Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Punkt równowagi - opinie polityczne
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Gru 23, 2011 5:56 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Uwaga na prowokacje! "Sensacyjne, niesprawdzone teorie o Smoleńsku służą obozowi rządzącemu, znieczulają na tragedię".
opublikowano: 21 grudnia 2011 23:42:13

Na portalu społecznościowym „Nowy Ekran”, prawdziwy hit, który lotem błyskawicy rozszedł się po internecie. Bloger o nicku Demostenes dowiedział się od swojego informatora, że na ciele śp. Zbigniewa Wassermana – jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej – odkryto ślady materiałów wybuchowych.

To – według autora artykułu – miało być przyczyną opóźnienia pokazania oficjalnych wyników sekcji rodzinie, a potem opublikowania ich przez media.

Demostenes napisał coś takiego:

Cytat:
Córka Zbigniewa Wassermanna do dzisiaj nie otrzymała żadnych dokumentów. Dlaczego od kilku miesięcy milczą w tej sprawie Naczelna Prokuratura Wojskowa i Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu? Dlaczego nie interesują się tą sprawą media? Kto i co ukrywa w tej sprawie? Postanowiłem to sprawdzić.


No i sprawdził. Demostenes dowiedział się od swojego informatora, że powodem opoźnienia jest fakt, że ekspertyzy nie ma kto podpisać. Szefowa zakładu medycyny sądowej z Wrocławia, gdzie badano zwłoki, miała „dziwny” wypadek, ale to miał być tylko pretekst, aby uniknąć konieczności podpisania się pod informacją, że na ciele Wassermana znaleziono ślady materiałów wybuchowych.

Jeśli faktycznie to wszystko byłaby prawda, to czapki z głów przed Demostenesem za wykonanie wspaniałej roboty śledczej.

Ale to nieprawda… Są dowody na duże zaniedbania strony rosyjskiej, ale nie ma mowy o śladach wybuchu:

Cytat:
Prokuratura ma już pełny obraz. Ekspertyza sporządzona po ekshumacji ciała Zbigniewa Wasermanna różni się od rosyjskiej


A to znaczy, że ktoś bardzo brzydko się bawi; albo Demostenesem, np. jego informator, albo Demostenes daje się sobą bawić, a z kolei on, bawi się swoimi czytelnikami. A przede wszystkim bawi się bólem rodzin ofiar wypadku i wszystkimi, którzy oczekują wreszcie postawienia kropki nad i. Ale tej prawdziwej, a nie kolejnej domniemanej.

Łatwo zauważyć, że od momentu katastrofy smoleńskiej wszelkie sensacyjne, niesprawdzone teorie służą obozowi rządzącemu do ośmieszania opozycji pisowskiej, do podsycania nienawiści wobec niej. Przecież pana Marka Rosiaka zabił dawny działacz PO siedem miesięcy po wypadku! On tak bardzo nienawidził „pisowców”, że mu nawet katastrofa nie wystarczyła do odzyskania spokoju ducha.

Prorządowa propaganda przez wiele tygodni ma wspaniały żer i ubaw z kolejnej teorii dotyczącej zamachu w Smoleńsku. Trwa w najlepsze festiwal uśmieszków lewicujących publicystów, puszczania oczek przez zadowolonych z siebie polityków PO, którzy z troską pochylają się nad „żyjącymi spiskami”. Stefan Niesiołowski wysyła do psychoanalityków.

Nietrudno skonstatować, że zajmowanie się wyśmiewaniem kolejnych teorii spiskowych służy ochronie ukochanej partii, do przykrywania jej wpadek.

Takie nieustanne tworzenie plotek i ploteczek, teorii i teoryjek ma jeszcze jeden zgubny aspekt. Uodparnia ludzi na tragedię. Znieczula na ewentualne sensacyjne doniesienia, te prawdziwe. Machną wtedy ręką, bo będą się bali, że znowu ktoś wpuszcza ich w spiskowe maliny.

Dziennikarze, którym szczerze zależy na wyjaśnieniu wszystkich aspektów tragedii smoleńskiej powinni zachować szczególną ostrożność, gdy jakiś ich informator sufluje im kolejną sensację.W przeciwnym razie na niego spadnie odpowiedzialność bycia przedmiotem bardzo brzydkiej zabawy.

Dziennik Sławomira Sieradzkiego


http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-slawomira-sieradzkiego/20229-uwaga-na-prowokacje-sensacyjne-niesprawdzone-teorie-o-smolensku-sluza-obozowi-rzadzacemu-znieczulaja-na-tragedie

=======================================
Autor (szkoda, że tak późno) stwierdza dość oczywisty fakt - histeria smoleńska jest prowokowana i inspirowana przez ludzi, traktujących tę tragedię instrumentalnie. I są to nie tylko ludzie z Nowego Ekranu.

Mam nadzieję, że celem artykułu nie była tylko dyskredytacja Nowego Ekranu (z którego właścicielem związany jest m.in. Tomasz Sokolewicz, o którym mowa w innym wątku), lecz trafny wniosek, który dotyczy inspiratorów smoleńskiej histerii (nie tylko z Nowego Ekranu).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Sty 01, 2012 11:11 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W zdolności profetyczny Jadwigi Staniszkis nie wierzę (większość jej prognoz była chybiona), ale jej analizy ciągle oceniać należy wysoko. Dwa fragmenty rozmowy Małgorzaty Subotić z Jadwigą Staniszkis "Tusk putinizuje Polskę" w sylwestrowej Rzepie.

O PO:
Cytat:
Ten rok został zmarnowany, szczególnie w końcówce. Mieliśmy do czynienia z biernością większości Platformy i z działaniami premiera, które określam mianem putinizacji (...). Mam na myśli arbitralność decyzji, stosunek do procedur prawnych i demokracji (...). Arbitralność premiera było widać zarówno przy wyborze ścieżki śledztwa w katastrofie smoleńskiej, jak przy wyborze zachowań polskiego rządu w stosunku do projektów w strefie euro. I w wielu innych sprawach (...). Tusk skierował na niektóre trudne odcinki ludzi absolutnie nie przygotowanych. Myślę m.in. o Sławomirze Nowaku i Jarosławie Gowinie (...). Widać, że po ostatnich czterech latach pozostały tylko ruiny (...). Przychodzi Nowak i mówi, że wykreśla wszystkie pomysły swego poprzednika w resorcie infrastruktury. Że nie będzie szybkich kolei itp.... (...). Ten rząd nie ma woli dokonywania zmian. To jest podział łupów.


O PiS:
Cytat:

Gdyby nie ostatni tydzień kampanii PiS, mogłaby nastąpić zmiana warty (...) Obserwuję Prawo i Sprawiedliwość od lat, więc fatalna końcówka nie była dla mnie wielkim zaskoczeniem (...). [Prawo i Sprawiedliwość] wysuwało na pierwszy plan ludzi aparatu (...). Gdyby nie ci ludzie, PiS miałby zupełnie inna pozycją. Ten Hoffman... (...). To nie chodzi tylko o zakon PC, Chodzi bardziej o polityczny styl niż o pokolenie (...). Jest taka brutalność słabego, brutalność słowna. Widać brak profesjonalizmu, gdy potrzebne jest dobre zrozumienie sytuacji. Antyintelektualizm - tak bym to nazwała. Podpieranie się naładowanymi emocją symbolami. Urok Jana Rokity, w pewnych momentach urok Jarosława Kaczyńskiego, polegał na tym , czego zupełnie brak takim ludziom, jak Błaszczak, Kuchciński, czy Lipiński. To ludzie małych intryg, a nie wizji i alternatywnych projektów


Polska postokrągłostołowa w pigułce...

Całość - http://www.rp.pl/artykul/61991,784648-Tusk-putinizuje-Polske.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Sty 12, 2012 6:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Dr Maciej Korkuć: to jest wyrok co najwyżej symboliczny

Historyk IPN, dr Maciej Korkuć o wyroku sądu w procesie autorów stanu wojennego:

"To jest wyrok co najwyżej symboliczny. Dwa lata w zawieszeniu na pięć lat nie przekłada się na skalę zbrodniczych działań ekipy stanu wojennego. Jednak takie symbole są ważne. Wracamy do normalności, kiedy organy państwa polskiego opisują działalność Kiszczaka (a więc i Jaruzelskiego) w kategoriach zbrodni komunistycznych i działalności w ramach związku przestępczego.

W sensie moralnym dzisiejszy wyrok wyraźnie stawia Jaruzelskiego jako przywódcę owego związku przestępczego w jednym rzędzie z jego ówczesnym podwładnym - Kiszczakiem. Zmarnowanych 20 lat nie cofniemy. Kto wie, może jeszcze doczekamy końca absurdalnego korowodu sądowniczej niemożności w przypadku Jaruzelskiego?

Warto tymczasem wrócić do innych pytań. Jak ma się to, co dziś wiemy o wymierzonej w wolność Polski działalności sprawców stanu wojennego na rzecz obcego państwa, do wciąż posiadanych wysokich rang generalskich? Czy naprawdę państwu polskiemu nie przeszkadza działalność najwyższych oficerów w związku przestępczym i przeciw niepodległości RP?" (PAP)


http://www.dzieje.pl/aktualnosci/dr-maciej-korkuc-jest-wyrok-co-najwyzej-symboliczny
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Mar 02, 2012 2:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bardzo trafna analiza. Niestety - pesymistyczna. Najbardziej przygnębiająca jest odpowiedź na pytanie sformułowane na końcu tekstu.

Cytat:
Klasa zadowolonych
Piątek, 2 marca (11:49)
"Ja nie rozumiem tych ludzi" - mówił w "Zmiennikach" Barei klient, patrząc przez szybę taksówki na tratujących się na przystankach tramwajowych i autobusowych pasażerów. "Zamiast zamówić sobie na rano radio taxi, pojechać jak człowiek, wygodnie i na czas, to oni się gniotą w tych tramwajach, spóźniają przez to do pracy, denerwują...". Pokręcił jeszcze parę razy ze zdumieniem głową i wysiadł pod ministerstwem.

Podobne zdumienie prezentują przedstawiciele elit klasy panującej III RP. Nie mogą się nadziwić, że Polacy się nie cieszą. Przecież tak się znakomicie rozwijamy! Mamy wzrost gospodarczy najwyższy w Europie. Mamy taki piękny stadion i nowy dworzec obok niego, w najwyższym europejskim standardzie. Będziemy w końcu kiedyś tam mieć autostrady, przynajmniej te główne. I na świecie nas cenią... No, dobrze, może bez przesady, ale przynajmniej nie krytykują tak jak za rządów PiS czy jak teraz jeżdżą po Węgrzech. Czemu się ci ludzie nie chcą cieszyć? "Za oknami świta, widać że rozkwita..." (kto nie zna, łatwo wygugla), a ci Polacy jacyś tacy...

Część odpowiedzi na to nurtujące coraz liczniejszych celebrytów i celebrytanów III RP pytanie znaleźć można na stronach portalu, w dziale wiadomości ekonomicznych. Wczoraj przeczytałem tam niusa - na pewno jeszcze wisi - o raporcie OECD badającym wydajność pracy w poszczególnych krajach. Z tego raportu wynika, że Polacy są jednym z najciężej w Europie pracujących narodów (1939 godzin rocznie) i zarazem tym, z którego pracy najmniej wynika. Statystyczny Norweg w ciągu godziny pracy wytwarza dobra i usługi wartości 75 dolarów, a statystyczny Polak - tylko 25 dolarów. Jest to najniższa efektywność gospodarki nie tylko w UE, ale w ogóle w Europie.

Wsadźcie se w buty wskaźnik PKB, który mierzy tylko obrót pieniądza i nakręcany jest w naszym wypadku zadłużeniem. Oto jest prawdziwy miernik stanu Polski po pięciu latach rządów Tuska i jego cwaniackiego dworu.

W jednej ze swoich książek nazwałem to "pływaniem w kisielu". Żeby zrobić to, co w normalnym państwie jest rzeczą oczywistą, rutynową, omal niezauważalną - Polak musi się urobić po łokcie. Pokonać dziesiątki idiotycznych barier, wydobyć jakieś kretyńskie zgody i zezwolenia, przebić się przez wszechogarniający bardak... Tak, w końcu da się to zrobić, w końcu da się coś osiągnąć. Nawet stadion zbudować. Tylko wszystko wielokrotnie większym kosztem niż by było można, gdybyśmy nie żyli w państwie, które zbudowano pod potrzeby nie zamieszkującego go narodu, ale zaborcy, i które nadal tak właśnie funkcjonuje, bo inaczej nie może - jako aparat ucisku działający w interesie kilkumilionowej nomenklatury. I nie zmienił charakteru tego państwa fakt, że zza pleców tej nomenklatury zniknął budzący grozę Wielki Brat; zresztą szybko znalazła sobie ona nowego patrona w Wielkiej Europie.

Nomenklatura, klasa panująca, "elity III RP" - można to nazwać jak kto chce, jeśli określenie ma być mądre, to niech będzie, za Milovanem Dżilasem, "nowa klasa" - a właściwie "jeszcze nowsza klasa". Ma ona swoją reprezentację polityczną - Partię i jej stronnictwa sojusznicze, wymieniające się u władzy od dwudziestu lat; tylko krótki epizod rządu Olszewskiego oraz lata 2005 - 2007 były z innej bajki (i pamiętają wszyscy, w jakiej histerii żyły wtedy "elity"). Ma namiastkę swej ideologii, w postaci mętnie rozumianej "europejskiej normalności" i silny instynkt zbiorowego czy wręcz "klasowego" interesu. Trzyma, z natury rzeczy, korporacje zawodowe, media, większość kluczowych punktów państwa. W ostatnich latach pożyczyła i dostała z Unii bilion złotych, który, jak za Gierka, poszedł na przejedzenie i posłużył kupieniu sobie poparcia masy frajerów, łudzonych perspektywą awansu społecznego i europeizacji.

Może z tym kisielem nie jest to dobra metafora? Może powinienem napisać, że próbujemy pływać, mając na plecach każdy po kilku pasożytów? Przecież każdy Polak, który rzeczywiście coś wytwarza, musi utrzymywać nie tylko rządową biurokrację (wzrost, przypomnijmy, o 100 tysięcy zatrudnionych, o jedną czwartą, w ciągu czterech pierwszych lat rządów PO), ale także wielomilionową "sferę publiczną", w której dominują, tak samo jak za PRL, ludzie, których "praca" nie przynosi nikomu żadnego pożytku. Całą tę "biurową klasę średnią", będącą głównym społecznym zapleczem PO i głównym konsumentem jej mediów.

Istota sprawy, którą dobrze pokazuje między innymi wspomniany wyżej wskaźnik ekonomiczny, jest to, że odtwarzając układ społeczny PRL, odtworzono też jego zasadniczą cechę: niemożność. Państwo zbudowane na zasadach nomenklaturowych, w którym awans uzależniony jest od znajomości i pokrewieństwa, a wszelki sukces reglamentowany przez panującą "nową klasę", jako tako funkcjonuje tylko wtedy, gdy jest obficie zasilane z zewnątrz. Marnotrawi pracę i pieniądze, osiąga zamierzone cele ogromnym kosztem, grzęźnie w bałaganie i potyka się o własne nogi, z elementarnych zobowiązań państwa wobec obywateli wywiązuje się coraz marniej, brnie w długi, ale - jako tako się kręci.

Biurowa klasa średnia, kurczowo trzymająca się swych ideologów z "Wyborczej" i TVN, może powtarzać jak mantrę: "ale się przecież buduje, ale się przecież zbudowało, i po co to ciągłe narzekactwo, że drogi popękały czy że dach się nie zamyka, szczególnie, że wcale nie padało". I po całych dniach nudzenia się przy służbowych komputerach wypisywać swoje jednostajnie antypisowskie i prorządowe brednie na internetowych forach.

Ale kiedy zewnętrzne zasilanie się skończy - a kończy się nieubłaganie - wszystko się musi rozsypać, jak układana w pośpiechu na mrozie nawierzchnia autostrad. To nie jest kwestia takiego czy innego ministra - Mucha ze swym fryzjerem, Nowak czy Graś to objawy choroby a nie jej przyczyna. Struktury budowane przez klasę panującą i jej kadry są zdolne tylko do jednego, do "dojenia" państwa i poddanych. Natomiast każdy inny problem - służba zdrowia, refundacja leków, dostosowanie do norm unijnych dowodów osobistych, papier toaletowy, sznurek do snopowiązałki i tak dalej - jest dla nich problemem coraz bardziej nierozwiązywalnym.

Miażdżący polityczny sukces Tuska sprawił, że III RP nie jest już w stanie zejść z równi pochyłej bez poważnych społecznych wstrząsów. Jeszcze Nowsza Klasa nie jest w stanie naprawić państwa, które przez dwadzieścia lat, a zwłaszcza pięć ostatnich, zamieniała w karykaturę europejskiego modelu liberalno-socjalnego (też zresztą przeżywającego dziś kryzys). Nie jest w stanie wyłonić przywództwa politycznego, które by umiało podjąć taką naprawę, ani kadr, które by sobie z nią poradziły. Dlatego III RP jest w dłuższej perspektywie skazana na upadek tak samo, jak PRL po stanie wojennym.

Kiedy i jak szlag ich wreszcie trafi - to nie jest pytanie ważne. Pytanie naprawdę ważne brzmi: czy opozycja jest w stanie zrobić to, do czego klasa panująca zdolna nie jest, zmodernizować Polskę i pchnąć ją na drogę stabilnego rozwoju - czy też, jak w roku 1989, znowu okaże się niezdolna do przełamania oporu społecznej materii i kolejna rewolucja okaże się tylko kolejnymi konwulsjami?

To jest problem na miarę przetrwania polskiej państwowości.

Rafał Ziemkiewicz


http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz-mysli_nowoczesnego-endeka/news/klasa-zadowolonych,1767105
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pon Mar 12, 2012 6:22 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tusk: mistrz sztuki kiwania
Uważam Rze | dodane (09:34)

Wywiad z Janem Rokitą, byłym politykiem, współzałożycielem Platformy Obywatelskiej.

Cytat:
(...)
Katastrofy niemal zawsze są chwilami próby dla państwa, pokazują jakąś prawdę o nim. Proszę popatrzeć: w Szczekocinach zadziałał system ratowniczy, który Polska modernizuje od wielu lat, nie zadziałała kolej, która jest jednym wielkim pasmem błędów i zaniechań państwa.
(...)
W Polsce zbyt często politycy i ich stronnicy dziennikarze zamiast spierać się o idee, uprawiają proceder moralnego dyskredytowania konkurencji. To niszczy tak polską politykę, jak i polską debatę publiczną.
(...)
To oczywiste, że Polska nie jest zieloną wyspą szczęśliwości. I również w sposób oczywisty Polska nie upada, nie mamy do czynienia z zanikiem polskiej państwowości. To są dwie prymitywne, zwulgaryzowane narracje, ordynowane nam przez dwie dominujące partie, byśmy się nawzajem walili tymi hasłami po pyskach. Jeśli to robimy – to obaj liderzy śpią spokojnie, pewni lojalności swej klienteli.
(...)
System Tuska rozumie władzę jako panowanie nad ludźmi, a nie rządzenie instytucjami. W związku z tym następuje obniżka jakości zarządzania sferą publiczną, a zarazem niespotykana wcześniej dominacja intrygi personalnej w życiu politycznym.

Po drugie, w systemie Tuska władza nie stawia otwarcie czoła wyzwaniom i problemom; raczej chce wyjść z opałów sprytem, chytrością, cwaniactwem (...). Przy sporze o refundację leków lekarze nie dali się oszukać, więc władza – piłkarską metodą – postanowiła wykiwać aptekarzy.
(...)
W systemie Tuska pierwszym celem i obowiązkiem lidera jest eliminacja potencjalnej konkurencji wewnętrznej, likwidowanie realnych lub urojonych kandydatów do przywództwa. Energia przywództwa państwowego jest w stopniu niespotykanym w innych państwach demokratycznych zużywana na niszczenie ludzi, oczywiście tych bardziej utalentowanych, bardziej samodzielnych.
(...)
W efekcie mamy po pierwsze – absolutną dominację lidera oraz rozległy neofeudalny system politycznego wasalstwa i lizusostwa.

Po drugie – dobór ludzi do władz państwa (tak samo zresztą jak do gremiów partyjnych) wynika głównie z planów rozstawiania własnych wasali i klientów bądź neutralizacji lub pozbawiania zwolenników wyimaginowanych najczęściej wrogów wewnętrznych (nominacje Gowina, Kopacz, Nowaka, Grupińskiego są tylko przykładami). To rzecz jasna osłabia jakość rządzenia.

Jeśli do tak skonstruowanej władzy dołożyć obojętność szefa rządu na problemy instytucjonalne państwa – budowanie i reformowanie struktur państwowych, unowocześnianie administracji i jej procedur, naprawę jakości prawa etc., a to są kwestie, których Tusk nie tylko nie rozumie, ale rozumieć nie chce – to efektem musi być inercja albo nawet entropia, rozkład struktur państwa (...). Kiwanie jest skuteczne, ale w polityce tylko na jakiś czas.
(...)
Tusk jest przekonany, iż rozrastające się tak straszliwie państwo jest czymś złym.

A jednak pod jego silną władzą inercyjnie rozrasta się ono bardziej niż np. pod słabymi rządami Buzka. Więcej – biurokratów przybywa także wtedy, gdy wydaje twardy rozkaz zmniejszenia administracji o 10 proc. Dlaczego? Bo Tusk nie umie rozwiązywać problemów o charakterze administracyjnym. Jemu się wydaje, że w nowoczesnym państwie redukuje się biurokrację przez wydanie rozkazów albo wpisanie ich do jakiejś specjalnej ustawy. To absurd.
(...)
Tusk programowo odrzuca sztukę rządzenia jako sztukę inną niż manipulowanie ludźmi. Dlatego tak nietrafne jest oczekiwanie od niego zdolności modernizowania państwa. To jest zresztą jedno z największych nieporozumień, jakie narosły wokół rządów Tuska. Zawsze się temu dziwiłem. Przecież te liczne oczekiwania modernizacyjne wobec tych rządów wyniknąć musiały z jakiegoś zaślepienia, niezrozumienia tego typu polityki. Tusk ani nie jest typem modernizatora, ani kontynuatorem specyficznego etosu państwowego Unii Demokratycznej.
(...)
Trzeba widzieć kontekst, perspektywa polityczna jest zawsze względna. Tu decydująca jest tabelka wzrostu gospodarczego – owe 15 proc. skumulowanego wzrostu PKB w latach 2008–2012 na tle europejskiego kryzysu. To jest – jak dotąd – kluczowa przesłanka pokoju społecznego i akceptacji Tuska. A nie rzekome cuda Ostachowicza albo rzekomy nadprzyrodzony słuch społeczny premiera, który już zachwalają nawet współpracownicy Kaczyńskiego. To są wszystko oceny oparte na magii, a nie na rozumieniu polityki. Kluczowa jest ta tabelka, ona dotąd legitymizuje jego władzę. Trafił na dobry trend w polskiej ekonomii. Ma szczęście.
(...)
Lech Kaczyński też był twardym politykiem, a nie naiwnym dzieckiem. Takim też jest jego brat. Po drugie, pech prezydenta polegał nie na tym, że go ograno, ale na tym, że zginął. Gdyby żył, pewnie przegrałby wybory prezydenckie, ale byłby nadal liderem opozycji, postacią potężną, wpływową i z przyszłością polityczną.
(...)
Jest rzeczą oczywistą, że z tej śmierci zadowoleni byli Rosjanie, Berlin, Bruksela. Cały Zachód, większość mediów. I znaczna część Polaków, na przykład ci przyklejający sobie w Krakowie na samochodach nalepki o treści „wPiSdu". Taka jest brutalna rzeczywistość, choć wszyscy boją się tę prawdę wypowiedzieć. Ale z tego absolutnie nie wynika, że ktokolwiek z nich maczał w tym palce! Ten pseudosylogizm jest dowodem szaleństwa!
(...)
Ze śledztwem sytuacja była patowa. Podzielam wiele zarzutów wobec polskiego rządu w sprawach smoleńskich.

Z wyjątkiem jednak tego dotyczącego wyboru ścieżki prawnej dochodzenia. W mojej ocenie próba zrobienia wspólnego polsko-rosyjskiego śledztwa dałaby jeszcze gorsze efekty. Śledztwo przeprowadziliby Rosjanie, a Polacy musieliby się pod tym podpisać. A tak przynajmniej Polska zachowała suwerenne prawo do własnych ocen, własnego śledztwa, własnej polityki w tej sprawie. Że nie potrafiła z niego zrobić sensownego użytku, to już zupełnie inna sprawa.
(...)



Całość - http://wiadomosci.wp.pl/title,Tusk-mistrz-sztuki-kiwania,wid,14323421,wiadomosc.html?ticaid=1e143&_ticrsn=5
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Mar 20, 2012 9:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Głodówka w obronie historii!

W III Rzeczpospolitej głodowano już w różnej intencji. Bardzo rzadko jednak w oczywistym interesie publicznym. Taki charakter ma protest grupy krakowskich działaczy opozycji demokratycznej z czasów PRL, rozpoczęty w poniedziałek 19 marca w jednym z krakowskich kościołów. Protestują oni przeciwko radykalnemu ograniczeniu nauczania historii i innych przedmiotów humanistycznych w szkołach średnich, co przewiduje wprowadzana właśnie w życie nowa podstawa programowa. Historia ma być nauczana jako przedmiot obowiązkowy jedynie w pierwszej klasie liceum! Wprawdzie autorka tego idiotycznego pomysłu, Katarzyna Hall, zakończyła już swą ministerialną misję, ale podrzucone przez nią kukułcze jajo jest wdrażane przez rząd Donalda Tuska ze zdumiewającą gorliwością.

Przed blisko trzema laty, gdy ten fatalny pomysł pojawił się po raz pierwszy, uczestniczyłem w delegacji grupy profesorów, zorganizowanej przez prof. Andrzeja Nowaka, która udała się do MEN by wyperswadować Pani Minister tę pseudoreformę. Katarzyna Hall nie znalazła jednak czasu by się z nami spotkać, a jej ówczesny zastępca wygłosił do nas okrągłe przemówienie, którego sens sprowadzał się do tego, że Unia Europejska zaleca maksymalne upowszechnianie wykształcenia średniego, z czego w MEN wyciągnięto wniosek, że należy ułatwiać jego osiąganie wszystkim zainteresowanym. A historia do najłatwiejszych przedmiotów podobno nie należy…

Nie jestem w obecnych realiach entuzjastą tak radykalnych form protestu jak głodówka, niemniej bez chwili wahania podpisuję się pod następującym apelem, który wystosowali do rządu Tuska, ale i nas wszystkich, głodujący w Krakowie Bogusław Kostka Dąbrowa, Leszek Jaranowski, Adam Kalita, Ryszard Majdzik, Marian Stach i Grzegorz Surdy:

Wszelkie działania degradujące polską naukę, kulturę i Kościół katolicki naruszają podstawy naszej państwowości. Ograniczanie przedmiotów humanistycznych, ale także przyrodniczych i matematycznych w szkołach średnich, likwidacja instytucji kultury, próby wyprowadzenia religii ze szkół to prosta droga do upadku.
Wzywamy wszystkich dla których dobro naszego państwa leży na sercu do poparcia naszego protestu. Wyrazy poparcia prosimy wysyłać na adres Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Domagamy się natychmiastowego zawieszenia rozporządzenia dotyczącego nowych podstaw programowych i podjęcia konsultacji z środowiskami związanymi ze szkolnictwem.
Żądamy aż tyle i tylko tyle.


http://antoni.dudek.salon24.pl/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sob Mar 24, 2012 9:02 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Nie robić z ludzi dożywotnich wyrobników
Sobota, 24 marca

Tygodnik Solidarność: Kto ma rację w obecnym sporze o emerytury: Donald Tusk czy pracujący Polacy?

Jadwiga Staniszkis: Rząd Tuska, zabierając środki z OFE, kapitałową formułę emerytur praktycznie zlikwidował. Brak pełnej zastępowalności pokoleń jest faktem. A ponieważ systemy emerytalne opierają się na zasadzie pokoleniowej solidarności, to luka demograficzna stwarza wyzwanie, któremu trzeba zaradzić, żeby kiedyś, w bliższej czy dalszej przyszłości, nie zabrakło pieniędzy na wypłaty należnych ludziom świadczeń.

Jak to zrobić?

- Przede wszystkim należałoby stworzyć miejsca pracy dla ludzi młodych, którzy dopiero wchodzą na rynek, więc mając przed sobą całe życie zawodowe, zapewnią zasilanie systemu przez długi czas.

To z pewnością lepszy pomysł niż opóźnianie terminu przejścia na emeryturę...

- ...ale starań w tym zakresie nie widać. Rząd Tuska nie zrobił nic, żeby stworzyć klimat sprzyjający zatrudnianiu młodzieży. Nie zadbano, żeby dać młodym poczucie misji, którą mogłoby być np. stworzenie dobrze funkcjonującego kapitalizmu na obszarach dotąd peryferyjnych. Przeciwnie, brak polityki gospodarczej wypchnął wręcz setki tysięcy młodych ludzi za granicę.

Dla nas to strata.

- Całkiem wymierna. Ostatnio Holendrzy, w związku z nieprzychylnym nastawieniem Partii Wolności do imigrantów z krajów Europy Środkowowschodniej, wyliczyli, że sto tysięcy Polaków przysporzyło ich krajowi dochodu narodowego o wartości 3 mld euro. A nie idzie przecież o jakąś pracę wysoko kwalifikowaną. Już choćby to pokazuje ogrom strat, jakie ponosi Polska z powodu braku umiejętnego zagospodarowania tych ludzi i zatrzymania ich w kraju.

Nie mniej ważny wydaje się pozaekonomiczny wymiar tego zjawiska.

- Masowa emigracja zarobkowa zmienia nasz tradycyjny model rodziny, dzięki któremu Polacy zachowali dotąd poczucie własnej tożsamości, a także wciąż jeszcze mocniejsze niż na zachodzie więzi społeczne, czego ludzie stamtąd niejednokrotnie nam zazdroszczą.

Młodsi jadą za pracą na saksy, program 50+ nie wypalił, poziom bezrobocia jest nadal wysoki. Po co więc wydłużać Polakom czas zawodowej aktywności?

- Bezrobocie mamy dwa razy wyższe niż w Niemczech, a planowana likwidacja ustawowych gwarancji zatrudnienia w okresie przedemerytalnym jeszcze ten problem wyostrzy. Co więcej, wydłużenie okresu pracy wcale nie zapewni przyrostu emerytury w stopniu, o jakim zapewniają nas dziś rządzący, toteż wydaje się, że realnym celem zmiany, którą Tusk chce przepchnąć przez sejm, będzie maksymalne skrócenie okresu wypłat. Ale w grę wchodzi jeszcze inny motyw. Podniesienie wieku emerytalnego mogłoby się stać silnym sygnałem dla rynków finansowych oraz agencji ratingowych, określających poziom naszej wiarygodności finansowej.

To takie ważne?

- Tak, bo już dziś nasze obligacje, żeby znaleźć zbyt na rynkach, muszą być oprocentowane wyżej nawet niż hiszpańskie. Natomiast relacja między 800 miliardami złotych długu publicznego a majątkiem publicznym, jaki nam jeszcze pozostał, jest gorsza niż w Grecji. Bo Grecy wciąż jeszcze mają więcej majątku niż długu. U nas jest odwrotnie.

Rynki może się nawet ucieszą, ale ludzie są oburzeni.

- Nie dziwię się, bo proponowane przez ekipę Tuska rozwiązanie, przy znacznie niższej w Polsce niż w Europie średniej długości życia, w wielu przypadkach może drastycznie skrócić czas pobierania świadczeń. Trzeba pamiętać, że od roku 1970, czyli w ciągu ostatnich czterdziestu lat, mimo postępów medycyny, lepszej diety, niższego spożycia używek (wódka, papierosy) przeciętna długość życia mężczyzn wzrosła u nas zaledwie o 5 lat. W zależności od kraju, który przyjmiemy za układ odniesienia, Polacy żyją o kilka, nawet o kilkanaście lat krócej niż ludzie na zachodzie, dlatego radykalizm projektu forsowanego przez rząd jest, moim zdaniem, nie do przyjęcia.

Eksperci wskazują, że tzw. okres dożycia, czyli czas pobierania emerytury mógłby się wtedy skrócić do zaledwie 5-6 lat.

- I to przy mocnym, choć mało realistycznym założeniu, że obecna tendencja się utrzyma. Bo przecież mamy właśnie do czynienia ze znacznym pogorszeniem dostępności do służby zdrowia, do leków, co z pewnością przełoży się wkrótce na jakość, więc i na długość życia. Do tego dołoży się stres bezowocnego szukania pracy po sześćdziesiątce. Dojazd do miejsca pracy i warunki zatrudnienia też są u nas znacznie gorsze niż na zachodzie. Dlatego nie wolno robić z ludzi dożywotnich wyrobników. Na to zgody być nie może.

Jak więc podtrzymać zagrożony system?

- Z pewnością nie przez ciągłe obniżanie standardów w oświacie, lecznictwie, komunikacji. I nie przez przerzucanie zobowiązań na samorządy, bez jednoczesnego zapewnienia środków na ich realizację. Żeby tylko odpowiedzialność za niezbędne cięcia udało się przenieść na władze lokalne. Drenaż takich płytkich rezerw to przecież polityka rabunkowa, bezperspektywiczna.

Są jakieś inne rezerwy?

- Przede wszystkim, istnieje wciąż rozległa sfera przywilejów. Np. zasady przechodzenia w stan spoczynku dla sędziów i prokuratorów, korzystne zwłaszcza dla tych ostatnich. Albo niska stawka podatkowa i możliwość wyboru składki ubezpieczeniowej, emerytalnej, rentowej, dla wolnych zawodów. Wreszcie niesprawiedliwy, niski ryczałt dla samozatrudnionych, utrzymywany dlatego, że według ministerialnego doradcy, stawki proporcjonalnej do uzyskanego dochodu rocznego nie da się podobno wyegzekwować metodą zaliczkową.

Czy likwidacja przywilejów wystarczy?

- Nie wykluczam też możliwości niewielkiego podniesienia wieku emerytalnego, powiedzmy do 62 lat dla kobiet i 66 lat dla mężczyzn. Należałoby to jednak zrobić od razu, bez tych kosztownych przeliczeń co miesiąc, bo ZUS i bez tego ma już ogromne koszty operacyjne. Ale w momencie przekraczania obecnego progu (60 lat kobiety i 65 lat mężczyźni) pozostawiłabym każdemu prawo wyboru: czy chce pracować do osiągnięcia nowych progów, czy woli przejść na nieco niższą emeryturę od razu. Oczywiście, łącznie z prawem do pracy dla chętnych po przekroczeniu wieku emerytalnego. Trzeba przecież uwzględniać realne możliwości zatrudnienia, stan zdrowia, rodzaj wykonywanej pracy. Wolność wyboru jest tu jednak podstawowa, bo ważne życiowe decyzje należy podejmować osobiście.

Czyli jednak referendum?

- Wymagają tego zasady demokracji. Ale zręcznie sformułowane pytanie referendalne powinno uwzględniać zarówno trudne warunki demograficzne, jak i wskazywać na konsekwencje poczynionego wyboru.

Rząd nie chce referendum. Premier twierdzi, że wystarcza mu mandat uzyskany w demokratycznych wyborach.

- Tusk nie ma racji, bo rezygnując z przedstawienia podczas kampanii tak istotnej części swego programu, zawiódł zaufanie wyborców.

A jeśli premier z właściwą sobie dezynwolturą przeprowadzi te zmiany, nie pytając wcale Polaków o zdanie?

- Wtedy dojdzie niestety do kolejnej fali masowej emigracji. I w przeważającej mierze będą to kobiety, które okazują ostatnio większą niż mężczyźni aktywność oraz gotowość do podejmowania ryzyka.

Rozmawiał Waldemar Żyszkiewicz


http://biznes.interia.pl/raport/emerytury/news/nie-robic-z-ludzi-dozywotnich-wyrobnikow,1775604
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Kwi 08, 2012 7:01 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Kard. Nycz: Trzeba przywrócenia sensu

Zmartwychwstanie Chrystusa nadaje sens wielu rzeczom, a dziś przywrócenia sensu potrzeba w polityce, edukacji czy rodzinie - mówił w niedzielę rano metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. Ocenił, że polityka stała się nieroztropną zabawą dla dorosłych ludzi.

Hierarcha przewodził wielkanocnej mszy św. rezurekcyjnej w stołecznej archikatedrze św. Jana Chrzciciela.

- To, co się wydarzyło w wielkanocny poranek, pusty grób, który odkryli apostołowie, a potem spotykany Chrystus objawiający się im, przywraca nie tylko radość i szczęście człowiekowi, ale poranek wielkanocny i wydarzenia tego poranka, zmartwychwstanie Chrystusa nadaje sens wielu rzeczom, przywraca sens temu wszystkiemu, co człowiek zgubił, stracił przez tempo swojego życia czy przez różne inne sytuacje współczesności - powiedział w homilii kard. Nycz.

Ocenił, że przywrócenia sensu potrzebuje obecnie świat życia społecznego, mediów i polityki. - Jakże często straciła ona (polityka - red.) swój sens, stała się często zabawą dla dorosłych ludzi, walką nie tylko na słowa, walką jeden przeciw drugiemu bez porządkującej idei dobra państwa i dobra wspólnego - ocenił kard. Nycz.

Powiedział też, że wielu młodych ludzi dystansuje się od świata polityki, ponieważ nie widzi sensu "w tym, co zamiast być roztropną troską o dobro wspólne, o ojczyznę", staje się "nieroztropną troską o własne sprawy i prywatne interesy".

- Życie rodzinne, rodzicielskie także potrzebuje przywracania i nadawania nowego sensu; takiego, jaki nadał mu kiedyś Pan Bóg, kiedy stwarzał rodzinę, kiedy stwarzał małżeństwo mężczyzny i kobiety - powiedział hierarcha. Podkreślał, że nie sztuką jest być dobrem ojcem czy matką w weekend, kiedy "człowiek w pewnym sensie bawi się ze swoimi dziećmi". - Sztuką jest być dobrym ojcem wtedy, kiedy się jest w tygodniu, od poniedziałku do piątku zapracowanym, zagonionym - tłumaczył kardynał.

- Nowego sensu i przywrócenia sensu potrzebuje wychowanie. Przede wszystkim wychowanie w rodzinie i w szkole wspartej przez Kościół. Wychowanie, które jest sprofilowane zbyt wcześnie do kilku przedmiotów kierunkowych. Wychowanie, które jest zastąpione przez szybkie i efektywne kształcenie, żeby człowiek był operatywny w nowoczesnym świecie komputerów - powiedział kard. Nycz.

- To wszystko jest potrzebne, ale jeżeli brakuje duchowego, etycznego, moralnego fundamentu, czyli jeżeli brakuje wychowania, to wszystko wisi w powietrzu - zaznaczył. Nycz ocenił też, że rację mają ci, którzy próbują podejmować dyskusję nad wychowaniem i profilem szkół.

- Krzyż, Ewangelia i Chrystusowe przykazanie to jest drogowskaz do bycia szczęśliwym, radosnym. Drogowskaz do tego, co często współczesny człowiek gubi - do nieba - podkreślił Nycz.

Kościół katolicki obchodzi w niedzielę święto Zmartwychwstania Pańskiego. Święta wielkanocne są szczególnie radosne, ponieważ zmartwychwstanie Chrystusa jest symbolem jego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią.

INTERIA.PL/PAP


http://fakty.interia.pl/polska/news/kard-nycz-trzeba-przywrocenia-sensu,1782314
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Kwi 10, 2012 7:33 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
W cieniu smoleńskiej wojny

Ludwik Dorn napisał na swoim blogu następujące zdanie: „Jeśli chodzi o rekonstrukcję kluczowych ostatnich sekund lotu Tu-154M i wskazanie na bezpośrednie przyczyny katastrofy, po dwóch latach wiemy, że nic pewnego nie wiemy”. Obawiam się, że Dorn ma rację nie tylko w odniesieniu do przypadającej dziś drugiej rocznicy smoleńskiej rocznicy, ale i kolejnych 10 kwietnia. Zamach czy wypadek? Spór na ten temat będzie trwał jeszcze długie lata i nie wierzę by doczekał się jakiegoś ostatecznego rozstrzygnięcia. Jak bowiem miałoby ono wyglądać?

Tymczasem pytanie o przyczyny katastrofy, stanowi jedynie wierzchołek smoleńskiej góry problemów, która wyrosła przez minione dwa lata, dzieląc Polaków bodaj najmocniej od czasu upadku dyktatury komunistycznej. Czy rząd Donalda Tuska zachował się po katastrofie w sposób zgodny z interesem państwa polskiego? Czy ofiary katastrofy zostały należycie upamiętnione? Kto wykorzystuje katastrofę smoleńską i pamięć o niej do gry politycznej? Nieustannie spotykam ludzi, którzy udzielają na te pytania diametralnie odmiennych odpowiedzi. Ja też ich udzielam, ale moje odpowiedzi są rozczarowujące dla obu stron smoleńskiej wojny. Bo przecież opinia, że mieliśmy do czynienia raczej z tragicznym wypadkiem, po którym rząd Tuska popełnił kilka bardzo istotnych błędów, ale pamięć o ofiarach katastrofy zależy bardziej od ludzi niż od władz państwowych, nie będzie satysfakcjonująca dla nikogo, kto na powyższe pytania udziela znacznie bardziej wyrazistych odpowiedzi.

Dlatego ten wpis kieruję nie do tych, którzy wierzą, że wiedzą jak było, ale do tych, którzy odczuwają dyskomfort związany z poczuciem niewiedzy. Nie dajcie się zwariować! Wasz stan jest zrozumiały i nie musicie ulegać zarówno tym, którzy gorliwie przekonują, że zamachu na pewno nie było, jak i tym, którzy wywodzą coś dokładnie przeciwnego. Jeśli jednak w końcu ulegniecie i opowiecie się po którejkolwiek ze stron, to warto byście pamiętali, że w Polsce mieszkają – i mieszkać będą – ludzie, którzy już zauważyli beznadziejną jałowość i toksyczność smoleńskiej wojny. Jak na razie nie ma ich zbyt wielu, ale im cięższa broń będzie w niej używana, tym więcej i szybciej będzie ich przybywać.

http://antoni.dudek.salon24.pl/407005,w-cieniu-smolenskiej-wojny
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Sro Kwi 11, 2012 5:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Jeszcze o Smoleńsku

Większość licznych komentarzy do mojego poprzedniego wpisu na blogu pochodziła ze strony tych, którzy już wiedzą, że 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I bardzo im się nie spodobało to, że ja nie mam w tej materii takiej pewności jak oni. Co więcej, zarzucili mi, że sprzeniewierzam się etosowi historyka, albowiem ośmieliłem się napisać coś, co jest oczywistością: w sprawie smoleńskiej nie ma i nie będzie już nigdy powszechnej zgody co do przebiegu wydarzeń. I tak będzie bez względu na to, kto będzie Polską rządził.
Pozostaje pytanie, czy bezpośrednio po katastrofie można było zrobić więcej, by ograniczyć skalę sporów i kontrowersji, które z natury rzeczy towarzyszą tak olbrzymiej tragedii? Odpowiadam na to twierdząco: tak, można było i odpowiedzialność za zaniechania w tym zakresie obciążają przede wszystkim rząd Donalda Tuska. Jednak od stwierdzenia tych błędów, do potwierdzenia zarzutów, które są rzucane pod adresem legalnie rządzącego premiera, który przedłużył swój mandat w ubiegłorocznych wyborach, droga jest dla mnie daleka.

Po wczorajszych obchodach widać wyraźnie, że wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej będzie dla PiS najważniejszą sprawą, której także w przyszłości podporządkowane zostaną wszystkie inne działania. Czy jednak da się w ten sposób wygrać wybory? Akty wiary w rodzaju hasła „prawda zwycięży”, są może dobre na wiecach z udziałem zwolenników PiS, ale okazują się mało skuteczne przy pozyskiwaniu nowych wyborców. A tych PiS będzie potrzebował naprawdę sporo, jeśli chce wrócić do władzy. Tym językiem, który zwolennicy tej partii zaprezentowali w dyskusji nad moim poprzednim wpisem, raczej tego nie osiągną. Kiedy pisałem o toksyczności smoleńskiej wojny miałem też na myśli i ten jej wymiar.

Znacząca część polskiej prawicy, a przede wszystkim jej główna postać czyli Jarosław Kaczyński, został dotknięty smoleńską traumą w tak głębokim zakresie, że osłabiło to jego zdolność do skutecznej walki z rządzącą PO. Po jego wczorajszych wystąpieniach oraz wcześniejszym wywiadzie, w którym jednoznacznie uznał katastrofę smoleńską za zamach, widać to wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej. Psychologicznie jest to całkowicie zrozumiałe, ale w wymiarze czysto politycznym powoduje kryzys, co potwierdzają kolejne rozłamy (najpierw PJN, później SP). Koncentrując się wokół sprawy smoleńskiej można – co pokazują badania socjologiczne – utrzymać twardy elektorat na poziomie dochodzącym do 30 proc. To olbrzymia siła, dająca pozycję głównej siły opozycyjnej. Ale władzy się tą drogą nie odzyska. Tym bardziej, że druga strona doskonale widzi smoleńską piętę achillesową PiS i będzie ją bezlitośnie wykorzystywać.


http://antoni.dudek.salon24.pl/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Pawel Sabuda



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 368

PostWysłany: Sro Kwi 11, 2012 9:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Prof. Antoni Dudek pisze:
Cytat:
"Po wczorajszych obchodach widać wyraźnie, że wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej będzie dla PiS najważniejszą sprawą, której także w przyszłości podporządkowane zostaną wszystkie inne działania. Czy jednak da się w ten sposób wygrać wybory? Akty wiary w rodzaju hasła „prawda zwycięży”, są może dobre na wiecach z udziałem zwolenników PiS, ale okazują się mało skuteczne przy pozyskiwaniu nowych wyborców. A tych PiS będzie potrzebował naprawdę sporo, jeśli chce wrócić do władzy."


Sądzę, że PiS pod kierunkiem Jarosława Kaczyńskiego, po raz kolejny pokazało, że nie jest zainteresowane powrotem do władzy. W przemówieniu na Krakowskim Przedmieściu Prezes PiS wymienił podstawowe składniki swojego politycznego zaplecza: Antoniego Macierewicza, o. Tadeusza Rydzyka i "Gazetę Polską" z Tomaszem Sakiewiczem na czele. To wystarczy, żeby zniechęconych do PiS wyborców - utwierdzić w ich postawach. Nikt bowiem, kto zachowuje trzeźwość umysłu - nie zaprzeczy, że te osobistości i reprezentowane przez nie instytucje, budzą zdecydowanie więcej niechęci, czy nawet odrazy - niż sympatii.
Jarosław Kaczyński nie chce Polską rządzić. Gdyby chciał - pisałem już o tym na Polonusie - na pewno inaczej rozegrałby okres swej politycznej świetności, gdy miał brata - bliźniaka Prezydentem RP, Większość parlamentarną - może trudną, ale realną, dalej: kontrolę nad służbami specjalnymi, wymiarem sprawiedliwości, Prezesa NBP, Prezesa IPN...można jeszcze długo wyliczać cały bukiet asów w politycznej talii lidera PiS. I co z tym zrobił?
Nie jest Jarosław Kaczyński zdolnym do poniesienia realnej odpowiedzialności za państwo. Nawet w tak koślawej formie jak obecnie Tusk, czy kiedyś choćby którykolwiek z Premierów z SLD.
On zdaje sobie z tego sprawę i -bardziej intuicyjnie niż świadomie - zajmuje pozycję - powiedzmy - jęczącego sumienia sfrustrowanej części społeczeństwa. Na wiecu ma dla swoich zwolenników trochę słów o "dobru i złu", trochę haseł, a właściwie hasełek. W poważnej dyskusji występuje z językiem pełnym określeń typu: "hańba, w najwyższym stopniu szkodliwe, skrajnie niebezpieczne". To język odpychający, dla polityka dający gwarancję wiecznych porażek.
Jarosław Kaczyński jest uosobieniem porażek. W każdej możliwej sferze ludzkiej aktywności. A gdy już dopadnie go sukces, jak w 2005 roku, to czym prędzej zmienia go w porażkę.
Bożyszcze przegranych!

_________________
Pawel Sabuda
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Kwi 12, 2012 3:10 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

O zmianie retoryki polityków PiS w związku z katastrofą smoleńską mówi redaktor naczelny "Uważam Rze" - Paweł Lisicki.

Cytat:
Mam poważne wątpliwości, czy ustalenia Macierewicza to jakiś skok jakościowy w ustalaniu przyczyn katastrofy. Dobrze, że stara się dotrzeć do prawdy, stawiając różne hipotezy, także tę o zamachu, ale nadal są to tylko hipotezy. Nie przedstawiono bowiem żadnych dowodów.

Zapytany, czy jest to budowanie alternatywnej rzeczywistości smoleńskiej, odpowiada:

Cytat:
Myślę, że tak. Teraz co prawda mamy do czynienia z pewnym nasileniem głoszenia tezy zamachowej, ale pojawiała się ona już co najmniej od sierpnia 2010 r. (...) To radykalne skrzydło stało się dziś centrum. Inna sprawa, że mamy całą masę nieudolności i błędów strony rządowej, które tylko napędzają spekulacje. Czemu np. nie dopuszczono do badania zwłok jednej z ofiar znanego patologa prof. Badena? Jeśli zamachu nie było, to kto inny, jeśli nie on, miałby przekonać do tego nieprzekonanych?


Na temat elektoratu PiS:

Cytat:
Ten elektorat czuje się przez władzę niezwykle lekceważony i często są to prawdziwe odczucia, a nie ich imaginacja. Oczywiście, nastąpiła radykalizacja nastrojów pewnej jego części, ale uważam, że hasła PiS są odpowiedzią na to pogłębiające się izolowanie jego elektoratu. (...) Od dwóch lat ostrzegałem, że stawianie tez o zamachu będzie instrumentalnie wykorzystywane do gry politycznej, i w ostatnim okresie ta instrumentalizacja stała się bardziej widoczna.


Źródło se.p


http://wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i-plotki/Pawel-Lisicki-Elektorat-PiS-czuje-sie-przez-wladze-niezwykle-lekcewazony
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Kwi 13, 2012 8:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Więcej nie pójdę przed pałac
Robert Mazurek 12-04-2012

Smoleńscy wariaci i zdrajcy się nie dogadają. Mogą się tylko obrażać. I przyznać trzeba, idzie im świetnie - pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Byłem pod pałacem prezydenckim z rodziną i z dziećmi tak jak wielokrotnie chodziłem dwa lata temu i tak jak poszedłem rok temu, w rocznicę. Więcej nie pójdę. Żółte tulipany od moich córek dla pani Marii i tak po kilku godzinach zgarnęli śmieciarze od Hanny Gronkiewicz-Waltz, a moją żałobę postanowił politycznie zagospodarować Jarosław Kaczyński. Dziękuję, lekcję odebrałem, więcej nabrać się nie dam.
(...)
Mnie rozczarowali organizatorzy spotkania pod Pałacem Prezydenckim. Czy dlatego, że od nich wymagałem więcej? Może trochę, ale przede wszystkim dlatego, że przez wiele dni to politycy PiS w każdym programie telewizyjnym zapraszali warszawiaków, by przyszli oddać hołd prezydenckiej parze, by przyszli na żałobne wspomnienie.

Przyszedłem. Jeszcze tego samego dnia rano kpiłem z „Gazety Wyborczej", która z góry wiedziała, że pod Pałacem będzie „wiec sympatyków PiS". Okazało się, że to oni mieli rację, nie ja. Można się oczywiście spierać, czy bardziej był to wiec partyjny, czy spotkanie promocyjne „Gazety Polskiej", ale spór to trzeciorzędny, bo obie te strony żyły w pełnej symbiozie.

Nie, drodzy państwo, na spotkaniu w rocznicę śmierci nie przynosi się szubienic na plakatach, transparentów i „głów zdrajcy" w ruskiej czapce. Tak jak wy nie chcecie być wariatami i pogardzanymi oszołomami, tak oni też nie chcą być zdrajcami i renegatami. Nie przekonałem was? No i dobrze, myślcie sobie co chcecie, a nawet wyrażajcie to sobie, jak chcecie, ale na Boga, nie tego dnia, nie w tym miejscu!

Dlaczego? Bo, zrozumcie, na żałobnym spotkaniu nie śpiewa się „Sto lat"! Bo zginął Lech, skąd więc skandowanie „Jarosław, Jarosław! "? Bo w rocznicę śmierci przychodzi się złożyć kwiaty, pomodlić, a nie szydzić z nielubianych dziennikarzy i pozdrawiać ich „Zdrastwujtie" przy rechocie gawiedzi. Bo, skoro przychodzimy upamiętnić ofiary katastrofy, to po prostu nie na miejscu są słowa o upadających stoczniach, szalejącej drożyźnie i niepolskiej polityce zagranicznej. Nawet jeśli słuszne i jeśli wypowiada je brat zmarłego.

Nie, nie jestem salonowym paniczykiem i wiem co to wiec oraz jaka jest jego logika, jaka tam dominuje poetyka. Jak ktoś chce intelektualnej debaty, wybiera się do klubu dyskusyjnego, a nie na wiec. Zgoda, ale jak ktoś chce po prostu chwili zadumy i żałoby tego właśnie dnia? Czy nie to mi obiecywaliście pod Pałacem?

Żeby było jasne, ja nie widziałem tam niczego strasznego, nie słyszałem jakichś szczególnie brutalnych czy haniebnych okrzyków - ot partyjna demonstracja jakich wiele, nie to mi doskwiera. Tylko że to miała być rocznica śmierci, nie wiec. Żałoba, nie polityczna fiesta. Smutek i żal, nie chęć zemsty.
(...)


http://www.rp.pl/artykul/9157,859082-Wiecej-nie-pojde-przed-palac.html?p=2
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Kwi 15, 2012 6:52 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Fragment rozmowy Moniki Olejnik z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim:

Cytat:

Monika Olejnik: W tej książce ksiądz naraża się środowisku prawicowemu, gdzie ksiądz mówi o tym, że Lech Kaczyński dla księdza nie był ikoną, że był słabym prezydentem, i że nie powinien być pochowany na Wawelu.

Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Narażam się, ale mam do tego prawo, bo byłem wyborcą śp. Lecha Kaczyńskiego, głosowałem też na PiS i tak jak w wypadku pewnej krytyki wobec Kościoła, tak wobec PiS robię to nie dlatego, że jestem wrogiem tej, czy innej instytucji, ale dlatego, że jako osoba, która czuje związek z poglądami, że w pewnych momentach trzeba by jednak też powiedzieć wyraźnie o pewnych sprawach. W moim wypadku, śp. pan Lech Kaczyński, zresztą z rąk którego przyjąłem order, chyba to był Krzyż Komandorski, był człowiekiem, który dużo dobrego w pewnych dziedzinach zrobił, natomiast popełniał też błędy. A cały problem jego pochówku na Wawelu został chyba sztucznie wywołany i tam, w tej książce, mówię wyraźnie, że ze względów historycznych powinien być pochowany w Warszawie, dlatego że Warszawa jest tym miejscem, gdzie byli chowani prezydenci II Rzeczpospolitej. A poza tym się otwiera problem a co będzie z następnymi prezydentami, niech żyją jak najdłużej, ale kiedyś będzie problem pochówku ich, i znowu będzie ten sam problem, więc trzeba na ten temat rozmawiać.

Monika Olejnik: Środowiska prawicowe – pisze tam ksiądz swoje felietony – część tych środowisk uważa, że to co się wydarzyło w Smoleńsku to był zamach, że Rosjanie zabili prezydenta.

Tadeusz Isakowicz-Zaleski:
Tak, ale ja się z tym nie zgadzam, dlatego że w tej chwili jest taki chaos informacyjny wokół tej sprawy. Niewątpliwą rzeczą jest to, że Rosjanie mataczą, że komisje kolejne są mało wiarygodne, natomiast nie można z góry powiedzieć, że na pewno był zamach. Chciałbym żeby rozmawiano na ten temat, w dzisiejszych informacjach, które napływają w tej sprawie, nie można powiedzieć jednoznacznie, że był to zamach.

Monika Olejnik: Taka narracja płynie z Radia Maryja, też.

Tadeusz Isakowicz-Zaleski:
No tak, no ja akurat nie jestem słuchaczem Radia Maryja, natomiast niepokoi mnie taka skrajność, że albo jedni mówią, że to sam prezydent doprowadził do upadku, spadku samochodu, przepraszam, samolotu, albo druga skrajność, że strącono go rakietą. No więc jak zwykle prawda leży pośrodku, ale będą takie sytuacje, jak ze śmiercią gen. Sikorskiego, że możemy się w ogóle nie dowiedzieć, jaka była prawda.


http://www.radiozet.pl/Programy/Gosc-Radia-ZET/Blog/Ks.-Tadeusz-Isakowicz-Zaleski

Szacunek dla odwagi cywilnej ks. Tadeusza!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Kwi 17, 2012 9:04 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Konrad Piasecki - Jak zdrajca ze zdrajcą
Wtorek, 17 kwietnia

Zdrajcy naprzeciw zdrajców. Targowica kontra Targowica. Hańba ściga się z hańbą, a kłamstwo z kłamstwem. Smoleński spór wkroczył w nową, ostrzejszą fazę, choć jeszcze niedawno wydawało się, że ostrzej już być nie może. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że ten poziom emocji i zacietrzewienia jest czymś, w czym obie strony czują się doskonale.

Rządzącym w to graj. Mieć naprzeciw siebie rozwścieczony PiS, miotający gromy i teorię morderczo-zamachowe, to niemal ideał. Można nim straszyć dzieci i wyborców, powtarzać "zobaczcie, kto będzie rządził, jeśli my przegramy", "oni wywołają wojnę", "głosujcie na nas, bo oni podpalą Polskę". Posługując się tymi hasłami Platforma wygrała wybory już kilka razy. Dlaczego nie miałaby wygrać ponownie?

Stawanie twarzą w twarz z oskarżeniami o inspirowanie zamachu i ukrywanie prawdy ma jeszcze jeden ogromny plus. Pozwala przechodzić do porządku nad wszystkimi naprawdę niewygodnymi i obciążającymi (przynajmniej potencjalnie) rządzących pytaniami i oskarżeniami.

Zarzuty o zachowania przed i po katastrofie, małą dbałość o wyjaśnianie jej przyczyn, pozostawienie Rosjanom inicjatywy, dziwne wypowiedzi dotyczące "przekopania na metr ziemi" i wspólnych polsko-rosyjskich sekcji blakną wszak przy twierdzeniach o "polskim źródle zamachu" i "dwóch wybuchach", które roztrzaskały tupolewa.

Na wszelkie zarzuty można odpowiadać pogardliwym prychnięciem albo - jeszcze lepiej - wyniosłym milczeniem, sugerującym, że "z wariatami się nie gada".

PiS-owi ostrość i twardość też pomaga w życiu. Choć nie mam wrażenia, by była to gra na pokaz - a rozmowy (również te mniej oficjalne) z politykami PiS raczej utwierdzają mnie w przekonaniu, że wielkie jest w nich rozgoryczenie, a czasami wręcz wściekłość - to bez wątpienia przy pomocy swej retoryki PiS dowodzi Polsce i światu, że jest jedynym prawowitym reprezentantem "obozu patriotycznego", i że forsując ostre tezy jako jedyne ugrupowanie "prawdziwie kultywuje pamięć prezydenta i innych ofiar katastrofy".

To kultywowanie przybiera zresztą dość szczególne formy, np. skandowania przed pałacem prezydenckim "Jarosław, Jarosław..." w dniu, który poświęcony miał być żałobie i zadumie.

Dziś wydaje się, że - czasem przygasając, czasem znów wybuchając pełnym ogniem - ostrość sporów "smoleńskich" wspina się po linii wznoszącej. Boję się, że nie ma dziś podstaw do tego, by łudzić się, iż zacznie ona w którymś momencie opadać czy nawet się wyrównywać.

Czy da się z tym jakoś żyć? Jakoś - tak. Ale dzieje się to wszystko ku niewątpliwej satysfakcji trzeciego uczestnika tej rozgrywki - Rosjan. Trudno nie mieć odczucia, że cynicznie i z premedytacją podsycają oni ten ogień polsko-polskich kłótni, co i rusz podsuwając nam jakąś "wrzutkę" typu "umycie wraku", żebyśmy przypomnieli sobie, kto, gdzie i w jakich warunkach trzyma niszczejące szczątki tupolewa, i zadali sobie pytanie, czy wrócą one wreszcie do Polski.

Przekonanie kogokolwiek, by raczej tonował niż wzmacniał z tego powodu polityczno-smoleńskie kłótnie, jest oczywiście zadaniem skazanym na niepowodzenie, ale może przynajmniej warto czasem przypomnieć, kto z obrzucania się mianem "zhańbionych, opętanych nienawiścią zdrajców" czerpać może największe profity i nie mniejszą radość.

Konrad Piasecki


http://fakty.interia.pl/felietony/piasecki/news/jak-zdrajca-ze-zdrajca,1785417

==================================

Czy nie nadszedł już czas, aby myśleć o powołaniu nowej, nowoczesnej partii młodych ludzi, nieskażonych dotychczasową polityką w stylu Magdalenki i Okrągłego Stołu, którzy zajęliby się rzeczywistymi problemami, przed którymi stoi dzisiaj Polska?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 8 z 12
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum