Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna polonus.forumoteka.pl
Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

SB WOBEC L. MOCZULSKIEGO 1969-1977 - Piotr Plebanek
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Czw Kwi 14, 2011 4:07 pm    Temat postu: SB WOBEC L. MOCZULSKIEGO 1969-1977 - Piotr Plebanek Odpowiedz z cytatem



Piotr Plebanek - „SB wobec Leszka Moczulskiego latach 1969-1977. Analiza i wybór dokumentów”.

Ukazało się wreszcie pierwsze krytyczne opracowanie zachowanych papierów Służby Bezpieczeństwa, dotyczących rzekomej współpracy Leszka Moczulskiego z SB.

A w zasadzie nie pierwsze, lecz drugie. Autorem pierwszego opracowania na ten temat jest bowiem sam Leszek Moczulski, który w roku 2001 opublikował obszerną „Lustrację”, opatrzoną podtytułem: „Rzecz o teraźniejszości i przeszłości”. Sprawie tej poświęciliśmy także (wraz z Maciejem Gawlikowskim) trochę miejsca w książce „Prześladowani, wyszydzani, zapomniani... Niepokonani. ROPCiO i KPN w Krakowie 1977-1981” (podrozdział „Czy Moczulski współpracował z SB”, s. 31-43).

Jak widać sprawa interesuje wyłącznie środowisko konfederackie. Niezależni historycy nie przejawiają żadnego zainteresowania tą sprawą. Co warto podkreślić, dotyczy to także historyków zatrudnionych w Instytucie Pamięci Narodowej, który ustawowo jest przecież zobowiązany do badań nad najnowszą historią Polski. „Odpuszczenie” tej sprawy pozostaje w sprzeczności z deklarowanymi celami Instytutu, który – pod kierunkiem tragicznie zmarłego Janusza Kurtyki - wiele uwagi poświęcał odkłamywaniu historii nurtu niepodległościowego z okresu bezpośrednio powojennego („Żołnierze wyklęci”).

Książka Piotra Plebanka (która, na co warto zwrócić uwagę, ukazała się nakładem własnym autora) składa się z dwóch części: analizy oraz wyboru dokumentów.

Część pierwsza obejmuje 10 krótkich rozdziałów.

Autor szczerze przestawił motywy, którymi kierował się przystępując do pisania książki („Dlaczego ja? Dlaczego ten temat?”). Ten krótki tekst, pełniący role wstępu, opatrzony jest symboliczną datą - 11 listopada 2009. Dzień Święta Niepodległości i rok, w którym minęło 30 lat od założenia KPN.

Kolejne trzy rozdziały w sposób przejrzysty i jasny prezentują materiał zebrany w teczkach tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Lech” („Struktura teczki personalnej TW >Lecha<”, „Treść teczki personalnej TW >Lecha<”, „Treść teczki pracy TW >Lecha<”).

W dalszej część pracy Piotr Plebanek przedstawił wątpliwości, oparte wyłącznie na analizie zachowanych materiałów SB dotyczących TW „Lecha” („Wątpliwości – sprawa podpisów”, „Wątpliwości – lojalność >agenta<”).

Następne dwa rozdziały poświęcone są analizie innych materiałów SB: SOR „Oszust” (przeciwko Leszkowi Moczulskiemu) i SOR „Oszuści” (przeciwko KPN), SOR „Omega” (przeciwko Emilowi Morgiewiczowi), SKE „Dziadek” (przeciwko gen. Romanowi Abrahamowi), LK „Centrum” (chodzi o mieszkanie, w którym miały odbywać się niektóre spotkania „Lecha” z oficerami SB). Autor zestawił te akta z teczkami „Lecha” a także z wiedzą na temat opozycyjnej działalności Leszka Moczulskiego zarówno przed jak i po 1977 roku.

Przedostatni rozdział poświęcony jest procesowi lustracyjnemu („Oczami sędziów i oskarżycieli”). Ostatni - to podsumowanie analizy.

Całość analizy zawiera się w niespełna 60 stronach, nie jest więc zbyt obszerna. A czyta się ją łatwo, gdyż jest napisana jasnym językiem, w sposób bardzo przejrzysty i zrozumiały.

Druga część książki to wybrane dokumenty z omawianych w pracy materiałów SB (a więc przede wszystkim z teczek „Lecha”; niestety opis tych dokumentów zamieszczono nie pod skanami, ale dopiero na samym końcu publikacji), listy autora do kilku redakcji („Nasza Polska”, „Radio Plus”, „Głos”) dotyczące lustracji Leszka Moczulskiego oraz krótka korespondencja mejlowa autora ze Sławomirem Cenckiewiczem, dotycząca tej sprawy.

Całość (obie części to niespełna 200 stron) opatrzona jest indeksem nazwisk oraz krótką bibliografią.

Autor nie kryje swoich związków z Konfederacją Polski Niepodległej, jednak książka napisana jest bardzo rzetelnie, bez propagandowego zadęcia. Nie zostały pominięte żadne niewygodne argumenty czy mogące kompromitować Leszka Moczulskiego dokumenty. Przeciwnie autor stara się „brać byka za rogi” i wiele miejsca poświęca na dokładne przedstawienie właśnie tych kluczowych spraw: podpisów Leszka Moczulskiego na dokumentach SB, obciążających Leszka Moczulskiego zeznaniach Andrzeja Czumy, argumentach sądu lustracyjnego.

A jakie są wnioski? Autor nie ukrywa swojej oceny analizowanych materiałów, ale przecież czytelnik może sam zweryfikować rozumowanie autora. Książka zawiera bowiem obszerny wybór dokumentów, które taką weryfikacje umożliwiają. I to jest moim zdaniem największa zaleta tego opracowania – możliwość samodzielnej analizy przez każdego czytelnika w oparciu o zaprezentowane źródła. Jest to więc zupełne zaprzeczenie tego, z czym mieliśmy do czynienia dotychczas, gdy raczono opinię publiczną krótkimi, kategorycznymi ocenami niepopartymi wiedzą źródłową, co dawało szerokie pole dla bujnej wyobraźni (i – dodajmy – także dla złej woli).

Drugą zaletą tej książki jest jej przystępność i prostota. Każdy czytelnik, rzeczywiście zainteresowany poznaniem prawdy, może po godzinnej lekturze wyrobić sobie własne zdanie na temat relacji między Leszkiem Moczulskim a SB w latach 1969-1977, a jeżeli zechce dokładniej analizować załączone dokumenty, to zajmie mu to jeszcze dodatkowo kilkadziesiąt minut.

Nie jestem naiwny i mam świadomość, że nie wszyscy, którzy kategorycznie wypowiadają się i będą się wypowiadać w sprawie współpracy Leszka Moczulskiego z SB, książkę tę przeczytają. Jeżeli jednak tego nie zrobią (a przecież nie wymaga to dużego wysiłku), trudno będzie im obronić swoje kategoryczne opinie w dyskusji. A jeśli przeczytają, to dyskusja przestanie być abstrakcyjna (jak do tej pory) i będzie mogła skupić się na konkretach. Z pożytkiem dla wszystkich, a przede wszystkim z pożytkiem dla prawdy, czy może raczej (użyję patetycznego określenia, ale przecież sprawa ma pierwszorzędne znaczenie) dla Prawdy – tej przez duże „P”. Jeżeli w dzisiejszych czasach, naznaczonych gorącą PO-PiSowską wojną, to staromodne pojęcie kogokolwiek obchodzi...

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Czw Kwi 14, 2011 4:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wbrew obiegowemu przekonaniu ocena zachowanych materiałów nt. współpracy Leszka Moczulskiego z SB jest uwikłana w bieżącą politykę z kilku powodów, z których wszystkie dotyczą jednej partii – Prawa i Sprawiedliwości. Środowisko członków i zwolenników tej partii traktuje tę sprawę bardzo prestiżowo (na co wskazuje także ich gwałtowna reakcja na film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”, który poruszał tę kwestię, podważając oficjalną wersję i który w czasach koalicji PiS-SLD w TVP powędrował na półkę). Wydaje się, że w środowisku PiS sprawa ta budzi nie mniejsze emocje, niż w środowisku byłych członków KPN.

Po pierwsze – obóz PiS ma świadomość, że ta sprawa to decydujący test na wiarygodność Antoniego Macierewicza i jego listy z 1992 roku (choć przecież kilka osób, które znalazły się na tej liście, skutecznie oczyściło się z zarzutów).

Po drugie – dla tego środowiska niezwykle ważna jest legenda „Nocnej zmiany”, oparta na filmie Jacka Kurskiego pod takim tytułem i książce Jacka Kurskiego i Piotra Semki „Lewy czerwcowy”. Legenda ta, głosząca, że „źli agenci obalili dobry rząd”, upada, gdy okazuje się, że polityk, którego partię Jan Olszewski i Antoni Macierewicz usiłowali w czerwcu 1992 rozbić w oparciu o zachowane materiały SB, został oskarżony na podstawie niewiarygodnych dokumentów i właśnie to niesłuszne oskarżenie było głównym powodem determinacji Moczulskiego w sprawie odwołania tego rządu.

Po trzecie – agenturalność Leszka Moczulskiego jest głównym narzędziem służącym do deprecjonowania całego dorobku Konfederacji Polski Niepodległej, najstarszej w PRL antykomunistycznej i niepodległościowej partii politycznej. Dodajmy - partii, do której nie należał żaden z dzisiejszych przywódców Prawa i Sprawiedliwości. Ponieważ PiS dzisiaj głosi hasła niepodległościowe i antykomunistyczne, to zdeprecjonowanie dorobku KPN „rozgrzesza” jej działaczy starszego i średniego pokolenia z zajmowania odmiennej postawy w czasach, gdy Polska była rzeczywiście komunistyczna i podległa.

Po czwarte wreszcie – Zmarły Prezydent Lech Kaczyński cały swój autorytet zaangażował w sprawę lustracji. Dość przypomnieć, że były Rzecznik Interesu Publicznego – Bogusław Nizieński otrzymał od Lecha Kaczyńskiego najwyższe odznaczenie państwowe – Order Orła Białego (podczas gdy orderem tym nie odznaczono żadnego z przywódców dwóch głównych nurtów opozycji niepodległościowej i antykomunistycznej lat 70. i 80. ub. wieku). Tymczasem efekty sądowej lustracji budzą bardzo poważne wątpliwości, o czym świadczą sądowe orzeczenia lustracyjne dotyczące m.in. Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, Włodzimierza Cimoszewicza i Józefa Oleksego a także Lecha Wałęsy, Marian Jurczyka czy Zyty Gilowskiej. Kilka z tych orzeczeń zostało już w sposób przekonujący podważonych w opracowaniach historycznych. W zasadzie jedynym znanym działaczem politycznym uznanym przez polskie sądy za kłamcę lustracyjnego jest obecnie Leszek Moczulski. Moczulski pozostaje zarazem jedynym działaczem opozycji w PRL, którego uwięzienia domagał się od władz Polski Ludowej osobiście Leonid Breżniew. Groteskowość tej sytuacji jest oczywista. Jednak straty dla autorytetu Zmarłego Prezydenta i jego polityki „budowania prawdziwych autorytetów” będą jeszcze większe, gdy i to orzeczenie zostanie skutecznie w oczach opinii publicznej zdeprecjonowane.

W trudnej sytuacji jest także IPN, gdyż do dzisiaj stanowisko dyrektorskie (zastępcy dyrektora BUiAD) w centrali tej instytucji pełni Wojciech Sawicki, człowiek osobiście i emocjonalnie zaangażowany w niekorzystne dla Leszka Moczulskiego rozstrzygnięcia sądu lustracyjnego. Książka Plebanka zawiera znamienne opisy zachowań Sawickiego w czasie procesu lustracyjnego (s. 56-57 i 61). Jeszcze bardziej bulwersujące fakty i wypowiedzi Sawickiego przedstawił Maciej Gawlikowski w dyskusji z Piotrem Gontarczykiem nt. filmu „Pod prąd” , zob. http://www.fronda.pl/news/czytaj/gawlikowski_odpowiada_gontarczykowi_inwektywy_zamiast_rzeczowej .

Z tych wszystkich względów duża część środowisk, dzisiaj głoszących hasła niepodległościowe i antykomunistyczne, nie jest zainteresowanych Prawdą (tą przez duże „P”) na temat relacji Leszka Moczulskiego z SB w latach 1969-1977. I dlatego książka Piotra Plebanka na ten temat jest skazana na zamilczenie.


Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Czw Kwi 14, 2011 5:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Czw Kwi 14, 2011 4:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdyby ktoś z Czytelników POLONUSa był zainteresowany nabyciem książki Piotra Plebanka "SB wobec Leszka Moczulskiego w latach 1969-1977. Analiza i wybór dokumentów", to proszę o kontakt z Administratorem poprzez Forum POLONUS lub wprost ze mną na adres mirk33@interia.pl .

Cena książki - 30 złotych (w tym koszty wysyłki)

Zakupione książki zostaną wysłane w ciągu 3 dni roboczych od daty wpływu należności na konto:

Mirosław Lewandowski

54 1470 0002 2303 3592 7000 0005

W pozycji "tytułem" na przelewie proszę podać:

a) pełne dane adresowe do wysyłki

b) ilość zamawianych książek

Aby otrzymać fakturę na zamówione książki proszę podać także pełne dane osoby dokonującej zakupu.


Podaję kod SWIFT dla ew. przelewów z zagranicy:
WBKPPLPP .

W takim wypadku podany wyżej numer konta bankowego należy poprzedzić oznacznikiem kraju, czyli dwoma cyframi:
PL .

A więc w standardzie IBAN numer konta, na które należy dokonać wpłaty z zagranicy brzmi

PL 54 1470 0002 2303 3592 7000 0005

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Czw Kwi 14, 2011 11:40 pm    Temat postu: konsekwentnie! Odpowiedz z cytatem

w tym miejscu warto wspomnieć o najnowszej książce Piotra Plebanka:

"SB wobec Leszka Moczulskiego w latach 1969-1977.
Analiza i wybór dokumentów”.



zaangażowane pióro naświetlające "jak to było" gdy prawdziwa opozycja składała się z kilkuset osób w całym kraju Exclamation
warto dodać, że spośród dziś działających jeszcze w polityce osób tylko kilkoro Exclamation Exclamation pamięta te czasy z autopsji...
...a przecież żyje ich niemało...i to większość w POLSCE Exclamation Exclamation Exclamation

zastanawiali się Państwo ...DLACZEGO...?

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski



Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 388

PostWysłany: Pią Kwi 15, 2011 12:20 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Piotrze,
Przyjmij, proszę, gratulacje.
A jutro zasiądę do lektury Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Pią Kwi 15, 2011 9:22 am    Temat postu: nie oddam! Odpowiedz z cytatem

no dobrze, przyznam się; mam w domu dwie paczki zielonej książeczki Plebankowej...
...ale handlować nią nie zamierzam...!
nie znalazłem nigdzie ceny, zatem na logikę rzecz biorąc:

ta książka jest BEZCENNA Razz

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Plebanek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 180

PostWysłany: Pią Kwi 15, 2011 11:01 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzięki Koledzy Konfederaci za ciepłe słowa - tylko teraz zróbcie coś, żeby podobnie mówili nie-Konfederaci ...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Pią Kwi 15, 2011 6:31 pm    Temat postu: popracujemy nad tym... Odpowiedz z cytatem

To nie będzie takie proste, bo być nie może, ale jest kilka na to sposobów; zapewne nie na wyeliminowanie, ale na pewne złagodzenie nastrojów i odebrania im pewności siebie...
...szczególnie, że zostało już napisane...

Mirek Lewandowski napisał:

Nie jestem naiwny i mam świadomość, że nie wszyscy, którzy kategorycznie wypowiadają się i będą się wypowiadać w sprawie współpracy Leszka Moczulskiego z SB, książkę tę przeczytają. Jeżeli jednak tego nie zrobią (a przecież nie wymaga to dużego wysiłku), trudno będzie im obronić swoje kategoryczne opinie w dyskusji. A jeśli przeczytają, to dyskusja przestanie być abstrakcyjna (jak do tej pory) i będzie mogła skupić się na konkretach. Z pożytkiem dla wszystkich, a przede wszystkim z pożytkiem dla prawdy, czy może raczej (użyję patetycznego określenia, ale przecież sprawa ma pierwszorzędne znaczenie) dla Prawdy – tej przez duże „P”.


...że dyskusja będzie gł. z przeciwnikami (politycznymi?), którzy obu książek nie czytali
rozumiem, że pominęli książkę Leszka Moczulskiego, "Lustracja" bo jest gruba i dość ciężka w odbiorze, ale przewodniczący Konfederacji zawsze* nastawiał sie na niezwykle wymagającego czytelnika i sam spokojnie dostosowywał poziom i złożoność do niego
ale teraz...? ta Twoja pozycja...
czysto
sucho
pewnie
nie ma zmiłuj!!!


Piotrze, prawdopodobnie nie przeczytasz tego wcześniej niż Cię spotkam, zatem ...dowiesz się pierwszy Wink
znów będziesz się musiał napracować...


*wyjątkiem jest książka, która uwielbiam: trio Moczulski, Dudek & Gawlikowski dało mi to czego chce, z naprawdę trudnymi pytaniami w środku...

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Sro Kwi 27, 2011 7:44 am    Temat postu: czy ktoś zwrócił uwagę...? Odpowiedz z cytatem

a może warto powiązać pewne wydarzenia...?

Gdy ukazała się książka Piotra Plebanka, nie trzeba było wiele czasu, aby nastąpił pewien efekt, któregośmy chyba nie przewidzieli:

wiad. z 19 IV:
Były szef rządu Jan Olszewski przeszedł udar mózgu. Od kilku dni leży w szpitalu, a lekarze określają jego stan jako niestabilny...


Ja pozostaję (w kwestii odpowiedzialności JO za lustrację) z Piotrem w sporze od 19 lat:!: Exclamation Exclamation , gdyż uważałem, iż Maciarescu robił zadymę na własną rękę, a Mecenas (jako człek mało dynamiczny, z nadwagą bądź otyłością i jednak bez takiej dziwnej aktywności umysłu, która np. Jarosława Kaczyńskiego sprowadziła na drogę ciernistych krzewów:> ) jedynie biernie się przyglądał i nie potrafił temu sie przeciwstawić, a zreszta powiedzmy sobie to szczerze...:
/jak mleko się wylało to nie czas biadolić i cofnąć się tego nie da, bo w czystej postaci już do baniaka nie dadzą rady go wprowadzić nawet znacznie lepsi chemicy niż ja; zawsze coś się przyklei/...


Na razie to jedyny efekt, ale nie można wykluczyć, że co niektórzy spojrzą na sprawę z innego dystansu

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski



Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 492

PostWysłany: Sro Kwi 27, 2011 8:14 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ireneuszu,

respektujmy zasadę, że osoba ciężko chora (a także zmarła, przez pewien okres po śmierci) nie powinna być obiektem bezpośrednich ataków.

Mam nadzieję, że mec. Jan Olszewski ma poczucie winy za to, że instrumentalnie wykorzystał lustrację dla ratowania swojego rządu, ale mam też nadzieję, że gwałtowne pogorszenie się jego stanu zdrowia nie ma nic wspólnego z książką Piotra Plebanka.

I niezależnie od dzielących nas różnic, wspólnie, możemy życzyć Janowi Olszewskiemu powrotu do zdrowia!

_________________
Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Sro Kwi 27, 2011 8:51 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mirek Lewandowski napisał:
Ireneuszu,

respektujmy zasadę, że osoba ciężko chora (a także zmarła, przez pewien okres po śmierci) nie powinna być obiektem bezpośrednich ataków.


hmm, ja właśnie w jego obronie pisałem...Confused

...a taka np. otyłość, jest stanem stwierdzonym medycznie, zwykłym acz w miarę precyzyjnym określeniem nadwagi, podobnie jak byśmy wskazali okularnika, wielkoluda, czy astmatyka, które to określenia nie powinny być uznane za szykanę lecz opis postaci, a nawet za coś mniej dolegliwego, gdyż wzrok psuje się z czasem, na wzrost niewielki mamy wpływ, gdy tymczasem na wagę to już jak najbardziej... wiem to po sobie Embarassed

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Pią Maj 06, 2011 8:37 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W piątek, 20 maja br. o godzinie 17.00 w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa (Warszawa, ul. Marszałkowska 7; wejście od ul. Emila Zoli) odbędzie się spotkanie z autorem książki "SB wobec Leszka Moczulskiego 1969-1977" Piotrem Plebankiem.

Będzie także możliwość nabycia tej książki.

Zapraszamy!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Administrator
Site Admin


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 9123

PostWysłany: Nie Maj 08, 2011 3:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kurier Chicago 6-12 maja 2011. Rozmowa Marka Bobera z PIOTREM PLEBANKIEM, autorem książki "Służba Bezpieczeństwa a Leszek Moczulski w latach 1969-1977”.

Cytat:
- Powiedz coś o sobie. Ile masz lat?
- Za kilka dni kończę 53 lata.

- Kim jesteś? Co robisz?
- Przez czternaście i pół roku (od 1984) pracowałem w różnych szkołach jako nauczyciel historii. Wykorzystywałem całą moją wiedzę historyczną z "drugiego obiegu". Nie mogłem też się powstrzymać od komentarzy w pokoju nauczycielskim i dlatego często zmieniałem miejsce pracy. Od dwunastu lat jestem pracownikiem samorządowym.

- Czy miałeś jakieś związki z opozycją przede 1989?
- Gdzieś koło roku 1980 zacząłem interesować się opozycją antykomunistyczną. Przeżywałem emocjonalnie Karnawał Solidarności. Popierałem Związek sympatyzując jednocześnie z KPN. W Konfederacji podobało mi się nazywanie rzeczy po imieniu. Dużą rolę w moim życiu odegrał stan wojenny. Pamiętam, że wtedy myślałem, że należy zrobić powstanie (śmiech). Starałem się uczestniczyć we wszystkich demonstracjach solidarnościowych. Do Konfederacji wstąpiłem dopiero w kwietniu 1988 roku. Działaczka Solidarności w szkole, w której pracowałem, zapoznała mnie z Krzysztofem Królem. Od tej pory włączyłem się całym sercem w działalność KPN.

- Co skłoniło Cię do napisanie książki „SB wobec Leszka Moczulskiego w latach 1969-1977”?
- Przeżyłem szok, gdy 4 czerwca w 1992 roku padło ciężkie oskarżenie wobec lidera Konfederacji. Z jednej strony ci działacze KPN, którzy widzieli teczki, stwierdzili, że materiały na podstawie których sformułowano oskarżenie, są niewiarygodne, z drugiej - oskarżenie jest powtarzane przez kilkanaście lat, przez pewną grupę ludzi, a żaden historyk, ani dziennikarz nie zajął się gruntowną analizą teczek, na podstawie których padło to oskarżenie.

- Po co, skoro jest wyrok sąd lustracyjnego, który zdaje się zamykać sprawę?
- Proces lustracyjny Leszka Moczulskiego był nierzetelny, co potwierdził właśnie Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Wyrok sądu lustracyjnego niczego więc nie przesądził.

- Czy brałeś udział w procesie lustracyjnym Moczulskiego, czy też znasz sprawę jego lustracji z drugiej ręki?
- Nie pamiętam już jak przyszedłem na pierwszą rozprawę, ponieważ ani lustrowany, ani nikt z Konfederacji (już w schyłkowym okresie działalności) specjalnie do tego nie zachęcał. Musiało to być w roku 2001. Nawet nie byłem na ogłoszeniu pierwszego wyroku, który był dla Leszka Moczulskiego korzystny. Pamiętam, że akurat sędzia się rozchorował i ogłoszenie wyroku nastąpiło już po wyborach (czy to był przypadek?). Moczulski kandydował wtedy do Senatu z Krakowa. Potem zacząłem już chodzić na rozprawy systematycznie. Zwalniałem się z pracy albo brałem dzień urlopu.

- Czy dużo osób brało udział w tych rozprawach?
- Na rozprawach, na ławach publiczności było kilka osób, przeważnie ktoś z rodziny lustrowanego, niekiedy byłem sam. Dziennikarze pojawiali się zwykle tylko kiedy miał zapaść wyrok. Na rozprawach mówił przeważnie Moczulski, a sędziowie i Rzecznik Lipiński milczeli. Tylko na niektórych rozprawach widziałem obrońców - mecenasa de Virion, w późniejszym czasie Piotra Andrzejewskiego a w końcu Pawła Rybińskiego. Przypuszczam, że lustrowany wolał bronić się sam.

- Jak zeznawali świadkowie?
- Świadkowie z dawnej opozycji zeznawali na korzyść lustrowanego. Pani Mochecka (jeśli nie przekręcam nazwiska), Emil Morgiewicz, Restytut Staniewicz, Jan Dworak, Adam Wojciechowski, w późniejszym czasie Romuald Szeremietiew. Nie byłem na rozprawie kiedy zeznawał Mirosław Chojecki, ale jak się dowiedziałem, również zeznawał korzystnie dla Moczulskiego. Na tym tle bardzo nieprzyjemnie kontrastowały zeznania Andrzeja Czumy, który jednak nie przedstawił żadnych dowodów przeciwko lustrowanemu, a wskazywał na negatywne, jego zdaniem, cechy charakteru lustrowanego. Zeznań byłych esbeków nie znam, gdyż kiedy miał zeznawać któryś z dawnych funkcjonariuszy SB, zmuszano publiczność do opuszczenia sali.

- Jak zachowywali się sędziowie i oskarżyciel?
- Widziałem zachowania sędziów niechętne lustrowanemu, niekiedy wręcz wrogie. Zauważyłem też niepoważne reakcje asystenta Rzecznika Lipińskiego, Wojciecha Sawickiego (obecnie jeden z wicedyrektorów w IPN-ie), który np. ujawniał zadowolenie kiedy lustrowany się zdenerwował.

- Dlaczego proces trwał tak długo?
- Rozprawy trwały zwykle 1-2 godziny i odbywały się co jeden lub co kilka miesięcy. Na kolejnych rozprawach miałem wrażenie, że sędziowie w nieskończoność przedłużają sprawę, która jest już jasna. Dlatego zbulwersowało mnie, kiedy przeczytałem w książce Cenckiewicza i Gontarczyka o Wałęsie, że to Moczulski "przyjął taktykę przedłużania w nieskończoność procesu lustracyjnego" i "taktyka ta okazała się skuteczna"...

- Trybunał w Strasburgu uznał, że naruszono prawo lustrowanego do obrony i zasadę równości stron. Czy jako obserwator procesu dostrzegałeś jakieś nieprawidłowości postępowania?
- Nie jestem prawnikiem. To, że lustrowanemu utrudniano dostęp do pewnych materiałów wiedziałem od lustrowanego, czy od jego obrońcy. Ważniejsze wydawało mi się co innego - tendencyjne podejście sędziów do dowodów, przede wszystkim do ekspertyz grafologicznych podpisu.

- O co chodziło?
- W moim przekonaniu ekspertyzy podpisów pod raportami „Lecha”, znajdującymi się w teczce pracy agenta, powinny być kluczowymi dowodami w sprawie. Samo to, że tylko jeden podpis nadawał się do ekspertyzy, jest już trochę dziwne. Przecież rzekoma współpraca miała trwać ponad siedem lat. Ekspertyza zlecona przez sędziego Bareję dała jednoznaczny wynik: "Podpis nie został nakreślony przez Leszka Moczulskiego". Po odwołaniu się Rzecznika Lipińskiego i wznowieniu procesu grafolog stwierdził, że prawdopodobieństwo, iż podpis został złożony przez Moczulskiego jest "najmniejsze z możliwych" i to tylko w takim przypadku jeśli lustrowany "sfałszował własny podpis". Tymczasem tą najmniej prawdopodobną możliwość sędziowie uznali za pewnik, gdyż – jak napisano w uzasadnieniu – jeden z funkcjonariuszy SB zeznał, że lustrowany złożył ten podpis w jego obecności.

- Czy w teczkach „Lecha” istnieją jakikolwiek inne podpisy, które zostały złożone z pewnością ręką Leszka Moczulskiego?
- W teczce pracy – nie. Natomiast w teczce personalnej są dwa takie dokumenty. Jeden został złożony pod "Memoriałem" – oficjalnym tekstem Leszka Moczulskiego z grudnia 1976 roku. Jeden egzemplarz tego dokumentu Moczulski przekazał kierownictwu PZPR (do którego ten tekst był skierowany). I właśnie ten egzemplarz znajduje się w teczce personalnej „Lecha”. Drugi dokument opatrzony z pewnością podpisem Moczulskiego, to pokwitowanie odbioru 1000 złotych z 31 grudnia 1975. W treści tego dokumentu nie ma niczego, co mogłoby wskazywać, że chodzi o pokwitowanie wystawione dla SB, podpisane przez tajnego współpracownika. Dokument jest obcięty u góry, czego sąd nie kwestionował i podpisany nazwiskiem Moczulskiego (a nie pseudonimem). Lustrowany twierdzi, że jest to przerobione pokwitowanie z zabawy sylwestrowej w klubie żeglarskim „Horyzont”, które wpadło w ręce SB przy okazji późniejszego przeszukania. Górna część dokumentu, która na to wskazywała, prawdopodobnie z tego powodu została odcięta. Poza tym dokument pierwotnie był podziurkowany innym dziurkaczem, niż sąsiednie dokumenty, czego ślady są widoczne gołym okiem. Także paginacja stron wskazuje, że dokument ten został włączony do akt później, niż sąsiednie dokumenty. Jedyną wskazówką, że ten dokument ma związek ze współpracą z SB, są odręczne adnotacje esbeków, z których wynika, że to pokwitowanie od TW „Lecha”. Ale rodzą się kolejne wątpliwości. Dlaczego dokument nie jest podpisany pseudonimem ? Dlaczego nie ma notatki ze spotkania oficera prowadzącego z agentem tego dnia? Wszystkie te wątpliwości sąd rozstrzygnął na niekorzyść lustrowanego w oparciu o zeznania byłych funkcjonariuszy SB.

- Sąd lustracyjny w uzasadnieniu stwierdził, że Leszek Moczulski przyjmował od Służby Bezpieczeństwa wynagrodzenie za współpracę. Na jakiej podstawie oparto takie stwierdzenie?
- W teczce personalne znajdują się rachunki ze sklepów (które są dowodem jedynie tego, że określony towar został w sklepie zakupiony przez jakiegoś esbeka) i adnotacja oficera SB, że tego a tego dnia wręczył „Lechowi” prezent. Wszystko to opiera się jednak na dokumentach wytworzonych przez SB, których autentyczność jest potwierdzona zeznaniami esbeków na procesie lustracyjnym. Nie ma oczywiście jakichkolwiek pokwitowań odebrania tych prezentów przez „Lecha”.

- Podsumowując można powiedzieć, że w teczkach „Lecha" nie ma ani jednego dokumentu, będącego dowodem współpracy z SB i potwierdzonego podpisem Leszka Moczulskiego?
- Nie ma.

- A zobowiązanie do współpracy?
- W teczce personalnej „Lecha” znajduje się koperta zatytułowana „zobowiązanie do współpracy”, która jest pusta. Paginacja stron i spis treści wskazują, że została ona dołączona do teczki później, niż inne dokumenty.

- W takiej sytuacji dowodami potwierdzającymi autentyczność teczki „Lecha” mogły być zeznania świadków...
- Były dwie grupy świadków: działacze dawnej opozycji oraz byli funkcjonariusze SB. Wszystkie zeznania byłych opozycjonistów były dla lustrowanego korzystne (nawet niechętnego mu Andrzeja Czumy). Jednak sąd nie dał wiary tym świadkom. Za wiarygodnych świadków uznano natomiast byłych funkcjonariuszy SB, którzy na dodatek zeznawali na utajnionych rozprawach. Kiedy przeczytałem uzasadnienia dwóch kolejnych skazujących wyroków, to stwierdziłem, że dla sędziów kluczowe były właśnie zeznania byłych funkcjonariuszy SB.

- Czy treść rzekomych donosów „Lecha” koresponduje z działaniami Leszka Moczulskiego w latach 1969-1977? Jak wiemy w 1973 Leszek Moczulski wygłosił w Poznaniu wykład „Obowiązek naszego pokolenia”, który stanowił symboliczną cezurę w jego życiu i oznaczał przejście do półjawnej działalności opozycyjnej. W 1974 powstał w ramach nurtu niepodległościowego (tego z małych liter) Konwent. Potem były prace programowe przygotowujące powstanie ROPCiO. Czy mamy w teczkach „Lecha” informacje o tych działaniach Leszka Moczulskiego oraz o ludziach, z którymi intensywnie wówczas współpracował?
- Nie znalazłem w teczkach TW "Lecha " pojęcia nn-u (do którego Moczulski należał przez cały okres rzekomej współpracy, co potwierdzili świadkowie na procesie) ani NN – u (który formalnie powstał w marcu 1977, ale prace nad jego utworzeniem trwały od przełomu lat 1975 i 1976). Kilka razy, gdy idzie o lata 1975-1976 jest mowa o Emilu Morgiewiczu (uczestniku „Ruchu” na przełomie lat 60. i 70., członku KOR-u) głównie o tym że szuka pracy w redakcji "Stolicy". W kilku notatkach z tego okresu jest mowa o gen. Abrahamie: że urządził imieniny, na których nie było mowy o polityce, że był obecny na Jasnej Górze w maju 1976, że chce przekazać jakieś materiały do opublikowania w oficjalnej prasie. Nie ma jednak mowy o znajomości Moczulskiego z Abrahamem, która trwała od wielu lat. Nie ma mowy o tym, że 3 maja 1976 Abraham i inni kombatanci złożyli ordery Virtutti Militari jako vota na Jasnej Górze i otrzymali medale Pro Fide et Patria. Medal taki otrzymał także Moczulski, jako jedyny, który nie był odznaczony orderem Virtutti Militari, co było formą wyróżnienia go przez środowiska kombatanckie. Rozmawiałem z paulinem, księdzem Rakoczym, który potwierdził wszystkie te informacje, o których nie ma mowy w teczkach „Lecha”. W innej notatce jest mowa o pogrzebie Generała, ale nie ma informacji, że jednym, z tych, który przemawiał nad Jego grobem był Leszek Moczulski i że było to bardzo ostre wystąpienie, zapowiadające przejście Moczulskiego do jawnej opozycji. W najobszerniejszych notatkach, datowanych na styczeń - marzec 1977 (Leszek Moczulski przyznaje, że w tym czasie był kilkakrotnie przesłuchiwany przez esbeka w kawiarniach, gdyż od grudnia 1976 SB zaczęła podejrzewać go o działalność opozycyjną), często jest mowa o KOR-ze, głównie krytycznie - zwłaszcza o Kuroniu. Nie ma natomiast ani wzmianki o rozmowach działaczy NN-u z KOR-em, w których uczestniczył Moczulski. O Programie 44 (którego autorem był Moczulski) są wzmianki w tych notatkach, nie wiadomo jednak, kto go napisał. Nazwa Ruch Obrony Praw Człowieka – pada na cztery dni przed powstaniem ROPCIO. Nie dowiadujemy się jednak z tych notatek, kto będzie tworzył Ruch, kto będzie stał na jego czele, ani szczegółów organizacyjnych czy programowych. A przecież Leszek Moczulski został obok Andrzeja Czumy jednym z dwóch rzeczników Ruchu i to on (wraz z Adamem Wojciechowskim i Wojciechem Ziembińskim) ogłosił 26 marca 1977 na jawnej konferencji prasowej w mieszkaniu Antoniego Pajdaka powstanie ROPCiO). Płk Maj, podaje w notatkach, że rzekomy „agent” podał mu nazwiska swoich czterech współpracowników - Romualda Szeremietiewa, Restytuta Staniewicza, Andrzeja Szomańskiego i Ryszarda Zielińskiego (byli to członkowie Konwentu nn, jednak nazwa ta w papierach SB nie pojawia się). Jak wynika z relacji płk Maja, rzekomy agent nie chce nic bliżej powiedzieć o tej „grupie pięciu”. Kilka razy pojawiają się ogólnikowe wzmianki o Andrzeju Czumie, prawdopodobnie w wyniku pytań esbeka, na które „Lech” odpowiada np. "możliwe, że Czuma coś tam robi...".
Więcej na ten temat oraz na inne tematy, związane z tym zagadnieniem znajdzie czytelnik w mojej książce. Są tam także skany kilkudziesięciu dokumentów wytworzonych przez SB, zarówno z teczki „Lecha”, jak i z innych teczek.

- Bardzo dziękuję za rozmowę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ireneusz Głażewski



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 382

PostWysłany: Wto Maj 10, 2011 9:22 am    Temat postu: to dopiero... Odpowiedz z cytatem

no i mamy ciekawostkę...

Książką i autorem zainteresowano się za Wielką Wodą, ale w Polsce to już niekoniecznie
Po co...?
Aż się dziwię... gdzie tylko człek zajrzy tyle się pisze o tym, że system edukacyjny w Stanach Zjednoczonych sukcesywnie upada, a nawet są tacy, którzy utrzymują, że się już zawalił; tymczasem okazuje się (niesamowite, co?!?) iż żyją jeszcze tam ludzie, którzy potrafią dotrzeć do ciekawych wydawnictw, przeczytać, zapamiętać i... zrozumieć to co przeczytali

Taka Warszawa liczy zgrubsza tyle mieszkańców polskiego pochodzenia* co Chicago i szansa, że ktoś z dziennikarzy bądź niezaangażowanych w partyjne spory historyków zainteresuje się problemem powinna być statystycznie podobna, o ile nie uwględnimy iż to tu żyje, pracuje i pisze autor, a w USA nigdy nie był i o ile wiem nie ma nawet tam krewnych
Tu ważne jest tylko kto popiera PO, a kto SLD a może PiS... i już, koniec historii; jeśli nasz to wolno mu więcej i tylko tyle.

róbcie tak dalej Evil or Very Mad

IGła

PS
*ze znajomością polskiego języka w stopniu umożliwiający komunikację w sposób bardziej zaawansowany niż rozmowa na migi z barmanem czy ze sprzedawcą na bazarze przy pomocy kalkulatora

_________________
ka?dy ?piewa razem z nami:
"precz, precz, precz z komunistami"
Jakub Sienkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Plebanek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 180

PostWysłany: Pon Maj 16, 2011 8:29 am    Temat postu: Stowarzyszenie Wolnego Słowa zaprasza... Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Piątek 20 maja 2011 roku godzina 17.00 – zaproszenie na dyskusję o książce „SB wobec Leszka Moczulskiego w latach 1969-1977. Analiza i wybór dokumentów”

PIOTR PLEBANEK - "SB wobec Leszka Moczulskiego w latach 1969-1977. Analiza i wybór dokumentów".

Swą obecność zapowiedzieli: Leszek Moczulski i mec. Paweł Rybiński (jego obrońca w procesie lustracyjnym) oraz historycy:
Andrzej Friszke, Jan Żaryn, Grzegorz Wołk.

Zapraszamy
Piątek 20 maja 2011 roku godzina 17.00
Marszałkowska 7



http://www.sws.org.pl/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum polonus.forumoteka.pl Strona Główna -> ARCHIWUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum