Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

A to Polska właśnie (Republika Okrągłego Stołu)...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Wrz 11, 2012 11:02 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Klęska Polski. Znów jesteśmy w ogonie Europy

W tym roku UE rozdała obiecującym naukowcom na ich wymarzone badania 800 mln euro. Z 536 grantów do Polski trafi tylko 1 – donosi "Gazeta Wyborcza".

Jak informuje gazeta, jedyną osobą, która otrzymała dofinansowanie jest dr Justyna Olko z Uniwersytetu Warszawskiego, które specjalizuje się w azteckim języku nahuatl.

I to nie pierwsza nasza klęska – Europejska Rada ds. Badań Naukowych do końca 2013 r. dofinansuje w sumie na 7,5 mld euro ponad 3 tys. projektów badawczych, a Polacy zdobyli tylko 12 grantów.

Koordynator programu w Polsce Wiesław Studencki przyznaje, że po 10 dotychczasowych konkursach sytuacja zaczyna być wstydliwa. Jak mówi, nauka opiera się na konkurencyjności, a rzesze polskich naukowców pracują w bezpiecznym środowisku nie gwarantującym najlepszego bytu, ale i nie wymagającym dużego wysiłku.

Dlaczego w Polsce jest tak źle, a od innych krajów dzieli nas przepaść? Bo dokonuje się u nas mało ważnych odkryć, przekonuje prof. Tomasz Dietl z Instytutu Fizyki PAN. Jak twierdzi, w polskiej nauce brakuje liderów i mechanizmów wymuszających podejmowanie ambitnych tematów.


("Gazeta Wyborcza"/PAP,GK)

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kleska-polski-znow-jestesmy-w-ogonie-europy,1,5242686,wiadomosc.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Pawel Sabuda



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 368

PostWysłany: Czw Wrz 13, 2012 9:25 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Brawo!!!
To jest temat na tytuł "Największa hańba III RP" - a nie temat emigracji zarobkowej!!!
Nakłady na badania podstawowe, są żenująco niskie! Polska nauka ma gigantyczny potencjał, ale on potrzebuje kasy! Czyli zdecydowanej interwencji państwa i dotacji. Bo żeby dostać granty z UE, najpierw trzeba mieć wynik w oparciu o granty krajowe. A to wymaga decyzji politycznej. Jak do tej pory nikt jej nie potrafi podjąć.
Przed wojną, za II RP - to było NIE DO POMYŚLENIA !!!
SANACJO - WRÓĆ!!!

_________________
Pawel Sabuda
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Gru 22, 2012 11:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"Polska w budowie" w pigułce czyli ułuda modernizacji kraju, który funduje nam ekipa Tuska.

Najpierw uroczysty przylot do Polski Dreamlinera, transmitowany przez wszystkie przychylne rządowi stacje telewizyjne.

Cytat:
Cztery F-16 będą "towarzyszyć" Dreamlinerowi w drodze do Warszawy

- To będzie coś w rodzaju asysty. Dwa samoloty będą z prawej, dwa - z lewej - mówił na antenie TVN24 mjr Adam Wójcik, który już jutro jako jeden z pilotów F-16, będzie towarzyszył nowemu Dreamlinerowi LOT-u po wejściu w polską przestrzeń powietrzną.

Jak powiedział Wójcik, cztery F-16 wystartują jutro rano z bazy w podpoznańskich Krzesinach i przechwycą Dreamlinera PLL LOT po, to by bezpiecznie wylądował w Warszawie.

Wójcik przypomniał, że w ub. roku samoloty F-16 asystowały kpt. Tadeuszowi Wronie w awaryjnym lądowaniu.

- Koledzy oceniali sytuację, jaka jest na zewnątrz samolotu, czego piloci, siedząc wewnątrz, nie mogą ocenić - powiedział pilot F-16.

Nowy Dreamliner PLL LOT w środę wystartuje z lotniska w Seattle ok. godz. 14 czasu zachodnio-amerykańskiego. Przylot do Warszawy planowany jest w czwartek ok. godz. 10.

Za sterami samolotu zasiądą polscy piloci, którym asystować będzie dwóch amerykańskich.

Supernowoczesny Boeing 787 Dreamliner, zbudowany głównie z materiałów kompozytowych, jest pierwszym samolotem średniego rozmiaru, który może latać na dalekich trasach.

Zasięg maszyny wynosi od 14,2 tys. km do 15,2 tys. km, można nią polecieć bezpośrednio np. z Warszawy do Nowego Jorku czy do Pekinu. Samolot tego typu będzie mógł przewieźć od 210 do 330 pasażerów. Rozpiętość skrzydeł B787 to 60 metrów, a długość maszyny wynosi 57 m.

Pierwszą linią lotniczą, która otrzymała B787 była japońska linia All Nippon Airways (ANA). Pod koniec października ub.r. Dreamliner odbył pierwszy lot komercyjny z Tokio do Hongkongu.
Autor: MAC//bgr / Źródło: TVN24, PAP


http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/cztery-f-16-beda-towarzyszyc-dreamlinerowi-w-drodze-do-warszawy,288614.html

Po miesiącu informacja, że spółka LOT wyciąga łapę po gigantyczne kasę publiczna, bo inaczej zbankrutuje.
Cytat:

Odwołany prezes: LOT straci w tym roku 220 mln. Minister wiedział o wszystkim od dwóch miesięcy

Marcin Piróg w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl
- Minister skarbu od ponad dwóch miesięcy znał skalę problemów i nie mógł być nimi zaskoczony - mówi tvn24.pl Marcin Piróg w pierwszej rozmowie po odwołaniu z funkcji prezesa PLL LOT. Na pytanie, dlaczego problemów nie zaczął rozwiązywać wcześniej, odpowiada: „Bo nie było na to pieniędzy. Faktury zawsze płaciliśmy po terminie”. Były już prezes ujawnia, że strata przewoźnika w tym roku sięgnie aż 220 mln zł. - Pomoc ministerstwa to pomoc na ratowanie spółki. Jeśli jej nie będzie, LOT upadnie - dodaje.

Rada nadzorcza odwołała Marcina Piróga z funkcji prezesa w ubiegły czwartek. Dzień wcześniej o „wyciągnięcie konsekwencji personalnych” zwrócił się do niej szef resortu skarbu Mikołaj Budzanowski.

Minister mówił też o swoim zaskoczeniu skalą problemów LOT-u. W późniejszych wypowiedziach powtarzał, że szczególnie zdziwiła go różnica między tym, co zapowiadał były już prezes, gdy LOT odbierał Dreamlinera, a tym co „nagle zobaczył po kilku tygodniach”. - To spowodowało tak naprawdę mój wniosek o wotum nieufności wobec osoby prezesa - wyjaśniał dziennikarzom w czwartek.

Marcin Piróg, w pierwszej od odwołania rozmowie, zaprzecza wersji ministra. Jak twierdzi w rozmowie z tvn24.pl, władze spółki rozpoczęły rozmowy z ministerstwem na temat możliwości udzielenia jej pomocy publicznej już w połowie października. I było informowane o każdym szczególe.

- Formalnie nasze rozmowy i wymiana korespondencji rozpoczęła się 16 października. Ostatnie dwa miesiące to była zatem bardzo intensywna praca, tak w ministerstwie jak i u nas. Prowadziliśmy bardzo otwarty dialog z przedstawicielami MSP. Ministerstwo znało skalę tych problemów - podkreśla Piróg.

Jak twierdzi, resort miał też znać dokładne liczby, bo negocjacje na temat wysokości pomocy nie przebiegały bez problemów. Jej wartość wahała się od 600 mln do prawie 1,5 mld zł. - Do końcowych konkluzji doszliśmy mniej więcej w połowie listopada. Wtedy ta suma to było 1,4 mld i była to pomoc na „ratowanie spółki”. Ostatecznie wniosek poszedł na 1 mld zł, ale spółka ma furtkę, ponieważ w ramach późniejszego planu restrukturyzacji może poprosić o dodatkowe pieniądze – ujawnia były prezes PLL LOT.

Od początku rozmów z ministerstwem skarbu rozważano kilka opcji udzielenia pomocy, aby nie popełnić błędu, który mógłby spowodować odmowną decyzję Komisji Europejskiej. - Mieliśmy dwie opcje: albo pomoc „na ratowanie”, albo „na restrukturyzację”. Zdecydowaliśmy się na to pierwsze, ponieważ w przypadku pomocy na ratowanie spółki środki można pozyskać znacznie szybciej a nam były one potrzebne już na zimę.

Piróg „nie widzi większego zagrożenia”, że Komisja może nie zgodzić się na ratowanie LOT-u. Jeśli jednak, z jakichś powodów, Bruksela zakwestionowałaby pomoc, to dla przewoźnika nie będzie, w ocenie jej byłego szefa, ratunku. - W ciągu sześciu miesięcy spółka musiałaby zwrócić pieniądze, które dostała, a że tych pieniędzy nie ma, to wtedy jest upadłość - tłumaczy. Ale nie czuje się winny tego, że to on doprowadził ją do tego punktu.

- To, co stało się we wrześniu, zaskoczyło wszystkich. Nikt nie przewidywał, że nastąpi tak dramatyczny spadek przewozowy w całej Europie. Stracili wszyscy przewoźnicy, nie znam takiego, który by zarobił - odpiera zarzuty.

Według prognoz zarządu z początku roku LOT miał na koniec grudnia zanotować 50-milionowy zysk. Jeszcze w połowie września prezes Piróg mówił w Sejmie, że wprawdzie zysku raczej nie uda się wypracować, ale wynik i tak będzie „znacznie lepszy od ubiegłorocznego”, w którym LOT zanotował stratę 145,5 mln zł. Teraz wiadomo, że lepszy nie będzie. Będzie dużo gorszy. - Wychodząc z LOT-u szacowaliśmy stratę na ok. 220 mln zł. A więc jest ona większa od tego, co było w zeszłym roku – przyznaje Piróg.

Gdyby LOT nie spieniężył kilka miesięcy temu swoich aktywów za ok. 600 mln zł (sprzedał m.in. spółkę-córkę AMS i oddał w leasing swoją siedzibę) strata przekroczyłaby 800 mln. W ocenie Piróga nie dało się jej zminimalizować, bo kryzys przyszedł w najgorszym momencie – na koniec roku, który dla linii lotniczych zawsze jest najbardziej dochodowy.

Były prezes broni się też przed zarzutami, że obcinać koszty w spółce i wprowadzać ostre zmiany restrukturyzacyjne powinien dużo wcześniej a nie czekać aż sytuacja LOT-u zacznie być dramatyczna.

- Proces restrukturyzacji zaczął się w 2010 r. i trwał dwa lata. W tych 24 miesiącach przyniósł 492 mln poprawy wyniku z działalności operacyjnej. Nie wiem, czy to jest płytko. To, co zrobiliśmy w ostatnich dwóch latach, poprawa na tak znacznym poziomie, to mistrzostwo świata - mówi. I dodaje: - Odpowiedź na pytanie, dlaczego nie wystąpiliśmy z tak głębokim planem restrukturyzacji wcześniej, jest bardzo prosta: żeby przeprowadzić te wszystkie zmiany potrzeba 200 mln zł. LOT takich pieniędzy nie miał przez ostatnie 10 lat. Ta firma nigdy nie zarabiała. Z wyjątkiem kilku lat zawsze była pod kreską.

Żeby uwypuklić skalę finansowych problemów LOT-u w ostatnich kilku, czy nawet kilkunastu latach, Piróg podaje przykład: - Za mojej kadencji był tylko jeden dzień, kiedy nie mieliśmy należności przeterminowanych, to znaczy, że płaciliśmy na czas. To skąd ja miałem wziąć nawet te 100 mln złotych? Łatwo jest powiedzieć „dlaczego nie zrobiliście tego wcześniej?”. Bo nie było na to pieniędzy.

Na pytanie, dlaczego - jeśli ministerstwo rzeczywiście znało skalę problemów i nie dało się zrobić nic więcej, by były one mniejsze - stracił stanowisko, były już prezes nie odpowiada. - Właściciel ma do tego prawo. Jest mi tylko przykro, że nie pozwolono mi dokończyć misji. Ale reakcje po moim odwołaniu, tak z wewnątrz firmy jak i ze świata zewnętrznego, dają mi komfort tego, że mogę wyjść z LOT-u z podniesioną głową. Szkoda mi tylko tego procesu. Decyzja rady wpłynęła niestety na to, że umocniła się pozycja związków zawodowych. To, co dzieje się teraz, jest dowodem, że jedynym trwałym elementem w tej firmie jest związek zawodowy a nie zarząd - ocenia.
Autor: Łukasz Orłowski/ ola/k / Źródło: tvn24.pl

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/odwolany-prezes-lot-straci-w-tym-roku-220-mln-minister-wiedzial-o-wszystkim-od-dwoch-miesiecy,295848.html

A następnie informacja, że nowoczesne dreamlinery się popsuły...


Cytat:
LOT: Oba Boeingi 787 Dreamliner popsute

21 grudnia, 2012

Polskie linie lotnicze LOT Boeing 787 Dreamliner„LOT ma gigantycznego pecha. Nie dość, że firma jest na krawędzi bankructwa, to jeszcze kupiła buble. Drugi Dreamliner też nie lata!” – informuje dziennik.pl.

Należący do polskich linii lotniczych LOT drugi Dreamliner, który wylądował na warszawskim lotnisku Chopina, również ma usterkę techniczną.

Z tego powodu rejs Boeinga 787 z Warszawy do Wiednia został odwołany. Pasażerowie polecieli podstawionym Boeingiem 737. Wielu z nich kupiło bilety tylko i wyłącznie dla lotu Dreamlinerem.

„Kolejny raz polskie linie zawiodły pasażerów. A szkoda. W zamian za to zostaliśmy ulokowani w samolocie, który do złudzenia przypomina PKS z lat 80-tych. Nawet wystrój wnętrza i obdarte siedzenia są tu traktowane jako dodatkowa atrakcja” – napisał w mailu do redakcji Kontaktu 24 jeden z pasażerów.

Wcześniej usterki pierwszej maszyny tego typu nie pozwoliły na loty do Londynu i Monachium. Boeing 787 miał problemy również w czasie rejsu do Pragi.

Jak poinformował rzecznik PLL LOT, udało się naprawić usterkę mechaniczną w pierwszej maszynie. ”Pierwszy Dreamliner miał uszkodzenie mechaniczne wielkości jednego centymetra w okolicach podwozia. Samolot jest taką maszyną, na której każde urządzenie musi być dokładnie sprawdzone”. Według jego informacji, usterka została już naprawiona i maszyna zabierze w sobotę pasażerów do Londynu.

Źródło: kontakt24.tvn.pl, dziennik.pl
Fot. Gail Hanusa


http://cabincrew24.com/2012/12/21/lot-oba-dreamlinery-popsute/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Gru 23, 2012 10:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Lotnisko Modlin częściowo zamknięte

Sobota, 22 grudnia (17:00)

Paraliż na lotnisku w Modlinie. Tym razem prawdopodobnie na wiele miesięcy. Inspektor budowlany zamknął część pasa startowego, co oznacza, że z mazowieckiego portu lotniczego nie będzie mogła skorzystać większość samolotów.

Pas startowy na lotnisku w Modlinie został skrócony do 1500 metrów z powodu uszkodzenia nawierzchni betonowej. Powstawały tam odpryski, które zagrażały bezpieczeństwu operacji lotniczych.
Naprawa może potrwać kilka miesięcy

Firma, która budowała drogę startową, została zobowiązana do usunięcia uszkodzeń w ramach gwarancji. Będzie też musiała pokryć ewentualne straty poniesione przez port lotniczy.

Rzeczniczka Urzędu Lotnictwa Cywilnego Katarzyna Krasnodębska mówi, że w tej chwili wiele zależy od wykonawcy, który ma naprawić usterki. Jednak zima nie sprzyja pracom remontowym, a naprawa może potrwać nawet do wiosny.
(...)

http://polskalokalna.pl/fakty-dnia/news/lotnisko-modlin-czesciowo-zamkniete,1875484,3286

Cytat:
Zamknięcie Modlina. 40 tysięcy pasażerów "na lodzie"
23.12.2012

Liczba dotyczy jedynie tych, którzy planowali swoją podróż do końca roku. Będą musieli zrealizować bilety na innych lotniskach.

Z powodu zniszczenia części pasa startowego, inspektorzy budowlani zakazali użytkowania lotniska w Modlinie. Mogą tam lądować tylko mniejsze samoloty.

Według wiceszefa zarządu spółki wygląda na to, że pas został źle zbudowany. Marcin Danił tłumaczy, że sytuacją jest też zaskoczony jego wykonawca, giełdowa firma Erbud. Już w poniedziałek ma wejść na pas, ale nie wiadomo, kiedy zacznie prace. Mogą się zacząć po zatwierdzeniu ich przez ekspertów. Wiadomo natomiast, że lotnisko będzie dochodzić roszczeń w związku ze stratami, jakie notuje.

- Na każdym pasie startowym coś może wpaść do silnika. Wszystkie procedury i działania prowadziliśmy przez 24 godziny na dobę i pas był bezpieczny. Wojewódzki inspektor uznał, że to co jest na pasie może stwarzać zagrożenie i wydał taką decyzję. Czekamy na uzasadnienie - wyjaśnił Danił.

Lotnisko w Modlinie zbudowano za prawie 400 mln złotych. Kolejne miliony mają pójść na łącznik kolejowy lotniska z istniejącymi torami.

IAR, tj


http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/750139,Zamkniecie-Modlina-40-tysiecy-pasazerow-na-lodzie

========================================

Modernizacja kraju, której dokonuje ekipa Tuska coraz bardziej przypomina tę, której dokonywał Gierek - podobny chaos, niekompetencja, złodziejstwo i długi do spłacenia, które po nich zostaną. Czy ci nieudacznicy zbudowali cokolwiek na czas i bez fuszerki?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Gru 26, 2012 10:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bezkarność dla komunistycznych zbrodniarzy pociągnęła za sobą bezkarność dla ich następców, już o solidarnościowych korzeniach. Tym bardziej, że niby czemu ukarany miałby być Wąsacz, jak Janusz Lewandowski - autor przekrętu 20-lecia (czyli programu powszechnej prywatyzacji) - został komisarzem UE?!

Cytat:
Sprawa ministra Wąsacza przed Trybunałem Stanu może ulec przedawnieniu
26 minut temu

Sprawa odpowiedzialności konstytucyjnej b. ministra w rządzie AWS Emila Wąsacza za prywatyzację PZU, TP SA i Domów Centrum może być przedawniona - głosi ekspertyza dla sejmowej komisji, której raport skutkuje oskarżeniem Wąsacza przed Trybunał Stanu.

- Rzeczywiście taki element został zasygnalizowany w zamówionej przez nas ekspertyzie prawnej - powiedział szef sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej Andrzej Halicki (PO) pytany o losy sprawy b. ministra Wąsacza. Jak podkreślił, decyzja czy umarzać postępowanie z powodu przedawnienia, należy do Trybunału Stanu, a to, czy zająć takie stanowisko we wniosku do Trybunału, podejmie poseł, który ma zostać pełnomocnikiem oskarżenia. Będzie to Jerzy Kozdroń (PO), który jest zatwierdzonym przez komisję kandydatem do tej funkcji. Głosowanie w tej sprawie po nowym roku, na posiedzeniu Sejmu.

- Nie najlepiej to świadczy, że tak długo, przez kilka kadencji, pracowało się nad wnioskami. Dlatego chcemy już zakończyć te procedury - dodał Halicki, oceniając siedmioletnie już dzieje procedowania nad tą sprawą przez organy Sejmu trzech kolejnych kadencji.

Pytany o tę sprawę Kozdroń nie chciał się wypowiadać. - Jeszcze nie zostałem przez Sejm wybrany na oskarżyciela, więc tym bardziej nie powinienem teraz mówić, jakie stanowisko zająłbym przed Trybunałem Stanu - mówił. Poseł przyznał, że przez ostatnie miesiące szczegółowo analizował obszerny materiał całej sprawy.

W 2005 r. Sejm IV kadencji przyjął sprawozdanie komisji odpowiedzialności konstytucyjnej i uchwalił, że Wąsacz ma odpowiadać przed Trybunałem Stanu za domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP SA i Domów Towarowych "Centrum". Od tego czasu sprawa tkwiła w zawieszeniu, bo prawo mówi, że z każdą kolejną kadencją wybieranych jest część sędziów TS i sejmowy oskarżyciel do konkretnej sprawy. I prezes SN, który z mocy prawa przewodniczy TS, kilka razy już wysyłał do Sejmu ponaglenia w całej sprawie.
To "nękanie człowieka"

Wąsacz wielokrotnie oświadczał, że jest w tej sprawie niewinny, zaś stawianie go przed TS "ma aspekt wybitnie polityczny". - Racjonalnie myślący prokurator nie jest w stanie zrobić z tego materiału porządnego aktu oskarżenia - powiedział Wąsacz o sprawie karnej, która toczy się w prokuraturze równolegle z procedurą stawiania przed Trybunał Stanu. Prowadzenie dwóch spraw o ten sam czyn, to "nękanie człowieka" - oceniał kilka miesięcy temu Wąsacz, który mówił też wtedy, że nie satysfakcjonuje go perspektywa wieloletniego procesu, który zakończy się przedawnieniem, bo chce "sprawiedliwego wyroku". W jego ocenie, obecnie sprawa prowadzona jest jednak "pod przedawnienie".

Sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej uznała w 2005 r., że sprzedaż pakietu akcji PZU konsorcjum Eureko w 1999 r. doprowadziła do problemów, w tym - rozpraw przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym. Uznano też, że wycena DT Centrum była zaniżona. W przypadku prywatyzacji TP SA Wąsacz miał niekorzystnie wybrać firmę doradczą, co doprowadziło do ok. 25 mln zł strat.

Trybunał zebrał się w tej sprawie w 2006 r. Uznał wtedy, że dokumenty Sejmu nie spełniały warunków prawnych aktu oskarżenia. Jednak w II instancji w marcu 2007 r. TS zwrócił sprawę do I instancji. Wobec wygaśnięcia kadencji Sejmu, proces Wąsacza formalnie się nie zaczął.

Niezależnie od odpowiedzialności przed TS wobec Wąsacza śledztwo prowadzi gdańska prokuratura. Zdaniem śledczych Wąsacz nie podjął działań, które dawałyby możliwość uzyskania wyższej ceny za akcje PZU i doprowadził do wyboru przy prywatyzacji oferty, która "nie była najkorzystniejsza". B. ministrowi grozi do 10 lat więzienia. Nie przyznaje się on do zarzutów.

W 2010 r. prokuratura oskarżyła Wąsacza o niedopełnienie obowiązków związanych z ochroną interesów Skarbu Państwa. Według aktu oskarżenia, nadzorując w 1999 r. przebieg prywatyzacji PZU, Wąsacz akceptował działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Eureko oraz BIG Bank Gdański, co miało przynieść szkodę interesowi publicznemu. Zdaniem śledczych Wąsacz m.in. nie podjął działań, które dawałyby możliwość uzyskania wyższej ceny za sprzedawane akcje PZU i doprowadził do wyboru w procesie prywatyzacji oferty, która "nie była najkorzystniejsza i która nie spełniała najpełniej celów i oczekiwań Skarbu Państwa oraz potrzeb spółki PZU, a także doprowadził do przyjęcia niekorzystnych dla Skarbu Państwa postanowień umowy sprzedaży".

Kilkanaście miesięcy temu sąd zwrócił prokuraturze sprawę do uzupełnienia nakazując m.in. uporządkowanie materiału dowodowego - uzupełnione śledztwo ma się zakończyć w najbliższym czasie.

W 2006 r. policja na zlecenie prokuratury zatrzymała Wąsacza, bo - jak utrzymywano - miała informacje o jego możliwej ucieczce za granicę, gdyż wcześniej kupił walizki (wybierał się na wakacje w Himalaje). Potem sąd uznał zatrzymanie b. ministra za bezzasadne, bo wystarczyło wysłać Wąsaczowi wezwanie do stawienia się w prokuraturze.

- Teraz mamy takie czekanie, kto pierwszy zrobi ruch: czy Trybunał, czy prokuratura - kto pierwszy umorzy sprawę i czy będzie przedawnienie. Jest impas - powiedziała osoba znająca sprawę.

PAP


http://fakty.interia.pl/polska/news/sprawa-ministra-wasacza-przed-trybunalem-stanu-moze-ulec,1875748
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Sty 03, 2013 12:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jest finał sprawy LOT-u
Cytat:

LOT otrzymał pieniądze od Ministerstwa Skarbu

20 grudnia 2012 roku została udzielona spółce PLL LOT pomoc publiczna na ratowanie w formie pożyczki i wypłacona w kwocie 400 milionów złotych - ustaliła Informacyjna Agencja Radiowa. Informację potwierdziło ministerstwo Skarbu Państwa, które od dwóch tygodni nie potrafiło odpowiedzieć na pytanie, czy przelało na konta LOT-u 400 mln zł.


http://biznes.interia.pl/gieldy/news/lot-otrzymal-pieniadze-od-ministerstwa-skarbu,1877345

Poza odwołaniem zarządu (czyli odjęciem ich od cycka) nikt nie poniósł konsekwencji zaistniałej sytuacji. Czy członkowie Rady Nadzorczej LOTu oraz członkowie zarządu, którzy odpowiadają za obecny stan finansowy firmy nie powinni oddać pieniędzy publicznych, które otrzymali za robotę, której dobrze nie wykonali? Dlaczego z naszych pieniędzy mamy płacić za nieudolność kolegów Tuska?

To samo dotyczy gości, którzy budowali (drogo, źle i nieterminowo) stadiony, autostrady i którzy nie potrafią sobie poradzić z problemami na kolei Dlaczego urzędasy w tym kraju nie odpowiadają za swoje czyny? Nie chodzi mi o karę śmierci czy więzienia - niech przynajmniej oddadzą kasę, która się im nie należy! Plus dożywotni zakaz dostępu do żłoba.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Sty 12, 2013 6:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Szokująca kwota zadośćuczynienia zasądzona przez sąd dla b. senatora PiS Zbigniewa Romaszewskiego...

Cytat:
Sąd: 240 tys. zł dla Romaszewskiego za dwa lata więzienia w PRL
wczoraj, 15:14 PAP

240 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania przyznał sąd znanemu opozycjoniście z PRL i byłemu działaczowi NSZZ "Solidarność" Zbigniewowi Romaszewskiemu. W latach 80. był on przez ponad dwa lata więziony za działalność niepodległościową.
Zbigniew Romaszewski, fot. Wojciech Olkuśnik/AG
Zbigniew Romaszewski, fot. Wojciech Olkuśnik/AG

Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał 73-letniemu Romaszewskiemu od Skarbu Państwa 192 tys. zł zadośćuczynienia i 48 tys. zł odszkodowania. Uzasadnił to znacznym stopniem krzywdy, wyrządzonej mu w wyniku wyroku 4,5 lat więzienia, wydanego w 1983 r. przez sąd wojskowy za zorganizowanie podziemnego Radia "Solidarność". Wyrok nie jest prawomocny.

Romaszewski wnosił o 85 tys. zł odszkodowania i "stosowne" zadośćuczynienie. Prokurator była przeciwna odszkodowaniu, wnosiła o 96 tys. zł zadośćuczynienia. Zaznaczyła, że będzie się zastanawiać, czy apelować. Romaszewski był zadowolony z wyroku.

Zanim sąd wydał wyrok, zgodnie z procedurą pytał Romaszewskiego o jego dochody przed aresztowaniem.

Powiedział on, że był pracownikiem Instytutu Fizyki PAN, gdzie w 1980 r. zrobił doktorat. Podkreślił, że władze usiłowały nie dopuścić, by - jak się wyraził - "figurant był doktorantem". W PAN zarabiał ok. 5 tys. zł miesięcznie; udzielał też korepetycji z fizyki. Od czerwca 1981 r. wziął bezpłatny urlop z PAN i został funkcyjnym pracownikiem prezydium zarządu Regionu Mazowsze NSZZ "S", gdzie zarabiał 11 tys. zł miesięcznie, co skończyło się z wprowadzeniem stanu wojennego.

- Nie zostałem internowany, gdyż ukrywałem się od 12 grudnia 1981 r. aż do chwili aresztowania - zeznał. Dodał, że utrzymywał się wtedy ze "zrzutek", jakie robili jego koledzy z PAN, co "wystarczało na przeżycie".

Ucierpiało jego zdrowie i kariera

W sierpniu 1982 r. został aresztowany; był sądzony w procesie twórców Radia "Solidarność". Został skazany w lutym 1983 r.; wyszedł na mocy amnestii w sierpniu 1984 r.; uniewinniono go w 1991 r. Zeznał, że był w więzieniu szantażowany przez władze, które uzależniały amnestię dla wszystkich ówczesnych więźniów politycznych od emigracji lub rezygnacji z działalności przez kilku czołowych opozycjonistów.

W więzieniu nasiliły się jego dolegliwości zdrowotne, m.in. pogorszył się wzrok (musiał czytać przy żarówce o mocy 40 W). Dodał, że miał trudności w widzeniach z rodziną (żona też była aresztowana). Po zwolnieniu z więzienia nie pozwolono mu wrócić do pracy w PAN; podjął gorzej płatną pracę w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Nie dostał też paszportu na wyjazd na stypendium do laboratorium laserowego w USA, co - jak powiedział - było dla niego "gigantyczną szansą na powrót do zawodu". - Od tego czasu podjąłem działalność polityczną, działałem w obronie represjonowanych w podziemnej "S"; byliśmy obiektem działań SB - oświadczył Romaszewski.

Pełnomocnik Romaszewskiego mec. Antoni Łepkowski powiedział sądowi, że jest on "ikoną walki o prawa człowieka" jako twórca biura interwencji KSS KOR i NSZZ "Solidarność". - Wsłuchiwaliśmy się wszyscy w Radio "Solidarność", które krzepiło nas w stanie wojennym - dodał adwokat.

Przedstawicielka prokuratury nie miała wątpliwości co do zasadności wniosku, bo Romaszewski spędził 24 miesiące w więzieniu i wniosła o przyznanie mu za to 96 tys. zł zadośćuczynienia. Zarazem wniosła o oddalenie jego wniosku o odszkodowanie wobec "braku szkody majątkowej". Sam Romaszewski uznał, że taką szkodę poniósł.

Sąd uznał, że Romaszewskiemu z powodu doznanych krzywd należy się wyższe zadośćuczynienie niż zwykle przyznawane w takich sprawach. Sąd za każdy miesiąc więzienia przyznał mu 8 tys. zł, choć z reguły jest to od 3 do 5 tys. Jako powody sędzia Ewa Jethon wymieniała, oprócz rozłąki z rodziną, także silną "presję psychiczną ze strony władz ws. amnestii".

Uzasadniając przyznane odszkodowanie, sędzia powiedziała, że składa się na nią wyliczona przez sąd na podstawie średniej krajowej kwota, jaką Romaszewski mógłby zaoszczędzić, gdyby go nie uwięziono. Sąd uznał, że powinno to być 2 tys. zł za każdy miesiąc więzienia. Sąd podkreślił, że uniemożliwiono mu zarówno powrót do PAN, jak i wyjazd na stypendium do USA.

Słynny opozycjonista

Romaszewski w 1976 r. uczestniczył w organizowanej przez Komitet Obrony Robotników akcji pomocy represjonowanym. Od 1977 r. był członkiem KSS KOR; z żoną Zofią prowadził biuro interwencyjne, rejestrujące przypadki łamania praw człowieka i niosące pomoc ofiarom bezprawia. W stanie wojennym był poszukiwany przez SB. Współorganizator podziemnego Radia "Solidarność". Aresztowany w sierpniu 1982 r.

W 1989 r. wybrany do Senatu z listy Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Był też wybierany do Senatu w kolejnych wyborach: w 1991, 1993, 1997, 2001, 2005, 2007. Członek PiS. W 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go Orderem Orła Białego.
(JM)

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sad-240-tys-zl-dla-romaszewskiego-za-dwa-lata-wiez,1,5391695,wiadomosc.html#.UPA4joeKeOM.facebook

================================
Agnieszka Romaszewska w obronie swojego ojca i jego moralnego prawa do zasądzonego przez sąd bardzo wysokiego odszkodowania za prześladowania w okresie PRL - http://aromasze.salon24.pl/480031,widziane-z-bliska


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Sob Sty 19, 2013 9:42 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Sty 16, 2013 3:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Sędzia z matką z SB orzeka w sprawach lustracyjnych – Cezary Gmyz

Czy sędzia Igor Tuleya, który zasłynął uzasadnieniem porównującym metody Centralnego Biura Antykorupcyjnego do stosowanych w czasach stalinowskich, zachowuje bezstronność? Wiadomo, że pochodzi z tzw. rodziny resortowej. Jego matka Lucyna Tuleya najpierw w latach 1960-71 pracowała w Milicji Obywatelskiej w Łodzi w wydziale kryminalnym, a potem do 1988 r. służyła jako funkcjonariuszka Służby Bezpieczeństwa w Biurze B Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Do zadań tej struktury należała inwigilacja, a konkretnie śledzenie przedstawicieli m.in. opozycji czy dyplomatów. Akta Lucyny Tulei przechowywane są w IPN pod sygnaturami IPN BU 0604/116 oraz IPN BU 001102/959. Tymczasem sędzia nie tylko pozwala sobie na kontrowersyjne porównania, ale orzeka też w sprawach lustracyjnych.

Lucyna Tuleya, jak funkcjonariuszka bezpieki została objęta ustawą dezubekizacyjną, na mocy której obcięto jej emeryturę za 17 lat służby w organach bezpieczeństwa.
Zdaniem Wiesława Johanna, byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, adwokata, który w czasie PRL bronił opozycjonistów, z powodu takich powiązań rodzinnych sędzia powinien wyłączyć się z orzekania w sprawach lustracyjnych.

- Obowiązuje bowiem zasada iudex suspectus, która dopuszcza możliwość wyłączenia się z orzekania, jeśli mogą zachodzić wątpliwości co do bezstronności sędziego – mówi Johann.
Przeciwnego zdania jest mecenas Barbara Kondracka, prawnik z wieloletnim doświadczeniem: – Nie jest to wystarczająca przesłanka, żeby wyłączyć sędziego Tuleyę z orzekania w procesach lustracyjnych. Dzieci nie mogą odpowiadać za rodziców – mówi Tygodnikowi Lisickiego adwokat.

Szef pionu lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej Jacek Wygoda ma podobne zdanie co sędzia Johann. – Jeśli istotnie członek najbliższej rodziny sędziego był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, to należy się zastanowić czy nie zachodzą tzw. inne okoliczności, które rodzą wątpliwości co do bezstronności takiego sędziego w postępowaniach lustracyjnych, tym bardziej, że ustawa lustracyjna w swojej preambule bardzo negatywnie ocenia służbę w SB – mówi prokurator Wygoda.
Sam sędzia Tuleya nigdy nie złożył wniosku o samowyłączenie się z orzekania w sprawach lustracyjnych – Istotnie orzekam w sprawach lustracyjnych. Gdyby miał jakieś wątpliwości złożyłbym stosowne oświadczenie – mówi.

Jednocześnie odmawia jednak rozmowy na temat przeszłości matki. – Oddzielam sprawy osobiste od zawodowych – mówi.
W tej chwili sędzia przygotowuje zdanie odrębne w sprawie dziennikarza Tygodnika Powszechnego i wiceministra spraw zagranicznych Macieja Kozłowskiego. W grudniu ubiegłego roku sąd uznał go za kłamcę lustracyjnego. Tuleya, który był w składzie orzekającym nie zgadza się z decyzją pozostałych sędziów.

http://tygodniklisickiego.pl/sedzia-z-matka-z-sb-orzeka-w-sprawach-lustracyjnych-cezary-gmyz/
=======================================

Przypomnijmy, że kluczowy wyrok w sprawie lustracyjnej Leszka Moczulskiego (która będzie się toczyć od nowa, gdyż wyrok ten został uchylony) wydała Małgorzata Mojkowska - córka byłego redaktora naczelnego "Trybuny Ludu".

Lech Kaczyński o sędzi Mojkowskiej - http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-lech-kaczynski-krytykuje-sedzie-mojkowska,nId,75752 .

Charakterystyczne jest, że gdy Mojkowska wyrokowała w sprawie Moczulskiego środowiska, które potem podważały jej bezstronność i które teraz podważają bezstronność sędziego Tuleyi, nie miały wątpliwości.

Środowisko sędziowskie nigdy po 1989 roku nie było weryfikowane. Sędziowie, którzy byli w PZPR nadal orzekają, choć jawnie sprzeniewierzyli się zasadzie niezawisłości. W sprawach wrażliwych politycznie orzekają osoby uwikłane w różne zależności i związki ze starym systemem. W Trybunale Konstytucyjnym w sprawach lustracyjnych orzekali sędziowie ewidencjonowani w papierach SB jako TW, na co zwrócił uwagę Sławomir Cenckiewicz w książce "SB a Lech Wałęsa"! Do dziś pracują w tej instytucji ludzie, którzy byli ewidencjonowani jako agenci. To samo dotyczy innych wrażliwych instytucji np. Kancelarii Sejmu, gdzie np. (negatywną) opinię w sprawie lustracji wydawał w 1992 roku prof. Wojciech Sokolewicz - agent UB a potem SB przez ponad 30 lat!

Nasz wymiar sprawiedliwości to stajnia Augiasza, za co odpowiedzialność ponoszą ludzie Okrągłego Stołu
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Sty 23, 2013 12:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz i pięciu wicemarszałków przyznało sobie za ubiegły rok wysokie nagrody - donosi "Super Express".

Najwięcej, bo w sumie 45 tys. złotych, otrzymała Kopacz. Jej zastępcy: Cezary Grabarczyk (PO), Marek Kuchciński (PiS), Wanda Nowicka (Ruch Palikota), Eugeniusz Grzeszczak (PSL) i Jerzy Wenderlich (SLD) zgarnęli po 40 tys. złotych.

Decyzję o przyznaniu nagród dla wicemarszałków podjęła Ewa Kopacz. Marszałek Sejmu z kolei otrzymała dodatkowe pieniądze dzięki decyzji wicemarszałków.

Kancelaria Sejmu poinformowała, że środki na premie wypłacono z funduszu nagród. Przyznała jednak, że członkowie prezydium Sejmu dostali je bez żadnego pisemnego uzasadnienia.


http://wiadomosci.onet.pl/kraj/se-wysokie-premie-dla-marszalek-sejmu-i-jej-zastep,1,5401668,wiadomosc.html

==========================================

Oto dewiza Polski zbudowanej przy Okrągłym Stole: "Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy."

Zasada ta realizowana jest coraz bardziej bezwstydnie przez wszystkie środowiska i siły polityczne w dzisiejszej Polsce.

=============================================
Cytat:
Od kilku dni opinia publiczna żyje nagrodami, jakie przyznali sobie marszałek i wicemarszałkowie Sejmu. Przepisy wskazują, że nie mieli takiego prawa

Prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista, uważa, że nigdzie nie jest napisane, że marszałek i jego zastępcy mogą otrzymywać nagrody.

http://prawo.rp.pl/artykul/757643,974202-Marszalek-bezprawnie-premiowany.html

====================================
Trafny komentarz Piotra Skwiecińskiego w Rzepie, który trafnie podsumowuje nie tylko postępowanie marszałków Sejmu, ale także to, co zrobił Zbigniew Romaszewski:
Cytat:

Po to, aby społeczeństwo i państwo jakoś funkcjonowały, potrzebne jest spełnienie szeregu warunków. A najważniejszy z nich to poczucie wspólnoty.

Z tym poczuciem, łagodnie mówiąc, nie jest u nas najlepiej. I nie chodzi tu tylko 
o partyjne nienawiści, o „wojnę polsko-polską” dzielącą nie tylko polityków, ale 
i w ogromnym stopniu zwykłych ludzi. Idzie głównie o to, że społeczeństwo musi, w ograniczonym bodaj stopniu, uważać polityczną elitę za swoją emanację. Za ludzi, z którymi można się nie zgadzać, ale którzy w swoich działaniach kierują się dobrem tego społeczeństwa jako całości.

Otóż sławetnych premii nie sposób pogodzić z takim rozumowaniem i z takimi wymaganiami. Nie sposób zwłaszcza teraz, kiedy rozszerza się kryzys. Kiedy rządzący rozpaczliwie szukają oszczędności, a te oszczędności coraz bardziej dotkliwie uderzają nie w najbogatszych, tylko we wszystkich. I kiedy od wszystkich, w tym także od uboższych, wymaga się zrozumienia dla budżetowych cięć.
(...)
Ewidentnie jest to rozumowanie obce marszałek Kopacz, która – przypomnijmy – najpierw długo energicznie broniła decyzji o premiach. Ewidentnie nie rozumieją tego również partyjni liderzy, którzy zareagowali dopiero wtedy, kiedy całą sprawę ujawniły media.

Mówi to o nich, niestety, nie najlepiej. Używając bardzo eufemistycznych słów.

http://blog.rp.pl/skwiecinski/2013/01/25/iii-rp-to-nie-finlandia/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Sty 31, 2013 8:31 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dwie informacje, które wystarczy połączyć za pomocą prostego rozumowania.

Cytat:
Niemcy budują autostrady taniej niż Polacy. Jak to możliwe?!
Środa, 30 stycznia (08:50)

Budowa 1 kilometra autostrady kosztuje w Polsce 9,6 miliona euro. To europejska średnia - pisze "Puls Biznesu".

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przygotowała zestawienie cen budowanych dróg w Polsce i 9 krajach naszego regionu - czytamy w dzienniku.

Drożej niż w Polsce buduje się w górzystej Austrii. Tam koszt wybudowania jednego kilometra autostrady dochodzi do 100 milionów euro. Dzieje się tak w miejscach gdzie trzeba drążyć tunele.

Na drugim biegunie mamy Bułgarię. Tam wybudowanie kilometra autostrady kosztuje 5 razy mniej niż w Polsce.

Taniej niż my budują także nasi sąsiedzi. Niemcy o prawie półtora miliona euro za kilometr drogi, a Czesi o prawie milion.

Skoro więc budujemy w cenach europejskiej średniej, dlaczego nasze firmy, zajmujące się tą branżą, bankrutują? - zastanawia się "Puls Biznesu".


http://motoryzacja.interia.pl/raport/autostrady/budowa-autostrad-w-polsce/news/niemcy-buduja-autostrady-taniej-niz-polacy-jak-to-mozliwe,1888147

oraz

Cytat:

Komisja Europejska zamraża Polsce wypłatę 4 miliardów euro na drogi
30.01.2013

Środki nie będą wypłacane dopóki nie zostaną wyjaśnione ew. nieprawidłowości przy inwestycjach drogowych.

Komisja uważa, że Polska powinna sprawdzić wszystkie projekty drogowe zarządzane przez GDDKiA.

"Wszystkie współfinansowane przez UE projekty drogowe zarządzane przez GDDKiA powinny być sprawdzone przez polskie władze. Dopóki nie zostanie wyjaśniona skala problemu i wzmocniony system kontroli wykrywający defraudacje, żadne dalsze wnioski o refundację na projekty drogowe w tych programach nie będą pokryte" - poinformowała PAP rzeczniczka KE ds. polityki regionalnej Shirin Wheeler. Dodała, że urzędnicy w departamencie ds. polityki regionalnej szacują, że w sumie kwota ta wynosi ok. 4 mld euro.

Chodzi o pozostałe do wydatkowania środki UE na projekty drogowe powstające w ramach programów operacyjnych Infrastruktura i Środowisko oraz Rozwój Polski Wschodniej.

We wtorek wieczorem Komisja informowała o wstrzymaniu wypłaty 3,5 mld zł funduszy UE na projekty drogowe zarządzane przez GDDKiA w ramach programu Infrastruktura i Środowisko oraz Rozwój Polski Wschodniej. Chodziło o trzy projekty: rozbudowę drogi ekspresowej na odcinku Jeżewo-Białystok, przystosowanie do parametrów drogi ekspresowej drogi krajowej nr 8 na odcinku Piotrków Trybunalski-Rawa Mazowiecka oraz o budowę autostrady A4 Radymno-Korczowa.


http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/772598,Komisja-Europejska-zamraza-Polsce-wyplate-4-miliardow-euro-na-drogi

I jeszcze jedna:

Cytat:
Prokuratura: przy przetargach była zmowa cenowa
30.01.2013

Przedstawiciele firm uzgadniali, jakie konsorcja mają wygrać przetargi na poszczególne odcinki dróg - tłumaczył IAR rzecznik Prokuratury Apelacyjnej Zbigniew Jaskólski.

Prokuratura Apelacyjna w Warszawie prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości przy przetargach organizowanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. - Sprawa jest otwarta i nie możemy mówić o szczegółach, prowadzimy ją we współpracy z ABW - powiedział IAR prokurator Zbigniew Jaskólski.

Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej zaznaczył, że akt oskarżenia przeciwko 11 osobom już trafił do sądu. Dziesięciu z nich zarzucono udział w tak zwanej zmowie przetargowej. Jedenastej osobie postawiono zarzut pomocnictwa, przekroczenia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej.

W akcie oskarżenia jest mowa o dwóch odcinkach na drodze krajowej numer 8, pomiędzy Białymstokiem i Jeżewem oraz Rawą Mazowiecką i Piotrkowem Trybunalskim, a także o odcinku budowanej autostrady A4 Radymno-Korczowa. Prokurator Zbigniew Jaskólski opisał działania oskarżonych następująco: uzgadniano jakie konsorcjum ma konkretny przetarg wygrać, a pozostali uczestnicy zmowy przetargowej - by nie czuli się stratni - stawali się podwykonawcami "w przeróżnych konfiguracjach". Udział w zmowie przetargowej jest zagrożony karą do trzech lat pozbawienia wolności, a wręczenie i przyjęcie korzyści majątkowej pozbawieniem wolności do lat 8. Do czasu wyjaśnienia tej sprawy Komisja Europejska wstrzymała wypłatę 3,5 miliarda złotych na budowę dróg w Polsce. Decyzję Brukseli minister rozwoju Regionalnego Elżbieta Bieńkowska nazwała "kuriozalną i niezrozumiałą". Szefowa resortu mówiła w radiowej Jedynce, że sprawa zostanie wyjaśniona do marca. - Nie przyznajemy się do żadnego błędu - oświadczyła.

IAR/agkm


http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/772324,Prokuratura-przy-przetargach-byla-zmowa-cenowa
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Sty 31, 2013 8:43 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Konina w hamburgerach. Znamy wyniki śledztwa
30.01.2013

Firma Tesco poinformowała o zrezygnowaniu z irlandzkiego dostawcy mrożonych hamburgerów wołowych, w których znaleziono końskie DNA - firmy Silvercrest, należącej do grupy ABP Food.

Tesco zapowiada też wprowadzenie systemu badania DNA wszystkich produktów mięsnych, które ma w swej ofercie.

Poinformowano również o wynikach śledztwa w sprawę końskiego DNA w mrożonych hamburgerach. Według Tesco firma Silvercrest używała do ich wyrobu mięsa, które nie pochodziło od zatwierdzonych dostawców, ani nawet - wbrew wyraźnej instrukcji - z Wielkiej Brytanii lub Irlandii.

Władze irlandzkie informowały w sobotę, że wołowina zawierająca końskie DNA, dostarczona przez Silvercrest do sieci handlu detalicznego, pochodziła z Polski. Wcześniej irlandzki Urząd Bezpieczeństwa Żywności (FSAI) poinformował o znalezieniu końskiego DNA w hamburgerach wołowych sprzedawanych w W. Brytanii i Irlandii przez Tesco i kilka innych sieci. Ujawniono, że w większości przypadków chodziło o bardzo niski poziom końskiego DNA, ale w jednej z próbek z Tesco konina stanowiła ok. 29 proc. zawartości.

Końskie DNA w hamburgerach wywołało oburzenie w W. Brytanii i Irlandii, gdzie w zasadzie nie jada się koniny.


http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/772183,Konina-w-hamburgerach-Znamy-wyniki-sledztwa
Cytat:

Trutka na szczury w mleku ze Szczekocin. Słowacja wycofuje rurki i wafle ze sklepów

Data dodania: 2013-01-29
Dziennik Zachodni

BR, DRAPA, PAS

Częstochowska prokuratura otrzymała dokładne wyniki badania skażonego mleka w proszku, które zostało wytworzone w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej "Rokitnianka" w Szczekocinach. Efekt: mleko zostało skażone trutką na szczury. Polska ma problem ze Słowacją, bo tam też trafiło skażone mleko.
Trutka na szczury w mleku ze Szczekocin. Słowacja wycofuje rurki i wafle ze sklepów

Granulat zawierał toksyczny bromadiolon, zaliczany do środków gryzoniobójczych

Zdaniem biegłych, w mleku znajdował się bromadiolon, środek, który jest stosowany do trucia gryzoni. Jednak, jak podkreślają biegli, ilości bromadiolonu w mleku były na tyle niewielkie, że nie stanowiły one zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi, którzy spożywali słodycze, wyprodukowane z wykorzystaniem skażonego mleka.

A chodzi tu dokładnie o wafle i rurki waflowe firmy Magnolia z Lubska (woj. lubuskie).

Do ich produkcji wykorzystane zostało skażone mleko w proszku, wyprodukowane w lipcu 2012 roku.

Prokuratura zbada teraz dokładnie, w jaki sposób trutka dostała się do mleka.
(...)
Skontaktowaliśmy się wczoraj z OSM "Rokitnianka", ale nikt nie chciał komentować ustaleń prokuratury, ponieważ przedstawiciele zarządu firmy znajdowali się w delegacji.
(...)
Nieoczekiwanie okazało się, że sprawa skażonego mleka znalazła się w centrum uwago także na Słowacji. Do tego kraju również trafiły produkty z mlekiem w proszku ze Szczekocin.

Słowackie ministerstwo rolnictwa potraktowało zagrożenie poważnie, zakładając z góry, że importowane z Polski produkty spożywcze zostały skażone trutką na szczury. Media elektroniczne informowały non stop o możliwości zatruć. Sieci handlowe Kaufland i Tesco rozpoczęły wycofywanie popularnych wafli i rurek z kremem. Sanepid zaczął kontrolować kawiarnie, stołówki i jadłodajnie.


http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/749363,trutka-na-szczury-w-mleku-ze-szczekocin-slowacja-wycofuje,id,t.html?cookie=1

===============================

Przypominają się poprzednie afery tego typu (np. ze sola przemysłową, która dodawano do artykułów spożywczych w Polsce - sprawie ukręcono łeb i nie podano nawet, którzy producenci żywności stosowali te praktyki - wmówiono tubylcom, że sól przemysłowa nie była szkodliwa dla zdrowia).

Czekamy co będzie dalej! Co jeszcze ujdzie na sucho ludziom z PSL?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Lut 02, 2013 9:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
"Firmy, którymi podejrzani zarządzali nie poniosą jednak konsekwencji, bo do UOKiK nie został w porę poinformowany o sprawie przez ABW".

Polskie prawo przewiduje bowiem bardzo krótki czas przedawnienia dla postępowań antymonopolowych.

Chodzi o firmy, które są podejrzewane o zmowę cenową podczas przetargu na wykonanie niektórych odcinków dróg. Zmowa przetargowa wykonawców autostrady A4 i drogi ekespresowej S8 spowodowała wstrzymanie funduszy unijnych na budowę dróg w Polsce.

Obecnie toczy się postępowanie karne wobec osób, które bezpośrednio uczestniczyły w procederze. "Firmy, którymi podejrzani zarządzali nie poniosą jednak konsekwencji, bo do UOKiK nie został w porę poinformowany o sprawie przez ABW" - powiedziała w radiowej Jedynce szefowa UOKiK Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel.

Prawo antymonopolowe przewiduje roczny czas przedawnienia. Prokuratura i ABW nie mają takich ograniczeń. Gdyby ABW przekazała informacje o swoim śledztwie w 2009 roku, to również UOKiK mógłby włączyć się w działanie przeciwko nieuczciwym firmom. Jeśli nie ma postępowania, UOKiK nie można ukrać firm. "Ewentualną odpowiedzialność karną mogą ponieść tylko menedżerowie firm podejrzanych o nieuczciwe praktyki a nie same firmy" - podkresliła szefowa UOKiK.


============================

Chodzi o to, aby kasa publiczna, którą dostali "znajomi królika", nie musiała być zwrócona.

A postępowanie karne zostanie skręcone, co oczywiste... Co najwyżej Polska straci 4 mld na drogi.
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/774100,Firmy-pozostana-bez-kary-za-zmowe-cenowa-ws-drog

==============================
A wyroków skazujących zapewne tez nie będzie. Tusk zaczął już wywierać presje na sąd:

Cytat:
Donald Tusk zaznaczył, że Polska nie straci tych pieniędzy i wyjaśnił, iż KE jedynie wstrzymała ich wypłatę. Jego zdaniem, Komisja chce dać naszemu krajowi czas do udokumentowania, że nie dojdzie do takich przypadków w przyszłości. Według premiera, jeśli sąd potwierdzi nieprawidłowości, fundusze zostaną przesunięte na inny cel.


http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/773753,Tusk-Polska-nie-straci-funduszy-unijnych

================================

Za to wiemy już, z jakiego - prawdopodobnie - powodu, musiał odejść szef ABW - Bondaryk. PO wybacza tym, którzy ujawniają afery w Tuskolandzie!fischan fical
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Lut 07, 2013 1:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rzeczpospolita kłamców i Radziwiłłów...

Cytat:

Sejm dał nagrody, premier też
07.02.2013

Osoby na najwyższych stanowiskach, w tym wiceministrowie, wojewodowie i ich zastępcy, otrzymały za zeszły rok ekstragratyfikacje. Ich wysokość sięgnęła nawet 12 tysięcy złotych - ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna".

Szef rządu ganił niedawno Prezydium Sejmu za przyznawanie sobie nagród w trudnych dla budżetu czasach. Podkreślał, że osoby na najwyższych stanowiskach, które mu podlegają, nie otrzymują nagród, od kiedy pozostali urzędnicy mają zamrożone płace, czyli od 2009 roku.

Jednak szef rządu mija się z prawdą. Przyznawał nagrody wojewodom, ich zastępcom i wiceministrom. W sprawdzanych przez "Dziennik Gazetę Prawną" resortach i urzędach wojewódzkich tylko w 2012 roku nagrodzonych zostało około 40 osób. Są wśród nich wojewodowie i wicewojewodowie.


http://www.polskieradio.pl/5/273/Artykul/777388,Sejm-dal-nagrody-premier-tez
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lut 19, 2013 9:59 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
575 mln zł na nagrody dla urzędników. "Tak się należy"
Marcin Bartnicki

58,8 tys. Polaków musi przez cały rok płacić podatki dochodowe, VAT i akcyzę, aby budżet uzbierał 574,8 mln zł na nagrody dla urzędników służby cywilnej, stanowiących jedynie 12 proc. całej administracji. Na same nagrody dla kilkunastu osób z kierownictwa Kancelarii Sejmu poświęciliśmy podatki płacone przez 100 osób. Według oceny firmy konsultingowej Deloitte, w 2009 roku administracja kosztowała nas 51 mld zł (68 proc. to pensje urzędników), co stanowiło 20 proc. budżetu Polski.

- Uważam, że tak się należy. To jest uczciwe postawienie sprawy i byłabym ostatnią osobą, która namawiałaby ich do tego, by oddawali premie - wyjaśniała 19 lutego marszałek sejmu Ewa Kopacz, odnosząc się do 976 tys. zł, które w postaci nagród otrzymało kierownictwo kancelarii sejmu. Marszałek uzasadniała, że nagrody wynikają z "aktów prawnych, które są co najmniej od lat 80."

W podobnym tonie wypowiedział się wcześniej Sławomir Brodziński, szef Służby Cywilnej, odnosząc się do nagród otrzymywanych przez podległych mu urzędników. - Nie zgadzam się z lansowaną ostatnio tezą, że przyznanie urzędnikowi nagrody lub podwyżki za dobrą pracę jest traktowane jako działanie nieetyczne. Nie podzielam też przekonania o wygórowanych wynagrodzeniach w korpusie służby cywilnej, bo za kwalifikacje i włożony w pracę wysiłek trzeba adekwatnie płacić - pisze w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej Serwisu Służby Cywilnej. Brodziński argumentuje, że w służbie cywilnej pracuje proporcjonalnie więcej specjalistów i ludzi z wyższym wykształceniem niż w całej gospodarce, dlatego pensje urzędników są wyższe przeciętnie o ponad 1,2 tys. zł brutto od średniej krajowej (wszystkie dane dotyczą 2011 roku). Tyle trzeba zapłacić, aby przyciągnąć specjalistów niezbędnych m.in. ministerstwom i placówkom zagranicznym.

Rzeczywiście, z danych przytoczonych przez szefa służby cywilnej wynika, że nagrody większości urzędników, szczególnie niższego i średniego szczebla, są nie do pozazdroszczenia - średnią zawyżają wysokie nagrody dla kierownictwa. W najgorzej nagradzanej kategorii - powiatowej administracji zespolonej, wynoszą średnio zaledwie 135 zł. Najlepiej pod względem nagród mają Urzędy Kontroli Skarbowej - mogą liczyć przeciętnie na 772 zł dla każdego pracownika. Stosunkowo wysokie roczne dodatki do pensji w tym przypadku mogą być zrozumiałe, ponieważ pracownicy kontroli skarbowej są szczególnie narażeni na propozycje korupcyjne, dlatego odpowiednie nagrody są w tym segmencie niezbędne.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,title,575-mln-zl-na-nagrody-dla-urzednikow-Tak-sie-nalezy,wid,15349753,wiadomosc.html?ticaid=1101af

Cytat:
Milion zł nagród w Kancelarii Sejmu

Kierownictwo Kancelarii Sejmu otrzymało w 2012 roku nagrody w wysokości ponad 976 tys. zł - wynika z pisma szefa Kancelarii Lecha Czapli przekazanego posłom Ruchu Palikota w odpowiedzi na ich zapytanie.

http://www.polskatimes.pl/artykul/764695,milion-zl-nagrod-w-kancelarii-sejmu-ruch-palikota-sprawdza,id,t.html

Tymczasem:

Cytat:
Wynagrodzenia w Polsce w styczniu spadły o 10,5 proc. w stosunku do grudnia. Rok do roku wzrosły zaledwie o 0,4 proc., co - biorąc pod uwagę inflację - oznacza dalszy realny spadek ich wartości.


http://rebelya.pl/forum/watek/61716/


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Czw Lut 21, 2013 2:22 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lut 19, 2013 10:04 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wielka emigracja Polaków. Exodus jak w czasach stalinizmu
2013-02-19

Podczas straconej dekady po ogłoszeniu stanu wojennego z kraju na stałe wyjechało mniej osób niż w ciągu ostatnich dwunastu lat. W okresie 2000–2012 wymeldowało się 298,9 tys. osób, czyli średniej wielkości miasto

Dzisiaj o opuszczeniu Polski na stałe decydują kryteria ekonomiczne, a nie polityczne. Są jednak bardziej istotne, bo nawet w czasach opresji komunistycznych mniej osób zdecydowało się na trwałą emigrację.

Z najnowszego spisu powszechnego wynika, że za granicą przez ponad rok przebywa 1,5 mln Polaków. Jak twierdzi demograf prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego, ci ludzie, jeśli do kraju przyjadą, to na wakacje. Na stałe nie.

– Osoby, które są za granicą ponad rok, zakładają rodziny lub ściągają je z Polski. Wysyłają dzieci do szkoły, biorą kredyty na mieszkanie lub dom, mają pracę albo rozkręcili własny biznes. Słowem zapuścili korzenie – mówi prof. Iglicka.

Na razie nie należy się spodziewać zmiany tego trendu. – W ubiegłym roku wyjechało za granicę ok. 100 tys. osób. W najbliższych 5 latach dołączy do nich kolejne 500–800 tys. – szacuje prof. Iglicka. – Z badań wynika, że aż 64 proc. młodych Polaków uważa, że tylko praca i życie za granicą stwarzają dla nich jakąkolwiek szansę na przyszłość – przekonuje.

To nie koniec złych informacji od demografów. Za rok GUS przekaże Eurostatowi dane z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2011. Wówczas będziemy musieli zweryfikować wiedzę o tym, ile nas jest. Zgodnie z nową definicją Eurostatu osoby przebywające za granicą ponad rok zostaną wliczone do liczby ludności krajów, w których przebywają. Nawet statystycznie zatem przestaną być Polakami. Dlatego od 2014 r. Polaków będzie 37 mln, a nie 38,5 mln.

Tak duży exodus jak w ostatniej dekadzie w powojennej Polsce miał miejsce tylko w mrocznych czasach stalinizmu i krótko po nim. W latach 1952–1960 na stałe wyjechało za granicę 370,4 tys. osób.

Z kolei w ostatniej dekadzie komunizmu na poziom emigracji wpływ miało wprowadzenie stanu wojennego. Ci, którzy wyjechali za granicę na przykład w celach turystycznych lub w związku z pracą, najczęściej nie wracali. Po 13 grudnia 1981 r. dołączyli do nich niektórzy działacze opozycji „gorąco zachęcani” przez władze do wyjazdu.

W rezultacie w ostatnich latach PRL za granicą przebywało około 1,2 mln Polaków – w tym ok. 700 tys. od ponad roku. Nie wiadomo, ilu spośród nich pozostało poza Polską na stałe. Przyjmuje się jednak, że mógł to być milion osób. To bardzo dużo, zważywszy, jak trudno było otrzymać paszport w czasach Polski Ludowej.

Dziś granice niemal nie istnieją. Wyjeżdżamy nie z obawy przed więzieniem, lecz przez brak pracy i perspektyw na normalne życie. Czynnik ekonomiczny jest dzisiaj kluczowy, ale efekt emigracji podobny. Mało kto, będąc już za granicą, myśli o powrocie.

1,5 mln polskich emigrantów już nigdy na stałe nie wróci do kraju

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/419753,wielka-emigracja-polakow-exodus-jak-w-czasach-stalinizmu.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum