Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Arcyciekawa dyskusja historyków nt. PRL

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Lis 02, 2008 8:04 pm    Temat postu: Arcyciekawa dyskusja historyków nt. PRL Odpowiedz z cytatem

Zamieszczam na POLONUSie arcyciekawą dyskusję historyków opublikowaną 4 lata temu w piśmie "Pamięć i Sprawiedliwość". Dyskusja ta ukazuje, że nasze wyobrażenia o stanie wiedzy nt. opozycji w PRL bardzo odbiegają od wniosków, które już 4 lata temu wysnuwali historycy, m.in. na podstawie materiałów IPN.

Sytuacja jest taka: większość społeczeństwa w ogóle nie ma pojęcia nt. wiedzy zgromadzonej przez historyków o opozycji w czasach PRL.

Mniejszość ma pojęcie wybiórcze, wynikające z wykorzystywania fragmentów wiedzy do bieżących gier politycznych.

A tymczasem ciekawa jest tylko pełna wiedza... :)

Całość jest tutaj http://www.polonus.mojeforum.net/viewtopic.php?p=1225#1225

A poniżej wybrany fragment:

Cytat:
Henryk Głębocki – Chciałbym jeszcze wrocic do innego, niedostatecznie naświetlonego zagadnienia. Chodzi mi o wcześniejsze niż w 1988 r. proby porozumiewania się czy kontaktow między władza a opozycja. Sprawa, jak wspomniałem, jest nadal kontrowersyjna. Dzisiaj traktowana jakoś szalenie wstydliwie, wyciszana albo sprowadzana do absurdu, jeżeli ktoś o to pyta. Znane sa przykłady, jak proby rozgrywania TKK czy Bujaka. Kiszczak w swoich wspomnieniach opowiada o tym, że zgłaszał propozycje ujawnienia czy przesyłał je otoczeniu Bujaka. Zdaniem Kiszczaka, kiedy odmowiono, wtedy doszło do aresztowania. Inny przykład – przed demonstracjami majowymi w 1982 r. były proby MSW zaproszenia przedstawicieli TKK, właściwie Bujaka, na jakieś spotkanie w celu podjęcia rozmow. Bujak podobno odebrał to jako typowa prowokację, zmierzajaca do tego, żeby nie dopuścic do jakichkolwiek działańw maju, więc nie przyjał propozycji. Te przykłady sa znane, jakoś potwierdzone we wspomnieniach. Sa także bardziej kontrowersyjne epizody. W tomie dokumentow wydanym przez Instytut Historii Uniwersytetu Wrocławskiego (pod redakcja prof. Wojciecha Wrzesińskiego) znajduje się raport z archiwow Stasi znaleziony przez Wojciecha Sawickiego. Jest to doniesienie agenta Stasi ze spotkania ze Stanisławem Cioskiem. Ciosek relacjonuje z kolei przedstawicielowi służb enerdowskich swoja rozmowę z Bronisławem Geremkiem w grudniu 1981 r., w ktorej Geremek miał proponowac szybkie wprowadzenie stanu wojennego w celu wyeliminowania radykałow ze Zwiazku. Wydaje mi się, że jakaś inna wersja tego dokumentu była ogłoszona na poczatku lat dziewięcdziesiatych przez Tomasza Mianowicza. Wzbudziło to wiele kontrowersji, prof. Geremek zaprzeczył wszystkiemu. Oczywiście można uznac, że jest to wytwor fantazji, ale myślę, że jest to ślad, ktory należy zbadac. I drugi przykład z kręgu tej problematyki. Znalazł się on w wydanym niedawno tomie Opozycja małopolska w dokumentach. Jest to informacja operacyjna tajnego wspołpracownika ps. „Tomek”, czyli Lesława Maleszki, z lipca 1977 r. Dotyczy planow działaczy KOR, formułowanych natychmiast po ich wyjściu z więzienia, po wydarzeniach z maja 1977 r.2 Jest tam dodatkowa informacja na temat rozmow w Warszawie. Maleszka w ten sposob opisuje sytuację: „W dniu 28.7.77 r. w parku, niedaleko miejsca zamieszkania Kuronia obok Cytadeli w godz. dopołudniowych spotkali się L[udwik] Dorn, S[tefan] Kawalec, J[anusz] Zemer, L[esław] Maleszka, S[ergiusz] Kowalski i J[acek] Kuroń. W trakcie tego spotkania Jacek Kurońszeroko omawiał działalnośc opozycji w Polsce. M.in. stwierdził, że dzieńpo zwolnieniu z aresztow członkow KOR-u do prof. [śdwarda] Lipińskiego przyszedł v-ce premier [Kazimierz] Secomski z goraca prośba, aby członkowie KOR-u zgodzili się powstrzymac o 3 dni z wydaniem oświadczenia nt. ich zwolnienia. Wg Kuronia prośba ta zwiazana była z aktualna wizyta E[dwarda] Gierka w Moskwie. V-ce premier Secomski m.in. miał stwierdzic, że o porozumieniu ideologicznym między rzadem a opozycja nie ma mowy, ale możliwe sa realne obustronne kompromisy, ktore każdemu wyjda na dobre. Dalszy ciag będzie z nimi prowadził socjolog Jan Szczepański, ktory nie jest z nikim formalnie zwiazany, nie jest oficjalnym przedstawicielem rzadu, ale może byc negocjatorem w tych sprawach”.Dalej jest wzmianka o przedstawieniu przez Kuronia programu działania opozycji. Następuje informacja zapisana przez Maleszkę – wyrwana nieco z kontekstu: „W wym[ienionym] parku ok. godz. 13.00 częśc z tych osob wraz z Kuroniem udała się do Milanowka, jak stwierdzili, ≫na dalsze pertraktacje z przedstawicielem rzadu≪”. Wieczorem tego samego dnia Maleszka relacjonuje w kontekście bankietu w mieszkaniu Andrzeja Celińskiego w Warszawie: „J[acek] Kurońdo Celińskiego przyjechał z Milanowka i na wstępie oświadczył zebranym: ≫...pragnę was wszystkich, jak tu jesteście, prosic, abyście kategorycznie zapomnieli o tym, że były jakieś rozmowy z przedstawicielami rzadu, a gdyby ktoś o to pytał, proszę mowic, że nic nie wiecie, ponieważ tego wymaga dobro sprawy, jeżeli chcemy, aby te rozmowy toczyły się dalej...≪. Żadnych szczegołow rozmow w Milanowku nie ujawnił”.

Antoni Dudek – Dodajmy gwoli prawdy, że o tym poźniej napisał Leszek Moczulski w „Opinii”, o co były do niego ogromne pretensje.

Henryk Głębocki – Moczulski wielokrotnie oskarżał Jacka Kuronia o kontakty z elita władzy, z tym że zwykle chyba pojawiało się nazwisko Stanisława Kani.

Antoni Dudek – Byłbym bardzo ostrożny przy formułowaniu jakichś dalej idacych wnioskow na podstawie dokumentu przytoczonego przez Henryka Głębockiego. Oczywiste jest, że kontakty tego typu były. Niedawno znalazłem notatkę pochodzaca z sierpnia 1988 r., kiedy Jacek Kuroń został wezwany do Departamentu III MSW. Zamierzano przeprowadzic z nim rozmowę w zwiazku ze strajkami w kopalniach, ostrzegajac, żeby przypadkiem nie jechał na Śląsk, bo zostanie zatrzymany. W trakcie tej rozmowy Kuroń przedstawił z własnej inicjatywy bardzo rozbudowany projekt zawarcia układu politycznego z władzami, łacznie z powołaniem wspolnego rzadu. Ale co z tego wynika? Dla mnie jest oczywiste, że ta umiarkowana częśc opozycji, ktora nie twierdziła, że dyktaturę komunistow trzeba siła zlikwidowac, wchodziła z władzami w kontakty. Tylko dla mnie nic z tego nie wynika. Co wynika z tego, że Kurończy ktoś inny z jego środowiska rozmawiał? Przecież oni cały czas pisali, że dialog jest potrzebny. Sam Kuroń pisał o scenariuszu finlandyzacji PRL. Od lat siedemdziesiatych całe to środowisko pukało do drzwi władz, aby z nimi rozmawiac. Kuroń to nie lider „Solidarności Walczacej” Kornel Morawiecki. Gdyby się okazało, że Kornel Morawiecki w stanie wojennym prowadził w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych jakieś negocjacje, to byłoby dla mnie zaskakujace. Natomiast korowska część opozycji mowiła cały czas o kompromisie. W zwiazku z tym nic dziwnego, że szukała wszelkiego możliwego kontaktu z władzami. Ten moment nastapił jednak dopiero w 1988 r., a i wowczas ekipa Jaruzelskiego długo zmagała się z wizja Kuronia i Michnika zasiadajacych przy okragłym stole. Tak naprawdę rozmowy władz z opozycja, ktore przyniosły jakiś wymierny efekt, nastapiły dopiero wtedy. Wcześniej były tylko sondaże, z ktorych nic po prostu nie wynika.


Henryk Głębocki – Ja nie rozumiem powodow Twojej filipiki. Jeśli istotnie jest tak, jak twierdzisz, to dziwic się należy tylko temu, że dzisiaj nikt nie chce o tym głośno mowic. Temu się właśnie dziwię. Tym bardziej że ostatnio jest moda na odbrazawianie historii Polski, zwłaszcza tej najnowszej. Jeżeli twierdzisz, że to milczenie w tej sprawie nie jest dziwne, to my się kompletnie nie rozumiemy.

Andrzej Friszke – Wowczas i poźniej został z tego wykuty argument zdrady przeciwko tym ludziom, ktorzy probowali z władza rozmawiac. Jak wiadomo, nawet w obrębie KOR istniało skrzydło, ktore uważało, że prędzej czy poźniej trzeba będzie z komunistami zawierac jakieś kompromisy. I istniało skrzydło bezkompromisowe, ktore powiadało, że każda rozmowa z komunistami jest zdradą, a co najmniej rzeczą haniebna. Antoni Macierewicz zawsze mowił, że wszelkie proby rozmawiania z komunistami sa niedopuszczalne, Wojciech Ziembiński też tak mowił. Artykuł o finlandyzacji, ktory Kuroń napisał na poczatku 1977 r., a ktory po prostu jest przejawem myślenia politycznego, spowodował dziką awanturę. Oznaczało to, że po stronie części działaczy opozycyjnych istniało też – ja bym powiedział – myślenie w znacznej części naiwne czy apolityczne, dyktowane wyłacznie pryncypiami moralnymi. Bo przecież jak można było zmieniac sytuację w Polsce w sposob naprawdę zasadniczy bez jakichkolwiek kontaktow z komunistami? To był przeciwnik, wrog, ale też liczono na zachowanie przez niego pewnych reguł gry, nieuciekanie się do nagiej przemocy. W dalszej konsekwencji istniała perspektywa jakichś kompromisow jako podstawy do dalszych rewindykacji. To był przecież proces politycznych przemian, ktore uruchamiała opozycja, a w tym procesie władza też musiała grac pewna istotna rolę, jak chocby – o czym wspomniałem – przestrzegac reguł gry i nie wejśc w skorę Sowietow, ktorzy dysydentow sadzali na dziesięc lat. Z tej filozofii wynikły porozumienia sierpniowe, ktore zmieniały sytuację w Polsce radykalnie, ale też były obustronnym kompromisem. Wielki kompromis musi byc nieraz wypracowany w kuluarowych rozmowach, a te zwykle były przez częśc ruchu traktowane skrajnie podejrzliwie. Na przykład w końcu października 1980 r. negocjacje kuluarowe wokoł zapisow w statucie „Solidarności”. Przecież te rozmowy się toczyły, ustalano jakieś kompromisy, ale to była niesłychanie wielka tajemnica. Nikt by się do niczego nie przyznał, bo by został oskarżony o zdradę.

Henryk Głębocki – Ale nie uważa chyba Pan jak Antoni Dudek, że w związku z tym te rozmowy z lipca 1977 r. nie maja żadnego znaczenia?

Andrzej Friszke – Prawdę mowiac, niemal nic na ten temat nie wiem, poza faktem, że był jakiś kontakt z prof. Secomskim. Proby rozmow były elementem gry politycznej dośc rzadko podejmowanym ze względu na obawę przed oskarżeniem o zdradę czy nielojalnośc. Ale rownież z tej przyczyny, że po tamtej stronie była podobna sytuacja. Przyznanie się przez jakiegokolwiek wybitniejszego działacza partyjnego, że on ma jakiekolwiek kontakty z opozycja, byłoby kompromitujace. Stad np. zamiast normalnie „Biuletyn Informacyjny” KOR czy np. „Opinię” rozesłac na rozdzielnik dla członkow Biura Politycznego, przetwarzano zawarte w nim niektore teksty w postac materiałow z MSW. Wyciagnięcie w najwyższym gronie partyjnym jakiejś bibuły na stoł i jej czytanie czy dyskutowanie było niemożliwe. Podważałoby bowiem fundamentalne stanowisko PZPR, że opozycjoniści to grupki bez znaczenia, a w dodatku na obcym żołdzie. Poważne traktowanie opozycji, a rozmowy byłyby tego świadectwem, oznaczałoby rewizję istotnych dogmatow PZPR. To się wszystko odbywało w gruncie rzeczy w takim klinczu.

Henryk Głębocki – Istotnie, to był niewatpliwie element uprawiania gry politycznej. Zmienia to jednak wyraźnie także obraz elit opozycji. Do tej pory we wspomnieniach działaczy KOR tego okresu, jak nieżyjacego Jana Jozefa Lipskiego czy Jacka Kuronia, głowna cecha działalności opozycyjnej była pewna etyczna postawa. Opozycyjnośc polegac miała zgodnie z tym kanonem na sprzeciwie wobec zastanej rzeczywistości, wobec PRL. Natomiast zwykle w tym ujęciu nie pojawiał się ten element, że owczesne posunięcia, wypowiedzi, działania opozycyjne były wynikiem pewnej kalkulacji politycznej, polegajacej na tym, że chciano w ten sposob jakby zepchnac władzę do narożnika albo przydeptac władzy „ogon”. Przy całym szacunku dla tego, co ci ludzie robili, dla ich postaw, których nie jesteśmy dziś w stanie zrozumiec, nie żyjac w tamtych czasach, wydaje mi się, że jest już pora, żeby mowic o owczesnych działaniach opozycyjnych, używajac może mniej terminow etycznych, a bardziej w kategoriach politycznej kalkulacji, opłacalności pewnych posunięc.

Antoni Dudek – Chciałbym jeszcze wrocic do mojego sporu z Henrykiem Głębockim. Staram się oddzielic niewielkie historyczne znaczenie sondażowych kontaktow między władzami a opozycja przed 1988 r. od aktualnego kontekstu tych spraw, zwiazanego z walka polityczna toczona już w III Rzeczpospolitej. Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że ten temat stanowi jakieś tabu. Problem polega na tym, że Henryk walczy z mitem wykreowanym przez Kuronia, Lipskiego i parę innych osob na temat środowiska korowskiego. W poważnych dziełach historycznych jest mowa o rożnych odłamach opozycji, o tym, że jej częśc była nastawiona kompromisowo czy wręcz ugodowo wobec władz, inna zaś była radykalna i niepodległościowa. Jest oczywiste, że skoro Jacek Kuroń pisał o finlandyzacji PRL, to chciał też z kimś rozmawiac o tej finlandyzacji. Natomiast zgadzam się z Henrykiem Głębockim, że została wykreowana pewna legenda, która nie wytrzymuje konfrontacji z faktami wynikajacymi z dokumentow SB czy PZPR. Rozumiem jednak, że prowadzimy teraz dyskusję naukowa na temat polityki władz PRL wobec opozycji, a nie mowimy o kreowaniu mitow na temat opozycji w III Rzeczypospolitej.

Henryk Głębocki – Antku, sa jednak i ksiażki naukowe podtrzymujace te mity...

Andrzej Friszke – Ad vocem. „Rozmawiac o finlandyzacji”. Jacek Kuroń nie był taki wariat, żeby myślec, że w 1977 r. ktoś z władz będzie z nim rozmawiał o finlandyzacji Polski. Chodziło o to, żeby budowac pewne myślenie polityczne po stronie opozycyjnej. Natomiast ten element moralnego sprzeciwu wobec PRL był mocno obecny i odegrał ważna rolę, przeciwdziałał szukaniu takich małych kompromisow, w jakie np. wikłał się tzw. neo-Znak czy dośc liczni przedstawiciele środowisk intelektualnych. To myślenie moralne było niezbędne dla zanegowania systemu i stylu zachowań wobec władz w PRL, dla odrzucenia ich języka, stworzenia własnego kodeksu zachowań przyzwoitych itd. Nie sadzę jednak, żeby myślenie moralne i myślenie polityczne były nie do pogodzenia. Moralny sprzeciw wobec PRL był bardzo silna cecha konstytuujaca opozycję. Można jednak było na tym poprzestac, a można było – wychodzac z negacji systemu politycznego PRL – probowac myślec i działac politycznie, żeby to zmienic. Moczulski w swoich memoriałach też o tym myślał.

Grzegorz Waligora – W kontekście „finlandyzacji” Jacka Kuronia chciałem zaznaczyc jedna rzecz. Praktycznie ten program został błędnie odczytany przez większośc opozycji jako zastapienie niepodległości „finlandyzacja”. W zasadzie w publicystyce Jacek Kuroń przedstawił ja w dwoch artykułach, zaznaczajac, że jest to etap na drodze do niepodległości. To po prostu była pewna ewolucyjna myśl Kuronia. Przedstawiajac ja argumentował, że program ten można uznac za wsteczny, jeżeli uznamy, że panujacy ustroj w Polsce jest bardziej posunięty w demokracji niż ustroj w Finlandii, czym starał się zdyskontowac przeciwnikow. Nigdy Jacek Kurońnie przedstawił ostatecznej tezy, że zastępujemy PRL „finlandyzacja” i na tym poprzestajemy. Był to pewien program ewolucyjny, ktory zakładał stopniowe ograniczanie ingerencji Zwiazku Radzieckiego w sprawy polskie i w konsekwencji, w dalszym perspektywicznym celu – dojście do niepodległości. W zasadzie jedyna konstruktywna polemikę podjał z nim Leszek Moczulski w Rewolucji bez rewolucji; przedstawił poglad, że „finlandyzacja” jest odwrotnym etapem niż ten, o ktorym mowił Kuroń– etapem do podległości, czyli że najpierw następuje etap „finlandyzacji”, a potem zniewolenie. To była zasadnicza rożnica między Moczulskim a Kuroniem w podejściu do tego problemu. Chciałbym się jeszcze odnieśc do tego spotkania, o ktorym pisał Maleszka, i do pominięcia go we wspomnieniach działaczy środowiska korowskiego. Trzeba pamiętac, że mamy do czynienia na razie z jednym fragmentem dotyczacym takiego spotkania, przytoczonym w cytowanej wypowiedzi Maleszki. Jest to być może bardzo drobny element, ktoremu tutaj nadaje się takie znaczenie, jakby te rozmowy były czymś normalnym, powszechnym. Byc może był to jeden z niewielu epizodow. Byc może było ich więcej, w tej chwili tego nie wiemy. Możliwe, że wtedy dla Kuronia nie miał on większego znaczenia, choc to też jest sprawa otwarta. Wystarczy przecież wziac publicystykę Kuronia z tamtego okresu, gdzie otwarcie pisał o szukaniu porozumienia z reformatorskim skrzydłem partii. Te działania w żaden sposob nie odbiegaja od jego owczesnych pogladow. Na tym polegały praktycznie rożnice programowe całej opozycji przedsierpniowej – nie na myśli KOR, ROPCiO czy RMP, lecz właśnie na stosunku do partii. Z jednej strony była postrewizjonistyczna grupa lewicy korowskiej, opierajaca się w swoim programie na partyjnych pragmatykach, z drugiej zaś środowiska negujace jakakolwiek możliwośc dialogu z władza. W tej kwestii poglady Antoniego Macierewicza, Piotra Naimskiego, Ludwika Dorna, czyli tzw. prawej części KOR, w niczym nie odbiegały od pogladow Andrzeja Czumy czy Aleksandra Halla.

Andrzej Friszke – O ten Milanowek mi chodzi. Jeżeli jest tak, że zwalniaja działaczy KOR z więzienia – to był przecież niesamowity moment. Wydawało się, że coś wielkiego się dzieje, następuje jakiś przełom. Czegoś podobnego nie można było się spodziewac. W zwiazku z tym rozumiem, że po stronie opozycyjnej też była chęc dowiedzenia się, po co władza to zrobiła, co ma byc dalej. Czy coś jest planowane, jakieś reformy, czy coś chca ogłosic. Wyobrażam sobie, że tego
typu spotkanie z osoba z obrzeża władzy – padło nazwisko Kazimierza Secomskiego – było dośc naturalne. Zreszta jego znajomości z niektorymi ludźmi opozycji wynikały z funkcjonowania w jednym środowisku naukowym. W związku z tym to nie było tak, jakby ktoś z KOR się spotkał z jakimś sekretarzem KC.

Henryk Głębocki – Ale to chyba naturalne, że to właśnie ktoś taki zwykle pośredniczył.

Andrzej Friszke – Oczywiście, ale wydaje mi się, że było naturalne, żeby się dowiedziec, co to właściwie ma znaczyc.

Henryk Głębocki – Jacek Kuroń ewoluował, jeżeli chodzi o stosunek do niepodległości Polski. Nie jestem egzegeta jego tekstow, ale – o ile sobie przypominam – najpierw padło hasło finlandyzacji, a następnie za rok czy dwa, po ostrej krytyce Kuronia ze strony ROPCiO za propozycje „finlandyzacji”, użył on pojęcia „niepodległośc” – to dla porzadku. Co do całego tego sporu, to nie chodziło mi o wywołanie wrażenia odkrywania jakiegoś spisku. Wydaje mi się natomiast, że czternaście lat po 1989 r. naprawdę przyszedł już czas, by o historii najnowszej Polski mowic w kategoriach naukowych, a nie w kategoriach mitow, które ze względow towarzyskich lub z powodu politycznych sympatii czy antypatii podtrzymuje się albo usiłuje się obalac.

Jerzy Eisler – Wynotowałem sobie – nie wiem, czy się ze mna zgodzicie – cztery zakresy tematow w jakimś stopniu będacych tabu. Moim zdaniem znakomita ksiażka Andrzeja Friszke o opozycji, w ogole wszystko, co napisano na temat środkowego PRL z lat sześcdziesiatych i siedemdziesiatych, nie porusza tych czterech spraw, ktore teraz wymienię. Agentura – w naszej dyskusji wymieniliśmy nazwiska zaledwie dwoch czy trzech agentow, z ktorych jedno zna każdy, kto czyta polskie gazety – Lesław Maleszka. Nie jest to imponujace jak na wielka dyskusję historykow w połroczniku Instytutu Pamięci Narodowej. Drugie – kontakty z druga strona, obozem władzy. Zgadzam się, że „finlandyzacja” jest pojęciem tak samo zmistyfikowanym, jak np. nieszczęsna „gruba kreska” Tadeusza Mazowieckiego. Co innego powiedział, ale dzisiaj żyje to absolutnie własnym życiem i Tadeusz Mazowiecki może zapewniac, że chodziło mu o coś innego, a i tak wielu ludzi (większośc?) uważa, iż chodziło mu o „odpuszczenie win” ludziom dawnego systemu. Tak samo nie wiemy, co Kuroń myślał 25 lat temu, a pytanie go o to dzisiaj prowadzi donikad. A zatem kontakty z druga strona sa tematem bardzo delikatnym. Powiem więcej – jak tutaj zauważył Andrzej Friszke, dotyczyło to obu stron. Stanisław Ciosek czy Jozef Czyrek też nie za bardzo chwalili się tym, że spotkali się z kimś z opozycji. Nieprzypadkowo notatki ze spotkań Stanisława Kani z abp. Bronisławem Dabrowskim opublikował Peter Raina, a nie ktoryś z historykow z Akademii Nauk Społecznych. Trzecia rzecz – oblicze moralne opozycji. Henryk Głębocki trafnie apelował, by nie ujmowac tym ludziom wielkości. Słusznie, tylko że potraktowaliśmy ich trochę tak, jak propaganda peerelowska potraktowała wielkich Polakow. Adam Mickiewicz w tym ujęciu musiał byc nie tylko wybitnym poeta, ale przykładnym ojcem, dobrym mężem, patriota, byc absolutnie postępowy itp., itd. Czy ktoś z nas czytał ksiażki mowiace o tym, ilu z ludzi opozycji było np. pijakami czy alkoholikami? A to wychodzi w materiałach MSW. Jest tam też mowa o zdradzaniu wspołmałżonkow. Czy ktoś z nas pisał lub czytał o tym w obiegu naukowym? Czwarty watek, ktory prawie nie występuje w naszej dyskusji, choc paradoksalnie jednak się pojawia, to animozje personalne. Zadajemy sobie trud, by probowac odpowiadac na pytanie, czym ideowo rożnił się Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela od Komitetu Obrony Robotnikow, a znacznie rzadziej, dlaczego Jacek Kurońtak strasznie nienawidził..., pominę (z oportunizmu) kogo, i ten ktoś tak strasznie nie cierpiał Kuronia. A to w materiałach MSW jest widoczne. Nie mowi się językiem pełnym najgorszych obelg i inwektyw o kimś, dla kogo ma się odrobinę szacunku, sympatii, przyzwoitych ludzkich uczuc. A tu mowi się językiem gorszym niż o wrogach z SB. Z tych czterech tabu w tej dyskusji – mowię to z żalem i bolem – żadnego tak naprawdę nawet nie sprobowaliśmy przełamac. Na koniec jeszcze jedna uwaga. O ludziach opozycji przedsierpniowej dotychczas właściwie nikt nie mowił dobrze. Oni sami nie robili tego przez skromnośc; po prostu – niezależnie od tego, czy byłoby to prawda, czy nie – nie wypadało im mowic o sobie: byliśmy wspaniali, byliśmy odważni, mamy zasługi dla sprawy wolności, niepodległości i demokracji w Polsce. Propaganda peerelowska z oczywistych powodow, jeśli w ogole o nich pisała, to w sposob tendencyjny i kłamliwy. Odmawiano im kompetencji i czystości intencji. Gdy w Polsce zmienił się ustroj i nim ktokolwiek wypowiedział słowo „dziękujemy”, doszło do głębokich podziałow w szeroko rozumianym obozie „Solidarności”. Niedawni koledzy i przyjaciele stali się nagle jeśli nie wrogami, to co najmniej politycznymi przeciwnikami. Znow pod adresem ludzi opozycji przedsierpniowej padały rozmaite – prawdziwe i nie – zarzuty. I teraz my, historycy, posługujac się skrajnie tendencyjnymi materiałami wytworzonymi przez służby specjalne i aparat represji PRL, mamy pisac o nich cała prawdę i tylko prawdę? Ale jaka to będzie prawda?

Henryk Głębocki – Chciałbym dodac do tej listy, z ktora całkowicie się zgadzam, że oprocz animozji osobistych mowi się, ale wydaje mi się, że za mało, o walce o wpływy w środowiskach opozycji. Zarowno pomiędzy poszczegolnymi strukturami i grupami, jak rownież w ramach tych struktur. Więcej się mowi o tym na przykładzie „Solidarności”, zwłaszcza w końcu lat osiemdziesiatych. Znacznie mniej wiemy natomiast o tym z wczesnego okresu działania podziemia, TKK, najmniej zaś o prawdziwych realiach rywalizacji politycznej przed sierpniem 1980 r.

Łukasz Kamiński – Myślę, że rozmawialiśmy o wielu kwestiach. Wciaż pozostaje wiele pytańw zawieszeniu. Najważniejsze jednak jest pytanie, na które oczywiście częściowo nie jesteśmy w stanie odpowiedziec, bo chociażby nie znamy źrodeł sowieckich. Moim zdaniem głowne pytanie, ktore winniśmy miec na uwadze w dalszych badaniach, to: dlaczego pozwolono na ten „polski eksperyment”, o ktorym tu mowiliśmy. Wszystkie inne zagadnienia, o ktorych mowiliśmy, to sa elementy taktyki, strategii, one ewoluowały. Bardziej jednak przeważa ciagłośc niż zmiana. Dlaczego nie uderzono w 1976 r., dlaczego w 1977 r. wycofano się z uderzenia? Dlaczego stanu wojennego nie doprowadzono do końca? Dlaczego Jaruzelski nie okazał się Gustavem Husakiem PRL i nie zrobił czystki „do dna”? Tam zadziałało, byc może tutaj byłoby podobnie. Polska tak naprawdę nigdy nie doświadczyła takiej skali represji, jak chociażby Czechosłowacja po 1969 r. To sa także pytania, ktore stawia Antoni Dudek – czy rzeczywiście ten nasz komunizm był inny, czy to była rożnica społeczeństwa. Oczywiście pozostawiamy te pytania w zawieszeniu. Nie będziemy o tym dyskutowac. Ale można je postawic pod katem przyszłych badań. Obecnie nie mamy możliwości źródłowych formułowania odpowiedzi na powyższe pytania.

Grzegorz Waligora – Ja bym chciał nawiazac do tego, co powiedział Jerzy Eisler. O tym wewnętrznym stosunku opozycji względem samej siebie, to znaczy wewnętrznych relacjach pomiędzy opozycjonistami czy chocby – jak tu też wspomniał Henryk Głębocki – mało znanej rywalizacji pomiędzy rożnymi grupami środowisk opozycyjnych, zwłaszcza w drugiej połowie lat siedemdziesiatych. Niewatpliwie one istniały i pojawiały się na wielu płaszczyznach. Z drugiej strony nadrzędnym celem SB była dezintegracja i dażenie do maksymalnego skłocenia poszczegolnych grup opozycji. Jednak fakt braku wspołpracy pomiędzy nimi lub pojawiajace się rozłamy nie świadcza jeszcze o tym, iż były one wynikiem działań operacyjnych. Byc może następowały w wyniku procesow w dużym stopniu niezależnych. Trzeba bowiem pamiętac, że środowiska opozycyjne tworzyli ludzie często o silnych osobowościach, nierzadko konfliktowi, posiadajacy własne, odmienne wizje dalszego działania. W dużym stopniu o braku znalezienia płaszczyzny porozumienia decydowały wewnętrzne animozje. Były one w mniejszym lub większym stopniu podsycane przez SB. Nie da się oczywiście wykluczyc, że nie doszłoby do nich, gdyby nie prowadzono działań operacyjnych. Uważam jednak, że nie można demonizowac Służby Bezpieczeństwa. Oczywiście wiedziała ona bardzo dużo, jednak mowienie o sterowaniu opozycja to opinia dosyc przesadzona.

Henryk Głębocki – Bardzo się cieszę, że nareszcie o tych sprawach można w ogole mowic, i to nie na zasadzie pomowień, wzajemnego obrzucania się błotem, tylko mowic na podstawie dokumentow archiwalnych. Że choc z oporami, zaczyna się je wreszcie od ubiegłego roku udostępniac badaczom, także spoza IPN, wbrew zwolennikom ich spalenia czy zalania betonem, jak to jeszcze niedawno proponował redaktor największego dziennika w Polsce. Wiadomo, że są one ułomne, podobnie jak my i warsztat, ktorym się posługujemy w celu ich weryfikacji, ale na tym polega urok pracy historyka. Nie wyjaśnimy żadnej z poruszonych tu kwestii, jeśli ze względow politycznych czy jakichkolwiek innych dojdzie do sytuacji, w ktorej te archiwa zostana praktycznie przymknięte, zamknięte czy z innych powodow zostanie ograniczony do nich dostęp. Ubolewac można, że ze względu na sposob zniszczenia tych materiałow oraz sposob – przedziwny, muszę przyznac – kwalifikowania ich dostępności znaczna częśc dokumentow wciaż nie jest dostępna. Sa traktowane jako „tajne specjalnego znaczenia”, także przez dzisiejsze służby. Z tego względu wydaje mi się, że wielka rolę odgrywaja materiały archiwalne znajdujace się poza granicami Polski. Gratuluję Instytutowi Studiow Politycznych PAN, ktory ogłosił kilka ciekawych tomow na tematy sowieckie z materiałami z lat czterdziestych i pięcdziesiatych XX wieku. Dziwi mnie natomiast, jak stosunkowo mało wobec względnej otwartości archiwow enerdowskiej Stasi opublikowano dokumentow dotyczacych spraw Polski z zasobow niemieckich.W ciagu ostatnich czternastu lat znacznie więcej opublikowano dokumentow z trudno dostępnych archiwow posowieckich. Nie chcę tutaj sugerowac żadnych spiskowych teorii, ale trudno ukryc zdumienie. Charakterystyczne, że na szersza skalę materiały dotyczace spraw polskich z archiwow byłej Stasi wprowadzaja w obieg naukowy dopiero młodzi badacze, jak Wojciech Sawicki, autor tomu dokumentow wydanego w tym roku, czy Ewa Matkowska, ktora w tym roku wydaje w „Arcanach” ksiażkę na temat działalności Stasi oparta na kwerendach w materiałach enerdowskiej policji politycznej. Dlaczego historycy musza tam docierac jedynie na zasadzie „wolnych strzelcow”, dlaczego nie powstał jakiś program (przynajmniej ja nie znam żadnego dużego programu, proszę sprostowac, jeśli się mylę), ktory pozwalałby prowadzic kwerendy i kopiowac te materiały z archiwow wschodnich i zachodnich? Na wschodzie takim wyjatkiem były wieloletnie kwerendy polskiej komisji wojskowo-archiwalnej, ograniczone jednak tematycznie. Dlaczego ludzie, ktorzy maja wpływ na organizowanie takich badańczy przygotowywanie takich programow, do tej pory nie pomyśleli o tym? W ostatecznym rachunku to od dostępności zasobow archiwalnych zależec będzie postęp w badaniach nad historia najnowsza Polski i odpowiede na szereg postawionych w tej dyskusji pytań.

Andrzej Friszke – Chciałem się przyłaczyc do tego, co mowił pan Waligora. Materiały, ktore teraz czytamy, sa rzeczywiście szalenie ważne. Nie tylko dla stwierdzenia faktu, że opozycja była kontrolowana, ale także dla dośc dokładnego wejrzenia w kulisy wewnętrznej historii opozycji. Rzeczywiście wiedza SB była dosyc potężna. Natomiast z drugiej strony przestrzegałbym przed zachłyśnięciem się tym materiałem i przecenieniem możliwości dalszego wykorzystywania przez służby zebranej dokumentacji. Jeszcze raz chcę podkreślic to, co mowiłem na poczatku. Moim zdaniem nie jest tak, że posiadanie określonej wiedzy przekłada się od razu na zdolności operowania ta wiedza. Stad postulowałbym wielka, mimo wszystko, ostrożnośc w budowaniu pewnych hipotez, m.in. dotyczacych tego, co dziś padło w naszej dyskusji, to znaczy sterowania działalnościa opozycyjna. Co do posiadania przez władze ogromnej wiedzy o planowanych działaniach opozycji, istniejacych podziałach, dyskusjach, to bym się zgodził, przynajmniej w zakresie kluczowych środowisk. Byłbym jednak bardzo sceptyczny w ocenie możliwości prowokowania przez SB poczynań ugrupowań opozycyjnych, kanalizowania ich w mniej groenym dla władz kierunku. Konieczne jest badanie czy ocenianie, jaka była strategia władz wobec opozycji, czyli tego, co jest właściwie przedmiotem dzisiejszego naszego zebrania. To jest jeden z ważniejszych watkow historii drugiej połowy PRL.

Antoni Dudek – Dziękuję Panom za udział w dyskusji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum