Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Łukasz Łański - nowe wcielenie Aleksandra Ściosa?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lut 10, 2009 1:32 pm    Temat postu: Łukasz Łański - nowe wcielenie Aleksandra Ściosa? Odpowiedz z cytatem

Ukazał się w Internecie spaghetti - artykuł Łukasza Łańskiego zatytułowany: "Orientacja najprawdziwiej główna"

http://www.polis2008.nazwa.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=209:orientacja-najprawdziwiej-gowna&catid=39:dzielnica-publicystow&Itemid=95

Styl autora jako żywo przypomina znanego Aleksandra Ściosa, którego specyficzny styl publicystyki był już wielokrotnie analizowany na POLONUSie

http://www.polonus.mojeforum.net/nieudana-proba-dyskusj-na-blogu-aleksandra-sciosa-s24-temat-vt274.html

http://www.polonus.mojeforum.net/-quotaleksander-scios-quot-ciag-dalszy-manipulacji-temat-vt393.html

http://www.polonus.mojeforum.net/aleksander-scios-raz-jeszcze-temat-vt407.html

http://www.polonus.mojeforum.net/prawda-selektywna-quotaleksandra-sciosa-quot-temat-vt372.html

Cechy wspólnego Łańskiego i Ściosa są następujące:

1) Rozmiary artykułu w zasadzie uniemożliwiają ogarnięcie ich w całości lub prześledzenie i zweryfikowanie toku wypowiedzi autorów. Po tej lekturze pozostaje ogólne wrażenie obcowania z czymś nieogarnionym, co z uwagi na rozmiary i ilość przypisów było bardzo naukowe. Nieodparcie przychodzi mi wówczas na myśl tytuł zbioru rysunków Antoniego (nomen omen) Mleczki "Porno dla ubogich", których bohaterem był zwykle gość w waciaku, gumofilcach, w berecie z antenką i z petem w ustach, któremu wszystko kojarzyło się z seksem. Publicystykę Ściosa czy Łańskiego można nazwać "Pracą naukową dla naiwnych". Narrator Ściosa czy Łańskiego jako żywo przypomina bohatera rysunków Mleczki.

2) Nie tylko rozmiary tekstów stwarzają pozór naukowości. Istotne jest także ilość przypisów u obu publicystów (czy też może u tego samego publicysty, posługującego się różnymi pseudonimami). Dopiero uważna lektura pozwala dostrzec, że źródła, z których korzystają autorzy są dobrane w sposób specyficzny i jednostronny.

3) Główny zarzut , który można skierować pod adresem Ściosa i Łańskiego zawiera się w słowach Tomasza Strzyżewskiego, dotyczących współczesnej formy cenzury - "PRAWDA SELEKTYWNA". Wywody Ściosa i Łańskiego rzadko zawierają twierdzenia ewidentnie nieprawdziwe. Kłamstwo obu autorów jest bardziej wyrafinowane i polega na selektywnym przedstawianiu prawdziwych faktów, nierzetelnej argumentacji, posługiwaniu sie niedopowiedzeniami i sugestiami.

Potwierdzeniem tego co powyżej niech będzie analiza wstępnej części przywołanego wyżej tekstu Łańskiego. Tekst ten jest w istocie bezkrytyczną hagiografią Antoniego Macierewicza.

Autor rozpoczyna od rozprawienia się z czarnymi mitami nt. "świętego Antoniego". Pierwszy z owych czarnych mitów dotyczy "złych oczu", które "etosiarze" (jak pieszczotliwie Łański nazywa środowisko dawnych kolegów Antoniego Macierewicza z KOR) przypisują b. ministrowi spraw wewnętrznych. Zadanie jest łatwe (uwagi nt. czyjejś fizjonomii są w sposób oczywisty poniżej pasa), więc i Łański wywiązuje się z niego zadowalająco. Inna rzecz, że Łański "przy okazji" sam w podobny sposób dyskredytuje pewną osobę, pisząc (bez wyraźnej potrzeby), za to z wyraźną aluzją :

Cytat:
„Dość szeroko znanym stereotypem tego rodzaju jest powiedzonko „rudzi są fałszywi".”


Przy okazji Łański z właściwą dla siebie przesadę, zarzuca krytykom oczu Macierewicza rasizm.

Cytat:
A czymże jest rasizm? Jest wyprowadzaniem wniosków o człowieku na podstawie jego wyglądu. Kolor skóry, kolor włosów, rozstaw kości policzkowych, nachylenie oczu, obecność albo nieobecność zarostu na twarzy - to właśnie są owe cechy wyglądu, z których chce się wywodzić wnioski o cechach charakteru.


W swej filipice Łański zdaje się zapominać o słowach Jarosława Kaczyńskiego z debaty z Donaldem Tuskiem:

Cytat:
Cieszę się, że nie ma pan tych wilczych oczu co zwykle


http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4574839.html

Cytat:
nie jest prawdą, że tylko ja dostrzegam wilcze oczy Donalda Tuska, bo bardzo wielu ludzi to dostrzega, mnóstwo takich ludzi znam. Gdyby był proces, mogę mnóstwo świadków dostarczyć z różnych grup. Przy tym mam takie wrażenie, że im, że tak powiem, głębsze zakorzenienie kulturowe, tym łatwiej to dostrzegają.


http://www.spieprzajdziadu.com/2008/07/31/o-wilczych-oczach-i-sondazach/

Czy także wobec Jarosława Kaczyńskiego i innych politycznych przyjaciół z PiS Antoniego Macierewicza Łański sformułował by zarzut rasizmu?

Mimo obrzydzenia do rasizmu, które zdaje się przebijać z omawianych fragmentów tekstu Łańskiego, autor dosłownie kilka linijek dalej, w przypisie umieszcza obszerny, antysemicki ustęp, wyraźnie skierowany pod adresem Adama Michnika. Charakterystyczne dla Łańskiego jest to, że owe antysemickie rozważania wkłada on w usta innej osoby, pozornie je tylko cytując (to, że akurat w przypisie odnoszącym się do Michnika to zupełny przypadek :) :

Cytat:

„6 Jeszcze w czasach KOR-owskich interesująco zwrócił na to uwagę prof. Grzegorczyk: Powstaje tu np. problem inteligencji żydowskiej, który trzeba opisać sine ira et studio. Inteligencja żydowska (czyli prawie 100% populacji żydowskiej powojennej, bo biedota żydowska została wymordowana w czasie wojny, a przetrwała tylko część inteligencji) - stanęła na usługach nowej komunistycznej władzy i procent jej w stalinowskim aparacie ucisku był niemały. Tworzyła przy tym dobrze popierającą się wspólnotę interesów i dzięki temu stanowiła coś w rodzaju klasy dyskretnie uprzywilejowanej. [...] Sprawa konfliktu Izraela z Arabami wywoływała w środowisku Znakowym w owym czasie mocne emocje. [...] O Izraelu nie można było w tym środowisku wypowiadać się równie swobodnie i bez oporów jak o Chile, Portugalii, Tanzanii lub Kanadzie. Nie chcę twierdzić, jakoby konflikt żydowski był podstawą wszystkich podziałów. [...] Jednakże uważam, że element konfliktu etnicznego przy okazji mówienia o lewicy laickiej [...] powinien być wzięty pod uwagę. [...] Uważam, że najlepszym lekarstwem na niejasności i napięcia w sprawie żydowskiej nie jest urąganie na antysemityzm, tylko rzeczowy opis historycznych identyfikacji i konfliktów interesów. (Andrzej Grzegorczyk, Kilka myśli na marginesie książki A. Michnika: »Kościół, lewica dialog«, „Spotkania" nr 5-6 [reedycja paryska], s. 339. Niebanalne rozjaśnienie kwestii... Andrzej Grzegorczyk to jednak (wtedy - najpóźniej w 1978 r.) zaledwie profesor doktor habilitowany. Natomiast po kilkunastu latach doctor honoris causa Lech Wałęsa dokonał właściwego (zaznaczam: właściwego!) „skrótu myślowego". Oto relacja z wiecu w Łodzi w dniu 22 lutego 1989 r., w którym uczestniczył Lech Wałęsa: Dlaczego ostatnio otaczasz się ekspertami z lewicy laickiej? - pytano. »W Polsce jak ktoś mądry, to zaraz mówią, że Żyd - odpowiadał Lech Wałęsa. - Dziś nie ma problemu Żydów, jest Polska, kto idzie z Polską, ten brat.« (P. H. [Paweł Hofer, właśc. Helena Łuczywo] Będę rozmawiał i z szatanem. Lech Wałęsa w Łodzi, „Tygodnik Mazowsze" nr 283 z 22 lutego 1989 r., s. 4). Naprawdę, rzecz jasna, było tak, że i w PZPR osoby narodowości żydowskiej znajdowały się nie tylko we „frakcji puławskiej" (tzw. „Żydy"), ale również we „frakcji natolińskiej" (tzw. „Chamy"), a także - i zwłaszcza to warto tu podkreślić - w środowiskach opozycyjnych podział ideologiczny krzyżował (a nie pokrywał) się z narodowościowym: wśród lewicy laickiej były także osoby nie-żydowskiego pochodzenia (jak np. Jan Józef Lipski i Jacek Kuroń), a wśród jej ówczesnych i późniejszych krytyków można było spotkać Żydów (np. Ludwika Dorna albo Antoniego Zambrowskiego). „


A więc jeśli wrogowie zarzucają Macierewiczowi wilcze oczy to jest to rasizm, a gdy cytowane przez Łańskiego osoba negatywnie wypowiadają się o Żydach, co Łański cytuje w kontekście Michnika, to jest to "interesujące"? Mamy tu typową dla wszelkich propagandzistów figurę Kalego, kradzieży krowy i podwójnej oceny moralnej...

Kolejna czarna legenda dot. Macierewicza, z którą rozprawia się Łański, to legenda o Macierewiczu - lewaku.

Najpierw Łański cytuje Michnika (którego "dopiero co" zdemaskował, jako Żyda), zarzucającego Macierewiczowi lewicowe sympatie w latach 70. a następnie przedstawia dementi samego zainteresowanego, po czym triumfalnie oznajmia:

Cytat:
„ Wydawałoby się, że przynajmniej od tego czasu wszystko powinno być jasne, ale mit Macierewicza-lewaka pokutuje do dzisiaj... „


No właśnie Panie Łukaszu - skoro Antoni Macierewicz wyjaśnił coś ex cathedra w roku 1993 w rozmowie z Piotrem Bączkiem, to jakim prawem ktoś śmie to kwestionować później? Mnie też to oburza... Chciałoby się rzecz - Roma locuta, causa finita. Gdyby tylko zechciał Pan przypomnieć, kiedy uchwalono dogmat o nieomylności Antoniego Macierewicza?

Sprawa się jednak komplikuje, gdyż w dalszej części swych wywodów Łański cytuje słowa Jarosława Kaczyńskiego nt "Głosu" - pisma redagowanego w tym czasie przez Antoniego Macierewicza:

Cytat:

„Jesienią 1979 roku (...) Głos już (...) wyraźnie ewoluował w prawo. Wcześniej Głos spierał się o to, kto jest bardziej autentycznie lewicowy... Kiedy tam przyszedłem, Głos zrezygnował już z tych polemik i określał się jako nielewicowy; określenie »chrześcijańsko-narodowy« padło dużo później.”


Sprawa staje się jasna, gdy zwrócimy uwagę na to, kiedy Jarosław Kaczyński wypowiedział się na temat pierwotnych lewicowych sympatii "Głosu". Otóż było to w roku 1991, gdy nie ukazał się jeszcze wspomniany wyżej wywiad Piotra Bączka z Antonim Macierewiczem, po którym "wszystko powinno być jasne".

Na wszelki wypadek Łański stawia kropkę nad i dokonuje legalnej wykładni tego, co Antoni Macierewicz miał na myśli sympatyzując z lewicą w latach 1970.

Cytat:
„Jak widać, tutaj do lewicowości przyłożono znak PLUS a do prawicowości znak MINUS. Kryterium podziału ideowego jest tak ustawione, że biegnie w poprzek linii demarkacyjnej między lewicą a prawicą, rozumianymi obiegowo. Po stronie PLUS znaleźlibyśmy jednak w myśl tego kryterium prawicowca (nacjonalistę) Adolfa NOWACZYŃSKIEGO i lewicowca (socjalistę) Kazimierza PUŻAKA - obaj stracili życie w ubeckich katowniach, po stronie MINUS umieścilibyśmy natomiast prawicowca (nacjonalistę) Bolesława PIASECKIEGO i lewicowca (socjalistę) Józefa CYRANKIEWICZA - obaj cieszyli się wieloletnia pomyślną karierą sowieckich kolaborantów na bardzo wysokich stanowiskach w PRL.”


A więc zdaniem Łańskiego gdy Antoni Macierewicz w latach 70 zauroczył się w lewicy, to przez lewicę rozumiał m.in. Adolfa Nowaczyńskiego a przez prawicę (której w tym czasie nie cierpiał) m.in. Józefa Cyrankiewicza! Prawda, że proste? A że się to kupy nie trzyma? Trudno. Skoro mogą być "kochający inaczej", to i "logiczni inaczej" mają prawo do istnienia. I nie należy się z nich śmiać.

Prawdziwe rewelacje czekają na czytelnika w kolejnym fragmencie tekstu. Otóż dowiadujemy się z niego:

Cytat:
Tak: to założyciele KOR-u przyjmowali Jacka Kuronia i Jana Józefa Lipskiego w skład Komitetu.


Dodajmy, że przez założycieli KORu Łański rozumie Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego. Teza Łańskiego to istny "kopernikański przewrót" w badaniach historycznych, biorąc pod uwagę, że do tej pory historycy zgodnie przyjmowali, że założycielami KOR było 14 osób, podpisanych pod "Apelem do społeczeństwa i władz PRL" z 23 września 1976 - tj. :
Cytat:
1. Jerzy Andrzejewski
2. Stanisław Barańczak
3. Ludwik Cohn
4. Jacek Kuroń
5. Edward Lipiński
6. Jan Józef Lipski
7. Antoni Macierewicz
8. Piotr Naimski
9. Antoni Pajdak
10. Józef Rybicki
11. Aniela Steinsbergowa
12. Adam Szczypiorski
13. ks. Jan Zieja
14. Wojciech Ziembiński.


http://pl.wikipedia.org/wiki/Komitet_Obrony_Robotnik%C3%B3w

Mamy też w artykule Łańskiego obszerne rozważania nt. relacji KOR - ROPCiO. Wywody Łańskiego są bardzo oryginalne, gdyż prezentują one jednostronny macierewiczowski punkt widzenia na te relacje, pomijając zupełnie inne punkty widzenia (zarówno w samym KORze, jak i w środowisku ROPCiO), a także ustalenia historyków IPN opierające się na analizie m.in. akt SB.

Ta jednostronność Łańskiego umożliwia mu dojście do kolejnych "kopernikańskich" ustaleń:

Cytat:
„Zbliżenie Leszka Moczulskiego i Jacka Kuronia - dwóch polityków nastawionych na prowadzenie gry z frakcjami w obozie rządzących komunistów - być może nastąpiłoby już pod koniec 1976 roku (!) i być może tylko upór Macierewicza sprawił, iż tamci dwaj byli członkowie PZPR przez kilkanaście następnych lat byli postrzegani jako nosiciele dwóch wzajemnie konkurencyjnych ideologii...”


Czyż to nie jest piękne! Komentatorzy Trybuny Ludu powinni pobierać u Łańskiego lekcje. Zrównanie Kuronia i Moczulskiego (należących pod koniec lat 70. do dwóch przeciwstawnych nurtów w opozycji demokratycznej: rewizjonistycznego i niepodległościowego) i przeciwstawienie ich Macierewiczowi (współpracującemu z Kuroniem w ramach KOR) to prawdziwy propagandowy majstersztyk. A że się to kupy nie trzyma? Boże ty mój – liczy się efekt, wrażenie, a nie prawda. W propagandowym zapale Łański nie cofa się nawet przed nazwaniem Moczulskiego „długoletnim publicystą PZPR”! Czy na sali jest lekarz? Łański potrzebuje zimnego okładu i dużo świeżego powietrza!

Relacje KOR - ROPCiO (KPN) zostały dość dokładnie zbadane i opisane przez historyków IPN. Źródła wzajemnych ataków i oskarżeń (które były bardzo gwałtowne, zwłaszcza ze strony KOR) były różne: wzajemna nieufność, ambicje polityczne liderów jak i intrygi SB. Tak pisze o tym Robert Spałek (Robert Spałek - „Gracze” – Komitet Obrony Robotników w propagandzie PRL, stereotypach oraz dokumentach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych; „Pamięć i Sprawiedliwość” nr 4; 2/2003, s. 92-96):

Cytat:
(...)
W dokumentach o kryptonimie „Gracze” dużo uwagi poświęcono stosunkowi KOR do Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz później do Konfederacji Polski Niepodległej. Konflikty, animozje, oskarżenia padające wielokrotnie w trakcie burzliwych dyskusji, sporów – wszystko to odnotowano skrupulatnie. Niektóre oceny silnie zabarwione emocjami zostają wypowiedziane pod wpływem chwili, jednorazowo, inne powracają wielokrotnie, jako pogląd ich autora. Po ich lekturze nasuwa się wniosek, że tak jak czarnym charakterem dla SB był Jacek Kuroń, tak dla członków KOR tę sama rolę odgrywał Leszek Moczulski.

Powstanie ROPCiO w marcu 1977 r. było dla znacznej części Komitetu zaskoczeniem. Wywołało kontrowersje. Inicjatywy poszerzenia formuły KOR wzięły bowiem w łeb. Zainaugurowanie działalności ROPCiO w domu członka KOR Antoniego Pajdaka[58], przy współudziale innego – Józefa Rybickiego[59] – pogłębiło zamieszanie. Ten ostatni tłumaczył, że do zebrania doprowadzono za zgoda Kuronia po to, by powstrzymać osoby wywodzące się z dawnego Ruchu[60] przed wystąpieniem z odrębna od KOR koncepcja. Korowcy reagowali rozmaicie, od całkowitej negacji do akceptacji nowej organizacji[61]. Po kilku miesiącach współistnienia opinie negatywne zdawały się przeważać. Adam Michnik, Halina Mikołajska i sympatyzujący z Komitetem Wiktor Woroszylski twierdzili wręcz, że ROPCiO to „bardzo podejrzana” inicjatywa, chociażby z uwagi na pojawiające się w niej „zabarwienia endeckie lub podobne”[62].

SB wnikliwie obserwowała spor o pierwszeństwo i rolę koordynatora opozycji. Na podstawie informacji operacyjnych ustalono, że działacze ROPCiO dopuszczali możliwość porozumienia się z KOR tylko jako element taktyczny. Próby markowanego współdziałania miały ostatecznie doprowadzić do zrzucenia odpowiedzialności za trwały podział opozycji na KOR. W konsekwencji latem 1977 r. przedstawiciele ROPCiO przeprowadzili rozmowy „z wybranymi osobami ze środowiska akademickiego”, sondując możliwość przejęcia pod własny patronat Studenckich Komitetów Solidarności[63].

Konflikt w łonie opozycjonistów był jak najbardziej na rękę aparatowi władzy. W połowie 1977 r. SB przystąpiła więc do „prowadzenia działań mających na celu zaostrzenie i pogłębienie występujących nieporozumień, różnic zdań i poglądów między członkami KOR a ROPCiO”[64].

We wrześniu 1977 r. Antoni Macierewicz stwierdził, że chociaż Ruch Obrony powstał na skutek „niezbyt przejrzystych operacji”, to wcale nie umniejsza jego realnego znaczenia. ROPCiO, zdobywając zwolenników, zmuszał do zastanowienia się nad przyszłością zorganizowanego oporu. Macierewicz wskazał rysująca się alternatywę: otwarty, jednoznaczny podział – istnienie dwóch konkurencyjnych i zwalczających się grup („parapartii”) albo rzeczywista współpraca „przy pełnej świadomości różnic światopoglądowo-politycznych”. Bardzo zdecydowane stanowisko wobec tych rozważań zajął reprezentant seniorów KOR – Józef Rybicki.

Stwierdził, że nigdy nie podpisze żadnego oświadczenia sygnowanego przez ROPCiO. Ruch Obrony – według niego – podważał postawę „moralno-etyczna” członków Komitetu, poza tym uznawał, że „KOR jest żydokomuna, a oni sa czystymi Polakami – narodowymi demokratami”. Jacek Kuroń był przekonany, że współpraca nie jest możliwa, gdyż ROPCiO od samego początku traktuje siebie jako „organizację konkurencyjna”. Michnik z kolei szukał realnego wyjścia, uznał, że Ruch Obrony „jest dziś czymś innym niż w momencie powstania, posiada społeczny odbiór”, dlatego nie wolno podejmować jakichkolwiek działań izolujących Stefana Kaczorowskiego, Emila Morgiewicza i Wojciecha Ziembińskiego – członków KOR współpracujących z ROPCiO. Gotów był – nie prywatnie, ale jako przedstawiciel Komitetu – współpracować z Moczulskim. Zależało mu bardzo, by opinia społeczna poznała różnice polityczne i ideowe między dwoma ugrupowaniami, jeśliby do jakiejś rzeczywistej współpracy miało dojść[65]. Ta kwestia nie była dla korowców rzeczą łatwa. Personalnych niechęci i uprzedzeń było wiele, widmo podejrzliwości krążyło nad opozycja. Atmosfera dyskusji też była specyficzna. Młodsi członkowie Komitetu funkcjonowali w zgodzie z modelem życia, który można by umownie nazwać „≫opozycyjno-dziennikarskim ≪, gdzie się do dwunastej rozmawia, pije wódkę, herbatkę, kawkę, a rano do dziesiątej śpi, aby w ogóle wyżyć”[66]. Grono dyskutantów było zamknięte, a rozmowy – prywatne[67]. Dziś – poprzez studia nad dokumentami dawnego MSW – mamy dostęp do tych wypowiedzi. Czytanie ich przypomina w jakimś stopniu czytanie cudzej korespondencji.

Wracając do głównego wątku – jeden z liderów ROPCiO, Leszek Moczulski, był w gronie Komitetu uważany za „człowieka podejrzanego”, „nieczystego moralnie”, „dwuznacznego”[68]. Zdanie to podzielała większość – od „starszych państwa” przez „centrum” po Antoniego Macierewicza. Wydaje się, że pierwszym z powodów złej opinii o Moczulskim było jego zachowanie – zdaniem KOR niechlubne – w trakcie studenckich wystąpień w marcu 1968 r. Moczulski miał być autorem artykułu zamieszczonego w tygodniku „Stolica”, w którym postawiono zarzuty protestującym studentom i ich zwolennikom[69]. Uważano go za człowieka blisko i w sposób niejasny powiązanego z PZPR[70]. Steinsbergowa twierdziła: „trzeba go złapać tylko na jednym – jak wychodzi z białego domu”[71]. Dosadnie swoje opinie wypowiadał Józef Rybicki: Moczulski to „łobuz, szantażysta, kanciarz i oszukaniec”[72], a nawet „wtyczka SB”[73]. To drugi rodzaj poważnych zarzutów. Powtarzali je Michnik z Kuroniem: „ubowiec i złodziej”[74]. W lutym 1978 r. Wacław Zawadzki[75] przyznawał, że w ROPCiO „jest cały szereg bardzo wartościowych ludzi”, jednakże dopóki znajduje się tam także Leszek Moczulski, tak długo współpraca będzie niemożliwa. Bardzo źle wypowiadał się również o Adamie Wojciechowskim i Ziembińskim. Wszystko to miało być spowodowane – zdaniem korowców – niepoważnym zachowywaniem się działaczy ROPCiO, wypisywaniem i mówieniem przez nich „bredni”[76].

Podczas rozmowy Michnika i Kuronia z ks. H. Szarejka – kontaktującym się z bp. Ignacym Tokarczukiem – ten pierwszy wysunął pretensje do Moczulskiego o rozpowiadanie naokoło, że „Michnik i Kuroń to eurokomuniści. Tego rodzaju akcja prowadzona przez Moczulskiego ma w efekcie doprowadzić do wbicia klina między Kościół a opozycję demokratyczna”. Kontynuując – jak przekazuje meldunek SB – „Michnik stwierdził, iż uważa cała grupę ROPCiO za bandę głąbów,
poza Morgiewiczem”[77].

Za wypowiedzi tego rodzaju przychodziło czasem płacić. Pod koniec września 1977 r. korowcy odczuli dystans ze strony innych środowisk opozycyjnych. Jego powodem było „prowadzenie przez ≫KOR≪ walki z ROPCiO przy zastosowaniu niewłaściwych metod”. Adam Michnik przyznał wówczas w rozmowie z Bohdanem Cywińskim i Sewerynem Blumsztajnem, że „jest to prawda, gdyż pod adresem ROPCiO ≫niepotrzebnie wypowiadano rożne przykre, a niepotrzebne sformułowania≪”[78].

Mimo podejrzeń i oskarżeń ostatecznie KOR uznawał Leszka Moczulskiego za człowieka z tej samej strony barykady. W październiku 1977 r., kiedy opracowywano oświadczenie Komitetu o przywróceniu do pracy osób zwolnionych za działalność opozycyjna, mimo obiekcji umieszczono Moczulskiego na liście. Niektórzy twierdzili, że w ten sposób wystawia się mu nienależne „świadectwo moralności”.

Dla większości jednak pominięcie Moczulskiego „potwierdziłoby tezę, że KSS ≫KOR≪ nie broni spraw człowieka, tylko swoich znajomych i swoją klientelę”[79]. Jednoznacznie wypowiedział się w tej sprawie Lipski, zaznaczając, że Moczulski był represjonowany, tak jak pozostali, a grono Komitetu „nie jest powołane do wystawiania ocen moralnych”. Poparli go w tym Michnik i Kuroń[80]. Ten pierwszy zresztą nie zaprzeczał, że Moczulski jest bardzo silną i znaczącą indywidualnością w ROPCiO[81]. Wyraźne uprzedzenia jednak pozostały i powracały przez cały okres współistnienia KOR i ROPCiO, a potem również KPN.

Przypisy

[58] Antoni Pajdak – doktor prawa, obrońca w procesach działaczy lewicowych w latach trzydziestych, członek PPS i PPS-WRN, uczestnik powstania warszawskiego, skazany w procesie szesnastu przywódców państwa podziemnego w Moskwie, zesłany na Syberię.
(...)

[59] Józef Rybicki – doktor filologii klasycznej, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., od 1943 r. szef Kedywu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej, uczestnik powstania warszawskiego, współzałożyciel Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, w 1947 r. skazany na 10 lat więzienia w procesie I Zarządu WiN. Kawaler Orderu Virtuti Militari.

[60] Ruch – organizacja podziemna istniejąca w latach 1965–1970, skupiająca w szczytowym okresie ponad sto osób, wydająca pisma „Biuletyn” i „Informator”, organizująca tzw. mały sabotaż, rozbita przez SB w czerwcu 1970 r. Czołowi działacze: Andrzej Czuma, Benedykt Czuma, Marian Gołębiewski, Stefan Niesiołowski, Emil Morgiewicz.

[61] AIPN, 0204/1405, t. 5, Meldunek operacyjny..., 22 IX 1976 r., k. 1–2.

[62] Ibidem, t. 5, Meldunek operacyjny..., [sierpień 1977 r.], k. 203.

[63] Ibidem, k. 204–205. Pierwszy SKS zawiązał się w nocy z 14 na 15 V 1977 r. w Krakowie po pogrzebie zamordowanego przez SB Stanisława Pyjasa. Pod deklaracja założycielska, podając adresy i telefony, podpisało się dziesięć osób. Żądano m. in. wyjaśnienia śmierci Pyjasa, przestrzegania praw człowieka, zwolnienia więźniów politycznych. Kolejne Studenckie Komitety Solidarności powstały w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Szczecinie i Gdańsku. Publikowały własne biuletyny i pisma, współpracowały z TKN. Prowadziły kolportaż książek wydawanych za granica lub w kraju poza cenzura. W 1980 r. członkowie SKS utworzyli Niezależne Zrzeszenie Studentów. Na ten temat zob. m.in.: H. Głębocki, Studencki Komitet Solidarności w Krakowie 1977–1980, Warszawa 1994; A. Domagała, Studencki Komitet Solidarności – 25 lat, „Gazeta Wyborcza”, 13 XII 2002.

[64] AIPN, 0204/1405, t. 5, Meldunek operacyjny..., [sierpień 1977 r.], k. 205.

[65] Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny..., [24 lub 25 IX 1977 r.], k. 18–19.

[66] Wypowiedź Arkadiusza Rybickiego, cyt. za: J. Kurski, Wodz, Warszawa 1991, s. 31.

[67] O specyficznej atmosferze spotkań KOR świadczy np. wspomnienie Piotra Naimskiego: „Gdy już załatwiliśmy wszystkie nasze problemy dotyczące pomocy oraz inne bieżące sprawy, to o godzinie pierwszej lub drugiej w nocy, na deser, zadawaliśmy Kuroniowi pytanie: To teraz Jacku powiedz, dlaczego rozpieprzałeś to harcerstwo?” (P. Tomczyk, Najmniejszy wspolny mianownik, „Rzeczpospolita”, 28 IX 2001).

[68] AIPN, 0204/1405, t. 6, Meldunek operacyjny..., [kwiecień 1978 r.], k. 139.

[69] Moczulski w jednej z książek odpiera w sposób zdecydowany – powołując się na konkretne przykłady – wszelkie pomówienia o uczestnictwo w partyjnej kampanii antysyjonistycznej czy powiązania z „partyzantami”, frakcja PZPR pod przywództwem gen. Mieczysława Moczara (A. Dudek, M. Gawlikowski, Leszek Moczulski. Bez wahania, Kraków 1993, s. 87–91). Na ten temat zob. też: J.J. Lipski, op. cit., s. 102–103.

[70] AIPN, 0204/1405, t. 7, Meldunek operacyjny..., 29 IX 1978 r., k. 70. Poza takimi opiniami wypowiedzianymi wprost czy wynikającymi bezsprzecznie z kontekstu w materiałach MSW znajduje się opis rozmowy Anieli Steinsbergowej z Wojciechem Ziembińskim z 21 VII 1978 r. odnoszącej się do tych zarzutów: „W[ojciech] Ziembiński wyjaśnił, że współpraca z Moczulskim została definitywnie zakończona. Rekomendowała go w ROPCiO jego świetna książka, ale w porę zorientowano się, że prowadzi on dwulicowa grę. Ziembiński dowiedział się od J[ana] J[ozefa] Lipskiego, że Moczulski był autorem przemówienia tow. Kępy na temat odbudowy Zamku Królewskiego. W czasie rozmowy z Moczulskim ten nie zaprzeczył tej informacji. Zdaniem Ziembińskiego szereg osób odsunęło się od Moczulskiego i chciałoby go obecnie skompromitować, jednak do tego potrzebny jest ≫koronny świadek≪ posiadający konkretne dowody nieuczciwości Moczulskiego. A[niela] Steinsberg i W[ojciech] Ziembiński stwierdzili, że to będzie bardzo trudne” (ibidem, Meldunek operacyjny..., k. 152). O tej skomplikowanej sytuacji pisał Lipski: „To wszystko [zachowanie Leszka Moczulskiego] nie stwarzało właściwej atmosfery do rozmów, tym bardziej że sam Moczulski utrudniał, zapewne mimo woli, jej polepszenie, opowiadając członkom KOR-u dziwne historie o propozycjach otrzymanych w KC PZPR – oczywiście odrzuconych przez niego – powołania równoległej do KOR-u, konkurencyjnej organizacji” (J.J. Lipski, op. cit., s. 103). Tymczasem sam Moczulski po latach twierdził, że po obaleniu Gierka (wrzesień 1980 r.) „dość powszechnie” mówiło się o kontaktach KOR z Józefem Kępa i tzw. grupa pragmatyków w PZPR (A. Dudek, M. Gawlikowski, op. cit., s. 141).

[71] Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny..., [po 21 II 1978 r.], k. 114.

[72] Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny..., [październik 1977 r.], k. 68.

[73] Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny..., [czerwiec 1978 r.], k. 182.

[74] Ibidem, t. 7, Meldunek operacyjny..., 29 IX 1978 r., k. 70.

[75] Wacław Zawadzki – działacz PPS do 1948 r. i PZPR po 1956 r., członek Związku Literatów Polskich i polskiego Pen Clubu, członek KOR od października 1976 r.

[76] Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny..., [po 21 II 1978 r.], k. 114. Tę postawę działaczy KOR interesująco scharakteryzowała dziennikarka Ewa Berberyusz: „Korowcy wyrobili w sobie wyniosłość; stosunek pewnej pogardy wobec milczącej większości, która spokojnie patrzyła na to, co się z nimi dzieje. Każdy korowiec naznaczony był w mniejszym lub większym stopniu ≫syndromem męczennika ≪: przeświadczony o własnej misji, z poczuciem, że on i tylko on zna cała prawdę, a więc skłonny do ferowania pochopnych wyroków, skłonny do opinii: kto nie z nami, ten przeciw nam, węszący wszędzie ≫wtyczki≪ reżimu, a więc odpowiednio podejrzliwy i spychany do zachowań mafijnych – taki korowiec, choc podziwiany, nie budził sympatii” (cyt. za: R. Zuzowski, op. cit., s. 173).

[77] AIPN, 0204/1205, t. 7, Meldunek operacyjny..., 29 IX 1978 r., k. 70–71.

[78] Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny..., [po 17 IX 1977 r.], k. 12.




Cały artykuł w formacie pdf:

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/236/3736/nr_2_42003_8211_cena_2900_zl.html

Jak widać istnieje coś, co można by określić jako KORowska maniera pomawiania przeciwnika - w celu dyskredytacji konkurenta politycznego dopuszczalne były wszelkie chwyty. Czymś takim przesiąkł również Łański.

Uważam, że taka publicystyka, jaką uprawia Łukasz Łański jest bardzo szkodliwa. Psuje ona debatę publiczną, utrwala pomówienia, posługuje się kłamstwem.

Brzydzi mnie "prawda selektywna", jednostronność i manipulacje Gazety Wyborczej czy TVN, tak samo jak brzydziła mnie propaganda "Trybuny Ludu". Tym bardziej oburza mnie, gdy ludzie z prawej strony sceny politycznej posługują się podobnymi metodami. Sądzę, że Łański pisząc takie hagiografie Antoniego Macierewicza wyrządza mu więcej krzywdy niż pożytku.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jerzy Roś



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 10

PostWysłany: Wto Lut 10, 2009 6:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mirku! generalnie staram nie wtrącać się w dyskusje toczone między osobami, którym nie dorastam do pięt - w wypadku Macierewicza, zupełnie mnie ten problem (KPN-ROPCiO-KOR) nie interesuje, jedyne co mnie z nim łączy, to fakt, że w 1993 roku kandydowaliśmy z jednej listy, on na miejscu 1 , ja na 13 - na placu Biskupim w Krakowie rozlepiając plakaty natrafiliśmy na charakterystyczny "elektorat" mianowicie urzędujące tam przez całą dobę prostytutki. Wielkie było moje zdziwienie, kiedy na widok rozlepionych plakatów, z całą serdecznością, na jakie je było stać zawołały: "a ten, jakby co, to powiedzcie mu, że u nas ma za darmo" - od tej pory, coby się nie działo i cokolwiek by nie powiedział ufam Antoniemu Macierewiczowi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Wto Lut 10, 2009 7:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jurku, ale ja tu właściwie nie krytykuję Antoniego Macierewicza (który ma swoje zalety i ma też wady - ja każdy z nas), ale krytykuję sposób uprawiania apologetyki Macierewicza uprawiany przez Łańskiego. Chyba, że wiesz, że pod pseudonimem "Łański" ukrywa się Macierewicz, czego ja nie wykluczam, ale to są tylko moje domysły.

A ja się ciągle dopominam o rzetelność w opisywaniu wydarzeń historycznych, o powstrzymywanie się od pochopnego formułowania zarzutów, o umiarkowanie w ocenianiu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jerzy Roś



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 10

PostWysłany: Wto Lut 10, 2009 9:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mnie tam jeden banan, czy Ścios i Łański to jedna i ta sama osoba, w dodatku tożsama z Macierewiczem albo go apologizująca. Prywatnie uważam, że to wszystko jedno, kto chce czytać i wierzyć ten może to robić. Całe tomy wypocin Biura Studiów i Analiz, komisji weryfikacyjnej, poręczeń Olszewskiego, Kaczyńskiego itd, a z drugiej strony piski ubeków, esbeków, peowców w żaden sposób nie robią na mnie takiego wrażenia jak te trzy dziwki na krakowskiej, nocnej ulicy, które przy całej swojej orientacji w naturze ludzkiej, a w tej dziedzinie były na pewno wybitnymi specjalistkami, wyraziły, jak umiały najlepiej, swoje zdanie na temat byłego ministra spraw wewnętrznych.
Jest taka scena w "Kolumbach-rocznik 20" Bratnego, kiedy główny bohater ściąga rannego kolegę spod ognia niemieckich karabinów maszynowych z ulicy, podwładny mówi mu "kurwa mać, panie podchorąży!", a ten się czuje jakby mu przypięli Virtuti Militari.
Czasami poza walorami czy wadami politycznymi trzeba dostrzec po prostu człowieka. Może jakby wiedział o tej propozycji z placu Biskupiego, to poszedłby tam i nie musiłaby się dowartościowywać pod pseudonimem w internecie? Z drugiej strony wpisywanie całkiem rozsądnych tekstów do internetu, jest chyba zupełnie sympatycznym objawem radzenia sobie z własnym ego, szczególnie na tle reszty naszej tzw. "klasy politycznej".


PS. Mleczko to Andrzej, nie Antoni (a więc nomen omen nie zachodzi)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> SPRAWY BIEŻĄCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum