Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ponowny proces lustracyjny Leszka Moczulskiego
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Maj 17, 2013 8:40 am    Temat postu: Ponowny proces lustracyjny Leszka Moczulskiego Odpowiedz z cytatem

19 czerwca 2013 roku o godz. 10.30 w sali 348 Sądu Okręgowego w Warszawie (Wydział XII Karny) odbędzie się rozprawa w sprawie dotyczącej lustracji Przewodniczącego Konfederacji Polski Niepodległej Leszka Moczulskiego.

Przypomnijmy, że Antoni Macierewicz umieścił 4 czerwca 1992 roku nazwisko Leszka Moczulskiego na liście 66 osób, które wg zasobów archiwalnych b. SB były ewidencjonowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa (zwanej potocznie "listą Macierewicza"). Antoni Macierewicz uczynił to powołując się na uchwałę lustracyjną Sejmu z 28 maja 1992 r., która została uchwalona m.in. głosami KPN. Obok Leszka Moczulskiego tzw. "lista Macierewicza" zawierała nazwiska m.in. Lecha Wałęsy (ówczesnego prezydenta), Wiesława Chrzanowskiego (ówczesnego marszałka Sejmu), Zdzisława Najdera (szefa doradców premiera Olszewskiego).

Próba wykorzystania "listy Macierewicza" do rozbicia klubu KPN (materiały SB nt. Leszka Moczulskiego Antoni Macierewicz i Jan Olszewski okazywali - jeszcze przed 4 czerwca 1992 r., poza jakąkolwiek procedurą - wybranym posłom KPN nakłaniając ich do usunięcia Leszka Moczulskiego i głosowania przeciwko odwołaniu rządu Jana Olszewskiego) spowodowała, że KPN głosowała za odwołaniem tego rządu, co doprowadziło do jego upadku.

Po uchwaleniu ustawy lustracyjnej w 1999 Leszek Moczulski jako pierwszy w Polsce złożył wniosek do sądu o tzw. autolustrację (Moczulski nie piastował wówczas żadnej funkcji publicznej i nie podlegał lustracji z urzędu).

W 2001 sąd I instancji uznał, że jego oświadczenie lustracyjne zaprzeczające współpracy z SB jest prawdziwe, jednak sąd II instancji uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania a sędzia Bareja, który wydał w pierwszej instancji wyrok korzystny dla Moczulskiego sam został oskarżony przez Racznika Interesu Publicznego o... współpracę z SB (potem uniewinniono od tego zarzutu a sam sędzia wkrótce zmarł).

W 2005 sąd lustracyjny I instancji stwierdził, że Leszek Moczulski w latach 1969–1977 jednak był tajnym współpracownikiem SB i otrzymywał za to wynagrodzenie. Wyrok ten wydał sąd pod przewodnictwem sędzi Małgorzaty Mojkowskiej, o której Lech Kaczyński powiedział
Cytat:
Pani sędzia Mojkowska nie jest osobą, której nazwiska nie znam. Wiem z jakich środowisk się wywodzi. To nie powinno mieć żadnego znaczenia, ale [...] straciłem tę pewność, że to takiego znaczenia nie ma
.

Lech Kaczyński powiedział te słowa po wydaniu przez sędzię Mojkowską wyroku w sprawie lustracyjnej Zyty Gilowskiej. Media wiązały tę wypowiedź z faktem, że ojciec sędzi Mojkowskiej był na przełomie lat 60. i 70. redaktorem naczelnym "Trybuny Ludu".

Wyrok niekorzystny dla Leszka Moczulskiego uprawomocnił się 12 września 2006 roku. Sąd II instancji, odrzucając tezę lidera KPN o fałszowaniu dokumentów.

Kasacja Leszka Moczulskiego została ostatecznie oddalona przez Sąd Najwyższy 17 kwietnia 2008 roku. Skarżący zarzucał m.in., iż w wydaniu wszystkich trzech niekorzystnych dla niego orzeczeń lustracyjnych uczestniczył jeden i ten sam sędzia, co naruszało zasadę kontroli instancyjnej orzeczeń. Sędzią tym był Rafał Kaniok - ten sam, który kilka lat później uznał, że skatowanie na śmierć Grzegorza Przemyka nie było zbrodnią komunistyczną i uległo przedawnieniu. W ustnych motywach Sądu Najwyższego podkreślono, że dla uznania, że ktoś współpracował z SB "przekazywane informacje nie muszą być dla SB szczególnie istotne". Nadto wskazano, mając na myśli Leszka Moczulskiego, iż "(...) nie można mówić, by był on jednocześnie agentem i działaczem opozycji", innymi słowy z chwila podjęcia przez Leszka Moczulskiego jawnej działalności opozycyjnej w ROPCiO w marcu 1977 r. jego "współpraca" z SB ustała.

Wynik sądowej lustracji w Polsce był więc następujący. Sądy prawomocnie orzekły, że z SB nie współpracowali, m.in. Lech Wałęsa, Leszek Miller, Aleksander Kwaśniewski, Włodzimierz Cimoszewicz, Józef Oleksy, czy Zyta Gilowska, natomiast współpracował założyciel KPN, choć z zachowanych papierów SB wynika, że przekazywał SB nieistotne informacje.

W kwietniu 2011 Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że proces lustracyjny Leszka Moczulskiego naruszał prawo do rzetelnego procesu gwarantowane postanowieniami EKPC poprzez ograniczenie prawa do obrony.

W związku z tym wyrokiem Sąd Najwyższy w 2012 uchylił orzeczenia stwierdzające, że Leszek Moczulski współpracował z SB w latach 1969–1977, a jego sprawę przekazał Sądowi Okręgowemu w Warszawie jako sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.

Obecnie Sąd Okręgowy wyznaczył w tej sprawie pierwszą rozprawę.

Więcej materiałów nt. lustracji Leszka Moczulskiego można znaleźć tutaj - http://www.polonus.mojeforum.net/viewforum.php?f=20 .

Polecamy także książkę Piotra Plebanka na ten temat - http://www.polonus.mojeforum.net/viewtopic.php?t=1815

Nasza obecność na (przynajmniej niektórych) rozprawach Leszka Moczulskiego jest naszym obowiązkiem, jako byłych Konfederatów!
Pamiętajmy, że publiczność, a także media są formą społecznej kontroli wymiaru sprawiedliwości.

Jest to także forma troski naszego środowiska o wyjaśnienie całej prawdy nt. naszego Przewodniczącego i charakteru jego kontaktów z SB w latach 1969-1977. Chcemy, aby jawnie i bezstronnie oceniono charakter ówczesnych relacji między Służbą Bezpieczeństwa a Leszkiem Moczulskim.

Na POLONUSie mamy zamiar na bieżącą relacjonować cały proces.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Pią Maj 17, 2013 2:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niech Pan Bóg broni, żeby robić w sądzie jakiekolwiek happeningi (w stylu Słomki)! Trzeba po prostu tam być i obserwować ten proces, dbać o jak najpełniejsze jego relacjonowanie. Tym razem, inaczej niż kilka lat temu, nie może być tak, że proces prawie nikogo z nas nie interesował, nie było relacji w Internecie, nie było nas na sali sadowej, zostawiliśmy Przewodniczącego samego na pastwę sądów III RP.

Nie możemy deklarować - jako naszego żądania czy oczekiwania od sądu - wydania korzystnego wyroku dla Leszka Moczulskiego.

To będzie trudny proces, choćby ze względu na wyrok, który zapadł poprzednio. Prawda sądowa rządzi się inną logiką niż prawda w podręcznikach historii. Nie wiemy jak będą tym razem zeznawać świadkowie (część z nich też już nie żyje - minęło przecież od tego czasu około 40 lat!). Nie wiemy też, jaką przeszłość ma sędzia, który będzie wyrokował i jakie ma poglądy (a przecież wielokrotnie przekonywaliśmy się, że ma to bardzo duże znaczenie dla końcowego werdyktu).

To będzie proces, gdzie z jednej strony staną dokumenty wytworzone przez SB i esbecy, którzy zapewne będą potwierdzać wiarygodność swoich papierów, a z drugiej - będą zeznania ludzi związanych z opozycją, którzy pamiętają, co robił Leszek Moczulskim w okresie rzekomej współpracy oraz - przede wszystkim - będzie droga życiowa Leszka Moczulskiego i wszystko to, co robił w okresie swojej jawnej działalności opozycyjnej.

Natomiast mamy prawo żądać, w Jego imieniu i w imieniu naszego środowiska, aby proces lustracyjny tym razem był uczciwy i rzetelny. Tylko tyle i aż tyle!

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Cze 16, 2013 6:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kolejny proces lustracyjny Leszka Moczulskiego, który rozpoczyna się we środę, 19 czerwca, to nie jest proces o miejsce Przewodniczącego KPN w historii Polski. To miejsce ma już zagwarantowane dzięki wszystkiemu temu, co robił w okresie swojej jawnej działalności opozycyjnej od marca 1977 r. Był współzałożycielem ROPCiO i jednym z jego dwóch rzeczników (obok Andrzeja Czumy), redaktorem opozycyjnych pism, m.in. "Opinia", Droga" i "Gazeta Polska", założycielem KPN i jej przewodniczącym, autorem "Rewolucji bez rewolucji" i wielu innych ważnych tekstów programowych, więźniem politycznym, który w sumie spędził w więzieniu ponad 7 z 12 lat jawnej działalności niepodległościowej. Jego heroiczna postawa w obu procesach KPN (w pierwszym - razem z Tadeuszem Jandziszakiem, Tadeuszem Stańskim i Romualdem Szeremietiewem, w drugim - razem z Krzysztofem Królem, Adamem Słomką, Andrzejem Szomańskim i Dariuszem Wójcikiem) była inspiracją dla wielu osób, podejmujących walkę z systemem komunistycznym pod hasłami niepodległościowymi (a nie w imię poprawiania socjalizmu). Leszek Moczulski nie brał udziału w rozmowach Okrągłego Stołu. W pierwszym Sejmie wybranym w sposób demokratyczny rozszyfrował skrót PZPR, jako "Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji", wzywając postkomunistów do tego, aby odcięli się od swojej przeszłości.

Tak, Leszek Moczulski jest jednym z Ojców naszej Niepodległości i ma zagwarantowane miejsce w każdej polskiej jednotomowej encyklopedii!

W procesie lustracyjnym, który rozpoczyna się we środę, nie chodzi też o rozstrzygnięcie, czy w okresie od 1969 r. do marca 1977 r. Leszek Moczulski współpracował z SB, jak to wynika z wytworzonych przez SB i zachowanych w IPN papierów i jak orzekł poprzednio sąd lustracyjny, opierając sie na zeznaniach byłych esbeków, którzy zapewniali o wiarygodności wytworzonych przez siebie dokumentów. Tej sprawy nie rozstrzygnie bowiem żaden sąd! Tak jak orzeczenia sądu nie rozstrzygnęły przecież sprawy współpracy z SB Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego, Marian Jurczyka, Leszka Millera, Zyty Gilowskiej, a ostatnio Macieja Kozłowskiego, Marka Króla. Ocena, czy ktoś współpracował z SB czy tez nie, to jest domena historyków, którzy - w przypadku niektórych z wymienionych wyżej osób - być może jeszcze długo będą się o to spierać...

Jakie więc znaczenie będzie miał ten wyrok?

Sądy w III RP są takie, jakie są. Jaruzelski, Kiszczak i inni komunistyczni oprawcy uniknęli kary, większość pomniejszych komunistycznych zbrodniarzy nie poniosła żadnej odpowiedzialności za swoje czyny, , albo jedynie symboliczną, niemal wszyscy ludzie, którzy JAWNIE służyli poprzedniej władzy (albo się z nią dogadali przy Okrągłym Stole) zostali uwolnieni od zarzutu współpracy z SB (głównie na tej podstawie, że ich papiery zostały niemal w całości zniszczone przed 1989 r. lub przesunięte do zbioru zastrzeżonego po 1989 r. a esbecy w sądzie zeznawali na ich korzyść)... Czy warto, aby przed TAKIM sądem Przewodniczący KPN dochodził sprawiedliwości w sprawie, która nie rozstrzyga ani o jego miejscu w historii od roku 1977, ani nawet nie przesadza o charakterze jego kontaktów z SB do roku 1977?

Jeżeli Leszek Moczulski podejmuje jeszcze raz wysiłek udowadniania przed TAKIM sądem, że jego relacje ze Służbą Bezpieczeństwa w latach 1969 - 1977 nie miały charakteru rzeczywistej współpracy, to widzę w tym sens tylko z jednego punktu widzenia. Otóż poczynając od 1992 r., od ogłoszenia tzw. listy Macierewicza, przeciwko autorowi "Rewolucji bez rewolucji" prowadzona była przez wiele lat kampania kłamstw, oszczerstw i insynuacji. Nie prowadzili jej postkomuniści ani byli esbecy (choć oczywiście chętnie ją wspierali, czy to przez relacje medialne, czy to przez zeznania przed sądem, czy to przez orzeczenia sądowe różnych spadkobierców "Trybuny Ludu"). Kampanię tę prowadzili całkowicie cynicznie ludzie, którzy wywodzili się z obozu "Solidarności", którzy przed rokiem 1989 nie mieli dość odwagi, aby "rzucić Moskwie wyzwanie", nie mieli dość potencjału intelektualnego, aby w ostatniej dekadzie PRL wyobrazić sobie pokojową drogę Polski do niepodległości, a po 1989 r. nie mieli dość charakteru, aby rozliczyć komunę, zerwać z grubą kreską i budować sprawiedliwą Rzeczpospolitą. Byli to ludzie, którzy zaczęli walczyć z komuną kilka lat po jej obaleniu i stali się antysowieccy dopiero po rozpadzie Związku Sowieckiego. Wspierali zaś ich "pożyteczni idioci", którzy dali się przekonać, że za niepowodzenia III RP odpowiada m.in. "agent" Moczulski.

Jeżeli Leszkowi Moczulskiemu uda się przed TAKIM sądem udowodnić, że nie jest wielbłądem, to będzie to jego moralne zwycięstwo nad TYMI ludźmi - chwila zadośćuczynienia za lata niesprawiedliwych oskarżeń. I będzie mógł wtedy powtórzyć za Piłsudskim:

Cytat:
Był cień, który biegł koło mnie – to wyprzedzał mnie, to zostawał w tyle. Cieniów takich było mnóstwo, cienie te otaczały mnie zawsze, cienie nieodstępne, chodzące krok w krok, śledzące mnie i przedrzeźniające [...]. Cień ten nieodstępny koło mnie ścigał mnie i prześladował. Zapluty, potworny karzeł na krzywych nóżkach, wypluwający swą brudną duszę, opluwający mnie zewsząd, nieszczędzący mi niczego, co szczędzić trzeba [...], śledzący moje kroki, robiący małpie grymasy, przekształcający każdą myśl odwrotnie; ten potworny karzeł pełzał za mną jak nieodłączny druh, ubrany w chorągiewki różnych typów i kolorów [...], krzyczący frazesy, wykrzywiający potworną gębę, wymyślający jakieś niesłychane historie; ten karzeł był moim nieodstępnym druhem, nieodstępnym towarzyszem doli i niedoli, szczęścia i nie-szczęścia, zwycięstwa i klęski. (…) Ta szajka, ta banda, która czepiała się mego honoru...


W tym procesie chodzi więc o to, aby mieć moralną satysfakcję, rzucając te słowa w twarz oszczercom wraz z wyrokiem sądu.

Bądźmy więc razem z Leszkiem Moczulskim w czasie tego procesu, który rozpoczyna się we środę, bo ta możliwa chwila jego satysfakcji, która może nastąpić, będzie także satysfakcją dla nas, którzy cały ten czas staliśmy przy nim, przeciwstawiając się kampanii kłamstw w imię zwykłej ludzkiej uczciwości, płacąc za to nieraz cenę upokorzenia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Sro Cze 19, 2013 8:42 am    Temat postu: obowiązek? solidaryzm? determinacja? Odpowiedz z cytatem

Jest cholernie gorąco [37 za oknem], a ja ja człek z lekka otyły źle znoszę upały.
Ubrać też się trzeba inaczej niż na plażę.
Wczoraj wróciłem z intensywnych wakacji i jestem ogólnie zmęczony...i niewyspany Sad
Najprościej pisząc nie chce mi się ruszać choćby po napój do sklepu


Ale pójdę..., tak wypada..., wiem o tym
IGła

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Cze 19, 2013 6:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Relacje prasowe z pierwszego dnia procesu.

Cytat:
Ponowna autolustracja Moczulskiego odroczona do października

Do 4 października warszawski sąd odroczył w środę ponowny proces autolustracyjny twórcy Konfederacji Polski Niepodległej Leszka Moczulskiego. Sąd dał stronom czas na zapoznanie się z aktami sprawy, które dopiero co wpłynęły z IPN.

W rozpoczętym w 1999 r. procesie 83-letniego dziś Moczulskiego prawomocnie uznano za kłamcę lustracyjnego, ale w 2011 r. Trybunał w Strasburgu uznał jego skargę na Polskę, a SN uchylił wcześniejsze wyroki i wznowił całą sprawę.

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie Moczulski powtórzył, że materiały - jak powiedział - jego rzekomej współpracy SB sfabrykowała w latach 80. Jak dowiedziała się PAP w IPN, pion lustracyjny Instytutu uważa, że Moczulski współpracował z SB.

Prok. IPN Justyna Walczak wniosła o umożliwienie zapoznania się jej z aktami sprawy, które dopiero dzień wcześniej wpłynęły z archiwów IPN do sądu. Wniosła by przekazać je pionowi lustracyjnemu IPN do skopiowania. Pełnomocnik Moczulskiego mec. Paweł Rybiński mówił, że to oznaczałoby kolejną nierówność stron w dostępie do akt sprawy (PAP ustaliła, że ich część nadal jest tajna).

Sąd odroczył rozpoczęcie procesu do 4 października. Zdecydował, że akta sprawy będzie przesyłał IPN tylko na 7 dni, aby i obrona mogła się z nimi zapoznawać w sądzie.

Po niedawnym ataku tortem na sędzię, sąd wprowadził nadzwyczajne środki bezpieczeństwa: wszyscy wchodzący, nawet dziennikarze, musieli zostawić poza salą telefony, torby czy plecaki. W sali cały czas było kilku policjantów.

Moczulski był pierwszą osobą, która w marcu 1999 r. - gdy tylko ruszyła lustracja w Polsce - wystąpiła o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację, chcąc oczyszczenia przez sąd z "publicznego pomówienia" o związki ze służbami specjalnymi PRL. W 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB, przekazanej Sejmowi 4 czerwca 1992 r.

Moczulski przyznawał, że spotykał się z oficerami SB. "Nigdy tego nie kryłem; chciałem wiedzieć, czym się interesują" - tłumaczył. Początkowo, w 2001 r. Sąd Lustracyjny I instancji uznał, że oświadczenie Moczulskiego o braku jego związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe. Sąd przyjął, że nawet jeśli doszło do współpracy, to była ona pozorna. Na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego w 2002 r. sąd II instancji uchylił ten wyrok i zwrócił sprawę I instancji.

W 2005 r. I instancja uznała b. lidera KPN za kłamcę lustracyjnego, przyjmując, że od 1969 do 1977 r. "metodycznie współpracował" z SB. Uznano, że jako tajny współpracownik "Lech" informował SB m.in. o kolegach z tygodnika "Stolica", a także o przedwojennym generale Romanie Abrahamie; za przekazywane informacje był wynagradzany. Sąd odrzucił tezę, że jego akta SB sfałszowała w 1984 r., by go skompromitować. Sąd podkreślił zarazem, że Moczulski "zdecydowanie przeszedł do opozycji" w 1977 r.

W 2006 r. wyrok utrzymał sąd II instancji. Uznano, że współpraca Moczulskiego nie była pozorna, a jego kontakty z SB "wyczerpały wszelkie przesłanki tajnej i świadomej współpracy", gdyż informacje dostarczane SB dotyczyły konkretnych opozycjonistów i były przydatne w ich zwalczaniu.

Sąd dodał, że w 1977 r. Moczulski był jednocześnie i agentem, i osobą rozpracowywaną przez SB, prowadząc wtedy "grę na dwa fronty". "Z jednej strony, intensywnie angażował się w opozycję, a jednocześnie pozostawał informatorem" - mówił sędzia Rafał Kaniok. "Wewnętrzną konspiracją" w SB sąd tłumaczył, że wcześniejsza współpraca z SB nie stoi w sprzeczności z późniejszym zwalczaniem Moczulskiego, który był w latach 80. aresztowany i skazany.

W 2008 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację adwokata Moczulskiego, który na 10 lat utracił prawo do pełnienia funkcji publicznych.

W 2011 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uwzględnił skargę Moczulskiego. Trybunał stwierdził naruszenie jego prawa do rzetelnego procesu przez ograniczenie dostępu do tajnych akt sprawy. Lustrowany i jego adwokat dostali do nich dostęp w tajnej kancelarii sądu, gdzie mogli robić notatki, ale nie wolno im było wynosić ich poza kancelarię - musieli polegać tylko na swej pamięci. Według ETPCz stawiało to lustrowanego "w sytuacji niekorzystnej w porównaniu z uprzywilejowaną pozycją Rzecznika Interesu Publicznego". Rzecznik, ówczesny oskarżyciel w sprawach lustracyjnych, miał dostęp do akt w swej kancelarii tajnej.

W 2012 r. SN, powołując się na wyrok ETPCz, uchylił wyroki wobec Moczulskiego; sprawę przekazano Sądowi Okręgowemu w Warszawie. Obowiązująca od 2007 r. nowa ustawa lustracyjna zlikwidowała Sąd Lustracyjny, przekazując sprawy lustracyjne sądom okręgowym. Rzecznika zastąpił pion lustracyjny IPN.

W powtórnym procesie może zapaść zarówno wyrok o ponownym "kłamstwie lustracyjnym", jak i stwierdzający prawdziwość oświadczenia. Nie wiadomo jeszcze, czy proces potoczy się według poprzednio obowiązującej procedury z 1997 r., czy obecnej. Według ustawy z 1997 r. tajną współpracą nie było działanie, "którego obowiązek wynikał z obowiązującej ustawy". Dziś jest nią także działanie wynikające z obowiązku ustawowego lub służbowego - jeżeli przekazywało się służbom PRL informacje "w zamiarze naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela". Obecnie nie ma też już zapisu ustawy z 1997 r., że współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa państwa".

Moczulski był współzałożycielem i od marca 1977 r. rzecznikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Od tego czasu poddawano go licznym represjom; ok. 250 razy zatrzymywano. Od września 1979 r. był szefem KPN; w 1982 r. skazano go za to na 7 lat więzienia. Zwolniono go na mocy amnestii w 1984 r. W kolejnym procesie w 1985 r. skazano go na 4 lata, zwolniono w 1986 r. Kandydował w wyborach prezydenckich w 1990 r., w których zajął ostatnie 6. miejsce. Poseł na Sejm w latach 1991-1997. Autor książek na tematy geopolityczne i historyczne.
Artykuł pochodzi z kategorii: Polska
Przejdź na początek artykułu
PAP


Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-ponowna-autolustracja-moczulskiego-odroczona-do-pazdziernika,nId,983992?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

Cytat:
Proces autolustracyjny Moczulskiego - odroczony

[...]
Powód odroczenia, to akta IPN-u, które niedawno wpłynęły do sądu. Ani prokurator z IPN, ani obrona nie zdążyli zapoznać się z dokumentacją. Sąd zdecydował, że akta będą wysyłane do wglądu oskarżycielowi, Leszek Moczulski i jego obrońca przeczytają dokumenty w siedzibie sądu.

Leszek Moczulski dziwi się dlaczego akta wysłane przez IPN nie są znane oskarżycielowi, który też reprezentuje Instytut. Jak podkreśla, oskarżenie celowo opóźnia rozpoczęcie procesu. Dzieje się tak, jego zdaniem dlatego, że oskarżenie boi się przegrania sprawy, w którą włożyło tyle wysiłku. Moczulski podkreśla, że nie był agentem komunistycznych służb, a będące w aktach zobowiązanie do współpracy jest fałszywką. [...]


http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/712689,proces-autolustracyjny-moczulskiego-odroczony.html
Cytat:

Proces lustracyjny Leszka Moczulskiego odroczony
[...] Leszek Moczulski dziwi się dlaczego akta wysłane przez IPN nie są znane oskarżycielowi, który też reprezentuje Instytut. Jak podkreśla, oskarżenie celowo opóźnia rozpoczęcie procesu. Dzieje się tak, jego zdaniem dlatego, że oskarżenie boi się przegrania sprawy, w którą włożyło tyle wysiłku. Moczulski podkreśla, że nie był agentem komunistycznych służb, a będące w aktach zobowiązanie do współpracy jest fałszywką. [...]


http://www.zachod.pl/radio-zachod/serwis-informacyjny/kraj/proces-lustracyjny-leszka-moczulskiego-odroczony/

Cytat:
Były lider KPN walczy o dobre imię
Autolustracja Moczulskiego odroczona
[...]Przed Sądem Okręgowym w Warszawie Moczulski powtórzył, że materiały – jak powiedział – jego rzekomej współpracy SB sfabrykowała w latach 80. Jak dowiedziała się PAP w IPN, pion lustracyjny Instytutu uważa, że Moczulski współpracował z SB.

Prok. IPN Justyna Walczak wniosła o umożliwienie zapoznania się jej z aktami sprawy, które dopiero dzień wcześniej wpłynęły z archiwów IPN do sądu. Wniosła by przekazać je pionowi lustracyjnemu IPN do skopiowania. Pełnomocnik Moczulskiego mec. Paweł Rybiński mówił, że to oznaczałoby kolejną nierówność stron w dostępie do akt sprawy (PAP ustaliła, że ich część nadal jest tajna). [...]


http://tvp.info/informacje/polska/autolustracja-moczulskiego-odroczona/11484758

Cytat:
Moczulski się oczyszcza w sądzie

Gdyby Antoni Macierewicz w 1992 r. uczciwie i rzetelnie wykonywał swoje obowiązki, sprawdził autentyczność mojego podpisu, tej sprawy by nie było - mówił w środę Leszek Moczulski, w PRL przywódca niepodległościowego KPN. Na wokandę sądową wrócił jego proces autolustracyjny.
Szef MSW Antoni Macierewicz umieścił Moczulskiego na liście domniemanych agentów UB i SB przekazanej Sejmowi w czerwcu 1992 r. W 1999 r. Moczulski jako pierwszy skorzystał z prawa do tzw. autolustracji, czyli możliwości oczyszczenia się w sądzie z "publicznego pomówienia" o związki ze służbami PRL. [...]

- Leszek jest osobą, o której już dziś trzeba pisać w podręcznikach historii Polski - mówił jeden z ok. 20 jego przyjaciół z opozycji i ław poselskich (z początku lat 90.), którzy przyszli na rozprawę. Natknęli się na mur policjantów, bramkę do wykrywania metalu i uwagę przewodniczącej rozprawie Joanny Hut, która zagroziła usunięciem publiczności z sali w razie "zakłócenia porządku".

To efekt "afery tortowej" sprowokowanej kilkanaście dni temu przez grupę Adama Słomki. W procesie gen. Czesława Kiszczaka sędzia Anna Wielgolewska została zaatakowana tortem wniesionym chyłkiem na salę rozpraw. Po skandalicznym incydencie sąd zaostrzył kontrole. Sprawa Moczulskiego uznana została za obarczoną "wysokim ryzykiem", bo Słomka to jego przeciwnik, który lata temu dokonał rozłamu w KPN-ie. W środę nie przyszedł, incydentów nie było.

Sąd odroczył otwarcie procesu, bo dopiero we wtorek IPN przekazał mu kartony z historycznymi aktami, m.in. teczki personalne oraz pracy agenta o kryptonimie "Lech", instrukcje operacyjne SB, teczki operacyjnego rozpracowania o kryptonimie "Oszust". Prokurator IPN i pełnomocnik Moczulskiego poprosili o czas na zapoznanie się z nimi. - Chcemy sprawdzić, czy te akta są w całości. Mam 83 lata, ale wytrwałości mi nie zabraknie - mówił do dziennikarzy i swoich zwolenników.

Moczulski w pierwszej odsłonie procesu nie przeczył, że spotykał się z oficerami SB, ale po to, żeby wiedzieć "czym się interesują". Twierdzi, że materiały o jego rzekomej współpracy zostały sfałszowane. W środę zapowiedział powołanie na świadków dawnych oficerów SB oraz pracowników departamentu III MSW.

Sprawa wróci na wokandę 4 października. Dawni działacze KPN jako dobry omen przyjęli, że jedna z następnych rozpraw odbędzie się w grudniu w urodziny marszałka Józefa Piłsudskiego.


http://wyborcza.pl/1,75478,14131432,Moczulski_sie_oczyszcza_w_sadzie.html

Cytat:
Ponowna autolustracja Moczulskiego odroczona do października

[...]W powtórnym procesie może zapaść zarówno wyrok o ponownym "kłamstwie lustracyjnym", jak i stwierdzający prawdziwość oświadczenia. Nie wiadomo jeszcze, czy proces potoczy się według poprzednio obowiązującej procedury z 1997 r., czy obecnej. Według ustawy z 1997 r. tajną współpracą nie było działanie, "którego obowiązek wynikał z obowiązującej ustawy". Dziś jest nią także działanie wynikające z obowiązku ustawowego lub służbowego - jeżeli przekazywało się służbom PRL informacje "w zamiarze naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela". Obecnie nie ma też już zapisu ustawy z 1997 r., że współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa państwa". [...]


http://wpolityce.pl/depesze/56214-ponowna-autolustracja-moczulskiego-odroczona-do-pazdziernika


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Sro Cze 19, 2013 8:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Cze 19, 2013 7:41 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oświadczenie dla prasy Leszka Moczulskiego wygłoszone bezpośrednio po procesie na prośbę jednego z dziennikarzy.
Cytat:

LM: Pewnym zagrożeniem dla tej sprawy może być stanowisko prokuratury. Mam 83 lata i to jest taka sytuacja, że nie wiem, ile mam czasu. Prokuratura też nie wie, ile ja mam czasu. Jeśli sprawa została dwa lata rozstrzygnięta przez Sąd Najwyższy, że będzie wznowione postępowanie, to prokuratura miała dwa lata, aby zebrać materiały i zrobić sobie stosowną ilość kopii. Prokuratura, która tutaj występuje jest częścią Instytutu Pamięci Narodowej. IPN przez swój wydział prokuratorski wydelegował prokuratora, który dopiero wczoraj dostarczył akta do sądu i to akta najwyraźniej niekompletne.

Termin kolejnej rozprawy w październiku tego roku, to jest szybki termin. Na pewno szybszy niż wtedy, gdy się ta sprawa zaczynała w roku 1999. Wtedy ten wstępny okres trwał od marca do września a teraz do czerwca do października, a więc krócej.

Jest sprawa naszego korzystania z akt na równych warunkach z prokuraturą. A warunki te dla obu stron nie są równe, ponieważ my nie wiemy, co jest w aktach IPN. Prawdopodobnie będziemy musieli wystąpić o możliwość zrobienia kwerendy w aktach prowadzonych przeciwko mnie, bo tam mogą być materiały ważne dla tego postępowania, ale ja o tym nie wiem. Cały czas nie mieliśmy do nich dostępu.

Dla nas te akta są ważne pod jednym względem. Chcemy sprawdzić, czy one są w całości. W poprzednim postępowaniu zdarzył się przynajmniej jeden raz taki przypadek, że w zszytych aktach pojawił się nagle dodatkowy papierek, którego wcześniej nie było. Musimy więc sprawdzić, czy akta są kompletne. Ale jeżeli nie są kompletne, to będziemy wnioskowali o ich uzupełnienie.

Dzisiejszy wniosek IPN był taki, aby akta, które wyszły z jednego wydziału IPN przesłać na jakiś okres czasu na nowo do IPN, tylko do innego wydziału, zamykając w tym czasie dostęp do tych akt dla nas. Pretekst, na który powołuje się prokuratura, był taki, że IPN musi zrobić sobie kopie. Sąd zręcznie wybrnął z tego, przyjmując optymalne rozwiązanie...

Ale rozwiązanie to oznacza oczywiście przedłużenie postępowania. I to jest jedyne zagrożenie, które widzę, że ten proces będzie przez oskarżenie przedłużany. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale się domyślam. Nikt nie lubi przegrywać sprawy, w którą włożył tyle wysiłku przez ostatnie 21 lat.

Przecież tej sprawy w ogóle by nie było, gdyby po uchwale lustracyjnej Sejmu w 1992 r. ówczesny minister spraw wewnętrznych, pan Macierewicz, w terminie, który sam uznał za wystarczający, zrobił tylko jedną prostą rzecz. Mianowicie gdyby sprawdził w wydziale badań kryminalistycznych autentyczność mojego podpisu, znajdującego się w aktach. Później autentyczność tego podpisu sprawdzono na polecenie sądu i stwierdzono, że podpis jest fałszywy. Gdyby przed 4 czerwca 1992 r. pan Macierewicz miał dowód, że podpis jest fałszywy, to nie mógłby mnie chyba umieścić na tej liście. To nie była jedyna jego pomyłka. Tam była nawet pomyłka co do osoby - człowiek o tym samym nazwisku, ale o innym imieniu został umieszczony na tej liście! Gdyby to było zrobione rzetelnie i uczciwie, to tej pomyłki i wielu innych pomyłek by nie było.

Dziękuję!

Głos z sali: Życzymy panu powodzenia i wytrwałości!

LM: Wytrwałości nie zabraknie!

Głos z sali: To wiemy!

Inny głos: Zdrowia!

LM: Dziękuję!

Głos z sali: Ja tylko przypomnę, że jeden z terminów rozpraw to data urodzin marszałka - 5 grudnia! A to jest dla nas dobra data!

LM: Bardzo dobra data...









Wszystkie fotografie - Maciej Gawlikowski


Zob. też - http://www.youtube.com/watch?v=V9w-Wm33i8E (film zawiera jedynie część oświadczenia Leszka Moczulskiego, nie zawiera też końcowej wymiany zdań Leszka Moczulskiego z publicznością,)

Jutro zamieścimy pełną relację z procesu wraz z dokumentacją zdjęciową.


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Czw Cze 20, 2013 10:23 am, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Cze 20, 2013 8:36 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kuriozalna relacja z procesu Grażyny Raszkowskiej z "Rzeczpospolitej" (która chyba nie była na procesie :( ). Tekst jest nierzetelny, gdyż podaje nieprawdziwe informacje (proces się rozpoczął, a na salę wpuszczono wszystkich dziennikarzy oraz niemal wszystkich widzów - w sumie ok. 4o osób). Ponadto autorka nie cytuje ani jednego zdania z oświadczenia Moczulskiego, cytuje natomiast oszczercze okrzyki podpitego Sokolewicza, który bezskutecznie usiłował wywołać awanturę na sali sądowej. Jak w dowcipach o agencji TASS :)

http://www.rp.pl/artykul/10,1021451-Moczulski--Teczki-sa-sfalszowane.html

========================================

Wyjaśnia się sprawa skandalicznej relacji Grażyny Raszkowskiej z procesu lustracyjnego. Oto fragment jej ostatniego tekstu w Rzepie:

Cytat:
Legendarnego przywódcę „Solidarności Walczącej” oburzają pomysły Senatu dla opozycjonistów.

– To kpina. Politycy spóźnieni o 24 lata przygotowują ustawę, która ma prawo oburzać dawnych antykomunistycznych opozycjonistów – mówi „Rz” Kornel Morawiecki, były lider „Solidarności Walczącej”, najbardziej bodaj bojowej podziemnej organizacji antykomunistycznej działającej w Polsce po wprowadzeniu stanu wojennego. SW od początku swego istnienia zakłada pełne odzyskanie przez Polskę niepodległości i upadek komunizmu, nie zgadzała się też z paktowaniem z komunistami przy Okrągłym Stole.

http://www.rp.pl/artykul/10,1030959-Kornel-Morawiecki-kpi-z-oferty-senatorow-dla-opozycjonistow.html

Grażyna Raszkowska, autorka tego tekstu w Rzepie, zamiast pisać głupoty nt. SW, powinna sobie poczytać tekst programowy Kornela Morawieckiego z 1982 r. pt. "Kim jesteśmy, o co walczymy?". Wiedziałaby wtedy, że w tym tekście słowo niepodległość nie pada ani razu. Mogłaby też poczytać na temat idei "wieców pokoju" i wizji atomowej zagłady, które w tym czasie lansował Kornel w prasie SW. Nieuctwo wśród polskich dziennikarzy jest powszechne. Zastępuje go niestety zapał rewolucyjny.

Jeżeli Raszkowska będzie relacjonowała w Rzepie proces Leszka Moczulskiego, to możemy być pewni, że niejeden kwiatek jeszcze tam znajdziemy. Szkoda, że ten renomowany dziennik stacza się w takie rejony za sprawą tak nieprofesjonalnych dziennikarzy...


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Pią Lip 19, 2013 5:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Cze 20, 2013 9:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przebieg wczorajszego posiedzenia sądu (I rozprawa 19 czerwca 2013 r.).



Sędzia Joanna Hut (przewodniczący składu sędziowskiego):

Dla krótkiego wprowadzenia.

Sąd będzie prowadził postępowanie lustracyjne z udziałem osoby lustrowanej Roberta Leszka Moczulskiego, który 25 marca 1999 roku złożył wniosek o autolustrację. W tej sprawie zostało dwukrotnie przeprowadzone postępowanie. Za drugim razem postępowanie zostało zakończone prawomocnym orzeczeniem. Z uwagi na to, że została złożona skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu przez obrońce osoby lustrowanej, wyrokiem z dnia 19 kwietnia 2011 roku Trybunał stwierdził naruszenie zasady równości stron i w związku z tym uznał, że zostały ograniczone prawa osoby lustrowanej w dostępie do akt oznaczonych klauzulą tajności. W związku z tym, orzeczeniem Sądu Najwyższego, postępowanie zostało wznowione i skierowano sprawę do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Warszawie.

Teraz sąd chciałby poznać stanowiska stron w zakresie procedowanie.

Prokurator Justyna Walczak (IPN):

W mojej ocenie postępowanie winno toczyć w oparciu o poprzednio obowiązującą ustawę z dnia z 11 kwietnia 1997 r. o ujawnieniu pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z nimi w latach 1944-1990 osób pełniących funkcje publiczne. W kwestii tej zapadło już prawomocne orzeczenie sądu apelacyjne w Szczecinie z dnia 28 czerwca 2012 r. o sygnaturze II AKa 77/12 (...) [postępowanie to dotyczyło sędzi w stanie spoczynku Alicji Rasmussen, która - wedle tego orzeczenia - złożyła niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne].

Przemawia za tym dodatkowo fakt, że oświadczenie lustracyjne pana Leszka Moczulskiego zostało złożone na druku poprzednio obowiązującym, który jest inny od aktualnie obowiązującego, ponadto w poprzednio obowiązującej ustawie był inny katalog organów bezpieczeństwa, inna definicja współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i inny katalog osób zobowiązanych do poddania się postępowaniu lustracyjnemu

Adwokat Paweł Rybiński (pełnomocnik Leszka Moczulskiego):

Istnieje powód, dla którego ustawa lustracyjna z roku 1997 została zmieniona. Nie widzę uzasadnienia w przepisach, dla którego mielibyśmy wracać do ustawy, która wolą ustawodawcy, w celu usprawnienia procesu lustracyjnego i ułatwienia ochrony praw osób lustrowanych została zmieniona. Dlatego jestem przeciwny wnioskowi prokuratury.

Sędzia Joanna Hut (przewodniczący składu sędziowskiego):

Czy Pan lustrowany chciałby się wypowiedzieć w tej kwestii?

Leszek Moczulski (lustrowany):

Dziękuję!

Sędzia Joanna Hut (przewodniczący składu sędziowskiego):

W tym miejscu przewodniczący informuje, że w dniu wczorajszym do przedmiotowej sprawy wpłynęły materiały archiwalne pozostające w dyspozycji Biura Ewidencji i Archiwum IPN, które stanowiły materiał źródłowy wykorzystywany w dotychczasowych postępowania lustracyjnych z udziałem osoby lustrowanej. Do sądu wpłynęły: teczka pracy i teczka personalna TW "Lech", teczki SOR "Oszust", materiały źródłowe dotyczące instrukcji, wykorzystywanych poprzednio przez sąd, materiały związane z kwestionariuszem ewidencyjnym dotyczącym Romana Abrahama, pseudonim "Dziadek", teczka "Centrum", teczki: personalna i pracy "Kleszewski".


Od lewej: sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska, sędzia Joanna Hut, sędzia Agnieszka Jarosz, protokolantka, adwokat Paweł Rybiński, Leszek Moczulski.

Prokurator Justyna Walczak (IPN):

Wnoszę o odroczenie rozprawy w dniu dzisiejszym z uwagi na niemożliwość zapoznania się z całością materiału dowodowego (...). 11 marca 2013 r. zwróciłam sie do Sądu Okręgowego w Warszawie o nadesłanie całości materiałów dowodowych i otrzymałam jedynie część tych materiałów.

W związku z tym, że materiały archiwalne, jak usłyszałam, wpłynęły do sądu w dniu wczorajszym, nie otrzymałam ich, co uniemożliwiło mi zapoznanie się z nimi.

Dlatego wnoszę o wypożyczenie mi całości materiału dowodowego na okres 21 dni, w celu zrobienia kopi.

Adwokat Paweł Rybiński (pełnomocnik Leszka Moczulskiego):

Ja silnie oponuję przeciwko wnioskowi prokurator w zakresie przekazania akt do biura prokuratora lustracyjnego celem ich skopiowania, z dwóch przyczyn.

Po pierwsze, widzę, że prokuratura niewiele zrozumiała z orzeczenia ETPC w Strasburgu w zakresie równości stron. Po raz kolejny postępowanie ma wyglądać w ten oto sposób, że my mamy się zapoznawać z materiałami gdzie indziej a prokuratur gdzie indziej i w zakresie innego rygoru. Jeżeli mamy prowadzić ten proces na równych prawach, to zapoznawajmy się z materiałami dowodowymi w sądzie. Mnie do kancelarii nikt tych akty nie wypożyczy.

Poza tym tryb proponowany przez prokurator IPN spowoduje ogromne przedłużenie procesu. Mój klient ma lat 83 a sprawa została zaczęta w roku 1999...



[...]

Sędzia Joanna Hut (przewodniczący składu sędziowskiego):

Czy strony są dzisiaj zająć stanowisko, w jakim zakresie postępowanie dowodowe prowadzimy bezpośrednio a w jakim zakresie możemy uznać za ujawniony materiał, który jest w aktach.

Prokurator Justyna Walczak (IPN):

W tym zakresie wypowiem się po zapoznaniu się z materiałem dowodowym.

Adwokat Paweł Rybiński (pełnomocnik Leszka Moczulskiego):

Przyłączam się do wniosku pani prokurator.

Sędzia Sędzia Joanna Hut (przewodniczący składu sędziowskiego:
Zarządzam przerwę celem narady w zakresie złożonego wniosku, dotyczącego wypożyczenia akt prokuraturze.




Po przerwie.


Sędzia Joanna Hut (przewodniczący składu sędziowskiego):

1. Na podstawie art. 404 par. 1 kpk sąd postanowił wobec konieczności umożliwienia stronom zapoznania się z materiałem archiwalnym nadesłanym w dniu wczorajszym przez IPN rozprawę odroczyć do dnia 4 października 2013 r. godzina 9.30 sala 218.

2. Kolejne terminy rozprawy wyznaczyć na dzień 28 październik 2013 r., 12 listopada 2013 r, 5 grudnia 2013 r. W każdym przypadku o godzinie 9. 30 w sali 218. Lustrowany o terminach rozpraw powiadomiony i zobowiązany do stawiennictwa.

Terminy rozpraw spowodowane są tym, że lipiec i sierpień to jest okres urlopowe. Poza tym sąd, z uwagi na skład zawodowy, ma także inne powinności i sędziowie mają zaplanowane terminy do końca września.

3. Zobowiązać strony do zajęcia merytorycznego stanowiska co do zakresu postępowania dowodowego, które przeprowadzenia żądają strony przed sądem, do dnia 4 października 2013 r,

4. Zawiadomić prokuratora Biura Lustracyjnego IPN wokandą.

5. Zawiadomić policje sądową oraz Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie o wyznaczonych terminach rozpraw celem prawidłowego zabezpieczenia sali rozpraw.

6. Akta sprawy w tomach po 10 sztuk przesyłać prokuratorowi każdorazowo na okres 7 dni.

Decyzja sądu w tym zakresie wynika z regulaminu urzędowania powszechnego sądu, który nakazuje udostępnienie akt sprawy, na żądanie prokuratora, do jego siedziby. Mając jednak na uwadze konieczność zapoznania się także z aktami sprawy przez obronę i osobę lustrowaną sąd podjął decyzję, że każdorazowo na okres jedynie 7 dni, będzie przesyłał prokuratorowi 10 kolejnych tomów akt, tak aby umożliwić każdemu z uczestników postępowania zapoznawanie się z tym materiałem.

Na kolejnym terminie rozprawy sąd planuje otwarcie przewodu sądowego i odbieranie wyjaśnień od pana lustrowanego. Ze względów organizacyjnych, panie mecenasie, czy Sąd mógłby uzyskać informacje, czy pan lustrowany planuje złożenie obszernych wyjaśnień?

Adwokat Paweł Rybiński (pełnomocnik Leszka Moczulskiego):

Siłą rzeczy to mogą być obszerne wyjaśnienia. Z panem lustrowanym ustalimy zakres i poinformujemy sąd.

Leszek Moczulski (lustrowany):

Będę się starał ograniczać...

Sędzia Joanna Hut (przewodniczący składu sędziowskiego):

Sąd chce mieć wiedzę, jak powinien planować przesłuchanie świadków, kto jest zdrowy, kto będzie w stanie przyjść do sądu a kogo trzeba będzie przesłuchać w miejscu zamieszkania i kogo być może już nie będzie można przesłuchać.

To wszystko, zamykam rozprawę.


Prokurator Justyna Walczak i adwokat Paweł Rybiński.
Wszystkie zdjęcia - Maciej Gawlikowski


Zapis filmowy I rozprawy - https://sites.google.com/site/wolnyczyn/aktualnosci/l-moczulski-znow-przed-rosyjskim-sadem---pozory-lustracji-w-warszawie


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Nie Lis 17, 2013 6:38 pm, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Pią Cze 21, 2013 4:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Komentarz do pierwszego dnia trzeciego procesu autolustracyjnego Leszka Moczulskiego (1)

Z jednej strony pozytywnie należy ocenić fakt dużej mobilizacji administracji Sądu Okręgowego w Warszawie oraz policji, co w praktyce utrudniło zakłócenie przebiegu procesu przez chuligańskie prowokacje, które zapowiadał "wysłannik" Gazety Obywatelskiej Kornela Morawieckiego - Tomasz Sokolewicz. Proces przeniesiono do innej sali, która była dokładnie monitorowana (także korytarz przed salą, w którym znajduje się kilka kamer oraz mikrofony). Wprowadzono dodatkową, szczegółową kontrolę publiczności przed wejściem na salę. Policja monitorowała zarówno sam korytarz przed salą rozpraw (było 8 umundurowanych policjantów), jak i wejście do budynku sądu (które obstawiło kilku nieumundurowanych funkcjonariuszy). Dokładnie monitorowane przez policję było także "zgromadzenie publiczne" z udział 4 (czterech) zwolenników Tomasza Sokolewicza w barze "Paragraf".

Aż żal, że prowokator nie podjął nawet próby jakiejkolwiek akcji, gdyż niechybnie zostałby zatrzymany i trafiłby do pomieszczenia zamkniętego, gdzie powinien zresztą stale przebywać, z uwagi na stan zdrowia. Smile

Sąd zapowiedział podobne środki ostrożności na kolejnych rozprawach, co utrudni jakiekolwiek prowokacje w przyszłości.

Mimo tych ograniczeń wszystkie osoby, będące rzeczywiście dziennikarzami oraz niemal wszystkie inne osoby, które chciały być świadkami procesu weszły na salę. Można było filmować, nagrywać dźwięk i robić zdjęcia. Rozprawa była jawna w całości.

Na sali doszło do dwóch incydentów z udziałem publiczności. Za pierwszym razem przewodniczący składu zagroziła utajnieniem procesu, co natychmiast spowodowało, iż zapanował porządek. Za drugim razem przewodniczący zagroziła usunięciem niesfornego widza z sali. Należy mieć nadzieję, że na kolejnych rozprawach, gdyby doszło do jakichkolwiek incydentów sprowokowanych przez ludzi, którym zależy na wyłączeniu jawności tego postępowania, przewodniczący zareaguje podobnie, jak w drugim wypadku - w najgorszym razie usunie osobę zakłócająca porządek z sali, ale rozprawy nie utajni. Jawność tego postępowania jest bowiem wartością samą w sobie. Każdy z uczestników postępowania musi mieć świadomość, że opinia publiczna uważnie śledzi jego zachowanie i je ocenia. Jest to fundamentalna zasada państwa prawa, zagwarantowana przez art. 45 Konstytucji[1]. Fakt, iż na jawności postępowania zależy przede wszystkim stronie lustrowanej jest znamienny. Należy mieć nadzieję, że prawo lustrowanego do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia jego sprawy, bez nieuzasadnionej zwłoki, będzie respektowane do samego końca procesu.

Pozytywnie należy także ocenić fakt mobilizacji środowiska konfederackiego. Było kilkanaście osób z warszawskiej KPN (zapamiętałem Bożenę Kosińską, Elżbietę Król, Zbigniewa Adamczyka, Jerzego Chomę, Ireneusza Głażewskiego, Michała Janiszewskiego, Krzysztofa Króla, Krzysztofa Lancmana, Piotra Plebanka), 6 - z Krakowa (Ryszard Bocian, Władysław Borowiec, Jerzy Dobrowolski, Maciej Gawlikowski, Mirosław Lewandowski i Paweł Sabuda), kilka - z Łodzi (m.in. legendarny tamtejszy kapeenowiec Wiesław Żyżniewski), kilka ze Śląska (m.in. Basia Czyż, działająca w nieprzerwanie w KPN od "karnawału Solidarności" do dzisiaj oraz Kazimierz Wilk), był - choć mocno spóźniony - Dariusz Wójcik z Lublina. Był Paweł Baca (w mundurze) - szef sztabu "Strzelca". Było kilka osób od Adama Słomki (w tym Mariusz Cysewski redaktor naczelny pisma "Wolny Czyn", który wykonał dobrą robotę filmując cały przebieg rozprawy).

W tym miejscu mam kilka uwag krytycznych odnośnie organizacji procesu, relacji z procesu oraz naszego środowiska.

Sala była bardzo mała, co przy temperaturze panującej tego dnia w Warszawie oraz przy frekwencji około 40-osobowej spowodowało duży dyskomfort, nie tylko dla widzów, ale przede wszystkim dla uczestników procesu. Należy jednak mieć nadzieję, że w przypadku kolejnych rozpraw temperatury będą niższe (a być może niestety także frekwencja), co zapewne poprawi komfort. Przypuszczam, że Sąd Okręgowy nie dysponuje lepszą salą, która pozwalałaby na odpowiednie zabezpieczenie procesu (kamery i mikrofony na korytarzu) i stąd wybór tego miejsca, które jednak w tych realiach nie zapewniało odpowiednich warunków dla należytego procedowania.

Mimo obecności wielu dziennikarzy na sali, relacje z procesu ukazały się tylko w prasie. W większości były to relacje rzetelne (niechlubnym wyjątkiem jest relacja Grażyny Raszkowskiej). Natomiast media elektroniczne (stacje telewizyjne i radiowe) - o ile mi wiadomo - nie podały żadnej informacji z procesu. Być może dziennikarze tych mediów byli rozczarowani, że nie doszło do żadnej awantury i uznali, że news o rozpoczęciu trzeciego procesu autolustracyjnego założyciela pierwszej jawnej antykomunistycznej partii politycznej na obszarze od Łaby po Pacyfik jest mało interesujące (w przeciwieństwie np. do informacji o rozpoczęciu procesu "mamy Madzi"). Cóż, takie mamy media, które w taki właśnie sposób kształtują opinię publiczną i trzeba się z tym pogodzić. Po części jest to zjawisko będące konsekwencją zmian cywilizacyjnych we współczesnym świecie (tabloidyzacja mediów, zwłaszcza elektronicznych), po części jest to efekt Okrągłego Stołu i zmonopolizowania mediów elektronicznych przez grupy o peerelowskiej mentalności.

Co do frekwencji na sali - czemu zabrakło wielu byłych konfederatów? Ktoś z obecnych powiedział, że kolejka kapeenowców do wejścia na salę powinna się była kończyć na parterze. Większości naszych kolegów nie interesuje wynik tego procesu?! Nie potrafili się zmobilizować nawet wtedy, gdy niezrównoważony psychicznie osobnik otwarcie deklarował, że w czasie rozprawy spróbuje prowokacji?! Nie pytam o szacunek wobec Leszka Moczulskiego, ale pytam o szacunek nas samych wobec naszej własnej przeszłości! Miejmy nadzieję, że jesienią dojdzie do jeszcze większej mobilizacji i nasze koleżanki i nasi koledzy nieobecni we środę w Warszawie 4 października zjawią się licznie w sali 218 warszawskiego Sądu.

[1] Art. 45 Konstytucji:
1. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.
2. Wyłączenie jawności rozprawy może nastąpić ze względu na moralność, bezpieczeństwo państwa i porządek publiczny oraz ze względu na ochronę życia prywatnego stron lub inny ważny interes prywatny. Wyrok ogłaszany jest publicznie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Pawel Sabuda



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 368

PostWysłany: Sob Cze 22, 2013 7:27 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mam nadzieję, że pani redaktor z "Rzeczpospolitej" swoim tekstem wyraża niepokój środowiska politycznego związanego z PiSem. W tym sensie jej tekst - do dobry znak! Znak, że się niepokoją. Warto przypominać, że mitem założycielskim dla formacji Jarosława Kaczyńskiego jest 4 czerwca 1992 roku i obalenie rządu Jana Olszewskiego rzekomo przez agentów sb z Leszkiem Moczulskim na czele. Posługując się tym kłamliwym i podłym, sposobem przeciągnęli do siebie znaczną część działaczy i elektoratu. Lustracja Leszka Moczulskiego to dla tego mitu śmiertelne zagrożenie. I choć mija prawie ćwierć wieku od "nocy teczek", to kwestia rzetelnego wyświetlenia kulis tamtych wydarzeń jest wciąż arcyważna.
Jeśli wyrok będzie sprawiedliwy, to rzecz jasna podniesie się larum zakonników sekty JarKacza, że to wynik "układu i spisku".
Ale nie patrzmy na to!
Niech się boją! Idziemy spalić ich "ewangelię wg. Antoniego Macierewicza!"

_________________
Pawel Sabuda
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Sob Cze 22, 2013 10:17 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Komentarz (2).

Kim są aktorzy spektaklu lustracyjnego, który będziemy obserwować przez najbliższych kilka miesięcy?

Składowi sędziowskiemu przewodniczy sędzia Joanna Hut, która niedawno, bo w styczniu tego roku została powołana na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie[1].

Cytat:
"Pani Joanna Hut urodziła się w dniu 25 stycznia 1972 r. w Lublinie.

W 1996 r. ukończyła z wynikiem bardzo dobrym wyższe studia prawnicze.

Po odbyciu aplikacji prokuratorskiej złożyła egzamin prokuratorski, uzyskując łączną ocenę bardzo dobrą. Z dniem 1 listopada 2000 r. została mianowana asesorem prokuratorskim w Prokuraturze Rejonowej dla Warszawy-Woli w Warszawie, funkcję pełniła do dnia 27 sierpnia 2001 r.

Z dniem 1 września 2001 r. Minister Sprawiedliwości mianował Kandydatkę asesorem sądowym i powierzył pełnienie czynności sędziowskich w Sądzie Rejonowym w Grodzisku Mazowieckim.

Postanowieniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 16 grudnia 2003 r., została powołana na stanowisko sędziego Sądu Rejonowego w Grodzisku Mazowieckim, gdzie orzekała w III Wydziale Rodzinnym i Nieletnich i w V Wydziale Grodzkim.

Od dnia 16 maja 2007 r. do dnia 30 czerwca 2008 r. pełniła funkcję Przewodniczącego V Wydziału Grodzkiego, a od 1 lipca 2008 r. orzeka w II Wydziale Karnym tego Sądu, gdzie w ramach powierzonych obowiązków zastępowała Przewodniczącego Wydziału.

Od dnia 29 września 2009 r. została także oddelegowana do orzekania w IX Wydziale Karnym Odwoławczym w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Z dniem 1 lutego 2010 r. została powołana na funkcję Przewodniczącej II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Grodzisku Mazowieckim, którą aktualnie pełni.

Kandydatka w 2006 r. ukończyła Podyplomowe Studium Prawa Europejskiego dla Sędziów Sądów Powszechnych i Prokuratorów zorganizowane przez Instytut Nauk Prawnych PAN w Warszawie.

Oceny pracy Kandydatki dokonał SSO Wojciech Małek. W ocenie sędziego wizytatora, opinii Prezesa Sądu Rejonowego w Grodzisku Mazowieckim oraz Przewodniczącego IX Wydziału Karnego Odwoławczego Sądu Okręgowego w Warszawie, Pani sędzia Joanna Hut posiada dobrą znajomość przepisów prawa karnego materialnego i procesowego oraz umiejętność stosowania ich w praktyce. Swoje obowiązki orzecznicze, jak i wynikające z powierzanych Jej funkcji wypełnia niezwykle rzetelnie i sumiennie. Jest doskonale zorganizowana, a także posiada umiejętność organizowania pracy innym. Cieszy się sympatią i szacunkiem otoczenia, a także autorytetem, gdyż w pierwszej kolejności stawia sobie wysokie wymagania. Pani sędzia systematycznie pogłębia swoją wiedzę i umiejętności uczestnicząc w różnego rodzaju szkoleniach.

Zatem w ocenie sędziego wizytatora, osiągnięte przez Opiniowaną wyniki statystyczne, zaangażowanie w pracy, jak i cechy osobowości w pełni wskazują, że Pani sędzia Joanna Hut może być przedstawiona Krajowej Radzie Sądownictwa jako kandydat na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie.

Kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie na posiedzeniu w dniu 3 kwietnia 2012 r. jednogłośnie pozytywnie (7 głosów „za") zaopiniowało kandydaturę Pani Joanny Hut na wolne stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie.

Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów okręgu Sądu Okręgowego w Warszawie na posiedzeniu w dniu 12 kwietnia 2012 r. oddało za kandydaturą Pani Joanny Hut: 27 głosów „za", 5 głosów „przeciw" i 38 głosów „wstrzymujących się".

Minister Sprawiedliwości w opinii z dnia 4 lipca 2012 r. pozytywnie zaopiniował powyższą kandydaturę.

Krajowa Rada Sądownictwa uznała, że różnorodne i wszechstronne doświadczenie zawodowe Kandydatki, potwierdzone opisanymi powyżej opiniami, bardzo dobre oceny uzyskane na dyplomie ukończenia studiów wyższych i na egzaminie prokuratorskim oraz uzyskane przez Nią wyniki poparcia środowiska sędziowskiego, były decydujące przy wyborze powyższej kandydatury na stanowisko sędziego w Sądzie Okręgowym w Warszawie"
[2].

W Internecie nie ma informacji nt. spraw, w których orzekała sędzia Joanna Hut, tak więc proces lustracyjny Leszka Moczulskiego jest chyba pierwszą tak głośną medialnie sprawą, w jej karierze sędziowskiej.

***

Równie entuzjastyczną opinię KRS uzyskała sędzia Agnieszka Jarosz[3], która została powołana na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie 16 sierpnia 2012 r[4].

Sędzia Agnieszka Jarosz orzekała już w kilku sprawach, które trafiły na łamy prasy. W styczniu 2012 r. skazała Dodę za obrazę uczuć religijnych na karę grzywny[5]. W lutym 2012 r. skazała na 4 lata więzienia ubeckiego oprawcę Jerzego Kędziorę[6] a dosłownie 8 dni przed rozpoczęciem procesu Leszka Moczulskiego uznała za częściowo winnych i ukarała karami grzywny dwie osoby oskarżone o naruszenie nietykalności cielesnej policjantów[7].

Wyroki sędzi Jarosz w dwóch pierwszych sprawach były szeroko komentowane w mediach.

Cytat:
Sędzia Agnieszka Jarosz uznała, że Doda  "pośrednio obraziła samą Księgę w znaczeniu niematerialnym, a cieszy się ona kultem także w judaizmie", a jej słów nie można uznać za „wyraz artystyczny". Tłumaczenia Dody, która w czasie procesu podkreślała, że miała na myśli wino mszalne oraz lecznicze zioła, sędzia uznała za linię obrony oskarżonej.  Możemy pogratulować sędzi niezawisłego sądu czujności, dzięki której nie dała się złapać w pułapkę zastawioną przez obrońcę Rabczewskiej
[8].

Cytat:
Sędzia Agnieszka Jarosz odczytała uzasadnienie: - Oskarżony jako starszy oficer śledczy MBP był przydzielany do spraw szczególnej wagi i miał za zadanie rozpracowywać członków organizacji Wolność i Niezawisłość. Wynika to jednoznacznie z zeznań Wacława Sikorskiego, zmarłego Władysława Jedlińskiego i dokumentów archiwalnych, w tym protokołów przesłuchań, oraz zeznań innych oficerów śledczych. Metody te były ujawnione również w poprzedniej sprawie przeciwko Jerzemu Kędziorze [sędzia przywołała proces Kędziory z lat 50., kiedy za stosowanie niedozwolonych metod śledczych został skazany na trzy lata, potem jednak sprawę umorzono - TMP]. Stosował je nawet mimo zakazu, gdyż - jak wówczas tłumaczono - mogą one dawać argument wrogom nowego systemu, albo że może być podejrzewany o to, że chce w ten sposób zniszczyć osoby dla siebie niewygodne. Nie ulega wątpliwości, że jest to zbrodnia komunistyczna i zbrodnia przeciwko ludzkości, o czym świadczy bezspornie postanowienie Sądu Najwyższego z 4 grudnia 2001 roku.

Oskarżony Kędziora siał wśród więźniów strach. Wacławowi Sikorskiemu, gdy nie chciał się przyznać do zarzutów, przesłuchujący mówił, że w takim razie przyjdzie Kędziora, a jemu nikt nie odmawia zeznań. Wyjaśnienia Kędziory są tylko jego linią obrony [obrona wnosiła o uniewinnienie ze względu na przedawnienie - TMP]. Prawdą jest, że był wtedy młody, miał 23 lata. Być może przez następne lata życia wyparł z pamięci to, co było dla niego niewygodne, bądź to, co mogło go obciążać. Bez wątpienia zdawał sobie sprawę, że te lata jego życia, a więc praca w MBP, a także w tajnym więzieniu w Miedzeszynie to nie jest chluba. Wiedział, że za takie postępowanie grozi odpowiedzialność karna. Sam zresztą tego doświadczył - został zatrzymany, postawiono mu zarzuty, w tym zarzut doprowadzenia do śmierci płk. Dobrzyńskiego.

Swoją działalność w tamtych czasach przedstawia w sposób całkowicie niewiarygodny, co nie znajduje odzwierciedlenia w materiale dowodowym, ale jest także niezgodne z prawdą historyczną, a źródła historyczne jednoznacznie opisują tamte czasy. Takich metod, jakie opisuje oskarżony, po prostu nie stosowano [sędzia odniosła się do twierdzeń Kędziory, że jest niewinny i że "był znany z kulturalnych zachowań wobec przesłuchiwanych" - TMP]. Gdyby tak było, nie było by licznych procesów, nie byłoby osób skazanych, przeciwko żadnemu z tamtych funkcjonariuszy nie toczyłoby się żadne postępowanie.
Sąd nie oceniał jego późniejszej działalności [sędzia odniosła się do opinii komunistycznych kombatantów o wzorowej postawie Kędziory, a przypomnieć trzeba, że w 1992 r. został on uprawnień kombatanckich pozbawiony - TMP], ale pracę w bezpieczeństwie. Wtedy oskarżony nie był prostym człowiekiem, był osobą jak na owe czasy dosyć wykształconą. Z teczki osobowej wynika, że jest pracowity, zdyscyplinowany, ma "prawidłowy stosunek do demokracji ludowej", szczerze oddany. Dlatego nie można uznać, że była to osoba, która nie zdawała sobie sprawy, nie rozumiała, że takie metody są metodami nagannymi, karanymi. Wiedziała, że tak postępować nie można. W swoim zachowaniu chciał uzyskać określony cel - złamać ludzi, którzy byli dla ówczesnego systemu niewygodni, którzy byli uważani za zdrajców, szpiegów. Chciał uzyskać konkretne zeznania obciążające, aby zniszczyć daną organizację, aby w danej sprawie zapadły wyroki, aby ten nowy system polityczny mógł się bez przeszkód rozwijać
[9].

***

Sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska została powołana na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego także w roku 2012[10]. Opinia KRS na jej temat była b. pozytywna[11].

Orzeka w głośnej sprawie zamordowania dwojga starszych ludzi oraz ich synów. W tle tej sprawy był spór o willę Chimera w Milanówku[12]. W toku tej sprawy adwokaci oskarżonego żądali utajnienia procesu, na co nie zgodziła się sędzia: "Jawny proces jest gwarancją niezawisłości, chroni też strony przed niejawnymi decyzjami. Informacja o przebiegu sprawy należy się społeczeństwu, choćby mieszkańcom Milanówka". Orzeka także w trzecim procesie policyjnych dowódców oskarżonych o błędy podczas akcji w Magdalence w 2003 r[13].

***

Prokurator Justyna Walczak z IPN występuje w sprawach lustracyjnych: Ewy T. - pracowniczki NIK[14], Aleksandra J. - pracownika MSZ[15], Zdzisława Lachowskiego - byłego już wiceszefa BBN[16]. Sprawy te ciągle trwają. W Internecie nie ma informacji nt. jej kariery zawodowej.

***

Adwokat Paweł Rybiński jest specjalistą z zakresu prawa gospodarczego, specjalistą w zakresie arbitrażu gospodarczego, oraz arbitrem w sądach arbitrażowych[17]. Reprezentuje m.in. łódzkich kupców w sporze z firmą IKEA[18]. Jest także przewodniczącym komisji sportu przy ORA w Warszawie[19] a w mistrzostwa Polski adwokatury w tenisie zajął 3 miejsce w kategorii "mężczyźni +35"[20].

Przypisy

[1] http://www.prezydent.pl/aktualnosci/nominacje/art,720,niezaleznosc-sadow-istota-demokracji.html

[2] Uchwała KRS z 26 września 2012 r. - http://www.krs.pl/bip/files/5091uchwala369.2012.pdf

[3] Uchwała KRS z 9 lutego 2012 r. - http://www.krs.pl/bip/files/502uchwala54.2012.pdf

[4] http://pl.wikinews.org/wiki/16_sierpnia_2012_Prezydent_RP_Bronis%C5%82aw_Komorowski_wr%C4%99czy%C5%82_nominacje_s%C4%99dziowskie

[5] "Sąd: Doda obraziła uczucia religijne" - http://wyborcza.pl/1,76842,10976435,Sad__Doda_obrazila_uczucia_religijne.html

[6] "Sąd skazał krwawego ubeka Jerzego Kędziorę na 4 lata więzienia" - Tadeusz M. Płużański http://www.asme.pl/132854042855731.shtml

[7] "Pierwszy wyrok w sprawie nóg połamanych na komendzie" - http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,14077668,Pierwszy_wyrok_w_sprawie_nog_polamanych_na_komendzie.html

[8] http://www.wprost.pl/ar/288467/Doda-ucz-sie-od-Nergala-jak-obrazac-chrzescijan/

[9] http://www.asme.pl/132854042855731.shtml

[10] http://www.warszawa.so.gov.pl/aktualnosci.html?page=11

[11] http://www.krs.pl/bip/files/455uchwala2100.2011.pdf

[12] "Kto zamordował Drzewińskich w Willi Chimera" - http://wyborcza.pl/1,76842,13648890,Kto_zamordowal_Drzewinskich_w_Willi_Chimera.html

[13] "Strzelanina w Magdalence znów w sądzie. Już trzeci raz"
http://m.warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,106541,12462933,Strzelanina_w_Magdalence_znow_w_sadzie__Juz_trzeci.html

[14] "Od szkoleń SB do kontroli w IPN-ie" - http://gpcodziennie.pl/19873-od-szkolen-sb-do-kontroli-w-ipn-ie.html

[15] "Kolejna lustracja w resorcie Sikorskiego"
http://gpcodziennie.pl/18227-kolejna-lustracja-wresorcie-sikorskiego.html

[16] "Autolustracja wiceszefa BBN połączona z jego lustracją w IPN" - http://m.onet.pl/biznes,tph3k

[17] http://kancelaria-rybinski.pl/

[18] Łódzcy kupcy pozywają szwedzkiego potentata - http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/lodzcy-kupcy-pozywaja-szwedzkiego-potentata_307028.html

[19] http://www.adwokatura.katowice.pl/z-naszej-izby-szczegoly/items/i-otwarty-turniej-pilki-noznej-izby-adwokackiej-w-warszawie.html

[20] http://adwokatura.krakow.pl/uploaded/ck/files/XXIV-MISTRZOSTWA-POLSKI-ADWOKAT%C3%93W-W-TENISIE.pdf
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Pon Cze 24, 2013 6:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Komentarz (3).

W związku z wątpliwościami, dotyczącymi dwóch zagadnień proceduralnych, które pojawiły się na pierwszej rozprawie, poproszono mnie o ich wyjaśnienie w sposób, który byłby zrozumiały dla laika.

Sprawa pierwsza dotyczyła dostępu do akt przez obie strony postępowania. Otóż prokurator IPN zażądała udostępnienia jej całości akt w celu ich skserowania. Dziwny to wniosek, gdyż chodzi m.in. o akta, które dzień wcześniej trafiły do sądu z... IPN właśnie! Idzie także o akta z poprzedniego postępowania, których komplet także jest w IPN.

Wypożyczenie akt prokuraturze - w sytuacji gdy strona lustrowana musi przeglądać akta w sądzie - narusza zasadę równości stron, ogranicza prawo do obrony (przez utrudnienie w dostępie do akt w okresie, gdy te znajdują się w prokuraturze) oraz może wydłużyć postępowanie (do kolejnej rozprawy - 4 października - jest trochę czasu, ale pamiętajmy, że później przerwy między rozprawami będa krótsze a zasada przyjęta teraz przez sąd będzie obowiązywać). Na to powoływał się pełnomocnik Leszka Moczulskiego, podpierając sie orzeczeniem Trybunały w Strasburgu.

Prokuratur IPN opierał się zaś na regulaminie urzędowania sądów powszechnych, który jest aktem niskiego rzędu (rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości - notabene Zbigniewa Ziobro, przygotowane zapewne przez osławionego sędziego Andrzeja Kryże Smile ) i zawiera następujący przepis:

Cytat:
§ 95. 3. W innych przypadkach sadowi oraz prokuratorowi (oskarżycielowi publicznemu) przesyła się akta, jeżeli pozwala na to bieg sprawy. W razie gdy bieg sprawy nie pozwala na przesłanie akt, można przesłac odpisy dokumentow wskazanych przez organ zwracajacy się o ich nadesłanie.

4. Zarzadzajac przesłanie akt sprawy niezakończonej, potrzebnych jako dowod w innej sprawie, przewodniczacy wydziału określa termin zwrotu akt, uwzględniajac czas potrzebny do dokonania odpowiednich czynności przez organ wzywajacy.
[1]

Przepis ten, uprzywilejowujący prokuraturę, w stosunku do drugiej strony postępowania, jest chyba niezgodny z aktami wyższego rzędu, ale obowiązuje! Jego naruszenie nie mogłoby być m.zd. podstawą apelacji dla prokuratora IPN (a przynajmniej nie jest to oczywiste - nie każde naruszenie procedury może byc podstawą apelacji), ale byłoby złamaniem prawa przez sąd (chyba, że uznamy, że to prawo jest sprzeczne z aktami wyższego rzędu).

Z tym, że jakby sąd nie zgodził przesłąć akt prokuraturze, to zgodnie z tym przepisem powinien akta kserować w sądzie.

Rozwiązanie, które przyjęto jest kompromisem (co podkreślił Leszek Moczulski w oświadczeniu po rozprawie). Trochę utrudnia mu przygotowanie obrony, ale w mniejszym stopniu, niż wypożyczenie prokuraturze jednorazowo kompletu akt. Prokuraturze pozwala zrealizować przywilej przyznany w rozporządzeniu. Dla sądu zaś jest wygodne, gdyż cała fatyga i koszty w związku z kserowaniem akt obciążą IPN.

W sumie rozstrzygnięcie w tej sprawie dowodzi, że sąd stara się respektować i godzić prawa obu stron procesu.

[1] http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20070380249

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Lip 27, 2013 8:15 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Współczesne wcielenie Kmicica?
7 lipca 2013
[...]
Wiem, że mam duszę lewicowego liberała i już nigdy nie zagłosowałbym na KPN ani samego Moczulskiego. Szkoda jednak, że porządnie wykształcony i mający ogromną wiedzę polityk, jakim był Leszek Moczulski, tak nagle zniknął z naszego życia publicznego. Został oskarżony o współpracę z SB w latach 70., kiedy rodziła się demokratyczna opozycja w naszym kraju.
[...]
Nie czuję się w żaden sposób uprawniony, żeby stwierdzać ewentualną współpracę Moczulskiego z policją polityczną totalitarnego państwa, jakim była PRL. Faktem jest jednak, że tuż po wojnie Leszek Moczulski był propagandystą i prelegentem Polskiej Partii Robotniczej (PPR). Mógłbym pytać, dlaczego na początku lat 90. zatajał ten szczegół w swojej oficjalnej biografii? Prawdą jest jednak, że na pewno od połowy lat 70. Moczulski był aktywnym działaczem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCziO), a później założył pierwszą niepodległościową partię opozycyjną w bloku państw Układu Warszawskiego. Prowadzenie przez niego otwarcie opozycyjnej działalności, było powodem poddawania go nieustannym represjom przez władze PRL. Dzisiaj na pewno trudno nam to sobie wyobrazić, ale w tamtym czasie to było coś naturalnego, że każdy kto sprzeciwiał się głośno panującemu w PRL porządkowi politycznemu, był zamykany na 48 godzin, sądzony i nierzadko więziony. Moczulski przesiedział w latach 80. w więzieniach PRL prawie 7 lat.

Gdy patrzę na postać Leszka Moczulskiego, oceniam ją zdecydowanie pozytywnie. Podziwiam jego upór i wolę walki w dążeniu do odzyskania niepodległości. W mojej pamięci na pewno zapisał się jako godny pamięci działacz niepodległościowy.
[...]
Nie zagłosowałbym dzisiaj nawet na partię Moczulskiego w wyborach parlamentarnych, ale brakuje mi w polskiej polityce jego wielkiej mądrości, która wynikała z intelektualnego pojmowania świata.


Całość - http://vanjarecki.blog.onet.pl/2013/07/07/wspolczesne-wcielenie-kmicica/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Pią Paź 04, 2013 7:50 am    Temat postu: Mam inne zdanie i inną pamięć Odpowiedz z cytatem

Współczesne wcielenie Kmicica?
7 lipca 2013

Cytat:
Nie czuję się w żaden sposób uprawniony, żeby stwierdzać ewentualną współpracę Moczulskiego z policją polityczną totalitarnego państwa, jakim była PRL. Faktem jest jednak, że tuż po wojnie Leszek Moczulski był propagandystą i prelegentem Polskiej Partii Robotniczej (PPR). Mógłbym pytać, dlaczego na początku lat 90. zatajał ten szczegół w swojej oficjalnej biografii?


Tu jest miejsce na ===> moją niezgodę
W związku z tym, że miałem dużo czasu, względnie chłonny umysł i ciekawość by nie rzec podniecenie takimi tematami gdy tylko mogłem, gdy mnie zapraszali i gdy pozwalali wchodzić na spotkania różnych gremiów to (w)chodziłem.
Właśnie na początku lat 90-tych (a właściwie w samym 90-tym gdy uzyskaliśmy lokalizację w Pałacyku przy Nowym Świecie Moczulski zaprzeczył, że był w PZPR-ze. Przyznał jednocześnie, że był w organizacji ideowo gorszej [Jego własne słowa!], tzn w ===> PPR-ze i że jak owa partia łączyła się z PPS-em wiadomo w co Confused to jego już nie przyjęli bo nie dostał rekomendacji towarzyszy. Nie dostał, gdyż wyrażał poglądy ...najdelikatniej pisząc mocno niezgodne z tymi PPR-owskimi.
Wówczas nie było żadnych IPN-ów i ten kilkumiesięczny epizod pewnie umknąłby historykom. Leszek Moczulski się przyznał i to trzeba cenić. Mnie się oczywiście ta przynależność zupełnie nie podobała , ale piszę co zapamiętałem. A słyszałem o tym z ust Przewodniczącego 2-3 razy i się utrwaliło. I zdaje mi się, że ten niefajny epizod miał miejsce w Gdyni oczywiście w '48
Warto jeszcze przeanalizować sformułowanie "był propagandystą i prelegentem". Nie wiem jak to było w PPR-ze, ale szczerze pisząc bardzo wątpię, że chłopca robią propagandystą, a przypomnijmy, że gdy ta partia nibyrobotnicza uległa rozwiązaniu Leszek Moczulski miał niespełna 18,5 roku. No chyba, że jest znacznie starszy i sfałszował metrykę urodzenia, albo do owej polskiej partii robotniczej masowo garnęli się gimnazjaliści, najlepiej w początkowej fazie edukacji na tym poziomie; wówczas miałby szanse robić tam za prelegenta, a nawet za członka rządzącego kolektywu.
Jak się pisze takie rzeczy to warto sprawdzić kilka rzeczy w kilku miejscach

Cytat:
Prowadzenie przez niego otwarcie opozycyjnej działalności, było powodem poddawania go nieustannym represjom przez władze PRL. Dzisiaj na pewno trudno nam to sobie wyobrazić, ale w tamtym czasie to było coś naturalnego, że każdy kto sprzeciwiał się głośno panującemu w PRL porządkowi politycznemu, był zamykany na 48 godzin, sądzony i nierzadko więziony. Moczulski przesiedział w latach 80. w więzieniach PRL prawie 7 lat.


LM opowiadał, że jak został zarejestrowanym kandydatem na Prezydenta kraju to otrzymał ochronę BOR [owików] i że ten co był jednym z owych ochroniarzy to zupełnie niedawno był u niego w domu, aby Go aresztować w innej ekipie. Shocked
Zadbali, aby się nie czuł obco w ich towarzystwie czy jak...?

Cytat:
Gdy patrzę na postać Leszka Moczulskiego, oceniam ją zdecydowanie pozytywnie. (...)


A to tak jak ja

Cytat:
Nie zagłosowałbym dzisiaj nawet na partię Moczulskiego w wyborach parlamentarnych, ale brakuje mi w polskiej polityce jego wielkiej mądrości, która wynikała z intelektualnego pojmowania świata.


A ja bym właśnie zagłosował... Very Happy
To znaczy "być może"...
I ile bym się przeprosił z wyborami, bo to już pewnie z 10 lat jak stwierdziłem, że nie ma po co tam iść

IGła

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Pią Paź 04, 2013 9:18 am    Temat postu: Dobry dzień na zwycięstwo:) Odpowiedz z cytatem

Nie zaglądałem na POLONUSA od kilku miesięcy i -oczywiście- nie ma dla mnie żadnego wytłumaczenia. Ale pozwólcie, że napiszę za to 2 razy...
I to dwa razy w tym samym temacie
Powyżej odniosłem się "korekcyjnie" do wpisu nieznanego mi osobnika, a teraz coś od siebie.

Panie Leszku, dziś jest doskonały dzień na przełamania impasu w toczącej się sprawie
Mamy piękny, słoneczny dzień w W-wie no i chyba argumenty Pańskim przeciwnikom znacznie się wykruszyły.
Czy ja mam prawo wysnuwać takie wnioski..?
Sam nie wiem, bo sprawy od strony prawnej nie śledzę natomiast nie chwaląc się przeczytałem uważnie zebrane przez Piotra Plebanka materiały z IPN-u. Z tych materiałów powstała książka, którą -jak sądzę- wszyscy zainteresowani przeczytali.
W tych materiałach było wiele różnych rzeczy, ale nie dopatrzyłem się działań, które można by zakwalifikować jako działalność donosicielską. A w dodatku niektóre doniesienia trudno przypisać akurat Panu. Ani ich treść (po dokładnym przeczytaniu oraz analizie innych dokumentów związanych ze sprawą) nie wskazuje na Pana, ani eksperci grafologiczni nie są zgodni, ani nawet treść tych doniesień (już trochę czas wytarł szczegóły z pamięci) przypisywanych Panu nie ma najczęściej takiego charakteru. Mało tego..., jak słyszałem niektórzy z poszkodowanych wcale nie uznali się za pokrzywdzonych tymi materiałami. Nie, nie że wybaczyli z zagryzionymi ząbkami tytułem miłosierdzia czy za dodatkowe wynagrodzenie, tytuły bądź robotę. Po prostu nie były to dane, które mogły by im zaszkodzić.
Kuriozum jest dołączony donos na gościa przebywającego na stałe bodajże we Francji i piszącego do Kultury (tej podparyskiej Wink ), który nie miał zamiaru wrócić tu, do komunistycznego dobrobytu...
A drugie to ta kartka, że przyjąłem kwotę pieniędzy. No to sądzę, że każdy kto zajmował się czymkolwiek podpisywał wiele takich dokumentów przez lata.

Dlaczego ja tak piszę...? Czy mam doświadczenie prawne bądź historyczne...?? A może jestem dziennikarzem czy pisarzem...???
Ależ nie mam. Ależ nie jestem. Uważam się za logika i z tym mi dobrze.

Ale weźmy jeszcze jedno pod uwagę. Kiedyś wątpliwości były rozstrzygane na korzyść oskarżonego. Chciałem spytać... czy tak jest nadal...? No bo jeśli tak to wątpliwości jest nadal cała masa.

Ja tam się w procedury prawne nie mieszam i doradzał niczego nie będę.
Spotkania z SB w kawiarni -ile by ich nie było - to pewnie nawet gorszy epizod niż ten z '48. No chyba, że jest tak jak Pan tłumaczy, że chciał się Pan dowiedzieć jak najwięcej o systemie. Wówczas to by się jakoś trzymało kupy. Oczywiście trudno to ocenić, nawet zainteresowanym i tym lepiej ode mnie obeznajmionym w temacie.
Ale przecież nie tego dotyczy rozprawa i nie o tym pisałem
I ja nie po to zapełniam portal, aby pisać peany za działalność w RUCH-u czy stworzenie KPN-u. Nawet ja wiem, że to nie o to teraz chodzi.
Oceniamy w tym momencie sprawę lustracyjną i ja twierdzę, że choć pani Hut ma zaciśnięte wargi to będzie musiała uwzględnić to co powyżej napisałem. Również to...
Ja ani Pana nie oskarżam ani nie bronię, jedynie pokusiłem się o analizę dostarczonych mi dowodów. Wszystkie materiały dostarczył mi Plebanek i oczywiście mógł zataić co nieco..., ale czy wówczas wydawałby własnym sumptem zieloną książkę...??? Przecież inni też maja wgląd w tą sprawę! Byłoby to zupełnie nielogiczne Sad
Piotrek z pewnością niczego nie zataił, bo zbliża się ćwierćwiecze naszej intensywnej znajomości i co mogę o Nim rzec na pewno to jest to, że jest uczciwy. Mam ten komfort, że nie działał na niczyje zlecenie ani też dla zysku ale wzbogacał swoją wiedzę historyczną. Nie tylko swoją... , dzięki temu zaangażowaniu czytałem też w wersji elektronicznej takie rzeczy, których nie ma w teczkach LM czy KPN , a np jakoś sprawy dotyczą.

Panie Leszku!
Dziś nie będę Pana wspierał na sali sądowej, ale liczę, że właśnie dziś nastąpi przełom i na urodziny Marszałka (ostatni z wyznaczonych terminów) będzie już po sprawie i zajmie się Pan wykładami i pisaniem

pozdrawiam
IGła

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum