Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Polski rok 1989

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 9:16 am    Temat postu: Polski rok 1989 Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Lech Kaczyński: Polski rok 1989


Rok 1989 to wyjątkowy czas, kiedy taktyczny kompromis przy Okrągłym Stole uruchomił potężny proces odzyskiwania przez Polaków swojego państwa. W styczniu tamtego roku nie byliśmy jeszcze pewni następnego dnia, na Boże Narodzenie zaś rządził pierwszy niekomunistyczny rząd, a tuż potem Orzeł Biały odzyskał koronę – znak wolności i związku z tradycją Rzeczypospolitej.

Wspomnienie tamtego czasu to wspomnienie wielkich chwil radości, dumy i wolności. Oczywiście wydarzenia sprzed 20 lat jeszcze długie lata będą wywoływały dyskusje i spory. Kiedy zaczęła się nasza nowa niepodległość? Czy mogła wyglądać inaczej? Czy można było zyskać więcej? Jaka była skala ryzyka? Czy entuzjazm pierwszego okresu nie został zbyt szybko wytracony z uszczerbkiem dla dalszych losów państwa? Na piątek6 lutego 2009 roku zaprosiłem historyków, by wspólnie jeszcze raz podjąć tę wielką narodową debatę.

Rok wolności, rok solidarności

Na rok 1989 miało przypaść kilka okrągłych rocznic, do których szykowały się ówczesne władze. Hucznie miała być obchodzona m.in. rocznica wybuchu II wojny światowej. Historia jednak lubi zaskakiwać. 1989 rok sam miał się okazać kolejnym „rokiem owym”, który będą wspominać kolejne pokolenia Polaków.

Sam nie miałem wątpliwości, że komunizm w Polsce upadnie, po ogłoszeniu amnestii dla więźniów politycznych we wrześniu 1986 roku. Pielgrzymka Jana Pawła II w 1987 roku, szczególnie spotkanie ze światem pracy w Gdańsku-Zaspie, wzmocniły to przekonanie. Papież upomniał się o solidarność między ludźmi, ale także o „Solidarność” pisaną wielką literą, o prawo robotników do godnego życia. Pomimo przeszkód stawianych przez władze słowa papieża wywołały pozytywny społeczny ferment, którego władze nie mogły już powstrzymać.

Papież mówił między innymi: „Solidarność to znaczy jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy »brzemię« dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności. Nie może być program walki ponad programem solidarności”.

Z perspektywy czasu słowa te można odczytać jak ostatnie wskazówki przed ważnymi wydarzeniami, które miały nadejść. Z drugiej strony także dzisiaj brzmią jak memento, że nie wszystko z zobowiązań 1980 roku zostało jeszcze wykonane. Brzmią jak przypomnienie, że stworzenie Polakom równych szans rozwoju, że skuteczne wspieranie biednych, że pomaganie rodzinom to ciągle jeszcze postulaty do wypełnienia.

Strajki 1988 roku dawały nadzieję, mimo brutalnych pacyfikacji. Jeszcze jesienią 1988 władze sądziły, że uda się zneutralizować opozycję. Niemcy odmówiły wsparcia gospodarczego dla kierowanego przez Mieczysława Rakowskiego rządu PRL, podobnie USA i inne kraje Zachodu.

Okrągły Stół

Jesienią 1988 nowy premier rządu PRL zapewniał, że Polacy bardziej marzą o suto zastawionym stole niż o stole okrągłym. Być może ta ocena była jedną z najbardziej niesprawiedliwych, jakie przedstawiciele władz wygłosili pod adresem społeczeństwa. Wiosną 1989 władze znów były skłonne do rozmowy. Opozycja zdecydowała się je podjąć. Po dwóch miesiącach udało się wynegocjować daleko idące zmiany w ustroju politycznym i systemie gospodarczym w Polsce.

Czy możliwe jest po latach ocenić intencje władz? Na to pytanie nigdy nie uzyskamy pełnych odpowiedzi. Pewne jest, że komunistyczna nomenklatura zdawała sobie sprawę z nieodwracalnego, strukturalnego kryzysu systemu. Część nomenklatury dążyła do zamiany przywilejów politycznych na ekonomiczne.

Mądrość opozycji polegała wówczas na tym, że potrafiła skorzystać z okazji i rozpocząć przy okrągłym stole drogę do wolności pomimo niesprzyjających warunków. Okrągły Stół był przedsięwzięciem taktycznym, a nie organiczną umową zawartą pomiędzy rządzącymi a społeczeństwem reprezentowanym przez stronę opozycyjną.

W ocenie tamtych wydarzeń trzeba odróżnić sferę rzeczywistą od sfery interpretacji. W sferze rzeczywistej znajdują się konkretne cele, które przecież udało się osiągnąć: rejestracja „Solidarności”, częściowo wolne wybory itd. W sferze nieuprawnionych interpretacji pozostaje interpretowanie jego ustaleń jako trwałej organicznej umowy konstytuującej nowe państwo polskie.


Okrągły Stół stał się na świecie symbolem zmian w Polsce, jest postrzegany jako wyjątkowy polski wynalazek. I to dobrze. Dziesięć lat temu uczestniczyłem w interesującej konferencji naukowej w znanym amerykańskim uniwersytecie w Ann Arbor. Prezentowano tam polską metodę negocjacji jako sposób wychodzenia z poważnych kryzysów społecznych dla innych krajów. Każdy Polak powinien być dumny z momentów, kiedy nasza historia inspiruje innych do takich rozważań. Trzeba jednak pamiętać, że to wielkie ideały ruchu „Solidarności” były faktycznym tworzywem zmian w Europie.

Warto się także zastanowić, czy może jednak nie zbyt szybko podjęto wokół Okrągłego Stołu budowę legendy. Czyż nie stał się on zbyt szybko fundamentem i usprawiedliwieniem słabości nowego polskiego państwa, które powstawało po 1989 roku? Jak to z legendą bywa, przeplatają się w niej elementy prawdy i mistyfikacji. W licznych dyskusjach na temat jego istoty brakuje refleksji nad rzeczywistymi skutkami zawartych przy nim porozumień. Słabość ustaleń Okrągłego Stołu nie różni się od słabości niemal wszystkich politycznych kompromisów.

Dodatkowo interpretowanie przez niektórych tzw. ducha Okrągłego Stołu jako trwałego zobowiązania skutkowało powstaniem wielu poważnych defektów III RP. Polska i europejska rzeczywistość zmieniały się bardzo szybko. Fundamentalnym problemem okazało się, że słusznie czy też nie, powołując się na ducha Okrągłego Stołu, zaniechano wielu poważnych spraw. Widać to w słabości wielu instytucji demokratycznego państwa, w tym szczególnie prokuratury, sądów i służb specjalnych. Dyskusje na temat interpretacji Okrągłego Stołu w moim przekonaniu długo nie zamilkną.

Uczestniczyłem osobiście w tamtych obradach. Ponoszę zatem za nie swoją cząstkę odpowiedzialności. Z dzisiejszej perspektywy wiem, że można było chcieć więcej i bardziej zdecydowanie negocjować. Tyle że jest to przekonanie nabyte wiele miesięcy i lat później. Najlepiej w ocenie tamtych wydarzeń kierować się zdrową rzetelną oceną sytuacji, wiedzą historyków, a unikać emocji i uogólnień.


Wybory 4 czerwca

W czasie obrad Okrągłego Stołu wśród strony opozycyjno-solidarnościowej powstała kontrowersja, jaki kształt powinny mieć wybory. Jarosław Kaczyński był zwolennikiem zgłoszenia postulatu wolnych wyborów i skonfrontowania się w procesie wyborczym z PZPR – chodziło o koncepcję wyborów plebiscytowych. Podobnie uważali też inni przedstawiciele opozycji, jak Janina Zakrzewska czy Marcin Król.

Chodziło i o to, by odważnie stawiać postulat w pełni wolnych wyborów, i o to, by nie legitymizować w jakikolwiek sposób władzy komunistów w Polsce. Przesądziło jednak zdanie m.in. Adama Michnika i Bronisława Geremka, czyli koncepcja tzw. niekonfrontacyjnych wyborów kontraktowych. Jak w każdym z dylematów 1989 roku nigdy nie ustalimy do końca, czy możliwe było doprowadzenie do w pełni wolnych wyborów do Sejmu już w 1989 roku.

Podczas wewnętrznych dyskusji przed wyborami mówiło się niekiedy, że mają zapewnić równowagę między społeczeństwem a władzą. Był to jednak cel minimalistyczny, choć jak na tamte czasy i tak wiele obiecujący. Kampania wyborcza wyzwoliła z Polaków ducha zaangażowania w sprawy publiczne. Polacy w większych i mniejszych miejscowościach podjęli kampanię wyborczą. Miasta zostały zasypane plakatami. Spotkania z kandydatami KO „Solidarność” były pełne zainteresowanych sprawami kraju ludzi.

To Polacy zdecydowali, że wybory stały się jednak plebiscytem za lub przeciw komunizmowi w Polsce. Ich rezultat nie pozostawił jakichkolwiek wątpliwości: Polacy odrzucają komunizm i wybierają własną drogę.

Wybory do Senatu stały się prawdziwym polem walki. Skala zwycięstwa była potwierdzeniem, że Polacy naprawdę chcą zmian. Szkoda, że przyćmiły ją wówczas negocjacje polityczne co do losów składającej się z przedstawicieli rządu listy krajowej, która poniosła klęskę. Może trzeba było wówczas zaprosić Polaków do wielkiego święta wolności? Może zbyt łatwo przeszliśmy nad zwycięstwem do porządku?

Przecież wynik tych wyborów stanowił przełom w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, możliwość organizowania się i dawał Polakom poczucie, że za pośrednictwem Senatu społeczeństwo może kontrolować tworzone w Polsce prawo. Powołanie wolnego Senatu, którego marszałkiem został Andrzej Stelmachowski, oznaczało też symboliczny powrót do polskiej tradycji parlamentarnej.

Rząd Mazowieckiego

Wolność naprawdę przyszła wraz z powołaniem 12 września rządu Mazowieckiego. Dlaczego? Bo oznaczało ono zerwanie z zasadami partyjnej nomenklatury. Już w latach 1980 – 1981, moim zdaniem, definitywnie przestała istnieć kierownicza rola partii w stosunku do społeczeństwa. Polacy wówczas odrzucili hegemonię PZPR. Jednak dopiero we wrześniu 1989 przestała ona istnieć w odniesieniu do instytucji państwa.

I w tej sprawie zaznaczyły się różnice. Część działaczy zakładała tworzenie rządu w oparciu o porozumienie z PZPR. Wałęsa zdecydował się na koalicję z ZSL i SD, którą proponował Jarosław Kaczyński. Oznaczało to, że na parlamentarnej drodze, mimo ułomnego składu Sejmu kontraktowego, komuniści po 44 latach zostali praktycznie odsunięci od władzy.

Moment powołania rządu Mazowieckiego oznaczał otwarcie nowego rozdziału w dziejach Polski. Władza ostatecznie zdecydowała się abdykować w obliczu skomplikowanej sytuacji społecznej w połowie 1989 roku. Nie miała już realnych możliwości zaradzenia sytuacji w kraju.

Orzeł w koronie

29 grudnia 1989 zmieniono konstytucję, w tym także nazwę państwa na Rzeczpospolita Polska. Korona, która została przywrócona godłu, symbolizowała związek z tradycją państwa. Sprawa ta wywoływała wówczas kontrowersje. Pytano, czy przywrócenie symboliki niepodległej Polski jest konieczne, czy nie ma ważniejszych spraw.

Trudno jednak nie zauważyć, że ta dbałość o symbolikę była też sygnałem do obywateli, że powinien skończyć się swego rodzaju okres przejściowy, że kończy się jeden z etapów polskiej bezkrwawej rewolucji. Przywrócona nazwa państwa była sygnałem, że III Rzeczpospolita chce nawiązywać do tradycji, że w sporze o historię, o prawdę będzie się opowiadać po stronie racji Armii Krajowej, powstańców warszawskich, konspiracji powojennej, prześladowanych w okresie stalinowskim itd. Ale i w tej sprawie zabrakło konsekwencji. Pod mylącym hasłem „unikania rozliczeń” sprawiedliwości uniknęło wielu oprawców i zdrajców. Politycy w tej sprawie bardzo często nie stawali na wysokości zadania. Być może ten brak woli zadośćuczynienia wielu krzywdom, którym 20 lat temu można jeszcze było zadośćuczynić, stanowi najważniejsze zaniedbanie dwudziestolecia.

Wolność

Orzeł w koronie to także symbol wolności narodu. Polacy wiedzą, że wolności nie otrzymuje się za darmo. Dla Polaków cena wolności bywała bardzo wysoka. Mimo wojen, rozbiorów i okupacji Polacy zachowali tożsamość narodową i kulturalną. Również po II wojnie światowej Polacy nigdy do końca nie zaakceptowali narzuconej im zewnętrznej dominacji, bo nigdy nie stracili wiary w wolność.

To, co stało się w 1989 roku, najbardziej kojarzy się właśnie z wolnością. Wolność, troska o prawa człowieka, solidarność powinny być znakami firmowymi Polski we współczesnym świecie. Czy, jako Polacy, umieliśmy zdawać z nich egzamin? W tym kontekście, kto rozumie historię Polski, nie powinien się dziwić ani naszemu zaangażowaniu podczas pomarańczowej rewolucji na Ukrainie w 2004 roku, ani zaangażowaniu w obronie Gruzji w 2008 roku.

Cóż byłaby warta nasza polskość, gdybyśmy w trudnych momentach udawali, że nie widzimy problemów naszych przyjaciół? Może najtrafniej ujęła to Madeleine Albright podczas jednego ze swoich pobytów w Polsce. Powiedziała wtedy, że: „Nikt nie znał nieba lepiej niż Kopernik. Nikt nie pisał o morzu lepiej niż Joseph Conrad. I nikt nie poświęcił się nawigacji ku wolności bardziej niż Polacy”.

Polskie przemiany w Europie

Przemiany zaczęły się w Polsce. Dziś europejskie narody walczą o prawdę o swojej historii. Traktują ją jako część wizerunku swojego kraju. Strajki w 1980 roku rozpoczęły proces, którego nie było już można powstrzymać. To w Stoczni Gdańskiej zaczęła się droga do wolności dla wielu krajów naszej części kontynentu. Po kilku latach znowu wydarzenia w Polsce w 1989 roku torowały drogę do zmian w całym regionie. Aksamitna rewolucja, zburzenie muru berlińskiego i wiele innych wydarzeń nie byłoby możliwe bez determinacji Polaków, wielkiego pragnienia decydowania o własnym losie i budowania własnej przyszłości, zawierania międzynarodowych sojuszy zgodnie z wyborem samych Polaków.

Czy w 20. rocznicę tamtych dni potrafimy to opowiedzieć Europie i światu? Czy nie zapomnieliśmy w codziennym życiu o tym, że ideały tamtych dni: wezwania do wolności i solidarności, zobowiązują? 2009 rok będzie okazją do odpowiedzi na te pytania.
Rzeczpospolita


http://www.rp.pl/artykul/2,259388_Lech_Kaczynski__Polski_rok_1989_.html


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Czw Lut 12, 2009 10:12 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 11:52 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Artykuł Lecha Kaczyńskiego nt. Okrągłego Stołu stanowi przykry kontrast z publikowanym dzień wcześniej artykułem Kornela Morawieckiego.

Lech Kaczyński napisał:

Cytat:
Sam nie miałem wątpliwości, że komunizm w Polsce upadnie, po ogłoszeniu amnestii dla więźniów politycznych we wrześniu 1986 roku. Pielgrzymka Jana Pawła II w 1987 roku, szczególnie spotkanie ze światem pracy w Gdańsku-Zaspie, wzmocniły to przekonanie.


Lepiej późno niż wcale. Lech Kaczyński potwierdza tym samym, że do roku 1986 miał wątpliwości, czy komunizm w Polsce upadnie a co za tym idzie - czy realny jest postulat odzyskania niepodległości przez Polskę. Ten brak wiary był charakterystyczny dla środowiska ludzi wywodzących się z KOR, którzy nadawali ton głównemu nurtowi opozycji w końcu lat 70. i w latach 80.

Można jednak zadać pytanie, czy deklaracja Lecha Kaczyńskiego, iż od 1986 roku nie miał wątpliwości, iż komunizm upadnie jest szczera i czy rzeczywiście wyobrażał sobie wtedy Polskę w pełni niepodległą, skoro jeszcze w roku 1991 w debacie nad projektem ustawy o restytucji niepodległości mówił m.in.:

Cytat:

Projekt Konfederacji Polski Niepodległej stawia też sprawy związane z tym, co w przekonaniu Porozumienia Centrum jest też istotnym problemem. Mianowicie chodzi tutaj o funkcjonowanie jeszcze bardzo poważnych elementów starego komunistycznego systemu prawnego w obecnej rzeczywistości. Jest to o tyle groźniejsze, że temu funkcjonowaniu przypisuje się pewną, skądinąd słuszną co do zasady i sprawdzoną historycznie, ideologię prawniczą, ideologię państwa prawnego, co z kolei stanowi swoistą ochronę dla układów społecznych, dla petryfikacji swoistych struktur, które w ramach przebudowy społecznej, budowy społeczeństwa obywatelskiego powinny ulec likwidacji. To wszystko prawda, ale nie oznacza to,Wysoka Izbo, iż proces rozprawy z elementami komunistycznego systemu prawnego może być zrealizowany za pomocą jednego aktu prawnego.

Konfederacja Polski Niepodległej twierdzi, że w projekcie ustawy o restytucji niepodległości znalazła metodę na rozprawę ze złem, którego istnienia w zasadzie nie kwestionujemy. Naszym zdaniem ta metoda prowadzić musi do anarchizacji życia prawnego. Podzielamy tutaj opinie wyrażone w szczególności przez przedstawicieli: Klubu Parlamentarnego Unia Demokratyczna i Klubu Parlamentarnego Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Przebudowa systemu prawnego jest procesem, który powinien być zrealizowany jak najszybciej. Realizowany powinien być przede wszystkim przez obecny parlament, ale w żadnym wypadku, ze względu na stopień skomplikowania tego procesu, tego zadania, nie może być on zrealizowany za pomocą jednej ustawy. Jest rzeczą oczywistą, że wymaga to działań, których w żadnym razie nie można dokonać w ciągu 77 tygodni.

Wysoki Sejmie! Analiza prawna projektu ustawy o restytucji niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej została dokonana w wystąpieniu przedstawiciela Unii Demokratycznej oraz w sposób bardzo szczegółowy w wystąpieniu przedstawiciela Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Podzielamy prawie wszystkie oceny zawarte w tych wystąpieniach.


A co mówił w tej debacie przedstawiciel UD - poseł Kazimierz Michał Ujazdowski (późniejszy minister w rządach PiS)?
Cytat:

Przyjęcie tego projektu będzie skutkowało również naruszeniem stałości, stabilności własności majątkowej i stosunków majątkowych. W art. 3 § 6 projektu przedstawionego przez Konfederację Polski Niepodległej wyraźnie stwierdza się, że nietykalność majątku nie dotyczy tych przypadków, w których majątek uzyskany był na podstawie przepisów wykonawczych niezgodnych z postanowieniami prawa albo wydanych na podstawie aktów prawnych uznanych za nieważne w trybie przewidzianym niniejszym projektem ustawy.
(...)
Projekt Konfederacji Polski Niepodległej mówi o przestępstwach związanych z funkcjonowaniem systemu komunistycznego. W tym przypadku, jak i w przypadku wszystkich innych przestępstw, Unia Demokratyczna opowiada się za tym, aby sprawcy tych przestępstw podlegali indywidualnej odpowiedzialności na zasadach przewidzianych w Kodeksie karnym. Natomiast jesteśmy zdecydowanie przeciwni tym wszystkim zabiegom dokonywanym na przepisach prawnokarnych, zabiegom przeczącym standardom prawnokarnym i wymogom prawa międzynarodowego, które oznaczają przesunięcie terminu przedawnienia w stosunku do paru przestępstw, rozszerzenie kategorii przestępstw, których nie obejmują mechanizmy instytucji przedawnienia. Jesteśmy również przeciwni powoływaniu specjalnych trybunałów. Te wszystkie sprawy można rozstrzygnąć na gruncie obecnie obowiązującego prawa karnego.

Projekt Konfederacji Polski Niepodległej proponuje zasadę powszechnej weryfikacji. Owa powszechna weryfikacja ma się odnosić nie tylko do osób zatrudnionych w organach bezpieczeństwa, ale także do sędziów, prokuratorów, a nawet adwokatów, którzy pełnili te funkcje w okresie między 1939 rokiem a 10 września roku 1989. KPN proponuje zatem zasadę powszechnej weryfikacji. Nie wiadomo jednak, czy owa powszechna weryfikacja jest kwestią związaną z odpowiedzialnością za system miniony czy też środkiem reformy państwa. W obydwu przypadkach Unia Demokratyczna nie zgadza się z tą zasadą, jeśli chodzi o instytucje podległe Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Reforma tego resortu jest zadaniem ministra spraw wewnętrznych i może się odbywać w granicach obecnie obowiązującego prawa, przy jasno określonych regułach. Nie ma racjonalnych przyczyn ­ i projekt KPN w tej sprawie milczy ­ dla których miałaby obowiązywać specjalna zasada weryfikacyjna.

Nie wiadomo też, dlaczego projekt KPN zmierza do przeprowadzania weryfikacji sędziów. Sądownictwo polskie w ciągu ostatnich 2 lat uległo zasadniczym zmianom. Znam bardzo wielu sędziów w moim wieku, sędziów młodych, którzy nie mogą w żaden sposób ponosić odpowiedzialności za system komunistyczny. Zresztą złem nie była i nie jest przynależność do korporacji sędziowskiej. Problemem sądownictwa jest obecność w nim dosłownie kilkudziesięciu sędziów, którzy sprzeniewierzyli się zasadzie niezawisłości. Problemu tego nie można jednak rozstrzygać na zasadzie niezgodnej z rządami prawa, na zasadzie decyzji politycznej, decyzji weryfikacyjnej. Problem ten można rozwiązać na gruncie nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych.
(...)


Czy w świetle tych wystąpień z roku 1991 deklaracja Lecha Kaczyńskiego, iż od 1986 roku nie miał wątpliwości, iż komunizm w Polsce upadnie brzmi wiarygodnie? Czy trafna opinia Kornela Morawieckiego, dotycząca osób, które zasiadły do rozmów przy Okrągłym Stole nie odnosi się - przynajmniej w pewnej mierze - także do Lecha Kaczyńskiego?

Cytat:
Oni wszyscy, tzw. nasi architekci okrągłego stołu, po prostu nie wyobrażali sobie wtedy pokonania komunizmu, a tych, którzy takie szalone cele formułowali, uważali za zagrożenie dla swoich własnych koncepcji i pozycji. (...) Ale niektórzy z nich mogli rzeczy rozważać w kategoriach narodowego interesu i tu już można ich tłumaczyć. Przecież w upadek komuny nie wierzył ani Zachód, ani Kościół, ani większość polskiej inteligencji. Na zdrowy rozum biorąc fantaści, którzy dążyli do upadku komuny, co według „okrągłostołowych mężów stanu” było kompletną utopią, mogliby pchnąć bezbronną polską młodzież na maszynowe karabiny.


Decyzję o przystąpieniu do rozmów Okrągłego Stołu Lech Kaczyński omawia bardzo krótko:

Cytat:
Wiosną 1989 władze znów były skłonne do rozmowy. Opozycja zdecydowała się je podjąć. Po dwóch miesiącach udało się wynegocjować daleko idące zmiany w ustroju politycznym i systemie gospodarczym w Polsce.


Być może z punktu widzenia osób, które zdecydowały sie wtedy na rozmowy tak to wyglądało. Ale z punktu widzenia środowisk, które odmówiły udziału w rozmowach, wyglądało to zupełnie inaczej. Kornel Morawiecki napisał:

Cytat:
Solidarnościowi partnerzy władzy komunistycznej w parciu i przygotowaniach do okrągłego stołu niebezpiecznie ocierali się o zdradę pozostających w podziemiu kolegów, o zdradę niepodległościowych ideałów i solidarnościowych marzeń.


Szkoda, że Lech Kaczyński w artykule w Rzepie nie odniósł się do tych zarzutów (które przecież dziś przez niektóre środowiska popierające PiS i obecnego Prezydenta formułowane są wiele bardziej stanowczo, jednym słowem "Targowica") i szerzej nie przedstawił przesłanek swej decyzji dotyczącej przystąpienia do rozmów w komunistami.

Lech Kaczyński napisał:
Cytat:
Czy możliwe jest po latach ocenić intencje władz? Na to pytanie nigdy nie uzyskamy pełnych odpowiedzi.


Nie wiem skąd dziś, po 20 latach te wątpliwości co do rzeczywistych intencji władz. W każdym razie nie ma ich Kornel Morawiecki, który napisał:
Cytat:

Dlaczego generałowie rządzący Polską z moskiewskiego nadania zdecydowali się na okrągły stół? Z jakich powodów i po co? Oni sami i ich mentorzy od dwudziestu lat chcą nam wmówić, że z patriotyzmu i żeby oddać swą namiestniczą władzę w ręce narodu. Wolne żarty. Przypomnijmy ówczesne, arcyprzewrotne, reżimowe hasło: „Socjalizmu będziemy bronić jak Niepodległości”. Przypomnijmy powiedzenie Władysława Gomułki: „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”. Aparat partyjny i wojskowi, którzy tak łatwo wygrali wprowadzając w 1981 r. stan wojenny, w 1988 r. myśleli podobnie.

Jedyne poważne odpowiedzi na postawione tu pytania są dwie: Pierwsza, że okrągły stół został wymuszony przez Moskwę, która w ten sposób chciała sprawdzić na „polskim poletku doświadczalnym” skutki „pierestrojki” i „głasnosti” Gorbaczowa. Druga, że polskie władze podjęły koncepcję rozmów przy okrągłym stole ze strachu przed tym, co mogłoby ich spotkać bez tej inicjatywy. Gdyby uważali, że nic im nie grozi, rządziliby po staremu.


Lech Kaczyński twierdzi dzisiaj:
Cytat:
Mądrość opozycji polegała wówczas na tym, że potrafiła skorzystać z okazji i rozpocząć przy okrągłym stole drogę do wolności pomimo niesprzyjających warunków. Okrągły Stół był przedsięwzięciem taktycznym, a nie organiczną umową zawartą pomiędzy rządzącymi a społeczeństwem reprezentowanym przez stronę opozycyjną.


Rzeczywiście Okrągły Stół był elementem procesu, który można by określić, jako droga do niepodległości. Na pewno jednak tego procesu nie rozpoczynał. Takie twierdzenie pomija fakt, iż w Polsce od roku 1977 (ROPCiO, potem KPN) działały jawnie środowiska domagające się niepodległości i prezentujące realistyczny program jej osiągnięcia. Pisanie dziś, że Okrągły Stół rozpoczynał drogę do niepodległości stanowi próbę pisania historii Polski na nowo. I nie jest to historia prawdziwa.

Zgoda, że Okrągły Stół był elementem procesu, stanowiącego drogę do niepodległości. Warto jednak zapytać o to, czy było to zgodne z intencją obu stron, które do tych rozmów zasiadły? Komuniści z pewnością władzy oddawać nie chcieli. Liczyli na jakąś formę kooptacji, na powtórzenie manewru, który już wcześniej udał się kilkakrotnie - potwierdzenie legitymacji do rządzenia krajem przez kooptację ludzi z opozycji i przerzucenie na nich odpowiedzialności za nieuniknione a niepopularne reformy.

Najbardziej jednak w przytoczonym wyżej fragmencie bulwersuje mnie określenie, że strona opozycyjna reprezentowała przy Okrągłym Stole społeczeństwo. Jest to po prostu nieprawda. Strona opozycyjna była samozwańczą reprezentacją społeczeństwa. W rzeczywistości nie reprezentowała nawet całej opozycji, a jedynie jej część, tę najbardziej ugodową i tracącą społeczne poparcie.

Trafnie więc Kornel Morawiecki napisał:

Cytat:
okrągły stół stał się dla władz i dla obawiających się marginalizacji liderów tzw. konstruktywnej opozycji przysłowiową ucieczką do przodu. (...) Ani komuniści nie zamierzali oddawać władzy, ani okrągłostołowi solidarnościowcy nie myśleli jej brać (...)


Lech Kaczyński zapisał:

Cytat:
W ocenie tamtych wydarzeń trzeba odróżnić sferę rzeczywistą od sfery interpretacji. W sferze rzeczywistej znajdują się konkretne cele, które przecież udało się osiągnąć: rejestracja „Solidarności”, częściowo wolne wybory itd.


Przywłaszczanie przez uczestników Okrągłego Stołu takich rzeczywistych sukcesów, jak rejestracja "Solidarności", czy częściowo wolne wybory nie jest uprawnione. Kornel Morawiecki trafnie zwraca uwagę, że sukcesy zostały w dużej mierze wymuszone przez tą część opozycji, która przy Okrągłym Stole nie zasiadła:

Cytat:

Stawiam paradoksalną z pozoru tezę: na doprowadzenie do okrągłego stołu, jego przebieg i rezultat, największy wpływ mieli nie uczestnicy, ale przeciwnicy takiego porozumienia. Oni stworzyli klimat zagrożenia dla wysokich dogadujących się stron, co komunistów skłaniało do większej otwartości i ustępliwości. Po to, żeby osiągnięte porozumienie sprzedać jako wzajemny sukces, i żeby tak zostało odebrane przez większość społeczeństwa, koncesje komuny musiały być znaczne. Inaczej triumfowaliby kontestatorzy okrągłego stołu. Trwałość, względna siła podziemia niepodległościowego i coraz twardsze żądania takich ugrupowań jak SW, KPN, LDP”N”, MRKS, OKOR, PPN tworzyły nowy krajobraz polityczny w kraju. Tworzyły sytuację, w której komuniści musieli (szybko) decydować się, czy chcą rozmawiać z częścią opozycji, tą częścią, która na rozmaite kompromisy była gotowa, czy ryzykować dalszy wzrost popularności grup walczących o pełną niepodległość i pełną demokrację.

Przypomnijmy jak pod tym naciskiem stopniowo poszerzało się pole społecznego manewru. Jak pierwsze propozycje zgody na „Solidarność” w poszczególnych zakładach pracy przekształciły się w relegalizację Związku ogólnopolskiego. Jak zapisywano i uzgadniano kolejne, potem okazało się, że papierowe, zdobycze socjalne. Jak odzyskiwano „Tygodnik Solidarność”, jak pączkowała „Gazeta Wyborcza”. Jak zgodzono się na wolne wybory do, wydawało się mało istotnego Senatu, co wkrótce przypieczętowało wyborcze zwycięstwo obywateli. Te i inne ustępstwa, wymuszone ewentualnym brakiem akceptacji ugody, okazały się zbawienne. Polacy zobaczyli i poczuli słabość komuny. Kunktatorskie zagrywki „naszych” okrągłostołowych elit nie zdały się na nic. Mimo publicznego wyznania samego Wałęsy w czerwcu 1989 r., że będzie głosował na komunistyczną Listę Krajową, przepadła ona z kretesem. Niewiele pomogło przeforsowanie przez Bronisława Geremka podobnej listy do drugiej tury (co łamało przyjętą ordynację wyborczą). Nawet obłuda części solidarnościowych posłów przy głosowaniu za prezydenturą Jaruzelskiego - wszystko to nie było w stanie uratować systemu W pierwszych częściowo wolnych wyborach powszechnych Polacy odrzucili komunizm.


Lech Kaczyński napisał o Okrągłym Stole:

Cytat:
W sferze nieuprawnionych interpretacji pozostaje interpretowanie jego ustaleń jako trwałej organicznej umowy konstytuującej nowe państwo polskie.


Czy rzeczywiście interpretacja Okrągłego Stołu jako trwałej organicznej umowy konstytuującej nowe państwo polskie jest nieuprawniona? Wystarczy przeczytać to, co przez ostatnie 20 lat mówią na ten temat zarówno przedstawiciele strony rządowej, jak i opozycyjnej. Wystarczy tez przeanalizować fakty z historii III RP ostatnich 20 lat: gruba kreska, uwłaszczenie nomenklatury, złodziejska prywatyzacja, bezkarność Jaruzelskiego, Kiszczaka i reszty komunistycznych zbrodniarzy, przejęcie przez SLD majątku PZPR... To wszystko przeczy dzisiejszym zapewnieniom Lecha Kaczyńskiego.

Z małej wiarygodności swych zapewnień zdaje sobie tez sprawę Lech Kaczyński, gdy pisze:

Cytat:
interpretowanie przez niektórych tzw. ducha Okrągłego Stołu jako trwałego zobowiązania skutkowało powstaniem wielu poważnych defektów III RP. Polska i europejska rzeczywistość zmieniały się bardzo szybko. Fundamentalnym problemem okazało się, że słusznie czy też nie, powołując się na ducha Okrągłego Stołu, zaniechano wielu poważnych spraw. Widać to w słabości wielu instytucji demokratycznego państwa, w tym szczególnie prokuratury, sądów i służb specjalnych.


W związku z tym Lech Kaczyński pisze dalej:

Cytat:
Uczestniczyłem osobiście w tamtych obradach. Ponoszę zatem za nie swoją cząstkę odpowiedzialności. Z dzisiejszej perspektywy wiem, że można było chcieć więcej i bardziej zdecydowanie negocjować. Tyle że jest to przekonanie nabyte wiele miesięcy i lat później. Najlepiej w ocenie tamtych wydarzeń kierować się zdrową rzetelną oceną sytuacji, wiedzą historyków, a unikać emocji i uogólnień.


I tu dochodzimy do kluczowej sprawy. Dochodzimy do pytania czym była decyzja części opozycji wzięcia udziału w rozmowach Okrągłego Stołu. Moim zdaniem nie była ona zdradą, Targowicą - jak twierdzi dziś część krytyków tego porozumienia. Zdrada zakłada bowiem złą wolę, świadomość czynienia zła. Tymczasem opozycyjni uczestnicy Okrągłego Stołu tej świadomości nie mieli. Należy zarzucić im nie zdradę, lecz głupotę, naiwność i nadmierną ostrożność zbliżającą się do tchórzostwa. Do nietrafnej oceny sytuacji szczerze przyznaje się Lech Kaczyński, gdy pisze, iż (dopiero) z dzisiejszej perspektywy wie, że można było w 1989 roku chcieć więcej i bardziej zdecydowanie negocjować.

Poczynając od roku 1976 (gdy powstał KOR) dominująca część opozycji demokratycznej uważała, że mówienie o niepodległości Polski i domaganie się jej, to „deklaracje budzące litość” (Jacek Kuroń w artykule "Drogi i podziały" - „Kultura” paryska nr. 1-2, Styczeń – Luty, 1979 r. ; podaję z Władysławem Gauzą - "Kuroń a niepodległość Polski" http://www.polonus.mojeforum.net/wladyslaw-gauza-kuron-a-niepodleglosc-polski-temat-vt523.html )

Podobne myślenie dominowało w tym środowisku także w latach 80., co przypomniał Kornel Morawiecki:

Cytat:
Zmęczenie ogółu społeczeństwa i brak wiary w zmiany na lepsze symbolizował tytuł artykułu Jacka Kuronia w „Tygodniku Mazowsze”: „Krajobraz po bitwie”


Wtedy, w 1987 roku, w odpowiedzi na artykuł Kuronia ukazał się w "Gazecie Polskiej" wywiad Krzysztofa Króla z Leszkiem Moczulskim pod znamiennym tytułem "Krajobraz przed bitwą", w którym Moczulski powiedział m.in.:

Cytat:
Jesteśmy przed bitwą, idziemy do bitwy.(...)
Sprawa jest prosta. Obecna sytuacja kryzysowa, trwające zmiany na lepsze i częściej na gorsze, podwyżki cen, zapewne i zbliżająca się żywiołowa inflacja - wszystko to przyspiesza proces polaryzacji w społeczeństwie. Siły społeczne będą skupiać się z jednej strony przy biegunie zachowawczym - uosabianym przez władzę, z drugiej zaś przy biegunie zmiany - uosabianym przez opozycję. Obecnie każdy z tych biegunów skupia ok. 20% populacji, może trochę więcej. Szara strefa, pośrednia, trwa w chwiejnym bezruchu. Powoduje to obecny zastój. Może on w każdej chwili runąć. Gdyby przy obu biegunach skupiła się większa część populacji, sytuacja byłaby o wiele bardziej ustabilizowana (choć stabilność ta mogłaby polegać na ciągłej zdecydowanej przewadze jednej strony, zmuszającej drugą do nieprzerwanych ustępstw). Proces polaryzacji będzie przebiegał w strefie szarej, poza bezpośrednim wpływem obu biegunów. Pod działaniem bodźców zewnętrznych z szarej strefy zacznie się ruch w stronę biegunów. Ponieważ jest mało prawdopodobne, aby obecnie niezaangażowane siły społeczne zaczęły nagle masowo skupiać się wokół władzy, proces polaryzacji zostanie sprowadzony do masowego ruchu w stronę bieguna zmiany. Rozległość strefy pośredniej powoduje, że nabierze on charakteru masowego i lawinowego. Może objąć nawet połowę populacji! Wówczas, jeśli władza nie cofnie się na czas i spróbuje stawić mu tamę - dojdzie do eksplozji społecznej; jedyną skuteczną metodą powstrzymania wybuchu są szybkie ustępstwa. Władze PRL zaczynają to czynić. Trudno dziwić się, że obawiają się, iż te ustępstwa mogą je zaprowadzić zbyt daleko. Dzisiaj połowa Polaków stara się nie opowiadać po czyjejkolwiek stronie. Jeśli zacznie się opowiadać...
(...)
Powiedzmy jasno: związek zostanie odbudowany, wcześniej czy później, mniejszym lub większym kosztem, w lepszym lub gorszym stylu. To możemy traktować już jako pewnik. Lecz samo ograniczenie się do odbudowy pluralizmu związkowego nie wystarcza. Dzisiaj grotem włóczni jest nie związek a ugrupowania polityczne. Dlatego tak ważnym wydarzeniem stała się odbudowa Polskiej Partii Socjalistycznej. Jest to kolejna - po KPN - opozycyjna partia polityczna w PRL, trzecia większa - bo dochodzi jeszcze Solidarność Walcząca - struktura polityczna. Istnieje ponadto pewna liczba mniejszych grup. Wyraźną potrzebą staje się odbudowa Polskiego Stronnictwa Ludowego, a także powołania Stronnictwa Chrześcijańsko-Demokratycznego i Stronnictwa Narodowego. Zobaczymy, czy te środowiska polityczne są już do tego zdolne. Coraz bardziej palącą koniecznością jest utworzenie wspólnej instytucji. Coraz bardziej palącą koniecznością jest utworzenie wspólnej instytucji, pozwalającej na porozumiewanie się i koordynację wspólnych działań wszystkich ugrupowań politycznych - już zorganizowanych, albo dopiero organizujących się. Sądzę, że dojdzie do tego niedługo...


Całość http://www.polonus.mojeforum.net/krajobraz-przed-bitwa-1987-temat-vt299.html

Świadectwa Morawieckiego i Moczulskiego dowodzą, że w roku 1989 można było mieć świadomość tego, że system upada, że niepodległość kraju jest w zasięgu ręki, że można było i należało żądać więcej. I to nie zdrada, lecz nietrafna ocena sytuacji, poważna słabość intelektualna była tym czynnikiem, którego samozwańczym przywódcom społeczeństwa zabrakło, gdy zasiadali do rozmów Okrągłego Stołu.

Zabrakło tez charakteru i zwykłej ludzkiej odwagi. Znamienne i nie odosobniona jest historie, którą dziś się przypomina, gdy po wyborach 4 czerwca 1989 Jan Rokita ciągle obawiał się aresztowania i kary wieloletniego więzienia. Trudno się dziwić, że Adam Michnik jeszcze w roku 1990 wyraził w Literaturnoj Gazecie zadowolenie z faktu, że wojska sowieckie chcą pozostać w Polsce (co przypomina Władysław Gauza w przywołanym wyżej artykule).

To co najbardziej drażni w artykule Lecha Kaczyńskiego to nieumiejętność przyznania się dziś do błędów popełniony w roku 1989 i charakterystyczne hamletyzowanie:

Cytat:
Wybory do Senatu stały się prawdziwym polem walki. Skala zwycięstwa była potwierdzeniem, że Polacy naprawdę chcą zmian. Szkoda, że przyćmiły ją wówczas negocjacje polityczne co do losów składającej się z przedstawicieli rządu listy krajowej, która poniosła klęskę. Może trzeba było wówczas zaprosić Polaków do wielkiego święta wolności? Może zbyt łatwo przeszliśmy nad zwycięstwem do porządku?


Dziwnie bezosobowo brzmią następujące słowa Lecha Kaczyńskiego:

Cytat:
zabrakło konsekwencji. Pod mylącym hasłem „unikania rozliczeń” sprawiedliwości uniknęło wielu oprawców i zdrajców. Politycy w tej sprawie bardzo często nie stawali na wysokości zadania. Być może ten brak woli zadośćuczynienia wielu krzywdom, którym 20 lat temu można jeszcze było zadośćuczynić, stanowi najważniejsze zaniedbanie dwudziestolecia.


Winnych wskazuje dobitniej Kornel Morawiecki:

Cytat:
Dzisiaj patrzymy na konsekwencje ugody okrągłego stołu, na nierozliczenie komuny, fałszywe autorytety, skrywanie agentów, na rozgrabienie społecznego majątku z jednej, a biedę i wegetację wielu działaczy podziemia z drugiej strony. Uświadamiamy sobie, że okrągły stół zaprzepaścił wielką ideę solidarności. Nie tylko nas Polaków, ale wszystkie po części naśladujące Polskę pokomunistyczne kraje wepchnął w nomenklaturowy, nieprawy kapitalizm. Obserwujemy niewymierne straty moralne, słabnięcie polskiej tożsamości. Stało się to, przed czym przestrzegałem, pisząc wówczas, że zgniły kompromis spowoduje „ubytek polskiego ducha i materii”.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Lut 12, 2009 10:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Sterta bzdur o Okrągłym Stole
Rafał A. Ziemkiewicz 11-02-2009,

(...)

Przy Okrągłym Stole generałowie odnieśli jednak jeden wielki sukces i dzisiejsza zajadłość, z jaką tego – mówiąc słowami Lecha Wałęsy – "zgniłego kompromisu" bronią jego ówcześni przyboczni, jest tego sukcesu miarą. Była nim zastosowana tam socjotechnika: wciągnięcie grupy Wałęsy w brudną wspólnotę z generałami, uczynienie ich wspólnikami w staraniach o wyeliminowanie innych grup opozycji. Klakierzy Wałęsy potrafią to ubierać w ładne słowa, np.: "Wałęsa rozumiał, że nurt politycznie racjonalnego sprzeciwu obumiera, że zaraz przelicytują go radykałowie". Jak zwał, tak zwał. Faktem jest, że Wałęsa niewiele wcześniej, gdy ogłaszał zakończenie strajku w stoczni, po raz pierwszy w swym życiu został wygwizdany przez młodych robotników.

Znam wiele wiarygodnych relacji, że już od roku 1987, a być może i wcześniej, Michnik przekonywał swych rozmówców, iż komuniści już są skończeni i nie stanowią problemu, że prawdziwe zagrożenie to polsko-katolicki ciemnogród i najważniejsze jest dopilnować, aby upadek realnego socjalizmu nie dał szans powrotu do znaczenia pogrobowcom endecji.

Trudno sądzić, by generał Kiszczak nie wiedział o tych nastrojach i przekonaniach. I do nich to się odwołał, przedstawiając wybranej grupie opozycjonistów ofertę: albo wspólnie zmarginalizujemy radykałów, albo oni zmarginalizują was, a potem doprowadzą do katastrofy.

Przyjmując tę logikę, ludzie Wałęsy i on sam weszli na drogę Stanisława Mikołajczyka i Bolesława Piaseckiego, z reprezentantów społeczeństwa zmienili się w sprzymierzeńców komunistów w jego pacyfikowaniu. Stąd haniebny współudział tego środowiska w zamilczaniu przez wiele lat ponad 120 ofiar esbeckiego terroru lat 80. i stąd też zajadłość, z jaką głosi dziś ono oczywiste nonsensy, wypierając się popełnionego przed 20 laty błędu – a raczej, należy powiedzieć, czegoś znacznie gorszego niż błąd.

Rzeczpospolita


Całość http://www.rp.pl/artykul/9157,261988_Ziemkiewicz__Sterta_bzdur_o_Okraglym_Stole.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Lut 12, 2009 11:05 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Artykuł Rafała Ziemkiewicza w Rzepie przedstawia punkt widzenia zupełnie inny niż punkt widzenia Lecha Kaczyńskiego przedstawiony w niedawnym artykule, również opublikowanym w Rzepie . Duża część artykułu Ziemkiewicza to nie są rzeczy odkrywcze, a oczywiste: komuniści nie chcieli oddawać władzy, ale ją zachować kooptując wybranych działaczy "Solidarności", aby przerzucić na nich odpowiedzialność za niezbędne reformy. Wobec upadku "doktryny Breżniewa była to ze strony polskich komunistów jedyna droga, aby zapobiec realizacji scenariusza, tak pięknie wyrażonego w wierszyku: "A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści". Okrągły Stół wraz z późniejszą gruba kreską i trwającym już uwłaszczeniem nomenklatury miał umożliwić polskim komunistom zachowanie władzy i dominującej pozycji w społeczeństwie. Aż dziw bierze, że Prezydent Lech Kaczyński dziś, po 20 latach, widzi te kwestie inaczej, o czym świadczy jego niedawny artykuł w Rzepie.

Za najistotniejsze w artykule Ziemkiewicza uznaję ostatnie cztery akapity. Ziemkiewicz pisze tam o zapomnianym aspekcie Okrągłego Stołu, jakim była zgoda wszystkich stron tych rozmów na wyeliminowanie ze sceny politycznej radykalnych sił politycznych, które kompromis z komunistami uważały za błąd. Chodziło o marginalizację przede wszystkim o KPN i SW, ale także tej części przywódców pierwszej "Solidarności", którzy skupieni byli wokół Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy. Ten plan był później realizowany przez obie strony. Przypomnę tutaj fakty, które jakoś nie mogą się przebić do opinii publicznej, choć są bezsporne:

1) Legalizacja "Solidarności" nie polegała na przywróceniu związku z lat 1980-81, ale na utworzeniu nowego związku o tej samej nazwie w roku 1989. W ten sposób wyeliminowano radykalnych przywódców pierwszej "Solidarności", m.in. Anne Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdę.

2) Działalność niesławnej pamięci ministra ds kontaktów z partiami politycznymi w rządzie Tadeusza Mazowieckiego (funkcje te pełnił Aleksander Hall) - zajmował się on nie tyle kontaktami z partiami politycznymi, co eliminacją organizacji radykalnych i kształtowaniem systemu partyjnego w sposób reglamentowany.

3) Inwigilacja SW przez UOP co najmniej do 22 stycznia 1990 roku ( http://www.sw.org.pl/newsweek.html ) zakończona sukcesem - marginalizacją tej organizacji w roku 1990 (klęska Kornela Morawieckiego w wyborach prezydenckich roku 1990 - musiał się wycofać z powodu niezebrania wymaganej liczby podpisów).

4) Inwigilacja KPN przez b. esbeków pracujących w UOP oraz przez służby wojskowe - za wiedzą i akceptacją "solidarnościowych" zwierzchników, która trwała co najmniej do sierpnia roku 1991 (prawdopodobnie z tego powodu akta SOR "Oszuści", dot. inwigilacji KPN są do tej pory tajne - http://www.polonus.mojeforum.net/akta-lustracyjne-leszka-moczulskiego-jawne-temat-vt652.html ). W 1991 roku istniał specjalny zespół w ramach UOP (Niemczyk, Miodowicz, Konieczny, Lesiak), który w gabinecie Milczanowskiego koordynował te działania http://www.polonus.mojeforum.net/jak-wyautowano-kpn-po-1991-roku-temat-vt227.html
Esbek zajmujący się rozpracowaniem i zwalczaniem KPN - Andrzej Anklewicz pracował przez 1. połowę lat 90. w MSW, zajmując stanowiska kierownicze.
Marginalizacja KPN w połowie lat 90. zakończyła się sukcesem.

5) Obecny kształt sceny politycznej, zamrożony dzięki finansowaniu partii politycznych z budżetu oraz dzięki proporcjonalnej ordynacji wyborczej z wysokim 5% progiem, zdominowany jest przez cztery partie wywodzące się z obu stron Okrągłego Stołu: PO, PiS, SLD i PSL.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum