Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 10:44 pm Temat postu: Leszek Moczulski o 1 września 1939 |
|
|
Rzepa cytuje Moczulskiego w neutralnym kontekście! Warto to zauważyć, bo to rzadkość w tym medium.
Cytat: | Ujawniono pierwszy meldunek z 1 września 1939 r.
Piotr Zychowicz 01-09-2010,
Najwcześniejszy zachowany polski dokument z II wojny światowej, to doniesienie o bombowcach lecących nad Wieluń
Dziś uważa się, że właśnie w Wieluniu, a nie na Westerplatte, rozpoczęła się II wojna światowa.
Centralne Archiwum Wojskowe przekazało wczoraj dokument Polskiej Agencji Prasowej. Zaczęto go pisać 1 września o godzinie 4.49. „Nad nami w tej chwili widzę samoloty bombowce lecą straszną szybkością straż graniczna melduje, że Niemcy atakują na dwie strony” – pisał kapral Wilkosz z Muchawca koło Wielunia.
I dalej: „Kryptonim Ignac melduje, że w kierunku Wielunia jechało 20 m (skrót od maszyn – przyp. red.) bombowców nieprzyjacielskich o godz. 04 e 55 k krążyły nad Ignacem i odleciały nad Wieluń...”. Wieluń leżał wówczas 21 km od granicy z Rzeszą. Pierwszego dnia wojny miasto padło ofiarą zmasowanego bombardowania, które zniszczyło 75 proc. budynków. Zginęło około 1,2 tys. osób.
Dziś uważa się, że właśnie w Wieluniu, a nie na Westerplatte, rozpoczęła się II wojna światowa. Według dziennika bojowego 76. Eskadry Bombowców samoloty Luftwaffe miały znaleźć się nad miastem o 4.35 i niedługo potem spuścić bomby. Miało to więc nastąpić ok. pięciu minut przed tym, jak o godz. 4.45 pancernik „Schleswig-Holstein” otworzył ogień w kierunku polskiej placówki.
Czy ujawniony właśnie dokument przeczy tej wersji wydarzeń? Wynika z niego bowiem, że nasi żołnierze widzieli samoloty lecące nad miasto dopiero o godzinie 4.55. Raczej nie. Bombardowanie miasta trwało bowiem do godz. 14.00 i Polacy mogli po prostu zauważyć dopiero drugi rzut bombowców.
Historycy przestrzegają jednak przed próbami ustalenia konkretnej godziny, w której miały paść pierwsze strzały II wojny światowej. – To zrozumiałe, że poszukuje się takiego symbolicznego momentu, ale nie ma to większego sensu. Nad ranem 1 września na wielkiej przestrzeni setki tysięcy ludzi zaczęły do siebie strzelać. Dojście dziś, kto konkretnie pierwszy nacisnął na spust jest niemożliwe – mówi „Rz” Leszek Moczulski, znawca dziejów kampanii 1939 r., autor słynnej monografii „Wojna Polska”.
Według niego nie wszyscy uczestnicy wydarzeń 1 września mieli zsynchronizowane zegarki. Wiele się spieszyło, inne się spóźniały. Relacje żołnierzy mogły więc być nieprecyzyjne. Poza tym dysponujemy dziś tylko materiałami pisanymi, a przecież tylko nieliczni żołnierze obu armii zapisywali na bieżąco, co się dzieje. Wiele dokumentów uległo zaś zniszczeniu.
– Informacja o pierwszych strzałach wojny pewnie nawet nie została zapisana. Zresztą sprawa jest niezwykle dyskusyjna. Bo może za pierwsze strzały należy uznać starcie na przełęczy Jabłonkowskiej w nocy z 25 na 26 sierpnia? A może zabicie przez SS więźniów przebranych w polskie mundury podczas prowokacji gliwickiej? – podkreśla Moczulski.
Rzeczpospolita |
http://www.rp.pl/artykul/2,529667.html |
|