaskoczony jego postawą i kondycją, zarówno fizyczną jak i psychiczną. Marek przeszedł kilkuletnie piekło, ale ma dystans do tego, co się zdarzyło. Zrujnowali go, pozbawili dobrego imienia, nie dając nawet możliwości obrony, a on bez zdenerwowania mówi o tym jak o psocie złośliwych urwisów na placu zabaw. Ma tylko jedno pytanie – kto za tym stoi? Kto wydał na niego zlecenie, kto zabiegał o to, a może ciągle zabiega, o to by go zniszczyć za wszelką cenę? Widzę, że domyśla się, ale chce uzyskać potwierdzenie. Mówię mu, że próbowałem się już dowiedzieć i jestem blisko, choć z tych moich ustaleń i obserwacji wynika, że nie jest to jeden człowiek, lecz cała grupa.

Wydaje mi się, mówię mu, że szukać należy w pierwszej piątce tygodnika „Wprost”. Tam tkwi klucz do mechanizmu sieci wzajemnych powiązań ludzi, dla których stał się osobą niepożądaną. Osobą do eliminacji, może nawet fizycznej. Dlatego nalegam podczas naszej rozmowy, żeby uważał na siebie. Marek z kolei opowiada mi o podwójnej roli adwokatów w jego sprawie, o grabieży jego majątku.
(...)
Po dwóch miesiącach rozmów z Markiem, zrodził mi się w głowie (...) pomysł. Który przywiódł mnie i zupełnie nieświadomego tego pomysłu Marka znów do aresztu. Dobrymi chęciami piekło wybrukowane niestety. Nawyki z konspiracji wzięły górę nad rozumem oraz zdrowym rozsądkiem. I jeszcze ten mój pośpiech w dążeniu do biznesowych sukcesów podyktowany chęcią szybkiej realizacji wspólnych projektów, co wyzwoliłoby mnie z bardzo stresowej dla mnie, Izabeli i córki Aleksandry sytuacji. Ciągłego przesuwania środków i „łatania dziur” oraz przygnębiającej świadomości kredytu hipotecznego w frankach szwajcarskich, który chciałem w całości natychmiast spłacić. Zatem pośpiech w dążeniu do sukcesu plus nawyki z konspiracji lat 80. dały mieszankę bardzo wybuchową. W sam raz dla ABW.

A teraz sam pomysł. Postanowiłem wyrobić Markowi dokumenty umożliwiające podróże po całym świecie. I wręczyć mu w prezencie. Nie muszę chyba dodawać, że miała to być dla niego kompletna niespodzianka. Jakie byłyby jej dalsze losy? Nie wiem. I nie zaprzątało to specjalnie mojej uwagi. Marka chciałem postawić któregoś dnia przed faktem posiadania takich dokumentów. I tyle.

„Ktoś” jednak doniósł ABW o moich planach. Dziś wiem nawet kto… Agencja zaangażowała się, jak sądzę, bez wahania; tak poprowadziła sprawę, aby „pomóc”mi wyrobić te dokumenty. A w chwili gdy miałbym je wręczać – zakładał scenariusz prowokacji – zamierzano aresztować oraz oskarżyć mnie i Bogu ducha winnego Marka o próbę jakiejś ucieczki. Co tu kryć – sam ukręciłem, nie dość, że bat na siebie, to jeszcze oberwał nim przy okazji „wymęczony”już aresztami bliski przyjaciel. Niedźwiedzia przysługa. Głupota czy zaślepienie…Sam nie wiem już jak to dziś nazwać i uzasadnić.


Teresa Semik w Dzienniku Zachodnim:
Cytat:
Lobbysta Marek D., podejrzany o nielegalne transakcje finansowe na olbrzymie kwoty, zamierzał uciec z kraju. Fałszywe dokumenty z jego podobizną załatwił mu Tomasz K., były poseł KPN i AWS, działacz Konfederacji Polski Niepodległej na Śląsku. Obydwaj trafili w sobotę do aresztów. Katowiccy sędziowie nie mieli wątpliwości, że zgromadzone przez prokuraturę dowody uprawdopodabniają podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Dowód osobisty, paszport oraz prawo jazdy ze zdjęciem Marka D. zabezpieczyła ABW u Tomasza K. Według dokumentów podrobionych za granicą, D. miał być Litwinem. Na ich podstawie bez większych problemów mógłby opuścić Polskę, a w związku ze śledztwem, które toczy się przeciwko niemu w Katowicach, sąd mu tego zakazał.

Marek D. i tym razem nie przyznaje się do niczego. A ciążą już na nim zarzuty: korupcyjny, prania brudnych pieniędzy, oszustwa i poświadczania nieprawdy w dokumentach.

Co połączyło kojarzonego z lewicą lobbystę z Tomaszem K., który w śląskich strukturach KPN blisko współpracował z Adamem Słomką? Pewnie pieniądze, a z pewnością ich wspólny znajomy - Krzysztof Maciej P., który był także posłem KPN w pierwszej połowie lat 90. i działaczem tej partii. Potem w Warszawie zarządzał spółkami Marka D. Od kilku miesięcy Krzysztof Maciej P. też siedzi za kratkami.

- Został zatrzymany i aresztowany pod zarzutem działania na szkodę tych spółek. Kilkadziesiąt milionów złotych, należące do nich, wyprowadził na prywatne konto Marka D - mówi Zbigniew Pustelnik, naczelnik Wydziału Zamiejscowego Biura Prokuratury Krajowej w Katowicach.

Tomasz K. został zatrzymany razem z Markiem D. w czwartek wieczorem. Przesłuchiwany przez katowickich prokuratorów były poseł wyjaśnił, że lobbysta nic nie wiedział o fałszywych dokumentach przygotowanych właśnie dla niego.

Dokąd zamierzał wyjechać lobbysta Marek D. na fałszywych, litewskich dokumentach, które załatwił dla niego Tomasz K., były działacz KPN i były poseł AWS na Śląsku?

- Jeszcze nie wiemy, ale mam nadzieję, że wyjaśni to dalsze śledztwo - mówi Zbigniew Pustelnik, naczelnik Wydziału Zamiejscowego Biura Prokuratury Krajowej w Katowicach. - Nie wszystkie osoby związane z tym przestępstwem zostały ustalone.

Po czwartkowym zatrzymaniu w Sopocie obydwaj podejrzani Marek D. i Tomasz K. trafili do Katowic. Tu prokuratorzy postawili im zarzut pomocnictwa w uzyskaniu fałszywych dokumentów. Trochę dziwny zarzut, bo komu pomagali?

- Zmierzamy do indywidualizacji zachowań sprawców - wyjaśnia enigmatycznie naczelnik Pustelnik. W rzeczywistości chodziło o to, jak podejrzewa prokuratura, że Marek D. zamierzał wyjechać z kraju pod fałszywym nazwiskiem, a Tomasz K. zadbał dla niego za granicą o lewe dokumenty. Ciekawe tylko, skąd były poseł KPN, później AWS, ma takie kontakty w świecie przestępczym, że jest w stanie załatwić Markowi D. fałszywy litewski paszport, dowód osobisty i prawo jazdy?

Nie ma wątpliwości, że sfałszowane dokumenty ze zdjęciami Marka D. znalezione zostały u Tomasza K. w czasie przeszukania. Były działacz KPN na Śląsku wycofał się z działalności politycznej, a po rozwodzie zamieszkał w Warszawie. Tam zajmował się działalnością gospodarczą, był widywany w spółkach Marka D.

Prokuratorzy z katowickiego wydziału Prokuratury Krajowej, którzy prowadzą śledztwo przeciwko Markowi D. m.in.o pranie brudnych pieniędzy, zajęli się też podejrzeniem o próbę jego ucieczki z kraju. Lobbysta siedział za kratkami od września 2004 r. do stycznia 2008 r. Gdy opuszczał katowicki areszt, został mu odebrany paszport i miał zakaz opuszczania kraju. W sobotę po południu katowicki Sąd Apelacyjny przedłużył mu stosowany wcześniej areszt o kolejne 3 miesiące. Jak uzasadniał sędzia Mirosław Ziała, istniała obawa utrudniania postępowania karnego w tej sprawie.

Prokuratura wniosła również o tymczasowe aresztowanie Tomasza K. i w sobotę wieczorem katowicki Sąd Rejonowy zgodził się z jej argumentacją. Były polityk KPN również trafił za kratki na trzy miesiące. Prokuratura obawiała się m.in., że ucieknie on z kraju.

Dowody przeciwko podejrzanym, w postaci zabezpieczonych dokumentów, były mocne.

Choć Marek D. konsekwentnie powtarza, że jest niewinny, czegoś musi się bać. Lobbysta musiał planować ucieczkę z kraju, bo po co załatwiano dla niego fałszywe litewskie dokumenty.

Za kratkami od trzech miesięcy przebywa też Krzysztof Maciej P., prawa ręka Marka D. Również i P. był w przeszłości działaczem KPN i posłem na Sejm pierwszej i drugiej kadencji. Najpierw startował do parlamentu z rodzinnej Opolszczyzny, potem z Częstochowy. W 1998 roku w czasie rządów AWS został doradcą ówczesnego wojewody częstochowskiego Szymona Giżyńskiego, obecnie posła PiS-u. - Krzysztof Maciej P. został doradcą z nadania politycznego KPN i nie miałem wpływu na jego zatrudnienie - wyjaśnia poseł Szymon Giżyński. - W tamtym czasie wykazywał bliskie kontakty z resortem spraw wewnętrznych i administracji. Z szefem MSWiA i wicepremierem Januszem Tomaszewskim był po imieniu, znał podsekretarza w MSWiA Krzysztofa Lagę (również byłego działacza KPN). Z racji tych znajomości jednym z jego zadań było lobbowanie na rzecz utrzymania województwa częstochowskiego. Po pół roku z własnej woli zrezygnował z pracy w Częstochowie i przeniósł się do Warszawy bez podawania powodów.

Z Markiem D. Krzysztof Maciej P. włączał się w prywatyzację polskiego przemysłu stalowego, w tym huty Częstochowa. Zajmował się tak delikatną sprawą, jak wyposażenie luksusowego mercedesa dla łódzkiego barona i lewicowego posła Andrzeja Pęczaka. To ten słynny "wypasiony merol" miał być łapówką. W pabianickim sądzie toczy się już proces w tej korupcyjnej sprawie. Na tym nie skończyły się kłopoty Krzysztofa Macieja P. Niedawno usłyszał zarzut działania na szkodę spółek Marka D., którymi zarządzał. Nadal jest tymczasowo aresztowany.

Marek D., z wykształcenia prawnik, właściciel kilku spółek, fotografował się z brytyjską królową Elżbietą II, kupił drużynę polo, kolorowa prasa rozpisywała się o jego mieszkaniach w Monte Carlo i Londynie. Lobbysta uczestniczył w prywatyzacji wielu polskich przedsiębiorstw. Już zza krat atakował otoczenie Aleksandra Kwaśniewskiego, jak na razie - bezskutecznie.

http://bielskobiala.naszemiasto.pl/archiwum/1755850,lobbysta-wrocil-do-aresztu,id,t.html

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Wto Lut 14, 2012 11:46 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wspomnienia Tomasza Karwowskiego powstały w 2008 roku. Napisał je siedząc w więzieniu w związku z przedstawiona wyżej sprawą.

***

Maciej Duda w 2010 roku:
Cytat:
Dochnal w ostatnich tygodniach wyjeżdżał m.in. do Paryża i Argentyny. Katowicki sąd zwrócił mu na początku roku paszport, który zabrała prokuratura w obawie, że może uciec z Polski. "Także sąd w Pabianicach, przed którym toczy się proces Dochnala, zgodził się zwrócić dokument. Sędziowie uznali, że nie ma żadnej obawy, że mój klient ma powód, by uciekać za granicę" - mówi mecenas Jacek Gutkowski. Adwokat dodaje, że Dochnal kilkakrotnie już "wyjeżdżał do krajów UE i poza nie i nigdzie nie ucieka, bo nie musi".

Śledztwa przeciwko niemu zbliżają się do końca. W jednym Dochnal jest podejrzany m.in. o pranie brudnych pieniędzy. W drugim ABW i prokuratura podejrzewa go, że w 2008 r. chciał uciec za granicę na podstawie fałszywych litewskich dokumentów, które załatwiał dla niego wspólnik Tomasz Karwowski. Były poseł KPN zeznał, że Dochnal nie wiedział o fałszywym paszporcie.

Jednak jest jeszcze jedno postępowanie, które prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Chodzi o podejrzenie szpiegostwa. Skąd się wzięło to śledztwo? Latem 2007 r. oskarżyciele z Katowic, którzy prowadzili główne sprawy przeciwko Dochnalowi uznali, że "z posiadanych materiałów wynika, że od roku 1980 i w latach kolejnych, w szczególności w Krakowie, mogło dochodzić ze strony Marka Dochnala do działań polegających udzielaniu pracownikom obcego wywiadu szeregu informacji". Prokuratorzy przekazali ten wątek do zbadania śledczym z Krakowa. Ci oficjalnie potwierdzają, że wraz z ABW prowadzą śledztwo z art. 130 par. 1 kodeksu karnego. Przepis ten mówi, że osoba, która bierze udział w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze do 10 lat więzienia.

O sprawę zapytaliśmy adwokata Dochnala. Nie chciał odpowiedzieć na nasze pytania. "W pytaniach skierowanych do mnie są zawarte informacje dla mnie nieznane, a mogące pochodzić tylko z prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach śledztwa. Jest to o tyle dziwne, że obronie od sześciu lat nie udostępniono jeszcze akt sprawy do wglądu" - odpisał mecenas Gutkowski. Jakie dowody ma prokuratura? Przede wszystkim wyjaśnienia... Dochnala. Gdy był w areszcie, barwnie opowiadał prokuratorom o swojej przeszłości. Chwalił się m.in., że w latach 80. spotykał się z pracownikami konsulatu USA w Krakowie. Opowiadał też o początkach swojego biznesu. Wymieniał nazwiska bogatych Rosjan, którzy wcześniej pracowali w służbach specjalnych. A także nazwisko byłego szefa UOP Gromosława Czempińskiego.

Katowiccy prokuratorzy, wyłączając materiały ze swojego śledztwa, dołączyli m.in. cztery protokoły wyjaśnień Dochnala, gdzie opowiadał o osobach, z którymi się zetknął na początku swojej biznesowej kariery.

Od kilku miesięcy prokuratorzy przegrywają z Dochnalem. Lobbysta i jego były współpracownik Krzysztof Popenda wygrali odszkodowanie za przewlekłe prowadzenie śledztw. Chodzi o sprawę korupcji Andrzeja Pęczaka, byłego posła SLD, który dostał m.in. łapówkę w postaci "mercedesa full wypas". Podobną sprawę wygrała żona lobbysty Aleksandra Dochnal. Także Maria S., była księgowa lobbysty, wygrała w sądzie z katowicką prokuraturą. Sąd przyznał jej 3 tys. zł odszkodowania. Ostatnio prokuratura przegrała w sądzie kolejny proces w sprawie Dochnala, w którym był oskarżony o oszustwo skarbowe w jednej ze swoich firm. Sąd umorzył sprawę.

http://www.glos.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1777&Itemid=103

***
O sprawie Dochnala media przypomniały ostatnio w związku z aresztowaniem Gromosława Czempińskiego (kolejnego w tej historii byłego esbeka, pracującego w PRL w departamencie I MSW, który po likwidacji SB przeszedł pozytywnie weryfikacje i znalazł pracę w UOP.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Gromos%C5%82aw_Czempi%C5%84ski

Cytat:
O słynnym lobbyście przypomniało w ostatnich dniach zatrzymanie Gromosława Czempińskiego (chce, by podawać jego nazwisko). Były szef UOP - jak kiedyś D. - ma zarzut korupcji oraz prania brudnych pieniędzy. Konkretnie udziału w skorumpowaniu doradcy ministra skarbu państwa oraz wyprania 600 tys. euro. Pieniądze te - według katowickiej prokuratury - miał otrzymać w związku z lobbowaniem w procesie prywatyzacji STOEN-u w 2002 r. Czempiński zaprzecza zarzutom.

Korupcja, prywatyzacja, lobbing, rządy SLD, katowiccy prokuratorzy - podobieństwa ze sprawą Marka D. się narzucają.

D. - prawnik, biznesmen, kiedyś celebryta - to lobbysta oskarżany i sądzony za skorumpowanie w 2004 r. znaczącego posła SLD Andrzeja Pęczaka. Zapis podsłuchanych negocjacji posła o firankach do użyczonego mu przez Marka D. mercedesa S 500 L stał się symbolem degeneracji klasy politycznej.

Według oskarżenia D. przekazał posłowi, poza mercedesem, komórką i suknią ślubną dla jego córki, także 60 tys. dolarów, 80 tys. zł i 10 tys. funtów ''diety ''. W zamian poseł obiecywał pomoc przy prywatyzacjach Polskich Hut Stali oraz Huty Częstochowa. Miał informować Marka D. o prywatyzacji grupy energetycznej G-8. W wersję lobbysty, że to Pęczak się do niego zgłosił z korupcyjną ofertą (z Leszkiem Millerem w tle), śledczy nie uwierzyli. Proces lobbysty i byłego polityka SLD toczy się od trzech lat w Pabianicach i nie może się skończyć.

Gdy w ubiegłym tygodniu jedna ze stacji radiowych podała, że ''zeznania Marka D. pogrążyły gen. Gromosława C. '', były lobbysta zareagował ostro. Opowiada nam, że wezwał prawnika, by zapowiedział stacji proces o milion złotych odszkodowania, jeśli nie wycofa tej informacji. Nie wycofała, ale zdanie o ''pogrążeniu '' uzupełniła drugim: że D. przez prawnika informuje, iż takich zeznań nie składał.

Jednak śledztwo, które dotyczy Czempińskiego - jak się dowiadujemy - zaczyna się od zainteresowania prokuratury prywatyzacją G-8. Zaczyna się w 2006 r. Właśnie wtedy, gdy o prywatyzacji G-8 zaczyna zeznawać Marek D.

Dziś były lobbysta twierdzi, że wikłanie go w śledztwo dotyczące Czempińskiego to są ''plotki, jakaś gra ''. Jaka - nie tłumaczy.

Opowiada, że spotkał ''Gromka '' (używa biznesowo-medialnej ksywki generała) przypadkiem, kilka miesięcy temu, i że zdziwiły go jego ''gasnące oczy ''.

Poznali się dwie dekady temu. - Przy okazji restrukturyzacji zakładów Mesko - precyzuje Marek D. Czyli w czasach kontaktów Proxy - pierwszej firmy D. - ze zbrojeniówką na początku lat 90. ''Gazeta '' ujawniła wtedy, iż D. bezprawnie został dopuszczony do tajemnic państwowych. Ale śledztwo umorzono. Podejrzenia o powiązaniach Marka D. ze służbami zostały.

W latach 90. pod nowym szyldem - firmy doradczej Larchmont Capital - Marka D. widać przy prywatyzacji cementowni Ożarów i przy powstaniu Polkomtela. Lobbuje za rosyjskim RaoJes przy prywatyzacjach w sektorze energetycznym, a u boku hinduskiego miliardera Lakshmi Mittala walczy o kupno Polskich Hut Stali.

We wrześniu 2004 r. Marka D. z lotniska Balice zabiera ABW. Zarzut korupcji postawiono Pęczakowi, a potem także Władysławowi Bartoszewiczowi (były prezes Polkomtela, od sześciu lat ścigany listem gończym) w związku z prywatyzacją cementowni Ożarów w 1995 r.

Przy Bartoszewiczu pierwszy raz słyszymy o Coutts Bank w Zurichu, gdzie Peter V. (dawniej Filipczyński) zarządza kontami czołowych polskich biznesmenów. Fama niesie, że także polityków, z lewicy. Media donoszą o tzw. liście Marka D. - polityków, których rzekomo miał skorumpować. On sam, jeśli wymienia jakieś nazwiska, to powołując się na Petera V. Ale prokuratura stawia mu tajny zarzut. Z przecieków wynika, że chodzi o ''fundusz korupcyjny ''.

Dopiero w czerwcu 2010 okazuje się, że chodziło konkretnie o nakłanianie władz rosyjskiej spółki Łukoil do wręczenia 20 mln dolarów w związku z prywatyzacją Rafinerii Gdańskiej. Właśnie wtedy tajny zarzut został umorzony, co potwierdza nam katowicka prokuratura apelacyjna.

- Ani Marek D., ani Peter V. nie mają nic wspólnego z naszym obecnym korupcyjnym śledztwem - podkreśla Leszek Goławski, rzecznik katowickiej prokuratury apelacyjnej.

Gdy w połowie minionej dekady legenda Marka D. - załatwiacza rośnie - sam ją zresztą podsyca np. tajnymi zeznaniami przed orlenowską komisją śledczą w 2005 r. - prokuratura postawiła garść nowych zarzutów, a sąd go powtórnie aresztował.

Prokuratura uznała, że success fee (premia za sukces) - blisko 21 mln dolarów, które Marek D. dostał od Hindusów za udział w sprzedaży Polskich Hut Stali - to brudne pieniądze. Bo przyszły na jego prywatne konto w Couttsie, a nie jego szwajcarskiej firmy Blue Aries Capital. A ponieważ D. te miliony wydał, to według prokuratury wyprał.

Zarzut prania brudnych pieniędzy spowodował, że areszt lobbysty trwał aż 3,5 roku.

W dniu zatrzymania gen. Czempińskiego - zbiegiem okoliczności - D. wezwany został do tej samej katowickiej prokuratury. Dowiedział się, że o praniu pieniędzy nie ma już mowy.

- To była klasyczna fishing expedition - mówi D. o ''wycieczkach '' prokuratorów, w tym prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, do Szwajcarii. Chcieli tam znaleźć dowody przeciwko niemu.

Według naszych źródeł wyprania 21 mln dolarów nie można było dowieść, skoro lobbysta nie ukrywał, na co wydał otrzymaną od Mittala premię. D. mówi nam zdziwiony, że prokurator uważa jednak, że można mu zarzucić przywłaszczenie pieniędzy spółki Blue Aries, choć był jej 100-procentowym właścicielem.

Prokuratura umorzenia prania oficjalnie nie chce potwierdzić. Pewnie zrobi to w najbliższych tygodniach, gdy zakończy główne śledztwo dotyczące Marka D.

Kilka dni po wizycie Marka D. w katowickiej prokuraturze nieoczekiwanie spotykamy go w warszawskim sądzie. Od czerwca nie może się tu zacząć jego proces o przestępstwa karno-skarbowe z lat 2000-03.

Według katowickiej prokuratury apelacyjnej i urzędu kontroli skarbowej firma, której był prezesem - Larchmont Capital - nie uregulowała podatku dochodowego od osób prawnych na ponad 5 mln zł. Razem z D. odpowiada dwoje młodych ekonomistów zatrudnionych w spółce, w tym jej była księgowa Małgorzata S. (kiedyś było o niej głośno, bo została aresztowana, będąc w zaawansowanej ciąży).

Podobna sprawa, ale dotycząca spółki Blue Aries i uszczuplenia podatków na 7769 zł toczy się już przed śródmiejskim sądem rejonowym w Warszawie. W tym roku prokurator wysłał też jeszcze jeden akt oskarżenia przeciwko D. - o uszczuplenia podatkowe oraz należności dla ZUS-u w innych spółkach.

Wydaje się, że biznesmena przedstawianego przez lata jako symbol korupcji, ''złodziejskich prywatyzacji '' próbuje się dopaść na nieścisłościach w księgach rachunkowych. Ale i z tym może być kłopot.

- Ciężarówką wywieziono mi segregatory dokumentów, a oddano tylko tyle, ile mieści się w furgonetce - mówił w końcu listopada przed sądem Marek D. Jego doradca zaskarżył decyzje podatkowe organów kontroli skarbowej. Dopóki nie będzie jasne, czy nie zostały wydane z naruszeniem prawa, karny proces o ponad 5 mln zł uszczupleń podatkowych pewnie się nie zacznie.

Ile furgonetek czy ciężarówek dokumentów ze spółek, które miały doradzać w latach 1998-2004 w procesach prywatyzacyjnych Ministerstwu Skarbu Państwa, wywiozły CBŚ, CBA i prokuratura? Nie wiemy.

Katowicka prokuratura o sprawie Czempińskiego podała: ''Powtarzalny mechanizm uzyskiwania korzyści majątkowych przez różne osoby pełniące funkcje publiczne, zatrudnione w Ministerstwie Skarbu Państwa, które prowadziły procesy prywatyzacyjne ''. A świadczyć mają o tym przepływy finansowe na zagranicznych kontach spółek i osób doradzających ministerstwu, a następnie na kontach kolejnych spółek, gdzie miano ukryć pieniądze z łapówek.

Gdy prokurator pytał w Szwajcarii o Marka D., miejscowi prawnicy odpowiadali, że zajmuje się ''pomaganiem w kupowaniu i sprzedawaniu firm '', czyli robi to, co banki inwestycyjne, tyle że na mniejszą skalę. Nikt nie dziwił się 21 mln dolarów od hinduskiego miliardera.

Marek D. wciąż może mówić o sobie: niekarany. Zniknął tylko z kolorowych magazynów. ''Gazecie '' zdradza, że odkąd zwrócono mu paszport, od Polski trzyma się z daleka.

- Z czego pan żyje? - pytała ostatnio oskarżonego Marka D. sędzia. - Z oszczędności, bo sąd był uprzejmy zwrócić mi poręczenie - odpowiada. Chodzi o 400 tys. dolarów. W kuluarach dodaje, że jak zawsze gra na rynkach finansowych (ostatnio interesuje go azjatycki rynek obligacji). - Zainwestowałem też w fabryczkę świdrów we Włoszech, w technologię wyprzedzającą epokę - dodaje.

http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,10758004,Tropienie_lobbysty.html?as=1

***

Gdy idzie o sprawę korumpowania posła Pęczaka, to została ona w roku 2008 zawieszona.

Cytat:
Były poseł SLD nie zasiądzie na razie na ławie oskarżonych. Tak zdecydował łódzki sąd rejonowy, przed którym odpowiada on za łapówkarstwo, pomoc w oszustwie i płatnej protekcji.

U byłego polityka SLD lekarze zdiagnozowali nowotwór. Jesienią przeszedł operację, potem był na kilkutygodniowym zwolnieniu poszpitalnym. Dlatego łódzki sąd rejonowy powołał biegłego onkologa, który miał ocenić, czy Pęczak będzie w stanie uczestniczyć w procesie. Ten orzekł, że stan zdrowia polityka jest na tyle zły, że przez najbliższe pół roku nie będzie mógł przychodzić na rozprawy.


http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,4820356.html

Były poseł miał potem problemy ze zdrowiem psychicznym, ale jakoś szczęśliwie udało się mu wrócić do zdrowia i toczące się przeciwko niemu procesy karne mogły być kontynuowane. Część z nich zakończyła się w 2011 roku. Pęczak został już prawomocnie skazany na kary 3 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności oraz 10 tysięcy złotych grzywny. Pozostałe procesy przeciwko niemu trwają.

Cytat:

Przed Sądem Rejonowym Łódź-Śródmieście wznowiony został proces b. posła SLD Andrzeja Pęczaka oskarżonego m.in. o korupcję. Obok niego na ławie oskarżonych zasiada jeszcze dziewięć osób. Z powodu choroby b. posła przerwa w procesie trwała niemal rok.

W toczącym się od 2006 roku procesie b. poseł SLD oskarżony jest m.in. o pomoc w oszustwie i płatnej protekcji oraz przyjęcie łapówki. Grozi mu kara do 10 lat więzienia. Obok niego prokuratura oskarżyła jeszcze dziewięć osób, m.in. b. prezydenta Piotrkowa Tryb. Waldemara M., b. współwłaściciela klubu piłkarskiego Widzew Andrzej P., b. wiceprezydenta Szczecina Mirosława Cz., a także b. żonę Pęczaka.

W ubiegłym roku Pęczak przestał uczestniczyć w rozprawach, a sąd ustalił wtedy, że przebywał w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Warcie. Biegli na potrzeby postępowania opracowali wówczas opinię o jego stanie zdrowia; wynikało z niej, że może brać udział w postępowaniu.

Jednak kilka tygodni temu do sądu wpłynęło zaświadczenie wystawione przez lekarza sądowego, z którego wynikało, że b. poseł jest chory i do końca marca nie może brać udziału w procesie. Sąd - po kolejnej opinii biegłych - miał rozważyć czy wyłączyć jego sprawę do odrębnego postępowania.

Jednak w czwartek Pęczak stawił się na rozprawie. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. - Nie udzielam żadnych wywiadów, proszę dać mi święty spokój - odparł przed rozprawą.

Obrońca dwóch oskarżonych m.in. b. współwłaściciela Widzewa Andrzeja P. wniósł, żeby sąd - po tak długiej przerwie w rozprawach - rozpoczął proces od początku.

Sąd odrzucił ten wniosek uznając, że ma on na celu jedynie przedłużanie postępowanie. Wznawiając postępowanie sędzia Monika Wieczorek podkreśliła, że nie ma przeciwko temu przeszkód formalnych, a sąd w czasie, gdy sprawa była odraczana, prowadził czynności dowodowe m.in. występował o opinie w sprawie stanu zdrowia Pęczaka.

Zdaniem sądu "sprawa jest ogromna, a ponowne przesłuchanie oskarżonych i ponad 100 świadków zmierzałoby do przeciągania postępowania o kolejne lata". Sędzia poinformowała, że do przesłuchania zostało jeszcze ok. 30 świadków z listy oskarżenia. W czwartek przesłuchano kilku z nich.

Na liście wezwanych świadków byli także wicemarszałek sejmu Stefan Niesiołowski i b. premier Leszek Miller, ale obaj nie stawili się w sądzie. Nie wiadomo, czy zostaną ponownie wezwani; niewykluczone, że sąd odczyta tylko ich zeznania ze śledztwa.

Łódzka prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie po doniesieniu dwóch znanych biznesmenów z podłódzkiego Rzgowa - braci G. Jeden z wątków śledztwa dotyczy sponsorowania przez nich sportowej spółki SPN Widzew SSA w latach 2002-2003.

Według prokuratury, w październiku 2002 roku Pęczak jako poseł przyjął od biznesmenów w sumie ponad 15 tys. zł w zamian za obietnicę uzyskania przez nich korzystnej decyzji administracyjnej związanej z zalegalizowaniem ich hal targowych. Wcześniej miał też wyłudzić od nich 40 tys. zł, zapewniając, że trafią one na rzecz kampanii wyborczej SLD.

Prokuratura przedstawiła Pęczakowi również zarzut pomocnictwa do płatnej protekcji w związku ze sponsorowaniem Widzewa przez braci G. Kolejne zarzuty stawiane Pęczakowi dotyczą pomocy w oszustwie. Według prokuratury, od stycznia 1999 r. do lutego 2004 r. poseł nakłaniał osoby z firm i instytucji publicznych do przekraczania uprawnień i zawierania fikcyjnych umów m.in. ze swoją ówczesną żoną. W ten sposób - zdaniem prokuratury - pomógł tym osobom wyłudzić m.in. od Urzędu Marszałkowskiego ponad 168,4 tys. zł nienależnych wynagrodzeń, nagród i premii.

Pęczak w styczniu tego roku został prawomocnie skazany na trzy lata i osiem miesięcy więzienia w procesie dotyczącym niegospodarności w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi. Był jednym z 23 oskarżonych w tej sprawie. Według prokuratury, w wyniku ich działalności w latach 1999-2000 Fundusz stracił ponad 42 mln zł.

W dwóch innych sprawach Pęczak odpowiada przed sądami w Łodzi i Pabianicach. W pabianickim procesie jest on oskarżony o przyjęcie w sumie ponad 820 tys. zł korzyści majątkowych i osobistych od lobbysty Marka Dochnala i jego asystenta.

Pęczak, jako pierwszy poseł w III RP, trafił do aresztu w listopadzie 2004 r. W styczniu 2007 r., po 25 miesiącach, wyszedł na wolność po wpłaceniu 400 tys. zł kaucji.
(db)

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,B-posel-SLD-wyzdrowial-wznowia-proces-o-korupcje,wid,13275817,wiadomosc.html

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Sro Lut 15, 2012 9:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Modne stało się obecnie atakowanie wymiaru sprawiedliwości (sądów i prokuratury) oraz policji za nieudolność. Zrobił tak detektyw Rutkowski przy okazji tragedii w Sosnowcu, zrobił tak Adam Słomka w związku z wyrokiem na Kiszczaka. W ten nurt wpisuje się także książka Karwowskiego. Wszystkie te ataki są uzasadnione, choć powierzchowne, gdyż nie dotykają prawdziwych źródeł tego problemu. W moim przekonaniu są to najbardziej dziś widoczne (może obok PZPN) i dokuczliwe relikty postkomunizmu, ostańce po Magdalence i Okrągłym Stole. Na ich przykładzie może najlepiej widać słabość całego państwa, zbudowanego na zgniłych fundamentach PRL, która nigdy nie została rozliczona i osądzona, a ludzie, którzy nią kierowali zachowali w III RP swoją pozycję.

Wspólną cechą Rutkowskiego, Słomki i Karwowskiego jest to, że wszyscy oni mają dzisiaj kłopoty z prawem. Rutkowskiemu odebrano licencje detektywa, Słomka czeka na proces karny dotyczące fałszowania i sprzedawania podpisów na listach wyborczych, Karwowski jest zamieszany w aferę gospodarczą związana z działalnością Marka Dochnala. Z tych względów żadna z tych osób nie nadaje się do roli obrońcy państwa prawa, choć do takiej roli pretenduje i usiłuje się w niej obsadzić. Problemy z prawem tych osób powodują, że rodzi się podejrzenie, iż dokonywana przez nich krytyka policji, sądów i prokuratury ma charakter koniunkturalny i doraźny i ma im pomóc w uniknięciu odpowiedzialności prawnej za swoje działania.

Cechą wspólną dwóch z trzech wymienionych wyżej osób (tj. Słomki i Karwowskiego) jest ponadto nachalne odwoływanie się do KPN-owskiej przeszłości, czyli do działalności w organizacji, której kiedyś byli ważnymi osobami, mającymi (zwłaszcza Słomka) zasługi w walce z komuną. Chwalebna konfederacka przeszłość to z pewnością najlepsze okresy w ich życiu. Niestety, zarówno Słomka jak i Karwowski mają poważny udział także w zniszczeniu KPN, czego dokonali wspólnie, choć potem się pokłócili. Po 1996 roku, czyli od ponad 16 lat, zarówno Słomka jak i Karwowski znajdują się poza Konfederacją i ich działania w ostatnich kilkunastu latach w żadnym razie nie mogą iść na konto KPN. Niektóre rzeczy, które robili po 1996 roku to zaprzeczenie konfederackiego etosu i konfederackich wartości. Z tego punktu widzenia nachalne podkreślanie dziś przez nich KPN-owskich korzeni wydaje mi się nadużyciem i instrumentalizowaniem wspólnego dorobku wielu Konfederatów. Legenda KPN nie powinna być wykorzystywana w takim celu!

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Lut 22, 2012 1:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Znany lobbysta Marek D. odpowie za unikanie podatków

22.02.2012
Do 10 lat więzienia grozi znanemu lobbyście Markowi D. oraz jego pełnomocnikowi Krzysztofowi P. za nielegalne unikanie opodatkowania pieniędzy uzyskanych w związku z prywatyzacją Polskich Hut Stali. Bankowcowi Peterowi V. może grozić do 15 lat więzienia.

Akt oskarżenia w tej sprawie przesłała w środę do Sądu Okręgowego w Warszawie Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. To zasadnicza część katowickiego śledztwa przeciwko lobbyście. Do zakończenia pozostanie tylko jeden z wyłączonych wątków.

Sprawa w katowickiej prokuraturze była prowadzona od 2007 r. W 2003 i 2004 r. Marek D. w porozumieniu z jednym z inwestorów lobbował na rzecz sprzedaży mu Polskich Hut Stali i Huty Częstochowa, za co miał otrzymać kwotę 20,9 mln dolarów (wówczas ok. 81 mln zł) prowizji od ich sprzedaży. Transakcja została zawarta, inwestor zapłacił D. za usługi consultingowe.

Jak poinformował podczas środowej konferencji prasowej rzecznik prokuratury prok. Leszek Goławski, przestępstwo polegało na tym, że Marek D. wykorzystując niuanse prawa szwajcarskiego chciał uniknąć szwajcarskiego opodatkowania, które w tym przypadku wynosiło 60 proc. Pieniądze należne za jego działania, zamiast na konto należącej do Marka D. firmy, zostały więc przekazane na jego prywatny rachunek.

W mechanizmie kluczowy był udział ówczesnego pracownika szwajcarskiego banku Petera V., który koordynował tę akcję, oraz pełnomocnika należącej do D. firmy, Krzysztofa P., który za namową pozostałych oskarżonych przygotował dokumenty. Markowi D. zarzucono przywłaszczenie mienia i poświadczenia nieprawdy w dokumentach.


http://tvp.info/informacje/polska/znany-lobbysta-marek-d-odpowie-za-unikanie-podatkow/6583630
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Cze 25, 2012 8:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Marek Dochnal został skazany za korupcję
Petar Petrovic 25.06.2012

Oskarżony o korupcję znany lobbysta Marek Dochnal został skazany na 3 lat i 6 miesięcy więzienia oraz 450 tys. zł grzywny.

Na 2 lata i 10 miesięcy więzienia oraz grzywnę w wysokości 52,5 tys. zł został skazany jego asystent Krzysztof Popenda (zgodził się na podawanie nazwiska), który także był oskarżony o korupcję. Uzasadnienie wyroku jest tajne.

Proces toczył się przed Sądem Rejonowym w Pabianicach od lata 2008 roku. Dochnalowi i jego asystentowi prokuratura zarzucała wręczenie byłemu posłowi SLD i byłemu baronowi Sojuszu w Łódzkiem Andrzejowi Pęczakowi korzyści majątkowych i osobistych na łączną kwotę ponad 800 tys. zł. Miało to miejsce w okresie od lutego do sierpnia 2004 r.

Na ławie oskarżenia zasiadł także Pęczak, który miał przyjąć łapówkę. Jednak ze względu na jego stan zdrowia i wielokrotne odraczanie rozpoczęcia rozprawy, sąd wyłączył go z postępowania i będzie odrębnie rozpatrywać jego sprawę.


http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/633276,Marek-Dochnal-zostal-skazany-za-korupcje

==============================
Utajnienie uzasadnienia tego wyroku jest niezrozumiałe.

Chyba, że jest tam mowa o ludziach z b. departamentu I SB, którzy działali w otoczeniu Dochnala...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Sob Lis 24, 2012 9:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Dochnal o Macierewiczu: Wynaturzony i wybitnie szkodliwy społecznie osobnik. Dość tej nieodpowiedzialności za słowa i czyny

Dochnal wytoczył Macierewiczowi proces karny
"Antoni Macierewicz posługuje się bezkarnie fałszem i nieprawdą. Dość tej nieodpowiedzialności za słowa i czyny" - napisał Marek Dochnal w oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji. To na wniosek lobbysty i biznesmena, Sejm uchylił dziś posłowi PiS immunitet.

Dochnal w wydanym oświadczeniu stwierdził, że Macierewicz "usilnie", przez dziesięć miesięcy zabiegał o zachowanie immunitetu poselskiego, za którym kryje się już prawie ćwierć wieku, by móc "bezkarnie lżyć, oskarżać, kłamać". "Moje szczególne oburzenie budzi jego autokreacja na kogoś w rodzaju bohatera narodowego" - napisał lobbysta.

I zaznaczył: "W tej sytuacji, gdy ten wynaturzony i wybitnie szkodliwy społecznie osobnik, jakim jest Macierewicz znów mnie szkaluje, oświadczam, dość tej nieodpowiedzialności za słowa i czyny".

Dochnal wyjaśnił, że "decydując sie na proces karny przeciwko Macierewiczowi, postanowił zarazem uniemożliwić jego dalszą karierę polityczną".

"Skazany za kłamstwa wobec mnie, będzie zmuszony zapomnieć o sprawowaniu funkcji posła" - zaznaczył w oświadczeniu, biznesmen.

W opinii Dochnala, Macierewicz "od lat kompromituje obraz Polski na arenie międzynarodowej swoim udziałem w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej, gdzie sprawując prominentne funkcje raz po raz prezentuje teorie żywcem wyjęte z narracji pacjentów kliniki psychiatrycznej".

W piątek Sejm wyraził zgodę na uchylenie immunitetu Macierewiczowi. Ma związek z procesem karnym, który wytoczył mu Dochnal. Zarzuca on posłowi PiS pomówienie w jednym z programów telewizyjnych.

W uzasadnieniu do wniosku o pociągnięcie posła PiS do odpowiedzialności karnej stwierdzono, że jego wypowiedź - "klasyczny przykład pana Czempińskiego. To jest twórca, opiekun niejakiego Dochnala. To właściwie pan Czempiński (b. szef UOP - red.) stworzył Dochnala" - jest ewidentnym pomówieniem Dochnala, że "nie jest samodzielnym biznesmenem, że jest członkiem jakiejś siatki".
Autor: mac//bgr/k / Źródło: tvn24.pl


http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/dochnal-o-macierewiczu-wynaturzony-i-wybitnie-szkodliwy-spolecznie-osobnik-dosc-tej-nieodpowiedzialnosci-za-slowa-i-czyny,290401.html

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum