Wysłany: Sro Sie 15, 2012 10:31 am Temat postu: Syn premiera
Cytat:
Michał Tusk, były pracownik trójmiejskiego oddziału "Gazety Wyborczej", który od kwietnia jest zatrudniony w Porcie Lotniczym w Gdańsku, ujawnił, że równolegle z pracą na lotnisku współpracował z liniami OLT Express, których właścicielem jest Amber Gold (...). Michał Tusk na lotnisku pracuje jako specjalista ds. analiz ekonomicznych i marketingu, zarabia 3300 zł miesięcznie netto. Dla OLT świadczył usługi doradcze "w zakresie analiz i PR" (5950 zł plus VAT miesięcznie).
W listopadzie 2011 r. syn premiera, jeszcze jako dziennikarz „GW”, przeprowadził wywiad z Marcinem Plichtą, prezesem Amber Gold. Kilka tygodni później Michał Tusk zgłosił się do niego z propozycją współpracy.
– Sam się do nas zgłosił. Przyszedł sam. Powiedział, że wypala się w pracy w „GW”, że będą cięcia etatów. Osobiście ze mną rozmawiał. To wtedy przedstawiłem mu Jarosława Frankowskiego, dyrektora zarządzającego OLT Express. Tusk, będąc u nas, zaproponował, że może być twarzą OLT Express. Mówił, że nie boi się firmować naszych linii – mówi „GPC” prezes Amber Gold. – Spytałem go, czy wie, jaka jest sytuacja z AG i czy nie boi się o reakcję ojca. Stwierdził, że zdanie ojca go nie interesuje i że chce budować swoją markę. Złożyliśmy mu propozycję, którą po kilku dniach odrzucił – dodaje Marcin Plichta.
Kilka miesięcy później prezes gdańskiego lotniska Włodzimierz Machczyński zarzucił w rozmowie z Plichtą, że OLT ma bardzo słabą reklamę i marketing. - Mówił, że pomoże nam znaleźć kompetentną osobę. Po dwóch tygodniach zadzwonił i zaproponował Michała Tuska. To było w marcu, 15 lub 16 – mówi prezes Amber Gold. – Zdziwiłem się, powiedziałem, że przecież nie chciał. "Przemyślał to” – usłyszałem w odpowiedzi – tłumaczy Plichta.
Aviarail, firma Michała Tuska, została założona 15 marca 2012 r. W tym samym dniu podjął on współpracę z OLT Express. Jak ustaliła "Codzienna" syn premiera zastrzegł, że umowa musi być podpisana z OLT, ale nie ze spółką Amber Gold, wokół której – jak podkreślał – narosło wiele kontrowersji. Dopiero po podpisaniu umowy z OLT Express, Michał Tusk podjął pracę w gdańskim Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy. Gdy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozpoczęła działania przeciwko Amber Gold, syn premiera osobiście rozpytywał o wpływ spółki na OLT skutki ewentualnego upadku "złotego interesu".
W listopadzie 2011 r. pisał pan tekst, w którym wypowiada się Plichta. Tekst ma pozytywny wydźwięk. Pisał pan tam tak: „Historia OLT jest podobna – niemiecki przewoźnik, którego główna baza znajduje się w Bremie, do sierpnia żył głównie z kontraktu z Airbusem na przewóz pracowników pomiędzy zakładami lotniczego koncernu – z Bremy do Tuluzy i z powrotem. Koniec kontraktu także oznaczał kłopoty finansowe – firma zapowiadała m.in. zmniejszenie floty i masowe zwolnienia. Nie doszło jednak do nich właśnie za sprawą wykupienia przez gdańską spółkę Amber Gold.” To było w listopadzie. A trzy miesiące później już pan dla tej firmy pracował. Jak więc było?
– Po prostu. Wtedy pisałem tekst. On nie miał związku z późniejszą pracą, poza tym, że przy pracy nad tekstem poznałem Plichtę.
Krzysztof Katka - Przed tygodniem o ostatnim przelewie z OLT Express mówiłeś: "Pierwszy raz w życiu byłem autentycznie wkurzony, że dostałem przelew. Stało się dla mnie oczywiste, że w sytuacji, w której OLT nie ma na nic pieniędzy, ktoś to wykorzysta przeciwko mnie. Poza tym źle się czuję z tym, że pewnie jako jeden z niewielu kontrahentów dostałem swoje pieniądze". Tymczasem wedle dokumentów "Wprost" pisałeś e-maile do dyrektora, aby OLT szybko zapłacił za fakturę.
Michał Tusk - Byłem wkurzony na ten przelew, tu się nic nie zmieniło.
- Ale upominałeś się o pieniądze i nie była to miesięcznie kwota 5500 plus VAT, lecz 5950 plus VAT?
- Dokładnej kwoty nie pamiętałem, wiedziałem, że chodzi o pięć tysięcy z hakiem. Natomiast z fakturą było tak, że wysłałem ją 3 lipca, a mój e-mail napisałem, gdy firma jeszcze działała i nic złego się nie działo. Wkurzony byłem później, gdy OLT Express ogłosił upadek, a ja nagle dostałem pieniądze.
- Mówiłeś, że po rozmowie z ojcem postanowiłeś "rozluźnić umowę" z OLT. A teraz dowiadujemy się, że stałej umowy nigdy nie rozwiązałeś.
- Nie wystawiałem już faktur, więc de facto współpraca ustała.
- Chodziło o to, by człowiek lotniska był blisko przewoźnika, który chciał robić wiele poważnych rzeczy w Gdańsku, m.in. stworzyć węzeł przesiadkowy (...).
- Jeszcze podczas pracy w "Gazecie" przeprowadziłeś wywiad z dyrektorem OLT Express. To prawda, że sam napisałeś pytania i na nie odpowiedziałeś, a później rozmowa ukazała się pod nazwiskiem innego autora?
- Nie było tak, że ułożyłem wszystkie pytania. Dałem innemu dziennikarzowi swoje propozycje pytań, a on zredagował swoje i dołożył nowe wątki. Później przygotowałem propozycje odpowiedzi i wysłałem to do dyrektora Frankowskiego. Zdaję sobie sprawę z tego, że to może wyglądać nieprofesjonalnie, ale ostatecznym autorem był podpisany dziennikarz.
(...)
Oświadczenie redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej Trójmiasto":
(...)
Pomysłodawcą i autorem tekstu jest nasz redakcyjny ekspert od komunikacji i ówczesny przełożony Tuska Michał Jamroż.(...) Jaki był w tym udział Tuska? Zajmując się w redakcji transportem lotniczym, współuczestniczył w układaniu pytań i został zobowiązany do przekazania ich dyrektorowi linii Jarosławowi Frankowskiemu. Teraz dowiadujemy się, że nas oszukał i sam napisał odpowiedzi (...). Trudno mi w to uwierzyć. Albo więc dziennikarze "Wprost" zniekształcili jego wypowiedź, albo syn premiera, nasz niedawny kolega, kompletnie się pogubił.
(...)
Jan Grzechowiak
Chodziło o to by o OLT dobrze pisano, żebyśmy nie musieli wydawać za dużo na reklamę. Żeby reklama sama pojawiała się w postaci ciekawych artykułów, on miał to zagwarantować. Zgodził się
Michał Tusk pracując dla OLT Express, korzystał ze skrzynki elektronicznej zarejestrowanej na nazwisko Józef Bąk - ustalił "Wprost". - Zgadza się, część ludzi mogła pomyśleć, że ukrywam tożsamość. Głupota z mojej strony, brak rozwagi - tłumaczy syn premiera.
Dla linii lotniczych Marcina Plichty syn premiera pracował głównie przez internet. Wykorzystywał do tego skrzynkę elektroniczną, którą założył 1 lutego 2000 roku. Jak ustalił "Wprost", widnieją w niej następujące dane: "Józef Bąk, miejscowość: Żukowo, zawód: bezrobotny, wykształcenie: bez wykształcenia".
Do Michała Tuska powoli chyba zaczyna docierać, że afera wokół jego pracy dla OLT Express uderzy w jego ojca, premiera Donalda Tuska.
- Nie będę robił z siebie kretyna. Debil nie uwierzy, że nie wiedziałem. Wiedziałem o jednym wyroku karnym Plichty i zastrzeżeniach KNF wobec Amber Gold. Co mam powiedzieć? Głupota i tyle. (...) Napiszcie, że jestem debilem - mówi młody Tusk tygodnikowi Wprost.
Panie senatorze PO - Łukaszu! Chwała Bogu, że delfin nie chciał się sprawdzić w sexie. Bo jakby się zakradł do alkowy Dody, to ona by potem przez rok udzielała wywiadów, w których by się nabijała, że delfin ją przekonywał, że tyle (....................................)- to jest 25 centymetrów! :safe: _________________ Pawel Sabuda
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz dodawać załączniki na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl