|
polonus.forumoteka.pl Archiwum b. forum POLONUS (2008-2013). Kontynuacją forum POLONUS jest forum www.konfederat.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Sro Kwi 25, 2012 7:59 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | Umorzono śledztwo wobec Mirosława Drzewieckiego
Wtorek, 24 kwietnia (21:11)
Warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo ws. oświadczeń majątkowych byłego ministra sportu i turystyki Mirosława Drzewieckiego. Wszczęte ono zostało z zawiadomienia CBA, które kontrolowało oświadczenia byłego ministra z lat 2005-2010.
- Śledztwo zostało umorzone z powodu braku znamion czynu zabronionego. W oświadczeniach były pewne nieścisłości, ale prokurator uznał, że nie były one zamierzone - powiedział rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura.
Jak dodał, z ustaleń prokuratura wynika m.in., że Drzewiecki mógł nie wiedzieć o wszystkich podmiotach majątku należących m.in. do współmałżonki.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w listopadzie 2011 r. Było wynikiem kontroli CBA rozpoczętej w lipcu 2010 r. i dotyczącej prawidłowości i prawdziwości oświadczeń majątkowych Drzewieckiego z lat 2005-2010.
Kontrola trwała do połowy kwietnia 2011 r., a funkcjonariusze sprawdzali też przestrzeganie ustawy antykorupcyjnej.
W połowie czerwca ubiegłego roku w związku z uzasadnionym podejrzeniem popełnienia przestępstwa szef CBA skierował do prokuratury zawiadomienie. Ta początkowo odmówiła wszczęcia śledztwa, ale sąd uwzględnił zażalenie Biura i postanowienie to uchylił.
Nieprawidłowości, które wykryli agenci CBA, miały dotyczyć - jak donosiły media - m.in. pieniędzy zdeponowanych w USA oraz faktu posiadania domu na Florydzie.
INTERIA.PL/PAP |
http://fakty.interia.pl/polska/news/umorzono-sledztwo-wobec-miroslawa-drzewieckiego,1789027
==============================
Przypomnijmy, że Mirosław Drzewiecki był skarbnikiem Platformy Obywatelskiej. Był zamieszany w aferę hazardową, która doprowadziła do złamania kariery Cezarego Chlebowskiego (ówczesnego szefa klubu parlamentarnego PO, który spotykał się ze wspólnikami m.in. na cmentarzu) i dymisji Mariusza Kamińskiego (który był szefem CBA i ujawnił całą aferę).
W oświadczeniach majątkowych składanych w okresie, gdy był ministrem sportu Drzewiecki "zapomniał" ujawnić składniki majątkowe warte ok. miliona złotych. Zdaniem Prokuratury "nie wiedział" o nich.
Od zwykłego obywatela wymaga się wiedzy perfekcyjnej, niekiedy nawet profetycznej (bo musi przewidzieć, jak zinterpretuje niejasne prawo fiskus). Tymczasem prokuratura traktuje partyjną nomenklaturę (bo Drzewiecki nie jest pierwszym) jak kompletnych debili, od których trudno wymagać, aby cokolwiek wiedzieli.
Poniekąd ma rację.
Tylko co to ma wspólnego z równością wobec prawa?
Jak u Orwella - "Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze" (u Orwella były to świnie).
===================================
Cytat: | Prominentom wolno więcej
Czwartek, 26 kwietnia (06:36)
Choć za złożenie nieprawdziwego oświadczenia majątkowego grożą sankcje karne, nie są one - jak pokazuje praktyka - nieuchronne, pisze "Rzeczpospolita".
Obowiązek ujawniania oświadczeń majątkowych od ponad 10 lat mają urzędnicy administracji centralnej, posłowie, senatorowie, radni, burmistrzowie, wójtowie i prezydenci miast.
CBA przebadało oświadczenia majątkowe 232 osób za lata 2005-2010. W 73 przypadkach złożyło zawiadomienia do prokuratur o możliwości popełnienia przestępstwa. Efekt? Zarzuty usłyszeli tylko nieliczni, i to tylko urzędnicy niższego szczebla. Pierwszy garnitur polityków wychodzi z takich spraw obronną ręką. Prokuratura, nawet jeśli przyznaje, że w oświadczeniach minęli się z prawdą, uznaje że nie było to działanie celowe.
Śledczy rozgrzeszyli m.in. Mirosława Drzewieckiego, Pawła Grasia, Janusza Palikota. Zdaniem prof. Antoniego Kamińskiego z PAN i Colegium Civitas gołym okiem widać, że instytucja oświadczeń majątkowych, która miała przeciwdziałać korupcji, działa bardzo selektywnie. Osoby z pierwszych stron gazet pozostają bezkarne, podczas gdy samorządowcy za to samo są skazywani. To jest wada systemowa, który tkwi w naszym wymiarze sprawiedliwości, a przede wszystkim w prokuraturze, twierdzi profesor.
PAP |
http://fakty.interia.pl/polska/news/prominentom-wolno-wiecej,1789659
Przypomnijmy słowa Donalda Tuska z wystąpienia podczas kampanii wyborczej, Warszawa, Hala Torwaru, 19 czerwca 2005:
Cytat: | Wyleczymy polską władzę, polskich polityków, bo to jest źródło marności polskiego życia publicznego. Nie pozwolimy innym politykom nałożyć kagańca na obywateli. Nałożymy kaganiec władzy. Zbudujemy państwo, gdzie polityk, sędzia, policjant będą tak samo ciężko pracowali jak tak zwani zwykli obywatele. Władza musi znaczyć wyłącznie obowiązki i nigdy więcej przywilejów. |
Słowa, słowa, słowa... |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pią Kwi 27, 2012 8:32 am Temat postu: |
|
|
Kazimierz Marcinkiewicz - symbol Polski po Magdalence i Okrągłym Stole.
Przed 1989 rokiem - nauczyciel matematyki i fizyki w szkole podstawowej i działacz "Solidarności".
Po 1989 roku - ZChN, AWS, PiS a potem związany z PO.
I od razu kariera zawodowa nabrała przyspieszenia: kurator oświaty, wiceminister w rządzie Suchockiej, szef gabinetu politycznego Buzka, premier koalicji PiS-Samoobrona-LPR, p.o. Prezydenta Warszawy, p.o. prezesa PKO BP... Pewnie coś pominąłem.
Teraz ma duże zasługi w niezbudowaniu autostrady A2. A przecież wcześniej spieprzył jeszcze wiele rzeczy.
Cytat: |
DSS: Tak doradza Marcinkiewicz
27 kwietnia 2012 roku
Były premier wspierał firmę DSS, która dostała kontrakt na budowę autostrady A2 i zbankrutowała.
Kazimierz Marcinkiewicz organizował współpracę DSS z ministerstwami skarbu, infrastruktury oraz spraw zagranicznych. Dostał za to wysokie wynagrodzenie - wynika z dokumentów, do których dotarł "DGP". W tym czasie spółka cieszyła się wyjątkową przychylnością ministerstw, które powierzyły jej wiele zamówień.
Firma Doradztwo Gospodarcze i Finansowe Kazimierz Marcinkiewicz wystawiła DSS dwie faktury w 2011 r. W tytule pierwszej b. premier napisał: "Doradztwo strategiczne, współpraca z Polimex, West LB Bank, Ministerstwo Skarbu Państwa", i pracę wycenił na 24,6 tys. zł. Kolejną opisał tak: "Doradztwo strategiczne, współpraca z Polimex, West LB Bank, Ministerstwem Skarbu Państwa, Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Ministerstwem Infrastruktury". Tym razem za 40 tys. zł.
- Gdyby mnie pan złapał na lobbingu, mógłby mnie pan podać do prokuratury. Ja byłem w MSP, aby po prostu złożyć konkretną propozycję w imieniu DSS - tłumaczył nam wczoraj Kazimierz Marcinkiewicz. Jednak pytań co do jego roli trudno uniknąć. Takie działanie może być traktowane jako lobbing, choć wymyka się obowiązującej dziś dziurawej ustawie.
Ze słów Marcinkiewicza wynika, że nieskutecznie namawiał MSP do przedłużenia terminów spłat za kupioną od państwa przez DSS kopalnię kruszców w Złotoryi. Ale to nie do końca prawda. W MSP rozmawiał o tym w połowie ub.r., a resort dopiero dziś zastanawia się, co zrobić z tą umową. - Umowa sprzedaży akcji między Skarbem Państwa a spółką Surowce Skalne Zachód (spółka celowa założona przez DSS) została zawarta w 2010 r. Kupujący nie dokonał wpłat. Rozważamy odstąpienie od umowy - poinformowała DGP rzecznik resortu Skarbu Państwa Magdalena Kobos.
- Przy prywatyzacji kopalni w Złotoryi mieliśmy do czynienia ze specjalnym traktowaniem DSS przez MSP - mówi wprost Aleksander Kabziński, prezes Polskiego Związku Producentów Kruszyw.
Co więcej, mimo że DSS nie wywiązywał się wobec budżetu z płatności w 2011 r., dostał strategiczne zamówienie z wolnej ręki na dokończenie opuszczonej przez chiński COVEC autostrady A2 między Łodzią a Warszawą. Przy podpisywaniu kontraktu za 756 mln zł minister infrastruktury Cezary Grabarczyk zapewniał, że kondycja spółki była prześwietlona. To samo jeszcze przed miesiącem powtarzał jego następca Sławomir Nowak. Tymczasem przed tygodniem sąd ogłosił upadłość DSS.
- Przyznaliśmy kontrakt z wolnej ręki, ale po zgodzie prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Propozycja DSS była najtańsza - tłumaczy Urszula Nelken z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Marcinkiewicz nie zarejestrował się jako lobbysta. Jego nazwiska nie ma w obowiązkowo prowadzonych rejestrach ministerstw, z którymi współpracował. W czwartek w Sejmie posłowie Kazimierz Ujazdowski i Jerzy Polaczek pytali o kulisy prywatyzacji kopalnii w Złotoryi wiceministra skarbu Tomasza Lenkiewicza. Na pytanie o naciski ze strony polityków odpowiedział, że "nic mu nie wiadomo".
Warszawski sąd bankructwo giełdowego DSS ogłosił 17 kwietnia i zaraz wyznaczył syndyków. To wstrząsnęło całą branżą budowlaną. Choć decyzja jest prawomocna, to zarząd kierowany przez prezes Małgorzatę Then się nie poddaje. Zamierza walczyć o przetrwanie spółki. - Sytuacja wymknęła się spod kontroli jesienią, po śmierci prezesa Jana Łuczaka. Tylko on panował nad skomplikowaną inżynierią finansową tej firmy - mówi DGP osoba z branży budowlanej.
A wtedy DSS przejęły kontrakt na dokończenie odcinka autostrady po rezygnacji chińskiego COVEC. Jednak kondycja spółki była zła, o czym administracja państwowa powinna wiedzieć. - Jak to możliwe, że nikt nie wyciąga konsekwencji wobec firmy, która przez dwa lata nie płaci za sprywatyzowane kopalnie w Złotoryi. Domagam się szczegółowych wyjaśnień od ministrów skarbu państwa i transportu - mówi poseł i były minister infrastruktury Jerzy Polaczek (PiS).
Faktycznie - jeszcze na miesiąc przed upadłością minister transportu Sławomir Nowak zapewniał, że sytuacja DSS była i jest na bieżąco weryfikowana i nie budzi wątpliwości. A wczoraj w Sejmie wiceminister skarbu Tomasz Lenkiewicz zapewniał, że spółka była "ponadstandardowo sprawdzana".
- Siła DSS tkwiła w znajomościach prezesa Łuczaka - mówi menedżer obecny w branży budowlanej od wielu lat. Przyznaje, że w 2011 r. do niego też dzwonił Kazimierz Marcinkiewicz, namawiając na spotkanie z prezesem Łuczakiem. - To traf losu, że nie ma mnie na tych fakturach. Chodziło o wciągnięcie nas w konsorcjum, które przejmie odcinek po Chińczykach, ale nie byłem zainteresowany - wyjaśnia.
Oficjalnie o wyborze wykonawcy zdecydowano w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w lipcu 2011 r. - Wykonawcy kontynuacji budowy dwóch odcinków autostrady A2 pomiędzy Łodzią i Warszawą zostali wyłonieni w trybie z wolnej ręki - wyjaśnia DGP Urszula Nelken, rzecznik GDDKiA.
Z tej możliwości drogowcy korzystają bardzo rzadko. Nigdy dotąd w przypadku kontraktów o wartości kilkuset milionów złotych. Ale oddanie kierowcom na Euro trasy łączącej Warszawę z Europą Zachodnią obiecał premier Tusk. Zdecydowano się pójść na skróty.
- Tryb wyboru wykonawców został uzgodniony z ministrem infrastruktury - tłumaczy Urszula Nelken. Za obronę interesów DSS w tym resorcie pieniądze pobierał Marcinkiewicz, o czym świadczą faktury będące w posiadaniu DGP.
Nelken zastrzega jednak, że GDDKiA w sprawie przyspieszonego przetargu zasięgała opinii prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Żeby dostać się do negocjacyjnego stołu, firmy budowlane musiały najpierw zaakceptować ostre warunki postawione przez drogowców - zgodzić się na objęcie gwarancjami robót wykonanych przez Chińczyków oraz przejąć projekty budowlane i wykonawcze COVEC.
czytaj także
Kontrakt na drugi odcinek dostały właśnie DSS, które nigdy dróg nie budowały, a jedynie dostarczało kruszec. Zlecenie otrzymały dzięki namówieniu do udziału w konsorcjum niemiecko-czeskiej spółki Boegl & Krysl. Obaj wykonawcy wynegocjowali stawki łącznie o blisko 500 mln zł wyższe od tych, za które trasę gotowi byli wcześniej zbudować Chińczycy, ale zgodzili się na stawiane warunki. Choć branża była zbulwersowana.
Robert Zieliński, Maciej Szczepaniuk
27 kwietnia 12 (nr 83)
Dziennik Gazeta Prawna |
http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/613405,bankructwo_tak_doradza_premier_marcinkiewicz.html |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pią Kwi 27, 2012 1:39 pm Temat postu: |
|
|
Cechą obecnego etapu rozwoju Polski po Magdalence i Okrągłym Stole jest to, że partyjna nomenklatura i ich nominaci idą całkowicie "na rympał". Najnowszy przykład to zatrudnienie Hanny LiS w TVP.
Cytat: | Jak podał „Presserwis", a wcześniej „Super Express", Hanna Lis ma zarabiać ok. 30 tys. zł. miesięcznie za dziesięć prowadzeń „Panoramy" (...).
Telewizja publiczna jest w dramatycznej sytuacji. Strata za ubiegły rok to blisko 90 mln zł. Prognozy na ten są jeszcze gorsze (choć oficjalnie mówi się o 60 mln zł na minusie, to nieoficjalnie o grubo ponad 200 mln) (...).
W „Panoramie" prowadzących nie brakuje – są Andrzej Turski, Joanna Racewicz, Marta Kielczyk. – TVP uznała, że obecność redaktor Hanny Lis w czołowym programie informacyjnym Dwójki będzie korzystna z punktu widzenia realizacji naszych zadań programowych – odpowiedziała „Rz" Joanna Stempień-Rogalińska, rzecznik telewizji publicznej. |
http://www.rp.pl/artykul/118849,866906-Klopot-z-Hanna-Lis.html |
|
Powrót do góry |
|
|
Pawel Sabuda
Dołączył: 02 Lis 2008 Posty: 368
|
Wysłany: Sro Maj 02, 2012 5:40 am Temat postu: |
|
|
http://fakty.interia.pl/polska/news/gowin-nie-karac-za-nieprawdziwe-oswiadczenia-majatkowe,1791813,3
Brawo, brawo, brawo!!!
Jak rozumiem, depenalizacja występku zatajania dochodów i składania fałszywych oświadczeń majątkowych, wynika z tego, że aktualnie tylko niewielki procent popełnia ten czyn (dwa wyroki skazujące w 2010 roku).
No to w takim razie, jeśli by przez najbliższe dwa lata popełniono w Polsce tylko dwa morderstwa, min. Gowin zgłosi pomysł likwidacji art. 148 kodeksu karnego?
I tą metodą idąc, stajemy się krajem feudalizmu konstytucyjnego. W wyborach już nikt nie będzie miał złudzeń, że wybiera swoich przedstawicieli. Wszyscy zrozumieją, że wybierają swoich PANÓW !
A mówiłem - BOJKOTOWAĆ WYBORY !!! _________________ Pawel Sabuda |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Maj 07, 2012 3:43 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | Tak się wożą ministrowie czyli 26 samochodów na jeden resort
Średni koszt nowego auta w Polsce to 80 tys. zł. Ale rząd woli pojazdy za prawie 130 tys. zł. Ponadto polskie urzędy kupują nowe samochody, choć mogłyby płacić mniej, gdyby najmowały pojazdy.
Publikacja: 7 maja 2012,
Ministerstwa i urzędy wojewódzkie nie zważają na kryzys i kupują nowe samochody służbowe. Na jednego wojewodę przypada już 17 samochodów, a na ministra aż 26. Łącznie na nową flotę co roku urzędnicy wydają średnio 4 mln zł. To tylko dane z 30 urzędów spośród 2,3 tys. jednostek administracji rządowej, w których jest od kilku do nawet kilkudziesięciu aut służbowych.
Urzędnicy od czterech lat nie widzieli żadnych podwyżek. Nawet o wskaźnik inflacji. Uzasadnieniem rządu jest kryzys. Ta argumentacja jednak nie dotyczy wszystkich pracujących w administracji rządowej. Na pewno nie ministrów i wojewodów.
Minister rolnictwa od początku urzędowania nabył aż 14 samochodów za łączną kwotę 1,6 mln zł. Ministerstwo Sprawiedliwości od 2008 r. zwiększyło flotę o 12 nowych pojazdów. MEN kupiło 11 samochodów za blisko 1,4 mln zł. W ostatnich czterech latach 10 aut nabyło MON, a resort pracy – 7.
Nowe samochody lubią również wojewodowie. W 13 urzędach, z których otrzymaliśmy informacje, zakupiono 69 aut. Na ten cel wydano ponad 6,6 mln zł. Wojewodowie kupowali tańsze auta. Jedno kosztowało średnio 95 tys. zł. Łącznie cała flota liczy 233 samochody.
Wśród rekordzistów jest Śląski Urząd Wojewódzki. Od 2008 r. kupił aż 14 nowych samochodów za 1,8 mln zł. Warmińsko-Mazurski – 9, a Pomorski i Zachodniopomorski po 6.
Liderem w wykorzystaniu samochodów służbowych jest MON – 85 aut. Potem MSZ – 60. To ostatnie tłumaczy się, że samochody otrzymało z placówek dyplomatycznych.
W przypadku resortu obrony z samochodów służbowych korzystają m.in. generałowie i niektórzy dyrektorzy departamentów. Co więcej, z naszych ustaleń wynika, że część z nich dodatkowo otrzymuje kilkaset złotych ryczałtu na paliwo do prywatnych aut. – Takie patologie występują często w armii. Mieszkam na osiedlu wojskowych i codziennie widzę, jak po oficerów przyjeżdżają samochody służbowe, a po pracy ich odwożą – przyznaje gen. Roman Polko, były szef GROM.
Co ciekawe, siedmiu ministrów i sześciu wojewodów chce jeszcze w tym roku kupić nowe pojazdy.
Resort obrony ma 85 służbowych aut i planuje zakup kolejnych (...)
|
http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/614939,tak_sie_woza_ministrowie_czyli_26_samochodow_na_jeden_resort.html |
|
Powrót do góry |
|
|
Pawel Sabuda
Dołączył: 02 Lis 2008 Posty: 368
|
Wysłany: Pon Maj 07, 2012 9:38 pm Temat postu: |
|
|
Żeby to obiektywnie opisać, trzeba określić co ile lat następuje fala zakupów, ile kilometrów przejechały złomowane auta itp.
Zakładają, że rządowe auto przejedzie w roku 50 tyś km,to w 6 lat wyjdzie 300 tyś - średnio. Po takim przebiegu trzeba kupić nowe. A więc od 1990 roku- mamy +/- czwarty okres wymiany floty samochodowej administracji rządowej.
Chyba, że urzędnicy ( w tym ministrowie i podsekretarze stanu oraz dyrektorzy departamentów administracji III Rzeczpospolitej) mają jeździć na wrotkach?
Jeśli 3 maja 1987 dostałem łomot za niesienie transparentu "Naszym celem III Rzeczpospolita-KPN" - to dlatego, że m.in. na szarym końcu tego, co rozumiałem jako III RP, było to, że polski urzędnik nie będzie miał gorszego auta służbowego, od tych jakie wożą kucharkę Królowej Anglii. Bo jak cię widzą, tak cię piszą! _________________ Pawel Sabuda |
|
Powrót do góry |
|
|
Mirek Lewandowski
Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 492
|
Wysłany: Wto Maj 08, 2012 8:32 am Temat postu: |
|
|
Rozumiem, Pawle, że Polska, w której "na jednego wojewodę przypada już 17 samochodów, a na ministra aż 26", przy czym "średni koszt nowego auta w Polsce to 80 tys. zł., ale rząd woli pojazdy za prawie 130 tys. zł" jest taką Polską, o którą walczyłeś.
Czy zastanawiałeś się, jakiego szczebla urzędnik w ministerstwie jeździ tym 26. samochodem za 130 tys.? Bo przecież nie minister i nie wiceministrowie...
Uważasz, że w czasach kryzysu jakiś tam Rosół, czy inny młody wilczek, marzący o partyjnej karierze, który na razie niewiele umie, ale jest prawą ręką Tego, Co Wiele Może i zasiada w jego politycznym gabinecie, powinien jeździć takim autem za nasze pieniądze?
A rząd w TYM SAMYM CZASIE wprowadza przepisy nakazujące pracować kobietom do 67 roku życia, nie ma środków dla osób chorych na nowotwory i obcina środki na pomoc najuboższym!
Nie uważam, że ministrowie powinni chodzić w gumofilcach, ale twierdzę, że przywileje władzy są nadmierne, zwłaszcza w porównaniu do mizernych efektów rządzenia. Mamy kryzys i elementarne poczucie przyzwoitości i solidarności powinno nakazywać partyjnej nomenklaturze powściągnięcie skłonności do luksusów za publiczne pieniądze. _________________ Mirek Lewandowski |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Czw Maj 10, 2012 9:03 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wyższe pensje dla urzędników. 18 procent w ciągu 4 lat
W ciągu ostatnich czterech lat wynagrodzenia samorządowców wzrosły o 11 – 18 proc., a zatrudnienie w niektórych urzędach zwiększono nawet o 60 proc. Tymczasem samorządy podkreślają, że są w coraz gorszej sytuacji finansowej wskutek kryzysu gospodarczego, kolejnych zadań zrzucanych na nie przez rząd czy wreszcie kończącego się wsparcia z Unii Europejskiej.
Publikacja: 10 maja 2012,
Od 2008 r. do końca 2011 r. średnie wynagrodzenia brutto w gminach (uwzględniając miasta na prawach powiatu) wzrosły aż o 17 proc.
Jak pokazuje analiza danych z czterech ostatnich lat, pod względem wynagrodzeń i liczby zatrudnionych urzędowa Polska terenowa co najmniej od kilku lat rośnie w siłę, i to znacznie szybciej niż centralna.
Od 2008 r. do końca 2011 r. średnie wynagrodzenia brutto w gminach (uwzględniając miasta na prawach powiatu) wzrosły aż o 17 proc. Na koniec ubiegłego roku urzędnik gminny zarabiał przeciętnie ponad 3881 zł brutto, podczas gdy w 2008 r. – 3320 zł. Podobnie było w powiatach – tam pensje w tym samym okresie wzrosły o 18 proc. Nieco wolniejsze tempo, rzędu 11 – 12 proc., odnotowały samorządy miejskie, wojewódzkie i urzędy marszałkowskie.
Podwyżki to jedno. Razem z nimi wzrosło jednak również zatrudnienie w urzędach. Najwięcej w samorządach wojewódzkich, bo aż o 60 proc. w stosunku do 2008 r. Sporo urzędników przybyło też w urzędach marszałkowskich i powiatach – tam wzrost zatrudnienia wyniósł odpowiednio 43 proc. i 20 proc. w ciągu czterech lat. Co prawda, gminy i miasta powiatowe zmniejszyły liczbę pracujących w okresie 2010 – 2011, ale w dalszym ciągu to o 4 – 6 proc. więcej kadr niż w 2008 r.
Dla porównania, wynagrodzenia w organach administracji państwowej na koniec 2011 r. były o 8 proc. wyższe niż w 2008 r., a liczba urzędników wzrosła niewiele o ponad 2 proc. (wpływ na to miały redukcje zatrudnienia w latach 2010 – 2011 i zamrażanie funduszu płac w budżetówce). Z kolei od 2008 r. przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrosło o 15 proc. Samorządowcy sami są zaskoczeni tempem, w jakim wzrastają pensje lokalnych urzędników. – Pytanie tylko, z jakiego poziomu się startuje. Nominalnie pensje nie są zbyt wysokie. A w urzędach pracują wykwalifikowani fachowcy, którzy powinni być godnie wynagradzani – mówi Marek Miros, wiceprezes Związku Miast Polskich i burmistrz Gołdapi.
Dodaje, że od trzech lat pensje w jego urzędzie były zamrożone. – Dopiero w tym roku podjąłem z radą miasta decyzję o podniesieniu wynagrodzeń urzędników o 5 proc. – mówi burmistrz. Wzrost zatrudnienia samorządowcy tłumaczą z kolei coraz większą ilością zadań administracyjnych. Mimo to zdaniem Marka Wójcika ze Związku Powiatów Polskich tempo wzrostu wynagrodzeń samorządowych urzędników utrzyma się w najbliższych latach.
– Nie ma innego wyboru. Musimy konkurować o wykwalifikowane kadry z sektorem prywatnym, szczególnie że w związku z niżem demograficznym będzie coraz więcej ofert na rynku – mówi Wójcik. Ale taka tendencja niepokoi ekspertów. – Zastanawiające jest zjawisko, gdy w sferze budżetowej wynagrodzenia rosną szybciej niż w gospodarce narodowej, bo administracja pełni funkcję służebną wobec ludzi, którzy na nią płacą – mówi dr Grzegorz Szczodrowski, ekspert do spraw finansów publicznych z Instytutu Sobieskiego. |
http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/616017,wyzsze_pensje_dla_urzednikow_18_procent_w_ciagu_4_lat.html |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Czw Maj 10, 2012 6:00 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | GDDKiA potwierdza: A2 nieprzejezdna na Euro, ale...
IAR
Martin Ruszkiewicz 10.05.2012
Autostrada A2 z Konotopy do Strykowa nie będzie przejezdna na Euro - przyznają przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Minister transportu Sławomir Nowak podkreśla jednak, że wykonawcy robią wszystko, by zapewnić przejezdność na całej długości, ale nie może jej zagwarantować.
Według informacji przekazanych przez GDDKiA, opracowywane są różne warianty objazdów. Jak mówi rzeczniczka Urszula Nelken, jeden z nich zakłada otwarcie czterech odcinków i objazd jednego. Chodzi o najbardziej opóźniony odcinek "C".
- Walczymy do ostatniej chwili, nie składamy broni - powiedział minister Sławomir Nowak. Zastrzegł jednak, że na miesiąc przed ważną imprezą musi wziąć pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze. Jednym z nich jest otwarcie newralgicznego odcinka "C" już w trakcie Euro 2012.
Ostateczne decyzje w sprawie autostrady A2 z Konotopy do Strykowa mają zostać ogłoszone w środę 16 maja.
Minister Nowak ma wówczas przedstawić możliwe warianty objazdów dla tych, którzy będą podróżować do i z Warszawy. Już dziś zapewnił, że bierze na siebie odpowiedzialność za opóźnienia na budowie autostardy A2.
IAR, mr, to
|
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/601181,GDDKiA-potwierdza-A2-nieprzejezdna-na-Euro-ale |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Czw Maj 17, 2012 7:31 pm Temat postu: |
|
|
Dzisiejsze skandaliczne wypowiedzi Sławomira Nowaka, który otwarcie kpi sobie z ludzi.
Cytat: | Nowak: Za dobrą pracę warto nagradzać
Dzisiaj, 17 maja (09:04)
Można było poczekać z tą nagrodą do finału budowy. Ale chcę powiedzieć, że ludzi za dobrą pracę warto motywować i nagradzać. I tych, którzy ciężko pracują na tej autostradzie, trzeba nagrodzić - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Sławomir Nowak.
RMF
Konrad Piasecki: Czy nie jest panu, tak po ludzku, wstyd za tę A2 nieskończoną?
Sławomir Nowak: - Tak po ludzku, rzeczywiście mam poczucie takiego rozgoryczenia, że nie wszystko to, co było zamierzone i zaplanowane, się udało, zwłaszcza na tym krytycznym odcinku A2.
A bije się pan we własną pierś, pierś poprzednika?
- Nie, zawsze we własną.
Czyli to moja wina - powie pan?
- Pracuję na własny rachunek, oczywiście biorę to całkowicie na siebie. Ale z drugiej strony, trzeba pamiętać, że to jest wiele lat zapóźnień. Gdyby PiS, który dziś tak chętnie komentuje i kontruje, i krytykuje, zbudował chociaż 20 kilometrów, tych brakujących, krytycznych 20 kilometrów na A2, to nie mielibyśmy dziś problemów.
Czyli chce pan powiedzieć 1400-letnie zaniedbania w sprawie polskich autostrad...
- Niechlujstwo i nieudolność chociażby ministra Polaczka, który nie przygotował ani jednego kilometra drogi.
A niechlujstwo i nieudolność ministra Grabarczyka? Który Chińczyków zatrudnił, a ci Chińczycy zrobili to, co zrobili?
- Ja nie powiedziałem, że nam się wszystko udało i dlatego również chętnie będę bił się we własne piersi. Natomiast, żeby zobaczyć duży obrazek, trzeba spojrzeć na wszystko.
W takim razie te nagrody za A2 wyglądają jak żart, panie ministrze.
- Ze 100-kilometrowego odcinka A2 brakuje nam 20 kilometrów, a tak naprawdę tylko kilka kilometrów wybudowanej drogi. Dlatego trzeba będzie ruch skierować krajową "72".
Jak w takim razie można wypłacać nagrody dla urzędników za to, że dzielnie pracowali przy budowie tej autostrady?
- To jest wypłacone, ja nie mam wpływu na te nagrody, bo to decyzja GDDKiA.
Pan tę decyzję zaakceptował i pochwalił?
- Post factum, tzn. ja ją przyjąłem do wiadomości. Myślę, że można było poczekać z tą nagrodą do finału budowy. Ja znam te sześć osób, które pracują, i z nimi wielokrotnie spotykamy się i rozmawiamy. Często też wspólnie jeździmy na te budowy i wiem, że to nie są politycy, a urzędnicy i inżynierowie bardzo zaangażowani w tę grę. Ja bardzo wyraźnie chcę powiedzieć niezależnie od krytyki, która spotyka Generalną Dyrekcję czy mnie z tego tytułu, ludzi za dobrą pracę warto motywować i nagradzać. I tych, którzy ciężko pracują na tej autostradzie, trzeba nagrodzić.
Rozumiem, że ktoś był zaangażowany, ktoś poświęcał być może swój prywatny czas, ale w takim razie oczekiwałbym też kar dla tych, którzy zawalili, którzy zrobili błędy, wybrali złych wykonawców.
- I na pewno takie konsekwencje będę wyciągał, jeżeli ten projekt się zawali.
Czy będą konsekwencje finansowe, czy pan będzie wyrzucał z pracy? A ma pan już zdiagnozowane, kto zawalił?
- Spokojnie, panie redaktorze.
Jestem bardzo spokojny.
- Tak, jak ja będę rozliczany przez swoich wyborców, przez szefa rządu z każdego niepowodzenia i z każdej rzeczy dobrej i złej, tak samo ja nie będę wahał się wyciągać konsekwencji w stosunku do ludzi, instytucji, którzy są mi podlegli. Natomiast jeśli chodzi o generalną dyrekcję w tym aspekcie walki o dokończenie tych inwestycji, o wyrzucenie jednego wykonawcy, czyli COVEC-u, wyłonienie następnego, potem po upadku tego następnego przejęcie konsorcjum przez Bogl a Krysl i motywowanie Bogl a Krysl do ciężkiej pracy i to dzisiaj ma miejsce, z tego przyspieszenia jestem zadowolony. Pewnie gdyby to się wszystko wydarzyło wcześniej, bylibyśmy dzisiaj w innej sytuacji.
Panie ministrze, ale podsumowując stan na dzisiaj. Autostradowego połączenia Warszawa-Berlin nie ma.
- Na dzisiaj nie ma.
Połączenia autostradowego północ-południe nie ma.
- Nie, bo nie miało być też.
Autostrady albo drogi szybkiego ruchu Gdańsk-Warszawa nie ma.
- Jest - S7.
Skończona na Euro?
- Nigdy nie miała być skończona na Euro, nie była planowana.
Czyli nie ma.
- Ale spokojnie, panie redaktorze, niech pan tak nie galopuje. Są fragmenty, które nie były rozpoczęte wcale w budowie, bo po prostu na razie nie ma jeszcze pieniędzy na to. W nowej perspektywie budżetu dokończymy całą sieć budowy dróg, między innymi całą S7 z północy na południe.
Autostrady wschód-zachód tej południowej też nie ma.
- Jest autostrada A4 do Krakowa i dalej w budowie do granicy z Ukrainą.
Ale podczas Euro jej nie będzie.
- Nie, nie będzie.
I pan mówi: "Polska zdała egzamin".
- Dlatego wystawiam ocenę dostateczną jeżeli chodzi o ten system dróg, który w Polsce istnieje, plus autostrady wybudowane. Bo też proszę na to spojrzeć od drugiej strony, że jednak są też i wybudowane odcinki.
Ale polityków raczej rozliczamy z tej części szklanki, która jest pusta, a nie tej, która jest pełna.
- I bardzo dobrze, ja jestem gotowy do rozliczania się z tego, ale uczciwie i rzetelnie.
I patrzymy w zapowiedzi: "Naszą ambicją będzie połączenie miast głównych aren mistrzostw Euro 2012 siecią szybkich dróg". Pamięta pan.
- W związku z tym uczciwie i rzetelnie od pierwszego dnia swojego urzędowania mówię, że nie wszystkie odcinki będą ukończone, natomiast w sensie infrastrukturalnym jeśli chodzi o drogi, mamy spełnione wszystkie minima, które są potrzebne do przeprowadzenia tego turnieju i będziemy sprawnie i bezpiecznie, też dzięki takiemu elastycznemu zarządzania ruchem na drogach, przemieszczać się po naszym kraju.
Ale uczciwie i rzetelnie możemy też powiedzieć, że to zdanie zaczerpnięte z expose premiera Donalda Tuska z 2007 roku okazało się, że przyniosło klęskę.
(...). |
http://m.interia.pl/fakty/news-nowak-za-dobra-prace-warto-nagradzac,aId,1797868 |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Cze 19, 2012 9:17 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | Zaraz po Euro zamykamy autostradę A2. Bo nie jest gotowa
Zaraz po zakończeniu Euro, na autostradzie A2 zostaną zamknięte niektóre odcinki jezdni. Na trasie muszą zostać ułożone ostatnie warstwy nawierzchni. Prace mogą potrwać do połowy października.
Ułożenie ostatniej warstwy nawierzchni jest jeszcze potrzebne na trzydziestu kilometrach odcinka A. To oznacza, że cała jezdnia zostanie zamknięta, a kierowcy będą w obu kierunkach jeździć po sąsiedniej. Na drugim odcinku też trzeba będzie zwężać jezdnię.
Generalna Dyrekcja Dróg nie wie jeszcze jak długo ta sytuacja może potrwać.
- Najdłużej do połowy października, bo takie są zapisy kontraktowe. W tej chwili, trwają ustalenia dotyczące konkretnego harmonogramu. To są roboty niezbędne, związane z ułożeniem ostatniej warstwy ścieralnej - tłumaczy rzecznik prasowy GDDKiA, Urszula Nelken.
Niestety jeszcze przez ponad rok przy A2 nie będzie można nawet zatankować. Dopiero kilka dni temu ogłoszono przetarg na dostosowanie trasy do wymogów płatnej autostrady, czyli na postawienie bramek, budynków obsługi, toalet itp.
(...)
RMF |
http://motoryzacja.interia.pl/raport/autostrady/budowa-autostrad-w-polsce/news/zaraz-po-euro-zamykamy-autostrade-a2-bo-nie-jest-gotowa,1811165 |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Cze 19, 2012 9:21 am Temat postu: |
|
|
No proszę. Zanim rząd przedstawi nowy projekt budżetu daje przykład społeczeństwu, na czym polega oszczędzanie.
Cytat: | Nowe limuzyny dla Kancelarii Premiera, jedna kosztuje 150 tys. zł
dzisiaj,
Centrum Usług Wspólnych obsługujące KPRM rozpisało przetarg na zakup 35 nowych samochodów dla Kancelarii Premiera. Jak informuje rmf24.pl, wśród wymagań, co do nowych limuzyn, znalazł się m.in. Komputer pokładowy, tempomat, podgrzewane fotele czy radio z możliwością odtwarzania plików MP3. Według informacji rmf24.pl, jedna limuzyna spełniająca oczekiwania zamawiających kosztuje w salonie około 150 tysięcy złotych.
(...)
|
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowe-limuzyny-dla-kancelarii-premiera-jedna-kosztu,1,5164530,wiadomosc.html#.T-AnpwYPK3M.facebook |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Wto Cze 19, 2012 9:40 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | Agenci, wystąp!
Wtorek, 19 czerwca
IPN oskarża o kłamstwo lustracyjne kilku z najwyższych dowódców polskiej armii. Oskarżenia mogą dotknąć jeszcze wielu, którzy byli w wojsku w czasach PRL. A to oni stanowią trzon dowództwa - ujawnia "Gazeta Wyborcza".
Jak się nieoficjalnie dowiedziała "Gazeta Wyborcza", kilka dni temu prokuratorzy IPN wszczęli postępowanie lustracyjne w sprawie jednego z najwyższych dowódców ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie trwa już proces lustracyjny generała Andrzeja Malinowskiego, który był zastępca dowódcy wojsk lądowych. W ostatnich miesiącach IPN oskarżył też o kłamstwo lustracyjne generała dywizji Pawła Lamę, byłego już szefa szkolenia polskiej armii.
Kłamstwo lustracyjne zarzucono też m.in. szefowi Pomorskiego Okręgu Wojskowego gen. Zygmuntowi Dulebie i szefowi obrony przeciwlotniczej 12. Dywizji Zmechanizowanej płk. Ryszardowi Kretkowskiemu.
IPN twierdzi, że jako młodzi oficerowie współpracowali oni w czasach PRL z Wojskową Służbą Wewnętrzną.
Lustracja w wojsku to skutek nowelizacji ustawy o służbie żołnierzy zawodowych z sierpnia 2007 r.
Przez kilka lat wojskowych praktycznie nie lustrowano, bo IPN nie wyrabiał się z lustracją kandydatów na radnych i posłów.
PAP |
http://fakty.interia.pl/polska/news/agenci-wystap,1811105
==================================
Cytat: | Lustracja w wojsku to skutek nowelizacji ustawy o służbie żołnierzy zawodowych z sierpnia 2007 r. Przez kilka lat wojskowych praktycznie nie lustrowano, bo IPN nie wyrabiał się z lustracją kandydatów na radnych i posłów. |
Wynika z tego ni mniej ni więcej, że za poprzedniego Prezydenta armia nie była lustrowana!
Tezę, że "IPN nie wyrabiał" można sobie schować w buty. Chodziło zapewne o coś innego. Łatwo domyśleć się, o co...
Zupełnie jak z tym rządem, który rzekomo tak bardzo opowiadał się za lustracją, że szefem doradców premiera oraz najważniejszymi ministrami zostali byli agenci, a w gabinecie MSW pracowali byli ubecy z Biura Studiów SB. :) |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Cze 25, 2012 5:57 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | Irlandczycy przerwali prace na A1 pod Włocławkiem
Piątek, 22 czerwca (09:37)
Irlandczycy schodzą z placu budowy autostrady A1 pod Włocławkiem. Po ogłoszeniu upadłości trzech polskich firm budujących autostradę, PBG, Aprivii i Hydrobudowy Polska, przedstawiciele irlandzkiej części konsorcjum zmuszeni są przerwać prace. Część pracowników już wróciła na wyspy.
Firmy z wysp przerwały prace tam, gdzie liderami kontraktu były upadłe, polskie spółki, a więc na odcinku Brzezie-Kowal. Irlandczycy argumentują, że doszli do etapu, od którego nie mogą sami kontynuować prac - przyznaje Tomasz Okoński z bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Obrazowo ujmując: jeśli nasze firmy nie zadbały o nasypy i zostawiły budowę, to Irlandczycy nie mogą w tym miejscu położyć asfaltu. Niestety, konsekwencje odczuwają także zatrudnieni przy budowie Polacy. W tej chwili na przymusowe postoje wysłano około setkę z nich.
Tymczasem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozkłada ręce w sprawie zejścia z placu budowy autostrady A1 irlandzkich firm i prosi o... czas. Jak się dowiedzieliśmy, w bydgoskim oddziale Generalnej Dyrekcji drogowcy czekają przede wszystkim na efekty postępowania w sprawie upadłości układowej polskich spółek. Chodzi o to, czy PBG, Aprivia i Hydrobudowa dogadają się z wierzycielami i czy będą jeszcze mogły kontynuować prace. Zastanawiam się tylko, kto w to jeszcze wierzy - komentuje jeden z podwykonawców, któremu Hydrobudowa Polska od blisko roku jest winna pieniądze.
Przejęciem kontraktu po polskich firmach zainteresowani byli Irlandczycy, ale do czasu rozstrzygnięcia sprawy w sądzie żadne decyzje w tej sprawie nie zapadną. O powrót irlandzkich firm na plac budowy Generalna Dyrekcja jest jednak spokojna; gwarancją mają być olbrzymie kary, które grożą im za ewentualne odstąpienie od kontraktu. Pocieszające jest to, że na odcinku od Czerniewic do Brzezia, gdzie liderami kontraktu są Irlandczycy, prace na razie przebiegają normalnie. Zakończenie robót i oddanie A1 z Torunia do Włocławka do użytku to jednak daleka przyszłość.
Polska
Tomasz Fenske
RMF FM |
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-irlandczycy-przerwali-prace-na-a1-pod-wloclawkiem,nId,614417
Cytat: | Zniszczone nasypy autostrady A1
Dzisiaj, 25 czerwca (13:50)
Ulewne deszcze rujnują opuszczony plac budowy autostrady A1 pod Włocławkiem. W ubiegłym tygodniu woda podmyła nasypy na odcinku prawie 30 kilometrów. Jak informuje nasz reporter Tomasz Fenske, do tej pory zniszczenia zostały jedynie prowizorycznie zabezpieczone.
Zniszczone nasypy. Zdjęcie dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM //Gorąca Linia RMF FM
Drogowcy - jak usłyszał nasz dziennikarz w bydgoskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - znają problem, ale niewiele mogą zrobić - na placu budowy panuje patowa sytuacja. Roboty pod Włocławkiem właściwie ustały po tym, jak spółki z grupy PBG ogłosiły upadłość, a to właśnie polskie firmy były odpowiedzialne m.in. za budowę nasypów.
Od blisko dwóch tygodni nie pracują też podwykonawcy Irlandczyków. Sytuacja ma się zmienić pod koniec tego tygodnia; wtedy roboty mają wznowić właśnie firmy z wysp. Ich podwykonawcy boją się jednak, że powtórzy się sytuacja z upadłymi, polskimi spółkami; część pracowników alarmuje bowiem, że nie dostała jeszcze wypłat za ostatni miesiąc.
|
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-zniszczone-nasypy-autostrady-a1,nId,615009 |
|
Powrót do góry |
|
|
Administrator Site Admin
Dołączył: 04 Maj 2008 Posty: 9123
|
Wysłany: Pon Lip 16, 2012 5:42 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | Skandaliczne taśmy PSL: Oj k...a, co drugi Niemiec dostanie
2012-07-16 | Ostatnia aktualizacja: 11:41
Kolesiostwo i finansowe przekręty na olbrzymią skalę - nagranie rozmowy działaczy PSL odsłania kulisy zarządzania państwowymi spółkami. Były szef Agencji Rynku Rolnego opowiada szefowi kółek rolniczych o machlojkach, jakie mają miejsce w zaciszu prezesowskich gabinetów. Zapis nagrania publikuje "Puls Biznesu".
Nagranie to zapis prywatnej rozmowy Władysława Łukasika, byłego szefa Agencji Rynku Rolnego i Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych. Nagranie zrobiono ukrytą kamerą stojącą na półce. Jednym z głównych negatywnych bohaterów rozmowy jest Andrzej Śmietanko, dyrektor generalny Elewarru, który wcześniej sprawował wiele ministerialnych funkcji oraz zasiadał we władzach agencji rolniczych. Ale w rozmowie wspomina się też ministra rolnictwa Marka Sawickiego i wielu innych działaczy PSL.
Łukasik opowiada Serafinowi przede wszystkim o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy Stronnictwa dla własnych korzyści i przygotowywaniu ich do prywatyzacji, tak by wpadły w ręce działaczy PSL.
(...) WŁ: Już, tylko dopowiem ci jedno. Plus, czyli Śmietanko ma w tym udział jeden, drugi… bo on uważa, że cały, że cała ta spółka... On chce się tam okopać i uwłaszczyć. Tam w tej chwili jest około 80 milionów na koncie. Spółka jest warta, nie wiem, około 150-160 milionów, spółka ta Elewarr, nie...
WS: To ma być prywatyzowana?
WŁ: On de facto tak to chce prywatyzować, żeby to było jego, żeby to było nieodwołalne i wiecznie jego. Czyli każda ich koncepcja jest dobra, w którym to się staje jego.(...)
WS: Na jakiej zasadzie, a skąd on weźmie miliony, żeby to kupić?
WŁ: Ale to tak chce prywatyzować, żeby to było jego, żeby to nie kupować, żeby legalizować. W tej chwili on to uważa, że to jest jego i tak to traktuje. Czyli jak coś to usługa faktura na mnie, na usługi prawne, na coś, jest parę firm. Piszą i wszystkie koszty są dozwolone. A i tak non stop wraca, nie wiem z San Francisco, jedzie do Meksyku, z Meksyku będzie… wszystko jest na koszt Elewarru. Jedzie z żoną, jedzie z synem, jedzie z córką…
Z rozmowy wyłania się też skandaliczny obraz zarządzania spółkami skarbu państwa jak własnym folwarkiem obchodzeniu ustawy kominowej oraz licznych i kosztownych delegacjach służbowych polegających na zwiedzaniu świata z rodzinami:
(...) WS: Włos mi dęba staje na głowie, Władek.
WŁ: Teraz ich najbliższy wyjazd to będzie chyba z San Diego przez Kanał Panamski do Miami dwa tygodnie, czy trzy.
WS: Sam, czy z kimś lata?
WŁ: Różnie, w różnych konfiguracjach. Czasami... Często był w składzie delegacji ministra, ale to nie znaczy, że uczestniczył w jakiś punktach programowych, to znaczy, że tylko był w składzie. A na punkcie mógł trzeźwieć, mógł coś robić, mógł coś innego, tak że to tak różnie mogło być. Natomiast wszystko idzie po prostu bez najmniejszego umiaru. Ja nie jestem zazdrosny, niech tam mu będzie jak chce. Natomiast mówię ci, że to była jedna z przyczyn. (...)
"Taśmy" dobitnie pokazują, że w spółkach kontrolowanych przez PSL rządzi m.in. nepotyzm. W rozmowie wspomniany jest "pociotek" ministra i osoby, które "SKL wcisnął do Warszawy, do centrali"
-(...) z dziesięć co najmniej osób na stanowiska, wiesz, takie, co nic nie robią. Siedzą tacy i nic nie robią. I mamy wielu w terenie wicedyrektorów. I to niby poszło, że to Platforma, a to właściwie była nie Platforma, tylko z PIS-u. Bo SKL wiesz jak startuje? - mówi Łukasik.
Były szef ARR mówi też szerzej o działaniach Andrzeja Śmietanki w Elwarrze. Miał on ustąpić z funkcji prezesa firmy, by otrzymywać większą pensję na niższym stanowisku - dyrektora generalnego, gdzie nie ograniczała go ustawa kominowa. Łukasik mówi, że obecny szef Elwarru, to słup.
(...)WS: Ile Tomaszewski ma? Jak on ma 50 [tys. zł — red.]?
WŁ: Tomaszewski ma mniej. On ma 50 [tys. zł — red.]. Natomiast Tomaszewski ma mniej, bo ustawa kominowa. Po drugie…
WS: Czyli zastępcy mogą mieć więcej niż szef? Bo nie mają… to zastępców komin nie obejmuje?
WŁ: Tak, tak. On nie jest w zarządzie teraz, [Śmietanko - red.] bo on się zrobił dyrektorem generalnym, czyli on nie ma limitu, czyli jemu teraz wynagrodzenie nie ja wyznaczam tylko Tomaszewski. A Tomaszewski wyznacza mu każde, jakie chce. Rozumiesz? Ale ci tylko dopowiem. No to był jeden, to jakoś przebolał, no jakoś zapomniał, ale nie był zadowolony, bo do końca procent z zysku sobie zmienił z 1 na 3. To potem wyszła sprawa, wymyślili latem, tego poprzedniego roku [2011 r. — red.] w Mołdawii spółkę. Będzie Mołdawię tworzył i tam trzy czy ileś milionów trzeba wytransferować. (...)
W rozmowie przewijają się też przykłady innych nadużyć. Łukasik wspomina o nadzwyczaj kosztownych działaniach promocyjnych - które obejmują m.in. druk miliona egzemplarzy "Kulinarnego przewodnika po Polsce":
(...)WS: Taa... szczegółowa kalkulacja kosztów...
WŁ: Taa, bo ja go poprosiłem o szczegółowe...
WS: ...przy łącznej kwocie milion siedemset przedstawia się następująco, druk „Kulinarnego przewodnika po Polsce” milion egzemplarzy. Oj k...a, co drugi Niemiec dostanie.
WŁ: No...
WS: Za milion dwieście dziewięćdziesiąt, milion egzemplarzy po złoty dwadzieścia trzy... Druk księgi kucharskiej pięć tysięcy. Komu to potrzebne? Wydarzeń promocyjnych związanych z Euro. Koszt druku sto pięćdziesiąt dwa tysiące. Aplikacja na urządzenia mobilne, geolokalizacyjne... tworzenie pozycji dań z posiadanych składników,czyli komputerowo będzie sobie zupę pomidorową robił.(...)
Pełny zapis rozmowy w "Pulsie Biznesu" - http://archiwum.pb.pl/2637286,96862,to-sie-nadaje-do-prasy |
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/397973,skandaliczne-tasmy-pograza-psl.html
Cytat: | CBA zawiadamia prokuraturę ws. ARR i działaczy PSL
CBA skierowało w poniedziałek po południu do Prokuratury Generalnej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa m.in. w sprawie sprawowania nadzoru właścicielskiego przez Agencję Rynku Rolnego nad podległymi jej spółkami.
Chodzi o ujawnione rozmowy działaczy związanych z PSL.
- Po wstępnej analizie informacji w tej sprawie skierowaliśmy do Prokuratury Generalnej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, wraz z wnioskiem o powierzenie nam jej do prowadzenia w całości - powiedział rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
- Zawiadomienie, po wstępnej analizie w Prokuraturze Generalnej, zostanie przekazane do właściwej prokuratury, która je rozpatrzy i zdecyduje, czy wszcząć postępowanie, czy też tego odmówić - poinformowano w biurze prasowym Prokuratury Generalnej.
Sprawa ma związek z ujawnieniem treści rozmowy działaczy związanych z PSL. Zrobione ukrytą kamerą nagranie z rozmowy Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych, uznawanego za bliskiego człowieka Waldemara Pawlaka, z Władysławem Łukasikiem, byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego ujawnił "Puls Biznesu". Gazeta pozostawiła stenogramy bez komentarza. Z kolei opisująca w poniedziałek sprawę "Gazeta Wyborcza" podała, że rozmowa odbyła się prawdopodobnie na początku stycznia, wkrótce po odwołaniu Łukasika ze stanowiska. "Łukasik, rozżalony po utracie stanowiska szefa ARR, opowiada o machlojkach, których - jego zdaniem - dopuszczają się osoby związane z Ministerstwem Rolnictwa oraz spółkami skarbu państwa związanymi z rolnictwem" - napisano.
Jak opisuje "GW", Łukasik mówi Serafinowi o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy Stronnictwa dla własnych korzyści, o zarządzaniu spółkami skarbu państwa jak własnym folwarkiem. Jest też mowa o obchodzeniu ustawy kominowej (ograniczającej zarobki prezesom), o licznych i kosztownych delegacjach służbowych polegających na zwiedzaniu świata z rodzinami, o "ciepłych posadkach" w radach nadzorczych zarezerwowanych dla "swoich". Politycy rozmawiają też o przygotowywaniu państwowych spółek do prywatyzacji, ale tak, by wpadły w ręce działaczy PSL.
W stenogramach pojawia się też wątek należącej do ARR spółki Elewarr. - Oni są tam zaprzyjaźnieni towarzysko, myślę, że biznesowo i w każdym innym obszarze. Także razem imprezują i w różny sposób to raz. On traktuje ten Elewarr jako swoją spółkę - opisuje działania dyrektora generalnego Elewarru Łukasik.
W związku z ujawnionymi informacjami kontrolę w trybie pilnym polecił przeprowadzić minister rolnictwa Marek Sawicki. W komunikacie przekazanym PAP przez służby prasowe ministerstwa napisano, że kontrola ma za zadanie zweryfikować niektóre twierdzenia byłego prezesa Agencji, które zostały ujawnione przez media.
Została też zlecona analiza prawna, "ukierunkowana na ustalenie i wyegzekwowanie odpowiedzialności prawnej rozmówców z tytułu zniesławienia i naruszenia dóbr osobistych ministra".
PAP |
http://fakty.interia.pl/polska/news/cba-zawiadamia-prokurature-ws-arr-i-dzialaczy-psl,1822569
Cytat: | "Zarządzający Elewarrem zachowywali się jak kłusownicy"
25.07.2012
Posłowie PiS Dawid Jackiewicz i Przemysław Wipler opracowali raport na temat sytuacji w spółce Elewarr.
Raport został przekazany dziennikarzom, ma też, wraz ze specjalnym listem, trafić do premiera Donalda Tuska. Dokument to efekt zeszłotygodniowej wizyty Jackiewicza i Wiplera w warszawskiej siedzibie Elewarru. Posłowie PiS otrzymali do wglądu dokumenty dotyczące m.in. działalności byłego już dyrektora generalnego firmy Andrzeja Śmietanki.
- Ta spółka (Elewarr) jest miejscem, w którym część osób, zamiast nią zarządzać, nadzorować, kłusowały w niej. Ci ludzie zachowywali się w tej spółce jak kłusownicy, którzy uznali, że najlepszą metodą łowienia ryb jest wrzucenie do stawu kabla pod wysokim napięciem. W taki sposób tam wyjmowano pieniądze, w taki sposób wydatkowano pieniądze publiczne, prowadzono politykę zatrudnieniową – ocenił Wipler.
Jackiewicz i Wipler zaprezentowali na początku środowej konferencji prasowej fragment expose premiera Donalda Tuska z 2007 r., w którym zapowiadał, że w spółkach z udziałem Skarbu Państwa przyjmie "wreszcie jawny i otwarty nabór do rad nadzorczych i wybór członków zarządów w drodze konkursu", po to, by w ten sposób "zakończyć wreszcie kilkunastoletni polityczny proceder zawłaszczania tych firm przez aparat biurokratyczny i partyjny".
Posłowie napisali m.in., że w grudniu 2010 r. Śmietanko uzyskał wynagrodzenie podstawowe w wysokości 15 959 zł. "Prezes Spółki, działając jednoosobowo jako zarząd, podpisał z Andrzejem Śmietanko umowy i aneksy do nich, w wyniku których wynagrodzenie zasadnicze uległo podwojeniu, a z uwzględnieniem premii (do których wcześniej nie miał prawa - zdaniem NIK - jako prezes) wzrosło średniomiesięcznie do 59 858 zł, czyli czterokrotnie. Z uwzględnieniem dochodów z rad nadzorczych grupy Elewarr do 73 053 zł miesięcznie" - czytamy w raporcie.
W raporcie znalazła się też informacja na temat odprawy, do której ma prawo odwołany w ostatni piątek Śmietanko. Zgodnie z raportem ma on w umowie 6-miesięczny okres wypowiedzenia, połączony z wypłatą wynagrodzenia za cały ten okres z góry. "Wynagrodzenie z tytułu rozwiązania umowy o pracę wyniosło 180 990 zł" - czytamy.
Zdaniem Jackiewicza i Wiplera, różnica pomiędzy wynagrodzeniami wypłaconymi osobom kierującym spółką Elewarr a wynagrodzeniami, jakie mogły być wypłacone zgodnie z przepisami "ustawy kominowej", wyniosła łącznie 608 tys. 500 zł.
Posłowie PiS powiedzieli na konferencji prasowej, iż oczekują, że premier Donald Tusk powstrzyma wypłatę ponad 180-tysięcznej odprawy dla Śmietanki.
Wątek nadzorowanej przez Agencję Rynku Rolnego spółki Elewarr pojawił się w ujawnionej przez media rozmowie szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z b. prezesem ARR Władysławem Łukasikiem.
(pp) |
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/651600,Zarzadzajacy-Elewarrem-zachowywali-sie-jak-klusownicy
===============================
Oczywiście nikomu nic się nie stanie. To tylko brutalna kampania wyborcze w PSL przed jesiennym zjazdem. Łukasik powiedział to, co widać gołym okiem i na każdym kroku - w administracji państwowej i samorządowej. Tego typu postępowanie nie ma barw partyjnych. Takie postępowanie to norma, gdy idzie o partie wyrosłe z Magdalenki i OS. Nieśmiało tylko zapytam - co robiło wcześniej CBA? Nie wspominając już o Julii Pyterze...
Ostatnio zmieniony przez Administrator dnia Sro Lip 25, 2012 6:38 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz dodawać załączniki na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|