Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje lustracyjne credo

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Maj 23, 2008 4:11 pm    Temat postu: Moje lustracyjne credo Odpowiedz z cytatem

Lustracja, której poddany ma być Lech Wałęsa, wydaje mi się najbardziej właściwa procedura lustracyjną, ze wszystkich, które były do tej pory stosowane w Polsce.
Jest dla mnie czymś absurdalnym, że o czyjejś postawie moralnej w przeszłości orzekają sądy, które mają przy tym do wyboru tylko dwa werdykty – był lub nie był TW (czy szerzej – był lub nie był OZI).
Nie dziwi mnie, że przeciwnicy lustracji bronią Lecha Wałęsy i sprzeciwiają się badaniom naukowym nt. jego przeszłości. Dla elit III RP dotychczasowy model lustracji jest bardzo wygodny (choć – oczywiście – jest on jedynie mniejszym złem, wobec „większego dobra”, jakim wg tych elit byłoby spalenie archiwów IPN). W obecnym modelu lustracji ostatecznym arbitrem, który wydaje dawnym opozycjonistom świadectwa moralności są niezdekomunizowane sądy. Orzekają w nich sędziowie, z których wielu w czasach PRL należało do PZPR lub stronnictw sojuszniczych (co jest w sposób oczywisty sprzeczne z zasadą sędziowskiej niezawisłości i powinno wykluczać te osoby na zawsze z zawodu sędziowskiego). Wielu z nich brało też czynny udział w komunistycznych represjach skierowanych przeciwko opozycji i społeczeństwu i wydawało wyroki sprzeczne nawet z obowiązującym wówczas komunistycznym prawem (np. wyroki skazujące na podstawie dekretu o stanie wojennym dotyczące czynów popełnionych przed promulgacja tego dekretu w Dzienniku Ustaw). Sędziowie ci dokonując lustracji opierają się przede wszystkim na zeznaniach SBeków. I to oni, byli SBecy – tak naprawdę – decydują o tym, kto zostanie uznany za kłamcę lustracyjnego, a kto nie. W ten sposób prawomocnie uwolnieni z zarzutu kłamstwa lustracyjnego zostali m.in. Józef Oleksy, Włodzimierz Cimoszewicz, Aleksander Kwaśniewski, Zyta Gilowska, Marian Jurczyk i Lech Wałęsa.
Drugim elementem, który przesądza o wadliwości wszelkich prób lustracji po 1989 roku jest tzw. zbiór zastrzeżony IPN. Umieszcza się w nim dokumenty wg nieprzejrzystego klucza, arbitralną decyzją Prezesa IPN. Dopóki będzie istnieć zbiór zastrzeżony każda lustracja w Polsce będzie ułomna i każdy wyrok uniewinniający spod zarzutu współpracy z SB będzie mógł zostać zakwestionowany.
Dopiero ujawnienie wszystkich dokumentów IPN na temat osoby publicznej oraz poddanie ich krytycznej analizie przez historyków a także uwzględnienie innych źródeł historycznych dotyczących danej osoby, umożliwia sprawiedliwą (na tyle, na ile jest to możliwe na tym świecie) ocenę działalności danej osoby w czasach PRLu. Dla historyków - inaczej niż dla sądów - zeznania byłych SBeków, a także materiały byłej SB - nie są wyrocznią, ale są jedynie jednym z wielu źródeł, których wiarygodność podlega ocenie w związku z porównaniem z innymi źródłami. Ponadto historyk ma bogata paletę ocen i – inaczej niż sąd – nie musi poddawać się logice zero – jedynkowej („winny – niewinny”).
Oczywiste jest, że i taka metoda nie rozstrzygnie wszystkich wątpliwości. Przykładem są spory historyków, dotyczące oceny wielu postaci z bliższej i dalszej przeszłości. Ale jest to metoda najlepsza z tych, które mamy do dyspozycji – tu na ziemi i w tym życiu.
Dlatego protest „intelektualistów” (lub może lepiej „wykształciuchów”?) przeciwko opublikowaniu pracy historycznej nt. związków Lecha Wałęsy z SB uważam za absurdalny i napisany ewidentnie w złej wierze. Tylko ktoś, kto boi się rzetelnej oceny swojej przeszłości lub przeszłości ludzi ze swojego środowiska, mógł się pod takim absurdalnym protestem podpisać.

Warto byłoby jednak, aby także druga strona lustracyjnego sporu zdała sobie sprawę z konsekwencji, które wynikają z ich obecnej akceptacji metody lustracji Lecha Wałęsy poprzez pracę naukową historyków IPN. „Radykalni lustratorzy” rozumują następująco – dotychczasowa lustracja jest niewiarygodna, a więc wszyscy jesteśmy podejrzani.
Przy czym – co ciekawe - „radykalni lustratorzy” podważają lustrację opartą na orzeczeniach sądu lub na materiałach z IPN tylko wtedy, gdy prowadzi ona do uniewinnienia danej osoby od zarzutu współpracy. Jeżeli bowiem materiały IPN lub orzeczenia sądu potwierdzają czyjąś współpracę z SB (przypadek Leszka Moczulskiego) to wtedy jest to dla „radykalnych lustratorów” dowód wiarygodny i wystarczający (w myśl zasady „Roma locuta causa finita”).
Ciekawe jest także, że przeciwnicy jakiejkolwiek lustracji łatwo przyjmują stanowisko „radykalnych lustratorów” wtedy, gdy jest to dla nich wygodne, tzn. gdy chcą podważyć wiarygodność jakiejś osoby, która z przyczyn politycznych jest dla nich niewygodna. Przykładem może być „dzika lustracja” prof. Mąciora dokonywana przez profesorów: Zolla i Ćwiąkalskiego, albo ostatni przykład ataku Jana Widackiego na działacza opozycji z Krakowa, który ujawnił SBecką przeszłość eksperta sejmowej komisji śledczej.
Wracając do „radykalnych lustratorów” – ich zdaniem, o tym, kto nie był współpracownikiem komunistycznych służb w przeszłości nie decydują więc zachowane materiały IPN (bo mogą być niepełne), ani nie decydują wyroki sądu (bo są niewiarygodne). Decyduje o tym działalność danej osoby w wolnej Polsce. Jeżeli osoba ta działała i popełniała błędy (a o tym, czy coś było błędem, czy nie decydują kryteria równie nietransparentne, jak te, które rozstrzygają o umieszczeniu nazwiska danej osoby w zbiorze zastrzeżonym IPN), to te błędy są koronnym i wystarczającym dowodem na to, że dana osoba była współpracownikiem SB („radykalni lustratorzy” twierdzą, że jeżeli nie ma dowodów na współpracę takiej osoby z SB – to, dlatego, że je zniszczono, albo dlatego, że osoba ta została przewerbowana i była na usługach KGB).
Lech Wałęsa i jego obrońcy myślą, że najgorsze, co może spotkać Lecha Wałęsę jest to, iż zostanie on uznany w oczach opinii publicznej za współpracownika SB w latach 1970 – 76. A to nieprawda! „Radykalni lustratorzy” twierdzą bowiem, że błędy przypisywane Lechowi Wałęsie (np. przez jego przeciwników politycznych: Andrzeja Gwiazdę, Annę Walentynowicz, braci Kaczyńskich) poczynając od roku 1980 są koronnym dowodem na to, że po 1976 roku został on przewerbowany i współpracował z komunistycznymi służbami (polskimi, a może radzieckimi a potem rosyjskimi?) aż do przegranych wyborów prezydenckich w roku 1995. Fakt, że nie ma na to jakichkolwiek dowodów nie jest żadną przeszkodą dla tego rozumowania! Przeciwnie – brak dowodów wręcz potwierdza, że rozumowanie to jest prawdziwe („Był tak ważnym agentem, że wszelkie dowody współpracy zniszczono lub ukryto!”).
Jest to rozumowanie równie absurdalne jak to, którym kierowali się sygnatariusze nieszczęsnego protestu przeciwko publikacji historyków nt. związków Lecha Wałęsy z SB. Uważam, że trzeba jasno i stanowczo potępić oba te rozumowania!
Jeżeli publikacja IPN nt. Lecha Wałęsy dowiedzie (na tyle, na ile jest to możliwe na tym świecie), że Lech Wałęsa w 1976 roku przestał współpracować z SB i że nie ma żadnych dowodów na to, że po 1976 roku Wałęsa współpracował z komunistycznymi służbami, to dalsze oskarżenia przywódcy „Solidarności” o współpracę po tym okresie, należy uznać za zwykłe oszczerstwa.
Oczekuję, że już dziś obrońcy pracy naukowej IPN nt. Lecha Wałęsy zadeklarują zajęcie takiego stanowiska.

Spodziewam się także, że wszyscy Polacy zainteresowani lustracją, odrobią lekcje z „Bibli” (św. Piotr i św. Paweł), z „Konrada Wallenroda” i z „Pana Tadeusza” (Ksiądz Robak), z „Potopu” (Kmicic) i z „Lorda Jima”, a także poznają bliżej biografie wielu wybitnych Polaków (jak choćby Mickiewicza czy Piłsudskiego). Uznane powszechnie zostanie wówczas oczywiste prawo każdego człowieka do popełniania błędów, czy do prowadzenia mniej lub bardziej skutecznej lisiej gry. Uznane też zostanie prawo każdego człowieka do chwili słabości i do nawrócenia oraz odpokutowania popełnionych win. Zaś ci, którzy w ten lub w inny sposób byli uwikłani we współpracę z SB przestaną wreszcie „iść w zaparte”, ale publicznie rozliczą się z swych uczynków i poproszą społeczeństwo o przebaczenie.

Na koniec mam nadzieję, że nie zapomnimy o SBekach, którzy łamali ludzi oraz o innych funkcjonariuszach aparatu komunistycznej przemocy (sędziach, prokuratorach, pracownikach więziennictwa). Nie zapomnimy też o ich mocodawcach – komunistycznych aparatczykach. Już drugą kadencję Sejmu siły centroprawicowe, opowiadające się za dekomunizacją mają konstytucyjną większość w Sejmie. A komunistyczni zbrodniarze, na czele z generałem (tak! On ciągle jest generałem! Prawie dwadzieścia lat po odzyskaniu niepodległości on jest generałem!) Jaruzelskim, zostaną w pierwszej kolejności pozbawieni emerytalnych przywilejów, a w drugiej – rozliczeni ze swych zbrodni. I to bez potrzeby przesłuchiwania Gorbaczowa, Thatcher i – nieżyjącego już Reagana!

Mirosław Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Nie Maj 25, 2008 12:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mirku, gotów byłbym przyjąć Twoje credo za własne, gdyby nie jego poniższy fragment

Cytat:
Spodziewam się także, że wszyscy Polacy zainteresowani lustracją, odrobią lekcje z „Bibli” (św. Piotr i św. Paweł), z „Konrada Wallenroda” i z „Pana Tadeusza” (Ksiądz Robak), z „Potopu” (Kmicic) i z „Lorda Jima”, a także poznają bliżej biografie wielu wybitnych Polaków (jak choćby Mickiewicza czy Piłsudskiego). Uznane powszechnie zostanie wówczas oczywiste prawo każdego człowieka do popełniania błędów, czy do prowadzenia mniej lub bardziej skutecznej lisiej gry. Uznane też zostanie prawo każdego człowieka do chwili słabości i do nawrócenia oraz odpokutowania popełnionych win.


Wydaje mi się, że porównania powyższe nie są w pełni trafne. W przypadku Wałęsy zabrakło bowiem: publicznego wyznania winy, pokuty oraz zadośćuczynienia. Jego „błąd” to nie sama tylko współpraca z SB. Chodzi – jak sądzę – o rolę KŁAMSTWA, którą odegrało ono później (w ciągu wielu ciągnących się lat) w przysparzaniu sobie późniejszych zasług, jak również o fundamentalną rolę tego kłamstwa w budowaniu wokół jego osoby fałszywej legendy. Kłamstwo jest (z definicji) wprowadzaniem w błąd dla osiągnięcia korzyści. Wszelkie zatem sukcesy lub zasługi odniesione dzięki kłamstwu są z moralnego punktu widzenia tyle samo warte, co umożliwiające te sukcesy i te zasługi - kłamstwo. Podobnie jest z prestiżem społecznym, autorytetem oraz sławą. Legendę Wałęsy porównać moim zdaniem należałoby raczej z karierą (tudzież sławą) milionera-biznesmena, który... ukradł pierwszy milion. Niedorzecznością byłoby przecież – po ujawnieniu tej kradzieży – utrzymywać, że ponieważ kolejne swoje miliony zarabiał on zgodnie z prawem, to jego zasługi w przyczynianiu się do wzrostu bogactwa narodowego są jednak niepodważalne.

Tomek Strzyżewski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Maj 25, 2008 3:36 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tomku,
pominąłeś ciąg dalszy tego akapitu, mówiący o tym, że osoby, które były TW powinny zrobić publiczny rachunek sumienia i poprosić połeczeństwo o wybaczenie. Ale masz rację - kolejność w jakiej wymieniłem te elementy jest niepoprawna. Zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego (która dobrze pasuje do tej sytuacji) sakrament pokuty powinien polegać na rachunku sumienia, żalu za grzechy, spowiedzi (w tym wypadku - publicznej), postanowieniu poprawy oraz odprawieniu pokuty, czyli zadoścuczynieniu za grzechy. W wielu wypadkach te dwa ostatnie elementy mogą nie być potrzebne, gdyż chodzi o ludzi, którzy późniejszą swoja działalnością (tj. po zakończeniu współpracy) dowiedli, że ich postanowienie poprawy było mocne a zadośćuczynienie - wyraźne.

A więc akapit ten powinien brzmieć:

Cytat:
Spodziewam się także, że ci, którzy w ten lub w inny sposób byli uwikłani we współpracę z SB przestaną wreszcie „iść w zaparte”, ale publicznie rozliczą się z swych uczynków i poproszą społeczeństwo o przebaczenie.
Zaś wszyscy Polacy zainteresowani lustracją, odrobią lekcje z „Bibli” (św. Piotr i św. Paweł), z „Konrada Wallenroda” i z „Pana Tadeusza” (Ksiądz Robak), z „Potopu” (Kmicic) i z „Lorda Jima”, a także poznają bliżej biografie wielu wybitnych Polaków (jak choćby Mickiewicza czy Piłsudskiego). Uznane powszechnie zostanie wówczas oczywiste prawo każdego człowieka do popełniania błędów, czy do prowadzenia mniej lub bardziej skutecznej lisiej gry. Uznane też zostanie prawo każdego człowieka do chwili słabości i do nawrócenia oraz odpokutowania popełnionych win.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Nie Maj 25, 2008 5:20 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Co do tego - zgoda. Pozostaje jednak kwestia przyznania się do winy. Kiedy do tego dochodzi i w jaki sposób? I jak wygląda w tym kontekście kwestia dalszego uznawania ich zasług czy osiągnięć za wielkie, mimo że warunkiem przysporzenia ich sobie było życie w kłamstwie? Wałęsa - zakładając, że był on Bolkiem - poszedł w zaparte. Nigdy nie przyznał się - podobnie jak większość byłych TW. Nie przyzna się zapewne nawet w obliczu dowodów, trzymając się kurczowo tezy o ich "sfalszowaniu". Inni, którzy ugięli się pod presją dowodów, nigdy by się na to nie zdobyli, gdyby nagle zmieniona sytuacja ich do tego nie zmusiła. Nadal żyliby sobie w kłamstwie, czerpiąc z niego korzyści niedostępne dla ludzi uczciwych.

Tak sądzę...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Maj 25, 2008 7:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tomku,
Twój argument o czerpaniu korzyści w zamian za współpracę jest poważny. Ale czy dotyczy np. Wałęsy?
Z pewnością odnosi sie on do osób, które podjęły współprace w zamian za paszport (część duchownych, część naukowców i twórców kultury) - gdy rozpoczynali współpracę byli nikim. A później, prawdopodobnie dzieki zgodzie bezpieki odnosili kolejne sukcesy, awanse: duchowni zostawali biskupami, młodzi asystenci - profesorami, początkujący dziennikarze wybitnymi reportażystami itd. Stawali się kimś. Wiele od nich zależało.
A ci ich koledzy, którzy nie zgodzili się na współpracę - nie wyjeżdżali, nie awansowali, nie robili kariery i w rezultacie niewiele znaczyli.
Ale tego juz dzis zmienić nie można. Ci uczciwi juz kariery nie zrobia, bo są za starzy. A ci którzy zrobili dzięki współpracy są lub byli krajowi potrzebni.
Gdyby udało się złamać zmowę zaprzeczania, gdyby byli TW zaczęli mówić sądzę, że mogliby liczyć na przebaczenie. Przynajmniej ci, którzy mają mało na sumieniu w czasach PRL. Bo - tu sie zgadzam z Toba (jesli dobrze odczytuje Twoje stanowisko) - czy bylibysmy w stanie przebaczyć Maleszce, gdyby się przyznał i o przebaczenie poprosił? Z reszta - co to znaczy przebaczyć w takim przypadku? A co z zadoścuczynieniem? I czy przebaczenie oznacza mozliwośc powrotu do życia publicznego? Na te pytania powinien odpowiedziec jakiś etyk lub duchowny.
A jak w tym świetle wyglada przypadek Boniego? Gdy Macierewicz go oskarżył Boni zaprzecvzał, procesował się. Ale dziś się przyznał i przeprosił. Czy to wystarcza? Czy mozna uznać ten przypadek za wzór do naśladownictwa? Czy Tusk miał rację moralną dopuszczając Boniego do udziału w rządzeniu?
Warto o tym porozmawiać. Bo z jednej strony jest ściana zaprzeczania, z drugiej jest ściana potępienia i miedzy nimi zdaje sie nie byc miejsca. Taki społeczny klimat nie zachęca byłych TW do wyznawania win.
A my, zamiast dobrac sie do d... SBekom i dygnitarzom partyjnym, którzy tych SBeków wysyłali, szamotamy się między tymi dwoma scianami...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Maj 25, 2008 7:58 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

I dla przypomnienia wątki dot. Boniego z Forum SWS

http://forum.sws.org.pl/viewtopic.php?t=2463&highlight=boni

http://forum.sws.org.pl/viewtopic.php?t=2474&highlight=boni
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Nie Maj 25, 2008 9:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mirek Lewandowski napisał:
Twój argument o czerpaniu korzyści w zamian za współpracę jest poważny.

Nie, nie Mirku - tu doszło do nieporozumienia. Chodziło mi o korzyści płynące nie z faktu współpracy, lecz z KŁAMSTWA - z życia (już po zaprzestaniu lub zerwaniu współpracy) przez całe dekady w kłamstwie, w kłamstwie polegającym na ukrywaniu winy przed całym swoim otoczeniem, tj. przyjaciółmi, towarzyszami walki i całym społeczeństwem. A to wtedy przecież tworzyły się fałszywe otoczki niezałużnego bohaterstwa i prestiżu lub, jak w przypadku Wałęsy, fałszywa wodzowska legenda. Oczywiście - wyznanie win, nawet spóźnione czy też wymuszone, jest mniejszym złem niż wypieranie się wbrew dowiedzionym faktom.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Maj 26, 2008 7:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A ja bym z tymi korzyściami nie przesadzał.
Sądzę, że spora część osób ewidencjonowanych jako TW nie zrobiła w tym charakterze nic takiego, czego nie mozna by im było wybaczyć. Maleszka nie jest typowym TW.
Typowy TW to gość, który kluczył, kombinował, wiadomości przekazywał niechetnie i nie wszystkie.
Nie chce oczywiście przez to ich rozgrzeszać. Chce tylko powiedzieć , że zwykle nie były to "grzechy przeciwko Duchowi Świętemu", które - jak wiadomo - nie zostaną odpuszczone.
Ci ludzie dali się wciągnąć do wspólnego frontu z Maleszkami i tym podobnymi typami, którzy na prawdę mają się czego bać.
I przez te 19 lat (po 1989 roku) żyją w strachu, który - jak wiadomo - ma duże oczy. Znamy Makbeta i wiemy, co Szekspir miał na myśli pisząc: "Nie zaśniesz, nie zaśniesz już więcej!/ Glamis sen zabił, dlatego też Kawdor/ Nie zaśnie; Makbet nigdy już nie zaśnie" (Akt II scena 2).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 94

PostWysłany: Wto Maj 27, 2008 8:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A ja jednak powrócę do tego, co już wcześniej napisałem:
Cytat:
Kłamstwo jest (z definicji) wprowadzaniem w błąd dla osiągnięcia korzyści. Wszelkie zatem sukcesy lub zasługi odniesione dzięki kłamstwu są z moralnego punktu widzenia tyle samo warte, co umożliwiające te sukcesy i te zasługi - kłamstwo.

Chodzi mi po prostu o to, że jeśli skrucha byłego TW jest szczera (bo przecież tylko wówczas wybaczanie ma sens), to nie tylko przyznaje się on do winy ale wyraża przy tym wolę i gotowość do rezygnacji z tych korzyści (status i pozycja społeczna, nagromadzone bogactwa i td.), które osiągnął on dzięki kłamstwu. W przeciwnym razie afirmowałby on kłamstwo, dając do zrozumienia, że kłamstwo opłaca się nawet jeśli mielibyśmy do tego kłamstwa później publicznie się przyznać. To w imię takiej afirmacji pojawiają się ostatnio głosy, że legenda i "wielkość Wałęsy" nie ucierpią z powodu jego "drobnych błędów" w przeszłości.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum