|
polonus.forumoteka.pl Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 10:38 pm Temat postu: Śmierć przy studzience (21 marca 1980 roku) |
|
|
Niniejszy tekst ukazał się po raz pierwszy w "Biuletynie Katyńskim" nr 1(33), maj/czerwiec, Kraków 1991. Pismo było wydawane od 1979 roku przez Instytut Katyński w Polsce. Instytut Katyński w Polsce, założony wiosną 1978 przez Adama Macedońskiego, Andrzeja Kostrzewskiego i Stanisława Tora, latem 1978 dołączyli Leszek Martini i Kazimierz Godłowski. Pierwsza i trzecia z wymienionych wyżej osób (Adam Macedoński i Stanisław Tor) byli członkami założycielami KPN. Tekst publikuję za zgodą Autora, którym jest Pan Stanisław M. Jankowski.
Cytat: | Śmierć przy studzience
Przy studzience na płycie Rynku Głównego w Krakowie od lat spotykają się przedstawiciele Instytutu Katyńskiego w Polsce oraz krewni i znajomi Walentego Badylaka. Zapalają znicze, świece, kładą kwiaty, aby w ten sposób uczcić pamięć człowieka, o którym po śmierci wolno było pisać kłamliwie lub wcale nie wspominać. Jeszcze kiedyś składających kwiaty ludzi legitymowała milicja, grożąc im mandatami za „zaśmiecanie miasta”.
Dzisiaj nikt już ich nie zaczepia, a informacje o spotkaniu przy studzience i tragedii Walentego Badylaka mogą ukazywać się w gazetach.
W archiwum Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie, wśród tysięcy innych, znajduje się także teczka z aktami śledztwa „w sprawie samobójstwa Walentego Badylaka, podejrzanego o przestępstwo z art. 152 kodeksu karnego”. Gdy zajrzeć do ówczesnego kodeksu – okaże się, że art. 152 przewiduje kare od 6 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności tej osoby, która”nieumyślnie powoduje śmierć człowieka”.
Walentego Badylaka nie postawiono przed sądem. Zmarł obok studzienki o godzinie 8.11. w dniu 21 marca 1980 roku, a ponieważ znaleziono przy jego zwłokach tabliczkę z napisem „Katyń” - zapadła decyzja o uznaniu go za chorego psychicznie. Tę decyzje przekształcono w komunikat Polskiej Agencji Prasowej …
Z akt śledczych wybraliśmy fragmenty zeznań i dokumentów, poszerzając wybór o dwie relacje dziennikarzy PAP. Nie można tych relacji skonfrontować z tzw. notami wewnętrznymi, wysyłanymi do warszawskiej centrali PAP w marcu 1980 roku, gdyż z archiwum krakowskiego oddziału Polskiej Agencji Prasowej – co sprawdziliśmy osobiście – zniknęły paczki z notami wewnętrznymi i z inna dokumentacją z lat 1980 – 1982.
(…)
Stanisław M. Jankowski |
Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Nie Mar 22, 2009 8:49 am, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 10:44 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | Człowiek w masce
„W dniu 21 marca 1980 r. przechodziłem Rynkiem Głównym od strony ul. Brackiej w kierunku pl. Szczepańskiego. Zacinał śnieg w kierunku twarzy. Była godzina 7.55
Na wysokości Ratusza zauważyłem płomień – po przekątnej płyty rynku w okolicy studzienki wodnej. Początkowo myślałem, że pali się studzienka, ale w tym momencie zauważyłem, że w pobliże podbiegąja ludzie od strony Delikatesów. Zacząłem więc biec również w tę stronę. Nie widziałem z daleka, o co w ogóle chodzi. Zauważyłem, że jakiś stojący człowiek jakby się palił Widziałem biegnąc, że jakiś człowiek kręci się wokół palącego ...”
Stefan Towpasz, oficer milicji |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 10:45 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | W pierwszej chwili myślałem, że może stojący obok studni mężczyzna – widziałem go -odmraża studnię, ale po chwili zobaczyłem, że on jak gdyby obejmuje studnię. Podbiegłem do niego od tyłu i nie zważając na płomienie usiłowałem go odciągnąć. Wtedy jeszcze palił się tylko na dole. On jednakże powiedział do mnie spokojnym głosem „nie ciągnij mnie bo ja jestem przywiązany”. Zapytałem „czym”, a on powiedział „łańcuchem”. Ja nie widziałem łańcucha więc ciągnąłem go dalej, nawet zerwałem trochę z niego kurtkę...”
Mieczysław Drabik, stolarz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 10:52 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | „...Zauważyłem, że od ulicy Sławkowskiej biegnie mężczyzna, który dobiegł do płonącego i kilkakrotnie szarpał leżącego za ubranie. Wówczas i ja podbiegłem do płonącego. Kiedy się zbliżyłem, zauważyłem, że płonący mężczyzna przywiązany jest do rury studni. Zacząłem szukać w kieszeni scyzoryka by go odciąć i wtedy zauważyłem, że to nie sznurek lecz łańcuch. Zacząłem więc szarpać łańcuch by go odwiązać. Poczułem, że łańcuch był ciepły. Zauważyłem, że łańcuch nie jest niczym spiety, lecz jedynie okręcony wokół rury studni. Po kilku chwilach udało mi się odkręcić łańcuch. W momencie kiedy odwiązałem łańcuch mężczyzna osunął się na płytę rynku...”
Adam Kulka, mistrz budowlany |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 10:56 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: |
„...Dobiegłem do płonącego człowieka. W momencie gdy się tam znalazłem leżał już na ziemi. Kilkakrotnie nachylałem się nad nim, mimo płomieni, chociaż znacznie słabszych usiłując cokolwiek mu pomóc. Próbowałem badać mu puls, którego nie wyczułem, próbowałem dotykać mu twarzy, gdyż ludzie z tłumu krzyczeli by „zerwać mu maskę”...
Antoni Filipek, lekarz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 11:06 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | „...Na głowie miał jakiś taki czepek z płótna a na twarzy także coś – mnie się wydawało, że to jest pończocha – ludzie jednakże krzyczeli, że jest to maska. Ja pochylałam się nad nim, ponieważ chciałam mu ściągnąć z twarzy to „coś”, aby ułatwić mu oddychanie. To „coś” jednakże nie dało się zaciągnąć. Wtedy ludzie zaczęli krzyczeć, że on ma na piersiach jakąś tablicę. Nie bez trudu ściągnęłam ją (…). Kiedy ściągnęłam tę tablicę, jakaś stojąca obok mnie kobieta wyrwała mi ja z ręki, przeczytała napis na tej tablicy i głośno krzyknęła co tam było napisane: „Zbrodniarze katyńscy, za wyrzucenie syna ze szkoły, za knajpę, za wyrzucenie z mieszkania.” Wyrwałam jej ta tablicę, zgięłam na pół i rzuciłam na tego mężczyznę ponieważ ludzie krzyczeli, żeby tak zrobić. Kobieta ta nadal krzyczała, że „to trzeba posłać za granicę, żeby tam wiedzieli jak u nas jest dobrze.” Wtedy powiedziałam jej, żeby się „tam popatrzyła” - w ten sposób odwróciłam jej uwagę – zabrałem te tablicę i ukryłam ją za torbą. Potem poszłam do szaletu, przeczytałam te tablicę i zapakowałam ja w gazetę. Po pewnym czasie podeszła do mnie starsza kobieta i zaczęła ze mną rozmawiać o zdarzeniu i wtedy podszedł do nas funkcjonariusz MO i poprosił mnie do samochodu...”
Helena Jabłońska, nauczycielka |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 9:13 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „...Ob. Jabłońską Helenę przywiozłem samochodem do KD MO Kraków – Śródmieście, gdzie wydała mi ona metalową tabliczkę, na której widnieje napis o treści:
PŁATNI PRZEZ KATYŃSKICH MORDERCÓW RENEGACI
WYRZUCILI 15LETNIEGO JEDYNAKA ZE SZKOŁY
Z SOLIDNEJ PIEKARNI ZROBILI KNAJPĘ
JEDYNAK ROZPIŁ SIĘ
W. BADYLAK
Napis wykonano metoda nakłuwania w blasze ostrym narzędziem. Jak stwierdziła świadek Jabłońska tabliczkę te miał zawieszoną na szyi denat, lecz w czasie akcji ratowniczej została mu ona zdjęta i upadła na ziemię po czym została podniesiona i schowana przez świadka. Tabliczkę powyższą zabezpieczam do materiału sprawy...”
Marek Fober, porucznik milicji |
Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Sro Mar 18, 2009 3:33 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 9:22 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „Opinia.
1.Tabliczka metalowa miedziana o wymiarach 400 x 110 mm x 0,8 mm wycięta została z blachy miedzianej innej aniżeli nadesłane próbki. Krawędzie blachy poddane działaniu pilnika (…)
3.Napis na tabliczce metalowej wykonany został na znalezionej w mieszkaniu denata płycie paździerzowej o wymiarach 47,4 cm x 31 cm x 2 cm.
4.Na górnej części płyty paździerzowej występuje napis:
"PRECZ MORDERCY KATYŃSCY
ORAZ ICH PŁATNI KRAJOWI RENEGACI
W. BADYLAK"
Wielkość liter napisu – 2,5 cm, wielkość liter nazwiska – 1,5 cm. Na dolnej części płyty następuje odbicie napisu tabliczki:
„PŁATNI PRZEZ KATYŃSKICH MORDERCÓW RENEGACI
WYRZUCILI 15 LETNIEGO JEDYNAKA ZE SZKOŁY
Z SOLIDNEJ PIEKARNI ZROBILI KNAJPĘ
JEDYNAK ROZPIŁ SIĘ
W. BADYLAK”
Wielkość liter napisu od 1 cm do 1,3 cm, wielkość liter nazwiska 0,8 cm.
Do niniejszej opinii załącza się tablicę poglądową zawierająca pięć fotogramów.
ppłk mgr Jan Jarosz, naczelnik wydziału kryminalistyki KWMO w Krakowie
kpt. mgr R. Janikowski, starszy ekspert wydziału kryminalistyki KWMO w Krakowie |
Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Sro Mar 18, 2009 3:35 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 9:29 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „Leczony z powodu choroby psychicznej”
„O sobie Walenty Badylak niechętnie opowiadał a ponadto nie stwarzaliśmy warunków do tego, aby nam się zwierzał. Wiedziałam, że kiedyś był piekarzem i miał własna piekarnię, a póxniej był księgowym. Od około 10 lat już Walenty Badylak nigdzie nie pracował i utrzymywał się z emerytury. Był raczej spokojnym lokatorem, tzn. nie odbywały się u niego żadne libacje, śpiewy itp.
Ostatnio z jego pokoju dochodził jakby stukot uderzeń na metal. Pomyślałam sobie, że może on mieć jakąś pracę nakładczą. Stukanie to dochodziło o różnych godzinach dnia, w nocy tego stukania nie słyszałam.
Nie zauważyłam, aby Walenty Badylak na coś chorował. Raczej trzymał się dobrze i jak na swój wiek był „krzepki”. Ostatnio nie zauważyłam u niego żadnych jakichkolwiek zmian psychicznych, a nawet był wesoły. Wczoraj lub przedwczoraj słyszałam, że w swoim pokoju śpiewał, więc pomyślałam, że jest mu wesoło. Nie zauważyłam u niego żadnych zmian depresyjnych. Skoro sobie śpiewał to wydaje mi się, że czuł się dobrze...”
Alicja Łuczywo, sąsiadka |
Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Wto Mar 17, 2009 9:42 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 9:34 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „Jeśli chodzi o stan zdrowia Walentego Badylaka, to mogę powiedzieć, że nie sprawiał on na mnie wrażenia człowieka schorowanego, według mnie cieszył się dobrym zdrowiem jak na taki wiek – miał około 76 lat. Nie odnosiłem także z kontaktów osobistych z nim wrażenia, aby cierpiał na jakieś zaburzenia psychiczne. W rozmowie przeskakiwał z tematu na temat. Nie potrafił się skupić. Uważałem go za człowieka konfliktowego i łatwo się denerwującego, a nigdy za człowieka chorego psychicznie...”
Waldemar Jerzy Badylak, bratanek |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 9:40 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „...Dziadek był człowiekiem trudnym we współżyciu, był zarozumiały i miał wielkie wyobrażenie o sobie. Był jednakże człowiekiem – według mojego mniemania – inteligentnym, oczytanym, głównie w dziedzinie historii i historii sztuki, muzyki, geografii. Biegle posługiwał się paroma językami: angielskim, niemieckim i rosyjskim. Interesował się także naukami społeczno - politycznymi oraz tym, co dotyczyło okresu przedwojennego i wojennego. Był pedantem do przesady i to zarówno jeśli chodzi o czystość w ogóle, w dosłownym tego słowa znaczeniu, jak tez jeśli chodzi o czystość języka polskiego. Moim zdaniem dziadek był „okazem zdrowia” i jeśli cos mu dolegało, to przeważnie sam sobie przyrządzał jakieś nalewki z ziół. Nie słyszałem, aby był kiedykolwiek u lekarza. Nie widziałem u niego także jakichkolwiek zaburzeń psychicznych – nie sprawiał nigdy takiego wrażenia ...”
Dariusz Badylak, wnuk |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 9:42 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „...W czasie drugiej wojny światowej ojciec mój działał w Armii Krajowej na terenie Krakowa. Nie wiem, w jakim oddziale. Miał pseudonim „Szymon” i ponoć stopień sierżanta...”
Bogusław Badylak, syn |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 9:48 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „...Był drugim mężem mojej stryjenki Ireny Słowikowskiej. Poznałam go bardzo dawno, chyba w latach sześćdziesiątych. W czasie naszych nielicznych zresztą kontaktów nie odniosłam wrażenia, żeby Badylak czuł się źle fizycznie lub psychicznie. Nie przypominam sobie, żeby Badylak skarżył się kiedykolwiek na swój stan zdrowia. Sprawiał na mnie wrażenie człowieka zdrowego zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nigdy nie słyszałam, aby leczył się w jakiejkolwiek Poradni zdrowia psychicznego. Nigdy również nie mówił mi, że leczy się u psychiatry. Zawsze wydawał mi się człowiekiem pełnym życia i nigdy w rozmowach moich z nim nie przejawiały się u niego tendencje samobójcze...”
Elżbieta Charitonow |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 9:55 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „Kraków (PAP). W godzinach rannych 21 bm., na Rynku Głównym w Krakowie miał miejsce samobójczy wypadek. Mężczyzna w starszym wieku targnął się na swoje życie poprzez oblanie się benzyną i podpalenie. W drodze do szpitala zmarł.
Samobójca okazał się 76-letni mieszkaniec Krakowa, Walenty Badylak. Ustalono, że zmarły od wielu lat był leczony z powodu chronicznej choroby psychicznej.”
„Dziennik Polski”, 22-23 III 1980 |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 11:26 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | „To ja, wówczas najmłodszy z pracowników krakowskiego oddziału PAP, przyniosłem wiadomość o tragedii na Rynku Głównym. Przez rynek przechodziłem, gdy jeszcze leżały tam zwłoki samobójcy o nieznanym dla mnie wówczas nazwisku. Mówiono mi, że człowiek ten miał na sobie tabliczkę z napisem „Katyń”, ale nikt nie znał treści. Po przyjściu do redakcji tzw. notami wewnętrznymi o samobójstwie parokrotnie informowałem centralę PAP w Warszawie, o co – jak wiadomo – mieli pretensje przedstawiciele ówczesnego Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
Już w kilka godzin po śmierci „katyńskiego samobójcy” - bo tak go nazwaliśmy – widziałem przy studzience na Rynku Głównym palące się świece oraz dużo kwiatów. W ostatnim wydaniu „Dziennika Telewizyjnego” oraz w gazetach na drugi dzień ukazała się informacja, podpisana przez PAP, ale nie przez nas – dziennikarzy – zredagowana ...”
Zbigniew Krzystyniak, dziennikarz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz dodawać załączniki na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|